Mam dla kogo walczyć, mam dla kogo żyć! Z Twoją pomocą mogę pokonać raka!
Jestem Beata, mam dopiero 33 lata, a już usłyszałam diagnozę brzmiącą jak wyrok – wyrok śmierci: nowotwór złośliwy jelita grubego z przerzutem do wątroby. Moja rodzina jest dla mnie wszystkim. Kocham ich najbardziej na świecie. Teraz walczę o swoje życie i zdrowie właśnie dla nich. Dla mojego męża i naszej niespełna 5-letniej córeczki. Aby zrealizować to, jakże mogłoby się wydawać – powszechne życzenie, postanowiłam zadbać o zdrowie. U moich bliskich występowała polipowatość rodzinna, więc dla spokoju wykonałam badanie, aby wykluczyć to u siebie. Nie miałam żadnych objawów! Czysta profilaktyka, która jak się okazało, uratowała mi życie... Zaczęło się całkiem niewinnie w 2019 roku. Wykonałam kolonoskopię, podczas której lekarz wykrył duże polipy na jelitach. Zaskoczyło mnie to (pomimo dziedziczności tej choroby), jednak kwestia wypalania ich miała szybko załatwić temat. Niestety, tak się nie stało. Pół roku później wyniki nadal były niepokojące, zapadła więc decyzja o konieczności usunięcia jelita grubego. Rozpoczęło się oczekiwanie na wynik badania histopatologicznego. Nic nie jest w stanie przygotować człowieka na ten dzień, w którym jak grom z jasnego nieba spada wiadomość, że ma się nowotwór. Nic, żadne słowa nie dadzą rady opisać tego zaskoczenia, rozpaczy i wielkiego znaku zapytania, który pojawia się w głowie. Miałam wtedy zaledwie roczną córeczkę i diagnozę – nowotwór jelita grubego. Niestety, kolejne badania wciąż przynosiły złe wieści: znaleziono nowe ognisko choroby w postaci dwóch guzków na wątrobie. Ponowna, druga już operacja, tym razem termoablacji wątroby. Po niej 12 cyklów chemii. Mój organizm był osłabiony i wyniszczony, ale walczył. Po kilku miesiącach tomografia sprawdzająca. I wielki, choć niemy krzyk „Nie, nie, nie, to nie może być prawda!”. Badanie bowiem wykazało wznowę na wątrobie. Trzecia operacja, tym razem usunięcia prawego płata wątroby. Kolejne badania. Wątroba jest ok, ale… wykryto guzki na płucach! Znów trafiłam na stół operacyjny celem ich wycięcia. Znów nie było mnie z rodziną. Znów toczyłam bitwę o życie! Po ponad dwóch latach tej nierównej walki, w grudniu 2021 roku kolejne złe wieści. Wznowa na płucach i wątrobie. Nie miałam już siły, ale mój mąż się nie poddał. Zjeździliśmy chyba całą Polskę, zapukaliśmy do każdych możliwych drzwi, aby znaleźć leczenie, które dałoby nam nie tylko nadzieję, ale przede wszystkim rezultat! W ten sposób trafiłam do kliniki badań naukowych pod kątem nowych leków. Dostałam leki z chemioterapią i lekiem badanym. Są bardzo silne, przez co naprawdę ciężko to przechodziłam, ale przecież mam dla kogo żyć… Równocześnie jeździłam na zabiegi hipotermii na wątrobie i płucach. Bardzo kosztowne zabiegi, dlatego nie zawsze było mnie stać na wykorzystanie w pełni ich potencjału. Musiałam ograniczać ich liczbę, z uwagi na brak środków. Brałam leki, suplementy. I wtedy, nie tak dawno, nadszedł w końcu ten długo wyczekiwany moment – jestem w remisji! Badanie wykazują co prawda guzki, ale na ten moment są one metabolicznie nieaktywne. Tak bardzo chcę, by ta chwila trwała. Tak bardzo chcę zrealizować swoje zwyczajne marzenie, o byciu z rodziną. Dlatego muszę dalej poddawać się terapiom, ale na drodze ku zdrowej przyszłości stoją mi finanse. Leki, suplementacja, wyjazdy do kliniki oraz wizyty lekarskie, już teraz przekraczają nasz budżet domowy, a z uwagi na konieczność dalszego leczenia jest to dla naszej rodziny zbyt dużym wysiłkiem finansowym. Dlatego zwracam się do Was kochani o pomoc, liczy się każdy grosz, KAŻDA wpłata ma ogromne znaczenie. Dziękuję z całego serca! Beata Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. ➡️ Licytacje: Zbiórka na leczenie onkologiczne Beata Golik