Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jan Sieraniewicz
Pilne!
Jan Sieraniewicz , 69 lat

Jan walczy z rakiem o życie❗️Zrozpaczone córki proszą o ratunek dla taty!

Jan, nasz tata, to najwspanialszy na świecie ojciec dla mnie i dla moich sióstr. Rak żołądka - usłyszeliśmy kilka tygodni temu straszną diagnozę... Nasz tata jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Nie możemy siedzieć i bezczynnie patrzeć, jak on umiera... Prosimy o ratunek! Nasz koszmar rozpoczął się zaledwie dwa miesiące temu, a wydaje się, jakby to życie, które było kiedyś - pełne beztroski i szczęścia - bezpowrotnie minęło... We wrześniu tata trafił do szpitala. Miał krwotok... Lekarze nie wiedzieli, co mu jest. Bardzo baliśmy się o jego zdrowie, baliśmy się też, jaką diagnozę usłyszymy, nie sądziliśmy jednak, że dojdzie do najstraszniejszego... Tacie zrobiono USG, gastroskopię, kolonoskopię, tomografię... Po serii wnikliwych badań okazało się, że to złośliwy nowotwór żołądka. To były najgorsze chwile w życiu całej naszej rodziny... Strach, nerwowe oczekiwanie i wreszcie wyrok, bo jak inaczej nazwać moment, w którym dowiadujesz się, że masz raka? Szok i morze łez... Rozpacz, bo możesz stracić ukochanego rodzica, jedną z najbliższych osób na świecie. Byliśmy przerażeni, ale też niesamowicie zmotywowani, by ratować życie taty. Tata szybko trafił pod opiekę Wojskowego Instytutu Medycznego, gdzie dowiedzieliśmy się, jak poważna jest sytuacja. Nowotwór niestety był bardzo rozległy i agresywny... Był w bardzo zaawansowanym stadium - III i IV, były już przerzuty do węzłów chłonnych i wątroby... Sytuacja okazała się dramatyczna. Tata natychmiast zaczął przyjmować chemię, jest po drugim cyklu z sześciu. Niestety, robi się coraz słabszy, ma coraz gorsze wyniki... Bardzo się o niego boimy. Zaczęliśmy szukać leczenia, które pozwoli mu przetrwać chemioterapię i które mu pomoże, a jednocześnie wzmocni układ odpornościowy, niszczony podczas chemii. Znalazłam klinikę, która oferuje wsparcie immunologiczne i wstępnie zakwalifikowała tatę do leczenia. Niestety jest to leczenie prywatne, bardzo kosztowne. Tata potrzebuje aż 15 cykli, z których każdy będzie kosztował niemal 7 tysiące złotych... Mamy bardzo mało czasu na ratunek! Mamy bardzo mało czasu! Musimy zadbać o to, by tata przeszedł cykle chemii w jak najlepszej formie. Jeśli organizm taty będzie w dobrej kondycji, lekarz rozważy możliwość usunięcia żołądka. Wiemy, że ten rodzaj nowotworu jest trudny do wyleczenia i żadna terapia tego nie gwarantuje, jednak nie poddamy się i nie pozwolimy tacie umrzeć. Chcemy kupić mu czas. Przedłużenie życia o rok albo dwa, w ocenie mojej i moich sióstr, ma sens... W wartości, jaką jest życie ukochanej osoby, liczy się każdy dzień. Bardzo prosimy o pomoc!

29 768,00 zł ( 39,97% )
Brakuje: 44 701,00 zł
Eugeniusz Jaroch
Eugeniusz Jaroch , 70 lat

To mogło zdarzyć się każdemu! Walczymy o szansę dla ukochanego taty i dziadka!

Nie jest ważne, ile mamy lat – dopóki mamy rodziców, jesteśmy dziećmi. Przedstawiam Wam mojego kochanego tatę,  ukochanego dziadka moich dwóch córeczek.  Zawsze uśmiechnięty, radosny, aktywny, z głową pełną pomysłów i pełen pasji. Mój autorytet, życiowa mądrość, wsparcie i podpora. Był okazem zdrowia, nic nie zapowiadało tego, co się wydarzy!  Pewnej nocy niespodziewany ból nogi wyrwał go ze snu. Był tak dotkliwy, że tata natychmiast pojechał do szpitala.  Diagnoza - tętniak. Trzy operacje ratujące nogę... Niestety nie udało się przywrócić krążenia.  To był cios, bo diagnoza oznaczało jedno – tata straci nogę... Konieczna była amputacja na wysokości uda.  Mój tata całe życie był aktywny zawodowo. Teraz jest na zasłużonej emeryturze, a to powoduje, że już nie jest przydatny naszemu państwu i społeczeństwu… Mimo że ciężko pracował całe życie, teraz nie przysługuje mu dofinansowanie protezy!  Emeryt nie podlega dofinansowaniu z PFRON... Musimy zdobyć na nią środki sami.  A koszty są bardzo wysokie...  Stąd mój apel o pomoc w przywróceniu mojemu kochanemu tacie możliwości normalnego funkcjonowania i zakupu protezy,  dzięki której wróci do aktywności i będzie mógł cieszyć się pełnią życia na nowo! Koszt protezy właściwie całej nogi jest bardzo wysoki, do tego dochodzi rehabilitacja, dlatego serdecznie prosimy o wsparcie. Marzymy o tym, aby Tata znów poszedł z nami na spacer...

29 686,00 zł ( 10,68% )
Brakuje: 248 176,00 zł
Asia Bek
Pilne!
4 dni do końca
Asia Bek , 50 lat

POMOCY❗️Nie chcę umierać – dla moich dzieci muszę pokonać raka❗️

Kiedy karetka na sygnale odwoziła mnie do szpitala, modliłam się, żeby przeżyć. W głowie słyszałam tylko rozpaczliwy płacz moich dzieci, które bały się, że umrę. Masywny zator płucny był początkiem mojego dramatu, nie spodziewałam się, że los szykuje dla mnie kolejną przeszkodę… Wszystko zaczęło się we wrześniu 2023 roku. To wtedy zdiagnozowano u mnie zakrzepicę. Po niespełna pół roku pojawiły się duszności, silne bóle w klatce piersiowej i znaczny obrzęk nogi. W szpitalu obszerna diagnostyka wykazała zator płucny i potwierdziła obecność zakrzepicy naczyń żylnych w lewej nodze. Walczyłam o życie, leżąc pod tlenem. Nie przypuszczałam, że lada moment usłyszę najgorsze z możliwych wiadomości. Lekarze wykonywali kolejne badania i poinformowali mnie o nowej diagnozie: rak jajnika w stopniu zaawansowanym o wysokim stopniu złośliwości! Byłam tak słaba, a tu kolejny cios, jeszcze potężniejszy… Pamiętam wtedy, że powiedziałam sobie dam radę i przeżyję! Kocham życie, rodzinę, ludzi i wszystko, co mnie otacza. Pragnę czynić dobro, pomagać ludziom. Całe życie to ja wspierałam innych – wraz z mamą opiekuję się siostrą z niepełnosprawnością. Trudno mi myśleć o tym, co będzie, jeśli mnie zabraknie... Jestem po ciężkiej operacji onkologicznej, po której musiałam uczyć się na nowo funkcjonować. Wymagam opieki fizjoterapeuty uroginekologicznego. Mój organizm jest osłabiony nie tylko z powodu nowotworu, ale i przez chorobę zakrzepowo-zatorową.  Leki, suplementy i dojazdy pochłaniają znaczne kwoty. Potrzebuję dalszej diagnostyki, terapii wzmacniających, żeby móc przeżyć wycieńczającą chemię, na którą obecnie czekam.  Z każdym dniem jest trudniej, bo czas ucieka, a rak rośnie w siłę. Mam dla kogo żyć, muszę walczyć! Chcę widzieć, jak będą dorastać moje dzieci, które są dla mnie wszystkim. Z całego serca proszę o pomoc. Będę wdzięczna za każde, nawet najmniejsze wsparcie.  Joanna

29 686,00 zł ( 27,9% )
Brakuje: 76 697,00 zł
Zuzanna Witek
11 dni do końca
Zuzanna Witek , 7 lat

Nie wyleczymy jej nigdy, pomóc możemy zawsze! Wspieramy Zuzię!

Choć ciąża i poród przebiegały prawidłowo, tuż po narodzinach u Zuzi zdiagnozowano hipotrofię, a w pierwszej dobie żółtaczkę fizjologiczną. Trudno się zmierzyć z rzeczywistością, która w jednej chwili niszczy piękne wyobrażenie o rodzicielstwie i beztroskim dorastaniu własnego dziecka. Nie mieliśmy jednak wyjścia. Obiecałam sobie, że stawimy czoła przeciwnościom, choćby nie wiem co... Gdy Zuzia skończyła roczek jej rozwój psychoruchowy był bardzo opóźniony. Stwierdzono m. in. obniżone napięcie mięśniowe i wiotkość w stawach, dlatego od 5. miesiąca życia córeczka odbywa intensywną rehabilitację. Wciąż mieliśmy poczucie, że wiemy zbyt mało, że nie znamy przyczyn wszystkich dolegliwości, które w jednej chwili zawładnęły codziennością Zuzi. Właśnie dlatego konieczne stały się badania genetyczne. Od pewnego czasu wiemy, że córeczka zmaga się z chorobą genetyczną, która powoduje nieodwracalne zmiany i ma charakter patogenny. Zespół częściowej trisomii krótkiego ramienia chromosomu 9 z delecją; zespół aberracji chromosomowej w krótkim ramieniu chromosomu 9 - to tylko niektóre z groźnie brzmiących nazw. Z początku nie mówiły nam nic, nie dawały też odpowiedzi na pytania, które tak długo kumulowały się w naszych myślach. Dopiero później, gdy coraz więcej dowiadywaliśmy się od lekarzy, zrozumieliśmy jak trudna droga nas czeka. Zdiagnozowane u Zuzi zmiany są odpowiedzialne za opóźniony rozwój, nieprawidłowe napięcie mięśniowe, zaburzenia mowy, trudności w nauce i niepełnosprawność intelektualną. W późniejszej perspektywie mogą również pojawić się problemy z infekcjami dróg oddechowych, zaburzeniami widzenia, bólem, sztywnością i zwichnięciami stawów oraz skoliozą. Zuzia ma niecałe 5 lat, a już żyjemy ze świadomością, że jeśli nie podejmiemy teraz walki, czeka ją tak wiele cierpienia... Walczymy każdym możliwym sposobem, aby codzienność Zuzi nie była skazana jedynie na szereg wyrzeczeń i rezygnację z marzeń, aby córeczka nie straciła szansy na walkę o swoją przyszłość. Zuzia potrzebuje regularnych zajęć ruchowych i rehabilitacji pod okiem specjalisty, terapii logopedycznej, stymulacji narządów zmysłu. Oprócz tego ogromne nadzieje pokładamy w terapii komórkami macierzystymi, która w połączeniu z systematyczną rehabilitacją i zajęciami pod okiem specjalistów może przynieść pozytywne efekty. To dla nas, dla Zuzi, wielka szansa, pomost do lepszego jutra, który stałby na wyciągnięcie ręki, gdyby nie ogromna przeszkoda finansowa. Nie jesteśmy w stanie samodzielnie pokryć wszystkich kosztów, dlatego bardzo prosimy panstwa o wsparcie!  Agnieszka, mama

29 681,00 zł ( 38,64% )
Brakuje: 47 128,00 zł
Zuzanna Helm
6 dni do końca
Zuzanna Helm , 21 lat

Zuzia przeszła już tak wiele... Proszę, pomóż mojej córce!

Zuzanna urodziła się jako wcześniak w 26. tygodniu ciąży z wagą urodzeniową 1120 g. Mierzyła 39 centymetrów. Przez pierwsze 3,5 miesiąca życia przebywała na oddziale neonatologii. Trudne początki pozostawiły ślady… Córeczka została wypisana z rozpoznaniem mózgowego porażenia dziecięcego i retinopatią lewego oka. Od tego momentu zaczęła się ciągła rehabilitacja. Była pod opieką poradni neurologicznej i okulistycznej. Przez kolejne lata konieczny był zakup wózka, łóżka rehabilitacyjnego, schodołazu, butów ortopedycznych, pionizatorów, fotelika do samochodu i do codziennego siedzenia, materacy przeciwodleżynowych. Wszystko po to, żeby zapewnić jej jak największy komfort funkcjonowania. Od 9. roku życia Zuzia ma stwierdzoną padaczkę i w związku z tym na stałe przyjmuje leki. W 2010 roku miała poważną operację kręgosłupa i przykurczu kręgosłupa, przykurczu zgięciowego biodra i lewego kolana. W 2016 roku przeszła korekcję trójpłaszczyznową skoliozy przy użyciu wszczepów SOCORE. To nie był koniec, w kolejnych latach potrzebne były zabiegi: zwolnienie przykurczu Achillesów, przykurczu przywiedzenia bioder, przykurczy pod kolanami. Moja dzielna dziewczynka musiała przejść już tak wiele… A 2019 rok przyniósł kolejne, poważne problemy. Zuzia przeszła operację usunięcia guzów piersi. Niestety w dalszym ciągu w kolejnych badaniach są obecne liczne guzy do dalszego leczenia... Zuzia nieustannie jest rehabilitowana, potrzebuje zaopatrzenia ortopedycznego i rehabilitacyjnego. Przyjmuje na stałe leki. Uczęszcza do ośrodka rewalidacyjno-wychowczego w Łęcznej. Koszty walki o zdrowie i sprawność córki są bardzo wysokie. Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie! Każda wpłata jest na wagę złota! Jolanta, mama

29 668 zł
Kuba Dywański
Kuba Dywański , 5 lat

Nieustanna walka o przyszłość Kubusia! Wesprzyj i daj mu szansę!

Zaburzenia oddychania i konieczność leczenia na intensywnej terapii zaraz po urodzeniu to tylko wycinek dramatu i strachu, który będziemy pamiętać już zawsze. Konsekwencje zdrowotne prawdopodobnie będą synkowi towarzyszyć całe życie. Naszym zadaniem jest tak wesprzeć Kubusia, by tych ujemnych skutków było jak najmniej. Na świat przyszedł z cechami zamartwicy. Dalsza diagnostyka wykazała Zespół Westa, wzmożone napięcie mięśniowe oraz opóźnienia etapów rozwoju fizjologicznego.  Obecnie synek jest pod stałą opieką ośrodka rehabilitacyjnego, jest również objęty programem wczesnego wspomagania. Na tyle, na ile pozwalają nam możliwości – ćwiczymy z synkiem również w domu. Niestety możliwości domowe mają swoje ograniczenia, a częstsze wizyty u specjalistów zwyczajnie przerastają nasze możliwości finansowe – stąd zbiórka. Pełni nadziei, zwracamy się z prośbą o wsparcie, które pozwoli zawalczyć o lepszą przyszłość dla naszego synka. Choć uważnie słuchamy terapeutów i systematycznie staramy się sprostać zadaniom – potrzebujemy wsparcia i doświadczonego oka. Dzisiaj Kubuś jest jeszcze mały, ale wiemy, że każdy dzień to dla niego szansa na lepszą przyszłość. Wobec każdego gestu wsparcia pozostajemy ogromnie wdzięczni. Paweł i Anita – rodzice Kubusia

29 660 zł
Mariusz Zielke
12 dni do końca
Mariusz Zielke , 46 lat

By choć na chwilę zatrzymać postępy choroby...

Przez 7 lat choroba wyniszczyła go tak bardzo, że dziś z dawnego Mariusza pozostało naprawdę niewiele. Jeszcze do niedawna mogłoby się wydawać, że stwardnienie zanikowe boczne da się zatrzymać, jednak teraz wątpliwości zostały rozwiane - choroba niemiłosiernie postępuje i zabiera nam Mariusza kawałek po kawałku. W ostatnich miesiącach stan męża bardzo się pogorszył. Obecnie przebywa w szpitalu, jest podłączony do respiratora, jego ruchy są bardzo ograniczone, a mowa znikoma. Wymaga całodobowej opieki, pomocy niemal przy każdej czynności. Jak to jest możliwe, że uśmiech nadal nie schodzi z jego twarzy, a wola walki jest tak ogromna? Mariusz inspiruje do działania całą naszą rodzinę i ludzi wkoło. On po prostu bardzo kocha życie i zrobi wszystko, by go nie stracić! Walczy dla siebie, walczy dla naszej córki Neli, która jest jego oczkiem w głowie. Pomimo tego, że w ciągu ostatnich 2-miesięcy stan zdrowia Mariusza znacznie się pogorszył – cały czas ma nadzieję. Po prostu wie, że musi być dobrze! Oglądając zdjęcia sprzed lat, ze wzruszeniem sięgam pamięcią do czasów, gdy Mariusz pełen sił spędzał każdą wolną chwilę na meczach swojej ukochanej drużyny - Arki Gdynia. Dusza kibica nie pozwala mu zapomnieć o ukochanym klubie, tak bardzo chce wrócić na stadion! Sportowe wzorce pomagają przetrwać te najtrudniejsze momenty! Sytuacja jest poważna, jednak nikt nigdy nie odbierze nadziei na to, że chorobę da się jeszcze zatrzymać. Nikt nie odbierze nadziei, że medycyna znajdzie sposób, by ją po prostu pokonać. Jedyne co dziś nas ogranicza, by mu pomóc, to brak środków na leczenie, rehabilitację, specjalistyczny sprzęt, a także stałą, specjalistyczną opiekę. Prosimy, pomóż je zdobyć!  Mariusz daje siłę całej naszej rodzinie. Pomimo ciężkiej choroby i ogromnych ograniczeń nadal jest naszym największym wsparciem. Błagam, pomóż nam! Żona Magdalena z Nelą

29 645 zł
Daniel Kowalczyk
Daniel Kowalczyk , 25 lat

Spadł z 12m... Jego młode życie dosłownie runęło i rozpadło się na kawałki❗️ Błagamy o pomoc❗️

Ratownicy bali się go podnieść, bo jego pogruchotane kości dosłownie się rozpadały… Zaledwie 90 cm obok były rozłożone druty zbrojeniowe, tworząc tzw. jeża… Jego anioł stróż czuwał, ale musiał się naprawdę mocno napracować! Nasz syn Daniel to wspaniały, młody, aktywny człowiek. W wiecznym ruchu wiecznie w biegu. I to dosłownie, bo po pracy wracał i szedł biegać, na siłownię, uprawiać jakikolwiek sport. Nie interesowała go praca za biurkiem. Nie dałby rady wysiedzieć! Dlatego wszelkie prace, które podejmował, były fizyczne, bo nie umiał i nie chciał inaczej. Tak też było we wrześniu 2022 roku. Pracował wtedy na budowie. Feralnego dnia miał zamontować zabezpieczenie balkonu i właśnie wtedy wydarzyła się ta tragedia! Spadł wprost na beton z wysokości 12m! To, że żyje to cud, choć konsekwencje tego wypadku będzie odczuwał do końca życia… Gdy w końcu udało się przetransportować go do szpitala, kolejne diagnozy spływały na nas jak grom z jasnego nieba… Wstrząs mózgu, złamany bark, nadgarstek połamany w kilku miejscach, dosłownie zdruzgotana miednica, stłuczony kręgosłup, pomiażdżone pięty i stawy skokowe… Ból, jaki odczuwał był tak straszny, że nie sposób zapomnieć jego przeraźliwego krzyku, jakby ktoś go kroił żywcem! Nasze rodzicielskie serca rozpadły się wtedy na kawałki… Tak jak jego ciało… Przeszedł kilka operacji. Przed nim kolejne. Kość z pięty przemieściła mu się na środek stopy i teraz każde stanięcie na nią powoduje jej przemieszczenie, jakby miała przebić skórę! To potworny ból! Lekarze muszą więc otworzyć stopę i wyciąć tę kość, aby mógł w ogóle na nią stawać. Nie tylko lekarze walczą o niego. On sam musi stoczyć największy bój. Powrót do sprawności, choć nie takiej sprzed wypadku, jednak jest możliwy. Szansą na przyszłą samodzielność jest w tej chwili intensywna, codzienna rehabilitacja pod okiem fachowców. W trybie natychmiastowym! Bez tego z każdym dniem kości się zrastają, jednak niekoniecznie tak jak powinny!  Jest ośrodek niedaleko miejsca naszego zamieszkania, w którym przez najbliższe 8 miesięcy Daniel mógłby być codzienne rehabilitowany i zaopiekowany również przez innych specjalistów jak np. psycholog. Mamy zapewnienie, że jak tylko pojawią się kwoty na zbiórce, to będzie mógł rozpocząć leczenie, nie czekając na jej ostateczne zakończenie! To dla niego ogromna szansa! Oczywiście finalnie musimy opłacić całość, na którą nas niestety nie stać. Wierzymy jednak, że dzięki Waszej pomocy z biegiem czasu uda nam się zebrać całą potrzebną sumę.  Tak bardzo chcemy mieć znów dawnego Daniela. Nie dla siebie, lecz dla niego. Jest zdruzgotany tym, jak wygląda jego obecne życie… Brak ruchu, zanik mięśni, zależność od innych… Samodzielność i sprawność to jedyne, o czym marzy, a zostało mu tak brutalnie odebrane… Pomożesz mu to odzyskać? Rodzice Daniela

29 628,00 zł ( 46,41% )
Brakuje: 34 202,00 zł
Sławek Puryszew
Pilne!
Sławek Puryszew , 8 lat

Pomóż zatrzymać śmiertelną chorobę❗️Sławek kontra DMD❗️

PILNE! Sławek musi jak najszybciej przyjąć terapię genową! Niestety jej koszt przeraża... To ponad 13 MILIONÓW ZŁOTYCH! Bez niej chłopiec straci szansę na sprawność... Bez terapii, Sławka czeka przedwczesna i bolesna śmierć. Pomocy! Apel Sławka: Sławek miał problemy z poruszaniem już od wczesnego dzieciństwa. Potykał się, stawiał pierwsze kroki z dużym wahaniem, zawsze szukał wsparcia. Skonsultowaliśmy te niepokojące objawy z lekarzami. U synka stwierdzono hipertoniczność mięśni łydek i zalecono masaże. Niestety problemy nie mijały. My również nie przestaliśmy szukać prawdziwej przyczyny tych nieprawidłowości. Wszystkie wizyty u neurologów kończyły się jednak na tym samym: zaleceniach masaży i konsultacji z ortopedą.  Przez długi czas żaden z lekarzy nie podejrzewał u Sławka poważnej choroby genetycznej. Dopiero gdy synek skończył 7 lat, trafiliśmy do specjalisty, który dokładnie przeanalizował wszystkie wcześniejsze wyniki badań i zalecił wykonanie badania genetycznego. Wtedy w naszym życiu nastał mrok... U Sławka stwierdzono dystrofię mięśniową Duchenne'a. Śmiertelną chorobę, która atakuje każdy mięsień naszego dziecka, jeden po drugim. Nieleczona prowadzi do przedwczesnej, bolesnej śmierci. Jeśli w porę nie zastosujemy odpowiedniego leczenia, szansa na sprawność naszego dziecka przepadnie... Nie ma czasu na rozpacz, musimy działać NATYCHMIAST. Jedynym ratunkiem jest terapia genowa w Dubaju, której koszt to aż 13 MILIONÓW ZŁOTYCH. Sami nigdy nie uzbieramy tak ogromnych pieniędzy. Musimy błagać o pomoc... Sławek już teraz ma przykurcze stawu skokowego 2. stopnia i lordozę lędźwiową. Bardzo szybko się męczy. Tak trudno jest nam patrzeć na jego cierpienie... Musimy zrobić wszystko, by ratunek przyszedł jak najszybciej! Spójrz na zdjęcia naszego synka. Na każdym z nich widzisz jego uśmiech. Sławuś nie zdaje sobie sprawy, z jak poważnym przeciwnikiem przyszło mu stoczyć walkę. Błagamy o pomoc... Kwota, którą musimy uzbierać, jest poza naszym zasięgiem, poza naszym wyobrażeniem... Bez Ciebie nie damy sobie rady. Rodzice

29 605,00 zł ( 0,22% )
Brakuje: 13 028 977,00 zł