Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Robert Górzny
Robert Górzny , 44 lata

❗️Robert jest po amputacji... Błagamy o wsparcie, by cukrzyca nie odebrała życia do reszty!

Robert ma dopiero 42 lata, a przeżył tyle dramatycznych chwil, że bagażem doświadczeń można by obdzielić kilka osób... Każdego dnia zmaga się z nieuleczalną chorobą – cukrzycą typu 2, która podstępem wkradła się do jego organizmu, nie dając długo żadnych objawów. Kiedy zaatakowała, było już późno... Dziś Robert jest po amputacji prawej nogi. Niestety, stopa cukrzycowa to jedno z najczęstszych powikłań tej strasznej choroby...  U Roberta zakończyło się tragicznie - nogi nie dało się uratować. Amputowano ją na wysokości podudzia. Niestety choroba postępuje i dalej czyni pustoszenie w organizmie: na drugiej nodze pojawiły się ropnie i okazało się, iż ma stopę typu Charcota. Na nogę został założony stabilizator, który będzie musiał być operacyjnie zdjęty. Potrzebna będzie kosztowna rehabilitacja, mająca na celu odbudowę mięśni - to jedyny sposób, by Robert mógł stanąć na nodze o własnych siłach. Choroba jednak nie poprzestała na rzuceniu Roberta na wózek inwalidzki... Atakuje też jeden z najważniejszych zmysłów, który odpowiada za poruszanie się w świecie - wzrok... Wskutek choroby ujawniła się retinopatia obuoczna. Pomóc może operacja, bo nieleczona prowadzi do utraty wzroku. Nie dość, że Robert stracił nogę, to jeszcze grozi mu życie w ciemności... Najgorsze jest to, że operacja nie przywróci w pełni wzroku, a tylko spowolni przebieg choroby. Robert jest pod stałą opieką licznych specjalistów: nefrologa, urologa, diabetologa, stomatologa, pulmonologa, a także chirurga ortopedy. Ma dopiero 42 lata, a jego dzień przypomina codzienność schorowanego staruszka... Leki, wizyty, specjaliści, rehabilitacje. Po zakończeniu leczenia ortopedycznego będzie mógł starać się o przygotowanie odpowiedniej protezy, niestety jej koszt przekracza możliwości finansowe naszego kuzyna. Sama proteza jest niewystarczająca do tego, aby Robert mógł sam poruszać się i funkcjonować, gdyż konieczna będzie także kosztowna i długotrwała rehabilitacja. Tylko to pozwoli mu na samodzielne życie. Wszystko niestety kosztuje... W imieniu Roberta bardzo prosimy o pomoc. Z całego serca dziękujemy za jakiekolwiek wsparcie finansowe, gdyż każda kwota, nawet ten przysłowiowy „wdowi grosz” jest dla Roberta dużym wsparciem. Wierzymy, że dobro, dane Robertowi, wkrótce do Ciebie wróci. Rodzina Roberta

25 257,00 zł ( 67,83% )
Brakuje: 11 978,00 zł
Kuba Krupski
Kuba Krupski , 15 lat

Pomóżmy Kubie walczyć z chorobą!

Choroba genetyczna to często bomba z opóźnionym zapłonem. Kiedy rodzi się dziecko, jesteś przeszczęśliwy. Próbujesz zapamiętać każdą chwilę, każdy moment zapisać głęboko w pamięci… A później dowiadujesz się, że twoje dziecko jest chore, że choroba każdego dnia postępuje… Nieodwracalnie. Kuba ma 12 lat i miopatię. Ta nieuleczalna choroba genetyczna uszkadza mięśnie, co prowadzi do ich osłabienia, a nawet zaniku. Gdy Kuba miał 9 lat, przychodził jeszcze sam do szkoły, teraz to niemożliwe: z trudem się porusza, ma znacznie osłabione nogi, choroba odbiera mu sprawność fizyczną i samodzielność. Aby siedzieć prosto, potrzebuje specjalnego wózka. Postępująca choroba już dawno podporządkowała sobie naszą codzienność. Ze względu na opiekę nad synem, nie mogę podjąć pracy. Ciągła rehabilitacja (basen, kinezyterapia, stymulacja oddechowa) oraz wizyty kontrolne u lekarzy pochłaniają ok. 2 tysięcy złotych miesięcznie. Ogromną nadzieję pokładam w turnusach rehabilitacyjnych. Intensywny wysiłek i wszechstronność ćwiczeń poprawiają sprawność fizyczną i samopoczucie Kuby. Niestety, koszt jednego turnusu wyjazdowego to ok. 3,5 tysiąca złotych, co znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Kubie przydałyby się częstsze wyjazdy tego typu, dlatego bardzo proszę o pomoc!  To wszystko jest dla mnie ogromnym cierpieniem i Bóg tylko wie, co czuje mama chorego dziecka, ale ja się nie poddam i będę walczyła z tą chorobą o każdy dzień i lepszą przyszłość mojego dziecka. Z całego serca proszę o pomoc dla mojego synka i wsparcie nas w tej niewyobrażalnie trudnej drodze!  Agnieszka, mama

25 193 zł
Małgorzata Kawulok
Małgorzata Kawulok , 52 lata

Kontuzja odebrała karierę, a choroba zdrowie. Pomóż Małgorzacie odzyskać sprawność!

Kontuzja zapoczątkowała pasmo nieszczęść Małgorzaty! Prosimy, przeczytaj dramatyczną historię byłej lekkoatletki i pomóż jej walczyć o zdrowie! Od 14 roku życia całym moim światem był sport. Trenowałam lekkoatletykę i już w wieku 15 lat zostałam Mistrzynią Polski Młodzików w pchnięciu kulą. Mając 16 lat, dostałam się do Kadry Polski i zaczęła się moja prawdziwa kariera sportowa. Obozy, wyjazdy, zgrupowania sportowe w Spale i w całej Polsce – tak wyglądało moje życie. Wygrywałam wszystko, co można wygrać w Polsce, w pchnięciu kulą i rzucie dyskiem. Pasmo sukcesów trwało 6 lat. A potem nastąpił mój mały koniec świata – kontuzja i koniec marzeń. Moje życie zmieniło się tak bardzo, jak to tylko możliwe. Po kontuzji pracowałam jako recepcjonistka w hotelu i jednocześnie opiekowałam się ciężko chorym ojcem. Tato umarł w 2010 roku, a wkrótce potem moja mama dostała udaru i od tego momentu jest całkowicie zdana na moją opiekę. Sytuacja wkrótce się pogorszyła i mamie amputowali nogę. Starałam się robić, co mogłam, jednocześnie pracując w dwunastogodzinnym systemie zmianowym na recepcji. Zapomniałam o sobie, bo przecież inni bardziej potrzebowali mojej pomocy. W efekcie moje problemy ze zdrowiem się pogorszyły. Pod koniec 2020 roku na skutek cukrzycy amputowano mi najpierw palec w stopie prawej, następnie palec w stopie lewej. Niestety później sytuacja wymagała amputacji nogi. I tak zostałyśmy same z mamą, obie niepełnosprawne.  Największym moim dramatem jest bezsilność. Kiedyś byłam tak bardzo aktywna, a teraz jestem niepełnosprawna i rzeczy proste dla zdrowego człowieka są dla mnie niewykonalne. Nie mam wielkich oczekiwań, nie użalam się nad sobą, ale chciałabym być w miarę możliwości sprawna. Umiejętność poruszania zapewniłaby mi porządna proteza nogi. Chciałabym normalnie żyć, pracować, zarabiać na siebie i na potrzeby swojej mamy. Nie chcę być obciążeniem ani kłopotem dla nikogo. Od osiągnięcia samodzielności dzieli mnie tylko i aż kilkadziesiąt tysięcy złotych. To suma kosztów protezy i rehabilitacji, koszty dojazdów na przymiarkę protezy i koszty wizyt u specjalistów. Bardzo proszę, nie zostawiajcie mnie samej, nawet najdrobniejsza kwota się liczy. Za każdą wpłatę serdecznie dziękuję. Małgorzata

25 192 zł
Michał Kosiński
Michał Kosiński , 8 lat

W trakcie ciąży dowiedzieliśmy się, że synek urodzi się ciężko chory... Razem dla Michałka!

O tym, że nasz synek przyjdzie na świat ciężko chory, dowiedzieliśmy się kiedy był jeszcze w brzuszku – pod sercem mamy. To właśnie w 18. tygodniu ciąży, w trakcie badań kontrolnych, usłyszeliśmy, że Michałek urodzi się z chorobami neurologicznymi. Ogromna radość związana z oczekiwaniem na powiększenie się naszej rodziny zaczęła mieszać się z ogromnym lękiem o zdrowie i życie naszego dziecka… Pomimo usłyszenia diagnozy w głębi serca mieliśmy nadzieję, że to wszystko to potworna pomyłka. Tak bardzo chcieliśmy, by Michał urodził się zdrowy. Niestety, od razu po porodzie lekarze potwierdzili diagnozę. Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego to nas spotyka ani dlaczego nasze ukochane dziecko musi tak cierpieć. Wiedzieliśmy jednak, że z całych sił  będziemy walczyć o Michała i jego zdrowie. Natychmiast rozpoczęliśmy rehabilitację, która trwa do dziś. Niestety, mimo wszelkich podejmowanych przez nas wysiłków – syn musi poruszać się na wózku i potrzebuje pomocy przy wielu podstawowych czynnościach.  Naszą codzienność wypełniają kolejne zajęcia z rehabilitantami i wizyty u specjalistów. Nie jest nam łatwo, jednak nie poddajemy się. Z całych sił wierzymy, że dzięki terapii Michał będzie mógł w przyszłości stanąć o własnych siłach.  Aby było to możliwe, syn musi być objęty regularną i intensywną rehabilitacją oraz mieć dostęp do specjalistycznego sprzętu – pionizatora oraz ortez. Niestety, jest to związane z ogromnymi kosztami finansowymi. Ciężko jest nam udźwignąć tak duży ciężar finansowy samodzielnie.  Codziennie, gdy patrzymy w duże i ufne oczy syna, wiemy, że się uda. Prosimy, pomóżcie nam podarować Michałkowi to, co najważniejsze – zdrowie i sprawność. Każda wpłata to dla nas ogromne wsparcie i krok w stronę lepszej przyszłości naszego dziecka… Rodzice

25 176 zł
Tadeusz Pawłowski
Tadeusz Pawłowski , 70 lat

Tadeusz chce odzyskać dawne życie. Pomóżmy mu kupić protezę!

Jestem Tadeusz. Moje życie diametralnie zmieniło się jesienią 2023. Z powodu stopy cukrzycowej musiałem przejść amputację podudzia prawej nogi! Bardzo proszę o pomoc w zakupie protezy! Od ponad 30 lat zmagam się z cukrzycą. Nic jednak nie wskazywało na to, że choroba doprowadzi mnie do niepełnosprawności. We wrześniu zacząłem mieć problemy z palcem, ale sądziłem, że to nic groźnego.  Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wiadomość o amputacji spadła na mnie jak grom z jasnego nieba! Zdecydowałem się przejść operację, ponieważ później z nogą mogło być jeszcze gorzej. Po amputacji musiałem szybko dostosować się do zupełnie innego życia… Nie jest łatwo. Zawsze byłem bardzo aktywną osobą. Chodziłem na działkę, gdzie pracowałem w ogrodzie. Uwielbiam też łowić ryby. To moja prawdziwa pasja. Obecnie jednak nie jest w stanie nawet wyjść z domu… Mieszkamy z żoną na pierwszych piętrze bez windy. Moją sytuację może zmienić tylko zakup specjalistycznej protezy. Jej cena będzie bardzo wysoka, może sięgnąć 25 tysięcy złotych! Niestety nie stać mnie na pokrycie takiego wydatku. Sporo środków wydałem już na dostosowanie mieszkania do moich potrzeb. Inaczej nie byłbym w stanie skorzystać z toalety, czy prysznica. Proszę o wsparcie! Dzięki Wam mam szansę odzyskać życie, jakie jeszcze niedawno prowadziłem. Bardzo mi na tym zależy, nie wyobrażam sobie spędzić emerytury, siedząc tylko w domu… Z góry dziękuję za Waszą pomoc! Tadeusz

25 160 zł
Wiktoria Krzebietke
8 dni do końca
Wiktoria Krzebietke , 15 lat

Nadzieja, która nie gaśnie! Ponownie pomóż Wiktorii!

Wiktoria urodziła się przez cięcie cesarskie w 35 tygodniu ciąży, naznaczonej wielowodziem, w stanie ciężkiej zamartwicy, uzyskując jedynie 1 punkt w skali Apgar. Już w pierwszych minutach życia została zaintubowana i umieszczona na oddziale intensywnej opieki noworodkowej. Niedługo potem stwierdzono u niej szereg wad rozwojowych, w tym niedrożność przewodu pokarmowego oraz znacznie obniżone napięcie mięśniowe. Ciągłe podłączenie do respiratora skutkowało częstym, odrespiratorowym zapaleniem płuc. W czwartym miesiącu życia wykonano zabieg tracheotomii, a w ósmym założono PEG, czyli przezskórną, endoskopową gastrostomię. Wiktoria jest pod stałą opieką wielu specjalistów: anestezjologa, neurologa, urologa, neurologopedy, psychoterapeuty i fizjoterapeutów. Codziennie pokonuje długą oraz pełną zakrętów drogę, aby małymi kroczkami pokonać swoją niepełnosprawność ruchową, której główną przyczyną są wiotkie mięśnie. Jak wiadomo, są one odpowiedzialne nie tylko za prawidłową motorykę całego ciała, ale także za sprawne funkcjonowanie narządów wewnętrznych. Córka z roku na rok przezwycięża coraz więcej swoich słabości, którymi dotknął ją los i coraz dalej przesuwa się granica tego, w co wierzę, że może osiągnąć. Dziś ponownie prosimy Was o pomoc, wierząc, że i tym razem nie pozostawicie nas w potrzebie. Wiktoria musi kontynuować leczenie i rehabilitację. Nadal także potrzebuje sprzętu, który ułatwi jej codzienność. Każde wsparcie pozwoli mi walczyć o lepsze jutro! Sylwia, mama ➡️ Strona Wiktorii

25 083 zł
Julia Ochterska
Julia Ochterska , 7 lat

❗️Wyrwana z rąk śmierci, walczy o każdy dzień - pomóż Julce wygrać z nieludzkim bólem!

Nasze córeczki urodziły się miesiąc przed czasem. Julcia praktycznie nie żyła. Przyszła na świat w ciężkiej zamartwicy i nie oddychała. Lekarze cudem przywrócili jej bicie serca... Po 5 dniach otrzymaliśmy telefon, aby przyjechać i się z nią pożegnać. Nasze serca pękły... Tak zaczęła się nasza walka, która trwa do dziś... Walka o to każdy dzień życia maleństwa wyrwanego z rąk śmierci. Julcia nie siedzi samodzielnie, nie czworakuje, ani nie chodzi... Do tego doszły nam problemy z biodrami. Operacja musi odbyć się jak najszybciej! Inaczej Julcia skazana będzie na ciągłe cierpienie... Nie mogę już dłużej patrzeć na jej ból! Pomocy... Siostra bliźniaczka Julci, Polcia, urodziła się zdrowa. Julka nie miała tyle szczęścia... Myślałam, że umrze. Jej stan był tragiczny. Małe, bezbronne życie wisiało na włosku i w każdej chwili miało się skończyć. Przez kilka kolejnych tygodni balansowaliśmy z naszą córeczką na granicy, za którą czeka śmierć. Lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie. Po 50 dobach wyszliśmy ze szpitala prosto do hospicjum Gajusz. Lekarze określili jej stan jako paliatywny, hospicyjny. My się jednak nie poddawaliśmy. Skutki zamartwicy i niedotlenienia sprawiły, że Julka będzie do końca życia niepełnosprawna. Z każdym miesiącem dystans między dziewczynkami niestety się powiększa. Pola jest świetną terapeutką dla swojej o minutę starszej siostry i świata poza nią nie widzi. Wspólnymi zabawami motywuje Julkę do podejmowania wysiłku i jak najlepszego rozwoju. Niestety to jednak za mało... Chore ciało Julki jest jej najgorszym wrogiem... Córeczka ma Mózgowe Porażenie Dziecięce, sama nie siedzi, nie porusza się na czworakach, nie chodzi... Pola tymczasem skacze i biega, przemierzając świat na własnych nóżkach. Julcia jest zależna od naszej pomocy i wymaga specjalistycznej opieki... Do wszystkich dolegliwości córeczki doszły problemy z biodrami. Niestety podwichnięte biodra sprawiają Julci straszny ból! Operacja musi się odbyć jak najszybciej, by nie narażać Julci na dłuższe cierpienie... Bez niej nie ma szans, by Julcia zrobiła jakiekolwiek postępy. Po operacji konieczna będzie systematyczna rehabilitacja, którą zapewni nam instytut doktora Paley'a, w którym to Julcia ma przejść operację.  Niestety koszt operacji jest ogromny. Do tego dochodzi jeszcze koszt pobytu na miejscu w Warszawie. Na szczęście dzięki Wam już raz przekonaliśmy się, że dla ludzi o wielkich sercach nie ma rzeczy niemożliwych! Pierwsza zbiórka dla Julci zakończyła się sukcesem. Dziś bardzo wierzymy w to, że i tym razem pasek na zbiórce naszej córeczki zazieleni się dobrocią. Bardzo prosimy o pomoc, aby zaoszczędzić bólu naszemu maleństwu... Rodzice Julii 

25 018,00 zł ( 14,26% )
Brakuje: 150 367,00 zł
Klaudia Maruszewska
Klaudia Maruszewska , 16 lat

Walka z czasem trwa… NIE MOŻNA przerwać rehabilitacji!

Kochani, powracam do Was po ponad dwóch latach intensywnej pracy i ogromu łez. Moja Klaudia cały czas kontynuuje ciężką i wymagającą rehabilitację – to prawdziwa bohaterka! Pragnę podziękować za to, co robiliście dla córki! Dla tych, którzy wspierają ją od samego początku i dla tych, którzy może pierwszy raz tutaj trafili, chcę przypomnieć troszkę faktów z naszego życia. Nasza historia:  Klaudia urodziła się z niezwykle rzadkim zespołem Wolfa-Hirschhorna. Choroba ta, to ogrom wad i nieprawidłowości w rozwoju zarówno fizycznym, jak i psychicznym dziecka.  W wieku 9. miesięcy córcia przeszła operację na otwartym serduszku. Wówczas nie wiedziałam, czy moje dziecko powróci w moje ramiona i ponownie będę mogła ją utulić. Udało się! Płakałam nad jej łóżeczkiem ze szczęścia.  Korekta stóp końsko-szpotawych, gipsowanie, ortezy, a następnie specjalistyczne wkładki i obuwie: to była długa droga do pierwszych kroków Klaudynki. Radość jednak nie trwała zbyt długo… Kolejnym nagłym ciosem była padaczka, która uderzyła nagle, bez uprzedzenia. Seria napadów odebrała nam zbyt wiele, ale walczyłyśmy dalej. Leki na szczęście pomagają, a terapia logopedyczna, terapia ręki i psychologiczna przynoszą efekty. Choroba jednak nigdy nie odpuszczała. Klaudia przeszła również operację oczu z powodu dużego zeza rozbieżnego. U mojego skarba zdiagnozowano także pogłębiającą się skoliozę i kifozę. Wykryto również zagrożenie podwichnięcia lewego stawu biodrowego, a na bliższej kości strzałkowej i piszczelowej prawej wykryto zmianę w postaci nowotworu niezłośliwego (dysplazję włóknistą). Okres dojrzewania okazał się być bezlitosny, a mój świat kolejny raz runął w gruzach! Klaudia bez systematycznej rehabilitacji nie ma szans na sprawność! Rehabilitacja, noszenie gorsetu, odpowiednie wkładki specjalistyczne, to coś, co tworzy całość. Jest w tym wszystkim nadzieja i dzięki cudownym ludziom, którzy pracują z Klaudią i jej samej, ta nadzieja we mnie nie umarła.  Córka ma już skończone 15 lat, a według genetyka miała nie dożyć 2. roku życia. A jednak! Każdego dnia pokazuje, jak bardzo chce żyć i ile drzemie w niej siły!  Nie możemy teraz przerwać rehabilitacji, bo byłby to wyrok dla Klaudii. Nie możemy się poddać, gdy na końcu tej ciężkiej pracy widać sukces. Brak rehabilitacji wiąże się z inwazyjną operacją, która zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko… Bez Waszej pomocy sama nie dam rady opłacić wszystkich zajęć, a moja córka nie osiągnie kolejnych sukcesów. Proszę o pomoc, proszę o nadzieję… Mama

25 011,00 zł ( 35,88% )
Brakuje: 44 692,00 zł
Julka i Karolinka Rabenda
Julka i Karolinka Rabenda , 13 lat

❗️Julka i Karolinka potrzebują dalszej rehabilitacji! Pomóż...

Julka i Karolinka to nasze największe skarby. Nierozłączne i kochające siostry bliźniaczki. Nasza codzienność krąży wokół ich sprawności. Zrobimy wszystko, by zapewnić im lepszą przyszłość! Nasze skarby przeszły niedawno bardzo ważne operacje. To dzięki środkom z poprzedniej zbiórki, to o czym tak długo marzyliśmy, stało się realne! Teraz musimy zmierzyć się z kolejnym etapem leczenia – ciężką rehabilitacją! Urodziły się jako wcześniaki. Los nie oszczędził żadnej z nich. Obie zmagają się z czterokończynowym mózgowym porażeniem dziecięcym, w którego konsekwencji są niepełnosprawne ruchowo. Karolinka potrafi zrobić kilka kroków tylko na równej powierzchni. Natomiast Julia przemieszcza się wyłącznie przez czworakowanie. Wózek stał się ich jedyną deską ratunku. Marzymy jednak, by zawalczyć o ich przyszłość!  W ciągu ostatnich dwóch lat stan naszych córek dramatycznie się pogorszył. Z bólem serca obserwujemy, że dotychczasowa rehabilitacja i przebyte operacje nie przynosiły efektów. Konsultacja w Warszawie w ośrodku ortopedycznym nie pozostawiła złudzeń –  usłyszeliśmy, że obie nasze córeczki wymagają operacji i to w możliwym szybkim terminie. Zmobilizowaliśmy się i dzięki Waszemu nieocenionemu wsparciu jeszcze w 2021 roku nasze córki zostały zoperowane!  Z jednej strony czujemy ogromne szczęście, bo operacja dała nadzieję, że dziewczynki staną na własnych nogach i zrobią te wyczekane samodzielne kroki. Z drugiej strony towarzyszy nam ogromny strach, że zabraknie nam środków na tak bardzo potrzebne turnusy rehabilitacyjne. To nie jest jednorazowy wydatek. Tu długotrwała zaplanowana terapia, która ma dać szansę na lepszą i sprawniejszą przyszłość!  Nasze córeczki tak bardzo chcą cieszyć się życiem. Niestety, bez Waszej pomocy nie mają szans na samodzielne poruszanie się. Jeśli nie znajdziemy środków na rehabilitację, pozostaną przykute do wózków do końca życia, a każda najmniejsza czynność będzie dla nich niemożliwa do zrealizowania. Błagamy – pomóż!  Edyta i Mirosław – rodzice

24 994,00 zł ( 38,84% )
Brakuje: 39 342,00 zł