„Mamo, ja nic nie widzę!” – Karolina walczy ze stwardnieniem rozsianym❗️
Z początku objawy przypominały przeziębienie. Później doszły wymioty i zawroty głowy. Niestety, zwykłe leki nie pomagały, a stan córki dramatycznie się pogarszał. W najgorszych koszmarach nie podejrzewałam, jaką usłyszymy diagnozę! Karolina jest bardzo obowiązkowa i zaangażowana w pracę. Gdy pojawiły się pierwsze objawy choroby sądziła, że to tylko chwilowe osłabienie. Jednak córka czuła się coraz gorzej – pojawiły się drżenia rąk, zawroty i bóle głowy, bezsenność. Pewnego dnia Karolina obudziła się i krzyczała: „Mamo, ja nic nie widzę!”. Natychmiast pojechałyśmy do szpitala, gdzie wykonano tomograf, rezonans magnetyczny i pobrano płyn mózgowo-rdzeniowy do badań. Wyniki były jednoznaczne – Karolina choruje na stwardnienie rozsiane. Nie mogłam w to uwierzyć… To najstraszniejszy wyrok, który może usłyszeć matka! Trudno mi zrozumieć, że choroba nigdy nas nie opuści. Nie istnieje lek, który mógłby uwolnić moją córkę z sideł stwardnienia rozsianego! Od połowy kwietnia Karolina przebywa na oddziale rehabilitacji neurologicznej, gdzie walczy, by stanąć na nogi. Niestety, na razie jej organizm jest wycieńczony – pojawił się paraliż lewej strony ciała. Każda chwila spędzona w szpitalnych murach okupiona jest bólem. Lekarze zaznaczają, że już niedługo Karolina zostanie wypisana ze szpitala. To wtedy zacznie się dla nas prawdziwa walka o sprawność. Niestety nasze mieszkanie nie jest na to przygotowane – żyjemy w bloku z wczesnych lat 60-tych. Przejścia między pokojami są zbyt wąskie, by córka mogła przejechać na wózku. Aby Karolina mogła korzystać z łazienki, musimy ją całkowicie zmodernizować i przystosować do rzeczywistości życia z chorobą. Trzeba także zlikwidować wannę i przerobić całą starą instalację wodno-kanalizacyjną. Stwardnienie rozsiane wkroczyło w nasze życie znienacka i dramatycznie je zmieniło. Dotychczas żyłyśmy bardzo skromnie i perspektywa opłat związanych z leczeniem i przystosowaniem mieszkania nas przeraża. Nie możemy się jednak poddać! Karolina jest dla mnie najważniejsza i zrobię wszystko, żeby ułatwić jej funkcjonowanie i walkę z chorobą. Jako mama, z całego serca proszę Was – pomóżcie mojej córce! Marzena, mama