Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krzysztof Pożarowszczyk
Krzysztof Pożarowszczyk , 47 lat

Wypadek w jednej chwili zamienił życie naszej rodziny w koszmar. Pomóżcie nam odzyskać ukochanego tatę i męża!

Krzysztof to nasz ukochany tata i mąż. Całe życie był aktywny, uwielbiał sport, a najbardziej piłkę nożną. Nie mogliśmy uwierzyć, gdy zadzwonił telefon i poinformowano nas o wypadku.  Jeden dzień odebrał mu plany, marzenia. Teraz każdego dnia walczymy, by Krzysztof do nas wrócił.  Upadek z wysokości 3 metrów poskutkował poważnymi obrażeniami. To cud, że nie zakończy się śmiercią. Krzysztof wylądował w szpitalu. Ze względu na bardzo poważny stan, został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Nie da się opisać słowami naszych uczuć, obaw, lęku… Szpital oddalony jest od naszego domu prawie 400 km. Nazwać to logistycznym wyzwaniem, to mało powiedziane. To oczywiste, że w takiej sytuacji ważne jest, żeby Krzysztof czuł naszą obecność i wsparcie. Po miesiącu w końcu koszmar się zakończył – wybudził się ze śpiączki. Nastała nowa rzeczywistość. Nasza rodzina stanęła przed ogromnym wyzwaniem. Krzysztof nie mówi, nie chodzi samodzielnie. Każdy dzień to teraz walka o jego przyszłość. Ostatni czas obfitował w terapie i specjalistyczne zajęcia w klinice rehabilitacyjnej. Krzysztof ze wsparciem gorsetu zaczął powoli wykonywać pierwsze kroki. Wciąż jednak ma ogromne problemy z mową. Lekarze i terapeuci dają nam nadzieję – jest szansa na powrót do sprawności. Niestety, nie stanie się to w miesiąc, dwa… Potrzeba tu nieustannej rehabilitacji. Krzysztof wkrótce opuści ośrodek i konieczna będzie kontynuacja terapii z fizjoterapeutą, neurologopedą, psychologiem. Wiemy, że Krzysztof ma w sobie siłę i determinację. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby wrócił do nas do domu, żeby mógł z powrotem normalnie żyć. Z całego serca prosimy Was o wsparcie w tym niezwykle trudnym czasie. Rodzina Krzysztofa  

24 057 zł
Jakub Jędrzejewski
7 dni do końca
Jakub Jędrzejewski , 13 lat

Neuroborelioza mocniej atakuje Kubusia - pomóż!

Życie jest naprawdę niesprawiedliwe. Zwłaszcza wtedy, kiedy wielkie nieszczęścia spotykają małe, bezbronne i niewinne dzieci... Tak trudno się z tym pogodzić...  Nigdy nie sądziłam, że jeden mały, malutki kleszcz o wielkości zaledwie kilku milimetrów jest w stanie przekształcić życie człowieka w koszmar. Niestety, mój syn przekonał się o tym na własnej skórze... Kubuś od trzech lat choruje na neuroboreliozę. Schorzenie pojawiło się 3 lata temu i przykuło naszego syna do szpitalnego łóżka na wiele długich tygodni. Wszystko działo się bardzo szybko. Najpierw ugryzienie kleszcza, później silne bóle głowy, wysoka gorączka i infekcja dróg oddechowych. Za chwilę niedowład nerwu twarzowego po stronie lewej i zaburzenie mięśni mimicznych. Byłam przerażona! Szybko trafiliśmy do szpitala, gdzie synek przeszedł szereg badań, które jasno wskazały neuroboreliozę.  W wyniku postępującej choroby u Jakuba pojawiło się groźne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i obwodowy obustronny niedowład nerwu twarzowego. Konieczne było wdrożenie natychmiastowego specjalistycznego leczenia. Po wielu tygodniach ciężkiej walki – hospitalizacji, badań, poszukiwania odpowiednich specjalistów, w końcu udało nam się zapanować nad chorobą i  wrócić do domu. Obecnie od tych dramatycznych chwil dzielą nas trzy lata. Jednak neuroborelioza odcisnęła ogromne piętno na życiu Jakuba. Naszą codziennością stały się regularne wizyty u specjalistów, rehabilitacje i kontrole....  Niestety, w ostatnich tygodniach choroba znów zaczęła o sobie przypominać. Jakuba bolą stawy, mięśnie, głowa. Codziennie płacze z bólu. Konieczna jest specjalistyczna operacja – mikrodekompresja naczyniowa. Jednak koszt zabiegu jest ogromny i znacznie przekracza nasze możliwości finansowe.   Codzienne rano budzę się i czuję narastające poczucie lęku. Boję się, że jeśli Jakub nie podejmie odpowiedniego leczenia oraz rehabilitacji,  choroba w szybkim czasie może doprowadzić do kolejnych katastrofalnych skutków...  Choć na placu boju jestem zupełnie sama, niestraszna mi jest walka o zdrowie mojego dziecka. Jestem matką samotnie wychowującą czworo dzieci, dlatego nie pozostaje mi nic innego jak prosić Was o pomoc... To jedyna szansa, aby w przyszłości mój syn mógł wieść normalne i szczęśliwe życie.  Błagam o pomoc...  Hanna, mama

24 031,00 zł ( 74,3% )
Brakuje: 8 310,00 zł
Szymon Długopolski
Szymon Długopolski , 24 lata

Wypadek motocyklowy. Potem niedowład nóg❗️Student 3. roku medycyny potrzebuje Twojej pomocy❗️

Od dziecka chciałem i uczyłem się, żeby pomagać innym. Teraz sam jednak potrzebuję pomocy. Byłem człowiekiem wielu pasji: narciarstwa górskiego, skoków spadochronowych w kombinezonie wingsuit, wspinaczki i trekkingu. Góry były dla mnie wszystkim. Daj mi szansę, abym mógł do nich powrócić! Ostatni dzień sierpnia był dla mnie początkiem zmian. Niestety na gorsze. To wtedy uległem wypadkowi komunikacyjnemu, w którym doznałem urazu rdzenia kręgowego. Następstwem był niedowład kończyn dolnych.  Przez miesiąc byłem w śpiączce farmakologicznej z powodu urazu wielonarządowego i odmy opłucnowej. Obudziłem sie w zupełnie nowej rzeczywistości, w której nie czułem już własnych nóg! Nie da się tego opisać. To coś niewyobrażalnie strasznego! Moje własne ciało odmówiło mi posłuszeństwa! Nie chciałem się jednak poddać i pozwolić, aby niedowład wygrał. Podjąłem walkę o sprawność.  Życie moje i mojej rodziny koncentruje się teraz tylko na przywróceniu mnie do sprawności. Obecnie przebywam w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie pod opieką wielu specjalistów wzmacniam swoje mięśnie i uczę się samodzielności.  Za pół miesiąca wrócę do domu. Pragnę rozpocząć wówczas rehabilitację w warunkach domowych. Tylko w ten sposób podaruję sobie większe szanse… Droga, która mnie czeka jest bardzo kosztowna. Boję się, że bez dodatkowej pomocy, nie będę w stanie jej pokonać. Dlatego proszę o Twoje wsparcie. Będę wdzięczny za nawet najmniejszy dobry gest. Potrzebuję nadziei…  Szymon

23 921 zł
Małgorzata Dobrowiecka
Małgorzata Dobrowiecka , 50 lat

Dla mamy zrobimy wszystko! Pomóż nam w tej walce!

Mama to cudowna kobieta, o wielkim sercu. Kiedyś zawsze aktywna, nieustannie uśmiechnięta, w ciągłej gotowości do pomagania innym. Teraz – przykuta do łóżka, z grymasem na twarzy i gasnącym w oczach blaskiem. Jedynym ratunkiem jest dla niej kosztowne leczenie i rehabilitacja.  Jeszcze do niedawna mama żyła na pełnych obrotach. Spełniała się w roli wspaniałej matki i kochającej żony. Miała wiele planów, marzeń i nietuzinkowych pasji. Największą z nich była stylizacja paznokci. Wraz z nami – córkami, prowadziła gabinet kosmetyczny, który był dla niej wszystkim! Drugą wielką pasją od zawsze były długie podróże motocyklem. Mama kochała czuć wiatr we włosach, tańczyć i czerpać z życia garściami.  Niestety nagle, bez żadnego ostrzeżenia spadła na nas tragedia, która zmieniła dosłownie wszystko. W listopadzie mama doznała poważnego udaru mózgu. Najpierw pojawił się groźny zator, a za chwilę rozległy wylew. Udar był na tyle poważny, że zabrał jej sprawność i samodzielność. Mama doznała lewostronnego paraliżu całego ciała. Do dziś leży w łóżku, nie jest w stanie wykonywać nawet najprostszych czynności i wymaga całodobowej opieki...  Od tego momentu każdy dzień jest ciężką walką. Z godną podziwu determinacją mama walczy o dawne życie, pasje i marzenia. Wiemy jednak, że jedyną szansą, aby udało jej się wrócić do pełni sił fizycznych jest intensywna, wielostronna rehabilitacja...  Niestety, na NFZ należy się pacjentom od 4 do około 12 tygodni pobytu na oddziale rehabilitacyjnym na rok kalendarzowy! Jest to okropnie krótki czas, szczególnie dla osoby po zawale mózgu, kiedy to czas gra szczególną rolę w odzyskaniu sprawności!  Aktualnie, przez najbliższe 8 tygodni, mama przebywać będzie na oddziale refundowanym. Jednak chcąc dalej walczyć o jej życie, zdrowie i sprawność konieczna jest kontynuacja leczenia w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym.  Niestety koszty turnusu w takim ośrodku są ogromne i znaczenie przekraczają nasz domowy budżet. Rocznie to koszt ponad 80 000 zł! To kolosalna i całkowicie nieosiągalna dla nas suma.  Skoro mama nie ma możliwości zawalczenia o swoje zdrowie – musimy to zrobić za niej! Nie możemy latami bezczynnie patrzeć, jak jest więziona we własnym ciele... Zrobimy dla niej wszystko, dlatego błagamy o pomoc...  Rodzina 

23 857,00 zł ( 24,16% )
Brakuje: 74 888,00 zł
Tomasz Sacha
12 dni do końca
Tomasz Sacha , 51 lat

Człowiek zamknięty w swoim ciele. Dopóki bije serce, chcemy walczyć‼️

Z dnia na dzień zawalił nam się świat… Mąż pewnego razu zauważył, że mięśnie na jego rękach drżą z niewiadomych powodów. Nie spodziewaliśmy się niczego poważnego, myśleliśmy, że to przemęczenie. Po dłuższym czasie postanowiliśmy to sprawdzić. Mąż prowadził swoją dobrze prosperującą działalność, sprawność fizyczna była kluczowa na co dzień. Pierwsze badania nie wykazały niczego, co mogłoby nas przestraszyć. Niestety później było tylko gorzej…  Mąż po pewnym czasie zaczął mylić słowa i mówić niewyraźnie. Kolejne badania i poszukiwania przyczyny nic nie dawały. Jeden z lekarzy sugerował przebycie udaru, ale nam nie dawało to spokoju. W końcu, w październiku 2020 roku padł wyrok — SLA. Stwardnienie zanikowe boczne, które w zatrważającym tempie zabiera mi ukochanego męża… Lekarze na początku proponowali leki, które, choć brzmi to przerażająco, miały przedłużyć życie Tomka o 3 miesiące. Korzystaliśmy z każdej możliwości i drogi walki z tą potworną chorobą. Całą rodziną szukaliśmy sposobów na spowolnienie jej objawów, niestety okazało się, że zbyt szybko postępuje. Dziś Tomasz nie jest w stanie już mówić, nie chodzi, nie umie przełykać. Oddycha tylko dzięki rurce tracheotomijnej i respiratorowi. Często potrzebuje też opieki w nocy przy trudnościach z oddychaniem i konieczności usuwania zalegającej wydzieliny. Ta choroba jest na tyle bezlitosna, że wyłącza z funkcjonowania organizm, ale pozostawia świadomy umysł. Mąż nas rozumie, jest świadomy całej sytuacji. Porozumiewa się z nami poprzez kontakt wzrokowy oraz pisząc wiadomości w telefonie. Jego prawa ręka i jeszcze władny kciuk umożliwiają komunikację, ale to może nie potrwać długo. Bardzo zależy nam na uldze w jego cierpieniu, na spowolnieniu postępów choroby, ale również możliwości dalszej komunikacji. Nie chcę patrzeć, jak choroba zamyka go w jego własnym ciele. Aby go przed tym uchronić potrzebne będą nam też środki na specjalny tablet — komunikator.  Koszty potrzebnych i bieżących spraw przekraczają nasze możliwości finansowe.  Pieniądze są niezbędne m.in. na leczenie i rehabilitację, ale także na specjalistyczny sprzęt medyczny, taki jak podnośnik sufitowy czy elektryczny wózek inwalidzki.  Mąż obecnie jest w stanie funkcjonować tylko dzięki pomocy bliskich, którzy wciąż przy nim są. Bardzo kochamy Tomka i wiemy, że nigdy się nie poddamy, nawet w tej nierównej walce! Dopóki będzie biło jego serce, chcemy się nim opiekować i dbać o jego dobro. W imieniu swoim i męża już teraz dziękujemy za każdy gest i wsparcie, to dla nas bardzo ważne!  Żona Tomka, Marzena

23 840 zł
Aleksandra Pochojka
Aleksandra Pochojka , 7 lat

Mała Ola kontra białaczka! Pomocy!

U Oleńki wykryto ostrą białaczkę limfoblastyczną! Jesteśmy w szpitalu, gdzie trwa chemioterapia i walka o życie naszej córeczki. Prosimy, poznaj naszą historię i pomóż nam w tej trudnej walce:  Myśleliśmy, że to tylko kilka siniaków złapanych w czasie zabawy z siostrą, jednak prawda zwaliła nas z nóg... Zabraliśmy Olę do lekarza, a badanie krwi wykonane pod koniec sierpnia nie pozostawiało złudzeń. To ostra białaczka limfoblastyczna! Rozpoczęło się leczenie sterydami, chemioterapią dożylną i dolędźwiową, narkozy, przetaczanie krwi, punkcje, kroplówki... Wylądowaliśmy na oddziale onkologii dziecięcej! Patrzyliśmy na cierpienie i łzy naszego dziecka, wiedząc, że nie możemy go przerwać, ponieważ tylko tak, jesteśmy w stanie uratować córeczkę...  Niezbędne było założenie dożylnego centralnego cewnika, który wprowadzony jest bezpośrednio do żyły centralnej na klatce piersiowej, aby móc wprowadzać leki bez uszkadzania maleńkich, delikatnych żył. Od dwóch miesięcy trwa nasz koszmar... Niedawno okazało się, że Oleńka ma geny oporne na leczenie chemioterapią! Z tego powodu nie wiadomo, w którym momencie będzie potrzebowała drogich, nierefundowanych leków lub wyjazdu za granicę, by tam kontynuować leczenie. Mamy nadzieję, że nasza mała iskierka pomimo agresywnego leczenia dzielnie przetrwa i zniesie wszystkie jego skutki uboczne, których niestety jest sporo... Już dziś zmagamy się z wymiotami, wypadającymi włoskami, czy brakiem apetytu. Stąd, z oddziału onkologii, prosimy Was o pomoc. Koszty związane z leczeniem córeczki już teraz zaczynają nas przytłaczać. Wierzymy, że mimo tego, iż droga, na której się znaleźliśmy, będzie długa i wyboista, naszej Oli uda się wyzdrowieć! Rodzice

23 795 zł
Michał Staszewski
Michał Staszewski , 20 miesięcy

Liczne guzy i padaczka synka... Problemów jest wiele, a my czasem nie wiemy, od którego zacząć!

Gdy Michaś był jeszcze pod sercem mamy, dowiedzieliśmy się, że jego bezpieczeństwo jest zagrożone! To wtedy zdiagnozowano stwardnienie guzowate, a na jego maleńkim serduszku wykryto aż 4 guzy!  Byliśmy przerażeni. Nagle okazało sie, że jesteśmy bezsilni! Mogliśmy tylko czekać i trwać w nadziei, że wszystko dobrze się ułoży...  Synek przyszedł na świat poprzez cesarskie cięcie. Lekarze zadecydowali o nim, ponieważ wystąpiło wielowodzie i nie można było czekać. Michaś pojawił się w naszym życiu, a my staliśmy się najszczęśliwszymi rodzicami na świecie! W drugiej dobie jego życia naszą radość przygniotło znowu potworne przerażenie. Synek nagle przestał oddychać! Był wtedy w ramionach swojego taty i stał się całkowicie wiotki! Dziś, z perspektywy czasu, patrzymy na to w kategoriach cudu – w tamtej dramatycznej chwili przy Michasiu był tata, który natychmiast mógł zareagować.   Nasze dziecko przez cztery dni było wspomagane tlenem, a potem zaczęły spadać na nas kolejne ciosy! Po dwóch tygodniach od urodzenia, u Michała stwierdzono liczne guzy w głowie oraz oczach. Z czasem doszło do tego  obniżone napięcie mięśniowe oraz wielotorbielowatość nerek, czego skutkiem jest również nadciśnienie tętnicze! Jednak najgorsza jest padaczka! Napady były potwornie męczące dla naszego syneczka, a dla nas, jako rodziców, stały się okropnym doświadczeniem. Michał napinał się, wyginał, a jego gałki oczne jakby uciekały. Dochodziło nawet do kilkudziesięciu napadów dziennie!  Na razie ataki padaczki zostały opanowane, dzięki specjalistycznym lekom. W nocy nie ma ich już w ogóle, a w dzień liczba ogranicza się do pięciu. To nadal dużo, ale jesteśmy dobrej myśli, że ta choroba z czasem zostanie wyciszona.  Z kolei leczenie guzów jest znacznie bardziej skomplikowane. Lekarze zalecają na razie obserwację, kontrolę i leczenie objawowe. Jeżeli jednak będzie wymagała tego sytuacja, konieczna okaże się operacja lub nawet kilka operacji! Problemów jest wiele, a my czasem nie wiemy, od którego zacząć. Specjaliści apelują, że musimy wzmacniać rozwój psychoruchowy Michasia. Nasz synek niestety jeszcze nie siada… Wiemy, że przed nami długa droga, w której przebyciu pomóc może rehabilitacja. Ta jednak wiąże się z wysokimi kosztami… Kochamy Michała całym sercem i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić mu bezpieczeństwo i zdrowie. Jesteśmy świadomi, że koszty leczenia i rehabilitacji są wysokie, ale nie możemy poddać się już na starcie! Samotna walka jest ciężka, ale wierzymy, że wspólnie zdołamy zbudować dla Michałka dobrą przyszłość! Rodzice

23 792,00 zł ( 44,72% )
Brakuje: 29 400,00 zł
Justyna Rydz
Justyna Rydz , 43 lata

Choroba zadała TRAGICZNY CIOS❗️Proszę, pomóż mi wstać...

Nie pamiętam już, jak to jest... Budzić się rano, martwić drobnostkami, stawać na nogi, szykować do pracy, spędzać dzień wśród znajomych, wśród ludzi. Nie wiem, jak to jest planować, marzyć...  Od 10 lat choruję na NMOSD (Zespół Devica) to choroba uszkadzająca nerwy wzrokowe i rdzeń kręgowy. Sterydy we wlewach pomagały, wyciszały paraliże, byłam spokojniejsza. Niestety, jednego dnia wszystko się skończyło... Niepozorne, chwilowe niedowłady zamieniły się w paraliż od pasa w dół. Z dnia na dzień trafiłam na wózek.  Pracowałam w firmie, w której się spełniałam, miałam wielu znajomych i poza trudnościami ze wzrokiem, które również są skutkiem choroby — nie miałam większych problemów. Byłam samodzielna. Dziś we wszystkim pomaga mi mój mąż i syn.  Od września zeszłego roku jestem po silnym rzucie choroby i walczę o sprawność. Po przebytych rehabilitacjach państwowych jest poprawa, ale to niestety nie wystarcza.  Na moją chorobę nie ma leku. Mogę jedynie spróbować wywalczyć swoją dalszą przyszłość rehabilitacją. Prywatne godziny u specjalistów, wyjazdy na turnusy czy do specjalistycznych klinik, to ogromne koszty. Będąc od roku na wózku, nie miałam możliwości odłożenia środków na walkę o zdrowie...  Proszę, najmniejsza pomoc z Twojej strony, to dla mnie kolejny ‚‚krok" w walce o lepsze życie...  Twoja pomoc jest dla mnie na wagę złota! Justyna

23 786 zł
Mateusz Wroczyński
Mateusz Wroczyński , 17 lat

Życie z chorobą rzadką. Pomóż Mateuszowi!

Nasz syn Mateusz ma 15 lat i złożone problemy zdrowotne. Od najmłodszych lat towarzyszy mu diagnoza zaburzeń rozwojowych ze spektrum autyzmu oraz dyspraksji. Z biegiem czasu u Mateusza zaczęły pojawiać się dodatkowe objawy chorobowe i rozpoznania medyczne. Badania immunologiczne wykazały niedobór odporności, przez pewien czas u syna podejrzewano zaburzenie genetyczne. W wieku 8. lat w trakcie infekcji z gorączką stracił praktycznie zdolność mowy. Trzy lata temu u Mateusza doszło do załamania stanu zdrowia i znacznego regresu w rozwoju. Silne bóle głowy, skrajne osłabienie i zaburzenia psychiatryczne uniemożliwiły mu uczęszczanie do szkoły przez prawie cały rok. Na pewnym etapie choroby, przez kilka tygodni nie był nawet w stanie samodzielnie wstać z łóżka! Po długich poszukiwaniach, dopiero badania wykonane w 2022 r. wykazały u Mateusza zaburzenie neurometaboliczne z grupy chorób rzadkich: ośrodkowy niedobór folianów na podłożu autoprzeciwciał przeciwko receptorowi dla kwasu foliowego. Obecnie Mateusz otrzymuje odpowiednie leczenie, które wymaga regularnych, comiesięcznych pobytów w dwóch szpitalach: Szpitalu Dziecięcym w Gdańsku oraz Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Co jakiś czas jeździmy także do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, które zapewnia synowi specjalistyczną opiekę immunologiczną. Dzięki temu stan jego zdrowia znacznie się poprawił: ze wsparciem asystentki uczęszcza na wybrane zajęcia szkolne, aktywnie uczestniczy w zajęciach indywidualnych oraz korzysta z radością ze swoich ulubionych aktywności. Niespodziewane pogorszenia wciąż się zdarzają, ale dużo rzadziej. Na co dzień Mateusz potrzebuje leków, które nie są refundowane i wymagają sprowadzania z zagranicy. Staramy się także zapewnić synowi wszechstronne wsparcie rozwojowe oraz rehabilitację, które są nadal potrzebne ze względu na autyzm i dyspraksję Mateusza.  To wszystko jest możliwe między innymi dzięki Waszemu wsparciu, za co jesteśmy bardzo wdzięczni! Rodzice Mateusza

23 785 zł