Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dariusz Dowtort
Dariusz Dowtort , 21 lat

W ułamku sekundy jego życie zamieniło się w koszmar❗️POMOCY🚨

Darek dotychczas był miłym, radosnym chłopakiem, bardzo ufnym w stosunku do ludzi. Zaczął swoją pierwszą pracę, był z niej bardzo zadowolony, miał liczne plany na przyszłość… Niestety noc z 2. na 3. października 2023 roku wywróciła jego życie do góry nogami… Mój synek doznał poważnego urazu oraz złamania kości czaszki i twarzoczaszki. Przypadkowy przechodzień uratował jego życie… Rozpoczęła się walka, mój Darek został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Po trzech tygodniach trafił do kliniki neurologicznej, gdzie przeszedł bardzo długą, skomplikowaną operację głowy i znów został wprowadzony w śpiączkę.  Po wybudzeniu byłam pełna nadziei, że będzie dobrze, wszystko na to wskazywało… Jednak los chciał inaczej… W noc przed powrotem do domu doszło do zatrzymania akcji serca. Po długiej reanimacji udało się przywrócić funkcje życiowe, jednak długie niedotlenienie pozostawiło nieodwracalne skutki.  Stan Darka dramatycznie się pogorszył, konieczne było ponowne wprowadzenie w stan śpiączki. Do tych wszystkich urazów głowy doszła padaczka i całkowity bezwład.  Chciałabym przenieść Darka do domu, by móc się nim zająć. Niestety, by to było możliwe, konieczny jest zakup specjalistycznego łóżka. Potrzebujemy pomocy. Nie poddam się, bo chodzi o zdrowie mojego ukochanego syna. Darek ma dopiero 21 lat i całe życie przed sobą. To nie może się tak skończyć… Syn potrzebuje intensywnej rehabilitacji i sprzętu, aby móc, choć w jakimś stopniu odzyskać zdrowie. Proszę o wsparcie, pomóżcie mi uratować dziecko. Mama

26 388,00 zł ( 82,68% )
Brakuje: 5 527,00 zł
Jakub Kowalski
Jakub Kowalski , 14 lat

Pomóż zobaczyć to, co zabrała choroba... Wspieramy Kubę!

Jesteśmy rodzicami wspaniałego Kuby, który choruje na rzadką chorobę genetyczną: Neuropatię Nerwów Wzrokowych Lebera. W styczniu 2022, podczas rutynowej kontroli okulistycznej okazało się, iż Jakub nie widzi na lewe oko. W trybie natychmiastowym został hospitalizowany — na oddziale okulistyki w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Katowicach. Po licznych badaniach nie znaleziono przyczyny. W lutym Kuba miał wykonane badania genetyczne w Centrum Genetyki Medycznej Genesis w Poznaniu, które potwierdziły chorobę LHON. Choroba ta pojawia się nagle, jest okrutna i bezwzględna. Chory nagle w sposób bezbolesny traci wzrok w jednym oku, a w ciągu tygodni lub miesięcy dochodzi do rozwoju choroby w drugim i prowadzi do utraty widzenia. LHON wpływa na widzenie centralne potrzebne między innymi do czytania, pisania, prowadzenia pojazdów, rozpoznawania twarzy itd. Tak też było z naszym synem… Dziecko straciło wzrok w lewym oczku a w ciągu miesiąca w drugim. W tej chwili naszemu synkowi pozostało jedynie 8% widzenia. Kubuś ma 12 lat. Jest radosnym, pogodnym i wysportowanym chłopcem. Lubi grać w piłkę i jeździć na rowerze. Od czasu kiedy zachorował nie był w stanie samodzielnie jeździć na rowerze, dlatego zakupiliśmy tandem i teraz czas wolny spędzamy na przejażdżkach rowerowych, które dają naszemu synowi mnóstwo radości. Choć nie może uprawiać sportu wspólnie ze swoimi kolegami, nie poddaje się i nie rezygnuje. Wziął udział w Mistrzostwach Polski Niewidomych i Słabowidzących w Biathlonie Letnim gdzie zdobył 4. miejsce w Sprincie oraz 5. miejsce w Biegu Indywidualnym. Jak na razie chłopiec w pewnym stopniu ma zachowane widzenie peryferyjne, co pozwala mu w miarę możliwości funkcjonować. By mógł się uczyć i komunikować potrzebny mu odpowiedni sprzęt komputerowy z oprogramowaniem udźwiękawiającym i powiększającym oraz powiększalnik. Chłopiec już się wdraża i ćwiczy bezwzrokową obsługę komputera za pomocą specjalnego programu “Mistrz Klawiatury”. Nasz syn potrzebuje leku, który niestety nie jest refundowany przez NFZ. Miesięczny koszt leczenia wynosi około 20.000 złotych. Niestety nie stać nas na taki wydatek, dlatego sprowadzamy z zagranicy zamiennik, który jest tańszy, choć i tak kosztowny. Lekarstwo to, w niektórych krajach funkcjonuje jako suplement diety i dlatego jesteśmy w stanie go sprowadzać, jednak jeżeli i tam zostanie wprowadzony na listę leków, droga zakupu tańszego zamiennika nie będzie już możliwa.  W Polsce choroba ta jest bardzo mało znana, a mutacja, którą ma nasz syn, została niedawno wykryta, dlatego jesteśmy zmuszeni poszerzyć diagnostykę choroby poza granicami kraju. Na chwilę obecną jesteśmy w kontakcie z grupą lekarzy z Centrum Uniwersyteckiego w Bolonii we Włoszech, gdzie mają być wykonane dodatkowe badania. Będziemy ciągle poszukiwać pomocy dla naszego dziecka! Diagnostyka choroby, leki, wizyty lekarskie oraz potrzebny sprzęt są bardzo drogie, dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc, dzięki której nasz syn będzie mógł jak najlepiej funkcjonować. Sylwia i Grzegorz, rodzice

26 377 zł
Piotruś Witak
14 dni do końca
Piotruś Witak , 4 latka

Mały chłopiec i wielkie problemy... Walczymy o przyszłość Piotrusia!

Wiadomość o ciąży była dla nas najlepszą wiadomością. Z ogromną niecierpliwością czekaliśmy na narodziny naszego synka. Niestety, czas wypełniony miłością bardzo szybko zamienił się w ogromnym strach, który nie opuszcza nas nawet na krok. Synek nie rozwija się jak rówieśnicy. Zmaga się z encefalopatią, która utrudnia mu każdy kolejny dzień... Pierwszy rok życia synka upłynął nam na desperackim poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania. Dlaczego synek jest chory i czy za jego stanem zdrowia nie stoją jeszcze inne problemy?  Walczymy dalej, by jego dni nie były naznaczone bólem, cierpieniem i litrami wylanych łez. Środki zebrane na poprzedniej zbiórce pomogły nam w zakupie wózka inwalidzkiego, urządzenia multifunkcyjnego do rehabilitacji i pionizacji oraz pomogły w opłaceniu dwóch miesięcy prywatnej rehabilitacji. Niestety, oczekiwane rezultaty w poprawie jego stanu zdrowia są za małe... Ze względu na rodzaj choroby rehabilitacja idzie bardzo opornie, ponieważ choroba ta polega na mutacji genu transportującego hormony tarczycy do mózgu i w efekcie bez tych hormonów mózg nie może przesłać informacji neuronowych do mięśni. Piotruś nie rozwija się prawidłowo psychicznie, społecznie i fizycznie. Choroba ta zatrzymuje wzrost mięśni, występuje spastyczność, brak mięśni lub ich zanik. Przez to nie może jeść tylko musi odżywiać się dojelitowo przez gastrostomię.  W tym momencie planujemy, co dalej możemy zrobić, gdzie szukać ratunku dla naszego ukochanego synka. Rehabilitacja to nasza codzienność. Nasz kalendarz wypełniony jest po brzegi terapiami i konsultacjami. Czekamy informację, czy synek zostanie zakwalifikowany do zagranicznego leczenia.  Piotruś potrzebuje intensywnej rehabilitacji i specjalistycznych sprzętów. Tylko katorżniczą pracą możemy postawić się straszliwej chorobie i walczyć o jego sprawność. Niestety, koszty są ogromne, a sami nie podołamy. Dlatego kolejny raz prosimy – pomóż nam! Z Twoją pomocą mamy dużo większą szansę na zwycięstwo... Rodzice Piotrusia

26 350 zł
Alicja Szczepankiewicz
Alicja Szczepankiewicz , 6 lat

Małe, chore nóżki do uratowania – pomóż Alicji uciec przed kalectwem!

Jestem ojcem tej małej księżniczki ze zdjęcia i muszę zrobić wszystko, żeby uratować jej chore nóżki. Dotychczasowe wsparcie, które od Was otrzymaliśmy, jest nieocenione i czujemy ogromną wdzięczność za pomoc. Jednak, by Alicja miała szansę na sprawną przyszłość, potrzebujemy kolejnych operacji… Alicja to nasza wyczekiwana córeczka. Zrobimy wszystko, by mogła chodzić, by poczuła się zdrowa, jak jej rówieśnicy. Kolejny etap leczenia obejmuje usunięcie wstawionych metalowych implantów oraz wydłużanie oby dwóch nóżek wraz z kompleksową opieką lekarską i fizjoterapeutyczną. Wiąże się to z ogromnymi kosztami. Dlatego kolejny raz stajemy w miejscu, w którym prosimy Was o pomoc. By nie zaprzepaścić tego, co już udało nam się osiągnąć. Alicję kochamy nad własne życie. Wiadomość o ciąży byłą to najlepszą w naszym życiu. Rodzice nie dopuszczają myśli, że może być coś nie tak. Snute plany i wyobrażenia podczas przebiegu ciąży szybko zostały ostudzone dużym kubłem zimnej wody. Lekarz prowadzący zauważył, że na pewnym etapie rozwoju córeczki, jej kości udowe przestały rosnąć…  Radość zniknęła, a zamiast niej pojawił się ogromny strach. Musieliśmy sobie poradzić z nim sami, nie informując nikogo. Mieliśmy nadzieję, że nie będzie tak źle… Ani przyszli dumni dziadkowie, ani najbliżsi znajomi nie byli świadomi, co tak naprawdę się dzieje. Do momentu narodzin nie wiedzieliśmy czego się spodziewać i jak będzie nasza córcia wyglądać. Pozostało nam jedynie zawierzyć Alusię Bogu.  Córka urodziła się w 32. tygodniu ciąży, ważąc zaledwie 1277 g. Do chorych nóżek doszły powikłania wcześniacze oraz tzw. Sekwencja Pierre Robina, czyli rozszczep podniebienia twardego i miękkiego, cofnięta żuchwa oraz mocno przyrośnięty język. Tak wiele przeciwności na jedno, tak drobne dzieciątko. Trzykrotnie przetaczano jej krew, musieliśmy nauczyć się zakładać sondę do karmienia. Maleństwo cierpiało, a nasze serca się łamały w pół, oczy szkliły samoistnie… Dzięki Waszemu cennemu wsparciu udało się już wykonać bardzo ważne operacje, dlatego jesteśmy już o krok dalej w tej trudnej walce. Z szeregu wad i powikłań największym problemem ciągle jednak są chore nóżki, które nadal nie są w pełni sprawne.  Nikt nie jest nam w stanie zagwarantować, jak wada wpłynie na rozwój i życie naszej córki. Szukając pomocy, trafiliśmy do Instytutu dr Paleya. Tam dostaliśmy nową nadzieję i pewność, że to dobry kierunek. Podczas konsultacji przedstawiono nam wstępny plan leczenia i zagwarantowano, że Ala będzie normalnie chodzić. Ktoś, kto nie zna jej historii, nawet nie zauważy różnicy. Te dobre wieści mają jednak drugą stronę medalu — ogromny koszt operacji… Droga do sprawności naszej córki jest kręta i wyboista, jednak nawet na chwilę nie tracimy nadziei. To, co udało się już zoperować i wypracować daje nam wiarę w to, że kolejna operacja również przebiegnie pomyślnie. Dzieli nas od niej tylko, lub aż ogromna kwota… Czy będziesz dalej walczyć razem z nami? Adrian — dumny tata Alicji –––––––––––––––––––– Możesz wesprzeć Alicję poprzez LICYTACJE Bądź na bieżąco dzięki stronie na FACEBOOKU –––––––––––––––––––– MEDIA O ALICJI: ➤ kntv24  

26 312,00 zł ( 9,22% )
Brakuje: 258 947,00 zł
Kajetan Walczak
Kajetan Walczak , 10 lat

Kosztowna operacja i rehabilitacja mogą podarować Kajtkowi sprawność❗️

Do ostatniej chwili wierzyliśmy, że nasz Kajtek urodzi się zdrowy. W trakcie ciąży nie było żadnych niepokojących objawów, które mogłyby sugerować, że będzie inaczej. Niestety los miał dla nas inne plany… Podczas pierwszych, wstępnych badań po narodzeniu, lekarze zauważyli u Kajtka guzek. Od razu rozpoczęto szczegółową diagnostykę, która wykazała, że nasz synek cierpi na rozszczep kręgosłupa. Z czasem stwierdzono również podwichnięcie biodra prawego. Pierwszą operację przeszedł, gdy miał 1,5 roku. Polegała na częściowym usunięciu tłuszczaka i częściowym odkotwiczeniu rdzenia. Druga operacja odbyła się w wieku 3 lat – został całkowicie odkotwiczony rdzeń kręgowy.  U syna występują także zaburzenia funkcji pęcherza moczowego, asymetria talerzy biodrowych i ubytek kości biodrowej. Czeka go kolejna operacja, która ma na celu zabezpieczenie prawego biodra przed progresją migracji głowy kości udowej i korekcji prawej stopy. Po tej operacji Kajtek będzie musiał przejść długą i ciężką rehabilitację, by ponownie stanąć na nogi. Synek porusza się wyłącznie dzięki wysokim ortezom, ponieważ jego prawa stopa jest częściowo porażona, a lewa układa się piętowo. Kajtuś jest pod stałą opieką specjalistów: urologa, neurologa, ortopedy, neurochirurga i rehabilitanta. Ma 9 lat, jest wesołym i szczęśliwym chłopcem, uczęszcza do trzeciej klasy szkoły podstawowej i pomimo swoich problemów – stara się normalnie funkcjonować i cieszyć każdą chwilą. Niestety jest uzależniony od wsparcia i pomocy drugiej osoby. Wymaga stałej rehabilitacji i kontroli specjalistów, a to wszystko generuje niewyobrażalne koszty. Synek uwielbia aktywność fizyczną, kocha jeździć na hulajnodze, pływać, tańczyć. Niestety teraz, przez swoje problemy zdrowotne – nie może… Bardzo zależy nam na szybkim przeprowadzeniu operacji, jednak sami nie jesteśmy w stanie pokryć tej ogromnej kwoty. Musimy zwrócić się do Państwa z prośbą o pomoc. Tylko z Waszym wsparciem Kajtek ma szansę na sprawność i samodzielność… Rodzice Kajtka

26 291,00 zł ( 12,35% )
Brakuje: 186 475,00 zł
Paulina Telega
12 dni do końca
Paulina Telega , 25 lat

Paulina wypadła z 6 piętra❗️ Pomóż jej wrócić do sprawności!

Jest środa, dzień nieróżniący wydawałoby się od setek innych zwykłych dni, aż do tamtej chwili. Dramatycznej chwili... Paulina na skutek wypadku spadła z wysokości 6 piętra. Szpital, śpiączka, walka i strach... Tamta środa zmieniła nasze życie i choć chciałabym cofnąć czas, nie da się. Dzisiaj proszę o pomoc dla mojej córki, bo tylko jak najszybciej rozpoczęta rehabilitacja da jej szanse na powrót do zdrowia! Paulina ma 22 lata. To młoda, zdolna, ambitna dziewczyna kochająca życie, najsilniejsza wojowniczka, jaką znam, dziewczyna o wielkim sercu, która zawsze chętnie pomagała innym w potrzebie, a teraz sama potrzebuje wsparcia i wiary. To mentalne i emocjonalne zapewniamy jej na co dzień, jako najbliżsi – rodzina i przyjaciele. Paulina ma szczęście, bo otaczają ją cudowni ludzie. Potrzebuje jednak wsparcia, by móc do nas wrócić... Zaraz po wypadku moja córka przeszła kilka skomplikowanych operacji ratujących życie. Wtedy jej znajomi oddali aż 50 litrów krwi, by pomóc Paulinie i innym walczącym o zdrowie i życie.  Paulina doznała wielonarządowych urazów i wielu złamań. Lekarze nie dawali jej właściwie szans na przeżycie. Jednak ona tak bardzo chciała żyć! Zadziwiła wszystkich, przetrwała, wybudziła się ze śpiączki! Dziś po kilku tygodniach od wypadku Paulina jest już w pełni świadoma, reaguje na bodźce, uśmiecha się, pokazuje nam, że chce walczyć o swoje życie! I tutaj w tej historii pojawiasz się Ty. Jeśli dotarłeś, aż do tej części już wiem, że nie obojętne jest dla Ciebie, co stanie się dalej. Paulina potrzebuje wsparcia w intensywnej i jak najszybszej rehabilitacji, aby odzyskała pełną sprawność, ale koszty rehabilitacji są bardzo wysokie. Otrzymaliśmy kosztorys na 25-dniowy turnus intensywnej rehabilitacji w ośrodku Votum, który daje mojej córce szansę na powrót do sprawności. Jednak to dopiero początek walki, a koszty na pewno znacznie wzrosną w kolejnych miesiącach... Wiem, że wielki wojownik widoczny w oczach Pauliny na co dzień, od kiedy się przebudziła, cały czas tam jest! W każdym uśmiechu pokazuje nam, że chce walczyć, choć jeszcze nie może mówić. Jednak w imieniu Paulinki, jej przyjaciół i swoim, jako mamy, z całego serca zwracam się do Ciebie z prośbą o pomoc i najmniejszą nawet wpłatę. Za wszystko z całego serca dziękujemy.  Bożena, mama Pauliny

26 261,00 zł ( 40,48% )
Brakuje: 38 607,00 zł
Paulina Strońska
Paulina Strońska , 33 lata

Życie mnie nie oszczędzało... Proszę pomóż mi zawalczyć o siebie!

Ile człowiek jest w stanie znieść? Ile wydarzeń, niemiłych słów i diagnoz jest w stanie wytrzymać? Czyż fakt, że pomaga się bezinteresowanie innym, nie powinien służyć na naszą korzyść w życiu? Moje życie to gotowy scenariusz na film. Sinusoida wydarzeń, nagłe zwroty akcji i (oby!) szczęśliwe zakończenie… Nazywam się Paulina Strońska i co kilka lat od lekarzy otrzymuję coraz to okrutniejsze diagnozy, które pozbawiają mnie siły do walki… Od 2013 roku walczę z niedoczynnością tarczycy, a od 2018 roku z nowotworem złośliwym piersi. Wiadomość o tym ostatnim spotkała mnie w takim momencie życia, w którym musiałam się z nim zmagać praktycznie sama. Samotność podczas chemioterapii była najgorsza. Przyszedł wtedy taki dzień, że kompletnie nie miałam siły wstać z łóżka… Moja psychoonkolog, pod której byłam opieką, widziała, że mój stan wymaga już podania stosownych leków przez psychiatrę. Teoretycznie początkowo dobra decyzja zamieniła się dla mnie w koszmar… Psychiatra nie mógł dobrać leków. Mój organizm na nie nie reagował. Jedyne co się działo to przyrost masy ciała. Przez ciągłe zmiany leków przytyłam aż 30 kg! Zamiast uzdrowić duszę, pogorszyłam ciało, co dodatkowo źle na mnie wpłynęło… W międzyczasie dalej walczyłam z pierwotnie zdiagnozowanymi chorobami. Przeszłam 20  naświetlań radioterapii i hormonoterapię, przez którą w tak młodym wieku, bo jeszcze przed 30. miałam sztuczną menopauzę!  To był kolejny powód mojego załamania psychicznego.  Ostatecznie w 2019 roku postawiono diagnozę: depresja, zaburzenia osobowości BNO oraz zaburzenia adaptacyjne. Dodatkowo okazało się, że mam zespół jelita drażliwego… Przestałam sypiać. Ponowna wizyta u psychiatry i w końcu sukces! Leki na sen i na ogólną poprawę mojego samopoczucia psychicznego zaczęły działać!  Zachłysnęłam się życiem na nowo! Wróciłam do tego, co wcześniej kochałam najbardziej – do grania. Jestem DJ Harpi, a moja choroba na tamten moment uskrzydliła mnie na tyle, że utworzyłam Fundację DJ Harpi. Uczestniczyłam w różnych akcjach charytatywnych, pomagałam innym, nagłaśniałam zbiórki, grałam dla chorych… Nikomu nie odmówiłam pomocy. Jednak leki dobrze działały tylko do pewnego czasu… Choroba nowotworowa nie odpuszczała. Do tego doszedł hejt w internecie na moją osobę. Nie wytrzymałam. Trafiłam na pół roku na oddział dzienny szpitala psychiatrycznego, a ostatecznie na oddział zamknięty. Wszystko przez to, że zaczęłam mieć myśli samobójcze…  Depresja jest ciężką chorobą, która nie pozwala mi funkcjonować na co dzień. Ja jednak chcę odzyskać siły i znów wrócić do grania, do mojej fundacji i ludzi potrzebujących. Do tej pory skupiałam się na pomocy innym, ale teraz sama tej pomocy potrzebuję... Jestem w ciężkiej sytuacji finansowej, ponieważ wszelkie wizyty z uwagi na odległość terminów na NFZ, muszę odbywać prywatnie. Wsparcia psychologa potrzebuję raz w tygodniu. Do tego psychiatra, onkolog i leki. Znalazłam również prywatną klinikę dla osób z depresją, jednak miesięczny koszt pobytu tam to aż 16 tysięcy złotych… Długo się zastanawiałam nad uruchomieniem tej zbiórki. Dzielenie się tym wszystkim, jest dla mnie bolesne i trudne. Jednak chcę wierzyć, że dobro powraca. I że życie napisze mi jeszcze pozytywny scenariusz… Paulina

26 180 zł
Jacek Cichocki
Jacek Cichocki , 37 lat

To nie czas by umierać... Pomóż mi pokonać białaczkę!

Choruję na białaczkę i nie chcę, żeby na tym skończyła się moja historia. Mam 33 lata i wiele planów na przyszłość. Na przyszłość, która może nie nadejść. Każdego dnia zasypiam, bojąc się, że jutra może nie być, a w dodatku moje życie jest uzależnione od bardzo kosztownego leku, na który mnie nie stać...  Wszystko zaczęło się ponad 2 lata temu, kiedy nagle zaniemogłem w pracy. Lekarz rodzinny próbował przez tydzień postawić mnie na nogi - bezskutecznie. Dalej był szpital i nerwowe poszukiwanie przyczyn moje fatalnego stanu. Wreszcie diagnoza. Najgorsza, tragiczna, zwalająca z nóg. Ostra białaczka limfoblastyczna... Zaczęła się wyniszczająca walka z czasem. Najpierw trzeba do organizmu wprowadzić litry trującej chemii, żeby pozbyć się nowotworu. Chemia jednak nie pozostaje bez wpływu na resztę organizmu. Nudności, kiepskie samopoczucie, brak apetytu, złe wyniki krwi. Tak wygląda codzienność na oddziale onkologii. Niektórych pacjentów, współtowarzyszy niedoli poznajesz na dłużej. Część znajomości kończy się, niestety przedwcześnie... Kiedy przeszedłem przeszczep szpiku, który miał być jednym z ostatnich etapów batalii o moje zdrowie, bałem się odetchnąć z ulgą. Bałem się zapeszać, myśleć, że wygrałem. A kiedy wreszcie w to uwierzyłem, jak grom z jasnego nieba uderzyła mnie wiadomość o powrocie choroby. Wznowa - tego słowa boją wszyscy, którzy walczą na onkologicznym poligonie. Znowu muszę walczyć. Jest dla mnie nadzieja, o której boję się nawet myśleć. To specjalistyczny lek, który daje szansę na życie. Lek, którego jednak sam nie jestem w stanie kupić, a nie jest refundowany. Ogromne pieniądze trzeba wyciągnąć z pustej kieszeni. Sam sobie nie poradzę, dlatego proszę o pomoc.  Nie mogę pozwolić na to, żeby na drodze do mojego życia stanęły pieniądze. Proszę, pomóż mi... Pomóż mi przetrwać. Jacek

26 156 zł
Jacek Nowak
Jacek Nowak , 45 lat

Życie z cukrzycą nie musi być koszmarem. Pomóż mi

Nazywam się Jacek Nowak i od 2005 roku walczę z cukrzycą typu I. Początkowe leczenie wymagało korzystania z insuliny podawanej za pomocą penów i pomiaru glukozy we krwi za pomocą glukometru. Od 6 lat jestem posiadaczem pompy insulinowej, którą sfinansowałem z pomocą najbliższych. Życie z cukrzycą jest trudne a pompa insulinowa z systemem CGM bardzo to ułatwia. Jednak leczenie pompą wymaga ponoszenia comiesięcznych wydatków które wiążą się z dużym obciążeniem finansowym. Są to między innymi: wkłucia, zbiorniczki na insulinę, sensory, środki dezynfekujące, plastry do podklejania wkłuć i sensorów, maści lecznicze oraz wodoodporne plastry zabezpieczające wkłucia i sensory. Jeśli wkłucia szybciej się zużyją, zmuszony jestem je dokupić na sztuki lub paczkę za 300zł (30zł jedno wkłucie). Jeden sensor do sytemu CGM to koszt 150 zł. Taki sensor wystarcza na 7 dni. Ponadto sama pompa ma swoją określoną żywotność i po 4 lata należy wymienić pompe na nową. Co rok muszę wymieniać transmitter do systemu CGM, który kosztuje 1000 zł. Niestety mój wiek (powyżej 26 lat) nie pozwala mi kotrzystać w pełni z refundacji ze strony Państwa. Dlatego pompa insulinowa, sensory, transmitter nie są refundowane przez NFZ w żadnej formie. Jedyne refundowane jest 30 wkłuć i 15 zbiorniczków na kwartał. Refundacja to 70% ceny rynkowej. Zbiorniczki i wkłucia należy wymieniać co 3 dni. Zdarza się, że latem trzeba wymieniać wkłucie częściej. Obecnie na rynku istnieje nowy model pompy insulinowej, której posiadanie nie jest w zasięgu mojej ręki, gdyż koszt wynosi ponad 20tys złotych. Pompa Medtronic z systemem MiniMed 780G stale analizuje zapotrzebowanie na insulinę, dostosowuje jej podaż i automatycznie koryguje wysokie wartości glikemii, jednocześnie chroniąc organizm przed hipoglikemią, automatycznie dostosowuje dawki insuliny, dzięki czemu mógłbym skupić się na swoim życiu – a nie na ciągłym myśleniu o poziomie cukru we krwi. Zwracam się do wszystkich osób z rodziny, moich przyjaciół i znajomych o wsparcie zbiórki poprzez wpłatę lub przekazanie 1% podatku. Z góry dziękuję za każdą przekazaną złotówkę.

26 150,00 zł ( 84,94% )
Brakuje: 4 635,00 zł