Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Gabryś Zakrzewski
Gabryś Zakrzewski , 2 latka

Od urodzenia walczy o swoją przyszłość❗️Pomóż Gabrysiowi❗️

Jeszcze w badaniu prenatalnym wyszło, że Gabryś urodzi się z wadą mózgu. Ale to wciąż był dla nas szok, ponieważ pozostała trójka naszych dzieci urodziła się całkowicie zdrowa. Musieliśmy jednak przygotować się na to, że nasze życie drastycznie się zmieni. Synek urodził się w kwietniu 2022 roku ze spastycznym dwukończynowym mózgowym porażeniem dziecięcym. Dlatego już od pierwszych dni życia jest pod opieką wielu specjalistów i systematycznie rehabilitowany.  Nasza codzienność to w gruncie rzeczy jeżdżenie od jednej rehabilitacji do kolejnej. Gabryś jest fizycznie w kiepskim stanie. Ma już półtora roku, a dopiero niedawno zaczął trzymać główkę. Niewielkie dofinansowanie zapewnia nam kilka godzin rehabilitacji tygodniowo, ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Gabryś wymaga ćwiczeń codziennie, czasem nawet trzy razy w ciągu dnia. To niestety ogromne koszty. Dlatego postanowiliśmy zwrócić się do Państwa o pomoc. Nasz synek dopiero niedawno przyszedł na świat, a już musi ciężko walczyć o swoją sprawność. Głęboko wierzymy, że dalsza rehabilitacja zapewni mu zdrową i samodzielną przyszłość. Ale bez Waszego wsparcia nasza wiara może pozostać jedynie w sferze marzeń. Natalia, mama licytacje dla Gabrysia Zakrzewskiego

32 434,00 zł ( 49,97% )
Brakuje: 32 460,00 zł
Łukasz Walski
Łukasz Walski , 38 lat

Wypadek w ogrodzie odebrał sprawność! Pomagamy Łukaszowi!

Wypadki chodzą po ludziach i pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach  – o prawdziwości tego zdania przekonaliśmy się kilka tygodni temu na własnej skórze. To miały być zwykłe prace w ogrodzie. Skończyły się tragicznie. Dzisiaj – choć nigdy się tego nie spodziewaliśmy – piszemy apel o pomoc... Łukasz jest młodym, wysportowanym mężczyzną. Do tej pory na co dzień uprawiał sport, uczestniczył w wielu zawodach sportowych, w tym biegu na 100 km. Zawsze aktywny, niezależny, silny... Zawsze można na niego liczyć, chętnie pomaga innym. Angażuje się w wiele inicjatyw, które niosą pomoc nie tylko ludziom, ale również zwierzętom.  Wypadek, który wydarzył się 14 maja 2022 roku, zmienił całe dotychczasowe życie. Pomagając znajomym w pracach ogrodowych, Łukasz spadł z 5-metrowej drabiny i doznał złamania kręgosłupa! W szpitalu okazało się, że było to złamanie z przemieszczeniem, dlatego też potrzebna była natychmiastowa operacja. Łukasz pracuje w służbach mundurowych, niedługo miał wyjechać za granicę, aby nieść pomoc mieszkańcom innego państwa. Niestety wszystko zmieniło się w jednej chwili.  Od wypadku minęło niewiele czasu. Łukasz jest na etapie nauki chodzenia... Potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, rehabilitacja, dalsze badania. Wszystko po to, aby Łukasz mógł odzyskać sprawność, dawne marzenia i plany.  Pomóżmy mu wrócić do zdrowia! Bliscy Łukasza

32 423 zł
Mateusz Kalinowski
Mateusz Kalinowski , 18 lat

Przeszedł już tak wiele... Chcemy, by w końcu cieszył się życiem❗️

Dzięki dobrym sercom Darczyńców udało nam się zakupić wózek! Niestety, kolejne badania pokazały, że nasz Mateusz wciąż potrzebuje pomocy! Nasza historia: Wiem, że to zbyt wiele, jak na jednego nastolatka. Czytam kolejny wypis ze szpitala, zastanawiając się, jak to możliwe, że Mateusz jest w stanie udźwignąć tyle chorób. Każda wizyta u specjalisty, każdy pobyt w placówce medycznej skłania mnie do pytań, jak wiele jeszcze przed nami. Czy kiedyś się to skończy, a jeśli tak, to czy ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie... Mateusz cierpi z powodu pogłębiającej się skoliozy. Mimo operacji kręgosłupa w 2016 roku lekarzom udało się wyprostować go tylko na tyle, by nie zagrażał jego życiu. Niestety, wraz z upływem czasu jest coraz gorzej! Widzę, że Mateusz wykrzywia się coraz bardziej. Operacja jest zawsze ostatecznością. W swoim niespełna 17-letnim życiu syn przeszedł już naprawdę wiele, dlatego teraz tak bardzo bym chciała, by mógł się zacząć cieszyć tym, co ma.  Obecnie Mateusz ma duże przykurcze. Po ostatniej wizycie w szpitalu ortopedyczno-rehabilitacyjnym lekarz zalecił intensywną rehabilitację, by choć trochę wzmocnić jego nogi i ręce. Chcielibyśmy, by syn mógł samodzielnie przesiadać się na wózek. By mógł dalej, razem z tatą jeździć na mecze i wydarzenia sportowe, które tak uwielbia. Do tego niezbędna jest rehabilitacja, ale koszty są naprawdę PRZERAŻAJĄCE. Dlatego znów proszę o pomoc, o szansę dla Mateusza, by mógł dalej robić to, co kocha. Joanna, mama Mateusza

32 414,00 zł ( 31,73% )
Brakuje: 69 714,00 zł
Antoś i Antosia Koleśnikow
Antoś i Antosia Koleśnikow , 2 latka

By trudny start nie odebrał szans na życie i zdrowie... Pomóż rodzeństwu!

Antoś jest naszym wymarzonym synkiem... Tak bardzo chcieliśmy mieć chłopca. Dwie nasze córeczki z ogromną niecierpliwością czekały na braciszka. Kiedy się udało, kiedy się dowiedzieliśmy, że na świecie pojawi się nasz synek, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Nikt nie spodziewał się, że ta bańka szczęścia niedługo pryśnie i oboje naszych dzieci będą walczyć o swoją przyszłość. W 27. tygodniu ciąży trafiłam do szpitala z ostrym bólem brzucha... Bałam się, że coś jest nie tak - do terminu planowanego porodu zostały jeszcze niemal 3 miesiące... Niestety, okazało się, że nie można dłużej czekać. Lekarze podjęli decyzję o natychmiastowej operacji, żeby ratować naszego maluszka... Antoś urodził się więc w 27. tygodniu przez cesarskie cięcie. Był malutką kruszynką, zbyt słabą, by nawet płakać... Od razu trafił pod respirator i zaczął walkę o oddech, o życie, o każdą godzinę... Synek jest skrajnym wcześniakiem. Tak nazywa się dzieci, urodzone przed 32. tygodniem ciąży... Dzieci, obarczone często wadami, bo ich narządy nie zdążyły się jeszcze wykształcić, nie potrafią samodzielnie pracować... Niestety tak jest w przypadku Antosia. Synek ma wadę serca, nerek i krwiaka w główce... Myśleliśmy, że po narodzinach naszego synka szybko wrócimy z nim do domu, że będziemy mogli cieszyć się sobą... Że codziennie Antoś będzie zdobywać nowe umiejętności. Niestety synek leży w szpitalu, podłączony do respiratora... Jest w bardzo ciężkim stanie, a nasze serce łamią się, gdy widzimy, jak walczy... Z powodu bardzo kiepskich prób nerkowych nie można mu podać leku na serduszko, została operacja. Lekarze podejmą się jej, gdy tylko wyleczą infekcje. Niestety Antoś ma bardzo kiepską odporność i co chwilę choruje, co dodatkowo osłabia jego stan... Jego siostra Antosia to dziewczynka z charakterem, rezolutna 3latka. Uparta i stanowcza. Wszędzie jej pełno, ale przychodzą takie dni, jakby Tosi nie było... początkowo zdarzało się to nocą, po jakimś czasie nawet i w dzień zaczęło ja to bardzo drażnić. Od kilku tygodni borykamy się z krwawieniami z nosa, poszliśmy do lekarza, jedne badania, później kolejne aż w końcu prywatna wizyta u hematologa. Badania ogólne, sprawdzanie skóry i krótka, ale konkretna rozpiska z pilnymi skierowaniami. Terminy są naprawdę szybko, wyznaczone hematologa i kolejne badania mamy 12 marca, laryngologa mamy 19 marca. Kiedy Antosia słyszy o wizycie u lekarza, wpada szał, płacz, bo wie, że to kolejne kłucia w rączkę. Niestety, ostatnie wizyty były dla niej szczególnie stresujące i potrzebowała zdecydowanie więcej uwagi w dzień jak i w nocy. Córka obecnie musi przyjmować już leki.  Czekamy na to, aż będzie lepiej... Aż stan naszego synka się poprawi, aż Antosia będzie mogła cieszyć się zdrowiem. Już dziś wiemy, że dzieci będą musiały być pod opieką wielu specjalistów. Tylko kosztowna rehabilitacja i dalsze leczenie jest szansą na rozwój, na to, aby Antoś mógł w przyszłości dorównać swoim rówieśnikom. Każdy rodzic marzy, aby jego dziecko było piękne, uśmiechnięte, cieszyło się z życia i przede wszystkim było zdrowe... My nie jesteśmy inni, również pragniemy dla naszych maluchów tylko i wyłącznie tego... Dlatego już dziś prosimy Was o choćby złotówkę. Sami zrobiliśmy już, co mogliśmy, mając Was, możemy dać im lepsze jutro... Rodzice

32 376 zł
Piotr Cierpisz-Pustelny
Piotr Cierpisz-Pustelny , 14 lat

Piotrek z wiekiem robi się coraz cięższy, a jego rodzice coraz słabsi... Pomóż być samodzielnym!

Z całego serca dziękujemy za dotychczasowe wsparcie dla Piotrka. To właśnie dzięki niemu możliwe było opłacenie rehabilitacji Piotrka na lokomacie. Niestety, nasza walka o zdrowie nadal trwa i po raz kolejny musimy prosić Was o pomoc... Nasza historia: Dzieci biegają po boiskach, pędzą do szkoły, wspinają się po drzewach, skaczą na trampolinach. A obok nich jedno, które z bólem w oczach patrzy na koleżanki i kolegów, bo los odebrał mu to wszystko i teraz każdy dzień jest walką, a każdy samodzielny krok – zwycięstwem.  Nie ma nic gorszego niż świadomość, że Twoje dziecko może być zdrowe, sprawne, ale zależy to od rzeczy, na które Cię nie stać – operacji, zabiegu, rehabilitacji. Mimo że stajesz na głowie, nie udaje Ci się zebrać środków i każdego dnia patrzysz, jak najbliższa Ci osoba cierpi. Wtedy trzeba przełknąć dumę i prosić o pomoc, bo nie chcesz jej dla siebie, tylko dla kogoś ważniejszego – dla dziecka.                                 Piotruś urodził się jako wcześniak z zespołem wad wrodzonych oraz dużym niedotlenieniem. Po porodzie wystąpił u niego wylew śródczaszkowy. W pierwszym tygodniu życia wykryto u niego martwicze zapalenie jelit, a w trzecim zaś retinopatię wcześniaczą. Zdiagnozowano u niego także dysplazję oskrzelowo-płucną i niedobór masy ciała. W ciągu czterech miesięcy życia przeszedł aż 7 operacji, w tym 4 na niedrożność jelit, 2 na przepuklinę pachwinową oraz zabieg na oczy. W wieku czterech lat wykonano u niego zabieg podwichnięcia stawu biodrowego. Codzienna rehabilitacja i hipoterapia sprawiły, że nasz syn zaczął powoli stawać na nogi i poruszać się przy pomocy balkonika. Są to jednak bardzo krótkie odcinki, ponieważ szybko się męczy i potrzebuje ciągle naszej pomocy... Dzięki Waszej pomocy możliwa była rehabilitacja przy użyciu lokomatu, czyli automatycznej ortezy kończyn dolnych, służąca do nauki chodu i utrwalaniu prawidłowej postawy. Już dzięki kilku godzinom zajęć na lokomacie widoczna była poprawa chodu Piotrusia. Codzienna rehabilitacja sprawia, że w miarę swoich możliwości nasz syn funkcjonuje wśród rówieśników. Prowadzony pod pachy przemieszcza się na krótkich dystansach: z wózka na toaletę, z auta na wózek. Piotrek wymaga pomocy przez cały czas. Niestety, wraz z wiekiem robi się coraz cięższy, a my mamy coraz mniej sił. Mieszkamy w bloku i codziennie muszę nosić Piotrka po schodach, czasami nawet kilka razy dziennie. Niestety, stan mojego zdrowia się pogorszył i jest mi coraz ciężej go nosić. W najbliższym czasie będę musiała sama udać się na operację barku. Wtedy nie będę mogła już dłużej znosić syna ze schodów. Jesteśmy zmuszeni zakupić schodołaz, którego koszt niestety przekracza nasze możliwości finansowe. Nasz syn miał być leżący, bez kontaktu, patrzący w sufit. Dzięki rehabilitacji i opiece specjalistów udało się nam jednak już tak wiele wypracować. Prosimy o pomoc w zakupie schodołazu oraz opłaceniu 6-miesiecznej rehabilitacji dla syna. Pomóżcie nam walczyć dalej o lepszą przyszłość dla Piotrka. Rodzice

32 296,00 zł ( 75,89% )
Brakuje: 10 258,00 zł
Kamil Sirek
Kamil Sirek , 27 lat

Moja twarz to kronika walki o życie. Pomóż mi odzyskać dawny wygląd

Nikt, kto tego nie przeżył, nie wyobraża sobie, jaki to strach i ból, kiedy wiesz, że musisz przejść operację, podczas której wytną część twarzy i nic nie będzie już tak samo. Nikt nie wie, ile bólu, strachu i tego, że już nie widzisz tej samej osoby w lustrze czujesz kilka dni po operacji. Lekarze ratowali moje życie, nie zwracając uwagi na to, co będzie później. Wtedy tak trzeba było postąpić, żebym żył, żebym pokonał chorobę. Mięsak szczęki – tak brzmiał mój wyrok. Trudno opisać, jak się wtedy bałem, jak bardzo to wszystko przerażało. W jednej chwili skończyło się wszystko, co normalne, a rozpoczęło to, co szalone, nerwowe i złe. Mam na imię Kamil. Jestem studentem II roku na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. W 2011 roku w sierpniu rozpocząłem leczenie onkologiczne guza zatoki lewej szczękowej. Walczyłem 2 lata, wiedząc, że gra toczy się o wszystko. Onkologia daje do myślenia i zostawia ogromne rany. Czasami daje kopa do tego, aby wygrać. Najpierw ostra chemioterapia – nie pamiętam, ile razy lekarze ją zmieniali, zanim zaczęła działać. Chciałem, żeby działała, bo od niej zależało najwięcej. Problem w tym, żeby dobrze trafić z lekami, żeby w końcu nowotwór przestał się panoszyć, żeby to on walczył o życie… Przyszedł czas na chemię podtrzymującą, pół roku trzymania kciuków, by wszystko było dobrze. Chciałem już się tego pozbyć, dlatego dzień operacji był jak pierwszy dzień nowego życia. 28 maja 2012 roku w szpitalu Czerniakowskim w Warszawie lekarze wycięli guza razem z marginesem. Wyglądałem fatalnie, ale żyłem i to było najważniejsze. Onkologia uczy jednego – żeby starać się żyć – za wszelką cenę. Po trzech latach od tamtego dnia lekarze stwierdzili, że trzeba zrobić coś z moją twarzą. Usunąć z niej historię tego, co złe, tak by wspomnienia nie wracały za każdym razem, gdy patrzę w lustro. Operacja rekonstrukcji miała na celu przeszczepienie kości biodrowej w miejsce ubytku kości twarzoczaszki. Operacja poprawiła wygląd twarzy, ale nie naprawiła wszystkiego. Nie da się wrócić do poprzedniego życia, bo ból i strach zostaną już na zawsze, ale muszę walczyć o to, co będzie. Przyjdzie dzień, kiedy będę musiał wyjść do pracy, poznawać nowych ludzi, którzy nie znają mojej historii. Poprawić trzeba jeszcze nos, zęby, usta… Chciałbym uniknąć wszystkich spojrzeń, które przypominają mi najgorsze chwile w moim życiu. Chciałbym znów normalnie funkcjonować, a rano w łazience nie bać się spojrzeć w lustro. Nie dam rady zebrać potrzebnych pieniędzy sam. Mogę zostać z twarzą, która jest kroniką mojej walki albo próbować coś z tym zrobić. Proszę o szansę na odzyskanie życia sprzed leczenia nowotworu, abym za każdym razem patrząc w lustro, nie widział tego bólu i wszystkiego, co przeszedłem, walcząc o życie z najcięższą chorobą… Kamil

32 290,00 zł ( 38,42% )
Brakuje: 51 753,00 zł
Szymon Grygiel
Szymon Grygiel , 15 lat

Skutki cukrzycy mogą być tragiczne! Szymon walczy, a my go wspieramy!

Szymek bardzo schudł. Policzki były zapadnięte, skóra poszarzała, bardzo szybko tracił energię, pił bardzo dużo wody... Strasznie się o niego martwiłem. Dwa lata wcześniej u mojej żony zdiagnozowano nowotwór – do dziś jest pod opieką onkologiczną. Bałem się, że i u syna dzieje się coś złego. Nie mogłem się mylić... jego organizm zaatakowała cukrzyca. Nie mogliśmy się pozbierać ani pogodzić z myślami. Od małego woziłem go na zajęcia z piłki nożnej, którą do dzisiaj uwielbia i z zamiłowaniem trenuje. Diagnoza spadła na nas jak grom z jasnego nieba. My nie możemy pojąć jakim cudem rozwinęła się u niego choroba, a co dopiero Szymek. Przecież jest sportowcem, dba o dietę, w rodzinie nikt wcześniej nie chorował z tego powodu. W jednej chwili nasze życie wywróciło się do góry nogami. Każdy poranek zaczyna się od mierzenia cukru, dawkowania insuliny, posiłki są ściśle zaplanowane… Jakby jednym, ostrym cięciem nastoletnie i beztroskie życie syna się zakończyło. Wszystkie spontaniczne wyjścia na lody po treningu, podjadanie ulubionych owoców czy przekąsek w ciągu dnia – są zakazane. Słyszałem jak mówił do żony: „Mamo, ja nie chcę tak żyć…”. Ma dopiero dwanaście lat. Staramy się go wspierać, szukać rozwiązań, uczyć się żyć z chorobą. Cukrzyca pod swoją banalną nazwą jest śmiertelnie niebezpieczna. Chwila nieuwagi, zbagatelizowanie wahań poziomu cukru, złe dawkowanie insuliny i może dojść do śpiączki, do niewydolności narządów… do śmierci. W ostatnim czasie dowiedzieliśmy się o nowej metodzie w walce z cukrzycą – terapia TREG. Metoda, której koszt leczenia wynosi około 330 tysięcy złotych. To są ogromne pieniądze, których w żaden inny sposób jak dzięki zbiórce nie jesteśmy w stanie zdobyć. Jest to dla nas i przede wszystkim dla Szymona ogromna nadzieja, ponieważ terapia TREG jest w stanie zatrzymać rozwój cukrzycy na etapie, w którym zostanie wdrożona. Dzięki temu trzustka zaczyna produkować własną insulinę na właściwym poziomie i nie konieczności podawania zastrzyków w ciągu dnia! Nasz syn jest w trakcie kwalifikacji medycznej do przyjęcia terapii. Jeśli stan jego zdrowia pozwoli na rozpoczęcie leczenia nie będziemy mieli zbyt wiele czasu. Bez wsparcia wszystko przepadnie… Rodzic w takiej sytuacji jest w stanie zrobić wiele, ale teraz znaleźliśmy się pod ścianą. Jest nam bardzo trudno prosić o pomoc, ale czasami trzeba dumę włożyć do kieszeni. Wsparcie finansowe to nasza ostatnia deska ratunku. Nasz syn nie wygrywa meczu sam, lecz z drużyną. W tym momencie również potrzebujemy drużyny, by wygrać z chorobą.  tata Szymka

32 238 zł
Gabrysia Kwaśniewska
Gabrysia Kwaśniewska , 3 latka

Niezwykle rzadka choroba odbiera jej dzieciństwo! Na ratunek Gabrysi!

Nasza mała Gabrysia ma już 20 miesięcy, jednak już od samego początku życia bardzo martwiło nas jej zdrowie. Córeczka przejawia nienaturalne ruchy i była nadpobudliwa. Nie rozwijała się prawidłowo pod kątem ruchowym, jak i neurologicznym. Później było już tylko gorzej… W drugim miesiącu życia Gabrieli zauważyliśmy bardzo słaby przyrost jej wagi. Kiedy córka miała 3 miesiące, otrzymaliśmy pilne skierowanie od pediatry do szpitala. W lutym 2022 roku Gabrysia przebywała w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym w Bydgoszczy, gdzie zdiagnozowano padaczkę oraz encefalopatię padaczkową. Jednak zachowanie córki wymagało dodatkowych badań oraz konsultacji z wieloma specjalistami. Została również skierowana do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. W tym czasie wykonano badania genetyczne. Jednak ich podstawowy zakres nie pozwolił określić schorzenia i zasugerowano nam, abyśmy wykonali specjalistyczne badania genetyczne WES TRIO.  Sam koszt tych badań bardzo obciążył nas finansowo. Uzyskane wyniki przedmiotowego badania są niestety dla nas druzgocące. Mianowicie, wykazały uszkodzenie genu IRF2BPL, co wskazuje na chorobę o nazwie NEDAMSS. Jest to nowo opisana ultrarzadka choroba, która charakteryzuje się regresją, napadami drgawek, autyzmem i opóźnieniami rozwojowymi. Wszystkie te cechy pokrywają się z zachowaniem Gabrysi. Prawdopodobnie jest tylko kilkaset przypadków na całym świecie, które zmagają się z zespołem NEDAMSS, a wiedza na jego temat jest jeszcze znikoma. Do dzisiaj kontynuujemy diagnostykę i leczenie, a Gabrysia jest pod opieką kilku specjalistów i fizjoterapeutów. Przed nami długa droga leczenia córki. Najprawdopodobniej będzie wymagała intensywnej wielospecjalistycznej rehabilitacji ruchowej, psychologicznej oraz neurologopedycznej.  Prosimy o pomoc w walce o sprawność i łatwiejsze życie dla naszego dziecka. Marta i Mateusz, rodzice Gabrysi

32 227 zł
Anna Drajewicz
1 dzień do końca
Anna Drajewicz , 56 lat

Ciało, które tak bardzo ogranicza... Pomagamy Annie!

Czasem gdy otwieram rano oczy, wyobrażam sobie, że jestem zdrowym człowiekiem, w pełni samodzielnym, mogącym sprawnie chodzić. Niestety, chwilę później wyobrażenie to brutalnie roztrzaskuje się o rzeczywistość... Od 20 lat walczę, choć wiem, że trafiłam na bezwzględnego przeciwnika. Stwardnienie rozsiane to przewlekła choroba, która nieustannie postępuje. Boję się, że pewnego dnia odbierze mi wszystko. Czasem zastanawiam się, czy to mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa, czy nieustanny strach, który w równym stopniu paraliżuje moje ciało. Bywa, że nie potrafię już tego rozróżnić.  Przez pierwsze lata choroby byłam w stanie samodzielnie wychowywać syna i opiekowałam się chorą na Alzheimera mamą. Po 15 latach wiele się zmieniło. W wyniku zmagań z chorobą dwukrotnie złamałam nogę, przez co mój stan zdrowia zaczął się gwałtownie pogarszać. Później było już coraz gorzej.  Obecnie moje mięśnie są już tak osłabione, że mam spore trudności z chodzeniem. Niestety letni okres jest najgorszy. Podczas upalnych dni moje nogi nie chcą ze mną współpracować, co jeszcze bardziej przeszkadza mi w tym, aby się poruszać. Muszę regularnie odbywać rehabilitację, która pozwala mi usprawniać ciało i podtrzymywać je na co dzień w jak najlepszej kondycji. W domu nie posiadam jednak specjalnego sprzętu, który umożliwiłby mi wykonywanie wszystkich ćwiczeń.  Moją jedyną szansą jest pobyt w specjalistycznym ośrodku, w którym będę miała zapewnioną opiekę, dostęp do profesjonalnego sprzętu, kompleksową rehabilitację. Wszystko to kosztuje naprawdę sporo, ale tylko tak mam szansę, choć w pewnym stopniu odzyskać sprawność, na której tak bardzo mi zależy. Terapia egzoszkieletem do tej pory przynosiła znaczny efekt. Zauważyłam u siebie przede wszystkim poprawę równowagi i koordynacji, dlatego tak bardzo mi zależy, aby móc ją kontynuować. To moje światło w tunelu, którego nie mogę go stracić. Dzięki niemu być może znów będę miała szansę poczuć się samodzielnym, niezależnym człowiekiem. Proszę o pomoc, ponieważ koszty związane z pobytem w ośrodku rehabilitacyjnym są dla mnie ogromne. Wierzę, że dobro wraca i każdy gest wsparcia z Waszej strony będzie mógł być odwzajemniony! Anna

32 226,00 zł ( 33,65% )
Brakuje: 63 519,00 zł