Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Honorata Oberman
Pilne!
Honorata Oberman , 41 lat

Pomóż wygrać walkę z NOWOTWOREM❗️

Jestem kolorową i chyba trochę zwariowaną terapeutką dzieci, młodzieży i dorosłych w spektrum autyzmu. Moje życie to praca z ludźmi, poprzez tworzenie autentycznych relacji. Prywatnie jestem też mamą… Mamą dwójki wspaniałych dzieci, które kocham nad życie… Niestety w pewnym momencie na mojej drodze stanął nieprzyjaciel, który próbuje odebrać mi wszystko, co mam… Zdrowie, radość z życia, realizowanie pasji, marzeń. Próbuje odebrać mi możliwość pomocy innym. Cierpię na oponiaka – nowotwór mózgu… Zostałam zdiagnozowana przypadkowo, dokładnie rok temu, gdy po dłuższym leczeniu stomatologicznym ból nie ustępował. Rezonans głowy wykazał guza po prawej stronie. Choroba powoli wyłącza mnie z codziennego funkcjonowania i uniemożliwia realizowanie moich projektów oraz prowadzenie normalnego życia, które z dnia na dzień wywróciło się do góry nogami… Dotknięta bólem i paraliżem nie jestem w stanie realizować się w pracy, pomagać dzieciom i ich rodzinom, a była to dotychczas moja pasja i praca… Guz uciska na nerw twarzowy i znajduje się bardzo blisko nerwu słuchowego, co grozi całkowitą utratą słuchu…  Daje objawy w postaci częściowego paraliżu twarzy, bólu głowy oraz zaburzenia równowagi i widzenia.  Choroba postępuje i coraz częściej zdarzają się dni, w których nie jestem w stanie wykonać najprostszych czynności. Po konsultacji w klinice w Niemczech lekarze zaproponowali zabieg operacyjny, a potem leczenie, które obarczone jest ryzykiem powikłań mniejszym niż 5%. Ten rodzaj operacji pozwoli mi na powrót do normalnego życia. Powrót do moich podopiecznych. Niestety nie posiadam takich środków i nie jestem w stanie sama tego udźwignąć. Dotychczas to ja zawsze pomagałam innym. To dla mnie bardzo trudne, prosić Państwa o pomoc, ale nie mam innego wyjścia. Mam wspaniałe dzieci, męża, rodzinę, przyjaciół, podopiecznych… Oni wszyscy bardzo mnie potrzebują. Nie mogę przegrać tej walki. Bardzo proszę o wsparcie. Honorata z rodziną

204 996,00 zł ( 91,75% )
Brakuje: 18 409,00 zł
Julia Łukomska
Pilne!
Julia Łukomska , 11 lat

Cały świat Julki mieści się w sali szpitalnej… Trwa rozpaczliwa walka z BIAŁACZKĄ❗️

Julka w lutym skończyła 11 lat. Jak każda nastolatka uwielbia spędzać czas z przyjaciółmi, a w wolnych chwilach pochłania ją rysowanie. Chętnie pomaga innym. Niedawno zdecydowała, że chciałaby oddać swoje zapuszczane od urodzenia włosy dzieciom chorym na raka. Nie miałam wtedy pojęcia, że niedługo sama zmierzy się z okrutną chorobą... Nasz wspólny, poukładany świat runął w maju… Julka od kilku dni narzekała na bóle głowy i zupełnie nie miała apetytu. Lekarz rodzinny skierował ją na badania krwi. Po otrzymaniu wyników badań trafiłyśmy do szpitala, gdzie zapadła diagnoza, która rozpętała w naszym życiu piekło. Julkę zaatakowała ostra białaczka limfoblastyczna typu T!  Dotychczasowe życie musiało ustąpić miejsca temu nowemu, ograniczonemu do niewielkiej sali szpitalnej, gdzie głównym priorytetem stała się walka o powrót do zdrowia Julki! Trafiłyśmy na oddział Wzmożonego Nadzoru we wrocławskim Przylądku Nadziei. Julcia bardzo szybko rozpoczęła pierwszy cykl chemii i choć skutki uboczne nie dawały o sobie zapomnieć, córka z uśmiechem i waleczną postawą przyjmowała wszystkie niedogodności. Chemioterapia bardzo osłabiła organizm Julki, co doprowadziło do zakażenia krwi, zapalenia płuc, zapalenia jelit oraz osłabienia serca. Córka musi dostawać ogromną ilość leków i jest stale podpięta pod kroplówkę. Spustoszenia w jej przełyku i jamie ustnej uniemożliwiają przyjmowanie jakichkolwiek posiłków, musi być karmiona dożylnie. Silne leki sprawiają, że Julka większość dnia śpi i nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie... Juleczka nie może oddychać bez podawanego tlenu, który dodatkowo podrażnia jej poranioną buzię i usta. Stale musi mieć przetaczaną krew, osocze i płytki krwi. Białaczka spowodowała u niej także stany depresyjne... Trudno opisać mi ból, który czuję, gdy widzę, jak Julka płacze z bezsilności. Mimo swojego osłabienia, córka stale zapewnia mnie, że będzie dobrze i da sobie radę. Nie wiem skąd bierze na to siły… Ja staram się przy niej uśmiechać, ale gdy zostaję sama nie potrafię powstrzymać łez.  Mijają kolejne pełne lęku dni w szpitalu… Julka jest obecnie zbyt słaba, by przyjąć kolejne dawki chemii. Jestem przy niej cały czas i dbam, by miała jak największy komfort, ale wiem, że sama nie jestem w stanie zapewnić jej wszystkiego, czego potrzebuje. Błagam Was o wsparcie trudnej walki mojej córeczki! Marzę tylko o tym, by Julcia wróciła do domu cała i zdrowa…  Oliwia, mama ➡️ Julia Łukomska – razem wygramy Krew dla Julki można oddać w Regionalnym Centrum Krwiodawca i Krwiolecznictwa im. prof. dr hab. Tadeusza Dorobisza we Wrocławiu przy Czerwonego Krzyża 5/9 z dopiskiem Julia Łukomska Przylądek Nadziei Borowska.

201 224 zł
Henio Wądołek
Henio Wądołek , 4 latka

❗️Maleńki Henio prosi o wsparcie. Pomóż mu usłyszeć świat.

Każda kobieta, która dowiaduje się, że jest w ciąży, chce tylko jednego - urodzić zdrowe i silne dziecko, którego życie będzie dobre i szczęśliwe. I ja pełna nadziei oczekiwałam przyjścia na świat naszego synka, odliczając dni do chwili porodu. Niestety, początki życia naszego Henia nie należą do najłatwiejszych. Synek urodził się bowiem z mikrocją prawego ucha połączoną z atrezją. Wada ta to niewykształcone ucho zewnętrzne, a także zarośnięty przewód słuchowy. W rezultacie Henio nie słyszy na prawe uszko, a co gorsza ma poważne problemy związane z rozwojem.  Henio jest częściowo głuchy, dlatego jeśli nie zadziałamy już teraz, zawsze może mieć problemy z mową. By słyszeć otoczenie, synek ciągle odwraca się jedną stroną (lewą), stąd wykształciła się u niego asymetria, obniżone napięcie mięśniowe barków oraz plagocefalia, czyli syndrom płaskiej głowy.  Nasz każdy dzień to wizyty u specjalistów, rehabilitantów oraz domowa rehabilitacja, by ograniczyć skutki częściowej głuchoty i obniżonego napięcia mięśniowego. Największą szansą na prawidłowy rozwój jest operacja otwarcia kanału słuchowego połączona z rekonstrukcją małżowiny usznej, która wykonywana jest jedynie w USA, a jej koszt to prawie 100 tys. $. W Polsce można jedynie dokonać rekonstrukcji ucha bez otwarcia przewodu słuchowego i to dopiero w wieku nastoletnim po przeprowadzeniu co najmniej kilku operacji. W USA operacja jest najczęściej jednoetapowa i wykonywana u małych dzieci. Daje to szanse na prawidłowy rozwój Henia. Przewidziany termin operacji to czerwiec 2024 rok! Prosimy Was gorąco o pomoc. Operacja ta możliwa jest do przeprowadzenia już w wieku lat 3. Wierzymy głęboko, że będzie nas wspierać w tym trudnym wyzwaniu... Katarzyna - mama Henia

197 920,00 zł ( 46,98% )
Brakuje: 223 356,00 zł
Natalka Kurowska
14 dni do końca
Natalka Kurowska , 3 latka

Przed małą Natalką bój o wszystko – pomóż jej!

Nasza kochana córeczka Natalia urodziła się zdrowa – tak przyjamniej sądziliśmy. Byliśmy bardzo szczęśliwi, cała rodzina oszalała na punkcie malukiej. Jednak nasze szczęście szybko prysło, jak przebita bańka mydlana… Nagle okazało się, że Natalka jest poważnie chora! Dziś prosimy o pomoc, bo droga do zdrowia i sprawności będzie długa, trudna, wyboista i niestety – bardzo kosztowna… Poznaj naszą historię. 11 marca 2021 roku w Limanowej przyszło na świat nasze szczęście – młodsza córeczka Natalia. Nic nie zapowiadało problemów, które później właściwie zburzyły nasz świat…  Gdy córeczka miała ok. 3 miesięcy, zauważyliśmy, że nie rozwija się tak, jak jej starsza siostra w tym samym wieku. Natalka o wiele wolniej przyswajała nowe umiejętności, a my zaczęliśmy się bać, że dzieje się coś złego.  Lekarz skierował nas na badania. Sądziliśmy, że będą tylko rutynowe, może trochę rehabilitacji i wszystko wróci do nowmy. Niestety… Wyniki pokazały znaczne przesunięcie linii środkowej mózgu!  Kolejne wizyty u neumatologów i neurologów potwierdziły wadę rozwojową mózgu! Jej skutkiem było pojawienie się padaczki lekoopornej. Każdy atak zabierał Natalce coraz więcej! Pojechaliśmy na wizytę do jednego z najlepszych specjalistów w kraju, z resztkami nadziei, że to wszystko okaże się jedną wielką pomyłką. Tak bardzo chcieliśmy to usłyszeć, że Natalka wcale nie ma wady mózgu, że będzie zdrowa… Jednak ta wizyta okazała się kluczowa. Profesor potwierdził diagnozę i to, że Natalka wymaga pilnej operacji odłączenia prawej półkuli mózgu… Chociaż brzmi to dramatycznie, dla naszej córeczki to jedyna szansa! Operacja już 8 grudnia w Warszawie. Jeśli się uda, a innego scenariusza nie bierzemy pod uwagę, Natalka dostanie szansę na dogonienie rówieśników, na prawidłowy rozwój! Oczywiście nie od razu. Czekają nas długie miesiące, jeśli nie lata ciężkiej rehabilitacji, by druga półkula przejęła funkcje pierwszej. Mózg jest jednak plastyczny, szczególnie u małych dzieci, dlatego wierzymy, że Natalka będzie zdrowa! Obecnie jest niestety opóźniona psychoruchowo i tak będzie, dopóki wyładowania w jej główne nie zostaną powstrzymane. Na wszystkie konsultacje oraz badania specjalistyczne jeździmy prywatnie, ponieważ terminy na NFZ są bardzo odległe, a w sytuacji, w jakiej jest Natalka, liczy się czas! Bardzo prosimy – trzymajcie kciuki za powodzenie operacji, bądźcie z nami w tej walce o naszą córeczkę. Pomóżcie, choć złotówką, udostępnienie… Jeden turnus rehabilitacyjny kosztuje ok. 20 tysięcy złotych. Natalka będzie potrzebowała ich mnóstwo… Rodzice

197 822 zł
Andrzej Wolniak
Andrzej Wolniak , 60 lat

OKRUTNA KRZYWDA❗️Mąż i tata trójki małych dzieci pilnie nas potrzebuje❗️

Historia mojego męża może przypominać wiele innych podopiecznych... Też się nie spodziewał choroby. Gdy już dostał diagnozę, uznał, że będzie wystarczająco silny. Całą rodziną liczyliśmy, że koszmar minie i wrócimy do normalnego życia. Tymczasem choroba krzywdzi go bezlitośnie, a my nie możemy tak po prostu na to patrzeć…  Jesteśmy małżeństwem i doczekaliśmy się trójki dzieci 14, 8 i 6 lat. Nie spodziewaliśmy się, że spotka nas coś tak tragicznego. A gdyby tylko nasza miłość mogła uzdrowić Andrzeja, choroba nie weszłaby nawet w progi naszego domu...  Mąż nigdy nie chorował, śmiał się nawet, że w szpitalu był raz w życiu — jak się urodził. W czerwcu niepozornie zaczął boleć go ząb, poszedł do dentysty i na tym miało się wszystko zakończyć. Przecież ból zęba nie jest kojarzony z RAKIEM.  Leczenie jednak nie przyniosło rezultatu, więc dentysta zdecydował się na wyrwanie. Pojawił się obrzęk, rana się nie goiła. Pomimo brania antybiotyków nie było poprawy. Dentysta wysłał męża na zdjęcie RTG.  Po tygodniu opuchlizna nadal się utrzymywała. Po kolejnych 2 tygodniach chirurg skierował męża na oddział. Tam pobrali wycinek do badania — po trzech tygodniach przyszedł wynik, który odmienił narze życie… Nowotwór złośliwy, rak środkowego piętra twarzy, po stronie prawej / rak zatoki szczękowej.  Po pobraniu guz zaczął rosnąć. Mąż został przyjęty do szpitala. Wykonano tomograf — guz był już za duży, aby móc operować… Już wtedy było naprawdę źle! Mąż przyjął 2 cykle chemii, która zmniejszyła guza, dzięki czemu odbyła się operacja. Usunięto go wraz z elementami, na których był naciek. Usunięto mężowi połowę twarzy w tym oko, oczodół, sitowie, policzek, węzły chłonne. Wykonali przeszczep policzka z lewej nogi męża.  Tak naprawdę nie trzeba o tym pisać… Widać krzywdę, która mu się dzieje gołym okiem! Andrzej cierpi niemiłosiernie, a nowotwór nadal zbiera swoje żniwo. Jak długo? Co jeszcze mu odbierze?  Obecnie mąż odżywiany jest przez sondę. Musimy ją zamienić na PEG-a, ponieważ rurki od sondy uniemożliwiają mu rozpoczęcie radioterapii.  Obecnie jest na zwolnieniu lekarskim i dostaje 20 zł/dzień… Ja musiałam zrezygnować z pracy zawodowej, aby się nim opiekować. Nie bez powodu nasze oszczędności topnieją w zastraszającym tempie, stają się wspomnieniem… Mamy gospodarstwo i dzieci, boimy się przyszłości...  Wsparcia potrzebujemy na dojazdy (na radioterapię 45 km w jedną stronę). Na leki, na opłacenie neurologopedy (mąż mówi pojedyncze słowa). W późniejszym czasie na fizjoterapeutę, który doprowadzi operowaną nogę do pełnej sprawności…  Potrzebujemy pomocy, by ratować zdrowie męża i ojca… Naszego ukochanego Andrzeja! Żona ikrotoszyn.pl

193 771 zł
Mariusz Kocielnik
Mariusz Kocielnik , 39 lat

Udar podczas dziecięcych urodzin – walczymy o sprawność Mariusza❗️

W naszej rodzinie ciągle powtarzaliśmy: „kto jak kto, ale Mariusz zawsze spada na cztery łapy”. Co sobie zamierzył, to osiągnął. Był jak MacGyver – umiał dosłownie wszystko. Skąd czas przeszły? Bo Mariusza, jakiego wszyscy znamy i kochamy, obecnie z nami nie ma… Chcemy zrobić wszystko, aby do nas wrócił. Mariusz, a dla wszystkich, którzy go znają, Mario, ma 37 lat. Jest wspaniałym ojcem 5-letniego Piotrusia i 8-letniego Kacpra. Jest wspaniałym mężem, bratem, synem i przyjacielem. Pracowitym, kreatywnym, mądrym, lojalnym człowiekiem.  13 maja nasze spokojne, szczęśliwe życie runęło. Mariusz pojechał z najmłodszym synkiem na urodziny. Tam zemdlał i dostał przejściowego udaru niedokrwiennego, a zaraz drugiego, bardzo rozległego. Okazało się, że udar jest spowodowany dużym rozwarstwieniem tętnicy szyjnej! Skąd coś takiego?! Zawsze dbał o zdrowie, nie leczył się przewlekle… Lekarze pytali, czy miał jakiś uraz? Nic, o czym byśmy wiedzieli! Pojawiły się rozległe komplikacje. Lekarze robili wszystko, co mogli, jednak szczęście jakby Mariusza opuściło… Nie udało się usunąć skrzepu ani farmakologicznie, ani chirurgicznie – istniało zbyt duże ryzyko, że rozwarstwiona tętnica pęknie. Niestety, narastający obrzęk mózgu zagrażał jego życiu, dlatego przeszedł operację ściągnięcia płata czaszki i pozostawał w śpiączce farmakologicznej, z której mimo odstawienia leków nie wybudził się do tej pory… Mariusz cały czas pozostaje w stanie zagrożenia życia. Wiemy, że szkody, które wyrządziło niedokrwienie mózgu, są bardzo rozległe, ale walczymy o lepsze jutro. Dostaliśmy zgodę na to, by przenieść Mariusza do prywatnego ośrodka wyspecjalizowanego w rehabilitacji neurologicznej. Koszt 4 tygodni pobytu w tym ośrodku to aż 26 tysięcy złotych, a my już teraz wiemy, że rehabilitacja będzie bardzo długa. Do tego dochodzi specjalistyczne żywienie i wiele innych wydatków. Jeśli chcesz z nami zawalczyć o Mariusza, będziemy wdzięczni za każdą złotówkę. Mariusz nigdy się nie poddawał i my też się nie poddajemy! Walczymy o niego każdego dnia. Codziennie jesteśmy u niego całą rodziną. Czekają na niego dzieci, żona, rodzeństwo, rodzice, przyjaciele, jego biurko w pracy, jego plany budowlane. Czeka na niego prezent z okazji 10. rocznicy ślubu, którego nie zdążył otrzymać. To po prostu nie może skończyć się inaczej niż odzyskaniem przez niego świadomości. Jesteśmy zdruzgotani, ale cały czas mamy nadzieję, że jeszcze coś można dla Mariusza zrobić. Rodzina

191 931,00 zł ( 94,95% )
Brakuje: 10 197,00 zł
Anita Świątczak
Anita Świątczak , 30 lat

Horror w górach! Anita spadła z 500 metrów! Pomóż!

Czasem jedno, małe potknięcie może całkowicie zmienić nasze życie… 4 stycznia br. dotkliwie przekonała się o tym nasza Anita. Oddając się swojej największej pasji, jaką jest wspinaczka górska, zdobyła kolejny szczyt w Tatrach Wysokich, była to Świnica w warunkach zimowych. Mimo umiejętności, doświadczenia, przeszkolenia górskiego i odpowiedniego sprzętu, nie udało się zapanować nad przeciwnością losu…  Jedna chwila zaważyła o jej życiu. Anita spadła podczas zejścia. Po ok. 500 metrowym upadku śnieżno-skalnym terenem, wzdłuż Żlebu Blatona, doznała ciężkich wielonarządowych obrażeń. Na szczęście nie była tam sama, jej przyjaciółka natychmiast sprowadziła pomoc. TOPR odnalazł Anitę, zaopatrzył i w stanie krytycznym przetransportował śmigłowcem do Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu.  Tam rozpoczął się kolejny etap walki o jej życie… W trybie pilnym przeprowadzono operację usunięcia ostrego krwiaka podtwardówkowego, zlokalizowanego w prawej okolicy czołowo-ciemieniowej, a z uwagi na stwierdzony obrzęk prawej półkuli mózgu wykonano odbarczenie zewnętrzne. Lista obrażeń i złamań u Anity jest przerażająco długa: uszkodzenie prawego płata czołowego mózgu, urazowy obrzęk mózgu, uszkodzenie kręgów odcinka szyjnego oraz piersiowego kręgosłupa, złamanie żeber oraz mostka, złamanie podudzia oraz zwichnięcie nadgarstka po stronie prawej. Na szczęście natychmiastowa reakcja ratowników TOPR oraz przeprowadzona pomyślnie operacja neurochirurgiczna w Nowym Targu dała rodzinie nadzieję na lepsze jutro. Anitę poddano głębokiej analgosedacji, a następnie zakwalifikowano do kolejnego, pilnego zabiegu, jakim była stabilizacja złamania kostek podudzia prawego. W kolejnym etapie leczenia pacjentce unieruchomiono prawe podudzie po operacji oraz zwichnięty prawy nadgarstek gipsem. Lekarze Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Nowym Targu każdego dnia swoim zaangażowaniem budowali w rodzinie  i bliskich Anity wiarę na lepsze jutro, choć każdy wiedział, że wszystko w rękach Boga i Jej samej. Nasza niezwyciężona Joanna d’Arc, Emilia Plater, Amazonka – Anita 14 stycznia br. udowodniła, że prawdziwa z niej wojowniczka – wybudziła się. Jest świadoma – reaguje na komendy lekarzy, utrzymuje kontakt wzrokowy, porusza rękoma i nogami. 17 stycznia br. została przetransportowana do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, gdzie znajduję się pod opieką lekarzy i pielęgniarek Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii – którzy w dalszym ciągu walczą o ustabilizowanie stanu zdrowia Anity. Aktualnie podejmowane są próby odpięcia jej od respiratora. Ta młoda dziewczyna jest inspiracją dla wielu, pogodna, zadowolona, niezważająca na pojawiające się trudy, niosąca promienny uśmiech i pomoc wszystkim dookoła. Wierna zasadom, pełna miłości do Ojczyzny, z wielką dumą i odpowiedzialnością przywdziewająca mundur Wojska Polskiego. Jedyny jej grzech to fakt, że tak bardzo chciała żyć pełną piersią. Chwytała życie pełnymi garściami, wyciągała ręce w chmury, zanurzała się w wodzie i łapała każdy promień słońca. Każdy, kto ją zna, wie, że ona kocha wyzwania – triathlon, biegi długodystansowe, wyprawy górskie, nurkowanie, wędkowanie, jazda na motocyklu to całe jej życie. Anita oprócz tego, że jest cudowną córką, siostrą i przyjaciółką, jest również ratownikiem po kursie Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy, Honorowym Dawcą Krwi oraz była strażakiem-ratownikiem Ochotniej Straży Pożarnej. Do tej pory to ona pomagała innym, teraz my możemy ofiarować pomoc jej. Z uwagi na fakt, iż Anitę czeka długa i intensywna rehabilitacja, prosimy wszystkich ludzi dobrej woli, sportowców, żołnierzy, strażaków, ratowników o wpłacanie dowolnych środków Liczy się każda złotówka i każda minuta. Podarujmy drugie życie Anicie.  Jednocześnie chcemy podziękować za dotychczasową modlitwę, wsparcie finansowe i każdy litr oddanej krwi.  Rodzina i bliscy Anity      

191 443 zł
Agatka Szafranek
Pilne!
6 dni do końca
Agatka Szafranek , 4 latka

Nowotwór zabiera życie 4-letniej Agatce❗️Ratuj – bez Ciebie nie wygra❗️

Moja córeczka ma zaledwie 3 latka, a już SIEDEM razy walczyła z NOWOTWOREM. Za nią siedem operacji i długie miesiące chemioterapii.  Wszystko zaczęło się, gdy Agatka skończyła zaledwie pięć tygodni. Bardzo zaniepokoił nas jej duży brzuszek, który szybko rósł. Oczywiście, gdy tylko to zauważyliśmy, skonsultowaliśmy się z pediatrą. Przeprowadzono badania, które wykazały nieżyt jelit. Nie mogliśmy uwierzyć w to, że nasza mała kruszynka jest chora. Jednak, jak się później okazało, najgorsze było jeszcze przed nami. Przeprowadzone badanie USG wykazało, że w brzuszku Agatki znajduje się ogromny guz zajmujący 75% objętości. Moje serce w jednej chwili rozpadło się na milion kawałków.  Lekarze natychmiast zdecydowali się na przeprowadzenie operacji usunięcia zmiany wraz z całą nerką. Każda godzina oczekiwania na szpitalnym korytarzu była dramatyczna. Wtedy nie wiedzieliśmy jednak, że nasz koszmar dopiero się zaczyna.  Zaledwie kilka dni po operacji rozpoczęliśmy chemioterapię. W końcu otrzymaliśmy również wyniki badania histopatologicznego i poznaliśmy przeciwnika dokładniej – to wrodzony nerczak mezoblastyczny II stopnia. Wkrótce zakończyło się leczenie, a my tkwiliśmy w nadziei, że nowotwór pozostanie już tylko złym wspomnieniem…  Niestety, gdy wszystko wydawało się zmierzać ku dobremu, zły los ponownie postanowił mocno namieszać w naszym życiu. W czerwcu 2020 roku dowiedzieliśmy się o pierwszej wznowie. Konieczna była ponowna operacja usunięcia guza, a po niej zalecono wnikliwą obserwację. W styczniu 2021 roku podczas badań kontrolnych po raz kolejny usłyszeliśmy złe wieści – druga wznowa, kolejna operacja oraz 28 tygodniowa chemioterapia. Nastały tygodnie wylanych łez, wielkiej obawy i lęku o kruche życie naszej córeczki… Niestety, nowotwór nie dawał za wygraną. W marcu 2021 roku po przyjęciu dwóch dawek chemii pojawiła się kolejna, trzecia wznowa. Kontynuowaliśmy chemioterapię i czekaliśmy na termin nowej operacji.   W czerwcu tego samego roku, po 8 tygodniach przyjmowania chemii, otrzymaliśmy informację o czwartej wznowie. Po podaniu dwóch dawek na szczęście nastąpiła remisja. Niestety, nie na długo. We wrześniu usłyszeliśmy, że nastąpiła kolejna, piąta wznowa. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to możliwe? Moja córka miała zaledwie dwa latka! W mojej głowie tkwiło tylko jedno pytanie: dlaczego ją to spotyka? Nie mogliśmy się poddać. Musieliśmy zebrać w sobie wystarczająco dużo sił, by po raz kolejny stanąć do walki. Lekarze podali Agatce kolejną chemioterapię i wkrótce przeprowadzono już piąty zabieg usunięcia guza. We wrzesień 2022 roku podczas badań kontrolnych lekarze po raz kolejny zauważyli wznowę i zdecydowali o przeprowadzeniu piątej operacji. Otrzymaliśmy informację, że dotychczasowe leczenie nie przynosi oczekiwanych rezultatów.  W marcu tego roku dowiedzieliśmy się o siódmej już wznowie. Obecnie przebywamy z Agatką w szpitalu. Wkrótce malutka przejdzie kolejną operację usunięcia zmiany. Jest nam naprawdę trudno patrzeć na cierpienie naszej córki. Czasami myślę, że ona nie zdaje sobie sprawy z tego, co tak naprawdę się dzieje. Odkąd przyszła na świat większość swojego życia spędza w szpitalach. Zostaliśmy skierowani do Warszawy do Instytutu Matki i Dziecka, gdzie zostanie wdrożone nowe leczenie celowane oraz radioterapia.  Tak bardzo chcielibyśmy wybudzić się z tego koszmaru. Tak bardzo pragniemy, by Agatka raz na zawsze pokonała tego potwora. Za każdym razem zadziwia nas swoją niesamowitą odwagą i siłą walki. Aby jednak móc zapewnić jej dalsze leczenie, potrzebujemy Waszego wsparcia! Koszty są ogromne i wiemy, że sami nie damy już dłużej rady. Dlatego wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o pomoc! Każda złotówka ma w tej sytuacji dla nas naprawdę duże znaczenie! Rodzice Agatki

186 011,00 zł ( 58,28% )
Brakuje: 133 138,00 zł
Ewa Walkowiak
Pilne!
Ewa Walkowiak , 33 lata

PILNE❗️33-letnia mama w starciu ze strasznym nowotworem mózgu!

Szok, niedowierzanie, mnóstwo łez i żalu, bo jak dalej żyć z takim wyrokiem? Ewa, stanęła na skraju przepaści, z której nie ma ucieczki. To, co zaczęło się jako zwykły ból głowy, okazało się okrutnym przeznaczeniem - guzem mózgu, który bez pomocy, będzie dla Ewy wyrokiem. Po operacji, która miała uratować jej życie, przyszła diagnoza - glejak IV stopnia, straszliwy w swej bezlitosnej naturze. Młoda, pełna życia kobieta, matka dwóch małych córek, teraz musi stawić czoła przeciwnikowi, który nie ustępuje. Marzenia, które kiedyś miała, są teraz tylko mglistymi wspomnieniami, zatopionymi w morzu beznadziejności. Choroba, ta bezwzględna złodziejka, obróciła jej świat do góry nogami. Planowane wakacje, uśmiechy jej dzieci, nadchodzące święta – wszystko to zostało zatarte przez mroczną rzeczywistość choroby. A teraz przed nią długi, męczący i kosztowny marsz przez cierpienie, szpitalne oddziały, ból, strach i niepewność... Prosimy Was, nie zostawajcie nas samych w tej beznadziejnej walce. Każda wasza złotówka, każde dobre słowo, każda modlitwa, to jak promień światła w tej mrocznej nocy, jak szansa na ucieczkę przed chorobą. Chcemy dać Ewie szansę na skoncentrowanie się wyłącznie na walce z chorobą, bez obciążenia myślami o braku pieniędzy. Ale rzeczywistość jest brutalna. Standardowe leczenie, które jest dostępne przez NFZ, to tylko niewielka część kosztów. Wiele z niezbędnych terapii i leków musi być opłacane prywatnie, a są to koszty około 30 000 zł miesięcznie. Czy jest dla Ewy nadzieja? Jest i nazywa się – terapia Nano Therm, która daje iskrę nadziei, ale wymaga kosztownego zabiegu, którego cena sięga 250 000 zł – kwota, która wydają się nieosiągalna dla nas. Musimy działać szybko. Każdy dzień jest bitwą z czasem, a glejak jest bezwzględnym przeciwnikiem, który nie czeka na nikogo. Rozważamy nawet leczenie za granicą, gdzie koszty sięgają astronomicznych sum. Ale czy mamy wybór, gdy chodzi o życie Ewy? Proszę, weźcie udział w naszej walce. Każdy gest wsparcia, nawet najdrobniejszy, to iskierka nadziei w morzu rozpaczy. Stoimy razem w obliczu tego strasznego wroga, walcząc o życie naszej ukochanej Ewy. Z wdzięcznością i nadzieją, Rodzina Ewy

183 814,00 zł ( 65,69% )
Brakuje: 95 974,00 zł