Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aneta Bzinkiewicz
Pilne!
Aneta Bzinkiewicz , 52 lata

Trwa nierówna walka Anety z GLEJAKIEM❗️Potrzebne kosztowne leczenie❗️

To wszystko potoczyło się tak szybko… Wakacyjny wyjazd z rodziną do Chorwacji w ciągu zaledwie paru godzin zamienił się w koszmar. Wszystko zaczęło się od niewinnego bólu głowy… Początkowo podejrzewaliśmy udar, lecz po przewiezieniu mamy na SOR, usłyszeliśmy jeszcze bardziej wstrząsającą diagnozę. NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY MÓZGU! Nasz świat się załamał… Z powodu obrzęku mózgu normalny powrót do Polski groził śmiercią. Musieliśmy natychmiast opłacić prywatny transport medyczny. Jego koszt sięgnął bez mała 20 tysięcy złotych. Aneta przeszła w Polsce pilną operację usunięcia nowotworu mózgu. Mimo to nasze problemy się nie skończyły i każdy dzień to walka o życie naszej mamy. Udało się usunąć guza w całości, jednak według lekarzy w każdej chwili może zacząć odrastać i to ze zdwojoną siłą. Już teraz wiemy, że radio i chemioterapia to za mało, a niestety metody leczenia w Polsce na tym się kończą. Aby wydłużyć życie mamie, szukamy różnych metod leczenia za granicą. Istnieją nierefundowane terapie urządzeniem Optune oraz immunoterapia, a także leki wspomagające chemioterapię, które mama musi zacząć przyjmować jak najszybciej. Niestety ich koszt przewyższa nasze możliwości! Mimo śmiertelnej choroby staramy się żyć, cieszyć się każdym dniem i stawić czoła diagnozie 15. miesięcy życia. Mama ma ogromną wolę walki i chęci do życia, chce doczekać wnuków i wychować jeszcze niepełnoletniego syna Stasia. Choć ciężko prosić nam o pomoc, bez Waszego wsparcia nie damy rady sfinansować tak drogiego leczenia! Aneta to pełna życia, radości i otwartości na drugiego człowieka kobieta. Każdy, kto ją zna, wie, że dobro innych zawsze stawia nad swoje. Nawet w natłoku zajęć i pracy zawsze znajduje dla nich czas. Teraz to ona potrzebuje naszej uwagi i pomocy! Każdy może pomóc, możesz i Ty! Wierzymy, że dobro, które okazujemy drugiemu człowiekowi – wraca do nas z podwójną mocą! Dzieci Anety – Zuzia i Staś

77 227,00 zł ( 6,04% )
Brakuje: 1 199 369,00 zł
Artem Padziałowski
Artem Padziałowski , 5 lat

Mój synek umiera – zabija go DMD❗️Błagam, uratuj go❗️

O swojej ciąży dowiedziałam się w grudniu 2018. Do tego ważnego dnia przygotowywaliśmy się, jak tylko potrafiliśmy. Odwiedzaliśmy wszystkich możliwych lekarzy, robiliśmy badania. Dbałam o dietę i zdrowy tryb życia. Nie mogłam doczekać się, kiedy w końcu zobaczę synka. Nie mogłam przeczuwać, że nasza historia będzie tak dramatyczna... To był przepiękny dzień. Artem urodził się 14 sierpnia 2019 roku, jako zdrowy i silny chłopiec. Byłam najszczęśliwszą mamą na świecie. Synek rozwijał się jak większość dzieci w jego wieku. Jedyne co nas niepokoiło to, że w wieku 2 lat jeszcze nie mówił. Lekarze nie widzieli jednak nic niepokojącego, uspokajali nas i mówili, że gdy pójdzie do żłobka sytuacja się poprawi. Po 4 miesiącach w żłobku Artem zaczął mówić. Odetchnęliśmy z ulgą, że rozwija się prawidłowo. Jednak po jakimś czasie zaczęliśmy zauważać, że mało biega, woli spędzać czas w piaskownicy, podczas chodzenia zawsze chce trzymać nas za rękę. Tłumaczyliśmy sobie upodobania syna spokojnym charakterem i temperamentem.  Potem zwróciliśmy uwagę na to, że Artem często się przewraca, łatwo się męczy podczas chodzenia i ma problem z wchodzeniem po schodach. Syn cały czas nas prosił, byśmy trzymali go za rączkę. Pewnego dnia na spacerze poprosiliśmy go, by z nami poskakał. Nie był w stanie. Pomyśleliśmy, że może nie umie. Zaczęliśmy go uczyć. Nie był w stanie nawet tego powtórzyć. Pojawiły się skurcze w nogach. Zwróciliśmy się do lekarzy, ale przekonali nas, że nie ma się czym martwić. Mniej więcej przed świętami w żłobku Artemka odbywała się sesja zdjęciowa. Fotograf poprosił dzieci, by przykucnęły. Wszyscy kucnęli oprócz naszego syna. Okazało się, że prawie całkowicie zatracił ten nawyk. Wtedy wiedzieliśmy już, że dzieje się coś poważnego.  Zaczęliśmy szukać dalej, co jest przyczyną. Konsultacje, badania i poszerzona diagnostyka w końcu dały odpowiedź. W lutym 2024 zapadła straszna diagnoza – dystrofia mięśniowa Duchenne’a.  Kiedy usłyszałam te słowa pomyślałam, że moje serce tego nie wytrzyma. DMD to choroba genetyczna, która podstępnie osłabia mięśnie – najpierw rąk i nóg, aż chory staje się całkowicie niezdolny do poruszania. Potem atakuje mięśnie odpowiedzialne za oddychanie, powodując poważne problemy do tego stopnia, że konieczne staje się wsparcie respiratorem. Z czasem choroba atakuje serce, które może dożyć maksymalnie kilkunastu lat.  Naszą jedyną nadzieją jest kosztowne leczenie w Dubaju – terapia genowa, która może powstrzymać chorobę. Warunek jest jeden – ponad 12.5 MILIONA złotych. Mamy krytycznie mało czasu na zebranie pieniędzy, ponieważ lek można przyjąć wyłącznie wtedy, gdy spełnia się narzuconą z góry granicę wieku – jeśli nie zdążymy, Artem nie otrzyma leczenia, a choroba będzie podstępować dalej. Błagam nasza historia nie może zakończyć się tragedią! Artem może żyć, jak inne dzieci, ale sami nie uzbieramy tak niebotycznej kwoty. Z całego serca proszę Was o pomoc. Ta zbiórka jest naszą jedyną szansą! Rodzice Artema

180 951,00 zł ( 1,42% )
Brakuje: 12 476 304,00 zł
Agnieszka Kaźmierczak
Pilne!
Agnieszka Kaźmierczak , 55 lat

Pomóż Agnieszce wygrać z GUZEM MÓZGU❗️

PILNE! Nie mamy wyjścia… Musimy podzielić się z Wami historią choroby naszej mamy i prosić was o wsparcie. Trudno jest opowiadać o bólu, strachu i niepewności, które towarzyszą nam już od 18. miesięcy. 22. sierpnia dowiedzieliśmy się, że guz mózgu (glejak wielopostaciowy IV stopnia) PONOWNIE odrasta. Mama jest już po dwóch operacjach, a przed nią kolejna… Błagamy o wsparcie! W lutym 2023 roku mama trafiła do szpitala w Koninie ze względu na złe samopoczucie... Wtedy jeszcze nie spodziewaliśmy się, że nie wyjdzie już stamtąd taka sama… Nasze życie zmieniło się bezpowrotnie! Po wstępnych badaniach lekarz stwierdził guza mózgu! Byliśmy załamani… 22. lutego została wykonana operacja, po której mama przez kilka dni przebywała w śpiączce. Sama operacja była dla nas ciężkim przeżyciem, ale po usłyszeniu dokładnej diagnozy nasz świat całkowicie się załamał…  W jej głowie znajdował się glejak wielopostaciowy – glioblastoma! Na początku wiosny mama zaczęła 6 – tygodniowy cykl chemii i radioterapii... Niestety po kontrolnym rezonansie w grudniu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się o wznowie. Po wstępnych konsultacjach z lekarzami stwierdzono, że guz nie jest operacyjny i zostaje jedynie chemioterapia… My jednak dalej szukaliśmy ratunku! Zdecydowaliśmy się na konsultację u innego lekarza, który podjął się ponownej operacji mamy w prywatnej klinice. Odbyła się ona w styczniu 2024 roku. Niestety pozostawiła po sobie spore ubytki neurologiczne, które utrudniają mamie codzienne funkcjonowanie.  Mama ponownie przeszła chemioterapię, jednak ze względu na zły stan zdrowia i wyniki – leczenie zostało przerwane… Niestety po zwołanym konsylium dowiedzieliśmy się, że guz znowu odrasta i konieczna jest kolejna operacja. Błagamy o pomoc w zebraniu pieniędzy na prywatną operację. Nie chcemy zwlekać z podjęciem decyzji, bo guz bardzo szybko odrasta, a operacja jest najskuteczniejszą metodą walki z tym potworem. Bardzo prosimy o wpłaty – operacja pozwoli nam spędzić z mamą jak najwięcej wspólnych chwil. Chcemy, żeby była z nami tak długo jak to możliwe, chociaż mamy świadomość, z czym walczymy… Przeciwnik jest bezlitosny! Bez Was nie damy rady... Córki Michalina Justyna Danuta i mąż Paweł

88 149,00 zł ( 41,43% )
Brakuje: 124 617,00 zł
Kordian Chrobak
Kordian Chrobak , 5 lat

Mały Kordian przeszedł więcej niż niejeden dorosły! Potrzebna pomoc!

Mój synek nie wie, jak to jest być zdrowym dzieckiem. Chciałabym, żeby jego start był łatwiejszy… Niestety, nowe diagnozy i rozpoznania mnożą się w zastraszającym tempie. Jest taki mały, a jego dokumentacja medyczna pęka w szwach! Kordian urodził się w 38. tygodniu. Na cesarskie cięcie było już za późno, poród naturalny był bardzo ciężki. Potem jednak było jeszcze gorzej! Gdy synek przyszedł na świat, zaczął sinieć! To były tylko ułamki sekundy, które trzeba było wykorzystać jak najszybciej! Kordian tracił oddech, więc lekarz natychmiast go zaintubował. Tym samym uratował mojego małego syneczka… Okazało się, że przyczyną jest całkowity rozszczep podniebienia, a Kordian nie mógł oddychać, ponieważ języczek zapadał mu się do gardła! Potem jednak pojawił się kolejny szok: dysmorfia twarzy i hipotrofia, które nie zostały wykryte podczas ciąży… Synek został przewieziony na oddział neonatologiczny, a w międzyczasie wykryto także wrodzoną wadę serca! Nie mogłam pojąć, jak to w ogóle możliwe?! Przecież w każdym trymestrze były wykonywane badania, które nie wzbudzały żadnych podejrzeń… Nikt nie potrafił powiedzieć czy Kordian będzie zdrowy i ile jeszcze czasu spędzi w szpitalu. Nigdy nie zapomnę słów lekarza, który stwierdził, że różnie może być przy tak małym schorowanym dziecku. Dlatego moje dziecko zostało ochrzczone w szpitalu… Od tamtej pory minęło już 5 lat. W tym czasie spędziłam setki godzin na konsultacjach z lekarzami i terapeutami. Dzięki Waszej pomocy udało nam się zrobić szereg specjalistycznych badań, które pomogą w dalszej diagnostyce synka. Jestem za to bardzo wdzięczna. Dziękuję! Kordian jest już dużym chłopcem, ale problemy go nie opuściły! Synek nie mówi, nie pokazuje rączką czego potrzebuje, co sprawia, że komunikacja z nim jest praktycznie niemożliwa! Moje dziecko cały czas karmione jest także przez strzykawkę, w której podawane są zblendowane pokarmy. Niestety każda próba podania mu jedzenia w tradycyjny sposób, kończy się wymiotami.  Dodatkowymi trudnościami jest zez, nieprawidłowy chód oraz poważne zaburzenia snu. Niestety Kordian często też choruje i jest podatny na wiele infekcji. Co także mnie niepokoi, synek przejawia zachowania autoagresywne i agresywne względem innych osób...  Lekarze powiedzieli nam, że dalsze leczenie i rehabilitacja są koniecznością, by synek miał szansę na lepszą przyszłość. To wyścig z czasem, który musimy wygrać! Kordian jest mały, więc pomoc specjalistów jest najskuteczniejsza teraz. Trzeba działać szybko! Proszę, pomóżcie mi w walce o zdrowie i sprawność mojego dziecka!  Marta, mama ➡️ Świat „Cordis” / Licytacje na leczenie, diagnostykę ➡️ Śledź Kordianka na Facebooku ➡️ Kordian na Instagramie ➡️ Walka Kordianka na TikToku

7 665 zł
Michał Kachel
Michał Kachel , 9 lat

Michał każdego dnia staje do walki z chorobą! Pomóż!

To niesamowite, ile słów wsparcia napłynęło do nas podczas trwania poprzedniej zbiórki. To cudowne, że możemy otaczać się takimi ludźmi jak Wy. Dzięki Waszej pomocy udało nam się sfinansować badanie WES TRIO.  Okazuje się, że Michał choruje również na zespół Coffin - Siris typ.4 To jest jeszcze rzadsza choroba niż zespół kabuki.  Michaś nadal potrzebuje Waszego wsparcia, ponieważ na samych badaniach nie kończy się jego walka. Do wszystkiego dochodzą jeszcze koszty systematycznego leczenia i rehabilitacji, które często nas przerastają. Liczymy, że i tym razem możemy liczyć na Waszą pomoc! Poznaj naszą historię: Michaś niemalże od urodzenia zmaga się z przeciwnościami, które uniemożliwiły mu normalny rozwój. U synka stwierdzono niedosłuch spowodowany przerostem migdałków, padaczkę, wiotkość mięśni. Po konsultacji z genetykiem dowiedzieliśmy się, że Michałek najprawdopodobniej choruje na bardzo rzadką chorobę genetyczną – zespół Kabuki.  W celu potwierdzenia diagnozy i poznania jej przyczyn oraz dokładnego przebiegu, doktor skierował nas na dokładne badania genetyczne – WES TRIO. Niestety nie są one refundowane, a ich koszt wynosi kilka tysięcy złotych. Z tego względu podjęliśmy decyzję o uruchomieniu poprzedniej zbiórki.   Wskutek choroby mięśnie synka są bardzo wiotkie i nie utrzymują odpowiednio kręgosłupa, a to grozi kolejnymi powikłaniami zdrowotnymi. Michaś codziennie odbywa zajęcia w przedszkolu z terapeutką, neuropsychologiem. Niedługo rozpocznie terapię z osteopatą. Uczęszcza na rehabilitację stacjonarną, zajęcia na basenie, ale choroba nie daje za wygraną i cały czas, coraz bardziej ogranicza sprawność synka. Michał na ten moment musi chodzić w specjalnym gorsecie ortopedycznym.  Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc w zebraniu kwoty potrzebnej na kontynuowanie rehabilitacji. Będziemy wdzięczni za każde wsparcie, które pomoże nam stawiać dalsze kroki w leczeniu Michałka. Alicja, mama Kwota zbiórki jest szacunkowa

4 602,00 zł ( 28,83% )
Brakuje: 11 356,00 zł
Agata Stępień
Pilne!
Agata Stępień , 40 lat

Walczę o życie dla moich córeczek – RAK mnie nie pokona❗️Proszę o POMOC❗️

Na początku chcę wszystkim ogromnie podziękować za wsparcie, jakie mi okazano podczas pierwszej zbiórki. Było to niesamowite! Zmobilizowało mnie do walki, którą toczę od 2020 roku z potężnym przeciwnikiem – nowotworem złośliwym jelita grubego z przerzutami. Diagnoza, którą usłyszałam była bezlitosna. Jak część z Was już wie, krótko po niej bardzo szybko przeszłam operację i podjęłam się półrocznej chemioterapii. Po tym czasie wydawało się, że wszystko będzie w porządku. I wtedy spadł na mnie straszny cios. PRZERZUTY! Na płucu wykryto zmianę, która bez cienia wątpliwości była złośliwa… Kolejna operacja, znowu chemia. Tym razem znosiłam ją fatalnie. Dostałam silnej neuropatii! Wykręcało mi ręce, kurczył mi się przełyk… Mogłam nie przeżyć… Leczenie było ciężkie i trwało długo, ale kolejny raz się podniosłam. Niestety, chwilę później los ponownie ze mnie zadrwił. Wykryto kolejny przerzut, na drugim płucu. Byłam załamana… Przeszłam trzecią operację. W Polsce zaproponowano mi ponownie to samo leczenie. Nie zaufałam… Po drugim przerzucie zdecydowałam się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Założyłam zbiórkę i dzięki Waszej pomocy wyleciałam do USA. Zrobiono mi tam badania na obecność komórek przerzutowych we krwi. Nie wykryto nowych komórek, dlatego leczenie zostało odroczone na czas kiedy pojawią się one ponownie. A ja nie mogę przecież bezczynnie czekać na kolejny przerzut, który mógłby okazać się śmiertelny! Postanowiłam działać dalej. Znalazłam klinikę tym razem w Niemczech. Specjaliści zajmujący się leczeniem nowotworów wiedzą, że moja nawracająca chorobą jest niestabilna i może napisać najgorszy scenariusz. Zaproponowali 2 cykle szczepień z komórek dendrytycznych. Leczenie wycenili na ponad 300 tys. złotych! Dzięki wpłatom z ostatniej zbiórki mogę opłacić już jeden cykl szczepień, który zaczynam 27 września. Drugi cykl wyznaczono na 28 października, ale niestety pieniędzy już nie wystarczy. Czasu mam naprawdę mało, dlatego po raz kolejny proszę Was o pomoc w zebraniu brakującej kwoty. Drugi cykl szczepień jest niezbędny do przeprowadzenia leczenia! Wasze dobre serca i wsparcie, którym tak chętnie się dzieliliście podczas ostatniej zbiórki przekonały mnie, że nie jestem sama. Dodały mi odwagi do walki z tą podstępną chorobą. Mimo trzech poważnych operacji, dwukrotnym leczeniu chemioterapią i masy cierpienia, jakie przeżyłam! Jestem wdzięczna za czas, jaki mam. Próbuję cieszyć się każdą chwilą spędzoną z córeczkami – 9-letnią Otylką i 6-letnią Amelką – rodziną i bliskimi. Nie wiem, jak skończy się leczenie i co przyniesie przyszłość, ale chcę patrzeć w nią optymistycznie, nie tracąc nadziei. Choć cena, jaką za to zapłaciłam i płacę nadal jest naprawdę ogromna! Nie wiem, co kryje kolejny życiowy zakręt… Pewne jest jednak to, że dopóki obejmują mnie małe rączki moich córeczek, to nigdy nie przestanę walczyć! Bo być obecną w ich życiu to zaszczyt i mój cel. Agata Stępień

18 445,00 zł ( 13,33% )
Brakuje: 119 853,00 zł
Piotruś Szliwa
Pilne!
Piotruś Szliwa , 5 lat

Maleńkie życie warte 15 MILIONÓW❗️Piotruś walczy z DMD – POMÓŻ❗️

To był wyrok. Trzy, jak dotąd nieznane nam słowa zmieniły w naszym życiu wszystko. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a – śmiertelna, do niedawna nieuleczalna choroba została zdiagnozowana u naszego synka. Świadomość, że pewnego dnia mój mały, z pozoru zdrowy chłopiec, sparaliżowany, próbując złapać ostatni oddech, umrze w moich ramionach, jest nie do wytrzymania... Tak się stanie, jeśli Piotruś nie otrzyma najdroższego na świecie leku. Leku, który jest w stanie zatrzymać chorobę. Leku, za który musimy zapłacić 15 milionów złotych... Nasza historia zaczęła się w 2021 roku. Trafiliśmy wtedy z synkiem do szpitala z bardzo poważnym zapaleniem płuc. Podczas kontrolnych badań zaniepokoiły nas bardzo wysokie próby wątrobowe. Lekarze uspokajali nas jednak, że to prawdopodobnie efekt silnego leczenia i zapalenia płuc. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Zaczęłam szukać informacji w internecie, co może być przyczyną tak złych wyników. Wtedy po raz pierwszy trafiłam na artykuł o DMD – dystrofii mięśniowej Duchenne’a, której objawem mogą być właśnie dolegliwości Piotrusia. Wyczytałam, że to bardzo rzadka choroba genetyczna, na którą cierpią głównie chłopcy. DMD podstępnie osłabia mięśnie – najpierw rąk i nóg, aż chory staje się całkowicie niezdolny do poruszania. Potem atakuje mięśnie odpowiedzialne za oddychanie, powodując poważne problemy do tego stopnia, że konieczne staje się wsparcie respiratorem. Z czasem choroba atakuje serce, które może dożyć maksymalnie kilkunastu lat.  Natychmiast zamknęłam kartę i zalałam się łzami. Starałam się nie zakładać najgorszego. Po skończonej hospitalizacji chcąc mieć pewność, że wszystkie wyniki uległy poprawie, powtórzyliśmy badania na własną rękę. Niestety, pomimo trzykrotnie ponawianych badań próby wątrobowe wciąż były za wysokie! Skonsultowaliśmy się z neurologiem, który poszerzył diagnostykę.  Wchodząc do gabinetu, miałam złe przeczucie. Nie myliłam się. Po chwili usłyszałam słowa, których tak bardzo się bałam – "Państwa syn może być ciężko chory, podejrzewam dystrofię mięśniową Duchenne’a. Musicie natychmiast wykonać testy genetyczne." Nie mogłam dopuścić do siebie tej myśli. Jak to możliwe? Piotruś urodził się jako zdrowy i silny chłopiec. Co prawda zaczął trochę później chodzić, ale to nie wpłynęło na jego dalszy rozwój. Jest bardzo aktywnym i wesołym chłopcem. Nigdy nie zauważyłam nic niepokojącego… Na wyniki czekaliśmy blisko 8 miesięcy. Pierwsze dni po otrzymaniu diagnozy były bardzo trudne. Strach, przerażenie, poczucie bezradności zawładnęły naszą rzeczywistością. Brak jakiejkolwiek nadziei na całkowite wyleczenie odebrało nam wszystko...  Po wielu rozmowach, nieprzespanych nocach i wylanych łzach postanowiliśmy się nie poddawać. Objęliśmy Piotrusia terapią wspomagającą, fizjoterapią, ukierunkowaną rehabilitacją i turnusami. Do tego regularnie stawialiśmy się na wizyty u wielu różnych specjalistów z zakresu neurologii, kardiologii czy okulistyki. Wiedzieliśmy, że DMD powoduje spustoszenie w całym organizmie, dlatego tak ważne było, by mieć wszystko pod kontrolą. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Żyliśmy, doceniając każdą chwilę spędzoną z synkiem. Wiedzieliśmy, że na dystrofię nie ma lekarstwa. W takim przeświadczeniu żyliśmy do zeszłego roku, gdy w USA wprowadzono terapię genową dla takich dzieci, jak Piotruś.  Okazało się, że leczenie daje szansę na całkowite zatrzymanie lub na znacznie spowolnienie rozwoju choroby. To pierwszy taki lek na świecie, który realnie może ocalić chorych przed śmiercią! Potem doczytaliśmy, że wart jest 15 milionów złotych… I poczuliśmy, jak znów spada na nas wyrok. To kwota nierealna, wręcz niewyobrażalna dla przeciętnego człowieka. Skąd mielibyśmy wziąć takie pieniądze? Nigdy, pracując nawet dwa etaty, sprzedając wszystko, co mamy, nie zdołalibyśmy zgromadzić takiej kwoty.  Sytuację pogarsza fakt, że terapię mogą przyjąć wyłącznie dzieci, które nie ukończyły 6 roku życia. Piotruś ma 5 lat. Oznacza to, że MAMY ROK, BY ZEBRAĆ 15 MILIONÓW ZŁOTYCH! To szaleństwo, ale nie możemy zrezygnować z szansy, jaką postawił przed nami los. Nie możemy siedzieć z założonymi rękoma, jeśli jest na świecie lek, który może ocalić życie naszego ukochanego synka. Proszę, pomóż nam! Podziel się tym, czym możesz, udostępnij zbiórkę, opowiedz o historii naszego Piotrusia komuś bliskiemu.  Musimy zrobić wszystko, by ocalić jego życie! Marta i Łukasz, rodzice Piotrusia ➡️ Wspieraj zbiórkę Piotrusia poprzez LICYTACJE na Facebooku - "Razem dla Piotrusia Szliwy ❤️" ➡️ Facebook - Piotruś walczy z DMD 🎥 Telekurier 🎥 15 mln zł za zdrowie pięciolatka ze Złotoryi. Trwa zbiórka pieniędzy.

755 955,00 zł ( 4,73% )
Brakuje: 15 201 492,00 zł
Kuba Mazur
Kuba Mazur , 14 lat

Kuba z pasją walczy o sprawność! Pomóżmy mu opłacić operację!

Narodziny Kuby wiązały się z radością, ale i ogromnym stresem! W ciąży wykryto wiele problemów… Maleńki Kubuś urodził się jednak zdrowy! A przynajmniej tak się wydawało przez pierwsze miesiące życia. Niepokojące objawy pojawiły się, gdy zaczął stawać i próbować chodzić… Okazało się, że nasz synek choruje na mózgowe porażenie dziecięce i mierzy się z diplegią spastyczną – niedowładem i zwiększonym napięciem mięśniowym w nogach. Mały Kubuś w wieku 2,5 roku przeszedł selektywną rizotomię grzbietową, która bardzo pozytywnie wpłynęła na motorykę kończyn dolnych. Po operacji synek musiał nauczyć się na nowo chodzić, jednak już jako maluszek był bardzo zdeterminowany!  Kuba jest coraz starszy, a w ostatnich latach jego wzrost niezwykle przyspieszył! Syn na co dzień korzysta z ortez i ma dużo mniejszą wydolność i stabilność chodu niż jego rówieśnicy. Pojawił się też problem z prawą stopą, która coraz bardziej rotuje się do wewnątrz... Mimo ograniczeń, Kuba nie poddaje się i w pełni realizuje się w swojej pasji – nurkowaniu. Okazało się, że pod wodą znika jego niepełnosprawność! Jesteśmy niezwykle dumni z syna, który jest znacznie bardziej zaawansowany niż wielu dorosłych płetwonurków! Niestety, po wielu konsultacjach okazało się, że konieczna jest operacja ortopedyczna w prawej stopie! Chcielibyśmy ten zabieg wykonać w Paley European Institute, gdzie operowałby specjalista mający doświadczenie z dziećmi z mózgowym porażeniem dziecięcym i po operacji, którą Kuba przeszedł w wieku 2,5 roku.  Niestety, koszty operacji oraz późniejszej rehabilitacji są bardzo duże… Wierzymy jednak, że wspólnymi siłami uda się zebrać środki na zabieg Kuby i dzięki temu nasz syn będzie mógł być sprawny! Prosimy o pomoc i dziękujemy za każde przekazane wsparcie! Rodzice Kuby ➡️ Pomoc dla Kuby na Facebooku

6 502,00 zł ( 4,06% )
Brakuje: 153 357,00 zł
Sebastian Borowski
5 dni do końca
Sebastian Borowski , 7 lat

Sebastian w wieku 7 lat nadal nie mówi... Pomóż w walce o zdrowie i lepsze jutro!

Dla każdego rodzica najważniejsze jest, by jego dziecko przyszło na świat zdrowie i miało szansę prawidłowo się rozwijać. Tak też było w moim przypadku. Niestety, diagnoza Zespołu Downa u synka sprawiła, że o jego lepsze jutro muszę jeszcze zawalczyć! Sebastian urodził się z Zespołem Downa. Przez wadę genetyczną, jaką ma, wymaga bardzo dużo dodatkowego wsparcia. Ze względu na swoje ograniczenia syn otrzymał orzeczenie o niepełnosprawności. Sebastian ma problem z jedzeniem, a dokładniej z gryzieniem. Jego dieta to blendowane posiłki bądź zupy. Pomimo że ma już 7 lat nadal nie potrafi mówić. Jako rodzice nie mamy problemu ze zrozumieniem swojego dziecka, ale problem pojawia się, gdy syn jest wśród rówieśników bądź obcych osób.  Sebastian wciąż nie jest samodzielny i wymaga całodobowej opieki osoby dorosłej. Jego dysfunkcje wymagają częstych wizyt u różnego rodzaju specjalistów i wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne – zarówno stacjonarne jak i poza miejscem zamieszkania. Tylko codzienne rehabilitacje, ciężka praca z terapeutami i w domu, może przynieść sukces oraz pomóc Sebastianowi łatwiej wejść w dorosłe życie. Aktualnie skupiamy się na nauce komunikacji, jedzenia i aspektach związanych z samodzielnością. Niestety, wymaga to bardzo dużych nakładów finansowych – każda konsultacja i godzina pracy ze specjalistami jest niezwykle kosztowna.  Bardzo proszę Was o pomoc dla synka. Moim największym marzeniem jest, by zapewnić Sebastianowi szansę na lepszą przyszłość i równiejszy start. Przed nami jeszcze bardzo długa droga, jednak to właśnie teraz, gdy jest jeszcze dzieckiem – możemy wypracować najwięcej! Mama

7 850,00 zł ( 24,59% )
Brakuje: 24 065,00 zł