Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mateusz Wojciechowski
Mateusz Wojciechowski , 27 lat

Wojciechowski, powstań! Stawiamy przyszłego żołnierza na nogi.

Wyobraź sobie. Jest trzecia w nocy. Pierwszy ciepły weekend lata. Ktoś budzi Cię z informacją, że Twój syn miał wypadek. Karetka jest już w drodze. Zbiegasz na dół i nie masz jeszcze pojęcia, że to, co za chwilę zobaczysz i usłyszysz, zmieni na zawsze Twoje życie i życie całej Twojej rodziny... Karetka przyjeżdża. Stan Twojego syna jest krytyczny. Potrzebny jest śmigłowiec ratunkowy do transportu. Diagnoza: złamanie kręgosłupa w odcinku szyjnym. Twój syn musi być pilnie operowany. Operacja trwa prawie 7 godzin. Po wybudzeniu słyszysz najgorsze: Twój syn jest sparaliżowany od szyi w dół… Mam na imię Ania, a ta opowieść jest prawdziwa i wydarzyła się 2 czerwca 2024 roku. Mateusz to mój syn. Niefortunny zbieg zdarzeń stał się końcem jego planów, koszmarem, z którego wierzę – można się wybudzić. Od zawsze wszyscy mówiliśmy na niego Malutki. Niski, nie za silny, za to duchem najsilniejszy z nas wszystkich. Osiągnął właśnie to, że wyrósł na najsilniejszego członka naszej rodziny: biegi, smocze łodzie, Runmageddon, rąbanie drewna, morsowanie – to było jego życie. Mateusz ma taki dar, że gdzie się nie pojawi, zaraża optymizmem. Nigdy nie odmówił nikomu pomocy, wysłuchał, poradził, podniósł na duchu. Naprawdę to potrafi. Zawsze na czas, bez marudzenia, bez pytania, z uśmiechem. To cały Mateusz. Wojsko to jego marzenie. Już podczas studiów skończył Legię Akademicką, po czym starał się dostać do szkoły oficerskiej. Dla niego dążenie do celu to podstawa. Dostał się! 1 lipca 2024 miał się pojawić u bram wojska... Malutki to największy wojownik, jakiego nosi ta ziemia. Powrót do pełni sił to pierwsze, co musi zrobić, a my mu w tym pomożemy. Nigdy się nie podda, będzie walczył! Miejsce w wojsku wciąż na niego czeka, nie został skreślony z listy, więc tym bardziej ma realny cel do osiągnięcia. Aktualnie Mateusz przebywa w szpitalu, jednak po wyjściu, będzie wymagał ciągłej opieki i specjalistycznej rehabilitacji. Jest to związane z wysokimi kosztami finansowymi, jednak wierzę, że to się uda. Pieniądze nie mogą stanąć nam na przeszkodzie... Wierzę, że uda się zjednoczyć armię ludzi, aby postawić mojego syna na nogi! Każdy gest dobrego serca, każda wpłata, każde udostępnienie – są na wagę złota! Mama ➡️ Facebook – Wojciechowski, Powstań  ➡️ Licytacje dla Mateusza Wojciechowskiego. #armiaWojciechowskiego

326 105,00 zł ( 76,63% )
Brakuje: 99 427,00 zł
Zosia Zajkowska
Zosia Zajkowska , 10 lat

Achondroplazja to dla Zosi zagrożenie życia... Mamy mało czasu❗️Do zebrania OGROMNA kwota❗️

Zosia cierpi na achondroplazję, ale niski wzrost to nie jedyny jej problem. Każdy dzień to życie na bombie, która może w każdej chwili wybuchnąć… Gwałtowny, niekontrolowany ruch głową grozi niedowładem kończyn. Jeszcze do niedawna jedynym sposobem leczenia dzieci z achondroplazją były okrutne operacje wydłużania kości… Dziś istnieje już lek, który pomoże Zosi urosnąć. Niestety, został skreślony z listy do refundacji. Do uzbierania mamy więc 1,5 miliona złotych, a czas dramatycznie ucieka! Nie sądziliśmy, że kiedykolwiek będzie dostępny lek, który pomoże Zosi. Teraz się pojawił, a my jako rodzice nigdy nie wybaczymy sobie tego, że z powodu braku środków córka nie będzie mogła z niego skorzystać! Dlatego przychodzimy prosić Was o pomoc... Leczenie trzeba zacząć jak najszybciej! Mamy tylko 2-3 lata na podawanie leku – do momentu zamknięcia płytek wzrostu (ok. 12-13 roku życia). Później dla Zosi nie będzie już dostępne żadne leczenie! Nawet operacje, o których wspomniałam. Córeczka ma też chorobę von Willebranda, czyli zaburzenie krzepliwości krwi. W jej przypadku zabiegi to zbyt duże zagrożenie… Zosia cierpi też na lordozę kręgosłupa i szpotawość kolan. Całe jej życie to ból, szpitale, cierpienie... W zeszłym roku pojawiła się nadzieja na refundację leku, który hamuje kostnienie chrząstek. Leku, dzięki któremu kości Zosi staną się dłuższe, córeczka będzie mogła urosnąć. A przede wszystkim leku, który sprawi, że jej życie i zdrowie przestaną być zagrożone. Zosia ma zwężony otwór wielki czaszki i zniesioną rezerwę płynu mózgowo-rdzeniowego w odcinku szyjnym kręgosłupa. Co pół roku jeździmy na rezonans, żeby sprawdzić, czy otwór czaszki nie zwęża się coraz bardziej… To dla niej ogromne niebezpieczeństwo... Leczenie zniweluje również skutki achondroplazji: powikłania laryngologiczne, kardiologiczne, ortopedyczne i neurologiczne. Pozwoli też córeczce normalniej żyć. Obecnie jej wzrost odpowiada wzrostowi 3-latki. Lek jest stosowany z powodzeniem w wielu krajach na świecie. Niestety nie w Polsce. W sierpniu Zosia została zakwalifikowana do leczenia tą innowacyjną metodą. 11 sierpnia lekarz prowadzący złożył wniosek do Ministerstwa Zdrowia o refundację. 4 dni później nasz świat runął, lek wykreślono z listy leków refundowanych… Dlatego to Wy jesteście jedyną nadzieją Zosi na zdrowie. Na to, żeby każdy dzień nie groził jej niedowładem. Żeby w końcu pozbyła się problemów zdrowotnych, z którymi mierzy się na szpitalnych oddziałach od pierwszych lat życia. Żeby mogła mieć, jak najbardziej normalne życie. Zosia ma 10 lat i strasznie mało czasu. A do uzbierania jest niewyobrażalnie duża kwota… Pomimo tego, że moja kochana córeczka przeszła wiele, jest uśmiechniętą dziewczynką. Otwartą i lubianą, bardzo wrażliwą. Trenuje badmintona! Każdy trening przyprawia mnie o zawał serca, ale ona bardzo lubi treningi, ma fajnego trenera, a ja chcę, żeby żyła normalnym życiem 10-latki. Cała nasza nadzieja w Tobie! Każda złotówka to dłuższe kości Zosi. Dłuższe o ułamek ułamka milimetra. Każda złotówka to szansa na życie bez obawy o to, że gwałtowny ruch głową spowoduje niedowład. Dzięki Tobie zacznie żyć jak jej koleżanki i koledzy. Zwyczajnie, normalnie i szczęśliwie. Proszę, pomóż nam! Joanna, mama Zosi ➡️ Licytacje dla Zosi ➡️ Facebook Zosi

446 797,00 zł ( 30,49% )
Brakuje: 1 018 374,00 zł
Ania Tarczyło
Pilne!
Ania Tarczyło , 45 lat

Niedawno straciła męża, dziś walczy z rakiem❗️Uratuj strażaczkę, mamę trójki dzieci❗️

Ania to dla nas bliska przyjaciółka, ciocia, wspaniała mama trójki dzieci. Zawsze mogliśmy zwrócić się do niej w trudnej sytuacji. Nigdy nie pozostawała obojętna na nasze problemy. W ostatnim czasie jej życie runęło w gruzach… Kilka miesięcy temu wydarzyła się ogromna tragedia. Ania pochowała swojego ukochanego męża, przez co stała się jedynym żywicielem rodziny. Niewyobrażalne zdarzenie było początkiem serii kolejnych fatalnych wieści. Nikt z nas nie spodziewał się tego, co miało nadejść. Jej zdrowie zaczęło się pogarszać. Zaniepokojona udała się do lekarza, który zalecił wykonanie serii specjalistycznych badań. Nie mieliśmy pojęcia, że diagnoza okaże się tak brutalna. W czerwcu 2024 roku zdiagnozowano u Ani raka szyjki macicy!  Na domiar złego, okazało się, że nowotwór jest nieoperacyjny. Czeka ją długie i kosztowne leczenie oraz rehabilitacja, na które dziś nie jest w stanie sobie pozwolić. Powoli dochodzi do nas fakt, że nasza kochana Ania, mama trójki dzieci, może odejść na zawsze… Nie możemy do tego dopuścić! Ania od zawsze angażuje się we wszelkie akcje charytatywne. Chętnie uczestniczy w zbiórkach, festynach... Zawsze można na nią liczyć. Jest wieloletnim, honorowym dawcą krwi oraz strażakiem Ochotniczej Straży Pożarnej, gdzie aktywnie uczestniczy w akcjach ratowniczych i pożarniczych. Podczas pożarów wielokrotnie była gotowa ratować życie innym. Teraz to ona potrzebuje pomocy. To nie jest czas na umieranie. Wierzymy, że nasza przyjaciółka ma przed sobą piękną przyszłość. Bez środków na leczenie ten scenariusz jest zagrożony… Ania jest zawsze uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do życia, mimo przeszkód, jakie napotyka po drodze. Całe swoje życie poświęca swojej rodzinie i przyjaciołom. Nie możemy zawieść Ani. Jej dobroć i poświęcenie podarowane innym, muszą do niej wrócić! Drżymy ze strachu o jej życie. Liczy się każdy grosz, każda złotówka, aby wesprzeć i odciążyć cudowną mamę Grzesia, Julii i Bartka. Będziemy wdzięczni za Waszą pomoc. Pomóżmy Ani, tak jak ona pomaga innym! Uratujmy ją przed okrutnym wyrokiem losu! Bliscy Ani

35 381,00 zł ( 66,51% )
Brakuje: 17 811,00 zł
Adam Woźnik
6 dni do końca
Adam Woźnik , 20 miesięcy

Adaś urodził się martwy... Potrzebne drogie leczenie – POMOCY❗️

Adaś urodził się martwy… Po porodzie przez 20 minut nie okazywał oznak życia… To prawdziwy cud, że jest dziś ze mną. Przerażające początki pozostawiły jednak okrutne ślady. Żeby uratować Adasia i dać mu szansę na normalne życie, musimy pilnie wyjechać do Izraela. Tam znajduje się klinika, która może go uratować. Proszę o pomoc! Synek w marcu skończył roczek. Jest w bardzo złym stanie, mierzy się na co dzień z poważnymi napadami padaczkowymi, które uszkadzają jego mózg… Lekarze przepisali Adasiowi leki, niestety nie przynoszą one znaczącej poprawy. Mało jest na świecie miejsc, które wiedzą, jak leczyć naszego syna. Zwróciliśmy się do kliniki w Izraelu, która zaproponowała nam nowoczesne leczenie!  Będzie ono polegało na neurochirurgicznym usunięciu ogniska padaczki w mózgu za pomocą robota ROSA oraz głęboka stymulacja mózgu. To daje ogromną nadzieję na poprawę stanu synka. Niestety kosztuje majątek… A nam po ponad roku walki brakuje już pieniędzy… Dlatego przychodzę błagać o pomoc! Tragiczna historia Adasia zaczęła się, gdy nagle odeszły mi wody. Zadzwoniliśmy po karetkę. Poród był niezwykle trudny. W jego trakcie okazało się, że synek ma zaawansowaną hipoksję. To niedobór tlenu w komórkach… Był on tak długi, że poważne konsekwencje były nieuniknione. Gdy się urodził, nie okazywał oznak życia! Ja krzyczałam i płakałam z przerażenia, a lekarze w tym czasie ratowali mojego dziecko. Stał się cud i Adaś przeżył! Po udanej akcji reanimacyjnej, od razu został przeniesiony na oddział intensywnej terapii. Pierwsze 3 dni życia spędził pod respiratorem. Potem przywieziono go do innego szpitala, specjalizującego się właśnie w tak trudnych przypadkach. Lekarze codziennie po trochu próbowali doprowadzać Adasia do lepszego stanu. Synek zaczął jednak oddychać samodzielnie dopiero po 1,5 miesiąca… Po wyjściu do domu pojawiły się kolejne poważne objawy. Zaczęliśmy leczyć potworne skurcze, które dręczyły Adasia. Praktycznie każdego dnia jeździliśmy do różnych lekarzy i centrów rehabilitacyjnych, szukając dla niego pomocy. Wszyscy mówili nam, że Adaś nie przeżyje, żebyśmy go zostawili i nie psuli sobie życie. Te słowa strasznie mnie radziły, bo my nigdy go nie zostawimy! Będziemy z nim zawsze, to jest nasze dziecko i zrobimy dla niego wszystko! Prosimy, pomóżcie nam! Zaproponowane leczenie jest dużą szansą dla Adasia. My w tę szansę wierzymy i żyjemy nadzieją na uratowanie naszego chłopca! Strach, czy synek przeżyje kolejny dzień towarzyszy nam od chwili narodzin i nie odpuszcza nawet przez chwilę. Błagam o wsparcie! Natalia, mama

229 393,00 zł ( 89,44% )
Brakuje: 27 059,00 zł
Stanisław i Maja Pielak
Stanisław i Maja Pielak , 14 lat

Rodzeństwo jakich mało – Wesprzyj walkę o sprawność❗️

Staś i Maja. Moje ukochane dzieci, moi Superbohaterowie, którzy każdego dnia udowadniają, jak wiele można osiągnąć ciężką pracą. Synek przyszedł na świat z Zespołem Downa i już od chwili narodzin został objęty opieką wielu specjalistów. Pomimo wyzwań związanych z niepełnosprawnością intelektualną, ruchową, niedoczynnością tarczycy, łuszczycą i chorobą zwyrodnieniową stawów, Staś odkrył swoje pasje, które do dzisiaj z całym zaangażowaniem kontynuuje. Uwielbia budować z klocków LEGO, zwłaszcza ze swoją siostrą, śledzi losy Superbohaterów i  ćwiczy na świeżym powietrzu. Wciąż nie mówi, ale z każdym kolejnym rokiem, z każdym turnusem doskonali mowę i uczy się nowych słów. Maja, siostra Staśka, została zdiagnozowana z autyzmem atypowym. Pomimo trudności, odczuwamy ulgę, ponieważ teraz mamy jasno określoną ścieżkę, którą możemy podążać. Bardzo lubi rysować, interesuje się grafiką. Mimo trudności, które zrzuca na nią los, uczęszcza na terapie i powoli otwiera się na świat! Nietypowe rodzeństwo, które nie poddaje się w walce o sprawność. Takie są moje dzieci. Z dumą patrzę na ich rozwój. Niestety, jak to w życiu bywa, czasem jest ciężko, zwłaszcza gdy przytłaczają nas koszty leczenia i rehabilitacji. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o wsparcie. Każde, nawet najmniejsze pomoże nam opłacić terapie, rehabilitację, wizyty u specjalistów i czesne za szkołę Stasia, w której też ma zapewnione leczenie. Wiem, że dzięki temu będą w stanie osiągnąć jeszcze więcej. Aneta, mama ➡️ Facebook – Stasio Jasio

16 293,00 zł ( 63,81% )
Brakuje: 9 239,00 zł
Oliwia Siemińska
Oliwia Siemińska , 6 lat

MPD odbiera jej sprawność❗️Oliwcia znów walczy o samodzielne kroki❗️

Dzięki intensywnej rehabilitacji Oliwka osiągnęła kolejny etap i postawiła swoje samodzielne kroki! To był cudowny czas, jednak podstępne MPD zabrało jej te umiejętności i musi o nie walczyć ponownie.  Nasza historia: Oliwka pojawiła się na świecie jako skrajny wcześniak – aż o 3 miesiące za wcześnie, ważąc zaledwie 950 gram. Jej przyjście na świat nie było, niestety, jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu. To był dzień pełen lęku i strachu, bo wiedziałam, że to dopiero szósty miesiąc ciąży i wszystko może się zdarzyć, a szanse na przeżycie Oliwci są niewielkie. Córeczka urodziła się w niedotlenieniu, nie oddychała samodzielnie, była reanimowana, zaintubowana i trafiła do inkubatora podpięta pod respirator i tysiące kabli, które podawały leki i monitorowały czynności życiowe. Rozpoczęła się walka o życie. Kolejne godziny i dni to kolejne diagnozy i kolejne złe informacje. Ich lista zdawała się nie mieć końca.    Już skrajne wcześniactwo dawało jej niewielkie szanse, a do tego doszła wada układu żółciowego, która wymagała pilnej operacji ratującej życie. Wyobraźcie sobie – malutka kruszynka, która mieści się na jednej dłoni i ekstremalna operacja, której nikt w CZD w Warszawie nie przeprowadzał na tak małym dziecku. Szanse na przeżycie, których nikt nie dawał. A po przeprowadzonej operacji, która nie obyła się bez komplikacji – szans na przeżycie najbliższych 12 godzin brak. Oliwka jednak zaskoczyła wszystkich. Przeżyła mimo komplikacji po zabiegu i po miesiącu miała kolejną operację. Przeszła także wylewy krwi do mózgu II i III stopnia, które nieodwracalnie uszkodziły niektóre obszary w mózgu. Przeszła sepsę, podczas której przeprowadzony był zabieg ratujący jej wzrok przed rozwijającą się retinopatią. Podczas pobytu w szpitalu miała niezliczoną ilość transfuzji krwi i mnóstwo zabiegów.  W wyniku wylewów i wszystkich skutków, jakie pozostawiło wcześniactwo, córka cierpi na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Patrząc na jej zdjęcie i uśmiechniętą buźkę, widzicie śliczną, szczęśliwą dziewczynkę. To dlatego, że jej choroby nie widać na zdjęciu, a Oliwka mimo przeciwności losu jest pogodną, uśmiechniętą, rozgadaną dziewczynką. Jednak jej ciało, jej nogi, nie są sprawne. MPD zabiera Oliwce sprawność, możliwość samodzielnego chodzenia i funkcjonowania jak jej rówieśnicy. Oliwka ma 5 lat i jej potrzeby dotyczące leczenia są coraz większe. Nasza codzienność to sale rehabilitacji, intensywne turnusy, walka o sprawność i samodzielność, ale także ogromny strach i niepewność co przyniesie przyszłość. Życie Oliwki nigdy nie będzie normalne, aby mogła się jak najlepiej rozwijać każdego dnia, będzie musiała ćwiczyć, walczyć i nie poddawać się.  Oliwka marzy o tym, żeby chodzić i biegać jak jej rówieśnicy, aby móc tak jak inne dzieci bez problemu i pomocy wejść na wszystkie atrakcje, które są na placu zabaw. To, że nie może tego zrobić samodzielnie, jest dla niej bardzo frustrujące. A ja marzę o tym, abym nie musiała już nigdy tłumaczyć jej, gdy pyta: "Mamo czemu ja nie potrafię tego zrobić. Ja chcę tak jak inne dzieci chodzić i wejść tam sama". Tylko dzięki Państwa wsparciu dalsza rehabilitacja i walka Oliwki o sprawność jest możliwa. Ja, chociaż bardzo bym chciała, nie jestem niestety w stanie samodzielnie pokryć tak ogromnych kosztów rehabilitacji, leczenia i niezbędnego sprzętu potrzebnego Oliwce.  Dlatego zwracam się po raz kolejny z prośbą o pomoc, abym mogła zapewnić Oliwce wszystko, czego potrzebuje, aby być samodzielna i móc chodzić. Za każde wsparcie dziękujemy z całego serduszka.  Mama i Oliwka ➡️  Oliwka- mała wojowniczka 💜💜 Licytacje

73 958,00 zł ( 30,22% )
Brakuje: 170 723,00 zł
Małgosia Dzamalowa
Pilne!
14 dni do końca
Małgosia Dzamalowa , 7 lat

Walczymy o życie córki❗️Nie będzie już drugiej szansy na ratunek...

Pilne! Refundacja przepadła... Nasza córeczka przekroczyła wagę graniczną, przez co nie może już przyjąć terapii genowej w Lublinie! Teraz zbieramy na kosztowne leczenie w Dubaju! Błagamy o pomoc... Nasza historia: Nasza córeczka ma SMA – śmiertelną chorobę, która zabija mięśnie. Rzuciliśmy wszystko, by ratować Małgosię. Teraz gdy pojawiła się nadzieja na zatrzymanie choroby, zrobimy wszystko, by ją wykorzystać! Nasze wszystko jednak to za mało, bo potrzebujemy cudu… Dlatego błagamy Was o niego, sprawmy go razem! Mamy krytycznie mało czasu! Małgosia waży już 11 kilogramów. Terapię genową w Polsce i większości krajów świata podaje się dzieciom, które nie przekroczyły 13,5 kg. Jednak im szybciej, tym lepiej! Tego, co odbierze choroba, najczęściej już nie da się odzyskać.... Opuściliśmy nasz kraj i w 2018 roku przeprowadziliśmy się do Polski, by ratować życie naszego dziecka... Teraz mieszkamy w Warszawie, to nasz nowy dom. Podjęliśmy tutaj pracę. Porzuciliśmy stare życie, znajomych, rodzinę - wszystko, by Małgosia miała szansę walczyć z nieuleczalną chorobą. Drugi raz zrobilibyśmy to samo… Bardzo prosimy o pomoc, bo walka z SMA przerasta nasze możliwości finansowe... W tej trudnej sytuacji probujemy radzić sobie, jak tylko możemy. Uczymy się języka polskiego oraz poznajemy tutejszą kulturę, bo wiążemy przyszłość naszą i naszych dzieci z Polską. Tu też prosimy o wsparcie dla córeczki… Nieco ponad pół roku - tyle beztroskiego rodzicielstwa dał nam los. Mieliśmy plany, marzenia, ale wszystko to przestało mieć znaczenie kiedy dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka jest chora. SMA - rdzeniowy zanik mięśni. Najgorsza postać, typ 1. Nasz świat runął… W naszym rodzinnym kraju nie dostaliśmy żadnej pomocy, żadnej propozycji leczenia. Tam moglibyśmy tylko czekać, aż Małgosia umrze. Z tą chorobą, bez leczenia, nie dożyłaby nawet drugich urodzin. W poszukiwaniu ratunku przeprowadziliśmy się do Polski. Tutaj chcemy żyć. Poruszamy niebo i ziemię, by życie Margaritki było jak najlepsze. Codziennie drżymy ze strachu o życie i sprawność córeczki, ale wiemy, że nie możemy się poddać, że musimy walczyć! Jesteśmy bardzo wdzięczni, że w Polsce nasze ukochane dziecko otrzymuje refundowany lek, który opóźnia postęp choroby. Rehabilitacja, walka o każdy oddech oraz sprawność - to nasza codzienność. Nie poddajemy się dramatycznej chorobie, bo kochamy naszą Margarittke i chcemy dla niej tego, co najlepsze. To mądra i dobra dziewczynka - SMA wpływa tylko i aż na ciało, ale dziecko umysłowo rozwija się znakomicie. Małgosia się nie poddaje. Chciałaby być jak zdrowe dzieci. Móc robić to samo… Prosimy, pomóżcie nam podarować jej terapię, która może zatrzymać chorobę i dać naszej córeczce nadzieję na szczęśliwą przyszłość! Mama Małgosi ➡️ Strona na FB: Małgosia kontra SMA ➡️ Licytacje dla Małgosi ➡️ Tik-Tok Małgosi ➡️ Instagram Małgosi Informacja z dnia 23.08.2022 r.: Zgodnie z decyzją Ministerstwa Zdrowia od 1 września 2022 terapia genowa będzie w Polsce refundowana, jednak TYLKO dla dzieci poniżej 6. miesiąca życia, nieleczonych wcześniej w kierunku SMA. Wedle tych kryteriów Małgosia niestety nie kwalifikuje się do refundacji, dlatego pomoc jest dalej potrzebna. Informacja z 13.05.2022 r.: Zgodnie z decyzją o zniesieniu stanu epidemii na terenie kraju, od 16 maja br. znikają "covidowe" uproszczenia i ulgi zawarte w Rozporządzeniu z 2020 roku. Ma to wpływ także na cenę terapii genowej, która została podniesiona o kwotę 8% VAT. W związku z tym konieczne było zwiększenie kwoty zbiórki o wartość podatku. Informacja z 19.07.2022 r.: Zgodnie z rozporządzeniem z 13 lipca 2022 r. cena leku dla zbiórek rozpoczętych w trakcie stanu epidemii, tj. do 16 maja 2022 roku została obniżona o kwotę VAT (z 8% na 0%). W związku z tym mogliśmy obniżyć kwotę zbiórki o wartość podatku.

2 159 396,00 zł ( 22,41% )
Brakuje: 7 473 354,00 zł
Aiyma Taalaibekova
Pilne!
13 dni do końca
Aiyma Taalaibekova , 5 miesięcy

Krytycznie pilne❗️Przeszczep wątroby albo ŚMIERĆ❗️Pomóż mi ocalić córeczkę...

KRYTYCZNIE PILNE! Mamy tylko 7 dni na uzbieranie 50 TYSIĘCY DOLARÓW na przeszczep wątroby naszej córeczki! W innym wypadku czeka ją śmierć… Błagamy o pomoc, sytuacja jest dramatyczna! 12. czerwca tego roku nasz świat runął... Świat, który razem z mężem tworzyliśmy dla naszej rodziny, marząc o tym, jak będą rosły i rozwijały się nasze dzieci. Wszystko się zmieniło, wszystkie marzenia i plany runęły w jednej chwili, gdy urodziła się nasza najmłodsza i tak długo wyczekiwana córeczka. Dziś walczymy o jej życie… Błagamy o Twoją pomoc! Już od pierwszej godziny życia pojawiła się u niej tak zwana "żółtaczka". Lekarze zalecili naświetlanie ultrafioletem i uspokajali nas, że u noworodków to częste zjawisko. Wypisali nas ze szpitala z żółtaczką i kazali obserwować. Od razu mnie to zaniepokoiło. Czułam, że coś jest nie tak… Pewnego dnia córeczka dostała gorączki. Przestraszyliśmy się i natychmiast zabraliśmy ją do szpitala. Tam przeprowadzono diagnostykę i od razu przekazano nam, że są podejrzenia choroby wątroby… Nie traciliśmy nadziei i czekaliśmy na szczegółowe badania. Ale potem ziemia usunęła się nam spod nóg… Usłyszeliśmy ostateczną diagnozę: atrezja dróg żółciowych typu 3…  Lekarze od razu nas poinformowali, że córeczka potrzebuje przeszczepu wątroby i to jak najszybciej! W naszym kraju takie operacje nie są wykonywane, więc byliśmy zmuszeni szukać pomocy w Turcji. Podano nam koszt operacji – to aż 50 TYSIĘCY DOLARÓW – kwota dla nas zupełnie nieosiągalna… Byliśmy w szoku – przecież nie zdobędziemy takich pieniędzy! Jesteśmy zwykłą rodziną, którą utrzymuje wyłącznie mąż… Nawet sobie nie wyobrażamy, skąd wziąć tak ogromną sumę, ale rozumiemy, że teraz życie naszej córki kosztuje dokładnie 50 000 dolarów… Mówi się, że za pieniądze nie kupisz tego, co najważniejsze, ale w naszym przypadku możemy kupić córce życie! A to jest najważniejsze, co istnieje na naszym świecie…  Ona jest taką małą istotą, a już znosi tyle bólu. Lekarze powiedzieli, że mamy maksymalnie 10 dni na ratunek.... Nasza rodzina nie jest w stanie zgromadzić tak dużej sumy, nie mamy nawet czego sprzedać. Każdego dnia śni mi się ten sam koszmar, w którym moja córka umiera w moich ramionach…  Mój najgorszy koszmar może stać się rzeczywistością już w tym miesiącu, jeśli nie zdążymy... Jak tylko brzuszek córeczki zacznie puchnąć, może umrzeć w każdej chwili! Jej stan pogarsza się z dnia na dzień... Mamy NAPRAWDĘ bardzo mało czasu. Błagamy, pomóżcie uratować nasze maleństwo... Zrozpaczeni rodzice

178 819,00 zł ( 50,56% )
Brakuje: 174 809,00 zł
Ewa Kłos
Ewa Kłos , 16 lat

Rana po oparzeniu zrobiła dziurę w ręce mojej córki❗️POMOCY!

Ewa miała niesamowitego pecha. Uległa nieszczęśliwemu wypadkowi, który sprawił, że od kilku miesięcy nieprzerwanie walczymy o jej zdrowie.   Pod koniec maja zeszłego roku córka doznała oparzenia chemicznego przedramienia prawego. Wtedy był tylko czerwony ślad, ale i tak udałyśmy się do lekarza, gdzie poparzenie zostało zabezpieczone. Jednak z dnia na dzień, na jej ciele, zaczęła powstawać duża, czarna dziura!  Po wizycie na pogotowiu okazało się, że sytuacja jest poważniejsza – to III stopień poparzenia. Rozpoczęło się leczenie, które polegało na oczyszczaniu rany z martwicy przez miesiąc. Gdy rana została oczyszczona, konieczny był przeszczep skóry, ponieważ rana była zbyt głęboka, aby mogła sama się zagoić.  Operacja odbyła się 26.06.2023 roku, co wiązało się z dłuższym pobytem w szpitalu. Na szczęście przeszczep przyjął się i rana zaczęła się goić, choć potrzebowała czasu. Niestety, pewnego dnia zaczęły się pojawiać malutkie dziurki na bliźnie po przeszczepie… Rozpoczęły się nasze wędrówki po wielu lekarzach, ale żadna metoda leczenia nie pomagała. Rany nie chciały się goić i niestety było ich coraz więcej i stawały się coraz większe! Obie, moja córka i ja, byłyśmy przerażone! Podjęto więc natychmiastową decyzję o konieczności operacji wycięcia martwicy. Po zabiegu okazało się jednak, że dziury były bardzo głębokie i uszkodzone zostały nerwy i mięśnie! Córka musiała pozostać w szpitalu, gdzie zastosowano opatrunek podciśnieniowy z opatrunkiem barierowym.  Wszędzie szukałam pomocy dla mojego dziecka! W końcu zakwalifikowano Ewę do leczenia w komorze hiperbarycznej, które rozpoczęto 11 stycznia br. Na razie zaplanowano 30 sesji, być może ich liczba się zwiększy… Wszystko zależy od uzyskanych rezultatów.  Od momentu opuszczenia szpitala córka ma podłączony do ran specjalistyczny opatrunek, którego celem jest przyspieszenie procesu gojenia ran. Regularnie, co kilka dni, trzeba go wymieniać.  Nie byłam przygotowana na takie koszty, jednak są one niezbędne, ale Ewa mogła w końcu wyzdrowieć. Wiadomo także, czekać ją będzie także długa rehabilitacja. Całe leczenie trwa już bardzo długo, co jest dla nas obu dużym obciążeniem.  Będę wspierać moją córkę i nie pozwolę się jej poddać. Proszę jednak o pomoc w zapewnieniu jej specjalistycznego leczenia oraz późniejszej rehabilitacji. Dziękuję za każdy dobry gest, wykonany w naszą stronę.  Mama Ewy

13 868,00 zł ( 37,24% )
Brakuje: 23 367,00 zł