Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Lara Tolchyna
11 dni do końca
Lara Tolchyna , 23 miesiące

„Boże, czy można wypłakać wszystkie łzy?" – błagamy o pomoc dla Lary!

Nigdy z mężem nie zapomnimy słów lekarza, które usłyszeliśmy w drugiej dobie życia Laryski. Żaden rodzic nie chce dowiedzieć się, że jego dziecko najpewniej nie przeżyje tygodnia. Jednak na przekór wszystkim diagnozom nasza córeczka żyje! Teraz musimy zawalczyć o jej sprawność! Schorzenie, na jakie choruje córeczka, czyli mózgowe porażenie dziecięce jest loterią. Raz sytuacja zdrowotna jest lepsza, a raz gorsza. By Lara mogła robić postępy musimy być bardzo zdyscyplinowani. Nie możemy odpuścić! Każdy dzień to dla nas trzy serie ćwiczeń metodą Vojty, rozgrzewanie mięśni masażem Shantala, osiem godzin w ortezach, godzina w pionizatorze... Dodatkowo Lara ma także zajęcia z rehabilitantem. Czasami patrzę w niebo i zastanawiam się: Boże, czy można wypłakać wszystkie łzy? Kiedy wreszcie odetchniemy? Czy nasze problemy pozwolą nam przespać w spokoju choć jedną noc? Musieliśmy zamienić stare, elastyczne ortezy na odlewowe, ponieważ Larze tak bardzo napinają się przez spastyczność mięśnie, że w ortezach pękają zapięcia! Stópki córeczki bardzo się wykrzywiają i obawiamy się najgorszego – jeśli stopy nie będą ustawione w odpowiednio dopasowanych, usztywniających ortezach to nogi mogą się nawet złamać pod wpływem dysplazji! Wtedy pozostanie nam już tylko operacja i ciężki gips. Nie wyobrażamy sobie, że mogłoby do tego dojść! To ogromne cierpienie, a Lara już i tak za dużo wycierpiała... Mózgowe porażenie dziecięce nie jest uleczalne, ale można zatrzymać postęp choroby. Lara jest wystarczająco mała, by udało nam się wypracować umiejętność samodzielnego chodzenia. Przed nami długa droga, ale nie zawiedziemy Cię, córeczko!  Potrzeby Laryski rosną wraz z wiekiem. Musimy zmierzyć się z największym dotychczas wydatkiem: to zakup specjalistycznego wózka inwalidzkiego. Lara póki co jeździ w zwykłym wózku odziedziczonym po swojej siostrze, jednak ten robi jej więcej krzywdy niż pożytku. Cena nowego wózka wynosi ponad 17 tys. złotych, a z funduszu dostaniemy jedynie 3 tys.  Zdecydowaliśmy się założyć kolejną zbiórkę, ponieważ koszty opieki nad córeczką wzrastają, a my nie mamy możliwości sami temu podołać. Jeśli zrezygnujemy z rehabilitacji, to cały nasz trud oraz wysiłek, jaki wkłada nasza córka w ćwiczenia, pójdą na marne.  Koszty leczenia, rehabilitacji, a także regularnych turnusów, podczas których Lara będzie pod opieką wielu specjalistów są ogromne. Wierzymy jednak, że wciąż będziecie nas wspierać! Laryska robi postępy, które zadziwiają lekarzy i rehabilitantów – nie możemy tego zaprzepaścić! Dlatego błagamy Was, pomóżcie naszej córce w dążeniu do sprawności! Rodzice Lary Nadziei ➡️ Obserwuj walkę Larysy na Facebooku ➡️ Profil Larysy na Instagramie

2 777,00 zł ( 5,22% )
Brakuje: 50 415,00 zł
Marta i Szymek Kowaczik, Krzysztof Chrapek
11 dni do końca
Marta i Szymek Kowaczik, Krzysztof Chrapek , 3 latka

Potrzebna wnikliwa diagnostyka! Pomóż rodzeństwu w walce o lepszą przyszłość!

Nasza wspaniała rodzina przeszła już bardzo dużo. Mamy trójkę cudownych, kochających dzieci, które czerpią z życia radość mimo całego bólu i cierpienia. Jesteśmy z nich bardzo dumni. Są jednak chwile, w których jesteśmy bezsilni… Martusia urodziła się z wieloma niepełnosprawnościami, m.in. asymetrią nerek, mikrognacją oraz rozszczepem całkowitym podniebienia. Dodatkowo w wyniku ciężkiego porodu doszło do niedotlenienia, niedokrwistości oraz zamartwicy urodzeniowej, która przyczyniła się do rozpoznania zespołu Pierre-Robina. Córeczka wywalczyła życie! Wasza pomoc w poprzednim etapie zbiórki bardzo pomogła nam w tym okresie. Niestety, z Martusią nie jest dobrze… Dziś ma trzy lata, jednak jej stan nie zmienił się od tego czasu. Bezdechy oraz ataki przypominające padaczkę spędzają nam sen z powiek. Stan uszek i podniebienia jest w alarmującym stanie. Powstałe tam rany nie chcą się goić. Walka o jej zdrowie wydaje się nie mieć końca!  Kiedy Martusia skończyła półtora roku problemy z naszym drugim dzieckiem, pięcioletnim Szymonkiem, zaczęły się nasilać. U synka wykryto autyzm. Razem ze swoją siostrą uczęszcza na liczne terapie w przedszkolu, jednak liczba ich godzin jest niewystarczająca, a postępy nieznaczne. Szymek reaguje na głośne dźwięki krzykiem i histerią, unika kontaktu z rówieśnikami. Ma swój własny świat, do którego niechętnie wpuszcza innych. Synek używa pojedynczych słów. Woli milczeć, zamiast mówić. W momentach ekscytacji pragnie przekazać nam swoje emocje, ale zupełnie nie wie jak. Dodatkową przeszkodą jest to, że nie potrafi komunikować swoich potrzeb fizjologicznych. To radosny, kochający zwierzątka chłopiec. Często boimy się, że w przyszłości nie będzie samodzielny… Zawsze mieliśmy wsparcie w naszym najstarszym dziecku. Siedemnastoletni Krzyś uwielbia pomagać innym. Jego pasją jest gotowanie, więc wybór technikum gastronomicznego był oczywistością. Często rozmawialiśmy z nim o jego planach, marzeniach. Niedługo wkroczy w dorosłość, więc chcieliśmy zapewnić mu dobry start. Diagnoza rzuciła cień na przyszłość syna, a my poczuliśmy, że dopada nas prawdziwa bezradność. Do jego codzienności na nowo wdarły się ataki padaczki. Znacznie pogorszył mu się słuch, więc postanowiliśmy zasięgnąć opinii lekarzy. Diagnoza zatrzęsła naszym światem. U Krzysia wykryto chorobę serca oraz Zespół Marfana! Mamy nadzieję, że odpowiednio szybko wdrożone leczenie i pogłębiona diagnostyka zdziałają cuda! Marzymy, by nasz synek był zdrowy i samodzielny. Potrzebna nam Wasza pomoc… Jesteście naszą ostatnią nadzieją. Chcemy, by nasze najdroższe skarby były zdrowe i szczęśliwe. Martusia, Szymek i Krzysiek potrzebują specjalistycznej diagnostyki, która umożliwi wdrożenie odpowiedniego leczenia i rehabilitacji. To jedyny sposób, byśmy mogli im pomóc. Bez Was nie damy rady! Pomóżcie nam wywalczyć dla nich lepszą przyszłość! Rodzice 

7 128,00 zł ( 30,89% )
Brakuje: 15 940,00 zł
Eryk Przybysz
11 dni do końca
Eryk Przybysz , 10 lat

Wesprzyj Eryka w walce o lepszą przyszłość! Potrzeba tak niewiele!

Kiedy patrzę w oczy mojego synka, widzę chłopca, który przeżył, chociaż po urodzeniu wróżono mu śmierć. Przypominam sobie wszystkie te chwile spędzone na oddziale dla noworodków i znów czuję ten sam strach. Wiem, że teraz cała jego przyszłość jest w moich rękach. Jako jego mama muszę zrobić wszystko, by mógł walczyć o swoją sprawność i zapewnić jak najlepszą przyszłość! Mózgowe porażenie dziecięce to wynik masywnego wylewu  III stopnia, który z powodu wcześniactwa wystąpił u Eryka w piątej 5. dobie jego życia. Potem było już tylko gorzej: wodogłowie, ślepota wcześniacza, koślawość stópek, spastyczność i wzmożone napięcie mięśniowe… Konieczna okazała się operacja główki, żeby ratować życie mojego dziecka.  Zdecydowano o wszczepieniu w główkę zastawki odbarczającej zbyt szybko gromadzący się w główce płyn mózgowo-rdzeniowy, odpowiedzialny za narastanie wodogłowia. Kilka miesięcy później trzeba było operować przepuklinę pachwinową, najpierw prawo-, a niedługo później lewostronną… Niestety to nie było wszystko, po z czasem dowiedzieliśmy się też o padaczce o wyjątkowo specyficznym przebiegu… Małymi kroczkami, dzięki specjalistycznemu sprzętowi i bardzo intensywnej codziennej rehabilitacji, udało się osiągnąć naprawdę bardzo dużo. Codzienność mojego dziecka to ciągła praca. Nie ma dnia bez dodatkowych zajęć: rehabilitacja, neurologopedia, zajęcia z Integracji Sensorycznej, aqua terapia, systematyczna praca z psychologiem, optometrystką… Sporo tego, jeśli jest czas na zabawę, to bywa, że zwyczajnie Erykowi brakuje już na nią sił… Rozrywa to moje matczyne serce, bo przecież chciałabym dla niego normalnego dzieciństwa. Ale gdy tylko trochę poluzowaliśmy grafik pojawiały się bóle plecków, nóżek...  Eryk nie może odpuszczać,  MUSI ćwiczyć! Niestety, koszty samej rehabilitacji to średnio 3 tysiące złotych miesięcznie. Udało nam się zakwalifikować syna do projektu, gdzie dwa razy w roku korzysta z turnusów rehabilitacyjnych na niesamowitym nowoczesnym sprzęcie, ale to łącznie tylko 4 tygodnie w całym roku! Resztę musimy zorganizować we własnym zakresie… Bo systematyczna rehabilitacja to dla syna być albo nie być. Ostatnio Eryk zapytał: „mamo, dlaczego inne dzieci tylko się bawią, a ja muszę ciągle tylko pracować i pracować?” I jak tu wytłumaczyć dziecku, że jego życie już zawsze będzie się różniło od życia innych, że zawsze będzie musiał dawać z siebie więcej, i że to rehabilitacja, a nie zabawa będzie jego codziennością? A jednak Eryk marzy, żeby po prostu być zdrowym i sprawnym… Tak niewiele go od tego dzieli. Błagam o pomoc! Joanna, mama

8 601,00 zł ( 22,45% )
Brakuje: 29 697,00 zł
Ewa Telka
11 dni do końca
Ewa Telka , 44 lata

Chcę w końcu uwolnić się od bólu i cierpienia❗️ Nie dam rady bez Twojej pomocy!

Wciąż trudno mi uwierzyć, że w tak krótkim czasie moje poukładane życie rozsypało się w drobne kawałeczki. Najpierw straciłam sprawność, a potem wszystkie kolejne problemy spadły na mnie jak lawina! Każdy mój dzień jest przepełniony cierpieniem, jednak nie zawsze tak było… Walka o moje zdrowie zaczęła się od pourazowego złamania szyjki lewej kości udowej. Musiałam przejść trzy operacje biodra i protezoplastykę. Z początku mogłam jeszcze poruszać się o lasce, ale pojawiły się komplikacje. Teraz nie wiem, czy kiedykolwiek stanę na nogach! Okazało się, że moja proteza jest zainfekowana. W konsekwencji mój organizm spustoszyła sepsa! Walczyłam z nią już kilka razy i za każdym bałam się, że przegram tę walkę. Konieczna była operacja usunięcia endoprotezy, która odbyła się w połowie maja. Od tamtego czasu przebywam w szpitalu i nie wyjdę z niego szybko... Po tej trudnej i długiej operacji przez trzy dni byłam na sali reanimacyjnej, ponieważ sytuacja była krytyczna! Teraz na szczęście jest już lepiej, jednak cały czas muszę przyjmować antybiotyki. Moje ciało wyniszczyły nawracające infekcje, a każda kolejna jest ogromnym zagrożeniem życia! Przede mną dwa miesiące leżenia w łóżku. Nie wolno mi nawet próbować chodzić. Kiedy w końcu infekcja ustąpi, potrzebna będzie druga operacja, podczas której wstawiona zostanie nowa endoproteza. Później czeka mnie długa i intensywna rehabilitacja. Boję się jednak, że jej nie doczekam… Każdy mój dzień jest pełen strachu i niepewności, co przyniesie jutro. Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze wyjdę sama na spacer lub będę w stanie wykonać najprostsze czynności. Do tego codziennie czuję ten straszny ból i przytłaczającą niemoc…  Do tej pory na każdym kroku napotykałam jedynie coraz więcej przeszkód, które uniemożliwiały mi walkę o zdrowie i sprawność. Jedną z nich jest chociażby bariera finansowa. Już raz pomogliście mi ją przezwyciężyć, za co jestem Wam niezmiernie wdzięczna! Dziś ze względu na pogorszenie mojego stanu zdrowia, muszę ponownie zwrócić się do Was o pomoc. Jedyną nadzieją jest dla mnie teraz nowa proteza i leczenie, a potem intensywna rehabilitacja po operacji. Sama nie dam rady zebrać potrzebnych środków, dlatego proszę, pomóżcie mi w walce o moje życie! Ewa

3 042 zł
Amelka Napierała
11 dni do końca
Amelka Napierała , 3 latka

Gdy milczenie jest najgłośniejszym krzykiem o pomoc... Pomóż w walce z Zespołem Retta❗️

Choć Amelka nie umiera, choroba i tak odbiera jej życie. Zespół Retta jest podstępny, nieprzewidywalny i okrutny – prowadzi nieubłaganie do całkowitego regresu nabytych umiejętności. Możecie usłyszeć, że chore dziewczynki określa się w różny sposób – „Żywe Lalki" czy też „Milczące Anioły". Dla nas Amelka nie jest jednak żadnym z nich... Jest naszym wyczekanym dzieckiem, które pokochaliśmy już w momencie, gdy zobaczyliśmy dwie kreski na teście ciążowym. To ukochana córeczka, którą mama Amelki nosiła pod sercem przez 9 miesięcy... To nasza Kruszynka, którą obiecaliśmy chronić i o którą nie przestaniemy nigdy walczyć... Zespół Retta. Ta diagnoza wiele zmieniła. Niedawno, bo dopiero na początku maja 2023 r., dowiedzieliśmy się, gdzie leży źródło problemów Amelki. Nasz pierwszy niepokój pojawił się, gdy miała zaledwie 6 miesięcy – wtedy jeszcze nie siadała, a całe jej ciało, rączki i nóżki coraz częściej drżały tak mocno, że nie można było tego zatrzymać! Pierwszym rozpoznaniem było obniżone napięcie mięśniowe. To jednak nie dawało nam spokoju. Szukaliśmy dalej. Amela przeszła wiele skomplikowanych badań, jednak dopiero badanie genetyczne WES przyniosło ostateczną odpowiedź. Smutek mieszał się wówczas z ulgą. Ciężko pogodzić się z myślą, że choroba własnego dziecka jest nieuleczalna. Z drugiej strony wiemy w końcu, w którym kierunku powinniśmy podążać.  Dzięki Waszej dotychczasowemu wsparciu mogliśmy objąć Amelkę specjalistyczną opieką. Żadne słowa nie są w stanie opisać, jak wiele to dla nas znaczy ani jak ogromne wzruszenie wywołuje w nas myśl, że Amelka poruszyła tak wiele dobrych serc… Chcielibyśmy Wam ogromnie podziękować za to, że jesteście z nami! Choroba jednak nie odpuszcza i nieustannie atakuje. Zespół Retta z każdym kolejnym dniem nieubłaganie zabiera nasze dziecko do swojego świata. Wyniki badań EEG się pogarszają – oznacza to, że praca mózgu Amelki już zwolniła. Córeczka nadal nie potrafi samodzielnie stać, nie potrafi sama chodzić. Z roku na rok staje się coraz starsza, przez co jest także coraz bardziej świadoma swoich ograniczeń. Serce nam pęka, widząc smutek na jej buźce, że nie może czegoś zrobić, że nie może się pobawić… Widzimy, jak tęsknym wzrokiem patrzy na inne biegające dzieci. Nie może jednak nawet poskarżyć się na swój los. Nie może opowiedzieć, jak bardzo jest jej przykro ani się wyżalić – tak jak inne chore dziewczynki jest przecież „Milczącym Aniołem”. Zanim pojawiły się pierwsze objawy choroby, Amelka rozwijała się jak każda inna dziewczynka. Był czas, gdy słyszeliśmy z jej ust „mamo” i „tato”. Teraz słyszymy tylko głuchą ciszę, która jest najgłośniejszym krzykiem o pomoc!  Światełkiem nadziei stała się najnowsza terapia genowa – osiągnięcie medycyny, które daje szansę chorym na Zespół Retta. Zła wiadomość jest taka, że ma ona być dostępna dopiero za 2-3 lata. Cudowna zaś, że przełom dzieje się na naszych oczach i jest już tak blisko!  Póki jednak nie nadejdzie, robimy wszystko, co w naszej mocy, by zadbać o naszą Kruszynkę jak najlepiej. Marzymy, że dzięki terapii genowej usłyszymy znowu to pierwsze „mamo”, to pierwsze „tato”. Do tego momentu córeczka uczy się komunikować poprzez cyberoko i mamy nadzieję, że już niedługo uda się nam porozumieć –  na razie chociaż w ten sposób. Niezwykle ważne jest, aby do czasu dopuszczenia terapii genowej zadbać o Amelkę na wszystkich możliwych polach. Suplementacja, rehabilitacja oraz regularne turnusy dają szansę na spowolnienie choroby i rozpoczęcie leczenia w jak najlepszej kondycji. Prosimy, nie opuszczajcie nas. Każda wpłata i udostępnienie zbiórki jest na wagę złota. Mówi się, że Zespół Retta zamienia chore dziewczynki w „żywe lalki”. My jednak codziennie widzimy, jak bardzo Amelka chce żyć, chce mówić, chce chodzić! Córeczka jest całym naszym światem i nigdy nie przestaniemy o nią walczyć. Prosimy, zawalczcie o nią z nami, jeszcze ten jeden raz… Rodzice Amelki

30 833,00 zł ( 57,96% )
Brakuje: 22 359,00 zł
Kareem Eldossoki
11 dni do końca
Kareem Eldossoki , 19 lat

Tragiczny wypadek odebrał mu sprawność❗️Bez Twojej pomocy nie uda się jej odzyskać❗️

Chciałbym opowiedzieć historię o osobie bardzo bliskiej mojemu sercu – moim młodszym bracie Kareemie, który ma dopiero 19 lat. 8 marca 2023 roku nasze życie zmieniło się w wyniku nieszczęśliwego wypadku samochodowego spowodowanego nagłym wybuchem opony.  Skutkiem jest uraz rdzenia kręgowego i porażenie kończyn dolnych. Kareem był sportowcem, grał zawodowo w piłkę nożną. Jego największy obecny cel i marzenie to móc znowu stanąć na boisku i zagrać kolejny mecz. Miał w planach aplikowanie na Politechnikę Warszawską, ale na razie te plany muszą zaczekać. Mój brat był do tej pory w wielu centrach rehabilitacyjnych w Egipcie, ale niestety nie pojawiały się zbyt duże efekty zarówno w sferze fizycznej jak psychicznej. Zdecydowaliśmy więc o kontynuowaniu rehabilitacji w Polsce i Kareem jest teraz w centrum neurorehabilitacji gdzie zaczął robić ogromne postępy! Widzimy niesamowitą poprawę. Brat zaczął wierzyć, że gdzieś w tej ciemności jest jednak światełko nadziei i nie zamierza się poddawać w dążeniu do zamierzonego celu. Dlatego jako jego brat chcę zrobić wszystko, co możliwe, żeby mógł kontynuować świetną terapię, którą otrzymał w Polsce. Wymaga to niestety ogromnych nakładów finansowych – nawet 25 000 miesięcznie! Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie Kareema, który codzienną ciężką pracą stara się zbliżyć do tego światełka. Sami nie damy sobie rady, a liczy się każdy dzień i każda złotówka. Sytuacja i tak jest ciężka, a czeka nas jeszcze długi bardzo kosztowny okres, w którym brat będzie wracał do sprawności. Ta zbiórka oraz reakcje dobrych serc innych ludzi to nasza ostatnia deska ratunku. Brat Kareema

1 000,00 zł ( 0,46% )
Brakuje: 211 766,00 zł
Julia Pancer
11 dni do końca
Julia Pancer , 15 lat

Diagnoza wydawała się koszmarem... Walka o zdrowie jest realna❗️Pomóż Julii❗️

Kiedy Julka przyszła na świat, wszystko było w porządku. O czasie, w terminie, dostała nawet 9 punktów w skali Apgar. Powoli zaczynała gaworzyć i raczkować… Wszystko było idealnie do 5. miesiąca jej życia. Córeczka zachorowała. Długo leczona infekcja gardła z pozoru nie była niczym wielkim, ale w tym czasie pojawiły się pierwsze objawy czegoś o wiele poważniejszego. Julka zaczęła kiwać głową, jakby nie mogła przełknąć śliny. Teraz wiemy, że prawdopodobnie były to pierwsze napady padaczkowe. Pediatra skierował nas do szpitala i w Centrum Matki Polki w Łodzi usłyszeliśmy diagnozę – padaczka lekooporna, Zespół Lennox-Gastaut. Wtedy nie mieliśmy pojęcia, co to oznacza. Co więcej, nie wiedzieliśmy nawet, co oznacza opiekowanie się osobą niepełnosprawną, bo ani z mojej, ani z męża strony nikt nie chorował. Ale to była teraz nasza codzienność. Julka jest dzisiaj nastolatką, ale nie mówi, nie chodzi. Jest jak bardzo duży noworodek, trzeba ją ubrać, przebrać, pomóc we wszystkim… To, co możemy zrobić to kontynuować rehabilitację i terapie neurologopedyczne, by nieco wspomóc jej codzienną walkę. Na szczęście od długiego czasu nie występują już napady padaczkowe, ale za to nasiliła się sztywność mięśni i między innymi problemy ze spaniem. Nie wiemy, co jest tego przyczyną. Wciąż czekamy na wyniki badań genetycznych, które być może dadzą nam odpowiedź na to i wiele innych pytań. A do tego czasu kontynuujemy leczenie. Niestety, tu pojawia się problem, bo o ile leki od roku są już refundowane, tak wszelkie rehabilitacje, ćwiczenia i terapie musimy pokrywać z własnej kieszeni. Robimy, co możemy i dajemy, ile mamy, ale to wciąż za mało. Dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc ludzi dobrego serca. Każde wsparcie jest dla nas nieocenione, by w tym niepewnym życiu nie bać się przynajmniej o to, czy nasza córka otrzyma odpowiednią opiekę medyczną. Rodzice

3 016 zł
Fabian Teper
11 dni do końca
Fabian Teper , 4 latka

Pomóż Fabiankowi obudzić się z koszmaru❗️Weprzyj jego terapię i rehabilitację❗️

Choć Fabian jest jeszcze małym chłopcem, nie może cieszyć się swoim dzieciństwem. Diagnozy, z którymi się zmaga, odebrały mu codzienność, jaką żyją jego rówieśnicy. Jego każdy dzień to walka o zdrowie, a każda noc przynosi nowe koszmary... Z głębi matczynego serca błagam o pomoc! Jako roczny chłopiec Fabian poszedł do żłobka. Tam nauczycielki potwierdziły najgorsze obawy, które gnębiły mnie od jakiegoś czasu… Widziałam, że synek nie reaguje na swoje imię, nie utrzymuje z nami kontaktu wzrokowego, bywa agresywny wobec innych dzieci. Moje serce pękło, gdy usłyszałam, że to wszystko powoduje AUTYZM… Niestety, spektrum to tylko niewielka część piekła, przez które przechodzi mój syn. Fabian potrzebuje intensywnej rehabilitacji ze względu na chore stópki. Synek chodzi wyłącznie na paluszkach, co sprawia mu ogromny ból. Szybko się męczy, więc na dłuższe spacery zawsze musimy zabierać wózek. Choroba odrywa go od życia przedszkolnego – nie może uczestniczyć w wycieczkach z innymi dziećmi. Zostaje sam w domu, podczas gdy inni cieszą się wspaniałymi atrakcjami… Poczucie wykluczenia potęguje brak mowy. Fabian nie jest w stanie wyrazić swoich potrzeb, emocji, obaw… Nietrudno wyobrazić sobie, co czuje człowiek, który nieustannie jest niezrozumiany i odrzucany. Synek jest coraz bardziej nerwowy. W momentach frustracji uderza głową w meble i ściany. Mocno przytulam go po każdym ataku, a potem chusteczką ocieram krew z jego czoła. Moja dusza krwawi razem z nim... Fabian potrzebuje specjalistycznej terapii, zwłaszcza logopedycznej, która pozwoli mu lepiej funkcjonować i dać szansę na komunikację ze światem. Bez niej nigdy nie wyrazi swoich potrzeb i uczuć. Rehabilitacja jest absolutnie niezbędna, by mógł być sprawny jak inne dzieci, by mógł choć trochę cieszyć się dzieciństwem. Nie mogę dłużej patrzeć na cierpienie mojego dziecka... Na jego krew, łzy i bolesne krzyki! Potrzebuję Waszej pomocy, by wyrwać Fabiana z tego koszmaru i dać mu szansę na szczęśliwe dzieciństwo. Klaudia, mama

1 395 zł
Wiktor Iwko
Pilne!
11 dni do końca
Wiktor Iwko , 8 lat

PILNE❗️Wiktorek toczy ze śmiercią walkę o życie 🚨

Nasza sytuacja jest KRYTYCZNIE PILNA. Mój synek Wiktor walczy ze śmiertelną chorobą – Dystrofią mięśniową Duchenne’a! Jedynym ratunkiem jest KOSZMARNIE DROGA terapia genowa! Błagam, ratuj moje dziecko! Ciąże przechodziłam doskonale… Wyniki badań nie wykazywały żadnych nieprawidłowości. Z radością czekałam na dzień, w którym na świat przyjdzie mój mały cud – Wiktor… Nie mogłam się doczekać, aż w końcu wezmę go w ramiona i ochronię przed wszystkim, co złe… Nie sądziłam, że niedługo później będziemy walczyć ze śmiercią, by jego życie mogło w ogóle trwać... Wiktorek zaczął chodzić, dopiero gdy miał niespełna rok. Chwilę później zauważyłam, że znacząco odbiega od innych dzieci, od swoich rówieśników. Bardzo często się potykał, a po upadku miał problem z samodzielnym złapaniem równowagi. Natychmiast rozpoczęłam intensywne poszukiwania źródła tych nieprawidłowości. Odwiedziliśmy z Wiktorkiem szereg specjalistów, wykonaliśmy mnóstwo badań, które w końcu doprowadziły nas do diagnozy. Tragicznej diagnozy, której nie chce usłyszeć żaden rodzic... Dystrofia mięśniowa Duchenne’a. To śmiertelna choroba, która obrała sobie za cel właśnie naszego synka. Bezbronnego, niewinnego synka… Nie mamy chwili do stracenia – jedynym ratunkiem jest terapia genowa w Dubaju. Jej koszt zwala nas z nóg… To aż 12 MILIONÓW ZŁOTYCH! Sami nigdy nie zdołamy uzbierać tak przerażająco wysokiej sumy… Niestety bez leczenia stan Wiktora z każdym dniem będzie się pogarszał. Synek już teraz ma problem z pokonaniem kilkustopniowych schodów. Nie może uczestniczyć w wycieczkach szkolnych, bo porusza się zbyt wolno. Niebawem, jeśli nie uda nam się uzbierać 12 MILIONÓW, nasz synek usiądzie na wózku i na zawsze straci szansę na sprawność i szczęśliwe życie. Nawiedza nas w koszmar, w którym leczenie przepada. Nawiedza nas koszmar, w którym nie zdołaliśmy uzbierać kwoty niezbędnej na ratunek dla Wiktorka. Nawiedza nas koszmar, w którym nasze dziecko umiera, a w naszych sercach powstaje pustka, której nie sposób wypełnić... Błagamy o pomoc… Musimy dotrzeć do setek, tysięcy, MILIONÓW ludzkich serc, które nie przejdą obojętnie obok cierpienia naszego dziecka. Spójrz, Wiktorek na każdym zdjęciu jest uśmiechnięty. Jest dzieckiem, które nie rozumie, że właśnie toczy ze śmiercią walkę o życie… Błagam, pomóż nam. Jesteś naszą ostatnią deską ratunku! Mama Wiktora

19 103,00 zł ( 0,15% )
Brakuje: 12 607 280,00 zł