Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Radosław Kida
11 dni do końca
Radosław Kida , 23 lata

Tragiczny wypadek nieodwracalnie zmienił życie Radka! POMÓŻ!

Radek był wesołym i towarzyskim mężczyzną. Miał wielu kolegów, był pracowity i tak jak każdy młody człowiek, miał marzenia. Pewnego okropnego dnia jego dotychczasowe życie zmieniło się w mgliste wspomnienie... Zdarzył się tragiczny wypadek samochodowy! Mimo że Radek był pasażerem, to on ucierpiał najbardziej. Trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami. Był nieprzytomny! Doszło u niego do przebicia płuca, uszkodzenia klatki piersiowej oraz rdzenia kręgowego. Lekarze walczyli o jego życie! Z sukcesem przeprowadzili poważną operację, która trwała kilka godzin. Finalnie udało się go uratować, jednak pewne skutki odniesionego urazu, są nieodwracalne… Przez kilka miesięcy Radek dochodził do siebie w szpitalu, gdzie poddawany był rehabilitacji. Niestety do dziś nie odzyskał sprawności w nogach. Zmaga się z porażeniem kończyn dolnych, które uniemożliwia mu codzienne samodzielne funkcjonowanie.  Chcielibyśmy, aby Radek mógł cieszyć się życiem, podróżować i bawić się ze znajomymi. Jednak całymi dniami jest przykuty do specjalistycznego łóżka, bez perspektywy na lepsze jutro. Nie tak powinna wyglądać jego młodość... Mama Radka musiała zrezygnować z pracy, aby zająć się synem. Kiedy jego tata wraca do domu, odciąża żonę – jednak sytuacja jest trudna. Obydwoje są już starszymi ludźmi, brakuje im sił i pieniędzy. Koszty rehabilitacji przerastają najbliższych Radka. Chłopak potrzebuje pilnej i intensywnej rehabilitacji, aby choć w najmniejszym stopniu odzyskać sprawność sprzed wypadku.  Całe dotychczasowe życie Radka zostało przekreślone w jednej chwili. Wierzymy jednak, że dzięki rehabilitacji stanie się bardziej samodzielny i odzyska dawny błysk w oku. To młody chłopak, który potrzebuje motywacji do walki. Dlatego prosimy o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza wpłata jest dla Radka naprawdę ważna. Daje bowiem nadzieję na lepsze jutro!  Rodzina i bliscy Radka

5 600 zł
Natalia Osicka
11 dni do końca
Natalia Osicka , 22 lata

Wesprzyj Natalię w codziennej walce! Każda złotówka ma znaczenie!

Moja córka nigdy nie powie mi, że mnie kocha. Nie przyniesie świadectwa z paskiem, czy szklanki z wodą, gdy będę się gorzej czuła. Choroba od maleńkości uwięziła ją w jej ciele i mimo wielu lat starań oraz nieustannej walki to już się nie zmieni… Cała ciąża z Natalką przebiegła spokojnie i prawidłowo, byłam pewna, że pod moim sercem noszę zupełnie zdrowe dziecko. Niestety poród okazał się istnym piekłem. Gdy usłyszałam, że tętno płodu spada, byłam przerażona! Pragnęłam, tylko aby ktoś obudził mnie z tego koszmaru!  Po wielu godzinach męczarni córeczka przyszła na świat. Otrzymała 10 punktów w skali Apgar i wyglądała na całkowicie zdrową. Nie była jednak tak żywotna jak inne noworodki, miała też problem z jedzeniem… W trzeciej dobie życia, gdy doszły kolejne niepokojące symptomy lekarze zdecydowali o przewiezieniu Natalki do innego szpitala, gdzie musiała zostać umieszczona w inkubatorze i poddana specjalistycznej diagnostyce.  Kolejne wyniki badań przynosiły coraz gorsze wieści. To było jak przyjmowanie ciosów wymierzonych prosto w moje matczyne serce. Zespół Dandy-Walkera, padaczka, niedokrwistość… Byłam zdruzgotana, bo nie tak to wszystko miało wyglądać. Wiedziałam, że ta nowa rola w życiu będzie trudna, jednak nie sądziłam, że aż tak.  Dziś Natalka nie jest już maleńkim dzieckiem, a dorosłą kobietą. Niestety jej rozwój pozostaje na etapie trzymiesięcznego niemowlęcia. Córka nie mówi, samodzielnie nie je, nie chodzi, nie siada, a do tego nie widzi. Wymaga mojej całodobowej opieki w każdej, nawet najprostszej czynności.  Na co dzień Natalia jest pod opieką wielu specjalistów, a także uczęszcza do specjalistycznej szkoły, gdzie również objęta jest terapią i rehabilitacją. To wszystko wymaga od nas olbrzymich nakładów finansowych, a dodatkowo ostatnio wraz z mężem napotkaliśmy kolejny, ogromny problem. Musimy przystosować łazienkę do potrzeb naszego dziecka.  Wanna, w której kąpie się Natalka jest już dla niej za mała, a dodatkowo podnośnik, który umożliwia nam podnoszenie córki nie mieści się i musimy każdorazowo samodzielnie przenosić Natalkę. Jesteśmy coraz starsi i robi się to dla nas coraz trudniejsze. Niestety nie mamy na to środków… Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Przez wiele lat wraz z mężem staraliśmy się dawać radę, jednak dziś musimy schylić głowy i wyciągnąć dłoń po pomoc. Wierzę, że na tym świecie jest wiele osób dobrych serc, które będą gotowe uczynić życie naszej córki, choć odrobinę lepszym! Za każdą wpłatę serdecznie DZIĘKUJĘ! Dorota, mama Natalii

2 570 zł
Jakub Olszowski
11 dni do końca
Jakub Olszowski , 21 miesięcy

Nasz synek urodził się z wieloma wrodzonymi wadami... Pomóżcie nam odnaleźć ich przyczynę!

Narodziny dziecka to najpiękniejszy moment w życiu rodzica. Niestety, nasz syn Kubuś przyszedł na świat z wieloma wrodzonymi wadami. Od pierwszych chwil życia musiał dzielnie walczyć o swoją przyszłość.  Lista diagnoz naszego dziecka jest długa… U synka stwierdzono dysmorfię twarzowo-czaszkową, syndaktylię w obu stopach, koślawość prawej kończyny dolnej, spodziectwo i obniżone napięcie mięśniowe. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko spotkało nasze maleństwo. Tak duża liczba wad zaniepokoiła lekarzy, stąd zalecono nam dalszą diagnostykę – oczekujemy na wizytę u genetyka. Nasz synek aktualnie badany jest pod kątem bardzo rzadkiej, nieuleczalnej choroby – Zespołu Smitha-Lemliego i Opitza. Na co dzień Kubuś wymaga stałej rehabilitacji, co wiąże się z naprawdę wysokimi kosztami. Do tego dochodzą niezliczone wizyty lekarskie i poszerzona diagnostyka genetyczna. Nie możemy pozwolić, żeby pieniądze stanęły nam na drodze w walce o przyszłość synka. Pokładamy olbrzymią nadzieję w dobroci Waszych serc, dlatego zwracamy się o pomoc. Gdy złączymy nasze siły, Kubuś zyska niepowtarzalną szansę na lepsze jutro! Za każde wsparcie będziemy dozgonnie wdzięczni. Rodzice

6 663 zł
Olek Boiprav
11 dni do końca
Olek Boiprav , 2 latka

Każdego dnia widzę, jak mój synek gaśnie... POMOCY!

Olek, to mój ukochany synek. Początkowo rozwijał się wręcz książkowo. Raczkował, siadał, a chodzić zaczął, jeszcze zanim skończył roczek! Niestety, niedługo potem nastąpił regres. Nagle Olek zapomniał wszystkiego, czego do tej pory już się nauczył. Synek przestał mówić, chodzić… Natychmiast udałam się do neurologa. Początkowe podejrzenia padły na autyzm. Jednak dokładna diagnostyka to wykluczyła. Badanie EEG wskazywało na padaczkę… Z czasem było coraz gorzej. Olek zaczął mieć tiki nerwowe i przejawiać zachowania autoagresywne.  Kolejne miesiące jeździłam od lekarza do lekarza. I wciąż bez prawidłowej diagnozy… Serce matki pęka, gdy malutkie dziecko z bólu bije głową o ziemię. Musiałam zacząć działać prywatnie. W końcu pojawiła się odpowiedź – zespoł PANS. Niestety, diagnostyka i leczenie są katastrofalnie drogie, a przed nami jeszcze długa droga. Nawet najmniejsze przeziębienie cofa rozwój Olka. Synek nie może przebywać z innymi dziećmi, bo każda infekcja, to dla niego zagrożenie. Wciąż wracają tiki…  Czas mija. I mija dzieciństwo mojego syna. Mija okres, kiedy mogę cieszyć się z macierzyństwa. Dzięki nielicznym lekarzom wiem, że dziecko można leczyć i doprowadzić do remisji. Istnieje życie bez objawów. Jednak potrzebne są pieniądze. Miewamy też dobre dni. Ale to tylko w okresie poprawy… Gdy zobaczycie moje dziecko na ulicy, nie zgadniecie, jak cierpi. A razem z nim i ja, bo nie umiem mu pomóc. Każdego dnia patrzę, jak Olek gaśnie. Nie mogę pozwolić, żeby pieniądze stanęły na przeszkodzie w walce o rozwój mojego dziecka. Z całego serca proszę Was o wsparcie. Marta, mama Olka Licytacje dla Oleksandra 💚

11 054,00 zł ( 34,63% )
Brakuje: 20 861,00 zł
Iwona Ogłozińska
11 dni do końca
Iwona Ogłozińska , 74 lata

Sama nie zrobię już nawet kroku! Bez Ciebie sobie nie poradzę...

Już od wielu lat zmagam się z poważnymi problemami zdrowotnymi, które coraz bardziej pozbawiają mnie samodzielności. Z każdym dniem jest coraz trudniej, dlatego proszę o pomoc.  Choroba odebrała mi wiele. Najwięcej trudności sprawia mi jednak poruszanie się. Nie potrafię zrobić już sama nawet kroku, zawsze musi towarzyszyć mi chodzik. Bez niego tracę równowagę i upadam. Każdy upadek, zwłaszcza dla osoby w moim wieku, jest niezwykle groźny! Mieszkam sama i niemal wszystkie obowiązki dnia codziennego spoczywają na moich barkach. Korzystam z pomocy opiekunki, która pomaga mi w wielu aspektach życia... W każdym miesiącu muszę wydawać ogromne sumy pieniędzy na leki. Większość z nich nie jest refundowana, a najniższa emerytura nie wystarcza na ich wykupienie.  Znalazłam się w bardzo ciężkiej sytuacji życiowej. Koszty leczenie i rehabilitacji są dla mnie zbyt wysokie, wręcz nieosiągalne! Proszę o pomoc w walce o własne zdrowie.  Iwona

947 zł
Henio Latawiec
11 dni do końca
Henio Latawiec , 13 miesięcy

Prosimy o pomoc, by Henio mógł żyć...

Henio przyszedł na świat 29 września tego roku, tym samym zrobił mamie najpiękniejszy prezent urodzinowy. Długo wyczekiwaliśmy naszego wymarzonego synka. Ale radość po urodzinach nie trwała długo. Już w pierwszych godzinach życia Henio został przewieziony do  szpitala w innym mieście, gdzie zaczęła się walka o jego życie. Niestety, u Henia wstępnie zdiagnozowano wrodzone wady rozwojowe mózgu, niewydolność oddechową, bezdech, wrodzone obniżone napięcie mięśniowe i niedokrwistość o niejasnej etiologii. A dopiero co przyszedł na świat… Pod koniec października stan synka pogorszyły infekcje szpitalne, przez co jego organizm skumulował duże ilości CO2 – nawet do 100%! Jego oddech był na tyle płytki, że przez 4 tygodnie musiał być wspierany respiratorem z kilkoma próbami reintubacji. Niestety, kończyły się niepowodzeniem.  Lekarze skierowali nas na tracheostomię, ale dano Henryczkowi jeszcze jedną szansę. W końcu się nie poddawał i dalej walczył. I dzięki codziennej rehabilitacji oddechowej udało się utrzymać jego wydolność oddechową na tyle, by po wyleczeniu większości infekcji wrócił na własny oddech. Obecnie czekamy na decyzję w sprawie PEGa. Henio jest karmiony przez sondę, ponieważ od początku jego odruch ssania jest niewielki. Przy próbach karmienia z butelki bardzo się krztusi, przestał przybierać na wadze, bo toleruje tylko małe ilości mleka. By utrzymać naszego Henia przy życiu, niezbędne jest wsparcie oddechu. Od 2 tygodni na całe szczęście nie wymaga respiratora, ale infekcje, stan zapalny, niewielkie bezdechy i nieprzyswajanie posiłków nie pozwalają nam zabrać go do domu. Lekarze nawet nie podejmują tego tematu. Jego pobyt w szpitalu cały czas się wydłuża przez ciągle diagnozowanie i stabilizowanie jego organizmu. A w domu czeka na Henia jego 6-letnia siostra, która nie może się doczekać, by go w końcu poznać i przytulić. Nigdy nie myśleliśmy, że życie zmusi nas, aby zwracać się o pomoc, jednak zrobimy wszystko, aby walczyć o zdrowie naszego synka. Wiemy, że fizycznie i psychicznie podołamy. Jedyną przeszkodą są dla nas kwestie finansowe. Bardzo prosimy o pomoc w zbiórce na późniejszą rehabilitację, wizyty u różnych specjalistów i niezbędny sprzęt do wsparcia oddechu, dzięki któremu nasz Henio będzie mógł żyć. Rodzice ➡️ Facebook – Razem walczmy o lepsze życie dla Henia

96 745,00 zł ( 90,94% )
Brakuje: 9 638,00 zł
Zosia Śliżewska
11 dni do końca
Zosia Śliżewska , 5 lat

Walka o zdrowie Zosieńki trwa❗️ Potrzebujemy pomocy❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednich etapach zbiórki. Dzięki Wam udało się zakupić wszystkie niezbędne maści, które musiał stosować nasz Filip. Mogliśmy również opłacić leczenie i rehabilitację Zosi, które niestety nadal jest potrzebne… Zostańcie z nami! Zosieńka... Moja córeczka, moja księżniczka. Toczy nierówną bitwę, odkąd tylko pojawiła się na świecie. Urodziła się w 29. tygodniu ciąży. Była w bardzo ciężkim stanie. Zamartwica, niewydolność oddechowa… Nikt nie wiedział, czy w ogóle dożyje następnego dnia. Niestety, przez dramat związany z narodzinami córeczka jest opóźniona w rozwoju. Neurolog powiedział, że jak tak dalej nie pójdzie, Zosia nie będzie sama siedzieć ani chodzić… To był szok, godziny wypłakanych łez. Zosia cierpi na wzmożone napięcie mięśniowe, które w przyszłości może się pogłębić. Nóżki wykrzywiają jej się do środka. Już teraz nie mogę założyć jej bucików.  Córeczka nie mówi, wymaga 24-godzinnej opieki, nieustannej pomocy i wsparcia. Bardzo martwimy się o jej przyszłość i samodzielność. Jej rozwój, zamiast iść do przodu, cofa się… Czy poradzi sobie, gdy nas kiedyś zabraknie? Jesteśmy w trakcie dalszej diagnostyki i szukania powodu tych wszystkich nieprawidłowości. Jedyną szansą na zdrowie i sprawność Zosieńki jest rehabilitacja. Córeczka powinna być stale, intensywnie rehabilitowana! Bez odpowiednich ćwiczeń nie będzie miała możliwości rozwoju, a to wpłynie na całe jej życie. Każdy tydzień bez rehabilitacji to dla nas porażka… Na szczęście dzięki Waszej pomocy udało nam się ustabilizować stan Filipka, ale o zdrowie Zosi będziemy musieli walczyć już zawsze. Już raz okazaliście nam niewiarygodne dobro. Wiemy, że Wasza pomoc może zdziałać cuda. Nieśmiało prosimy, zostańcie z nami. Jesteście naszą nadzieją… Beata, mama

7 141 zł
Artem Kroitor
11 dni do końca
Artem Kroitor , 4 latka

Wygrać ze skutkami NOWOTWORU – Potrzebna pomoc❗️

Nasza historia zaczęła się w 2019 roku na porodówce. Od razu jak Artem przyszedł na świat, lekarze zauważyli, że ma problem. Nie ruszał nóżkami, miał dziwnego guzka na plecach. Natychmiast zaczęli go badać na wszelkie możliwe sposoby, a wynikiem tych badań została potwierdzona diagnoza — neuroblastoma.  Tak rozpoczęła się nasza wojna. 6 cyklów chemioterapii, liczne narkozy, nieskończona ilość badań i leków, mających na celu choć trochę złagodzić skutki uboczne chemioterapii... Potem jeszcze pół roku terapii wspierającej, znów niekończące się badania i w końcu długo wyczekiwana remisja, ale z ciągłą kontrolą — guz nie został usunięty całkowicie. Nie było to możliwe.  Oprócz diagnozy głównej, mamy też diagnozę towarzyszącą — niedowład kończyn dolnych. To przez guz, który uszkodził zakończenia nerwowe odpowiedzialne za ruch nóg. Mimo wszystko istnieje nadzieja, że synek kiedyś zacznie chodzić. Rokowania lekarzy są pocieszające, ale rehabilitacja jest niezbędna. Artem jest bardzo silny i wytrzymały mimo wieku. Dzięki rehabilitacji, którą już przeszliśmy, zaczął po trochu raczkować, lepiej trzyma tułowie, ma więcej siły w rękach, po trochu uczy się chodzić w ortezach… Co prawda póki co potrzebuje w tym wsparcia, ale, tak czy siak, progres jest ogromny! Jak tylko polepszyły się jego nawyki ruchowe, od razu zaczęła się poprawiać też mowa (przed tym on w ogóle nie mówił). Jest bardzo inteligentnym chłopcem. Zna i chętnie pokazuje cyfry, litery, kolory, zwierząt, warzywa i owoce. Lepi z plasteliny i jak wszystkie dzieci uwielbia kreskówki, a z gadżetami sobie radzi lepiej, niż niejedna osoba dorosła! Specjaliści twierdzą, że uda się postawić Artema na nogi, i że stopniowo nauczy się chodzić. Trzeba tylko dużo i regularnie pracować. Rehabilitacja musi być cały czas, dlatego chwytam się każdej możliwość, każdej szansy. Ale koszty stają się zbyt duże. Marzę, że pewnego dnia zobaczę pierwsze samodzielne kroki syna. Tak bardzo życzę mu, żeby miał normalne życie, żeby mógł bawić się z innymi dziećmi... Przez prawie 4 lata przeszliśmy długą drogę i po prostu nie mamy prawa się zatrzymać. Marzę o tym, żeby zobaczyć pierwsze kroki synka. Bardzo proszę o pomoc każdego z Was. Mama

953,00 zł ( 1,97% )
Brakuje: 47 303,00 zł
Filip Głodzik
11 dni do końca
Filip Głodzik , 14 lat

Kosztowne leczenie daje nadzieję❗️Pomożesz❓

Nasza przygoda z leczeniem rozpoczęła się, gdy Filipek miał 3 lata. Wtedy pediatra skierował nas do poradni, ponieważ synek był poniżej 3. centyla. Przez cały ten czas, leczenie ograniczało się tylko do kontrolowania jego wzrostu i wagi. Minimum, jakie miał osiągać, to 3 centymetry na pół roku, zawsze jednak brakowało kilku milimetrów, aby ten pułap osiągnąć.  Kilkakrotnie przeprowadzaliśmy różne badania na oddziale endokrynologicznym, ale niestety zawsze jakieś wyniki wykluczały nas z refundowanych programów leczenia hormonem wzrostu. Zdiagnozowano u synka niskorosłość. Byliśmy w trudnej sytuacji, bo z jednej strony nie mieliśmy szans na refundację, z drugiej wiedzieliśmy, że Filip bez „wspomagacza" nie urośnie.  Rok temu zdecydowaliśmy się na leczenie prywatne i 24 lutego podaliśmy pierwszy zastrzyk. Wzrost Filipa wynosił wtedy 136 centymetrów, a waga 29 kilogramów. Chodził wówczas do 5 klasy i widocznie odstawał od rówieśników. Sam to zauważał i pytał "dlaczego on jest wyższy, skoro ja jestem od niego starszy?" Gdy rozpoczęliśmy leczenie, koszty wynosiły około 1000 złotych miesięcznie. Efekty były zauważalne od razu. Po 3 miesiącach Filip urósł 2,5 centymetra, co było dla nas wielkim sukcesem. Wszystko układało się pomyślnie do momentu kiedy w maju, bieżącego roku, zabrakło leku w aptekach i hurtowniach. Po chwilowym przestoju lek powrócił na apteczne półki, ale niestety... w przerażającej cenie. Teraz cena leku waha się od 3300 do 3690 złotych. Jest to kwota, która znacząco przewyższa nasze możliwości. W tym momencie, po niespełna dwóch latach leczenia, Filip osiągnął 152 centymetry wzrostu, waży 37 kilo. Koszty leczenia i dawka leku rosną wraz z nim. Teraz jedno opakowanie wystarcza na nieco ponad miesiąc.  Filip jest bardzo pogodnym, wrażliwym i empatycznym chłopcem. Nigdy nie przechodzi obok czyjejś tragedii obojętnie. Teraz potrzebuje, by ktoś zatrzymał się przy nim. Wyciągnął pomocną dłoń i okazał wsparcie, by synek mógł bez przeszkód czerpać z uroków beztroskiego dzieciństwa, trenować piłkę nożną, którą tak uwielbia i spełniać marzenia. U Filipa po przeprowadzeniu rezonansu przysadki mózgowej, stwierdzono również Zespół Pustego Siodła, co także przyczynia się do zahamowania wzrostu. Hormon wzrostu to nie tylko niski wzrost i waga, to przede wszystkim regulacja przemiany białek, cukrów i tłuszczów, dlatego tak ważny jest jego prawidłowy poziom w organizmie. Staramy się, jak możemy, aby nie przerywać leczenia, które przynosi efekty. To dla nas priorytet, staramy się z miesiąca na miesiąc zdobywać środki na lek. Nie chcemy zawodzić Filipka, który od momentu rozpoczęcia leczenia, bardzo się zmienił. Nabrał siły i pewności siebie. Nie możemy odpuścić! Prosimy o pomoc w tej trudnej dla nas sytuacji. Rodzice Filipka

15 500,00 zł ( 34,69% )
Brakuje: 29 181,00 zł