Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anna Stich
Anna Stich , 36 lat

Choroba odbiera Ani siły❗️POMOCY❗️

Moje problemy zdrowotne zaczęły się już w 2015 roku, jednak wtedy nie miałam pojęcia jak bardzo się nasilą. Miałam delikatne zachwiania równowagi, które z czasem stawały się coraz bardziej dokuczliwe. Później pojawiły się też problemy z sercem. Przez wiele lat szukałam odpowiedzi co tak naprawdę mi dolega. Podejrzenia lekarzy skupiały się na chorobie genetycznej. Dopiero w 2021 roku otrzymałam finalną diagnozę, która odmieniła moje życie… Mam klinicznie zdiagnozowaną ataksję móżdżkową Friedreicha – rzadką dziedziczną chorobę neurodegeneracyjną. Schorzenie powoduje problemy z chodzeniem, przez postępujący zanik móżdżku, słabą koordynację ruchową, zaburzone czucie głębokie, problemy z wyraźnym mówieniem, pisaniem, oraz zaburzenia przewodnictwa słuchowego. Choroba postępuje bardzo szybko i obecnie poruszam się już za pomocą chodzika, a dłuższe dystanse muszę pokonywać na wózku inwalidzkim. Potrzebuję stałej i intensywnej rehabilitacji wspierającej mnie zarówno fizycznie jak i neurologicznie. Tylko dzięki wsparciu specjalistów i regularnym ćwiczeniom jestem w stanie spowolnić rozwój choroby.  Niestety terminy na NFZ są bardzo odległe, a ja nie mam czasu do stracenia… Dlatego muszę prosić o wsparcie! Wierzę, że są na tym świecie Anioły, które będą w stanie otworzyć swoje serca i mi pomóc. Za każdą formę wsparcia i modlitwy z całego serca dziękuję!  Anna

21 715 zł
Magdalena i Krzysztof Nachyła
Magdalena i Krzysztof Nachyła , 30 lat

Trwa rozpaczliwa walka o sprawność taty i córki! Prosimy, pomóż!

Moja córka, Madzia jest osobą niepełnosprawną poruszająca się na wózku. Jest dorosła, ale nie ma szans na planowanie swojej przyszłości. Nie spełni nigdy marzeń. Już zawsze będzie zależna od innych osób… Madzia walczy już ponad 30 lat. Dziecięce porażenie mózgowe jest naprawdę trudne. Nieuleczalne, nie do przewidzenia, na zawsze, na całe życie...  Niestety, z początkiem maja 2024 roku do trudnej walki o sprawność dołączył jej kochany tata... Udar Krzysztofa jeszcze bardziej skomplikował sytuację rodziny... Nieustannie, od tak wielu lat zarabiamy i przeznaczamy nasze środki na leczenie i rehabilitację, która jest niezbędna dla utrzymania osiągniętego stanu fizycznego i ogólnego poziomu zdrowia. Dlatego, teraz gdy dzieje się u nas naprawdę źle...  Zwracamy się o pomoc! Zaraz po urodzeniu Madzi musiałam zrezygnować z jakiejkolwiek pracy. Dzień w dzień walczyłam o jej zdrowie. Mąż pracował w zakładzie, który chwilę przed jego emeryturą — został zamknięty... Zostaliśmy bez jakichkolwiek środków.  W maju 2024 roku naszą rodzinę spotkała jeszcze większa tragedia. Krzysztof przeszedł UDAR MÓZGU, który zostawił go z paraliżem prawej ręki i problemami z mową! Teraz i mąż potrzebuje rehabilitacji oraz specjalistycznej opieki, a także wsparcia w wykonywaniu prostych, codziennych czynności... Pomimo podjętej terapii mój mąż do tej pory nie odzyskał sprawności w ręce. Specjaliści mówią, że jego rehabilitacja może trwać jeszcze rok! Nie możemy przerwać leczenia Magdy, żeby nie cofnąć się o kilka kroków do tyłu. Dzięki małym sukcesom, np. takim, że córka chodzi sama po domu, jest nam na co dzień łatwiej. Jesteśmy choć trochę odciążeni w ciągu dnia. Jeśli znów trafi na wózek — nie damy rady... Zwłaszcza że Krzysztof także stracił sprawność i jest dopiero na początku swojej drogi, by ją odzyskać... Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy moja córka i mąż mogli być objęcie pomocą specjalistów. Jestem Wam za to niezwykle wdzięczna! Niestety, nasza walka wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia… Koszty związane z leczeniem i rehabilitacją dwóch osób są niezwykle wysokie i nie jestem w stanie udźwignąć ich sama... Z całego serca proszę Was o wsparcie. Czuję się, jakbyśmy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia… Każda wpłata i każde udostępnienie daje nam nadzieję na lepsze jutro. Wierzę, ze wspólnymi siłami uda się nam dokonać cudów! Elżbieta, mama i żona ➡️ Licytacje dla Magdy i Krzysztofa

10 659,00 zł ( 25,04% )
Brakuje: 31 895,00 zł
Bartłomiej Kazimierczak
Bartłomiej Kazimierczak , 8 lat

Bartuś walczy od pierwszych dni życia! Prosimy o Twoje wsparcie!

Gdy lekarze nagle zadecydowali o zakończeniu ciąży, byliśmy przerażeni. Nasze bliźniaki, Wojtuś i Bartuś, przyszli na świat w 34 tygodniu ciąży. Wojtuś szybko doszedł do siebie, jednak Bartek nie miał tyle szczęścia… Synek urodził się z bardzo niską masą urodzeniową, w zamartwicy, z dużym niedotlenieniem… W drugiej dobie życia doszło u niego do wylewów wewnątrzkomorowych. Później dopadły go chyba wszystkie możliwe konsekwencje wcześniactwa… Bartuś przez 3 miesiące walczył o życie. Jest z nami, jednak za swoją wygraną płaci ogromną cenę. Podczas gdy Wojtuś może cieszyć się normalnym dzieciństwem, Bartuś musi na wszystko ciężko pracować. Niestety, diagnozy, z którymi przyszło mu się mierzyć, to trudni przeciwnicy. U synka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, padaczkę lekooporną i całkowity brak nerwu wzrokowego. Bartuś nie widzi, nie chodzi, w zasadzie nic nie jest w stanie zrobić samodzielnie… Potrzebuje ciągłej rehabilitacji, leczenia i wsparcia. Bartek od początku korzysta z wielospecjalistycznej opieki, którą w dużej mierze zapewniamy mu z własnej kieszeni. Rehabilitacja, terapie wspierające rozwój, wizyty u lekarzy – to wszystko kosztuje bardzo dużo, a przecież jesteśmy rodzicami trójki, a nie jednego dziecka. Nasz syn rośnie i zmienia się. Z upływem czasem potrzebuje specjalistycznych sprzętów, które pomogą w jego rehabilitacji i codziennym funkcjonowaniu. Niestety, ich koszt wykracza poza nasze możliwości. Dlatego z serca prosimy o Wasze wsparcie. Życie wystawiło Bartusiowi rachunek za zdrowie. Nasz syn płaci za nie cierpieniem, ciężką pracą i heroiczną walką o każdy postęp. Proszę, pomóżcie nam zapewnić mu wszystko, co sprawi, że jego codzienność będzie choć trochę łatwiejsza. Rodzice

485 zł
Fabian Skalmowski
Fabian Skalmowski , 7 lat

Fabian w wieku zaledwie 7 lat przeszedł przeszczep serca! Pomóż❗️

Fabiś ma kilka lat, a jego małe serduszko z każdym uderzeniem jest coraz słabsze. Patrzę na niego bezsilna. Jedyną nadzieją dla synka jest przeszczep serca. Bez niego, moje dziecko zostanie skazane na śmierć. Boję się każdego dnia, boję się każdej nocy. Przeraża mnie fakt, że może nadejść moment, gdy jego serce po prostu się zatrzyma... Czy mogę liczyć na Wasze wsparcie, aby uratować mojego synka? Fabian urodził się z jedną z najcięższych wad serca – HLHS, co oznacza, że jego serduszko jest tylko w połowie sprawne. Lewa komora, która powinna pompować natlenioną krew do całego ciała, wcale się nie rozwinęła. Przez pierwsze dni swojego życia synek walczył o to, by w ogóle mógł oddychać. Gdy miał zaledwie 16 dni, przeszedł pierwszą operację na otwartym sercu. Miała ona mu dać szansę na lepsze życie. Z każdym miesiącem stan zdrowia mojego dziecka się pogarszał. Fabian musiał przejść drugą operację, jeszcze trudniejszą od poprzedniej. Później nadszedł kolejny cios – konieczność wstawienia sztucznej zastawki trójdzielnej w wieku zaledwie dwóch lat.  Od tamtego czasu codziennie monitoruję krzepliwość krwi Fabianka, co może zadecydować o jego życiu lub śmierci. W lipcu tego roku usłyszałam coś, czego nie chciałabym słyszeć – jedyna zdrowa komora serca zaczyna słabnąć! Fabisiowi brakuje sił, jego organizm jest coraz słabszy, a ja tonę we łzach, bo wiem, że bez nowego serduszka mój synek nie przeżyje! 22 lipca 2024 roku Fabiś został zakwalifikowany do przeszczepu serca. Został wpisany na listę biorców narządów. To dla nas jedyna nadzieja, ale ta nadzieja jest pełna strachu. Czy zdążymy? Czy nowe serce przyjdzie na czas? Czy będę musiała pożegnać się z moim synkiem? To pytania, na które nikt nie zna odpowiedzi... Fabisiowi zostało bardzo mało czasu. Aby przetrwać do przeszczepu, musimy regularnie jeździć na badania, kontrolować jego stan zdrowia oraz podawać leki, które utrzymują go przy życiu. Koszty leczenia, rehabilitacji i podróży są ogromne, a przed nami długa, niepewna droga. Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc. Każda forma wsparcia, to dla nas nadzieja. Nadzieja, że Fabiś dostanie szansę na nowe życie, a jego małe serduszko będzie dalej biło. Dziękuję za każdą złotówkę, za każdą modlitwę i za każdą myśl skierowaną w stronę mojego synka. Razem możemy uratować moje dziecko! Mama Fabianka ➡️ Fabiankowe Serduszko

5 875 zł
Katarzyna Wilk
Katarzyna Wilk , 32 lata

Tragiczny wypadek w dzieciństwie naznaczył życie Kasi! Potrzebna operacja!

Myślę dziś o sobie z przeszłości – małej Kasi, wesołej i beztroskiej dziewczynce, której życie zmienił traumatyczny wypadek… Gdy miałam 6 lat na gospodarstwie mojego taty wpadłam pod koło przyczepy, która po mnie przejechała!  Miałam zerwaną skórę z połowy głowy i lewej części twarzy, a do tego uszkodzony nerw wzrokowy i porażone mięśnie powieki. Lekarze rozpoczęli walkę o moje życie i musiałam przejść skomplikowaną operację! Na szczęście przebiegła pomyślnie, ale spędziłam długie miesiące w szpitalu... W późniejszych latach przechodziłam przez kolejne operacje i pobyty w różnych szpitalach w wielu miastach w Polsce. Jednak żadna z nich nie przywróciła mojego wzroku ani ruchomości gałki ocznej do pełnej sprawności! Do dziś mam ubytki w kości budującej oczodół i skroni. Przez to widzę znacznie gorzej i podwójnie. Powieka uszkodzonego oka opadła przez porażenie mięśni. Co więcej, w lewym kąciku oka pojawiła się narośl, która się powiększa… Badania wykazały, że nie jest to zmiana nowotworowa, jednak wymaga ona usunięcia.  Po 25 latach od wypadku znalazłam w końcu lekarza, który jest w stanie przywrócić mój wzrok i wygląd do normalności! Niestety, taka operacja nie jest finansowana przez NFZ, a jej koszt znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Dlatego też zwracam się do Was o pomoc. Operacja pozwoli mi poprawić komfort codziennego funkcjonowania i sprawi, że odzyskam to, co zniszczył wypadek! Będę Wam ogromnie wdzięczna za każde, nawet najmniejsze wsparcie!  Kasia

37 209,00 zł ( 34,97% )
Brakuje: 69 174,00 zł
Marcin Szczotka
Marcin Szczotka , 30 lat

Wesprzyj leczenie Marcina❗️ Twoja pomoc doda mu sił do dalszej walki!

Mam na imię Marcin. W 2018 roku usłyszałem diagnozę, która wywróciła moje życie do góry nogami – choroba Hodgkina, nowotwór układu chłonnego. Od tego czasu czuję się, jakbym stał na krawędzi przepaści. Choć próbuję się bronić, każdy krok prowadzi mnie coraz głębiej w ciemność. Moje ciało i dusza uginają się już pod ciężarem chorób, które nieustannie mnie atakują… W ramach leczenia przeszedłem dwa przeszczepy szpiku i liczne wlewy chemioterapii… W międzyczasie, na skutek wypadku komunikacyjnego, doznałem poważnego urazu biodra. Później wszystko spadało na mnie lawinowo: zakrzepica żył głębokich, wtórny niedobór immumolgobulin, obustronne zapalenie płuc, ostre zapalenie trzustki, zapalenie mózgu, napady padaczki… Mógłbym wymieniać bez końca. To zbyt wiele cierpienia, jak dla jednego człowieka... W ostatnim czasie lekarze zdiagnozowali także martwicę kości. Największe spustoszenie badania uwidoczniły w lewym biodrze, w związku z czym czeka mnie wszczepienie endoprotezy… Nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Przecież mam zaledwie 30 lat! Wyjazdy do szpitala i na wizyty, badania, lekarstwa – tak od kilku lat wygląda moje życie. Chciałbym mieć plany i marzenia jak inni ludzie. Niestety, moje życie stanęło w miejscu, a jego najwierniejszymi towarzyszami są STRACH i BÓL. Jestem z tym wszystkim zupełnie sam. Czuję się zagubiony i bezradny. Codziennie walczę o przetrwanie, ale zaczyna brakować mi sił. Błagam o pomoc, bo bez niej dalsze leczenie może okazać się niemożliwe. Bóg zapłać za każdą złotówkę! Marcin

14 410 zł
Elena Zajk
Elena Zajk , 7 lat

Po stracie córki musiałam zaopiekować się wnuczką... Pomóż!

Tragiczny wypadek odebrał mi ukochaną córkę. Nie miałam nawet czasu, by ją opłakać. Musiałam stanąć na wysokości zadania i zatroszczyć się o moją małą wnuczkę. Gdy Elenka straciła mamę, miała tylko dwa latka… Wnusię wychowuję samotnie. Staram się jak mogę, by zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje. W naszym życiu przeważają dni pełne smutku. Elenka bardzo tęskni za swoją mamą. To bardzo wrażliwa dziewczynka, która nie radzi sobie z emocjami. Niedawno poznałam tego główną przyczynę… Wnuczka zmaga się z autyzmem. Zawsze podejrzewałam, że trudności Elenki mają poważną przyczynę. Niestety, droga do diagnozy była bardzo długa... Wnusia od zawsze była bardzo pobudzona i hałaśliwa. Nie rozumiała przyjętych norm społecznych. Miała swój świat, do którego nikogo nie chciała dopuścić. Takie zachowania występują do dziś. Komunikacja jest możliwa, jednak bywają dni, w których spektrum nam ją utrudnia. Elenka wymyśla swoje słowa, konstruując własny język. Wybiórczość pokarmowa sprawia, że często buntuje się przed każdym posiłkiem. Diagnoza przyszła niedawno. Wiedząc, z czym wnusia się zmaga, mam szansę zapisać ją do dobrego specjalisty. Niestety, specjalistyczne terapie i turnusy rehabilitacyjne generują ogromne koszty. Wychowuję Elenkę sama, więc nie jest nam łatwo. Potrzebuję pomocy w opłaceniu rehabilitacji mojej wnusi. Pragnę zawalczyć o jej sprawność. Nie chcę, by tragiczny wypadek odebrał jej szansę na szczęśliwą przyszłość. Nasza rodzina wycierpiała już wystarczająco dużo. Jeśli zechcecie pomóc nam w tym trudnym czasie, będę za to ogromnie wdzięczna! Babcia Elenki

1 076 zł
Sebastian Martyka
Sebastian Martyka , 37 lat

Chcemy dalej dbać o syna, lecz mamy coraz mniej sił! Potrzebna pomoc!

Jesteśmy rodzicami Sebastiana, który urodził się jako wcześniak z niedotlenieniem mózgu. Z powodu komplikacji, nasz syn przez całe życie zmaga się ze spastycznym porażeniem czterokończynowym. Każdy dzień to walka o jego sprawność! Kiedy Sebastian rósł, zauważaliśmy u niego coraz większe zwiotczenie mięśni. Niestety jego stan pogarszał się tak bardzo, że syn musiał zacząć poruszać się na wózku inwalidzkim. Rozpoczął też konieczną rehabilitację, jednak z każdym dniem jest coraz trudniej… Staramy się pomagać Sebastianowi najlepiej, jak możemy. Wspieramy go w codziennych czynnościach, lecz jesteśmy coraz starsi i mamy coraz mniej siły! Każdy wyjazd do lekarza i na rehabilitację wiąże się z ręcznym przesadzaniem syna z wózka do samochodu i z samochodu na wózek... Na domiar złego wózek, który kiedyś udało nam się zdobyć dla syna, zaczął się psuć! Rehabilitacja nie przynosi już tak dobrych rezultatów, jak kiedyś. Boimy się, że nasz syn wkrótce nie będzie już w stanie sam się poruszać. Chcemy dalej dbać o Sebastiana i pomagać mu w walce o lepsze jutro, jednak ogromną przeszkodą są pieniądze… Niezbędny sprzęt rehabilitacyjny, wózek, wizyty u specjalistów, a także samochód przystosowany do potrzeb osoby z niepełnosprawnością to ogromny koszt, z którym ciężko nam samym sobie poradzić. Prosimy, pomóżcie nam, by codzienność Sebastiana stała się choć trochę łatwiejsza! Będziemy wdzięczni za każde okazane wsparcie! Rodzice

7 958 zł
Artur Czajkowski
Pilne!
Artur Czajkowski , 52 lata

Rak odebrał Arturowi zdrowie i głos! Potrzebna pomoc!

To było jak uderzenie młotem. Zwykła wizyta kontrolna rozpoczęła koszmar, który drastycznie zmienił moje dotychczasowe życie. Nagle stanąłem oko w oko z okrutnym przeciwnikiem – NOWOTWOREM! Tego dnia miałem tylko sprawdzić poziom cholesterolu. Podczas badania lekarz stwierdził u mnie dużego guza tarczycy i natychmiast skierował na USG, które potwierdziło obecność guza. Biopsja wykazała, że to złośliwy nowotwór tarczycy! W tamtym momencie moje życie się zatrzymało. Do tej pory byłem energicznym, aktywnym mężczyzną. W jednej chwili straciłem zdrowie i musiałem rozpocząć walkę, by je odzyskać! Ciężko było mi pogodzić się z tym, co mnie spotkało, lecz wiedziałem, że nie mogę się poddać! 12 sierpnia 2024 roku trafiłem na stół operacyjny i lekarze usunęli guza. Niestety operacja, która miała mnie uratować, uszkodziła moją krtań i głos! To było kolejnym ciosem, przez który jeszcze ciężej było mi się podnieść… Udało mi się pogodzić z tym, że do końca życia będę musiał przyjmować hormony. Nie potrafię jednak pogodzić się z utartą głosu! Czuję się bezradny i zagubiony… Marzę o tym, aby móc znów swobodnie rozmawiać z bliskimi, śmiać się i śpiewać! Obecnie mój stan zdrowia musi być stale kontrolowany. Jestem zdany na kosztowną rehabilitację głosową, konieczna będzie też kolejna operacja na strunach głosowych. Tylko ona da mi szansę na odzyskanie głosu! Zawsze wolałem pomagać innym, niż samemu prosić o pomoc. Niestety, życie miało inny plan. Wizyty lekarskie i rehabilitacja to ogromny koszt… Twoje wsparcie pomoże mi odzyskać głos i wrócić do dawnego, aktywnego życia. Z góry dziękuję za każde wsparcie! Artur

947,00 zł ( 3,29% )
Brakuje: 27 777,00 zł