Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Magdalena Kubiś
Pilne!
Magdalena Kubiś , 49 lat

PILNE!🚨 Nowotwór nie odpuszcza❗️ Mama czwórki dzieci walczy o życie❗️

Mam na imię Magda. Jestem szczęśliwą mamą czworga wspaniałych dzieci. Do niedawna pracowałam, zajmowałam się domem i uprawiałam sport. W styczniu 2023 roku moja rzeczywistość rozpadła się na milion kawałków… Zły los wystawił mnie do walki ze śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem – rakiem szyjki macicy. Dokładnie pamiętam dzień, kiedy moje życie stanęło na szali. Szykowałam się na trening fit boxingu. Martwił mnie brak energii, która na co dzień mnie rozpierała. Czułam się jak balon, z którego uszło powietrze. Zrezygnowałam. Zostałam w domu. Potem już nigdy nie wróciłam do sportu… W kolejnych dniach przyszły silne KRWOTOKI. Nawet wtedy nie przeszła mi przez głowę myśl, że to zapowiedź śmiertelnego zagrożenia. Przetrwałam weekend i udałam się do poradni. Odtąd wszystko potoczyło się błyskawicznie. Przeszłam szereg badań, żeby usłyszeć, że jestem poważnie chora. Nowotwór wkradł się do mojej codzienności, wywracając ją do góry nogami. Mimo że to był dla mnie okropny czas, ani na chwilę się nie załamałam. Mam życie, które lubię i wiele planów, których nie skreślam. One po prostu muszą zaczekać. Mam dzieci, które kocham ponad wszystko… Brakuje mi tylko pieniędzy, by walczyć z chorobą… Po wielu konsultacjach rozpoczęłam leczenie w Centrum Zdrowia IMC w Żernikach Wrocławskich. Efekty były wspaniałe! Już dwa tygodnie terapii pozwoliły na istotne zmniejszenie się guza i nacieków. Odzyskałam siły i mogłam znów funkcjonować prawie jak zdrowa osoba. Niestety, ze względów finansowych przez kolejne pół roku nie mogłam pozwolić sobie na kontynuację leczenia… Znów stanęłam na równi pochyłej. Nowotwór nie odpuszcza! Z każdym dniem czuję się słabsza, ale mimo wszystko mam w sobie siłę do walki i chęć, by ją wygrać. W moim przypadku onkotermia zadziałała jak główne leczenie, nie wyniszczając przy tym organizmu. Rozpaczliwie pragnę kontynuować terapię, jednak nie jestem w stanie za nią zapłacić! Bardzo proszę o Wasze wsparcie w opłaceniu nierefundowanego leczenia, dzięki któremu będę mogła nadal żyć. Dla siebie i mojej rodziny…  Magda

9 502,00 zł ( 14,88% )
Brakuje: 54 328,00 zł
Weronika Nakonieczna
Weronika Nakonieczna , 20 lat

Nieznana choroba odebrała mi wszystko! Potrzebna pilna diagnostyka!

Moje wejście w dorosłość było trudniejsze niż u moich przyjaciół. Jak oni, miałam wielkie plany, marzenia i cele. Dziś po mojej największej pasji pozostały tylko zdjęcia. Nieznana choroba neurologiczna wyszarpała z mojego życia całą radość. Pozostało tylko cierpienie i niepewność tego, co przyniosą kolejne dni… Od dziecka kochałam spędzać czas aktywnie. Zawsze lubiłam biegać, ale największą radość czerpałam z muzyki i tańca. Lekkość, która wówczas mi towarzyszyła, była nie do opisania. Tylko wtedy czułam, że żyję naprawdę. Razem z moim zespołem braliśmy udział w licznych konkursach, zawodach oraz balach charytatywnych. Byliśmy jak rodzina. Szczęście skończyło się, kiedy z dnia na dzień trafiłam na wózek inwalidzki… Kiedyś pomagałam innym, dziś to mi potrzebne jest wsparcie… Diagnostyka mojej nieznanej dotąd choroby trwa od ponad dwóch lat. To wtedy zaczęła dawać swoje pierwsze niepokojące symptomy. Widziałam znacznie gorzej, coraz częściej odczuwałam też zmęczenie. Choroba postępowała i nikt nie był w stanie mi pomóc. Bardzo źle się z tym czułam. Martwiłam się, że pewnego dnia nie będę mogła tańczyć. Nikt nie przygotował mnie na to, że pewnego dnia stracę możliwość swobodnego poruszania! Dziś nadal nikt nie wie, co mi jest. Lekarze podejrzewają nowotwór, jednak potwierdzenie tej diagnozy wymaga kolejnych specjalistycznych badań. Próbuję poruszać się o własnych siłach, jednak to bardzo trudne. Życie ułatwia mi wózek inwalidzki, jednak nadal nie mogę się pogodzić z utratą sprawności. Jeszcze niedawno pracowałam, spełniałam marzenia. Dziś moje dni wypełnia stres o własne zdrowie. Moje życie zamieniło się w koszmar, z którego nie sposób się obudzić… Widzę przyszłość w samych szarych barwach. Badania są coraz droższe, a ja tracę wiarę, że kiedyś będzie lepiej. Powinnam chodzić na rehabilitację, jednak jej koszt mnie przygniata. Chciałabym się dowiedzieć, jaka choroba odebrała mi mój życiowy optymizm. Teraz najważniejsze jest, żebym uratowała samą siebie. Potrzebna mi w tym jednak Wasza pomoc! Błagam, liczy się każda złotówka! Weronika

86 194 zł
Amelia Banaszek
Amelia Banaszek , 4 latka

Pomóż, by serce Amelki dalej biło❗️Droga operacja jedyną nadzieją❗️

Każda przyszła mama, marzy tylko o tym, żeby ciąża przebiegła bez problemów i żeby jej dziecko urodziło się zdrowe. Dlatego, gdy po badaniach usłyszałam, że córeczka ma złożoną wadę serca, byłam załamana… Tak bardzo bałam się o Amelkę, a ten strach nie mija do dziś. Przychodzę prosić Was o pomoc. Córeczka potrzebuje drogiej, skomplikowanej operacji serca w USA, a nas nie stać na jej opłacenie… Zaraz po urodzeniu Amelka otrzymała specjalny lek, który utrzymywał ją przy życiu do czasu pierwszego zabiegu. Lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie zdecydowali o wprowadzeniu stentu. Podczas operacji byłam przerażona, a każda kolejna minuta oczekiwania ciągnęła się w nieskończoność… Na szczęście zabieg się powiódł, ale ten sam strach miałam poczuć jeszcze wiele razy, podczas kolejnych zabiegów i operacji… Gdy Amelka miała 11 miesięcy, odbyła się operacja na otwartym serduszku, która miała uratować życie córki. Metoda Glena prowadzi jednak do utworzenia serca jednokomorowego, które nie pozwala na długie i normalne życie… Byliśmy z mężem przerażeni, ponieważ w Polsce zaproponowano nam tylko takie rozwiązanie…  Zaczęliśmy więc intensywnie szukać miejsca na świecie, które pomoże Amelce. Okazało się, że klinika w Bostonie jest w stanie uratować obie komory serca. Córeczka przeszła kwalifikacje, a my byliśmy przeszczęśliwi! W tej przerażającej sytuacji pojawiła się w końcu nadzieja!  Nasze szczęście nie trwało długo. Gdy otrzymaliśmy kosztorys operacji, załamaliśmy się... Wiedzieliśmy, że istnieje ratunek dla naszej córeczki, a my nie jesteśmy w stanie za niego zapłacić. To okropne uczucie… Po wielu miesiącach smutku i łez w końcu przyszły pozytywne informacje – udało się uzyskać refundację pierwszego etapu leczenia w Bostonie! Na początku maja Amelka przeszła długą i skomplikowaną operację. Strach o życiu Amelki powrócił… Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem! Lekarz wykonał plastykę zastawki mitralnej i umieścił kolejny stent, aby lewa komora mogła urosnąć do odpowiednich rozmiarów. Dzięki temu przy kolejnej operacji będzie można wykonać pełną rekonstrukcję dwukomorową.  Niestety po operacji pojawiły się powikłania. M.in. chłonkotok, czyli poważne problemy z płucami. Z tego powodu Amelia otrzymuje dietę niskotłuszczową, a do niedawna była karmiona wyłącznie dożylnie. Pojawiły się też wymioty… Nasza biedna 4-latka musi znosić okropne rzeczy…  Ale ona jest w tym wszystkim taka dzielna! Czasami wydaje nam się, że jest silniejsza od nas. Często mówi „mamo, nie płacz”, „tato, będzie dobrze”. Serca pękają nam wtedy na tysiące kawałków. Ta mała istotka potrafi nas pocieszać w momencie, gdy sama tak cierpi…  Amelka nie miała łatwego życia. Zaczęła chodzić, dopiero gdy miała 3 latka. Bardzo szybko się męczy, jest rehabilitowana kilka razy w tygodniu, codziennie przyjmuje niezliczoną ilość leków, bardzo często ma infekcje, które osłabiają jej serce. Jako rodzice boimy się i modlimy o każdy dzień jej życia, aby było jej lepiej, aby dać jej normalne, szczęśliwe dzieciństwo. Amelka ma młodszą siostrę Zuzię, która towarzyszy jej przy każdej wizycie u lekarza, podczas każdego pobytu w szpitalu. Dzielnie wspiera siostrę, a nam radują się serca, widząc ich siostrzaną miłość. Nasza księżniczka ma wiele zainteresowań, kocha zwierzęta, a najbardziej konie, psy i koty. Uwielbia motoryzację, a gdy tata nie zabierze jej na przejażdżkę motorem, jest obrażona. Spędza dużo czasu z siostrą w piaskownicy, a gdy przychodzi wieczorny czas kąpieli, to obie bawią się w najlepsze i cały świat dla nich nie istnieje. Amelka jest radosną dziewczynką, która cieszy się z najmniejszych rzeczy. Aby rekonstrukcja serca została ukończona, potrzebny jest drugi etap operacji, który został wyceniony na ponad 2 miliony. Błagamy Was, ludzi dobrej woli o pomoc, o wpłaty, o udostępnienie zbiórki. Bez Was nie uda się nam uratować córki! A jako rodzice, nie możemy pozwolić, aby Amelce stało się coś złego, a Zuzia straciła swoją ukochaną siostrę! Pomocy! Rodzice ➡️ Licytacje na Facebooku ➡️ Strona na Facebooku - SerceAmelki ➡️ Dobry klik  

332 472,00 zł ( 14,98% )
Brakuje: 1 886 872,00 zł
Beata Buda
Beata Buda , 36 lat

Jedyna szansa w rehabilitacji❗️Wspomóż walkę Beaty❗️

Nie wiem, od czego zacząć, nigdy nie myślałam, że będę musiała poprosić o pomoc, ale sytuacja w końcu mnie do tego zmusiła. W walce o zdrowie stoję na przegranej pozycji. Choruję na nieuleczalny zespół von Hippel-Lindau. Przeszłam sześć operacji neurochirurgicznych, wiele zabiegów na oczy, nie widzę na prawe oko, mam ubytki neurologiczne w postaci lekkich niedowładów i drętwień. Dokucza mi ból, a jedyną szansą, by nie pogorszyć stanu zdrowia, jest rehabilitacja. Mój stan jest bardziej chwiejny. Najgorzej jest w czasie okołooperacyjnym – po operacji kręgosłupa w maju musiałam uczyć się chodzić od nowa. Gdyby tego było mało, w mózgowiu i rdzeniu kręgowym mam naczyniaki, powstają nowe na siatkówce oka, do tego torbiele na trzustce i nerkach. Obecnie czekam na wynik rezonansu magnetycznego i konsultację neurochirurgiczną, a w przyszłości chciałabym udać się na konsultację okulistyczną, dowiedzieć się, czy jest szansa na odzyskanie wzroku. Niestety, nie mam do tego możliwości finansowych. Przez odległe terminy na NFZ korzystam z rehabilitacji prywatnej i to głównie ona zabiera większość moich finansów. Dlatego chciałabym poprosić o pomoc. Wiem, że jest możliwość leczenia też za granicą, ale na dzień dzisiejszy wiem jedynie, że to koszt kilku tysięcy dolarów. Do tego czasu muszę sama walczyć z bólem. Wsparcie męża bardzo mi pomaga, ale czas wydaje się, że ciężar kosztów leczenia jest zbyt wielki. Każda wpłata i pomoc ze strony Darczyńców bardzo pomoże i od końca życia będę za tę pomoc i szansę wdzięczna. Beata

276 zł
Tytus Nowacki
Tytus Nowacki , 2 latka

Tytus ma szansę urosnąć, jak inne dzieci❗️POMÓŻ - to jego jedyna szansa❗️

Za radosnym uśmiechem kryje się cierpienie, którego nie widać. Nocny bezdech, niekończący się ból stawów i problemy związane z układem kostnym i neurologicznym to prawdziwa rzeczywistość, z jaką musi mierzyć się mój synek.    Tytus choruje na achondroplazję, objawiającą się niskorosłością. To rzadka choroba genetyczna związana ze specyficzną budową układu kostnego. Jego kości są krótsze w porównaniu do osób zdrowych. Do niedawna dzieci z achondroplazją nie miały szansy na normalne życie. Dotychczas stosowaną metodą była operacja, która pomimo ryzyka, kosztów i bólu nie działała w sposób kompleksowy. W przypadku leczenia hormonem wzrostu nie można było oczekiwać spektakularnych skutków. Chore dzieci zostawały skazywane na życie narażone na ból, cierpienie i opinię innych.  Dziś jednak mogę sprawić, by taka przyszłość nie czekała mojego synka. Kilka lat temu wprowadzono na rynek lek, który zmniejsza deformację kości i pozwala chorym na osiągnięcie większego wzrostu. Rezultaty, które osiągają dzieci po przyjęciu tego leku są naprawdę zdumiewające. W dodatku leczenie skutkuje mniejszym cierpieniem fizycznym wynikającym z konsekwencji choroby oraz brakiem stygmatyzacji społecznej i wykluczeniem środowiskowym. Mając taką szansę muszę zrobić wszystko, by Tytus mógł z niej skorzystać. Niestety decyzją Ministra Zdrowia z sierpnia 2023 lek został zdjęty został z listy leków refundowanych. To oznacza, że za całość leczenia, to my – rodzice chorych dzieci – musimy zapłacić sami.  Są to ogromne pieniądze – roczne leczenie kosztuje ponad 1.5 miliona złotych, a terapię trzeba kontynuować do momentu, aż dziecko przestanie rosnąć. Nigdy nie będę w stanie zgromadzić takiej sumy. To kwota nieosiągalna dla przeciętnego człowieka. Dlatego proszę Was o pomoc. Terapia to ogromna szansa dla mojego synka. Chcę by żył bez bólu, bez wyśmiewającego wzroku przechodniów, bez łez i cierpienia. Chcę, by biegał, skakał, bawił się z innymi dziećmi bez żadnych trosk. Chcę by nie musiał przez całe życie walczyć z konsekwencjami tej okropnej choroby.  Będę Ci ogromnie wdzięczna za pomoc! Monika, mama Tytusa

47 573,00 zł ( 2,91% )
Brakuje: 1 583 279,00 zł
Emilka Pochanke
Emilka Pochanke , 7 lat

Ta zbiórka to jej jedyna szansa... Pomocy!

Przyjście córeczki na świat wiązało się z ogromnym stresem. Wszystko przez liczne wady, które odbierają jej sprawność. Wiele razy pomogliście nam w potrzebie. Bardzo za to dziękujemy! Niestety, walka wciąż trwa. Czy możemy nadal na Was liczyć? Z ogromną miłością czekaliśmy na dzień narodzin Emilki. Wyobrażaliśmy sobie, jak będzie wyglądać, kiedy ją przytulimy, co jej powiemy… Mieliśmy wiele planów i marzeń dotyczących jej przyszłości. Wszystko to rozwiał moment, w którym usłyszeliśmy, że nasza córeczka jest poważnie chora. Emilsia urodziła się z poważnymi wadami... Miała rozszczep kręgosłupa, przepuklinę oponowo-rdzeniową, wodogłowie oraz zespół di George'a – dziurę w serduszku i bardzo słabą odporność. Przeżyliśmy szok, ale na rozpacz nie było czasu, bo zaczęła się dramatyczna, nierówna walka o życie...  To był dla nas bardzo ciężki czas, którego dziś nie da się wspominać bez łez... Wdała się sepsa, która mogła być zabójcza dla naszej malutkiej, chorej córeczki. Ciągłe zakażenia krwi… Naszym drugim domem stała się szpitalna sala, bo to tu była nasza mała córeczka, która walczyła o życie… Lekarze przygotowywali nas na najgorsze. Emilka była w bardzo złym stanie, nie pracował żaden organ poza jej serduszkiem… Walczyła o życie, a po czterech trudnych miesiącach tę walkę wygrała. Nasza dzielna dziewczynka, która zachwyca nas swoją siłą! Wkrótce rozpoczął się nowy etap walki – walka o zdrowie. Nie było czasu do stracenia. Pojedynek ze śmiercią odcisnął na naszej córeczce straszliwe piętno… Emilka rozwija się znacznie wolniej niż inne dzieci, a wszystko, co udaje jej się osiągnąć, to tylko efekt długiej i ciężkiej rehabilitacji. Bez niej córeczka nie umiałaby raczkować, siedzieć, stać... Jej ciało jest na to za słabe. Obdarzona wsparciem specjalistów, ma jednak szansę się rozwijać! Emilcia umie raczkować, wstaje sama na nóżki, umie się przemieszczać, jeśli może się czegoś chwycić. Chodzi w ortezach i porusza się na wózku aktywnym. Mogłaby jednak chodzić samodzielnie, bez niczyjej pomocy! Córeczka ma ogromną szanse być samodzielna w przyszłości, ale do tego potrzebna jest ogromna ilość rehabilitacji... Kilkuletnie dziewczynki znają jedynie beztroskę i radosny smak dzieciństwa... Emilka przeszła już bardzo dużo. Stanęła oko w oko ze śmiercią, ale walczyła jak lwica i jest z nami. Jest cudowną, wesołą dziewczynką, spełnieniem naszych marzeń. Uśmiech na ogół nie znika jej twarzy... Uwielbia zwierzęta – kocha swojego pieska, bardzo lubi konie i kotki. Jedynym sposobem, by pomóc naszej córeczce, jest dalsza rehabilitacja. Znakomite efekty dają szczególnie turnusy rehabilitacyjne, na których Emilcia dzielnie pracuje pod okiem wykwalifikowanych specjalistów. Niestety, są bardzo kosztowne… Bywają dni, w których jesteśmy bezsilni. Pragniemy, by córeczka była zdrowa i sprawna. Bez Waszej pomocy może się to jednak nie udać... Będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze, wsparcie. Dołączcie do misji, podczas której wspólnie wywalczymy szczęśliwą przyszłość naszego dziecka!   Kasia i Bartek, rodzice Emilki

2 475,00 zł ( 9,88% )
Brakuje: 22 557,00 zł
Renata Zając
Renata Zając , 53 lata

Tylko rehabilitacja pomoże w walce z rzadką chorobą❗️Pomocy❗️

Chcę się z Wami podzielić moją historią, która niespodziewanie skomplikowała się w 2017 roku. Okazało się, że razem z synem cierpimy na rzadką chorobę genetyczną. We mnie uderzyła nagle po 45 roku życia i postawiła przed wielkimi wyzwaniami.  Paraplegia spastyczna to nagłe wyłączenie z możliwości swobodnego poruszania się. Nie czuję bólu, ale tracę czucie w nogach, mam duże problemy z chodzeniem i moją jedyną nadzieją na pozostanie w sprawności jest rehabilitacja. Schorzenie jest nieuleczalne… Spędziłam miesiąc na oddziale neurologii, ciężko chodziłam o kulach i szukałam różnych sposobów, by zatrzymać rozwój choroby. Teraz chodzę o lasce, ale mój stan jest bardzo chwiejny. Jednego dnia czuję, jakbym mogła poruszać się bez problemu, a kolejnego nie daję rady wstać z łóżka. Z synami mamy tylko siebie, wciąż pracuję jako księgowa, ale po latach walki po prostu zaczyna brakować mi środków.  Walka z utratą czucia w nogach, drętwieniem, a teraz bólami pleców – to wszystko staje się łatwiejsze dzięki Waszej życzliwości i wsparciu. Bardzo Was proszę o pomoc w zebraniu środków na rehabilitację, której tak bardzo potrzebuję w walce z chorobą. Renata

150 zł
Gabryś Brzeziński
Gabryś Brzeziński , 3 latka

Pomagamy Gabrysiowi walczyć o przyszłość❗️

Jesteśmy rodzicami dwójki cudownych dzieci. Gabryś jest naszym pierwszym dzieckiem, jednak przed nim straciliśmy 3 ciąże. Długa i ciężka walka dała nam Cud, naszego kochanego Synka Niestety, w listopadzie 2023 roku nasz Gabryś otrzymał orzeczenie o niepełnosprawności z powodu całościowych zaburzeń rozwoju. Wcześniejsza diagnoza psychiatry już i tak wywróciła nasze życie do góry nogami –  autyzm. Gabryś nie mówi. Udało nam się zapisać go do specjalistycznego przedszkola, ale w jego stanie to tylko kropla w morzu. Szukamy możliwości leczenia i indywidualnych terapii gdzie się da, ale zawsze trafiamy na jedną przeszkodę. Wszystko to jest bardzo drogie. Synek nie jest samodzielny. Potrzebuje naszej pomocy nawet w najprostszych czynnościach – jedzeniu, ubraniu się... Każdy dzień to walka o jego samodzielność i przyszłość. Nasza sytuacja jest ciężka. Podnosimy się po bardzo trudnych chwilach, ja 3 miesiące po porodzie jeszcze nie mogę pracować, a mąż z całych sił szuka zatrudnienia, by można było pogodzić leczenie, rehabilitację i życie codzienne. A nie możemy przerwać terapii i rehabilitacji Gabrysia. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o pomoc. Każda wpłata, nawet najmniejsza, to ogromny gest dobrego serca. Dzięki temu będziemy mogli zapewnić Gabrysiowi niezbędne leczenie i terapię, by w przyszłości mógł być samodzielny. To nasze największe marzenie, które razem możemy spełnić. Rodzice Gabrysia

625 zł
Dominika Fiołka
Dominika Fiołka , 4 latka

Każdego dnia walczymy o przyszłość Dominiki. POMÓŻ!

Z całego serca dziękujemy za całą dotychczasową pomoc. Dzięki Wam Dominika zrobiła znaczne postępy. Jednak przed nami jeszcze długa droga, dlatego ponownie zwracamy się o wsparcie. Poznajcie historię naszej córeczki: Dominika urodziła się o wiele za wcześnie, bo już w 35. tygodniu ciąży. Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy. Lista wad, z jakimi przyszła na świat była bardzo długa i przerażająca! Wrodzony płyn w jamie opłucnej, zespół Downa, niewydolność oddechowa, zaburzenia pracy nerek i ubytek przegrody przedsionkowo-komorowej serca… Na naszego maluszka już pierwszego dnia spadło tak wiele… Kolejne miesiące pełne były nieustannego strachu. Dominika przeszła w tym czasie aż 3 operacje serca! Codzienność naszej córeczki jest bardzo trudna… Dominika obecnie oddycha już bez rurki tracheostomijnej, ale nadal podpięta jest pod PEG-A. Pomimo swojego wieku, córka nadal nie raczkuje, ani nie chodzi. Dzięki intensywnej rehabilitacji Dominice udaje się przez chwilę utrzymać w pozycję siedzącą! Jesteśmy z niej niesamowicie dumni. Każdego dnia zadziwia nas swoją wielką odwagą, siłą i uporem. Dokładamy wszelkich starań, żeby córeczka wciąż mogła się rozwijać. W planach mamy terapię ręki i terapię karmienia. Jednak wiemy, że najlepszą możliwą formą terapii dla naszego dziecka są turnusy rehabilitacyjne. Zajęcia odbywają się tam przez cały dzień. Widzimy na własne oczy, że przynoszą efekty. Dlatego bardzo nam zależy, żeby Dominika znów mogła na taki turnus pojechać. Stan zdrowia córeczki będzie już zawsze wymagał od niej podwójnych starań, aby osiągnęła to, co jej rówieśnikom przychodzi z łatwością. Z całego serca ponownie prosimy Was o pomoc. Każda wpłata wspiera nas z tej trudnej walce o przyszłość Dominiki.  Rodzice ➡️ Licytacje dla Dominisi - walka o sprawność

6 951,00 zł ( 62,85% )
Brakuje: 4 108,00 zł