Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Natalia Rojek
Natalia Rojek , 33 lata

Endometrioza niszczy moje życie! Pomóż!

Myślałam, że ból już nie wróci i na jednej operacji się skończy. Jednak się myliłam. Parę miesięcy temu zaczęło się od nowa. Ból trwa 24 godziny na dobę. Po badaniu u specjalisty od endometriozy wyszło, że mój organizm nie reaguje na hormony, a macica jest zmieniona – mam mięśniaki i adenomiozę, czyli wszczepy endometriozy w mięśniu macicy. Do tego prawdopodobne doszło do zrostów i zmian w rejonie esicy oraz odbytnicy. W tej chwili czekam na ponowne zrobienie rezonansu, żeby zobaczyć, gdzie są dokładnie te zmiany. Potrzebna jest kompleksowa operacja, na którą mnie nie stać. Ta choroba zabiera radość życia. Przez ból nie mogę normalnie funkcjonować. Jestem mamą i chciałbym w pełni cieszyć się każdym dniem spędzonym z moim synem. W tej chwili ból mi to zabiera. Proszę Cię o pomoc. Dla mnie liczy się każdy grosz w walce z tą okrutną chorobą. Poznaj historię Natalii: Mam dla kogo żyć i mam komu być wdzięczna. Wierzę, że słowa mają moc. Napiszę zatem z jakiego powodu tutaj się znalazłam...  „Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach”. - Maya Angelou  Mam na imię Natalia, mam 31 lat i  jestem samotną matką 5-letniego najukochańszego łobuza na świecie. Od 2020 r. cierpię na bardzo silne dolegliwości bólowe w podbrzuszu. Mimo niezliczonych wizyt u różnych lekarzy, w tym prywatnych, nie znaleziono przyczyny tych dolegliwości. We wrześniu 2022 roku dopadł mnie bardzo silny ból, który był nie do wytrzymania! Jedyny ginekolog, który zgodził się mnie wówczas przyjąć, był w Nysie. Po zrobieniu USG stwierdził, że pękła torbiel na jajniku, zapisał antybiotyk i zalecił, abym w przypadku dalszych silnych dolegliwości, zgłosiła się na SOR. W szpitalu  potraktowano mnie jak osobę z zaburzeniami psychicznymi, która sobie wymyśliła bóle i odesłano mnie do domu! Nie jestem hipochondryczką, ból był nie do wytrzymania i nie umiałam sobie z nim poradzić… Trzy tygodnie spędziłam w szpitalu. Wypisano mnie do domu z opisem: „Pacjentka zgłasza dolegliwości bólowe w podbrzuszu. Po badaniach stwierdzono, że dolegliwości mają charakter somatyczny”. Nikt nie brał pod uwagę, że z moim ciałem dzieje się coś nie tak… Ból nie odpuszczał, wręcz się nasilał. Postanowiłam nadal szukać jego przyczyny i dlatego zrobiłam prywatnie całą masę badań, w tym rezonans magnetyczny.  Wyniki były jednoznaczne: rozległa endometrioza, naciekająca na jelito grube i odbyt. Poza tym torbiele i wodniak. Konieczna była natychmiastowa operacja! Moja kochana mama, która w przeszłości walczyła z nowotworem, wzięła kredyt, aby mnie ratować! Istnieje jednak bardzo wysokie ryzyko, że konieczna będzie kolejna operacja, ponieważ po tej wystąpiły poważne komplikacje! Do tego wszystkiego nasiliły się moje problemy kardiologiczne, z którymi zmagałam się już wcześniej… To wszystko jest załamujące… Cały czas muszę uczęszczać na rehabilitację, która jest kluczowa przy mojej chorobie. Nie mogę z niej zrezygnować. Perspektywa kolejnej operacji jeszcze bardziej wywołuje mój niepokój, związany nie tylko z bólem, ale i coraz większymi kosztami… Wierzę, że są ludzie, którzy zdecydują się mi pomóc. Nawet złotówka sprawi, że będę mogła nadal mieć nadzieję na życie bez cierpienia. Wiem, że nie od razu Kraków zbudowano i że kropla drąży skałę.  Uważam, że w ludziach jest więcej dobra i prawości, niż zajadłości i braku szacunku do drugiego człowieka. Dziękuję Wam za pomoc i wsparcie, które pozwolą żyć mi bez bólu i stać się zdrową matką dla mojego synka. Natalia  

2 410,00 zł ( 5,66% )
Brakuje: 40 144,00 zł
Natalia Kubień
Natalia Kubień , 9 lat

Gdy przepadnie szansa, to zostanie tylko ból…

Nasza Natalka urodziła się zdrowa. Przyszła na świat razem ze swoją ukochaną siostrą bliźniaczką – Weroniką. Nic nie wskazywało na to, że w perspektywie czasu będziemy musieli tak dzielnie walczyć o sprawność i zdrowie jednej z nich… Problemy zaczęły się, gdy dziewczynki miały 7 miesięcy. Natalia miała kłopoty z równowagą, zaczęła tracić nabyte wcześniej umiejętności – przestała gaworzyć, siedzieć i bawić się zabawkami. To właśnie wtedy rozpoczęła się nasza walka, która trwa do dziś... Od razu podjęliśmy się intensywnego poszukiwania źródła nieprawidłowości w rozwoju córeczki. To było dla nas straszne. Jedna córcia kwitła i pięknie się rozwijała, druga się w tym rozwoju cofała! Miotały nami sprzeczne emocje. Z jednej strony niesamowita radość, bo obie dziewczynki z nami są, z drugiej ogromny strach i przerażenie w obawie o Natalię. Pobyty w szpitalach, konsultacje i poszukiwania diagnozy zajęły trzy długie lata – pełne cierpienia i niepewności. W końcu poznaliśmy odpowiedź: Natalia jest jednym z szesnastu dzieci w Polsce, które choruje na bardzo rzadką chorobę genetyczną – zespół Aicardiedo-Goutieresa (AGS). Choroba powoduje upośledzenie psychiczne i fizyczne o bardzo różnym natężeniu. Na dodatek na całym świecie jest niewielu lekarzy, którzy specjalizują się w tej chorobie...  Od tego momentu codziennie walczymy o zdrowie Natalki. Na szczęście w trakcie naszej trudnej walki, zostaliśmy zakwalifikowani do badań nad eksperymentalną terapią opracowywaną w USA. Co więcej, terapia zatrzymała chorobę Natalki… Wcześniej ciężko było ją ubrać, zmienić pieluszkę. Musieliśmy wkładać bardzo dużo siły, aby zgiąć jej rączkę czy nóżkę – ponieważ napięcie mięśniowe było niewyobrażalnie mocne. Ponadto każde zwykłe przeziębienie, przekreślało nawet najmniejszy postęp, który udało się Natalii zrobić dzięki rehabilitacji. Odkąd córeczka przyjmuje leki z USA – jest innym dzieckiem. Widzimy niesamowity postęp. Córka zaczyna ruszać nóżkami i rączkami, próbuje gaworzyć i się uśmiechać. Niestety pomimo intensywnej terapii i codziennej rehabilitacji, zaburzenia napięcia mięśniowego przyczyniły się do zwichnięcia prawego i uszkodzenia lewego biodra. Obecnie najpilniejszą potrzebą jest zoperowanie bioder, które uszkodzone uniemożliwią dalszy rozwój Natalii. Przepełnia nas strach. Córka jest zdana całkowicie na naszą pomoc. Nie siedzi samodzielnie, nie mówi. Z całych sił pragniemy, żeby nie cierpiała... Zabieg sam w sobie jest ogromnym obciążeniem dla jej organizmu. Jednak ból, który pojawi się, jeśli zostawimy biodra nieleczone – będzie potworny. Dodatkowo za sześć miesięcy musimy udać się do USA w celu kontynuowania eksperymentalnej terapii lekowej. Prosimy z całego serca – pomóżcie Natalce wykorzystać szansę. Im dłużej zwlekamy, tym ryzyko powikłań wzrasta. Czas jest tutaj kluczowy. Nasza córeczka pomimo swojej choroby jest pogodna, radosna i zaraża swoim uśmiechem innych. Chcemy zapewnić jej wszystko. Pragniemy w końcu, po 8 latach, usłyszeć od niej „Mamo, Tato, kocham Was”. Bo wiemy i widzimy, że tak jest… Nie jesteśmy w stanie sami sfinansować operacji, dlatego zwracamy się do Waszych serc o pomoc. Natalka to nasz skarb, najdzielniejsza dziewczynka na świecie. Codziennie udowadnia nam, że życie jest cudem, który trzeba pielęgnować. Z całego serca dziękujemy za pomoc. Rodzice i Siostra Natalki Razem dla Natalki 💚

66 646,00 zł ( 31,32% )
Brakuje: 146 120,00 zł
Gabryś Sikora
Gabryś Sikora , 21 miesięcy

Lekarze rozkładają ręce... Ale my nie przestaniemy walczyć❗️

Nikt nas nie przygotował, na tak straszne informacje. Nikt nas nie uprzedził, że od pierwszych chwil walczyć będziemy o zdrowie synka. Nikt nam nie powiedział, że zamiast cieszyć się z cudu narodzin – my będziemy drżeć w obawie o Gabrysia… 25 lutego 2023 roku to jednocześnie najszczęśliwszy i najstraszniejszy dzień naszego życia. Wtedy powitaliśmy na świecie naszego małego synka. W trakcie ciąży lekarze zapewniali, że poza problemami z nerką – Gabryś urodzi się zdrowy. Niestety rzeczywistość okazała się dużo brutalniejsza. Gabryś przyszedł na świat bez napięcia mięśniowego i odruchu neurologicznego. Podejrzewano u niego wiele chorób – m.in. SMA, zespół Zellwegera, zespół PWS… Na szczęście kolejne badania wykluczały te przeraźliwe diagnozy... Nadal nie wiadomo co dolega Gabrysiowi... Synek ma bardzo duże problemy oddechowe, musimy liczyć się z tym, że będzie potrzebny respirator.  Dodatkowo jest duże ryzyko zakażenia dróg moczowych z powodu wady nerek. Pracuje tylko jedna i cofa się do niej mocz. Obecnie jesteśmy w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie na OIOMIE z powodu trudności oddechowych. Gabryś jest karmiony sondą, lekarze rozważają założenie gastrostomii i przy okazji tego zabiegu, planują zrobić biopsję mięśnia. Jest szansa na szybsze zdiagnozowanie naszego synka, co wiąże się niestety z dużymi kosztami. To straszne dla rodziców patrzeć na cierpienie dziecka i nie móc nic na to poradzić. Błagamy lekarzy o pomoc, jednak oni rozkładają ręce. Co mamy w takiej sytuacji zrobić? Gabryś jest dla nas skarbem, największym szczęściem… Prosimy Was o pomoc. Diagnozowanie naszego synka będzie trwać, ale dzięki Waszej pomocy, mamy szansę szybciej poznać diagnozę i wdrożyć odpowiednie leczenie. Proszę, pomóżcie nam ratować dziecko. Rodzice

9 553 zł
Mateusz Kunecki
Pilne!
Mateusz Kunecki , 20 miesięcy

Mały wojownik z POŁOWĄ SERDUSZKA potrzebuje pomocy❗️

Nasz ukochany synek Mateusz urodził się w marcu tego roku. To był długo wyczekiwany przez nas dzień. Jeszcze w okresie prenatalnym u Mateuszka stwierdzono wadę serca, a dokładniej ewolucyjny zespół niedorozwoju lewej części serca, krytyczną stenozę aortalną ze zmniejszonymi wymiarami oraz restrykcyjnym otworem owalnym. Byliśmy gotowi na to, że od pierwszych dni wspólnie będziemy musieli stoczyć najcięższą walkę, jaką kiedykolwiek było dane nam podjąć. Z powodu małowodzia i zahamowania wzrostu płodu synek urodził się w 35. tygodniu poprzez cesarskie cięcie. Ważył zaledwie 1970 gramów. Jeszcze tego samego dnia został przewieziony do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie przyjęto go na oddział intensywnej terapii noworodków. Przedwczesny poród i niska waga skomplikowały sytuację Mateuszka, przez co już w pierwszych dniach życia wymagał dodatkowych zabiegów kardiochirurgicznych. Ze względu na zalewanie płuc krwią, konieczny okazał się banding obu tętnic płucnych. Kilka dni później synka zabrano ponownie i przeprowadzono cewnikowanie serca w celu poszerzenia restrykcyjnego otworu owalnego. Za każdym razem, gdy wracał z sali operacyjnej, drżeliśmy ze strachu. Na samo wspomnienie tych chwil moje serce bije szybciej, a oczy nachodzą łzami. Niestety po przeprowadzonych operacjach Mateuszek nie wrócił do własnego oddechu, a jego stan stale się pogarszał… Gdy myśleliśmy, że najgorsze już za nami, na początku kwietnia doszło do niedotlenienia i zatrzymania akcji serca! Po przywróceniu parametrów i uprzedniej zgodzie podano synkowi lek ostatniej szansy dla jego serduszka.  Po tym epizodzie syn nie kwalifikował się do planowanej operacji, która miała na celu plastykę i modyfikacje do serca jednokomorowego. Po kilkunastodniowej walce stan serduszka zaczął się na szczęście powoli poprawiać, jednak ogólny stan Mateuszka pogorszył się na tyle, że lekarze zdecydowali się na natychmiastową operację.  I tak po 11 godzinach trudnej i skomplikowanej kolejnej operacji synek wrócił do nas w stanie krytycznym. Nie oddychał samodzielnie, serduszko wspomagane było poprzez krążenie poza ustrojowe tzw. ECMO, po dwóch dniach pojawiła się niewydolność nerek i dializy. Byliśmy załamani, ale wiedzieliśmy, że Mateuszek to prawdziwy wojownik i na pewno da radę! Pod koniec kwietnia stan synka poprawił się – obecnie jego serduszko pracuje już lepiej, jednak stale wymaga wspomagania farmakologicznego. Nerki również zaczęły pracować prawidłowo, nie wymagają już dializ. Teraz przebywamy na oddziale intensywnej terapii. Trzy dni temu Mateuszek przeszedł cewnikowanie serduszka, plastykę aorty prawej płucnej. Cały czas czekamy na rezultaty przeprowadzonych operacji. Synek obecnie wspomagany jest respiratorem i karmiony sondą. Zmagamy się z problemami z saturacją i rozkurczliwością serca. W międzyczasie odnotowaliśmy dwa wylewy krwi do mózgu. Według lekarzy nie były groźne, jednak czy przyniosły jakiekolwiek niechciane konsekwencje, będziemy w stanie ocenić za jakiś czas. Przed Mateuszkiem na pewno jeszcze dwie operacje, a później także konieczna rehabilitacja. Synek wymaga profesjonalnej opieki i specjalistycznego sprzętu m.in. detektora oddechu. Wizyty u specjalistów, dojazdy do Warszawy i dalsze leczenie wiąże się z ogromnymi wydatkami. Już teraz jest nam bardzo trudno, a wiemy, że to dopiero początek. Nie mając innego wyboru, w tej sytuacji prosimy o pomoc! Prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie naszej walki o życie synka – naszego małego wojownika z połową serduszka. Beata i Andrzej, rodzice Mateuszka Licytacje dla Mateuszka Kuneckiego

211 971 zł
Jolanta Kubikowska i Sylwia Rakoczy
Jolanta Kubikowska i Sylwia Rakoczy , 65 lat

Trudna codzienność i śmiertelna diagnoza❗️POMÓŻ❗️

Mam na imię Jola, od ponad 40 lat wychowuję niepełnosprawną córkę, a kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że jestem śmiertelnie chora. Moje życie nigdy nie było łatwe, a dziś, gdy każdego dnia budzę się z myślą o diagnozie, zdaje się być jeszcze trudniejsze. Nie ma dnia, bym nie zastanawiała się, jak dalej potoczą się moje losy. Każdego dnia odczuwam strach i paniczny lęk o własne życie, ale wiem, że nie mogę przegrać.  Pod koniec grudnia wyczułam w mojej piersi zmiany, które bardzo mnie zaniepokoiły. Za namową syna, by jak najszybciej zdiagnozować, z czym mam do czynienia, od razu po nowym roku umówiłam się na wizytę. USG potwierdziły nasze przypuszczenia – w mojej piersi znajdowały się guzy… Kolejne konsultacje i biopsja nie pozostawiły już złudzeń. To złośliwy nowotwór piersi. Nie mogłam w to uwierzyć. Totalnie się załamałam. Zaledwie cztery lata temu straciłam ukochanego męża, z czym trudno było mi się pogodzić. Teraz musiałam stanąć do walki o własne życie.  W kwietniu przeszłam mastektomię piersi. Jestem pod opieką onkologów. Obecnie czekam na plan leczenia. Z pewnością czeka mnie chemioterapia. Całą sytuację utrudnia fakt, że jestem mamą niepełnosprawnej córki, która, pomimo dojrzałego wieku, wymaga takiej samej opieki, jak kilkuletnie dziecko.  Sylwia nie jest samodzielna. Muszę pomagać jej niemal w każdej czynności. W dodatku zmaga się z różnymi zaburzeniami podłoża psychicznego, dlatego wymaga dużej uwagi i spokoju.  Potrzebne leki, zarówno jej jak i mi, dojazdy do lekarzy, odpowiednia opieka, konsultacje prywatne, to wszystko wiąże się z ogromnymi nakładami finansowymi, których po prostu nie mamy. Tak bardzo boję się, że to nie choroba, a pieniądze staną się powodem przegranej, a ja nie mogę do tego dopuścić. Sylwia potrzebuje zdrowej i pełnej siły mamy.  Nie jest mi łatwo prosić, ale wiem, że nie mam innego wyboru. Pełna nadziei zwracam się do Was o pomoc. Każda złotówka i słowo wsparcia dodadzą nam otuchy i siły do dalszej walki! Jolanta z córką Sylwią

3 556 zł
Damian Siuta
Damian Siuta , 31 lat

Damian zasługuje, aby o niego walczyć! Pomożesz nam?

Historia Damiana nie jest łatwa. Ani dla niego, ani dla nas – jego najbliższych. Jest wiele spraw, na które nie mamy już wpływu, np. wydarzenia z jego przeszłości. Nadal jednak możemy kreować dla niego lepszą rzeczywistość i przyszłość. Dlatego znaleźliśmy się w tym miejscu. Pełni nadziei szukamy pomocy dla naszego drogiego Damiana.  Czasami życie bardzo doświadcza. W takiej sytuacji znalazł się też Damian. Przez pewien okres przebywał w placówce opiekuńczo-wychowawczej, z dala od swoich najbliższych. Dla każdego dziecka jest to niezwykle trudna i ciężka do zrozumienia sytuacja. Dla Damiana także była… Bardzo chcielibyśmy na tym poprzestać i powiedzieć, że później zaczęło się już lepiej układać. Niestety. Doszło do nieszczęśliwego wypadku, wskutek którego Damian prawie stracił życie! Lekarze robili, co tylko mogli i na szczęście odnieśli zwycięstwo. Damian jednak stracił swoją dotychczasową sprawność. Zwykłe, codzienne czynności stały się dla niego nieosiągalne! Jego życie znowu tak bardzo się skomplikowało...  Dzisiaj Damian nie jest już w stanie samodzielnie chodzić. Zawsze muszą mu asystować dwie osoby. Nie mówi, więc komunikacja z nim jest bardzo utrudniona… Nawet zjedzenie posiłku jest już niemożliwe, bowiem musi być karmiony dojelitowo…  Lekarze dają jednak duże szanse na polepszenie jakości życia. Jedynym sposobem jest rehabilitacja. Nie ma innego wyjścia, nie ma innej metody, która mogłaby doprowadzić do odzyskania dawnej sprawności.  Damian wykazuje bardzo dużą wolę walki. Jest gotowy do bardzo ciężkiej pracy pod okiem wykwalifikowanych specjalistów, aby tylko znowu mógł chodzić, mówić… Pragniemy dołożyć wszelkich starań, aby Damian stanął na nogi o własnych siłach i mógł na miarę swoich możliwości cieszyć się życiem. Nie jesteśmy w stanie opowiedzieć całej historii tego człowieka, ale cała ta historia sprawiła, że chcemy o niego walczyć. Damian po prostu na to zasługuje! Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Zebrane środki zamierzamy przeznaczyć na turnusy rehabilitacyjne. Wierzymy, że z Waszą pomocą uda nam się przywrócić Damianowi sens życia i wiarę w ludzi.  Dziękujemy.  Bliscy i przyjaciele Damiana

2 815,00 zł ( 17,64% )
Brakuje: 13 143,00 zł
Leonard Pawelec
Leonard Pawelec , 20 lat

Tragedia, która zabrała już zbyt wiele... Pomóż, Leonard może wrócić do zdrowia!

Leonard w grudniu skończył 19 lat, miał przed sobą całe życie. Kończył szkołę, w maju miał zdawać maturę, rozpoczął kurs na prawo jazdy. Wkraczał w dorosłe życie z głową pełną marzeń i planów na przyszłość. Jednak nieszczęśliwy wypadek wszystko przekreślił… Podczas letniego wypoczynku z przyjaciółmi nad wodą doszło do tragedii. Na pływającego Leonarda przypadkowo skoczyła inna osoba. Te sytuacja okazała się tragiczna w skutkach. Doznał on porażenia czterokończynowego (Tetraplegia). Podtopienie, przerwany oddech, złamanie, zapalenie płuc, gorączka... Leon wiele dni walczył, by zostać na tym świecie... Od tamtego feralnego dnia trwa walka o przywrócenie mu, choć w małym stopniu dawnego życia. Aktualnie Leonard przebywa na turnusie rehabilitacyjnym, gdzie pod okiem najlepszych specjalistów prowadzone są codzienne terapie i rehabilitacje, mające na celu poprawę jego sprawności. On i jego najbliżsi walczą z całych sił i wierzą, że jeszcze będzie dobrze. Miesięcznie turnus rehabilitacyjny to ogromny wydatek, który znacznie przewyższa możliwości finansowe rodziny. Leonardem od kiedy skończył 2 lata był wychowywany przez babcie. To ona przez te wszystkie lata wychowywała go, dbała by niczego mu w życiu nie brakowało. Teraz kiedy w końcu wkroczył w dorosłość i mógł odciążyć babcie z wielu obowiązków życia codziennego, przydarzył się wypadek… Skromna emerytura i niewielki zasiłek wystarczają zaledwie na podstawowe opłaty. Bez Waszej pomocy Leonard nie ma szans na powrót do sprawności. Zwracamy się do ludzi dobrego serca o wsparcie nawet minimalną kwotą, która może być nadzieją na lepsze jutro dla Leonarda. Dziękujemy bardzo za Wasze wsparcie. To młody chłopak zasługuje na szansę!  Najbliżsi 

13 724,00 zł ( 11,68% )
Brakuje: 103 755,00 zł
Gabryś Łoboda
Gabryś Łoboda , 8 lat

Gabryś chce chodzić jak inne dzieci... Potrzebne dalsze wsparcie!

Gabryś urodził się jako zdrowy chłopiec. Przez pierwsze dziewięć miesięcy jego życia tak nam się przynajmniej wydawało. Gdy jednak nie zaczynał raczkować, a w zasadzie czołgał się i nie potrafił się podeprzeć na kolankach i łokciach, zaczęłam się martwić o jego zdrowie.  Lekarze sugerowali, że synek ma wzmożone napięcie mięśniowe. Okazało się jednak, że to znacznie poważniejsza diagnoza. Kiedy Gabryś miał półtora roku, badanie rezonansem magnetycznym wykazało mózgowe porażenie dziecięce. Nasze życie wywróciło się do góry nogami! Zaczęła się walka o przyszłość synka. Intensywna rehabilitacja, hipoterapia, zajęcia z logopedą i pedagogiem - można by jeszcze wiele wyliczać… To daje nadzieję na walkę o jak największą sprawność Gabrysia. Syn porusza się w ortezach. Wciąż bardzo mało mówi. Za nim ostrzykiwanie toksyną botulinową i poważna pięciogodzinna operacja, mająca na celu zmniejszenie napięcia mięśni nóg. Synek bardzo chciałby chodzić samodzielnie, biegać, skakać jak jego rówieśnicy i bawić się ze swoją młodszą siostrzyczką, dlatego wymaga intensywnej rehabilitacji.  Koszty specjalistycznych turnusów są jednak ogromne. Jednorazowo wiąże się to z kwotą wynoszącą ponad 4 tys. złotych, a synek potrzebuje co najmniej kilka turnusów w roku.  Bardzo kochamy Gabrysia, ale miłością nie jesteśmy w stanie zapłacić za jego rehabilitację. Proszę, pomóżcie!  Oliwia, mama

45 908,00 zł ( 40,37% )
Brakuje: 67 805,00 zł
Andrzej Dłubak
Andrzej Dłubak , 72 lata

Andrzej cały czas walczy o swoją samodzielność. Potrzebne jest Twoje wsparcie!

Bardzo dziękuję w imieniu taty za Waszą dotychczasową pomoc. Dzięki Wam udało się zakupić wózek inwalidzki i zapewnić tacie specjalistyczną pomoc. To był dla nas ważny krok, który pozwolił ruszyć z miejsca! Aktualnie niezbędna jest dalsza rehabilitacja taty, który bardzo chciałby stanąć na własnych nogach.  Widząc postępy, jakie przynosi rehabilitacja, nie wyobrażam sobie przerwania tego procesu! Systematyczne ćwiczenia sprawiły, że tata uzyskał większą sprawność rąk oraz nauczył się przesiadać, np. z wózka na krzesło (ale tylko, jeżeli są na ten samej wysokości lub przesiada się z wyższego poziomu na niższy). To daje nam nadzieję, że można odwrócić skutki tego okropnego wypadku!  Celem rehabilitacji jest przebudzenie rdzenia kręgowego oraz zwiększenie wydolności fizjologicznej. Miesiące ciężkich ćwiczeń, wielu wyrzeczeń i wytrwałości przyniosły pierwsze efekty, które zwiastują, że będzie ich jeszcze więcej! Z powodu zatoru tętnicy płucnej, tata cały czas musi być także pod stałą kontrolą lekarzy oraz przyjmować leki.  Marzenie o jego sprawności i samodzielności jest w zasięgu ręki i co najważniejsze, istnieją realne szanse na jego spełnienie. Tata ma w sobie siłę, wytrwałość i wolę walki. Brakuje nam tylko środków finansowych, które mogą wszystko przekreślić...  Dlatego bardzo prosimy o dalsze wsparcie zbiórki. Będziemy wdzięczni za każdy drobny gest, który przybliży tatę do jego i naszego celu.  Agnieszka, córka Andrzeja

30 470,00 zł ( 93,14% )
Brakuje: 2 243,00 zł