Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dominika Gołębiewska
Dominika Gołębiewska , 11 lat

By mogła usłyszeć, jak bardzo ją kocham – pomóż mojej Dominice❗️

Kiedy Dominika przyszła na świat, nie miała problemów ze słuchem. Wszystko było w porządku, dopóki nie skończyła 8 lat. Wtedy objawy stały się już niepokojące. Konsultacje przyniosły nam diagnozę, której nie spodziewaliśmy się nawet odrobinę. Perlak wrodzony. To guz, który rośnie bardzo wolno i jest często bezobjawowy. U Dominiki rozwinął się na tyle, że groził zapaleniem opon mózgowych! Dlatego operacja usunięcia perlaka była zabiegiem ratującym życie! Zabieg się udał, ale wciąż czekamy na kolejny, który ma ustalić, jak będzie wyglądać przyszłość Dominiki – czy będzie mogła nosić aparat, czy uda się zrekonstruować usunięte części jej uszka. Termin zabiegu mamy na marzec 2024. Córeczka, mimo swojej dokuczliwej wady nie przestaje trzymać się optymizmu. Dużo wycierpiała, ale pogodziła się z tym. Częściej pyta mnie, dlaczego płaczę, skoro ona ma jeszcze drugie, sprawne uszko. Na dzień dzisiejszy córeczka potrzebuje systematycznej rehabilitacji, terapii i zajęć z logopedą. Utrata słuchu, nawet częściowa bardzo utrudnia jej funkcjonowanie w szkole i na co dzień, bo przecież jej umysł wciąż się rozwija! Dlatego bardzo proszę Państwa o pomoc i wsparcie. Ostatnim, czego chcę to uzależnienie zdrowia mojego dziecko od pieniędzy. Nasza sytuacja jest trudna… Mój synek również potrzebuje wsparcia rodzica. Każda, najmniejsza wpłata to dla nas ogromny gest i nadzieja w dalszej walce o sprawność Dominiki. Magdalena, mama

670 zł
Olek Paliwoda
Pilne!
Olek Paliwoda , 22 lata

Śmiertelnie chory 21-latek❗️ Ostra białaczka zaatakowała Olka❗️

Mam 21 lat. Zachorowałem na ostrą białaczkę limfoblastyczną – chorobę o wysokim procencie śmiertelności. Mój dług w szpitalu to 80 tysięcy złotych… Przyjechałem do Polski za pracą. Było to jeszcze przed wojną 1 lutego 2022 roku. Przepracowałem rok. Pamiętam jak dziś początek marca tego roku. Zaczęło się od gorączki, bólu pleców, złego samopoczucia. Coraz bardziej brakowało mi sił, nie mogłem chodzić do pracy. Gdy gorączka nie ustępowała, zgłosiłem się na oddział pomocy doraźnej. Lekarz zapisał mi leki i wysłał do domu. Kazał wrócić, jeśli sytuacja będzie się utrzymywać. Niestety temperatura nie malała, a ciągle rosła. Wtedy zbadano mi krew. Wyszła niska hemoglobina. Jeszcze nie wiedziałem, że za kilka godzin dostanę tak koszmarną wiadomość, która będzie się równała z walką o życie. Badanie szpiku wykazało ostrą białaczkę limfoblastyczną – nowotwór krwi i szpiku kostnego. Od marca leczę się w szpitalu w Warszawie w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii. Ukończyłem 3 kursy chemioterapii i zacząłem czwarty. Niestety w trakcie leczenia okazało się, że mój ubezpieczyciel nie pokryje kosztów terapii za okres czerwiec – lipiec. Dzięki Urzędowi do Spraw Cudzoziemców leczenie po tym okresie mam opłacane, jednak 80 tys. zaległej kwoty muszę opłacić sam. Ja niestety nie zarabiam, nie mogę pracować ze względu na stan zdrowia i ciągłe pobyty w szpitalu. Pomaga mi moja mama, która również zamieszkała w Polsce, ale takie kwoty nigdy nie zbierzemy. Bardzo prosimy o pomoc, abym mógł pokonać chorobę i wrócić do normalnego życia. Olek ➡️ Poznaj bliżej Olka

1 119,00 zł ( 1,12% )
Brakuje: 97 930,00 zł
Sabinka Storozum
Sabinka Storozum , 4 latka

Zamknięty świat naszej córeczki... Pomagamy Sabinie!

Sabina jest naszą kochaną 3-letnią córeczką. Do pewnego czasu rozwijała się prawidłowo. Niestety, gdy miała około 2 lat, zauważyliśmy, że dzieje się z nią coś niepokojącego. U córeczki zdiagnozowano autyzm. Teraz potrzebujemy pomocy, żeby znaleźć jego przyczynę! Nasza dziewczynka chodzi na co dzień do przedszkola. Niestety nie wyraża tam chęci i zainteresowania prowadzonymi zajęciami. Próba posadzenia jej w kręgu razem z grupą, wywołuje krzyk… Sabinka nie mówi. Nie spożywa też posiłków w przedszkolu. Nie potrafi sama załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych, nosi pampersa. Nie rozumie emocji, nie okazuje ich. Trudno nawiązać z nią jakiś kontakt. Często reaguje płaczem, krzykiem. Wiemy, że świat zewnętrzny musi być dla niej przerażający, przez co zamyka się w swoim własnym. Na szczęście istnieją też aspekty jej zachowania, które napawają optymizmem. Córeczka lubi prace plastyczne z użyciem farb, zabawy sensoryczne. Interesuje się zabawkami, lubi zabawę klockami, czy kuchnią. Jej rozwój fizyczny jest w normie. Potrzebujemy środków na badania genetyczne. Pozwolą one sprawdzić, jaka jest przyczyna zaburzeń Sabinki. A to da szansę na wybranie odpowiedniej drogi leczenia i rehabilitacji. Obecnie córka jest pod opieką neurologa, uczęszcza też na zajęcia u neurologopedy. Wszystko to już generuje wysokie koszty.  Bardzo prosimy o pomoc! Chcemy walczyć o rozwój naszej córeczki. Dzięki Waszemu wsparciu będzie to łatwiejsze. Wierzymy, że będziecie z nami i razem damy Sabince lepszą przyszłość! Rodzice

127 zł
Anna Pierścińska
Anna Pierścińska , 44 lata

Pragnę być zdrowa – dla siebie i dla moich synów❗️

Sierpień 2022 r. Razem z moimi synami cieszyliśmy się ostatnimi dniami wakacji. Za chwilę znowu miał się rozpocząć rok szkolny i powrót do wielu obowiązków. Miało czekać nas wybieranie nowych zeszytów i temperowanie kredek. Z dnia na dzień sklepy i wspólne wieczory w zaciszu domowym, musiałam zamienić na salę operacyjną. Jestem mamą dwóch cudownych chłopców w wieku 7. i 12. lat. Chcę ich wychować i zapewnić jak najlepszą przyszłość, dlatego wiedziałam jak ważne jest bycie zdrowym. Regularnie wykonywałam różne badania, chodziłam na kontrole, dbałam o siebie. To jednak nie wystarczyło… Nagle pojawił się potworny atak bólu. Był tak wielki i tak bardzo nie do wytrzymania, że od razu trafiłam do szpitala. Lekarze nie zastanawiali się długo i szybko przeprowadzili bardzo radykalną operację.  Diagnoza była dla mnie szokiem – RAK JAJNIKA! Początek roku szkolnego stał się wtedy dla mnie symboliczny: moi chłopcy pisali sprawdziany i dyktanda ortograficzne, a ja zostałam poddana największemu testowi, w którym walczyłam nie o ocenę, ale o WŁASNE ŻYCIE i PRZYSZŁOŚĆ MOICH DZIECI. Przeszłam 8 cykli chemioterapii, które jeszcze bardziej zmieniły moją dotychczasową rzeczywistość. To był bardzo ciężki, smutny i bolesny czas, o którym dalej myślę ze łzami w oczach… Obecnie jestem w trakcie immunoterapii, która niestety jest okropnie kosztowna i nierefundowana. To droga, którą muszę podążać, aby całkowicie wyzdrowieć. Mam przecież dla kogo żyć! Tutaj właśnie zaczyna się etap, którego nie zdołam już samodzielnie przejść – brakuje już środków na moje dalsze leczenie. Potrzebuję nie tylko immunoterapii, ale także stałej rehabilitacji oraz częstych i regularnych badań i konsultacji medycznych. Z tego powodu kilka razy w miesiącu muszę wstawiać się w szpitalu w Warszawie.  Nie było mi łatwo przyjść tutaj i prosić znajomych i obcych ludzi o pomoc. Jestem jednak matką, a w tym przypadku swoją dumę muszę schować do kieszeni. Sprawdzian, któremu zostałam poddana dotyczy nie tylko przyszłości mojej, ale także moich synów. To zbyt małe dzieci, aby teraz straciły matkę! Proszę, pomóż mi walczyć. Ania

6 345,00 zł ( 7,1% )
Brakuje: 83 017,00 zł
Katarzyna Wiechoczek
Katarzyna Wiechoczek , 52 lata

Zawsze żyłam dla innych, teraz sama potrzebuję wsparcia! Proszę, pomóż!

Dziękuję za dotychczasową pomoc! Na szczęście lek, na który wcześniej potrzebowałam środków, zyskał refundację. Życie ze stwardnieniem rozsianym dalej jest jednak niezwykle trudne. Chcę prosić Was o wsparcie! Potrzebuję nowego wózka elektrycznego oraz intensywnej rehabilitacji.  Moja historia Zawsze żyłam dla innych. O sobie myślałam na samym końcu, ale jak się ma dwóch chorych synów, nie ma się na to zwyczajnie czasu. Opiekowałam się nimi samodzielnie przez ponad dwadzieścia lat. Jeden z nich ma zespół Aspergera, a u drugiego zdiagnozowano autyzm. W pewnym momencie sytuacja się odwróciła i to oni musieli zająć się schorowaną matką. Gdy bolały mnie ręce i nogi, brałam to za objaw przemęczenia, a nie groźnej choroby. Kiedy jednak ból stał się nie do zniesienia, zrobiłam badania. Lekarze wykryli stwardnienie rozsiane pierwotne. Było to w grudniu 2018 roku, ale ponoć chorowałam już od dłuższego czasu – nawet 10 lat… Nie miałam klasycznych rzutów, jak inni chorzy. U mnie przychodziło to stopniowo. Coraz mniej sił, gorsza sprawność i problemy z samodzielnością. Choroba zmusiła mnie do korzystania z wózka.  Z dnia na dzień czułam się coraz słabiej. Do problemów z poruszaniem doszły zawroty głowy i trudności z przełykaniem. Początkowo, prawa ręka była właściwie niesprawna, zrobienie czegoś lewą kosztowało mnie strasznie dużo wysiłku… Po latach leczenia i rehabilitacji jest lepiej. Chociaż niestety, dochodzą też nowe objawy. Ostatnio pojawiły się u mnie bolesne, palące uczucie w nogach. Całe życie walczyłam o samodzielność moich synów. Teraz są dorośli – jeden z nich pracuje, drugi studiuje. Mimo przeszkód, z każdym dniem coraz sprawniej odnajdują się w świecie, jednak dalej bardzo mnie potrzebują. Stwardnienia rozsianego nie da się wyleczyć, ani cofnąć jego objawów. Można jedynie spowolnić rozwój choroby poprzez przyjmowanie specjalnego leku. Za pierwszą dawkę zapłaciłam dzięki wsparciu rodziny. Na szczęście, później lek zyskał refundację i mogę z niego do dzisiaj korzystać. Skromna renta ledwie starcza mi na codziennie utrzymanie. Dlatego proszę, pomóż mi w walce z chorobą. Muszę być jak najbardziej sprawna dla swoich synów, a do tego potrzebuję intensywnej rehabilitacji. Muszę też kupić nowy wózek. To wszystko ogromne koszty, których sama nie udźwignę… Katarzyna

2 011 zł
Sylwia Zamkowska
Sylwia Zamkowska , 49 lat

Tętniak prawie ją zabił... Pomagamy Sylwii wrócić do rodziny!

Środa, 24 maja 2023 roku miała być kolejnym, zwykłym dniem w życiu mojej mamy, Sylwii. Niestety, stało się coś, co zmieniło życie całej naszej rodziny. W głowie mamy pękł tętniak, który doprowadził do ciężkiego obrzęku mózgu.  Mama, zanim straciła przytomność, zdążyła zadzwonić po pomoc. To był prawdziwy cud, o wszystkim decydowały minuty. Trafiła do szpitala, gdzie została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Na moje pytania o stan mamy lekarze odpowiadali tylko, że trzeba czekać…  Czekałem więc na rozwój sytuacji. Byłem pełen strachu, ale miałem też nadzieję, że cały ten koszmar skończy się pozytywnie. Wiedziałem, że mama może obudzić się niebawem, ale może też nie obudzić się wcale… Tak bardzo chciałem móc znów z nią porozmawiać, zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Niepokój narastał, bałem się, że stracę drugiego rodzica. Mój tata parę lat temu uległ ciężkiemu wypadkowi, którego niestety nie przeżył… Na szczęście, minęło kilka dni i mama się wybudziła! Póki co nie jest w stanie mówić, ale rozumie, co się wokół niej dzieje. Reaguje wzrokiem, kiedy chcę się z nią porozumieć. Czuje obecność moją i rodziny. Wiem, że jest z nami i walczy, jak tylko może. Aby mama wróciła do wcześniejszej sprawności, niezbędna będzie intensywna rehabilitacja. Aby miała szansę wygrać tę trudną walkę, trzeba jak najszybciej rozpocząć terapię. Niestety koszty leczenia są bardzo duże i bez Waszej pomocy nie dam sobie rady. Proszę, pomóżcie mi! Bez Was mama nie zawalczy o swoją sprawność. Chcę, żeby wróciła do mnie, do swoich wnuków i do wszystkich, którzy na nią czekają.  Nikodem, syn Zobacz emocjonalny apel syna Sylwii!

63 000,00 zł ( 38,55% )
Brakuje: 100 405,00 zł
Maria Kecher
Maria Kecher , 63 lata

Operacja jest dla mojej mamy nadzieją na życie bez bólu. Proszę, pomóż!

Moja mama nigdy nie miała łatwego życia. Mając zaledwie 17 lat musiała się usamodzielnić i na nowo zacząć swoje życie. Udało jej się. Wyszła za mąż, urodziła mnie i moją siostrę. Chwilę później zaczęły się jednak poważne problemy z jej zdrowiem… Mama odczuwała silne bóle w całym ciele, takie, które często towarzyszą grypie. Po kilku latach dokładnej diagnostyki przyszedł czas na rezonans magnetyczny, po którym pojawiła się diagnoza – jamistość rdzenia kręgowego, rzadka choroba genetyczna. Okazało się, że u mamy w odcinku piersiowym kręgosłupa utworzyła się cysta. Lekarze zaproponowali zabieg operacyjny, ale nie dawał on gwarancji, że mama wróci do normalnego funkcjonowania, wręcz przeciwnie, gdyby coś poszło nie tak, mama byłaby całkowicie sparaliżowana.  Wtedy strach przed powikłaniami zwyciężył. Mama nie podjęła ryzyka. Przez tyle lat choroba jednak bardzo postąpiła. Obecnie mama nie ma czucia w rękach, przez co nie jest w stanie wykonywać jakiejkolwiek czynności. W tym roku, w maju, po wykonanym rezonansie, okazało się, że cysta w odcinku piersiowym powiększyła się i pojawiła się jeszcze nowa, na całej długości szyi. Wyłoniła się kolejna potworna diagnoza – zespół Arnolda-Chiariego.  Jedynym ratunkiem, aby zapobiec dalszym powikłaniom u mamy, jest operacja w Barcelonie. Skontaktowałyśmy się z kliniką i otrzymaliśmy wiadomość, że mama została zakwalifikowana do operacji. Znamy już plan leczenia obejmujący poszczególne etapy. Niestety koszty są ogromne i nie stać nas na ich pokrycie. Moja Mama jest wspaniałym człowiekiem i chciałabym bardzo żeby mogła przypomnieć sobie jak to jest żyć bez bólu… Po prostu żyć, bo choroba, na którą cierpi, sieje spustoszenie w jej organizmie, grozi trwałą niepełnosprawnością, a w najgorszym przypadku również śmiercią! Proszę, pomóżcie mi uwolnić mamę od tego strachu i cierpienia!  Marta, córka

4 420,00 zł ( 4,47% )
Brakuje: 94 410,00 zł
Tymon Pałka
Tymon Pałka , 4 latka

Walczymy o jego rozwój z całych sił – u Tymusia wykryto AUTYZM!

Urodził nam się zdrowy synek – wyczekany, ukochany od pierwszego bicia serca, po prostu nasz Tymuś. Szczęściu nie było końca! Lekarze nie podejrzewali żadnych chorób. Mogliśmy się tylko cieszyć. Gdy Tymon miał 2 lata, zaczęliśmy podejrzewać spektrum autyzmu… Uciekanie wzrokiem, niereagowanie na imię,  trudności w rozumieniu i wyrażaniu uczuć, zaburzenia empatii, brak mowy – to typowe zachowania dla dzieci z tym zaburzeniem. Pół roku później przypuszczenia potwierdzili lekarze. Tymon cierpi również na nadwrażliwość słuchową oraz zaburzenia sensoryczne. Aby pomóc naszemu synkowi, jak najlepiej się rozwijać, potrzebujemy środków na opłacenie leczenia, terapii i niezwykle ważnych sprzętów do rehabilitacji. Tylko z Twoją pomocą będzie to możliwe. Już teraz dziękujemy Ci za otwarte serce i chęć niesienia pomocy. Dzięki Tobie Tymuś ma większe szanse. Dzięki Tobie może być bardziej samodzielnym chłopcem. Rodzice

250 zł
Władysław Horbatiuk
Władysław Horbatiuk , 15 lat

SMA odbiera Władkowi siły... Proszę, pomóż!

Jestem mamą Władka, mojego kochanego 14-latka, który choruje na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Przez chorobę, całe życie mojego dziecka to ogromne cierpienie… Syn urodził się zdrowy, wszystkie wyniki badań były dobre. Ze szpitala wyszliśmy już na trzeci dzień po porodzie. Niestety po kilku miesiącach zaczęłam zauważać, że dzieje się coś złego i Władek nie rozwija się prawidłowo. Po przeprowadzeniu testów genetycznych okazało się, że synek ma SMA typu II. Pierwsze tygodnie od diagnozy to prawdziwy szok i totalna frustracja. Jak to możliwe, że moje dziecko jest chore na nieuleczalną chorobę? Czy to oznacza, że nie dożyje do swoich pierwszych urodzin? Kolejne pytania krążyły w mojej głowie… Ale nie poddałam się. Dzwoniłam do wszystkich możliwych lekarzy, pytałam ich, co da się zrobić. Podjęliśmy jednak leczenie komórkami macierzystymi. Specjaliści powiedzieli, że choroba nie powinna postępować, ale nie dawali też żadnych gwarancji. Potem zaczęła się intensywna rehabilitacja, masaże, gimnastyka, zabiegi. I tak jest do dzisiaj. 20 lutego 2023 roku, syn miał operację skoliozy, wszczepiono mu specjalne implanty. Operacja była skomplikowana, trwała aż 8 godzin. Zabieg zostawił ślad na zdrowiu syna. Bardzo schudł, a biorąc pod uwagę jego diagnozę, jest to niebezpieczne. Ostatnio poczuł się lepiej, ćwiczy na rowerku rehabilitacyjnym, może sam jeść, siedzieć (chociaż tylko z podparciem). Niestety, nie wstaje i nie przewraca się na bok – nie ma na to siły. Po operacji potrzebuje ciągłej rehabilitacji, zajęć na basenie. Jest nam niezwykle trudno. Mieszkamy w Kijowie, do którego przeprowadziliśmy się niedawno przez wojnę. Nasz dom został zniszczony… Choroba postępuje i zabiera Władkowi siły. Jego mięśnie codziennie stają się coraz słabsze. Niestety, leki, których potrzebuje, nie są refundowane. Dlatego bardzo Was proszę, pomóżcie nam zatrzymać tę straszną chorobę! Kateryna, mama

10 143,00 zł ( 3,32% )
Brakuje: 295 177,00 zł