Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Grzegorz Jeleń
Grzegorz Jeleń , 51 lat

Pomoc dla Grzegorza – walka z SLA❗️

Takich zbiorek, jak ta jest wiele, a ja nigdy nie prosiłem o pomoc. Tym razem jednak proszę o wsparcie, przede wszystkim dla mojej rodziny. Nazywam się Grzegorz i żyję w cieplej, kochającej rodzinie jako szczęśliwy mąż oraz ojciec dwojga dorosłych dzieci. Przez wiele lat byłem filarem mojej rodziny – niestety, rok temu wszystko się zmieniło. Latem ubiegłego roku mój organizm zaczął wysyłać niepokojące objawy: moja prawa noga nie nadążała za lewą, nie mogłem samodzielnie zejść z roweru. Szybko dołączył ogromny ból barku, a potem – stopniowy niedowład wszystkich kończyn. Leczono mnie na różnego rodzaju zapalenia, ale niestety ból się nasilał. Po długotrwałych badaniach, niezliczonych wizytach u specjalistów i oczekiwaniu na diagnozę, zaledwie dwa miesiące temu usłyszałem – „stwardnienie zanikowe boczne (SLA)”. Ta wiadomość była dla mnie i rodziny porażająca. Przyszła w momencie, kiedy moja córka planowała swój ślub. W dniu uroczystości, zamiast z nią tańczyć, spędziłem ten wyjątkowy moment na wózku inwalidzkim. SLA to choroba, która rozwija się szybko i prowadzi do paraliżu ciała, w tym organów odpowiedzialnych za przełykanie i oddychanie. Obecnie mój stan zdrowia ulega szybkiemu pogorszeniu. Doświadczam coraz większych trudności z poruszaniem się – nie jestem w stanie samodzielnie funkcjonować. Już od kilku miesięcy każdego dnia potrzebuję pomocy przy codziennych czynnościach, takich jak mycie, jedzenie czy korzystanie z toalety. Osłabienie mięśni sprawia, że jestem zależny od mojej rodziny, co jest dla mnie trudne do zaakceptowania. Moja żona musi w pełni poświęcić się opiece nade mną, co odbija się na jej zdrowiu, też tym psychicznym, co przekładało się na kolejne zwolnienia lekarskie. Moje dzieci musiały zaniechać swoje dotychczasowe zawodowe plany, by pomagać mi na co dzień i przejąć moje obowiązki domowe. Cała sytuacja jest dla mnie bardzo trudna, czuję się bezsilny, jakbym nagle stracił kontrolę nad swoim życiem. Razem z rodziną staramy się zebrać fundusze na kosztowne leki poprawiające jakkolwiek komfort codziennego życia, przyszłą rehabilitację oraz przystosowanie domu do moich potrzeb: dostosowanie sypialni, zainstalowanie rampy wjazdowej na piętro (obecnie jestem znoszony przez rodzinę, żonę, dzieci lub znajomych) i przystosowanie łazienki. Chcemy skorzystać z wszelkiej dostępnej terapii, aby utrzymać jak największą jakość życia, mimo trudności, z którymi się zmagamy. Każda forma wsparcia jest dla mnie ogromnie istotna. Wierze, że dzięki Waszej pomocy będę mógł dzielić się radością z moimi bliskimi dłużej, niż zakłada okrutna statystyka, a wspólne życie przez kolejne lata będzie nieco mniej uciążliwe. Grzegorz

31 101 zł
Iwan Lytwynenko
Iwan Lytwynenko , 4 latka

Potrzebny ratunek w walce z SMA❗️

Iwan to nasz wesoły, mądry, najukochańszy syn. Syn, którego wyniszcza SMA. Postępuje, zabierając mu samodzielność i jeśli nie będziemy walczyć z tą paskudną chorobą, nasze dziecko stanie się wspomnieniem. Synek nie może samodzielnie siedzieć, stać ani chodzić. Skolioza nie pozwala mu siedzieć w zwykłym krzesełku do karmienia ani w wózku. Jego ruchom towarzyszy ból i dlatego musimy dwa razy w roku zapewniać mu dostosowany sprzęt. Gorset, ortezy, specjalne krzesło i inne zamiast zabawek i gry w piłkę. Tak wygląda codzienność, a jest coraz gorzej, bo skolioza postępuje. Iwan jest dość wysoki jak na dziecko z SMA i przez szybki wzrost równie szybko wyrasta z gorsetów. Po podaniu zastrzyku synek zaczął lepiej mówić i rozumieć, co się do niego mówi, ale fizycznie stoimy w miejscu. Dlatego bardzo potrzebne jest nam wsparcie, by kontynuować rehabilitację i zapewnić synkowi wszystkie niezbędne sprzęty. Udało nam się zebrać część kwoty, ale to nie wystarczy. Każde wsparcie, jakie otrzymamy, będzie nieocenione, by ratować nasze dziecko. Rodzice

720,00 zł ( 4,51% )
Brakuje: 15 238,00 zł
Ksawier Bulicz
Ksawier Bulicz , 6 lat

Ksawier stracił słuch na skutek okrutnej choroby❗️Potrzebna Twoja pomoc❗️

Mój świat wywrócił się do góry nogami w marcu 2024 roku. Ksawier dostał nagle wysokiej gorączki i silnego kaszlu, pojawiły się też wysypka i bóle mięśni. Objawy były podobne do grypy. Lekarz przepisał leki, dzięki którym synek poczuł się lepiej. Jednak nie na długo… Kilka dni później stan Ksawiera drastycznie się pogorszył – przestał jeść i pić, coraz bardziej tracąc siły! Został przewieziony karetką do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili inwazyjną chorobę meningokokową z zapaleniem opon mózgowych! Byłam przerażona! Nigdy tak bardzo nie martwiłam się o mojego synka. Do końca życia nie zapomnę widoku wycieńczonego Ksawiera, leżącego w szpitalnym łóżku. Każdy dzień spędzony na oddziale trwał wieczność… Mój synek był w szpitalu przez około miesiąc. Przez cały ten czas leżał i nie mógł swobodnie się poruszać. Jego stan się stabilizował, lecz pojawiły się u niego problemy ze słuchem. Lekarze wykonali badanie, którego wynik okazał się kolejnym ciosem. U Ksawiera stwierdzono obustronną głuchotę czuciowo-nerwową! Konieczne było wszczepienie implantów, jednak synek nadal nie słyszy jak dawniej. Potrzebuje rehabilitacji i różnych zajęć, by móc wrócić do zdrowia. Staram się zapewnić mu wszystko, czego potrzebuje, jednak dużym problemem są pieniądze… Okrutna choroba stanęła na przeszkodzie dalszego rozwoju Ksawiera. Ciężko mi pogodzić się z tym, że to wszystko spotkało moje dziecko. Sprzęt medyczny, jakiego potrzebuje synek, jest bardzo drogi, dlatego będę wdzięczna za każde wsparcie okazane mu w tym trudnym czasie. Dzięki Wam przyszłość Ksawiera może być lepsza! Agnieszka, mama

380 zł
Agata Kulińska
Agata Kulińska , 15 lat

Wystarczy tak niewiele, aby odmienić życie Agaty! POMÓŻ!

Agatka, nasza pogodna córeczka, urodziła się z zespołem mnogich wad wrodzonych. Już w drugiej dobie życia córka przeszła skomplikowaną operację zamknięcia przepukliny oponowo-rdzeniowej, a po miesiącu zabieg wszczepienia zastawki ze względu na wodogłowie. W kolejnych latach operacji było jeszcze kilka: wyłonienie stomii, operacja stopy (końsko-szpotawa), a także zabieg zakotwiczonego rdzenia. W kwietniu 2023 Agatka zaczęła się gorzej czuć. Wszystko wskazywało na to, że to jakiś problem z zastawką w głowie. Badania to wykluczyły. Stan córki był jednak bardzo poważny. Złe wyniki wątroby, opuchnięte nogi... Została więc w szpitalu. Zauważono, że oddycha bardzo płytko. Po kilku dniach zaczęła sinieć. Od tamtej pory musi być zaopatrywana w tlen za pomocą specjalnego koncentratora. Nie wiadomo, jaka jest przyczyna tych problemów.  Po powrocie ze szpitala niemożliwy okazał się powrót do szkoły. Nowy rok szkolny Agatka rozpoczęła więc nauką w domu. Była przez to pozbawiona codziennych kontaktów z rówieśnikami, a zwykłe wyjście do sklepu zaczęło stanowić ryzyko infekcji. Córka stała się więźniem własnego domu.  Dzięki Waszemu wsparciu udało nam się zakupić nowy wózek inwalidzki dla naszej córki i pojechać z Agatką na turnus rehabilitacyjny, który przyniósł ogromne efekty. Córka wzmocniła się ruchowo, a także wydolnościowo. W ciągu dnia stara się oddychać bez wsparcia koncentratora tlenu. Naszym marzeniem jest, aby w przyszłości mogła całkowicie z niego zrezygnować.  Chcielibyśmy zagwarantować naszemu dziecku potrzebne wsparcie i zapewnić wyjazdy na kolejne turnusy rehabilitacyjne, jednak koszty każdego dnia rosną, a potrzeb nie brakuje. Dlatego bardzo prosimy Was o dalsze wsparcie w tej trudnej sytuacji. Środki zebrane z 1,5% podatku i innych źródeł nie wystarczają... Potrzebujemy Waszej pomocy!  Rodzice

1 342,00 zł ( 4,2% )
Brakuje: 30 573,00 zł
Grzegorz Fit
Grzegorz Fit , 41 lat

Nasz urlop zamienił życie męża w KOSZMAR... Ratunku❗️

3 sierpnia 2024 roku świat mojego męża nagle się zatrzymał. To miał być zwykły, miły wieczór spędzony w gronie przyjaciół w przydomowym basenie. Letni odpoczynek w jacuzzi i chwilowe odcięcie od codziennych obowiązków, okazało się być początkiem koszmaru, który trwa do dziś... Grzegorz, ukochany mąż oraz tata dwójki malutkich dzieci, w ciągu kilku sekund stracił zdrowie i dotychczasowe życie. Niefortunne wejście do wody sprawiło, że doznał ciężkiego urazu kręgosłupa szyjnego. To doprowadziło do paraliżu wszystkich kończyn oraz niewydolności oddechowej. Każdy dzień od tego nieszczęśliwego wypadku to wyczerpująca walka o jego życie na oddziale intensywnej terapii. Z bólem przyglądam się, jak los odebrał mojemu mężowi wszystko, to co kochał – pracę, służbę w ochotniczej straży pożarnej i możliwość wykonywania najprostszych czynności... To jednak dopiero początek trudnej drogi, która przed nami. Czeka go długa, kosztowna rehabilitacja, leczenie i całodobowa opieka, bez której Grzesiu nie jest w stanie sobie poradzić. Mój mąż, który zawsze był człowiekiem o wielkim sercu, pełnym życia i chęci do niesienia innym pomocy, stracił niemal wszystko w okamgnieniu. Nikt z nas nie spodziewał się, że tak długo oczekiwany wypoczynek może przynieść nieoczekiwane i brutalne konsekwencje.  Grzegorz od zawsze był uczynny i chętnie pomagał innym. Ochoczo niósł wsparcie w każde miejsce, gdzie go brakowało. Teraz to my mamy szansę odwdzięczyć się mu za wszystko, co dla nas robił. Bez Waszego zaangażowania nie jestem jednak w stanie zapewnić Grzesiowi niezbędnego leczenia oraz rehabilitacji, które dałyby szansę na powrót do życia, które tak kochał. Ich koszta wykraczają poza moje możliwości... Proszę Was, z całego serca, pomóżcie mi zawalczyć o życie Grzegorza. Wierzę, że razem możemy dokonać cudu i pozwolić mu powrócić do rodziny, która na niego czeka – do mnie, do naszej córeczki Poli i synka Maksyma.  Basia, żona Grzegorza

61 686 zł
Artem Smolannikow
Pilne!
Artem Smolannikow , 4 latka

Potrzebna PILNA pomoc dla umierającego 4-latka❗️Nowotwór nie odpuszcza...

Jesteśmy w rozpaczy… Miesiące złych diagnoz sprawiły, że mój synek był bez właściwego leczenia, a nowotwór rozszalał się w jego maleńkim organizmie! Gdy w końcu zapadła diagnoza, okazało się, że w naszym kraju Artemek ma niewielkie szanse na przeżycie… Jesteśmy obecnie w Turcji, gdzie kontynuujemy walkę o życie mojego dzielnego synka, ale skończyły się pieniądze na dalsze leczenie… Pomocy! Zatrzymajmy śmierć! Tylko dzięki Waszemu niesamowitemu wsparciu byliśmy do tej pory w stanie walczyć o Artemka. Niestety przyszedł kolejny rachunek, wycena dalszego leczenia synka. To ponad 300 tysięcy dolarów! TO CENA ZA ŻYCIE... Przerażająco wysoka... Znów jesteśmy zmuszeni prosić Was o pomoc! Do czerwca 2023 roku mój synek był wesołym chłopcem. Nagle zaczęły mu puchnąć stawy w łokciach. Lekarz rodzinny skierował nas do traumatologa. Po zdjęciu rentgenowskim stwierdzili skręcenie… Skierowanie do kliniki i kolejna informacja – pęknięcie kości. Rączki Artemka zostały zagipsowane. Potem synkowi zaczęły puchnąć kolanka, stwierdzono skręcenie i zapalenie stawów. To ostatnie leczyliśmy przez 3 miesiące. To była strata czasu – dopiero dziś to wiemy… Pewnego dnia synkowi spuchło oczko. Wiedziałam już, że lekarze wciąż się mylili, a mój synek walczy ze znacznie groźniejszą chorobą, coś musi być nie tak! Kolejny miesiąc biegaliśmy od szpitala do szpitala, ale nikt nie mógł postawić właściwej diagnozy! Wyprosiłam u neurochirurga zbadanie synka i tomografię głowy. Po kilku godzinach zawołali nas do gabinetu. Tych słów nie zapomnę do końca życia: “Pani synek ma w głowie 2 guzy”. Straciłam czucie w nogach, osunęłam się na ziemię… Nasze życie zamieniło się w piekło onkologii i strachu. A najgorsze miało dopiero nadejść… W oczekiwaniu na kolejne badania synek cierpiał niesamowicie. Bolały go rączki, nóżki, nie mógł chodzić. Nawet postawienie jednego kroczku było bardzo bolesne. 4 miesiące żył na środkach przeciwbólowych, zanim przyszła OSTATECZNA DIAGNOZA – NEUROBLASTOMA! Powiedzieli nam od razu, że w Ukrainie synek ma niewielkie szanse przeżycia! Byliśmy załamani… W panice szukaliśmy lekarzy, którzy mogliby uratować nasze dziecko – na całym świecie. W końcu się udało: w Turcji znaleźliśmy lekarza, który uratował już wiele dzieci z tą straszną chorobą. Podjęliśmy decyzję o sprzedaży domu, by mieć środki na wyjazd i rozpoczęcie leczenia za granicą. Natychmiast wyjechaliśmy do Turcji. Tutaj znaleziono jeszcze guza nadnercza…  Wdrożone leczenie przynosi poprawę, ale nie możemy go przerwać. A tak się stanie, bo nie mam już pieniędzy… Mój mąż wciąż walczy na wojnie na Ukrainie, broni kraju przed agresorami. Musiałam zostawić starszego syna w domu, żeby uratować młodszego... Nie wiem, co robić, jak uratować Artemka… Błagam o pomoc, bo jesteście naszą ostatnią nadzieją na życie… Ale aby całkowicie wyleczyć moje dziecko, potrzebne są bardzo duże środki... Lekarze twierdzą, że leczenie potrwa co najmniej 2 lata… Gdy guz mózgu zmniejszy się, przeprowadzona zostanie operacja. Obecnie Artem jest w trakcie 9. cyklu chemioterapii, przed nim jeszcze dziesiąty. Potem zacznie się immunoterapia, która jest droższa od chemii...  Artemek źle znosi leczenie. Kilkukrotnie potrzebna była dodatkowa hospitalizacja. To wiązało się niestety z dodatkowymi kosztami... Na szczęście są też pozytywy. Artemek już może chodzić. Gdy przyjechaliśmy do Turcji, tak strasznie bolały go nóżki, że miał ogromny problem z postawieniem kroku! Jesteśmy bardzo wdzięczni za niesamowitą pomoc, którą otrzymaliśmy na początku naszego leczenia. Mieliśmy nadzieję, że zebrana kwota wystarczy... Ale niestety, Artemowi nie udało się tak szybko wyzdrowieć, jak byśmy tego chcieli. Choroba mocno trzyma go w swych szponach... Jeśli teraz nie uda nam się zebrać środków na dalsze leczenie, to będzie trzeba je przerwać... A wtedy Artemek umrze... Nie możemy do tego dopuścić! Błagamy Was, pomóżcie nam pokonać tę straszną chorobę. Musiałam zostawić starszego synka, by wyjechać i ratować młodszego! Jestem zrozpaczona, desperacko szukam ratunku! Błagam, usłysz moje wołanie o pomoc! Pomóż uratować mojego małego, niewinnego synka, który tak strasznie cierpi! Zrozpaczona mama

919 385,00 zł ( 67,62% )
Brakuje: 440 189,00 zł
Kacper Andrzejewski
Kacper Andrzejewski , 21 lat

Pomóż w wymagającej walce o zdrowie i sprawność Kacpra❗️

Kochani Darczyńcy! Dziękujemy za Waszą hojność, którą okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki dla Kacpra. Jesteśmy bardzo wdzięczni!  Niestety nasza walka trwa, prosimy o dalsze wsparcie: Kacper po raz pierwszy zajrzał w oczy śmierci zaraz po urodzeniu. Jednak już nie raz pokazał, jak wielka jest w nim siła, determinacja i wola życia. Wygrał już nie jedną bitwę w tej najważniejszej wojnie o zdrowie i życie. Lekarze zdiagnozowali u niego rozszczep kręgosłupa. Kacper przyszedł na świat dużo wcześniej, niż moglibyśmy się tego spodziewać. Nie dość, że musiał zmierzyć się ze skutkami wcześniactwa, to jeszcze ze szkodami, które wyrządziła w jego organizmie choroba. Prosto po narodzinach trafił na stół operacyjny, a lekarze kazali nam przygotować się na najgorsze. Nie dawali mu zbyt wielu szans. Chrzest odbył się w warunkach szpitalnych, w inkubatorze.  Kacper walczy do tej pory, a właśnie kończy 20 lat. Codziennie uczęszcza na intensywną rehabilitację. Jego sytuacja jest o wiele trudniejsza, niż u innych dzieci z tą przypadłością. Rozszczep kręgosłupa poskutkował niedowładem kończyn dolnych, zniekształceniem stóp, przykurczami w kolanach i stopach. To wszystko towarzyszy mu już od pierwszych dni życia i od samego początku wymaga intensywnej rehabilitacji.  To niestety nie koniec naszych problemów. Kacper musi mierzyć się również z wodogłowiem, niepełnosprawnością intelektualną, wodonerczem, musi być cewnikowany i korzysta z pampersów. Staram się robić wszystko, by jego codzienność nie była aż tak trudna. Jeździmy z nim na turnusy, na których każdy obszar jego niepełnosprawności jest rehabilitowany. Ponadto Kacper jest pod stałą opieką specjalistów, poradni, ośrodków. Wszystko po to, by rozwijał się możliwie jak najlepiej. Niestety to, co jest niezbędne, generuje również ogromne koszty. Kacperka wychowuję sama. Niestety dwa lata temu po ciężkiej i długiej walce z chorobą odszedł mój mąż. Od tamtej pory sama muszę zapewnić Kacprowi odpowiednią opiekę. Poza intensywną rehabilitacją, ćwiczeniami i kontrolą specjalistów, potrzebujemy również samochodu specjalnie dostosowanego do przewozu osoby niepełnosprawnej. Zależy mi, żeby samochód pozwalał na transport na wózku bez konieczności przesadzania Kacpra na siedzenie samochodowe. Niestety taki samochód generuje ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć sama.  Jestem zmuszona zwrócić się do Państwa z prośbą o wsparcie. Chciałabym zapewnić Kacprowi wszystko, czego potrzebuje. Państwa pomoc będzie na wagę złota. Być może dla Was to tylko mały gest. Dla nas może okazać się ratunkiem! Nie pozwólcie, aby pogodny, uśmiechnięty nastolatek, który nigdy nie zagra w piłkę nożną i nie pobiegnie przed siebie — został wykluczony ze społeczeństwa i zamknięty w mieszkaniu na pierwszym piętrze.  Babcia Kacpra

4 596,00 zł ( 8,1% )
Brakuje: 52 107,00 zł
Tomasz Kostecki
Tomasz Kostecki , 51 lat

Tomek cudem przeżył kolejne udary... Pomóżmy mu w walce o zdrowie!

Problemy ze zdrowiem mojego brata, Tomasza zaczęły się już prawie 30 lat temu – przeszedł wtedy operację guza mózgu. Od tamtego momentu podwójnie doceniał życie i cieszył się każdym dniem. Niestety, w tym roku Tomkowi przyszło walczyć o życie i zdrowie ponownie… Parę miesięcy temu dotarła do mnie tragiczna informacja, która wywróciła mój świat do góry nogami. Mój brat, Tomasz, przeszedł udar. Przez kolejne tygodnie był w śpiączce, bez kontaktu ze światem. Lekarze mówili nam, że nie ma szans na jego przeżycie. Jedyne, co mogliśmy robić, to modlić się o cud.  Wbrew rokowaniom lekarzy Tomasz się nie poddał. Ma w sobie ogromną wolę życia. Przeżył i wybudził się ze śpiączki. Aktualnie jest wentylowany przez rurkę tracheostomijną i nie mówi, ale uśmiecha się do nas i wodzi za nami wzrokiem. Możliwe było wypisanie go do domu, gdzie znajduje się teraz pod opieką najbliższej rodziny.  Tomek jest zupełnie niesprawny i wymagający całościowej oraz całodobowej opieki. Dodatkowo zdiagnozowano u niego ostrą niewydolność oddechową oraz padaczkę. Mimo to zostaliśmy niestety pozostawieni sami sobie. Ja, jako siostra Tomka, musiałam nauczyć się zmieniać cewnik, karmić brata poprzez żywienie dojelitowe PEG oraz odsysać wydzieliny z rurki tracheotomijnej.  Porzuciłam całe swoje życie, by móc zapewnić Tomkowi opiekę – nie wyobrażam sobie jednak, że mogłabym go opuścić w tak dramatycznej sytuacji. W końcu, gdy wiele lat temu zachorowałam i potrzebowałam pomocy, to właśnie on był dla mnie podporą – tak zostaliśmy wychowani. Nasi rodzice są już starszymi osobami, sami są mocno schorowani, więc większość ciężaru opieki nad rodziną spadła właśnie na mnie.  Tomek wymaga ciągłej, kosztownej rehabilitacji oraz opieki medycznej. Tylko regularna i nieprzerwana terapia dają nadzieję na polepszenie stanu brata oraz że nie zostanie na zawsze osobą leżącą. Wizyty pielęgniarki oraz rehabilitanta w domu muszą odbywać się prywatnie – ze względu na brak refundacji. Oprócz wsparcia medycznego istotne są kosztowne opatrunki, rurki, podkłady i inne potrzebne rzeczy do higieny osobistej. Bardzo potrzebny jest kondensator tlenu, wymagający niemałego wkładu finansowego.  Nasi rodzice pobierają najniższą emeryturę. Ja, siostra Tomka, która sprawuje nad nim opiekę, utrzymuję się z bardzo niskiej renty socjalnej. Wszystkie oszczędności życia naszej rodziny zostały już przeznaczone na leczenie i rehabilitację dla brata. Nie zostało nam już nic, dlatego muszę z bólem serca prosić Was o pomoc.  Nigdy nie sądziłam, że znajdziemy się w tak tragicznej sytuacji. Nigdy nie prosiłam też o pomoc, jednak znalazłam się u kresu swoich możliwości, a nie mogę przecież porzucić Tomka. To kochany syn, brat, ojciec i członek naszej rodziny. A rodziny nie zostawia się w potrzebie. Proszę, pomóżcie w walce o Tomka i jego przyszłość. Bez Was nie dam rady. Siostra Tomka

4 152 zł
Dawid Gietka
Dawid Gietka , 9 lat

Operacja to jedyna szansa Dawida❗️Pomożesz nam?

U Dawida niemoc nóżek widać szczególnie gdy spotyka się z rówieśnikami i wtedy szczególnie brakuje mu pewności siebie. Ma tylko osiem lat i już musi cierpieć przez Mózgowe Porażenie Dziecięce i wzmożone napięcie mięśniowe. Codzienność mojego Dawida to zaburzenia rotacyjne i przykurcze. Ma problemy z poruszaniem się i bez rehabilitacji oraz zaopatrzenia rehabilitacyjnego choroba będzie odbierać mu coraz więcej.  Synka czeka również operacja usprawniająca jego chód. Niestety termin operacji jest tak odległy, że staramy się na zabieg w Instytucie Paleya, który specjalizuje się w takich operacjach. Już teraz wiemy, że koszty będą ogromne. Cała ta sytuacja zmusiła nas do tego, by poprosić Państwa o pomoc, stąd zbiórka. Cena operacji oraz późniejsza rehabilitacja to konieczność. Wierzymy, że z Państwa wsparciem zdołamy choć w małej mierze pomóc naszemu dziecku. Razem pomóżmy mu zdobywać świat. Rodzice ➡️ Licytacje dla Dawidka

124 025 zł