Pomóż mi wrócić na szlak... życia! RATUNKU❗️
Od miesięcy walczę z rakiem piersi – okrutnym głodnym nowotworem pożerającym nie tylko moje ciało, ale i wszelkie marzenia. Wtargnął jak nieproszony gość do mojego życia, zabierając je dzień po dniu. Jestem mamą wspaniałej córki Ramony i żoną ukochanego męża Mariusza. Byliśmy rodziną, która prowadziła spokojne i poukładane życie. Wszystko zmieniło się, gdy nadszedł ten okropny dzień... 14 lutego 2024 roku – wtedy rzeczywistość runęła jak domek z kart. Tego dnia usłyszałam straszną wiadomość. Zmiany wykryte rutynowym badaniem USG, wskazywały na nowotwór w piersi i przerzuty w węzłach chłonnych. Serce pękło na milion kawałków. Szereg badań, które przeszłam, potwierdziły pierwotną diagnozę i obrano kierunek leczenia – jest długie i wieloetapowe. Przeszłam półroczną chemioterapię, a przede mną jednostronna mastektomia z wycięciem wszystkich węzłów chłonnych dołu pachowego. Po niej nadejdzie czas na bolesną rehabilitację, a kolejnym etapem będzie radioterapia. Cykl naświetlań ma zniszczyć pozostałe komórki nowotworowe i nie pozwolić im się rozprzestrzeniać. Stwierdzony u mnie typ nowotworu zależny od hormonów, dlatego po radioterapii kolejnym długoletnim leczeniem będzie hormonoterapia. Jeden z leków, który powinnam przyjmować to lek, który nie jest refundowany przez NFZ. Powinnam go brać przez 2 lata. Lekarstwo to zwiększa szansę, niepojawienia się u mnie przerzutów. Lek ten daje szansę na KOLEJNE LATA ŻYCIA. Terapia musi jednak rozpocząć się zaraz po leczeniu systemowym i trwać 24 miesiące. Koszt leczenia z wizytami i konsultacjami lekarskimi, codziennymi dojazdami na radioterapię to kwota, która przewyższa możliwości finansowe. Mimo wsparcia rodziny nie jestem w stanie zgromadzić sama potrzebnej kwoty... Walka z rakiem to nie tylko bój o zdrowie, ale również wyścig z czasem i bezlitosnymi realiami podstępnej choroby. Ze względu na raka i procesy leczenia mam ograniczone możliwości zawodowe, choć do pracy zamierzam wrócić. Moją największą pasją od zawsze są wędrówki górskie. Nawet podczas chemioterapii nie rezygnowałam z codziennych spacerów i nordic walking. Góry to miejsce, gdzie odnajduję spokój i przestrzeń do refleksji. Każde wyjście na szlak czy zdobycie szczytu jest dla mnie nie tylko fizycznym wyzwaniem, ale także daje mi poczucie wolności i satysfakcję z pokonywania własnych ograniczeń. Niestety, z uwagi na moją sytuację zdrowotną coraz trudniej mi realizować tę pasję. Żeby wrócić na szlak, potrzebuję Waszego wsparcia. Bez pomocy ta walka jest dla mnie niemal przegraną. Proszę, pomóżcie mi wygrać wyścig z czasem o moje życie – to, które kocham i o które toczę bój z zachłannym rakiem. Muszę wyzdrowieć, bo na dnie serca jest cel, do którego idę zadaniowo — ŻYCIE!!!! Mam dla kogo walczyć, bo są ze mną w tych ciężkich chwilach, bo mnie wspierają. Czy mogę liczyć również na Wasze wsparcie? Wiesia