Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia Jackowska
Julia Jackowska , 22 lata

Ból nogi zapowiedział białaczkę… Julka swoją dorosłość rozpoczęła walką o życie❗️

Julka chwilę przed swoimi ważnymi, bo 18. urodzinami zaczęła planować imprezę. Zaprosiła gości i po części zrobiła na nią zakupy. Sukienka, buty, makijaż, fryzura, które uwielbiała robić innym. Właściwie nie mogła się doczekać, to przecież ważne wydarzenie w życiu młodego człowieka… Ale niestety czar prysł jak bańka mydlana. Julka poszła na kontrolę ze względu na ból nogi. Nie mógł przeszkadzać jej w tańcu… Jak się okazało, ból przeszkodził we wszystkim!  Julka nie zdążyła zrobić swojej wymarzonej imprezy… Parę dni wcześniej robiła badania i tuż przed urodzinami przyszły wyniki, których nikt z nas się nie spodziewał! Te pierwsze dni były tak abstrakcyjne i nie do przyjęcia, że każdy z nas czekał, aż ten kiepski żart się skończy. Aż się obudzimy…  Pierwsze wyniki wykazywały na podejrzenie białaczki. Nasze pierwsze myśli skierowane były na to, że być może to pomyłka. To podejrzenie, które się nie potwierdzi. Przecież to nie może dotyczyć Julki!  Julka bardzo szybko trafiła do szpitala w Gdańsku na oddział onkologii. No i zaczęło się mnóstwo badań i czekanie na ostateczne wyniki. Byliśmy pełni nadziei, że to może nie to, przecież dopiero wchodzi w dorosłe życie! Poza tym każdy myśli, że go to nie dotyczy, nigdy nie dosięgnie…  Niestety wyniki potwierdziły wstępną diagnozę. Wykryto również powiększenie wątroby oraz śledziony. Grunt posypał nam się pod nogami… Nagle wszystko dotychczas „ważne” odeszło w niepamięć. Julka od razu miała pobierany szpik i podano jej chemioterapię. W takich chwilach bardzo docenia się życie. Nawet te z problemami, trudne i czasem niesprawiedliwe, ale bez obawy o życie!  Walka z chorobą Julii trwa już 2 lata. Obecnie przebywamy w szpitalu i codziennie czuwam przy jej łóżku. Córka otrzymuje drogie leki, które nie są refundowane. Oczywiście istnieją zamienniki, ale one nie dają 100% działania jak oryginalne.  Dziś Julka ma 20 lat i najchętniej nie zbierałaby pieniążków na swoje leczenie! Twierdzi i powtarza na każdym kroku, że są dzieci, które bardziej potrzebują pomocy! Widziała to na własne oczy… Ja wiem, że zasługuje i potrzebuje pomocy. Tak naprawdę sama była dzieckiem wchodzącym w dorosłe życie, kiedy okazało się, że ona również jest chora. Tamten wynik przekreślił wiele jej planów, zabrał radość i siły. Odebrał najfajniejsze lata dorosłego życia, na co od dawna nie możemy patrzeć! Czas to przerwać!  Naszej rodziny nie stać na dalsze leczenie, a przecież chodzi o życie córki... Musiałam zrezygnować z pracy, aby zajmować się Julką. Na naszą rodzinę pracuje jedynie mąż.  Julia ma białaczkę, chorobę, której nie trzeba przedstawiać. Jej skutki każdy zna. To jak jest niebezpieczna, na pewno każdy wie… Jeśli jednak chodzi o zdrowie i życie córki, nie ma hamulców. Jesteśmy w stanie prosić rodzinę, znajomych i obcych nam ludzi o pomoc.  Przyjmiemy każde, nawet najmniejsze wsparcie, bo takie również ma dla nas ogromne znaczenie…  Pomóż nam ratować dziecko!  Rodzice

9 470,00 zł ( 25,43% )
Brakuje: 27 765,00 zł
Wiktor Kopeć
Wiktor Kopeć , 13 lat

11 lat i złośliwy nowotwór kości❗️Pomóż Wiktorowi wygrać walkę o życie!

Jesteśmy rodzicami 11-letniego Wiktora. Wakacje, na które syn tak długo czekał, okazały się najgorszymi w naszym życiu... W lipcu u Wiktora zdiagnozowano złośliwy nowotwór kości - osteosarcomę... Trwa walka o życie naszego syna, dlatego prosimy o pomoc! Wiktor jest dzieckiem niedowidzącym. Ma niedorozwój nerwów wzrokowych w obu oczkach... Całkiem niedawno uderzył się w biurko, którego po prostu nie zauważył. Bolała go noga, spuchła, pojawił się guz. Martwiło nas, że ból nie znika i utrzymuje się przez kilka tygodni... Trafiliśmy do lekarza na prześwietlenie, jednak nie umiał nam pomóc... Powiedział tylko, że coś jest z kością, tak samo jak kolejny specjalista z Rzeszowa. Opuchlizna nie schodziła. Otrzymaliśmy skierowanie na badania do Warszawy. Gdy usłyszeliśmy, że synek będzie mieć biopsję, nie mogliśmy w to uwierzyć... Baliśmy się, ale wciąż mieliśmy nadzieję, że to nic złego. Gdy przyszła diagnoza, nie mogliśmy uwierzyć w to, że to może być prawda. Brutalna prawda zwaliła nas z nóg... Guz kości. Nasz synek ma osteosarcomę, kostniakomięsaka, złośliwy nowotwór... Szok, załamanie... Łzy same leciały z oczu. Przecież Wiktor już jest chory, jego życie już nie jest łatwe, a teraz jeszcze to... Zaczęła się walka. Szpital, badania, kolejne podania chemii... Inne dzieci cieszą się wakacjami, wyjeżdżają nad morze, w góry, a naszego Wiktora czeka codzienność na oddziale onkologii... Cierpienie, kłucia, walka z nowotworem i przeraźliwy strach o to, co będzie... Ciężko pisać te słowa, serca rozrywa ból. Wiktor jest dla nas wszystkim. Jesteśmy zrozpaczeni tym, że nasz syn w wieku 11 lat musi mierzyć się z tak strasznym przeciwnikiem... Że nowotwór pozbawia go szczęśliwego dzieciństwa. Dość już przeszliśmy z jedną chorobą, a tu znowu... Wiemy, że musimy pomóc naszemu dziecku przejść tę niezwykle trudną drogę, by na końcu zobaczyć upragniony cel - zdrowego syna. Będziemy walczyć do końca! Przed Wiktorem długotrwałe leczenie... Potem rehabilitacja, walka ze skutkami ubocznymi chemii, ciągłe dojazdy do lekarzy... Do strachu o Wiktora dochodzi kolejny - skąd wziąć pieniądze na leczenie? Sami nie udźwigniemy finansowo tej walki. Ciężko prosić o pomoc, ale sami nie damy sobie rady... Dumę trzeba schować do kieszeni, najważniejszy jest Wiktor, jego życie i zdrowie. Prosimy o pomoc dla naszego syna. Wierzymy, że z Waszym wsparciem nam się uda, a Wiktor będzie zdrowy. Ewelina i Dawid, rodzice Wiktora

42 040 zł
Jan Walos
Jan Walos , 11 lat

Jaś potrzebuje wsparcia! Tylko intensywna rehabilitacja da szansę na lepszą przyszłość!

Dzięki wsparciu wielu cudownych darczyńców nasz synek przeszedł już dwie operacje w Paley European Instytute. Niestety, tak trudna i skomplikowana wada, z jaką musi mierzyć się Jasiu, wymaga bardzo kosztownej rehabilitacji oraz zakupu ortez. Dlatego nie mamy wyjścia i musimy raz jeszcze prosić o pomoc. Oto nasza historia: O tym, że ze zdrowiem naszego syna coś jest nie w porządku, dowiedzieliśmy się już po porodzie. Brak kości piszczelowych i powykręcane stópki końsko-szpotawe. Ogromne przerażenie i jeszcze większy strach o przyszłość Jasia. Pierwsze diagnozy były jednoznaczne - trzeba będzie amputować nóżki. Na szczęście znaleźliśmy ratunek w USA u dr. Paley’a, który kilkoma skomplikowanymi operacjami je ocalił. Dzisiaj ten nasz kochany 9-latek potrafi biegać o własnych siłach niczym Forrest Gump. Niestety, pogłębiająca się różnica w długości nóżek, mocno mu dokucza, powodując trudności w chodzeniu.  Okazało się, że wśród 7 miliardów ludzi chodzących po świecie jest tylko jeden człowiek, który potrafi sprawić, że małe dzieci z najbardziej skomplikowanymi wadami nóg też otrzymują szansę, żeby po tym świecie samodzielnie chodzić. I na szczęście nam się udało tego człowieka spotkać. Na naszym czarnym, zachmurzonym dotychczas niebie wreszcie pojawiło się kilka gwiazd. W tym ta najważniejsza - pokazująca właściwy kierunek. W styczniu 2014 roku pierwsza konsultacja u dr. Paley’a i plan leczenia, w którym cel został określony jasno i precyzyjnie - Jasiu będzie mógł chodzić na własnych nogach. Na tych nogach, których już dawno miało nie być… Trzy trudne operacje w ciągu 10 miesięcy. Prawie 1,5 roku pobytu za oceanem, z dala od całej rodziny. Wróciliśmy do Polski, ale Jasiu wciąż nie chodził. Nie mogliśmy zejść z obranej ścieżki, dlatego rzuciliśmy wszystkie ręce na pokład, na intensywną rehabilitację dla syna. Efekty wielogodzinnych ćwiczeń dosłownie “przyszły” po trzech miesiącach. Dla tego kochanego, małego człowieka był to niewielki krok, ale dla nas rodziców - ogromny skok i najlepszy dowód, że warto było walczyć o jego zdrowie. W kwietniu tego roku – kolejna operacja. Lekarze zoperowali jedną nóżkę, na druga założono aparat w celu jej wydłużenia. Za kilka tygodni potrzebne będą ortezy wspierające dalszą terapię. Potrzebna będzie też rehabilitacja i teraz, i po powrocie do domu.  Chciałabym, żeby był jak Forrest Gump, który też od urodzenia borykał się z niesprawnymi nogami. Ten kultowy, grany przez Toma Hanksa, bohater potrafił zamienić swoje słabości w atuty. Jasiu, podobnie jak on, uwielbia biegać, a w przyszłości chciałby zostać strażakiem, żeby gasić pożary i móc ratować ludzi w potrzebie. Na razie wciąż sam jest w potrzebie, a przed nim kolejne godziny spędzone na sali rehabilitacyjnej… Jasiu na każdym kroku udowadnia nam, że niemożliwe nie istnieje. Że wykorzystuje w pełni otrzymaną cudem szansę na niemal normalne dzieciństwo i samodzielną dorosłość. Teraz to jednak nasze, dorosłych zadanie, żeby mu tej szansy brutalnie nie odebrać. Z Waszą pomocą, na pewno nam się uda! Magdalena - mama Jasia ➤ Licytacje dla Jasia 

49 240 zł
Oliwia Dobrzeniecka
Oliwia Dobrzeniecka , 17 lat

Mam 15 lat i jedno marzenie – chodzić! Proszę, pomóż mi...

Oliwia ma 15 lat. Przez bardzo poważne wady, z którymi się urodziła, wciąż nie chodzi samodzielnie! Dla 15-latki to dramat... Konieczna jest operacja w szpitalu w Aschau w Niemczech, której cena jest ogromna. Oliwię wychowuję sama, więc jest nam tym trudniej. Proszę Cię, pomóż mi ratować zdrowie i przyszłość mojej córki... Dnia, w którym Oliwka przyjdzie na świat, nie zapomnę do końca życia. Czekałam na nią i tak jak każda mama miałam milion pytań w głowie. Teraz wiem, że nie ma nic cenniejszego niż zdrowie. Córeczka urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową oraz stopami końsko-szpotawymi. Zdawałam sobie sprawę, że Oliwka będzie wymagała wyjątkowej opieki, leczenia, rehabilitacji, a także operacji. Już w tamtym momencie moje serce pękało na kawałki. Wyobrażałam sobie, ile cierpienia będzie musiała znieść ta mała istotka, którą tak bardzo kocham, którą chcę uchronić przed całym złem tego świata. Oliwia jest już po kilku operacjach, z których ja pamiętam głównie ogromny strach, oczy przepełnione łzami i minuty, które wydawały się wiecznością. Niestety teraz okazuje się, że Oliwia pilnie potrzebuje operacji kolan. Córeczkę wychowuję sama, dlatego zebranie kolosalnych pieniędzy na jej opłacenie jest dla mnie niezwykle trudne. Wciąż jednak nie przestaję wierzyć w dobrych ludzi – w to, że bezinteresowana pomoc naprawdę istnieje... Widzę, jak Oliwka bardzo chciałaby chodzić, biegać, być taką dziewczynką, jak każda inna w jej wieku. Niepełnosprawność niszczy jej życie, a ja nie mogę na to patrzeć bezczynnie!  To miejsce gromadzi niezwykłych pomagaczy, ludzi o dobrych sercach, dzięki którym niemożliwe nie istnieje! Wiem, że z Wami dam radę pomóc mojej córce... Proszę, nie zostawiajcie nas... ➡️ #LICYTACJE DLA OLIWII#

159 332,00 zł ( 86,62% )
Brakuje: 24 610,00 zł
Adaś Tadych
Adaś Tadych , 6 lat

Nie zabawki, a leczenie jest teraz potrzebne Adasiowi! Proszę, pomóż…

Nasz synek codziennie mierzy się z przeciwnikami większymi od siebie. Musi wystawiać na próbę swoją siłę i wytrwałość. Ta rywalizacja uczy go pokory, bo naprawdę bywa trudna. Adaś nie podejmował się tego z własnej woli… Niestety nie jest to zabawa z rówieśnikami czy zawody sportowe, tylko bój o zdrowie… Urodził się chory i życie dalej nie przestaje rzucać mu przeszkód pod nogi! Nasz synek do 24 tygodnia ciąży rozwijał się prawidłowo. Po 25 zaczęły się niepokojące zmiany oraz komplikacje i urodził się jako wcześniak. Stres towarzyszył nam na każdym kroku, a złe informacje spływały lawinowo. Syn urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym…   Adaś ma również zespół Westa, czyli zespół objawów padaczkowych. Dodatkowo ma znaczną niepełnosprawność umysłową.  Ze względu na wiele powikłań, bardzo często łapie infekcje i choroby. Niedawno zwykłe przeziębienie prawie nam go zabrało. Jego organizm, zwłaszcza płuca są niesamowicie delikatne. Próbowaliśmy udzielić mu podstawowej pomocy w formie leków, niestety to za mało. Trafiliśmy na OIOM i walczyliśmy o jego życie, tracąc wszelkie nadzieje. Żadnemu rodzicowi nie życzymy takiego strachu o własne dziecko…  Każdy dzień naszego synka to wyzwanie, które pomagamy mu podjąć, myśląc, że będzie jeszcze dobrze. Wiemy, że dziecięce porażenie mózgowe nie odpuści już nigdy… Jednak teraz, kiedy Adaś jest jeszcze mały, mamy największą szansę na to, że rehabilitacja przyniesie oczekiwane skutki.  Zwolniłam się z pracy i zostaliśmy na utrzymaniu męża. Adam potrzebuje stałej opieki i rehabilitacji. Na zajęcia, do lekarzy czy przedszkola wożę go do placówek bardzo oddalonych od naszej miejscowości. Koszty z każdym tygodniem pochłaniają wszystko, co mamy.  Nasza codzienność nie jest łatwa, ale co jakiś czas pojawia się promyk nadziei. Adaś ku zaskoczeniu lekarzy poznaje nasze twarze, głosy i reaguje wielkim uśmiechem na swojego brata i tatę.  Jesteśmy rodzicami i chcielibyśmy uchylić mu nieba… Marzymy o tym, by mógł być częściej rehabilitowany i żeby życie dało mu trochę wytchnienia…   Prosimy o pomoc w zebraniu potrzebnych środków, aby dalej walczyć. Każda złotówka jest dla nas ważna! Każda… Rodzice

71 327 zł
Nikodem Zawiślak
Nikodem Zawiślak , 2 latka

By Nikoś mógł biegać, jak każdy sprawny chłopiec!

Jeszcze rok temu, nie spodziewałabym się, że w okolicach moich 40 urodzin zostanę po raz pierwszy mamą. Nie spodziewałabym się również, że będę pisać do Was te słowa z prośbą o pomoc.  W trudnym 2021 roku lekarz zaskoczył mnie mówiąc „jest Pani w ciąży”. Początkowy szok, szybko zamienił się w radość i wyczekiwanie, kiedy Nikodem przyjdzie na świat. Niestety, jeszcze w ciąży, lekarze zauważyli, że ze stópką Nikiego może być coś nie tak. „W obrazie USG wygląda na stopę końsko – szpotawą”. Świat się dla mnie zatrzymał. Co to? Dlaczego? Czym to grozi? Jak to naprawić!? Mnóstwo pytań, odpowiedzi przyszły z czasem. Pewności jednak nie było, więc nadal była nadzieja. Aż do chwili narodzin, kiedy to ziścił się czarny scenariusz. Lekarz potwierdził to co podejrzewał oraz dodał kolejne ciosy. „W badaniu lewa stopa końsko-szpotawa, syndromiczna, czteropalczasta - brak V promienia, typ stiff-soft, podejrzenie wrodzonego niedorozwoju kości strzałkowej.” Mój synek ma ciężki start. Jego stópka jest zdeformowana, a do tego może się okazać, że nie rośnie mu kość strzałkowa… Co stanowi kolejny, z tak wielu problemów małego Nikiego. Nie trzeba być ortopedą aby zdawać sobie sprawę jak bardzo te schorzenia mogą utrudnić „normalne” dziecięce, a potem dorosłe życie. Ból, problemy z poruszaniem się, wykluczenie społeczne, problemy psychologiczne. Z brakiem paluszka i krótszą stópką nic nie da się zrobić, niedorozwój kości strzałkowej trzeba obserwować w czasie i działać jak tylko będzie trzeba. To, co możemy i musimy teraz, to rozpocząć korygowanie lewej stopy. Najjaśniejszym światełkiem w tunelu jest tu wyjazd do Wiednia, gdzie Dr Radler od ponad 20 lat, z powodzeniem stosuje 'złoty standard leczenia' stóp końsko-szpotawych, METODĘ PONSETIEGO. Leczenie będzie podzielone na 3 etapy. Na początek co tydzień, przez kolejne 5 do 8 tygodni doktor będzie manipulował stópką, korygując jej ułożenie i będzie wkładał ją co tydzień w nowy gips. Kolejny etap to Tenotomia, nacinanie ścięgna Achillesa. Dzięki niej stopa zyskuje normalny wygląd i funkcjonalność. Kluczowy i ostatni element leczenia stopy metodą Ponsetiego to szyna derotacyjna. Stosuje się ją przez kolejne 4 – 5 lat do utrzymania stopy w poprawnej pozycji, zapobiegając nawrotowi.  W życiu miałam wiele marzeń i wiele jeszcze chciałam zrealizować. Teraz mam już tylko jedno. Wyjazd do Wiednia z moim małym synkiem na leczenie i „wyprostowanie” stópki Nikodema, aby w przyszłości mógł być samodzielny i by nie cierpiał. Aby mógł chodzić i w pełni doświadczać życia. Wychowuję Nikodema ‘samoDzielnie’. Przez pandemię i „Nowy Ład” mój mały biznes mocno ucierpiał i niestety nie dysponuję potrzebnymi pieniędzmi – cotygodniowe wyjazdy do Wiednia, wizyty lekarskie, gipsowanie, zabieg Tenotomii czy szyna derotacyjna to łącznie na początek 50-60 000 PLN. Niestety, sama nie jestem w stanie zorganizować potrzebnej kwoty. Wierzę, że z Waszą pomocą uda nam się jednak dotrzeć do Wiednia! Z góry dziękuje – za wsparcie! Niki i Mama Kasia

81 505 zł
Alicja Jędrasiak
Alicja Jędrasiak , 44 lata

Choroba, wózek, brak windy… Proszę, pomóż Ali wrócić do życia!

Wyobraź sobie: masz 35 lat i choroba zamyka Cię w Twoim ciele. Z każdym dniem brakuje Ci sił na najbardziej podstawowe czynności. Mieszkasz w domu na pierwszym piętrze, ale wyjście z niego, do ludzi, jest niemożliwe. Wszyscy najbliżsi robią, co mogą, bo Cię kochają, ale Ty nie chcesz być ciężarem. Jedyna osoba, z którą mieszkasz to 70-letnia mama, która sama potrzebuje już pomocy… Co robisz?  Moja siostra to przecudowna kobieta. Młoda i niegdyś zaangażowana nauczycielka. 10 lat temu okazało się, że czeka ją walka z chorobą zwaną stwardnienie rozsiane. Na początku ta informacja wprowadziła nas w osłupienie. Nie wiedzieliśmy, co robić i co nas czeka. Sił i motywacji było jeszcze wiele… Jednak rzeczywistość jest trudniejsza, niż się wydawało. Ta choroba postępuje szybko. Alicja przemieszcza się teraz za pomocą wózka inwalidzkiego i niemal w każdej czynności potrzebuje pomocy. Sytuacja, w której się znajduje, jest dla niej przytłaczająca.  Próbowaliśmy znaleźć rozwiązania, które jej pomogą. Ala otrzymała wiele wsparcia, dzięki czemu mogliśmy zamontować urządzenie ułatwiające zejście ze schodów. Niestety sprzęt okazuje się zbyt trudny i ciężki dla silnych mężczyzn, a tym bardziej dla Alicji…  Następnym naszym krokiem był remont łazienki przystosowany do jej wózka — wszystko to z własnych funduszów. W obecnych czasach renowacja jednego pomieszczenia wyczerpała wszystkie nasze oszczędności.  Po długim czasie walki o kolejne pomoce i rozwiązania wiemy, że w tej chwili najważniejsza jest dla Ali rehabilitacja i winda. Moja siostra ma zajęcia z fizjoterapeutą dwa razy w tygodniu. Tylko co drugie są refundowane… Alicja potrzebuje też psychologa i kontaktu z innym człowiekiem.  Cały rok czeka na wyjazd dla osób z chorobą taką jak jej. Chcemy zapewnić jej kontakt z ludźmi nie tylko ten raz do roku. Ona naprawdę bardzo tego potrzebuje, a brak możliwości wyjścia z domu jej to uniemożliwia.  Z uwagi na to, że opiekuje się nią 70-letnia mama, która sama potrzebowałaby wsparcia, musimy prosić o pomoc. Rehabilitacja to jedyny lek, który może zatrzymać postępującą chorobę. Konieczne byłoby także przystosowanie mieszkania i budynku do jej potrzeb. Ani ja, ani moja mama, nie mamy tak wielkich pieniędzy.  Proszę o otwartość serc! Każda złotówka da Ali szansę na normalne życie! Na życie wśród ludzi i bez cierpienia.  Zasługuje na to jak każdy z nas…  Siostra 

21 240 zł
Natan Bartosik
Natan Bartosik , 4 latka

Dramat małego Natanka! Daj chłopcu szansę na sprawność!

Wiedzieliśmy, że nasze życie zmieni się, kiedy na świecie pojawi się nasze upragnione dziecko. Byliśmy na te zmiany gotowi, a przynajmniej tak nam się wydawało... Najpierw towarzyszyła nam ekscytacja i radość, a za chwilę pojawił się przeraźliwy strach, ponieważ nasza historia zaczęła się całkowicie inaczej niż planowaliśmy...  Natanek urodził się jako wcześniak w 32. tygodniu ciąży, z wytrzewieniem jelit i artrogrypozą. Wytrzewienie należy do grupy wrodzonych wad jamy brzusznej. Z nieznanych przyczyn, podczas rozwoju prenatalnego, powłoki brzuszne nie ulegają prawidłowemu zamknięciu, a przez pozostający w nich otwór, na zewnątrz jamy brzusznej wydostają się fragmenty jelita...  Z tego powodu, zaraz po urodzeniu synek musiał przejść dwie operacje. Na szczęście zarówno pierwszy, jak i drugi zabieg - choć niezwykle skomplikowany - przebiegł pomyślnie. Mimo ciężkiego stanu, Natan dzielnie walczył. Z każdym dniem pokazywał nam, jak bardzo chce żyć. Jego stan powoli się stabilizował. On odzyskiwał siły, a my nadzieję, że wszystko się ułoży...  Po miesięcznym pobycie na intensywnej terapii w końcu nadszedł dzień, w którym mogliśmy zabrać naszego synka do domu. Byliśmy niezwykle szczęśliwi, choć doskonale wiedzieliśmy, że przed nami jeszcze długa droga do zdrowia....  Obecnie naszym głównym problemem jest artrogrypoza, czyli wrodzona sztywność stawów. Jedyną szansą, aby synek w przyszłości był jak najbardziej sprawny i samodzielny jest systematyczna rehabilitacja ruchowa, masaże, zabiegi korekcyjne (w celu redukcji przykurczów) oraz zakup sprzętu specjalistycznego (między innymi ortez). To jednak nie koniec problemów zdrowotnych synka. Jest również zdiagnozowany pod kątem autyzmu...  Niestety, wszystko to generuje ogromne koszty, których nie jesteśmy w stanie samodzielnie pokryć! Proszę, pomóż nam zawalczyć o zdrowie i sprawność naszego małego chłopca! Nie pozwólmy, by ten szeroki uśmiech, zmienił się w grymas bólu i cierpienia...  Ilona, mama

9 341 zł
Lena Grządziel
Pilne!
Lena Grządziel , 7 lat

❗️Dramat małej Lenki – konieczna jest kolejna operacja!

Nóżka i rączka Lenki są zdeformowane przez chorobę! Za córeczką już dwie poważne operacje. Niestety ostatnia operacja nóżki nie przyniosła takich efektów, jak oczekiwano. Bardzo szybko nastąpił nawrót! Prawa nóżka jest znacznie krótsza od lewej i niestety konieczna jest kolejna kosztowna operacja. Jestem załamana, ale wiem, że muszę walczyć o swoje dziecko. Błagam Was o pomoc, aby leczenie mogło być kontynuowane. Termin operacji wyznaczono już na maj… Poznaj historię Lenki: Kiedy Lenka przyszła na świat, osunęła się na nas cała lawina kolejnych diagnoz. Nasza córeczka urodziła się za wcześnie, z niedotlenieniem okołoporodowym. Za szybą inkubatora walczyła o życie. Miała zrośnięte nerki i zrośnięty przełyk, była niewydolna oddechowo. Było źle. Lekarze mówili nam, że czeka nas długa walka. Jeśli w ogóle Lenka przeżyje… Wtedy liczyło się tylko jedno – jej życie. Widzieliśmy, że z rączkami i nóżkami było coś nie tak, ale nie to było najważniejsze. Staliśmy nad łóżeczkiem córeczki i ze łzami w oczach modliliśmy się o to, aby przeżyła. W trzeciej dobie zabrano ją na blok operacyjny. Operacja rekonstrukcji  przełyku trwała 6 długich godzin. Dla Lenki 6 godzin walki o życie, dla nas – 6 godzin panicznego strachu. Przez kolejny miesiąc Lenka była w śpiączce farmakologicznej, żeby wszystko dobrze się goiło. Nie tak wyobrażaliśmy sobie nasze pierwsze wspólne dni spędzone z Lenką. Zamiast radości, było załamanie i łzy. Całe morze łez. Lenka żyła, ale jej stan był zły. Z czasem robiliśmy krok do przodu, by za chwilę cofnąć się o dwa. Miała poważne problemy z przełykaniem, cały czas się krztusiła. Wciąż jeździliśmy po lekarzach, na wizyty kontrolne i rehabilitację. Dopiero wtedy, gdy wiedzieliśmy, że jej życie nie jest zagrożone, zajęliśmy się wadami rączki i nóżki. Wada Lenki to skrócona kość piszczelowa w nóżce oraz hemimelia promieniowa prawej rączki (brak kości promieniowej w rączce). Bez skomplikowanych operacji w przyszłości Lenkę czeka wózek. Nie chcę do tego dopuścić, dlatego zrobię wszystko, by ratować jej sprawność. Za córeczką już dwie operacje. W grudniu 2020 roku przeszła operację nóżki, ale niestety bardzo szybko nastąpił nawrót. Operacja, która została wykonana, nie przyniosła spodziewanych efektów. Kość piszczelowa Lenki rośnie wolniej od strzałkowej. W zeszłym roku kość strzałkowa została skrócona, żeby dorównać piszczelowej i wyprostować koślawość stopy. Niestety po roku kość piszczelowa znów jest krótsza od strzałkowej, a strzałkowa dodatkowo krótsza. W konsekwencji cała prawa nóżka jest znacznie krótsza od lewej i teraz trzeba ją wydłużać. Stopa jest już tak koślawa, że nie ma innego wyjścia. Lence zostanie założony aparat zewnętrzny na 6-8 miesięcy, w zależności jak nóżka będzie się wydłużać. Niestety koszt kolejnej operacji w European Paley Insitiute jest olbrzymi!  Zniesiemy ból, operację i ciężką rehabilitację, aby kiedyś Lenka była sprawna. Tak wiele już przeszliśmy i nie zamierzamy się poddać, dlatego z całego serca proszę o pomoc, aby móc zapłacić za kolejną operację! Mama Lenki Licytacje dla Lenki

150 042,00 zł ( 88,2% )
Brakuje: 20 073,00 zł