Gdyby nie nasza 10-letnia córka, Beaty mogłoby z nami już nie być… POMOCY!
Beata to wspaniała osoba, pełna ciepła i optymizmu. Oddana żona, kochająca matka, na którą zawsze możemy liczyć. Na co dzień pracowała w pobliskim przedszkolu, gdzie dbała o prawidłowy rozwój i bezpieczeństwo dzieci. Ciężko nam się pogodzić z tym, co nagle spadło na naszą rodzinę… Wszystko zmieniło się 22 października. Moja żona spędzała popołudnie z naszą 10–letnią córką, ja w tym czasie byłem w pracy. Niespodziewanie otrzymałem telefon od córki, z informacją, że żona bardzo źle się poczuła. Kinga, mimo tak młodego wieku była nieocenionym wsparciem dla Beaty – zaopiekowała się nią, wezwała karetkę, zaalarmowała rodzinę. Gdyby nie ona… nawet nie chce myśleć, jak mogłoby się to skończyć. Jak zrelacjonowała mi Kinga, żonę bardzo mocno rozbolała głowa, miała wymioty. Po przyjeździe karetki okazało się, że stan jest na tyle poważny, że konieczny jest transport do szpitala. U żony stwierdzono udar niedokrwienny mózgu. Natychmiast zostały jej podane leki trombolityczne mające za zadanie rozpuścić zakrzep, który doprowadził do ograniczenia dopływu krwi do mózgu. Początkowo wszystko wskazywało na to, że leki zadziałały i jej stan był stabilny. Byliśmy w stałym kontakcie i myśleliśmy, że najgorsze za nami. Niestety, bardzo mocno się myliliśmy… Następnego dnia sytuacja diametralnie się zmieniła. Beata nie oddychała już samodzielnie i zapadła decyzja o wprowadzenie jej w stan śpiączki farmakologicznej. Konieczna była operacja – lekarze musieli założyć dreny, aby odbarczyć płyn gromadzący się w mózgu. Na domiar złego doszło u niej do zakażenia gronkowcem oraz zapalenia opon mózgowych. To były dla nas wszystkich chwilę pełne grozy, o których nie chcemy już pamiętać… To cud, że Beata przeżyła i jest dalej wśród nas! W tym momencie najgorsze mamy za sobą. Beata przebywała 11 dni w stanie śpiączki. Dziś bardzo powoli odzyskuje siły. W dalszym ciągu znajduje się na OIOMie, jednak jest nadzieja, że już wkrótce zmienimy oddział na neurologiczny. Rurka tracheotomijna, PEG, niedowład prawostronny, do tego mocne osłabienie z powodu antybiotykoterapii – to wszystko, z czym obecnie zmaga się moja żona. Jest niezwykle dzielna i ma ogromną wolę walki. Wie, że jesteśmy w tym razem i wspólnymi siłami przejdziemy przez jej chorobę. Już teraz rozpoczęliśmy rehabilitację. Staramy się, aby Beata dwa, trzy razy tygodniowo ćwiczyła z fizjoterapeutką. Wierzymy, że to zaprocentuje, kiedy w końcu wyjdzie ze szpitala i będzie mogła rozpocząć fizjoterapię w profesjonalnym ośrodku. To jest nasz główny cel i na tym koncentrujemy wszystkie siły. Ku naszej rozpaczy koszt takiego miesięcznego turnusu znacznie przekracza nasze możliwości finansowe… Dlatego zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Każda, nawet najmniejsza wpłata przybliża Beatkę do powrotu do sprawności. Moja żona ma jedno marzenie. Uwielbia góry, zawsze kiedy miała wolny czas, wybierała się na górskie wycieczki. Jeszcze przed tym wszystkim, co nas spotkało, obiecała córce, że w przyszłym roku wejdą na Babią Górę. Wiemy, że to nie jedyny szczyt, jaki uda nam się wspólnie osiągnąć. Wierzymy, że wspólny wysiłek sprawi, że Beata zrealizuje swoje marzenie! Mąż Bogusław