Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maksymilian Piechowiak
Maksymilian Piechowiak , 2 latka

Czy Maksiu będzie cierpiał do końca życia? Pomóż ratować jego zdrowie!

Nasz ukochany synek Maksiu to prawdziwy wojownik. Mimo że zmaga się z ciężką i nieuleczalną chorobą genetyczną – mukowiscydozą, każdego dnia uczy nas, jak wielka może być siła życia i determinacja. W swoim krótkim, lecz pełnym wyzwań życiu przeszedł już trzy operacje z powodu niedrożności jelit oraz bardzo poważne martwicze zapalenie jelit. Ale nawet gdybyśmy z troski o niego wylali ocean łez, Maksiu z uśmiechem i uporem popłynąłby nim w poszukiwaniu szczęścia... Pierwsze nieprawidłowości w budowie jego jelit wykryto już w 26. tygodniu ciąży. Poszukiwanie diagnozy zawiodło nas do wielu specjalistów w całym kraju, jednak nikt nie potrafił jej postawić. Ten piękny okres oczekiwania, jakim powinna być ciąża, wypełniał strach i niepewność o przyszłość naszego synka. Niestety, dzień jego narodzin nie przyniósł ulgi... Już w pierwszej dobie życia Maksymilian przeszedł operację, podczas której usunięto 7 cm jego jelit! Stan jego wątroby był wówczas dramatyczny. Nieustanne hospitalizacje, kolejne operacje i walka o każdy kolejny dzień – tak wyglądał pierwszy rok życia Maksia... Choć do dziś zmagamy się ze złym funkcjonowaniem jelit i wciąż poszukujemy przyczyny tych trudności, mukowiscydoza to wróg, który także codziennie wymaga naszej pełnej uwagi. Choroba dotyka wielu narządów, powodując przewlekłe problemy z oddychaniem i trawieniem, a także liczne inne powikłania. W związku z mukowiscydozą trzustka naszego syna nie pracuje, co wymaga od niego dożywotniego przyjmowania enzymów trawiennych przed każdym posiłkiem. Maksiu trzy razy dziennie wykonuje inhalacje, korzysta z fizjoterapii, przyjmuje liczne leki, suplementy i specjalistyczną dietę. Każde zaostrzenie choroby powoduje u nas ogromny lęk – spadająca saturacja, sinienie, nagły wyjazd do szpitala, gdzie Maksiu musi być podłączony do tlenu. Na szczęście zdarzyło się to tylko raz, ale świadomość tego zagrożenia jest z nami każdego dnia... Nasze życie to ciągły bieg – między lekarzami, fizjoterapią, a obowiązkami codziennej terapii. A mimo tego Maksiu rozwija się prawidłowo, jest mądrym i ciekawym świata chłopcem. Uwielbia uczyć się nowych rzeczy i mówić o swoich odkryciach. Każdego dnia zaskakuje nas swoją radością i rezolutnością! Niestety, koszty leczenia, opieki medycznej, sprzętu, rehabilitacji i odpowiedniej diety są ogromne i znacząco przekraczają nasze możliwości finansowe. W dalszej walce o zdrowie Maksia potrzebujemy wsparcia! Każda, nawet najmniejsza pomoc, da nam nadzieję na lepsze jutro dla naszego synka. Z całego serca dziękujemy! Rodzice Maksymiliana

1 174 zł
Sabina Łapszyna
Sabina Łapszyna , 6 lat

Nie pozwól, by NOWOTWÓR wrócił po naszą córkę❗️Prosimy o pomoc❗️

“Państwa dziecko ma nowotwór” – po tych słowach otwiera się przed nami piekło walki z rakiem! Jest początek 2022 roku. Życie naszej córeczki wisi na włosku. Krótko po tym w naszym kraju wybucha wojna. Koszmar.  Zostaję sama z trojgiem dzieci za granicą. Mąż jest w kraju i odkłada dla nas każdą złotówkę – my walczymy z wrogiem czającym się na życie Sabinki – neuroblastomą IV stopnia, bardzo złośliwym nowotworem dziecięcym… W brzuszku naszej córeczki tkwi ogromny, 9-centymetrowy guz!  Początkowo leczenie w Izraelu daje nadzieję. Chemia, resekcja guza, ponowna chemia... Kolejne miesiące mijają, a my wciąż nie wiemy, czy nie stracimy naszej córeczki. Po zakończeniu chemioterapii w Izraelu wyjeżdżamy na immunoterapię do Hiszpanii. To trudna decyzja, ale leczenie w Barcelonie było tańsze i mniej toksyczne dla Sabiny. Niestety, po wydawałoby się pomyślnym leczeniu, badania kontrolne wykazują nawrót choroby! Sabinka ma w głowie przerzuty… Znów konieczna jest pilna operacja. Strach wrócił, a dopiero co kiełkująca nadzieja znów została pogrzebana… Na początku września 2023 roku Sabinka przyjmuje ostatni cykl immunochemii. Coraz częściej z optymizmem patrzymy w przyszłość. Wyniki po poprzednich cyklach są w normie, zgodnie z oczekiwaniami lekarzy. Leczenie przynosi rezultaty, a lekarze robią wszystko, byśmy wygrali z tą podstępną chorobą! I w końcu słyszymy upragnione słowo – REMISJA! Od tych wydarzeń minęło już wiele miesięcy. Obecnie Sabina przechodzi leczenie przeciw wznowie neuroblastomy, przyjmując specjalistyczne leki DFMO. Aby dać jej szansę na lepsze jutro, bierzemy udział w badaniach klinicznych, które prowadzone są tylko w Stanach Zjednoczonych. Na szczęście wszystkie niezbędne badania kontrolne można wykonywać w Hiszpanii, ponieważ lekarze z USA i Hiszpanii pozostają ze sobą w ścisłym kontakcie i wspólnie monitorują stan Sabiny. Cały program leczenia zaplanowany jest na dwa długie lata, w trakcie których Sabina musi przechodzić badania kontrolne co trzy miesiące oraz odbyć pięć wizyt w USA. Ale to jeszcze nie koniec — po zakończeniu programu czekają ją kolejne trzy lata badań kontrolnych, choć już z nieco mniejszą częstotliwością. Szpital wystawił nam rachunek na wszystkie te badania na najbliższe pięć lat. To niewyobrażalna suma, której nasza rodzina po prostu nie jest w stanie udźwignąć — nawet rozłożonej na części. Już teraz jesteśmy na granicy naszych możliwości, a Sabinę czeka jeszcze długa droga do trwałej remisji, która musi trwać wiele lat. Proszę, pomóżcie nam dać Sabinie szansę na życie bez strachu i cierpienia, na czas, który w końcu mogłaby spędzić w zdrowiu i szczęściu. Marzę o dniu, w którym będziemy mogli bezpiecznie wrócić do domu, do naszej codzienności, o której teraz możemy tylko śnić. Proszę Was o wsparcie w tej trudnej walce. Dziękuję z głębi serca za każdą pomoc. Olga, mama Sabinki

484,00 zł ( 0,15% )
Brakuje: 318 665,00 zł
Patrycja Rembiasz
Patrycja Rembiasz , 24 lata

Marzę o przyszłości, w której słyszę każdy dźwięk! Pomóż!

Dopiero wkraczam w dorosłe życie. Mam wiele planów i marzeń, które chciałabym zrealizować. Czekałam na ten moment od zawsze. Niestety, liczne choroby i niepełnosprawności skutecznie mi to uniemożliwiają… Potrzebuję pomocy, by wrócić na właściwe tory. Pomożesz mi? Moja największa przeszkoda pojawiła się kilka lat temu. Coraz gorzej słyszałam, więc udałam się do lekarza. Diagnoza była bardzo trudna do zaakceptowania… Okazało się, że cierpię na niedosłuch stopnia zaawansowanego. Dowiedziałam się, że wady nie da się cofnąć. Mój słuch uratują jedynie kosztowne aparaty słuchowe, na które mnie nie stać. Dodatkową przeszkodą jest cukrzyca. Muszę przestrzegać restrykcyjnej diety oraz robić drogi zastrzyk raz w tygodniu. Na domiar złego, nie jestem w stanie podjąć pracy przez ogromny, nieustający ból kręgosłupa, spowodowany moją dyskopatią. Operacja tego schorzenia nie dała mi wiele. Codziennie zmagam się z ogromnym cierpieniem. Przestałam wymagać od życia wiele. Dziś chcę jedynie być zdrowa i sprawna, by stanąć na nogi i poczuć się bezpiecznie. Marzę o przyszłości bez bólu, w której jestem w stanie podjąć pracę i zarabiać na własne potrzeby. Jeśli chcecie pomóc mi w tej trudnej chwili, będę niesamowicie wdzięczna. Już teraz bardzo dziękuję za wszelkie wsparcie i każdy dobry gest. Walka o moją przyszłość trwa. Nie zamierzam się poddać! Patrycja

214,00 zł ( 2,87% )
Brakuje: 7 233,00 zł
Dorota Graczyk
Dorota Graczyk , 50 lat

Walka ze skutkami niedotlenienia mózgu trwa! Wesprzyj leczenie i rehabilitację Doroty!

Nagłe zatrzymanie krążenia doprowadziło do groźnego niedotlenienia mózgu, w wyniku którego nasza ukochana Dorota straciła przytomność. Lekarze cudem uchronili ją przed śmiercią, rozpoczynając walkę o jej zdrowie i sprawność. Pomoc pilnie potrzebna! Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc dla naszej ukochanej Doroty – pełnej życia, energicznej kobiety, której życie uległo dramatycznej zmianie… Po nagłym zatrzymaniu akcji serca została przetransportowana do szpitala, gdzie lekarze wprowadzili ją w stan śpiączki, a po wdrożeniu odpowiedniego leczenia, wybudzili po dwóch dniach. Niestety, stan Doroty jest bardzo zły. Ma założoną tracheotomię oraz PEG. Otwiera oczy, jednak nie odzyskała świadomości. Dziś nie ma z nią kontaktu. Dorota była osobą pełną radości, znaną z miłości do muzyki, kwiatów i rękodzieła. Zawsze była pomocna dla innych, towarzyska i bardzo lubiana. Teraz sama potrzebuje naszego wsparcia. Aby miała szansę na powrót do sprawności, potrzebuje specjalistycznej, intensywnej, kosztownej rehabilitacji i opieki medycznej. Proces rehabilitacji po takim zdarzeniu jest długi i trudny, ale wiemy, że każda pomoc daje Dorocie większe szanse na powrót do zdrowia. Dlatego prosimy Was o wsparcie – każda wpłata, udostępnienie i słowa otuchy są dla nas nieocenione. Dziękujemy z całego serca za pomoc w tej trudnej walce. Wspólnie możemy dać jej szansę na powrót do życia, które tak kocha. Rodzina

28 961,00 zł ( 13,61% )
Brakuje: 183 805,00 zł
Jolanta Kupińska
Pilne!
Jolanta Kupińska , 49 lat

Wznowa❗️Rak powrócił – błagam o RATUNEK❗️

Odebrałam dziś wyniki i otrzymałam informację, która jest koszarem każdego onkologicznego pacjenta – MAM WZNOWĘ! Błagam Cię o pomoc, muszę natychmiast rozpocząć leczenie. To moja ostatnia szansa, by żyć! Jestem mamą, żoną, nie mogę się po prostu poddać… W 2022 roku dowiedziałam się, że choruje na złośliwy nowotwór piersi. Od tamtej pory mój każdy dzień to walka, by pokonać chorobę. I jak na razie tę walkę przegrywam… Przeszłam przez wyczerpujące leczenie chemioterapią i radioterapią, straciłam pierś podczas operacji. Miałam nadzieję, że po tym wszystkim mój koszmar się zakończył… I wtedy pojawiły się przerzuty do węzłów chłonnych nadobojczykowych… Musiałam przejść kolejną operację, aby je usunąć… A chwile później badania wykazały kolejne przerzuty – tym razem do węzłów szyjnych, bez możliwości usunięcia… Przeszłam bardzo silną chemię, która dosłownie mnie powaliła… Skutki uboczne były tragiczne… Otworzyła mi się rana po mastektomii, mój organizm zaatakował gronkowiec, dwa razy straciłam włosy i do dziś jestem skazana na perukę.  Musiałam zrezygnować z chemii, zanim by mnie zabiła… Moją ostatnią nadzieją była immunoterapia. Niestety, nie zakwalifikowałam się do refundacji. Przeszłam załamanie nerwowe, w jednej chwili zostałam zupełnie bez leczenia! Przy tak agresywnym nowotworze, to ogromne ryzyko!  Wyczerpałam już wszelkie możliwości bezpłatnego wsparcia. To koniec… Jedyny ratunek to płatna immunoterapia, której koszt zwala z nóg… Leczenie muszę rozpocząć jak najszybciej, ale nawet z pomocą rodziny, nie jestem w stanie go opłacić. Mój syn bardzo przeżywa chorobę… Jest dla mnie ogromną siłą i motywacją. Przypomina mi, że nie mogę tracić nadziei. I choć nigdy nie myślałam, że będę kiedykolwiek zmuszona prosić o pomoc, zwracam się do Was, ludzi o dobrych sercach: Proszę, dajcie mi szansę na życie! Jola

21 733,00 zł ( 8,17% )
Brakuje: 244 225,00 zł
Leoś Kisała
Leoś Kisała , 2 latka

Robimy wszystko, by nasz mały Leoś rósł zdrowo! Pomożesz nam?

Leoś urodził się w 38 tygodniu ciąży z hipotrofią. Był naprawdę maleńki – ważył zaledwie 2 kg! Zaraz po porodzie rozpoczęły się problemy z karmieniem synka i trudności w przybieraniu na wadze, których nie udało się rozwiązać do dziś… Ze względu na niskie napięcie mięśniowe Leoś od początku był karmiony butelką, a później, w związku z zanikiem odruchu ssania, łyżeczką. Chociaż rozwój intelektualny synka wydaje się prawidłowy, to rozwój fizyczny jest mocno opóźniony. Nasz maluch od samego początku zmaga się z wieloma wyzwaniami! Pierwsze miesiące życia Leosia były szczególnie trudne – po przejściu grypy jelitowej synek przestał prawidłowo przybierać na wadze, a kolejne infekcje tylko pogłębiały problem. Mimo wykluczenia alergii pokarmowych, badań gastroenterologicznych i konsultacji z najlepszymi specjalistami, wciąż nie znamy przyczyny jego trudności! Cały czas walczymy z refluksem, wymiotami i bardzo niewielkimi przyrostami masy ciała. Nawet w okresach, gdy Leoś je chętniej, jego waga rośnie bardzo powoli, a każdy kryzys jedzeniowy zatrzymuje postęp. Czasami czujemy się bezradni… Tak wiele już zrobiliśmy dla synka, a efektów nie widać!  Obecnie Leon jest karmiony sondą pokarmową, co pomaga w dostarczaniu odpowiedniej ilości jedzenia, jednak problem wciąż pozostaje nierozwiązany. Lekarze sugerują, że przyczyną może być rzadka choroba genetyczna, ale aby to potwierdzić, konieczne jest kosztowne badania WES, które może wreszcie dać nam konkretne odpowiedzi. Potrzebujemy wsparcia, by opłacić to badanie oraz dalszą rehabilitację i specjalistyczne konsultacje. Będziemy ogromnie wdzięczni za każdą pomoc, która przybliża nas do poznania przyczyny problemów naszego synka i daje nadzieję na lepszą przyszłość!  Rodzice

240 zł
Oliwia Okarmus
Oliwia Okarmus , 3 latka

Autyzm odbiera Oliwce szansę na prawidłowy rozwój! Czy wyciągniesz do niej pomocną dłoń?

Jeszcze przed drugim rokiem życia u mojej córeczki Oliwki specjaliści zdiagnozowali autyzm. Na co dzień moje dziecko mierzy się z wieloma trudnościami. Zmaga się z zaburzeniami integracji sensorycznej, opóźnionym rozwojem mowy, zaburzeniami napięcia mięśniowego, nieprawidłowym wzorcem chodu… Ale to nie wszystko. Oliwia od urodzenia miała problemy ze snem. Nie przesypiała nocy, często się wybudzała, nie potrzebowała tyle snu co inne dzieci w jej wieku. Do tego od postawienia pierwszych kroków córka chodziła na palcach, na szczęście dzięki wsparciu fizjoterapeutów i zaleconym ćwiczeniom chód jest już bardziej prawidłowy.  Oliwka ma też problemy z załatwianiem się. Niekiedy było tak źle, że dochodziło do omdleń w trakcie parcia i musiałam wzywać pogotowie! Obecnie córka musi przyjmować leki, aby zapobiegać tak wykańczającym jej organizm sytuacjom.  Diagnostyka to nieodłączny element życia mojego dziecka. Oliwka miała wykonane badania metaboliczne, EEG głowy, rezonans mózgu, oraz badanie WES trio, nadal oczekujemy na wyniki. W zapisie badań głowy lekarzy zaniepokoiły widoczne napady padaczkowe, dlatego wprowadzili odpowiednie leczenie.  Oliwka często się zawiesza, mówi na zasadzie echolalii – powtarza wszystko to, co usłyszy, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, nie wykonuje poleceń, nie interesują ją inne dzieci, żyje w swoim świecie, nie ma poczucia zagrożenia, często też wykazuje zachowania autoagresywne… Na co dzień córka uczęszcza do specjalistycznego przedszkola, gdzie objęta jest terapią. Dodatkowo korzysta z pomocy fizjoterapeuty, logopedy, neurologopedy, psychologa. Jest też pod stałą opieką neurologa i psychiatry. Niestety to wszystko jest bardzo kosztowne… Dlatego proszę o wsparcie. Dzięki zebranym środkom będę mogła zagwarantować Oliwce jeszcze lepszą pomoc i szansę na lepszy rozwój. Aleksandra, mama Oliwii 

5 486 zł
Dominik Szatkowski
Dominik Szatkowski , 8 lat

Rehabilitacja ratunkiem dla naszego synka! Pomóż mu!

Niedawno otrzymaliśmy druzgocącą wiadomość – u naszego kilkuletniego synka zdiagnozowano ultrarzadką, chorobę genetyczną, jaką jest ataksja teleangiektazja. To brutalne schorzenie, które z czasem prowadzi do postępującego osłabienia mięśni, problemów z koordynacją, a w przyszłości może poważnie ograniczyć jego zdolność do samodzielnego funkcjonowania. Każdy rodzic wie, że nie ma nic bardziej bolesnego niż patrzenie na cierpienie własnego dziecka. Nasz syn jest pełnym życia, uśmiechniętym chłopcem, który zawsze potrafi rozświetlić nawet najciemniejszy dzień. Teraz jednak stajemy przed trudnym wyzwaniem – musimy walczyć z tą bezlitosną chorobą, by dać mu jak najwięcej radości i szans na normalne dzieciństwo. Przed nami wizyta u genetyka, by przejść przez szczegółową rozmowę. Musimy jak najszybciej się dowiedzieć, co można zrobić, by opóźnić postęp tej choroby. Wiemy na pewno, że nie będzie to ani łatwe, ani tanie... Kosztowna rehabilitacja jest jedyną nadzieją na spowolnienie jej objawów i utrzymanie naszego synka w jak najlepszym stanie. Błagamy o Wasze wsparcie. Każda złotówka, każde udostępnienie tej zbiórki daje nam szansę na walkę o lepsze jutro dla naszego dziecka. Chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby choroba nie odebrała radości z życia naszemu synowi! Dziękujemy za każdą pomoc, modlitwę i ciepłe słowo. Niech Wasze dobro stanie się naszym najcenniejszym darem w tej ciężkiej batalii. Razem możemy więcej! Rodzice Dominika ➡️ Dominik i jego walka z ataksją teleangiektazją

15 160 zł
Bogdan Panek
Bogdan Panek , 54 lata

Jedna chwila zmieniła życie w walkę i ból! Pomóż Bogdanowi!

Do początku lipca prowadziliśmy z mężem szczęśliwe życie. Jeden telefon zmienił wszystko. Dowiedziałam się, że mąż trafił do szpitala, ponieważ doszło do tragedii – upadku z drabiny. Po przyjeździe do szpitala okazało się, że wypadek Bogdana był tak poważny, że lekarze nie dawali mu na przeżycie więcej niż 72 godziny… Męża wprowadzono w śpiączkę farmakologiczną i poddano bardzo ciężkiej operacji odbarczania krwiaków w mózgu i móżdżku. Tak naprawdę, pomimo upadku z niewielkiej wysokości, dostałyśmy informację, że Bogdan przy tak poważnym urazie powinien zginąć na miejscu. Najtragiczniejszym momentem dla nas była chwila, w której lekarze powiedzieli nam, abyśmy się z nim pożegnały, bo nie dają mu szans na przeżycie!  Wówczas dominował w nas lęk, strach, niesamowity ból i tysiące pytań! Dlaczego taka tragedia spotkała właśnie naszą rodzinę? Dlaczego my? Dlaczego tak się stało? Do tej pory się nad tym zastanawiamy, jednocześnie dziękując Bogu za to, że dał Bogdanowi szansę na walkę. Mijały godziny, mąż walczył, a my razem z nim. Byłyśmy przy nim w każdej możliwej chwili. Nasza wiara była i jest tak silna, że nie dopuszczałyśmy do siebie żadnej złej myśli, mimo, że codziennie dostawałyśmy informacje, że stan męża jest  ciężki, a zagrożenie życia nie ustawało.  Po kilku dniach walki mąż zaczął oddychać bez respiratora, jednak to nie trwało długo. Niestety, doszło do kontaktu z bakterią – gronkowcem… Po kilku dniach z następną, szpitalną bakterią, która okazała się bardzo groźnym zapaleniem płuc, co uniemożliwiło samodzielne oddychanie Bogdana i z powrotem konieczne było uruchomienie respiratora.  Lekarze nie dawali mu żadnych szans, a jednak mąż częściowo się wybudził! Reaguje na dotyk, ból i otwiera oczy. Największym problemem jest to, że ciągle nie jest w stanie oddychać sam... Po przebytym zapaleniu płuc zbiera mu się tam wydzielina. Przez to narażony jest na kolejne powikłania w postaci np. zapalenia płuc. Chcąc pomóc mężowi powoli wracać do zdrowia musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy! Aby dać mu szansę na życie, musimy oddać go w ręce najlepszych specjalistów, którzy wiedzą jak postawić go na nogi, a co najważniejsze, nauczyć go samodzielnego oddechu. Do tego potrzebna jest rehabilitacja oddechowa i ogólnousprawniająca. Niestety taka rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku jest bardzo kosztowna. Z tego powodu zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc dla Bogdana. On się nie poddał, więc my też nie możemy się poddać!  Żona Joanna z córkami

24 902,00 zł ( 23,4% )
Brakuje: 81 481,00 zł