Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Łukasz Romanowicz
Łukasz Romanowicz , 40 lat

Powódź zniszczyła maszynę Łukasza i odebrała mu możliwość dalszej pracy!

Łukasz od lat zajmuje się usługami tynkarskimi, wkładając w pracę całe serce. Zbudował swoją firmę własnymi siłami od zera, zdobywając doświadczenie w tym wymagającym fachu przez 15 lat. To, co dla innych jest zwykłym zawodem, dla niego stało się pasją i sposobem na życie! Jak dotąd zawsze udawało mu się pokonywać przeciwności i rozwijać firmę, jednak wrześniowa powódź, która dotknęła Lewin Brzeski zniszczyła wszystko, na co tak ciężko pracował… Najbardziej ucierpiała jego maszyna tynkarska – kluczowe narzędzie w pracy. Nie nadaje się do użytku bez kosztownej naprawy. Bez niej nie jest w stanie kontynuować działalności... Od powodzi minęło już kilka tygodni, w trakcie których Łukasz uporał się z wieloma innymi jej skutkami, jednak na kosztowny remont maszyny oraz uzupełnienie drobniejszego zniszczonego sprzętu brakuje już środków.  Łukasz jest ambitny, pracowity i uczciwy, dlatego wiem, że wystarczy mu przysłowiowa "wędka", aby mógł dalej pracować. Prosimy o wsparcie! Nawet najmniejszy gest pomoże bratu stanąć na nogi! Asia, siostra

1 890,00 zł ( 17,76% )
Brakuje: 8 749,00 zł
Krzysztof Węglarz
Krzysztof Węglarz , 59 lat

Krzysiek jest uwięziony we własnym ciele, lecz wiemy, że nas słyszy❗️Musimy walczyć dalej!

Krzysiek to człowiek o wielkim sercu, który zawsze niósł pomoc innym.  Minął już rok, odkąd świat się dla nas zatrzymał… Krzysiek – kochany mąż, tato, dziadek, wujek i przyjaciel doznał rozległego udaru niedokrwiennego mózgu lewej półkuli… Pomimo szybkiej interwencji lekarskiej doszło do dużego niedotlenienia mózgu i niedowładu prawostronnego... W drugiej dobie od wystąpienia udaru musiała zostać przeprowadzona operacja odbarczająca czaszkę w celu zmniejszenia obrzęku – tylko w ten sposób można było uratować życie Krzyśka. Kilka godzin po operacji pojawiły się ukrwotocznienia, w wyniku których wprowadzono go w stan śpiączki. Krzysiek musiał zostać podpięty do respiratora. Niestety, po kilkumiesięcznej walce na oddziale intensywnej terapii o jego życie sprawdził się czarny scenariusz… Nie wybudził się ze śpiączki ani nie odzyskał świadomości... W całym tym koszmarze jedynym promykiem nadziei stało się dla nas to, że gdy został odpięty od respiratora, zaczął oddychać samodzielnie przez rurkę tracheotomiczną – co zawdzięczamy zdrowemu sercu. W kwietniu Krzysiek otrzymał szansę od losu – przyjęto go na roczny pobyt w Klinice Budzik dla dorosłych w Warszawie. Rehabilitacja w ośrodku przynosi ciągłe korzyści, a stan ogólny Krzyśka jest stabilny. Dzięki codziennej rehabilitacji jest pionizowany i zabierany na salę rehabilitacyjną na wózku. Polepszył się u niego kontakt wzrokowy, wodzi oczami, zawiesza wzrok na osobie. Wiemy, że nas słyszy! Profesjonalna rehabilitacja sprawiła, że zaczął ruszać głową i jedną ręką, lecz tato wciąż jest uwięziony we własnym ciele…  Rehabilitanci walczą, aby jego ruchy były z każdym dniem bardziej świadome. Niestety, przed nim wciąż długa i kręta droga powrotu do zdrowia. Wiemy, że nie możemy zwolnić tempa, aby nie zaprzepaścić tego, co już osiągnął. W przyszłości planujemy umieścić tatę w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, aby jeszcze bardziej poprawić jego sprawność i komfort życia. Docelowo marzymy o przystosowaniu domu do jego potrzeb, aby – gdy tylko będzie to możliwe – mógł do niego powrócić. Wszystko to wiąże się jednak z zawrotnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć sami... Nigdy nie sądziliśmy, że znajdziemy się w sytuacji, w której będziemy musieli prosić Was o wsparcie. Wiemy jednak, że nie mamy wyjścia – to jedyna szansa na lepsze jutro dla Krzyśka. Zwracamy się do Waszych serc z gorącą prośbą o pomoc, gdyż dla taty jest jeszcze iskierka nadziei… Pamiętajmy – dobro powraca ze zdwojoną siłą  Rodzina Krzyśka

29 343 zł
Zbigniew Dmowski
Zbigniew Dmowski , 79 lat

Tata był nie do poznania! Paraliż objął całe ciało... POMOC POTRZEBNA!

Kiedy zobaczyliśmy tatę w szpitalu, nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Skutki padaczki okazały się nieprawdopodobnie tragiczne. Myśleliśmy, że go stracimy… 4 maja 2024 roku tata zgłosił się do szpitala z powodu złych wyników sodu. W nocy dostał silnego ataku padaczki, wskutek którego jego stan drastycznie się pogorszył. Gdy przyjechaliśmy do niego rano, zastaliśmy widok, którego zupełnie się nie spodziewaliśmy. Tata miał sparaliżowane ciało. Jego nogi bardzo spuchły. Nie było z nim kontaktu. Mówił zdania, które nie miały sensu i nie reagował na zadawane przez nas pytania. Bardzo się o niego baliśmy. Od czasu wypadku tata był w pięciu szpitalach. Lekarze i liczni specjaliści wiele dla niego zrobili. Powoli odzyskiwał sprawność umysłu oraz górnej części ciała. Neurolog zauważył znaczną poprawę i zasugerował nam ośrodek rehabilitacyjny. Dziś stan taty jest coraz lepszy. Nie ma problemu z czynnościami, które wymagają pracy rąk. Potrafi utrzymać kubek, samodzielnie je, pisze, potrafi się ogolić. Niestety, paraliż od pasa w dół nie ustępuje, przez co potrzebuje całodobowej opieki. Rehabilitanci i lekarze są zadowoleni z tempa postępów taty. Jest duża szansa, że będzie chodził, ale niezbędna do tego jest długotrwała, intensywna rehabilitacja, która może potrwać nawet dwa lata. Chcemy, by tata wrócił do czasu sprzed ataku. Nie możemy uwierzyć, że człowiek, który zawsze był aktywny fizycznie, dobrze się odżywiał i dbał o swoje zdrowie, jest dziś w takim stanie. Podziwiamy walkę taty o sprawność. Nie załamał się. Jest dzielny i zdeterminowany. Chce wrócić do domu jako samodzielna osoba. Niestety, koszt dalszego leczenia i rehabilitacji jest bardzo wysoki. Jeśli zechcecie pomóc tacie, będziemy niezwykle wdzięczni. Dziś liczy się każdy, nawet najmniejszy gest! Rodzina

5 370,00 zł ( 2,4% )
Brakuje: 218 035,00 zł
Maks Kozicki
Maks Kozicki , 8 lat

Zawalcz z Maksem o jego przyszłość❗️By życie z autyzmem również miało kolor❗️

Pierwszy raz słowo „mama" usłyszałam, gdy mój synek miał 4 lata. Maksio jest trzeci z kolei, także już około pierwszego roku jego życia widziałam niepokojące sygnały, zwiastujące ciszę przed burzą.  Autyzm wczesnodziecięcy zdiagnozowano u Maksia, gdy miał 2 latka. Objawy były typowe: brak kontaktu wzrokowego, wybiórczość pokarmowa, brak mowy, reakcji na imię. Ogromną przeszkodą było jeszcze zaburzenie integracji sensorycznej. W domu mamy 2 koty. Maksiu nawet ich nie zauważał, siadał na nich, potykał się o nie. W grę nie wchodziło również dotknięcie zabawki o zwierzęcym futerku. Wszystko zmieniła hipoterapia. Maks na początku nawet nie chciał podejść do konika. O dotykaniu i przejażdżce już nie wspomnę. Teraz gdy widzi kucyka, puszcza moją rękę, biegnie po swoje schodki i już jest gotowy, by na niego wsiąść. To niesamowite, jak przebiliśmy tę barierę. Widzimy też poprawę na poziomie komunikacyjnym.  Pojawiły się pomocne echolalie. Najpierw połowiczne – powtarzanie końcówek słów, które usłyszał, potem echolalie prostych słów. Kiedyś podczas spaceru Maksiu krzyknął „Bocian!”. I rzeczywiście zaraz zobaczyliśmy unoszącego się nad głowami bociana. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji, ale terapeutki podczas hipoterapii często powtarzają nazwy zwierząt, dlatego tę sytuację można by podpiąć pod echolalię odroczoną. Dziś Maks robi super postępy dzięki wdrożonej integracji sensorycznej i logopedycznej. A to nie byłoby możliwe bez wsparcia, które już od Was otrzymaliśmy. Szkoła okazała się bardzo pomocna w dalszym rozwoju, a największą siłą Maksia jest logiczne myślenie na podstawie wizualnych bodźców. Synek wypowiada już wiele słów, jego mowa przypomina mówienie 3-latka – wiele wyuczonych schematów, których potrafi użyć do sytuacji. Jak papużka potrafi powtórzyć wszystko i rozumie, że to nie tylko zabawa, ale dzięki mowie może uzyskać dużo więcej! To niesamowite jak terapia może wpłynąć na dziecko. Nie możemy tego zaprzepaścić, dlatego prosimy o pomoc. Tablet zdecydowanie ułatwi sprawę i da Maksiowi tyle nowych możliwości – wizualne zabawy, gry logopedyczne... To ogromna szansa, której nie chcę zmarnować. Dlatego znów proszę o Twoją pomoc.  Z góry dziękujemy! Paulina, mama

1 181 zł
Adam Raczkowski
Adam Raczkowski , 8 lat

Pomóż mojemu synkowi zrozumieć otaczający go świat!

Narodziny synka były jednym z najpiękniejszych momentów w moim życiu. Zawsze marzyłam o byciu mamą, więc przez długi czas uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Szczęśliwe dni macierzyństwa przekreśliła niespodziewana diagnoza… Mój Adaś jest w spektrum autyzmu! Z początku wydawało mi się, że synek rozwija się prawidłowo. Niepokój wzbudziły dopiero spostrzeżenia mojej mamy. Zauważyła, że Adaś nie reaguje na swoje imię i wydaje się nieobecny. Postanowiłam zasięgnąć pomocy specjalistów. Obawy okazały się słuszne. W wieku dwóch lat u mojego synka zdiagnozowano spektrum autyzmu. Byłam zagubiona. Zupełnie nie wiedziałam, jak będzie wyglądać życie Adasia za kilka lat. Co zrobić, by mu pomóc? Zapisałam synka do przedszkola, by miał możliwość kontaktu z innymi dziećmi. Niestety, lata upływały, a rozwój Adasia wydawał się stać w miejscu. Rozumiał, co się do niego mówiło, lecz nie potrafił wypowiadać słów. Bardzo bałam się o jego przyszłość… Były to bardzo trudne chwile. Ratunek przyniosła terapia. Dziś Adaś potrafi budować proste zdania, jednak znacznie częściej milczy. Niestety, nadal nie komunikuje swoich potrzeb fizjologicznych, co sprawia, że musi chodzić w pieluchach. Trzeba namawiać go do każdego posiłku. Źle reaguje także na niespodziewane odgłosy, takie jak wiercenie, czy dźwięk spadającego deszczu. Codziennie staram się tłumaczyć mu świat. Bardzo zależy mi na tym, by czuł się bezpiecznie. Synek chodzi do szkoły, gdzie ma jednego kolegę. Unika kontaktu z dziećmi. Czasem włącza się do ich zabaw, jednak częściej obserwuje je z boku. Cieszy się na widok równieśników, choć wydaje się nie rozumieć w pełni ich świata. Mimo trudności w kontakcie z innymi bardzo lubi bawić się ze swoją młodszą siostrzyczką. Ich kontakt niezwykle mnie wzrusza. Kiedy Amelki nie ma w domu, Adaś nie wie, co robić. Chce być jak najlepszym bratem i świetnie się w tym sprawdza. Opieka nad Adasiem jest pracą na pełny etat. Tłumaczenie mu zasad otaczającego go świata pochłania dużo czasu. W ostatnim czasie stał się coraz bardziej nerwowy i krzykliwy. Największą nadzieję pokładam w terapii. To ona przyniosła postępy w dotychczasowej mowie i daje szansę na pojawienie się kolejnych. Wiem, że jeszcze przez długi czas mój synek będzie potrzebował specjalistycznego wsparcia, które wzmocni jego rozwój. Niestety jego koszt przekracza nasz domowy budżet…  Często czuję się bezradna… Chciałabym, żeby mój synek był samodzielny. Widzę postępy Adasia, jednak regularność terapii jest tu kluczowa. Proszę, pomóżcie mojemu synkowi zrozumieć otaczający go świat. Wasze wsparcie będzie miało wielką moc! Mama Adasia

308 zł
Waleria Yanush
Waleria Yanush , 5 lat

Waleria potrzebuje Twojej pomocy❗️Trwa walka o sprawność❗️

Moja córeczka ma na imię Waleria. Urodziła się w 2019 roku z trisomią 18 chromosomu, tak zwanym zespołem Edwardsa.  Intensywnie uczestniczy w rehabilitacjach. Leczenie koncentruje się przede wszystkim na prawidłowym rozwoju zdolności motorycznych. Dodatkowo córeczka bierze udział w zajęciach logopedii oraz integracji sensorycznej.  Pomimo leczenia lekarze nie prognozują dużych postępów. Według specjalistów Waleria nigdy nie będzie w stanie samodzielnie się poruszać czy jeść. Jednak moja córka jest niezwykle silną dziewczynką! W wieku 5 lat zjada z łyżki, nauczyła się samodzielnie siedzieć, bardzo lubi słuchać muzyki, chodzić na spacery i bawić się ze mną i tatą. Teraz próbuje stawać na czworaka! We wszystkie swoje osiągnięcia włożyła ogrom pracy i serduszka. Każdy dzień to wyzwanie, nowe cele do osiągnięcia. Moim największym marzeniem jest, by córka zaczęła samodzielnie chodzić. Bardzo skorzystałaby z dodatkowych sesji rehabilitacyjnych. Niestety koszty specjalistów przekraczają moje możliwości finansowe. Nie jestem w stanie sama zapewnić dziecku wystarczającego leczenie. Koszty są wciąż ogromne i bez dalszego wsparcia może nie starczyć nam środków. Już raz się udało, więc proszę, zawalcz ze mną o sprawność Walerii jeszcze raz! Yana, mama

4 939,00 zł ( 46,42% )
Brakuje: 5 700,00 zł
Sebastian Sawiński
Pilne!
Sebastian Sawiński , 46 lat

Sebastian walczy z nowotworem mózgu! Potrzebna pilna pomoc!

Mój mąż ma glejaka IV stopnia, najwyższy stopień złośliwości. To zdanie zmienia wszystko. Nasze do tej pory szczęśliwe życie skończyło się w momencie usłyszenia tej strasznej diagnozy. Przyszłość staje pod znakiem zapytania… Proszę o pomoc dla Sebastiana! On ma dopiero 45 lat... A nasza rodzina nie wyobraża sobie życia bez niego! Na początku roku mąż poczuł się zmęczony, miał zaburzenia koncentracji i silne bóle głowy. Pierwszy raz w życiu czuł się źle, nigdy nie chorował. Zawsze był niezwykle aktywną osobą i dbał o zdrowie. Gdy pewnego dnia odwoził mnie do pracy, skręcił w zły zjazd na rondzie. Jest doświadczonym i dobrym kierowcą, więc nigdy mu się to nie zdarzyło. Po całym zdarzeniu był zdezorientowany. Szybko udał się do neurologa. Po badaniach okazało się, że w głowie Sebastiana jest guz… I to w takim miejscu, że wycięcie go jest niemożliwe, przez co rokowania są złe… Po usłyszeniu tych słów byliśmy przerażeni. Nikt nie jest gotowy na usłyszenie takich słów, każda osoba myśli, że jego nie może spotkać coś takiego… Tak naprawdę do dzisiaj jesteśmy w szoku… Najtrudniej było powiedzieć dzieciom. Syn i córka są już dorośli, ale nasze najmłodsze dziecko ma dopiero 10 lat! Wszyscy źle znieśli to psychicznie, zawsze mogli liczyć na tatę, a teraz nagle jest tak poważnie chory… Młodszy syn mówi ciągle, że marzy tylko o tym, żeby tata wyzdrowiał. Rozpoczęliśmy więc trudną walkę z potężnym przeciwnikiem. Sebastian pilnie rozpoczął radiochemioterapię. Do tej pory przeszedł aż 42 cykle! Jego organizm jest wycieńczony, bardzo ciężko jest mu się skoncentrować, normalnie żyć. Niestety nie wiemy, czy leczenie przynosi pożądane rezultaty, ponieważ ciągle czekamy na wyniki nowych badań. Nieustannie szukamy też sposobów na to, żeby zmaksymalizować szansę na pokonanie choroby. W ramach NFZ mamy bardzo ograniczony dostęp do specjalistów, czy badań. Terminy przerażają… Kolejki są tak długie, że będziemy musieli spróbować leczenia prywatnego. A to będzie wiązać się z niewyobrażalnie wysokimi kosztami… Dlatego zdecydowaliśmy się na założenie tej zbiórki i poproszenie Was o wsparcie! Sebastian jest jeszcze młody, ma dopiero 45 lat. Uwielbia wędkarstwo, motoryzację, przyrodę. Aktywne spędzanie czasu, siłownie, kajaki. Obecnie jest w stanie co najwyżej pójść na rower... Dalej stara się jednak angażować w życie synka. Jeździ z nim na treningi piłkarskie, na mecze. Jest bardzo dumny z tego, jak nasz chłopiec świetnie sobie radzi. Myśleliśmy, że czeka nas piękna, spokojna przyszłość. Mąż zmienił pracę na spokojniejszą, mniej wyjeżdżał. Mieliśmy więcej czasu na cieszenie się sobą. Robiliśmy kolejne plany, marzyliśmy o miejscach, które zobaczymy. Teraz nasza przyszłość staje pod znakiem zapytania… Nie możemy już znieść niepewności i dalszego oczekiwania, braku planu leczenia, tego tkwienia w zawieszeniu, dlatego musimy działać i szukać sposobów na pokonanie glejaka. Do tego potrzebujemy jednak Waszego wsparcia! Boimy się, że pojawi się szansa leczenia, a my nie będziemy mieć pieniędzy, żeby je opłacić… Pomocy! Paulina, żona

96 435 zł
Miłosz Modzelewski
Miłosz Modzelewski , 7 lat

Mecz o sprawność Miłoszka trwa! Pomóż mu go wygrać!

Miłoszek od zawsze chciał być piłkarzem. Kiedy wychodził na murawę, widziałam w jego oczkach ogromną radość. Dziś marzenia o wielkich stadionach muszą poczekać. Synka dopadła niezwykle rzadka choroba! Gdy zostałam mamą, obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by moje dziecko było szczęśliwe. Zapisałam go do pobliskiego klubu sportowego, który dawał mu szansę na wielką karierę. Niestety, treningi nie potrwały zbyt długo… Z dnia na dzień synek zaczął utykać. Skarżył się na ból prawej nogi. Byłam przekonana, że powodem są zbyt intensywne ćwiczenia. Liczne konsultacje lekarskie nie rozwiązywały problemów. Stan synka codziennie stawał się gorszy, jednak nie byłam przygotowana na to, co miało nastąpić… Pewnego dnia Miłoszek nie był w stanie wstać z łóżka! Zaniepokojona jego zdrowiem, zabrałam syna na badanie RTG. Stres, jaki mi wtedy towarzyszył, był nie do opisania. Czy moje dziecko będzie chodzić? Dlaczego to wszystko tyle trwa? Diagnoza sprawiła, że świat rozsypał mi się na kawałki. Lekarze zdiagnozowali poważne uszkodzenie narządu ruchu! Po usłyszeniu strasznych wieści od razu wdrożyliśmy leczenie. Wybrałam specjalistyczną klinikę w Łodzi. Choć dzieli nas od niej niemal cała Polska, chcę, by synek był pod jak najlepszą opieką. Dowiedziałam się tam, jakie ćwiczenia mam wykonywać z Miłoszem w domu, by ustabilizować jego stan. Chodzimy też na basen, laseroterapię oraz terapię polem magnetycznym. Wszystko to ma szansę sprawić, że synek odzyska sprawność i uniknie endoprotezy. Niestety, choć leczenie przynosi efekty, jego koszty są bardzo duże… Każda dłuższa przerwa w rehabilitacji sprawia, że synek nie może podnieść się z łóżka bez mojej pomocy... Kiedy widzę go w takim stanie, moje serce pęka. Tylko regularna, intensywna i systematyczna rehabilitacja sprawia, że Miłosz jest w stanie się poruszać. Musimy działać szybko, póki synek jest jeszcze mały. To prawdziwa walka z czasem! W trudnych chwilach siedzę w jego pokoju i trzymam go za rączkę. Wspólnie podziwiamy piłkarzy z plakatów, widniejących na jego ścianach. Mówię mu, że jeszcze kiedyś wyjdzie na boisko. Oboje mocno w to wierzymy. Potrzebne jest jednak Wasze wsparcie. Proszę, pomóżcie wygrać mojemu synkowi mecz o jego sprawność! Mama Miłoszka

9 205 zł
Michał Hajdas
Michał Hajdas , 41 lat

Pomóż nam odzyskać Michała! Tak bardzo nam go brakuje...

Michał zawsze był zdrowym i silnym mężczyzną. Dla wszystkich, którzy go otaczają starał się być wspierający, pozostawał pełen pasji i wiary w ludzi. Wtedy nagle spotkała go wielka tragedia! Tego dnia nie obierał telefonów. Tata wraz z bratem pojechali sprawdzić, czy wszystko z nim dobrze. Kiedy znaleźli Michała nieprzytomnego na podłodze, nie było chwili do stracenia! Pogotowie niezwłocznie zabrało go do szpitala. Okazało się, że w wyniku utraty minerałów Michał stracił przytomność, a przez niedotlenienie doszło do uszkodzenia mózgu. Lekarze musieli walczyć o jego życie! Choć minęło już wiele tygodni Michał nadal jest w śpiączce. A my każdego dnia, błagamy okrutny los tylko o jedno, żeby do nas wrócił! Lekarze dają Michałowi szansę na odzyskanie zdrowia i sprawności, jednak musi zostać pilnie poddany wielopłaszczyznowej, specjalistycznej rehabilitacji. Niestety koszty są ogromne, miesięcznie przekraczają kwotę 30 tysięcy złotych, dlatego musimy prosić o pomoc... Wiemy, że nie po to znaleźliśmy go wciąż żywego, żeby dziś odpuścić. To cud, że Michał żyje, dlatego nie możemy się poddać. Prosimy pomóż mu i całej nasze rodzinie zrealizować kolejny cud – by Michał odzyskał świadomość i aktywność ruchową! Rodzina Michała

31 175,00 zł ( 8,14% )
Brakuje: 351 804,00 zł