W wypadku rowerowym nie stracił życia, ale stracił sprawność. Pomóż!
Paweł jeszcze do maja tego roku był aktywny i pełen życia. Wiosenna aura tylko sprzyjała planowaniu rowerowych wycieczek, które tak bardzo lubił. Niestety jedna z nich sprawiła, że jego życie legło w gruzach, omal się nie kończąc… Dziś walczymy o jego powrót, jednak koszty są gigantyczne... Paweł miał 37 lat i mieszkał w urokliwym miasteczku na Mazurach. Uwielbiał organizować sobie rowerowe wycieczki po tamtejszych terenach. Nikt nie przypuszczał, że pewnego majowego dnia nasz syn będzie jechał na rowerze po raz ostatni. W ten ciepły dzień wyjechał i nikt nie wie, jaki był cel jego podróży – dziś on sam nic z tego dnia nie pamięta. Diagnozy lekarskie, jakie słyszeliśmy w tamtych tygodniach, były tak straszne, że bardzo chcielibyśmy o niech zapomnieć, niestety dają o sobie znać każdego dnia. Paweł podczas wypadku doznał ciężkiego urazu czaszkowo – mózgowego. Trafił na oddział ratunkowy z mocnym obrzękiem mózgu, licznymi krwiakami i złamaniami. Jego stan był na tyle krytyczny, że został zakwalifikowany do nagłego zabiegu operacyjnego, a zaraz po nim przewieziony na oddział intensywnej terapii, gdzie pozostał w stanie śpiączki przez 3 tygodnie. Dla rodziców patrzenie na cierpienie własnego nawet dorosłego dziecka to najgorsze uczucie, którego nie jesteśmy w stanie opisać. Zawsze towarzyszy temu obezwładniające i paraliżujące poczucie bezradności... Po wybudzenie ze śpiączki Paweł trafił na oddział neurochirurgiczny, a następnie na oddział neurologiczny. W tym czasie zaczął nawiązywać z nami kontakt. Jednak liczne urazy nie pozwalały mu na nic więcej, jak krótkie i niezrozumiałe słowa. Wiedzieliśmy, że przed nami długa, ciężka i wyboista droga do sprawności. Bardzo zależało nam, aby Paweł zakwalifikował się na rehabilitację neurologiczną, która pomogłaby mu wrócić do zdrowia. Tak jednak się nie stało... Nasz syn do dziś wymaga całodobowej opieki, którą szpital nie był w stanie wtedy zapewnić. Byliśmy zmuszeni wrócić do domu i szukać dla pomocy na własną rękę. Wiemy, że intensywna rehabilitacja neurologiczna to jedyna szansa na powrót Pawła do normalnego życia. Syn przejawia ogromne problemy z orientacją czasu i przestrzeni. Nie potrafi określić miejsc, z trudem rozpoznaje osoby. Boryka się z zaburzeniami pamięci krótkotrwałej – nie jest w stanie powiedzieć, co działo się wczoraj. Ma duży problem z nazywaniem podstawowych rzeczy, określaniem danych czynności. Dziś rozmowa z Pawłem polega na prostym, krótkim dialogu. Syn nie rozumie złożonych komunikatów. Ponadto jego mowa jest znacznie zaburzona, niekiedy cicha i niezrozumiała. Paweł wymaga całodobowej opieki. Z silnego, aktywnego i inteligentnego mężczyzny stał się kruchym, niepełnosprawnym człowiekiem. Zawsze cenił sobie niezależność i sprawność, która tak brutalnie została mu odebrana. Ponieważ odmówiono nam rehabilitacji finansowanej przez NFZ, zmuszeni byliśmy szukać pomocy w placówkach prywatnych. Trafiliśmy na Centrum Neurorehabilitacji przy "Gołębim Dworze''. Wstępne rozmowy z tamtejszymi specjalistami, dały nam nadzieję na powrót naszego syna do zdrowia! Niestety kwota leczenia jest tak wielka, że spędza nam sen z powiek. Skończyły się już wszystkie nasze oszczędności... Oboje z mężem jesteśmy emerytami z orzeczeniami o niepełnosprawności. Jest nam bardzo ciężko odnaleźć się w zaistniałej rzeczywistości. Mimo to nie brakuje nam sił. Mamy też ogromne pokłady miłości i determinacji, przerastają nas tylko kwestie finansowe… Codziennie modlimy się o powrót naszego syna do zdrowia i wierzymy w dobre serca ludzi! Marzymy, żeby Paweł odzyskał swoje normalne życie, mógł być w pełni samodzielny i wrócić do pracy. Nie stać nas na regularną rehabilitację prywatną, są to koszty rzędu kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Pomóżcie nam odzyskać naszego syna! Rodzice z Rodziną