Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Daniel Maćkowiak
Daniel Maćkowiak , 31 lat

Choroba żony, syna, teraz moja! Czy nasze cierpienie kiedyś się skończy? Ratunku❗️

Choroby naszego synka i żony były dla naszej rodziny największą tragedią, jaka możne spotkać człowieka. Myślałam, że los już dość nas doświadczył, że już nic złego teraz nas nie dosięgnie.  Niestety, bardzo się myliłem...  Los po raz kolejny, pokazał nam, że życie jest bardzo kruche i nieprzewidywalne... Niedawno otrzymałem straszliwą diagnozę, która brzmiała jak wyrok: nowotwór złośliwy mózgu z rozpoznaniem rdzeniaka płodowego zarodkowego. Trudno było w to uwierzyć... Przecież jeszcze kilka dni wcześniej wydawało się, że jestem całkowicie zdrowy! Chodziłem do pracy, normalnie funkcjonowałem, cieszyłem się życiem rodzinnym. Wiedliśmy spokojne życie, choć niestety nie brakowało w nim sytuacji trudnych.  Moja żona Basia zmaga się z uszkodzonym narządem wzroku i posiada znaczny stopień niepełnosprawności. Dodatkowo nasz synek Filip, od urodzenia choruje z uwagi na niepełnosprawność narządu ruchu, choroby układu oddechowego i krążenia oraz neurologiczne, a także posiada stopień niepełnosprawności....  Kiedy do tych wszystkich problemów doszła informacja o mojej chorobie, razem żoną załamaliśmy się. Znów znaleźliśmy się na życiowym zakręcie. W jednej chwili straciliśmy grunt pod nogami, a w głowie pojawił się natłok pytań – jak sobie poradzimy? Co teraz z nami będzie? Czy przeżyje? Jednak mimo ogromnego lęku, wiem, że nie mogę się poddać... Rozpoczynam walkę - długie, wyczerpujące, skomplikowane i niestety kosztowne leczenie.  Obecnie nasza sytuacja jest niezwykle trudna. Potrzebuję specjalistycznego leczenia, niezbędnej rehabilitacji, wielu lekarstw i sprzętu medycznego. To wszystko kosztuje... Wydatki rosną z każdym dniem, a nasze oszczędności już dawno się wyczerpały. Dlatego proszę, pomóż nam... Mam wspaniałą rodzinę, dla której chce walczyć i żyć. Nie mogę się poddać. Bardzo proszę o wsparcie, ważna jest każda złotówka... Przeciwnik jest silny, ale muszę walczyć!  Daniel Kwota zbiórki jest szacunkowa. 

8 739,00 zł ( 20,53% )
Brakuje: 33 815,00 zł
Rostek Banderych
Rostek Banderych , 2 latka

Jak mamy walczyć, skoro nie wiemy, kto jest naszym przeciwnikiem❓

Mój synek przyszedł na świat z bardzo dużą główką, która stale rosła. Niestety nikt, aż do tej pory nie odnalazł źródła problemu i przyczyny tych nieprawidłowości. Walka o zdrowie Rostka trwa, ale nie wiemy, co jest naszym przeciwnikiem… Przeprowadziliśmy już szereg badań i odwiedziliśmy mnóstwo lekarzy i specjalistów. Ta niewiedza, co się dzieje z naszym maleństwem, jak można mu pomóc, jest dla nas bardzo trudna.  Kiedy zaczęła się wojna, wyjechałam z dziećmi do Polski. Niedługo później synek zachorował na covid, trafiliśmy do szpitala. Lekarze wykonali mu rezonans magnetyczny, USG i już tu, we Wrocławiu lekarze powiedzieli, że ma słabe mięśnie i może w przyszłości mieć problem z chodzeniem.  Zalecili rehabilitację i stałą kontrolę u neurologa, genetyka, okulisty... Nasza rehabilitacja kosztuje 130 zł, a musimy chodzić 3 razy w tygodniu. Do tego dochodzą zajęcie na basenie i badania w poradni psychologiczno-pedagogicznej. To niestety nie koniec… Syn ma też problemy ze wzrokiem. Lekarze podejrzewają, że diagnozy będą przybywać, ale żeby mieć pewność,  musimy przeprowadzić badania genetyczne – całą rodziną. Póki co niestety jest to niemożliwe, ponieważ męża nie ma razem z nami... Każdego dnia towarzyszy nam strach i obawy. Martwimy się, czy Rostek będzie siedział, chodził… Dlaczego jego główka stale rośnie? Dlaczego badania nie dają nam żadnych odpowiedzi? Te pytania spędzają nam sen z powiek… Bardzo prosimy o pomoc. Dalsza diagnostyka, leczenie i rehabilitacja są niezwykle kosztowne.  Z Waszym wsparciem nasza nadzieja na lepsze jutro synka nie zgaśnie… Rodzice

1 226,00 zł ( 5,33% )
Brakuje: 21 753,00 zł
Jakub Rygielski
Jakub Rygielski , 6 lat

By Kuba mógł bawić się z siostrą bliźniaczką! Pomóż chłopcu zawalczyć o normalne dzieciństwo!

Jakub ma 4 lata. Urodził się z ciąży bliźniaczej. Choruje na czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Jest to schorzenie wymagające intensywnej i systematycznej rehabilitacji, która może dać zaskakujące efekty, jednak, mimo naszych starań, nastąpiło bardzo poważne podwichnięcie prawego biodra, które w najbliższym czasie będzie wymagać operacji. Najlepsze efekty dają operacje zagraniczne, ale są one jednocześnie bardzo kosztowne. Operacja u tak małego dziecka to koszt około 120 tyś. zł. Bez tego zabiegu wszystkie starania o usprawnienie i pomoc w samodzielnym funkcjonowaniu mogą stać się nieefektywne. Nie będzie szans na to żeby poruszał się samodzielnie. Serce nam pęka, gdy widzimy jego smutne oczy patrzące na biegającą i brykającą siostrę bliźniaczkę. Żywimy wielką nadzieję, że ta operacja będzie krokiem milowym w staraniach o usprawnienie naszego dzielnego malca. Do tej pory Jakub spędza całe dnie na przeróżnych zabiegach rehabilitacyjnych, które w 90% opłacane są przez nas, bo państwo refunduje znikomą część. Ciągle trzeba wymieniać bardzo drogie sprzęty specjalistyczne: pionizatory, wózek, fotelik, wózek aktywny, który umożliwi mu korzystanie z zajęć w przedszkolu. Każdy z tych sprzętów to kilkanaście tysięcy złotych. Na samą rehabilitację miesięcznie wydajemy około 5-6 tysięcy. Sami nie jesteśmy już w stanie uzbierać środków na operację. Bez Waszego wsparcia to się nie uda, dlatego prosimy Was o pomoc, udostępnianie i wpłacanie symbolicznej złotówki... Rodzice Kuby

23 170 zł
Michał Szydłowski
Michał Szydłowski , 6 lat

Michaś u progu sprawności i dobrego życia - pomóż!

Nikt, kto nie doświadczył tego na własnej skórze, nie wie, jak wielką tragedią jest choroba własnego dziecka. Kiedy poznajesz diagnozę Twoje życie staje w miejscu. Wszystko inne w jednej sekundzie staje się po prostu błahe. A jedyne co się liczy, to znaleźć ratunek dla Twojego dziecka...  Nasz dramat zaczął się, gdy synek miał niespełna 3-latka. Wcześniej zupełnie nic nie wskazywało na to, że mogłoby dziać się coś niepokojącego. Pierwsze objawy pojawiły się nagle, całkowicie niespodziewanie. Michał po przebudzeniu miał problemy z utrzymaniem główki, która mimowolnie opadała mu do przodu. Dodatkowo pojawiały się momenty, w których syn wydawał się całkowicie nieobecny. Mimo licznych prób, nie można było nawiązać z nim żadnego kontaktu! Byliśmy przerażeni! Natychmiast udaliśmy się na konsultacje do lekarza, a od niego prosto do szpitala, gdzie synek przeszedł szereg wyczerpujących badań. Niestety, wyniki były zatrważające. Wstępna diagnoza padła na padaczkę miokloniczno-astatyczną!  Słuchaliśmy tego z szeroko otwartymi oczami i nie mogliśmy w to uwierzyć. Przecież nasz syn po urodzeniu był całkowicie zdrowy! Cały świat zawalił nam się w ułamku sekundy.  Podczas pobytu w szpitalu, oprócz diagnozy Michał otrzymał długą listę leków, które miał zacząć przyjmować. I choć w kolejnych tygodniach stosowaliśmy się do wszystkich zaleceń lekarzy, stan naszego syna wcale się nie poprawił! Pewnego dnia niespodziewanie upadł, jakby nagle stracił władzę nad własnym ciałem! Wiedzieliśmy, że nie możemy dłużej się temu przyglądać - po raz kolejny udaliśmy się do szpitala.  Tam rozpoczęliśmy szczegółowy proces diagnostyczny, który trwa do dziś. Obecnie jesteśmy na etapie kosztownych badań genetycznych oraz intensywnej rehabilitacji z powodu obniżonego napięcia mięśniowego. Rozpoczęliśmy również zajęcia z integracji sensorycznej z powodu zaburzonego czucia oraz terapię logopedyczną, ponieważ Michaś powtarza tylko pojedyncze słowa.  Niestety, nasze wydatki rosną z każdym dniem. Już teraz wszystkie koszty związane z leczeniem i rehabilitacją znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego nie mamy wyboru, musimy prosić Was o wsparcie... To jedyna szansa, aby dać Michałowi szansę na normalne życie i szczęśliwe dzieciństwo.  Proszę, nie odwracaj wzroku. Pomóż!  Mirela, mama

26 106 zł
Katarzyna Kolera - Masternak
Katarzyna Kolera - Masternak , 45 lat

Kasia pokazała, jak bardzo chce żyć! Dajmy jej szansę na powrót do sprawności!

Gdybyśmy tylko mogli przewidzieć wypadki, nagłe i poważne choroby cierpielibyśmy zdecydowanie mniej… Rozległy udar niedokrwienny lewej strony mózgu... Taką diagnozę postawili lekarze, którzy w niedziele 9 maja 2021 roku uratowali moją Kasię. Nigdy się tak nie bałem jak wtedy! Moja najukochańsza żona, za drzwiami szpitala walczyła o życie, a ja mogłem tylko czekać! Sytuacje, na które nie mamy wpływu, łamią serce... Usłyszałem wtedy, że mam się przygotować na najgorsze... To absolutnie nie trafiało do mojej głowy. Szybko wyparłem tę myśl! Przecież to nie było możliwe, żeby Kasia odeszła tak nagle, teraz… Na pewno za chwilę wrócimy do domu! Jak się później okazało, nasza walka się dopiero zaczynała… Dwa dni później otrzymaliśmy kolejny cios — doszło do obrzęku mózgu i konieczny był zabieg usunięcia 1/3 czaszki. To była ostatnia rzecz, którą lekarze mogli zrobić, żeby Kasia przeżyła… Zabieg się udał, po 5 godzinach stan się ustabilizował, jednak neurochirurdzy nie dawali złudzeń — rokowania były bardzo złe, a w zasadzie ich nie było... Po kilku kolejnych dniach doszło do zakażenia płuc, spowodowanego bakterią oporną na antybiotykoterapię. Czułem, jakby ktoś na siłę chciał mi ją odebrać... Tymczasem Kasia pokonała udar, obrzęk i zapalenie płuc… Jest najsilniejszą kobietą, jaką znam! Moja żona jest niezwykle pogodną osobą. Była nauczycielką z powołania w jednej ze szkół. ”Praca” w jej sytuacji to na pewno złe określenie — ona kochała uczyć młodzież, to było całe jej życie. Od wielu lat pomagała ludziom, angażując się w wiele akcji charytatywnych — od Szlachetnej Paczki po WOŚP i indywidualne zbiórki. Kochała pomagać, kocha żyć, kocha dzielić się z innymi. Nigdy bym nie pomyślał, że kiedyś będę prosił o pomoc dla niej… Wszystkie przeszkody i tragedie, które napotkaliśmy utwierdziły nas w tym jak bardzo siebie potrzebujemy! Pomimo sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, będziemy przy sobie na dobre i złe.  Obecnie żona jest po operacji plastyki czaszki. Odbyła się bez komplikacji, więc spadł nam kamień z serca. Po krótkiej przerwie i regeneracji, wracamy do dalszej walki o odzyskanie normalnego życia Kasieńki. Codziennie walczy, ma olbrzymi zapał i jest wdzięczna za każdy, nawet najmniejszy sukces. Coraz lepiej chodzi, ręka, póki co pozostaje dalej niewładna. Jest w stanie powtórzyć wszystko, ale sama z siebie wymawia kilka słów.  Rehabilitacja już teraz pochłonęła całe nasze oszczędności i zebrane wcześniej pieniądze.  Zdajemy sobie sprawę, że to tak naprawdę wciąż początek walki. Dla mojej Kasi leczenie jest dosłownie szansą na powrót do normalnego życia.  Proszę o wsparcie, chociaż nie jest to dla mnie łatwe…  Przemek, mąż Kasi

13 877 zł
Kuba Dywański
Kuba Dywański , 5 lat

Nieustanna walka o przyszłość Kubusia! Wesprzyj i daj mu szansę!

Zaburzenia oddychania i konieczność leczenia na intensywnej terapii zaraz po urodzeniu to tylko wycinek dramatu i strachu, który będziemy pamiętać już zawsze. Konsekwencje zdrowotne prawdopodobnie będą synkowi towarzyszyć całe życie. Naszym zadaniem jest tak wesprzeć Kubusia, by tych ujemnych skutków było jak najmniej. Na świat przyszedł z cechami zamartwicy. Dalsza diagnostyka wykazała Zespół Westa, wzmożone napięcie mięśniowe oraz opóźnienia etapów rozwoju fizjologicznego.  Obecnie synek jest pod stałą opieką ośrodka rehabilitacyjnego, jest również objęty programem wczesnego wspomagania. Na tyle, na ile pozwalają nam możliwości – ćwiczymy z synkiem również w domu. Niestety możliwości domowe mają swoje ograniczenia, a częstsze wizyty u specjalistów zwyczajnie przerastają nasze możliwości finansowe – stąd zbiórka. Pełni nadziei, zwracamy się z prośbą o wsparcie, które pozwoli zawalczyć o lepszą przyszłość dla naszego synka. Choć uważnie słuchamy terapeutów i systematycznie staramy się sprostać zadaniom – potrzebujemy wsparcia i doświadczonego oka. Dzisiaj Kubuś jest jeszcze mały, ale wiemy, że każdy dzień to dla niego szansa na lepszą przyszłość. Wobec każdego gestu wsparcia pozostajemy ogromnie wdzięczni. Paweł i Anita – rodzice Kubusia

29 660 zł
Wiktor Góralski
Wiktor Góralski , 6 lat

Lepsze życie Wiktorka jest w naszych rękach! Pomożesz?

Nasz synek Wiktorek jest prawdziwym promyczkiem światła, który gdy pojawił się w naszym życiu – wszystko się zmieniło. Bardzo pomógł nam na naszej drodze, a teraz my, jego rodzice pomagamy jemu, tak jak umiemy, zdobywać nowe umiejętności i wzrastać w sprzyjających warunkach. Nasz Synek jest okazem zdrowia i wulkanem pozytywnej energii – wszędzie go pełno, wszystko go interesuje, we wszystkim chce uczestniczyć. Ze względu na towarzyszący mu Zespół Downa niektóre rzeczy – jak np. nauka mówienia, ze względu na tzw. wiotkość mięśni przychodzą z większym trudem. Na naszej drodze korzystamy z pomocy różnych specjalistów i terapeutów. Mieszkamy w Warszawie, gdzie takie zajęcia do najtańszych nie należą. Ze swojej strony zapewniamy synkowi wszystko, co możemy, obdarzamy go miłością, zasilamy swoją energią, dajemy mu swoją uwagę, wspieramy wszystkie jego działania. Aktualnie Wikuś najbardziej potrzebuje zajęć z neurologopedą, ale niezbędna jest również rehabilitacja ruchowa, zalecane są też inne zajęcia np. z osteopatą, ale także sensomotoryka, psycholog, integracja sensoryczna, terapia ręki i inne zajęcia ogólnorozwojowe – na szczęście Wikuś wszystkie je bardzo lubi i uczestniczy w nich z przyjemnością. Korzystamy oczywiście z zajęć, które zapewnia nam bezpłatnie Państwo, jednak szukamy także prywatnie, szukamy na własną rękę. Będziemy wdzięczni za każde udzielone wsparcie, które przeznaczymy na pomoce naukowe, rozwój i dodatkowe zajęcia dla naszego ukochanego synka. Dziękujemy !  

16 079 zł
Staś Siekiera
Staś Siekiera , 14 lat

Staś czeka 6 lat na operację nogi - nie może dłużej czekać!

Radość, którą aktualnie odczuwam, jest nie do opisania! Dzięki Twojej pomocy Staś przeszedł operację prawej nóżki. Jego stan jest bardzo dobry. Kończyna została wyprostowana, a praca z rehabilitantem przynosi zadowalające efekty! To jednak nie jest koniec walki o sprawność syna. Ze względu na rozległość zabiegu, nie było możliwości wykonania operacji obu kończyn jednocześnie. Ponownie potrzebuję Twojego wsparcia... Samotne wychowanie dziecka jest bardzo trudnym zadaniem. Dodatkowo, jeśli jest niepełnosprawne, podporządkowujesz całe swoje życie jemu. Tak jest ze mną i ze Stasiem. Synek urodził się jako wcześniak. W związku z tym ma szereg schorzeń - MPD, upośledzenie głębokie i retinopatię wcześniaczą. Do tego pogłębiającą się lordozę i zwichnięte lewe biodro… Jeszcze do niedawna Stasiu miał nienaturalnie wygięte nóżki. Ich stan cały czas się pogarszał, a to powodowało u syna ogromny ból. Beze mnie Staś nie ma szans, aby żyć. Ubieram go, karmię, przewijam. Zabieram na spacery, czytam, usypiam. Cały czas walczę o niego i poprawę jego stanu zdrowia. Przez nóżki zgięte do tyłu, nie chodzi. Porusza się pełzając, albo na wózku inwalidzkim. Mam nadzieję, że niedługo jego stan zdrowia znacznie się poprawi. Nasza dotychczasowa walka sprawiła, że udało się osiągnąć pierwszy zaplanowany cel. Syn wziął udział w operacji korekcji prawej kończyny dolnej. Teraz nadszedł czas na lewą nogę. Rokowania są bardzo dobre. Rehabilitant Stasia jest zadowolony z osiągnięć, jakie do tej pory udało się im wypracować. Kilka dni temu usłyszałam wspaniałą wiadomość. Po drugiej operacji, którą lekarze mają w planach wykonać jak najszybciej, mój syn ma szansę stanąć na nogi o własnych siłach! Wyprostowanie lewej nóżki, daje możliwość na ostateczne pozostawienie wózka. Tak bardzo się cieszę… Wzruszenie towarzyszy mi za każdym razem, kiedy o tym pomyślę, a tym bardziej, kiedy patrzę, jak mój synek dzielnie walczy.  Koszt korekcji lewej nóżki jest wysoki, a czas ma ogromne znaczenie. Im szybciej uzbieram potrzebną kwotę, tym szybciej Stasiu weźmie udział w drugiej operacji! Bardzo dziękuję za okazane dobro zarówno podczas pierwszej zbiórki, jak i każdemu, kto postanowi wspomóc nas również teraz. Dzięki Tobie mój syn ma ogromne szanse na samodzielne postawienie kroków.  Aneta, mama Stasia

11 513,00 zł ( 67,63% )
Brakuje: 5 509,00 zł
Jacek Legięć
Jacek Legięć , 7 lat

Organizm Jacusia niszczy sam siebie! Pomóż, nim będzie za późno...

Autoimmunologiczne zapalenie mózgu sprawia, że organizm Jacusia atakowany jest przez jego własny układ odpornościowy! Nasz synek ma dopiero 4 latka, a choroba już zdążyła wyrządzić mu olbrzymią krzywdę! Nadzieją na jej powstrzymanie jest terapia immunoglobulinami, której koszt przerasta nasze możliwości... Choroba Jacusia jest wynikiem źle ukierunkowanej odpowiedzi immunologicznej, która zwalczając bakterie, wirusy, pleśnie, mykotoksyny czy inne czynniki, jako cel oznacza sobie również różne obszary w mózgu! To z kolei zaburza funkcjonowanie neurologiczne i daje szereg poważnych objawów...  U Jacka występują ataki paniki, lęki, niestabilność emocjonalna, zachowania obsesyjno-kompulsywne, tiki, światłowstręt, zachowania agresywne i autoagresywne, halucynacje, zaburzenia poznawcze. Około 2 roku życia nastąpił regres w rozwoju m.in. zaburzenie mowy, zaburzenie zdolności sensorycznych, problemy ze snem oraz zaburzenie odżywiania. Zła odpowiedz autoimmunologiczna cały czas niszczy mózg Jacka i bez podjęcia właściwego leczenia jego stan będzie się sukcesywnie pogarszał. Rekomendowane leczenie dla synka to terapia polegająca na podawaniu immunoglobuliny ludzkiej (IVIG), która w skuteczny sposób potrafi łagodzić stany zapalne mózgu i „resetować” układ odpornościowy. Niestety dostępność tego leczenia w Polsce jest bardzo ograniczona, a kolejki oczekujących są bardzo długie. Ze względu na przedłużający się proces kwalifikacji do leczenia w ramach NFZ, postęp choroby oraz upływ czasu zdecydowaliśmy się rozpocząć leczenie syna terapią immunoglobuliny prywatnie. Nie możemy czekać, widząc jak choroba z każdym miesiącem postępuje.  Niestety koszty leczenia są bardzo wysokie i rosną wraz z dzieckiem. Przelicza się je względem masy ciała. Dodatkowym problemem jest to, że nie wiadomo, ilu podań immunoglobuliny będzie wymagał organizm synka, aby zniwelować stany zapalne i odbudować układ odpornościowy. Aby organizm mógł pozytywnie zareagować na leczenie potrzebnych jest minimum 6 – 7 wlewów. Szacowane koszt leczenia na rok 2021 to ok. 140 tys. zł! Może się jednak okazać, że terapia musi być cały czas kontynuowana, aby zapobiegać nawrotom choroby.   Stojąc przed tak dużym wyzwaniem, zwracamy się z prośbą o wsparcie dobrych ludzi. Chcemy ratować zdrowie naszego synka – zrobić, wszystko, by mógł być sprawnym chłopcem. Za każdą okazaną pomoc z całego serca dziękujemy! Rodzice ––––––––– Historię Jacka możesz śledzić na blogu ➡️ KLIK Możesz również pomóc, biorąc udział w licytacjach ➡️ KLIK

109 401,00 zł ( 73,45% )
Brakuje: 39 536,00 zł