Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aleksandra i Wiktor Ziętara
2:39:38  do końca
Aleksandra i Wiktor Ziętara , 31 lat

Pomóż Oli wrócić do domu! Synek jej potrzebuje!

Tragedie zdarzają się często, jednak rzadko dotykają właśnie nas. Zdarzają się sąsiadom, ludziom na drugim końcu Polski, po drugiej stronie globu. Jednak tym razem było inaczej. Tym razem tragedia przydarzyła się naszej córce. Ola ma małego synka Wiktora, męża. Zawsze była wysportowana, uwielbiała aktywność fizyczną, a na codzień pracowała w urzędzie. Jako okaz zdrowia wiodła  spokojne, szczęśliwe życie. Niestety ta rzeczywistość runęła w jeden dzień.  W domu, w którym przebywała wraz ze swoim synkiem, nastąpiła awaria. Ola przyjechała do szpitala zatruta czadem! Wszyscy byliśmy przerażeni. Dostaliśmy informację, że nasz wnuk jest w dobrym stanie, jednak córka ogromnie ucierpiała. W związku z zatruciem doszło do powikłań neurologicznych. Naszej córce ciężko jest  dojść do siebie. Uczy się wszystkiego od nowa – chodzić, mówić, tworzyć zdania… Ma problemy z zapamiętywaniem, funkcjami poznawczymi. Wie, co jej się przydarzyło, wie, z czym się zmaga, ale ta wiedza też stwarza niewyobrażalne cierpienie. Lekarze mówią jasno: Najważniejsza jest rehabilitacja. Tylko ona pomoże Oli wrócić do sprawności. Bardzo prosimy Cię o pomoc. Każdy dzień w ośrodku rehabilitacyjnym, każda godzina zajęć niesie za sobą koszty. Nie wiemy, jak długo Ola będzie potrzebowała rehabilitacji, ale musimy być przygotowani na wszystko.  Rodzice

57 076 zł
Gabriela Chrzanowska
2:39:38  do końca
Gabriela Chrzanowska , 9 lat

Jedna na 10 milionów! 5. w Polsce! To niestety nie osiągnięcie, a okrutna diagnoza...

Gabrysia w wieku 4 lat przeszła ospę wietrzną. Zwykła choroba wieku dziecięcego, która zamieniła zarówno jej, jak i nasze życie w koszmar!  Wszystko zaczęło się w sierpniu 2019 roku. Zaledwie miesiąc wcześniej Gabrysia chorowała na ospę. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że powinniśmy te fakty ze sobą połączyć… W drugim miesiącu wakacji na 15 minut dosłownie ścięło ją z nóg! Jak się okazało, był to silny atak padaczki. Pierwszy w jej życiu, choć jak się później okazało, nie ostatni… W październiku przyszedł kolejny, na tyle niepokojący, że wezwałem pogotowie. W szpitalu oficjalnie postawiono diagnozę o padaczce. Wiadomość była dla nas, jako rodziców druzgocąca, ale postanowiliśmy się oswoić z tą myślą i starać się żyć dalej w miarę normalnie. Udawało się to do 9 marca 2022 roku. Tego dnia Gabrysi zaczęły drżeć palce w lewej dłoni. Od tego momentu naszym domem stał się szpital. Spędzaliśmy w nim po 3 tygodnie, by na tydzień wracać do domu i znów na kolejne 3 do szpitala. Poprawy nie było. W maju doszły wręcz kolejne objawy w postaci drgań lewej nogi. Wyglądało to jak takie losowe wykopy. We wrześniu zaczęła jeszcze drgać lewa strona twarzy oraz lewa powieka oka. Jednak już wtedy znaliśmy nową, niesamowicie okrutną  diagnozę… Gabrysia w czerwcu 2022 roku miała wykonywaną biopsję mózgu, by potwierdzić obawy lekarzy. W lipcu nadszedł wynik. Mimo że przygotowywano nas do tego, to jednak tak bardzo chcieliśmy wierzyć, że wszyscy się mylą – że to nie będzie to!  Niestety… Ich obawy zostały potwierdzone. Gabrysia jest przypadkiem jednym na dziesięć milionów! Jest 5 dzieckiem w Polsce z tym schorzeniem – zespołem Rasmussena. Zespół Rasmussena jest postępującym zapaleniem mózgu o nieznanej etiologii, przypuszczalnie związanym z infekcją wirusową i wtórną odpowiedzią autoimmunologiczną. Jest to rzadka, postępująca choroba mózgu, cechująca się opornymi na leczenie napadami padaczkowymi, często pod postacią padaczki częściowej ciągłej, regresem funkcji poznawczych i postępującymi deficytami neurologicznymi, głównie połowiczym niedowładem kończyn. Niestety, ze względu na zintensyfikowane objawy oraz wysoką oporność, choroba ta jest niezwykle trudna w leczeniu.  Neurochirurdzy zaproponowali nam operację powstrzymującą chorobę. 27 stycznia 2023 roku wykonano jej zabieg hemisferektomii prawej półkuli mózgu, który polega na odłączeniu połączeń nerwowych pomiędzy półkulami. Stresu, który przeżywaliśmy tego dnia, nie da rady opisać słowami… Na szczęście operacja się udała! Lekarze oceniają, że w 80% nastąpiła poprawa stanu zdrowia Gabrysi!  Niestety są i złe wieści… Mimo że ciało naszej córeczki nie drga, to ma niedowład lewej nogi i ręki. W związku z tym nie jest w stanie wykonać nic sama. Potrzebuje stałej pomocy. Trzymana pod pachami idzie – poruszając prawą nogą, a lewą ciągnie za sobą… Lewą ręką nie jest w stanie nawet nic uchwycić… Jednak jest szansa, że wróci do sprawności! Codzienna, intensywna rehabilitacja może zdziałać cuda! Staramy się z żoną, jak możemy, zapewnić nam byt, równocześnie na zmianę opiekując się córką. To wszystko jednak za mało, aby zapewnić Gabrysi taką pomoc, jakiej potrzebuje. Dlatego ośmielamy się prosić o wsparcie. Opłacenie prywatnych rehabilitacji, turnusów –  najchętniej również tych zagranicznych, wiąże się z horrendalnymi kosztami. Jednak dzięki Waszej pomocy uda nam się je zapewnić, dzięki czemu wyjątkowość naszej córki będzie jej osiągnięciem, a nie zdrowotnym koszmarem… Adrian, tata Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

97 552,00 zł ( 91,69% )
Brakuje: 8 831,00 zł
Adam Drobot
2:39:38  do końca
Adam Drobot , 48 lat

Choć trochę normalniej żyć i odciążyć mamę❗️Pomóżmy Adamowi spełnić przyziemne marzenia...

Jestem po wypadku, który zmienił i zabrał bardzo wiele w moim życiu. Mam złamany kręgosłup w odcinku szyjnym, nie ruszam rękoma ani nogami. Jestem sparaliżowany od szyi w dół... Mimo tego nadal nie przestaję marzyć o lepszym, sprawniejszym i bardziej samodzielnym życiu!  Cierpię na porażenie czterokończynowe i schorzenia z tym związane. Jestem osobą leżącą, poruszam się na wózku przy pomocy innych osób. W tym stanie przeżyłem już 15 lat i bez jakiejkolwiek poprawy... Mam orzeczenie o niepełnosprawności i otrzymuję rentę chorobową, która nie ma co się oszukiwać, nie starcza na wiele.  Moja sytuacja rodzinna niestety jest skomplikowana. Jestem sam, żona odeszła 4 lata temu, a mną opiekuje się głównie moja mama, która jest na emeryturze. Mama ma swoje lata, jest schorowana, nie mogę od niej zbyt wiele wymagać. Dzieci nie mieszkają ze mną, córka wyjechała i założyła swoją rodzinę, a syn mieszka niedaleko, ale też ma swoje życie i rodzinę. Koszty życia osoby takiej jak ja są bardzo wysokie. Zakupy w aptece różnego rodzaju medykamentów, opatrunków, maści i różnego rodzaju środków pielęgnacyjnych są ogromne! Dodatkowo dochodzi zaopatrzenie medyczne, które tylko po części są refundowane przez PFRON. Nie mam środków, żeby kupić sobie cokolwiek, co ułatwi mi w tej chwili życie. Co pomoże i odciąży też moją mamę.  Marzę o przyziemnych sprawach... Łazienka, prysznic, samodzielność, opieka, leczenie, leki... Wszystko by móc normalniej żyć i odciążyć mamę. Proszę...  Adam Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 161,00 zł ( 2,05% )
Brakuje: 103 159,00 zł
Monika Halicka
2:39:38  do końca
Monika Halicka , 46 lat

Choroba chce mnie przedwcześnie odebrać rodzinie... Proszę, pomóż mi to powstrzymać!

Jestem dorosłą, dojrzałą kobietą. Mam swoją rodzinę, pracuję na etacie. To opis, który jest neutralny, niczym niewyróżniający. A jednak teraz muszę dopisać coś, co mnie mocno wyróżnia. I niestety nie będzie to nietypowe hobby, czy dokonanie przełomowego odkrycia. Będzie to moja podróż i walka o diagnozę, o zdrowie, o siebie… Walczę każdego dnia i to dosłownie. Moja choroba była bowiem ze mną od urodzenia, choć nie zawsze wiedziałam, z czym się mierzę i że ten nieznany przeciwnik powolutku mnie zabija… Odkąd pamiętam, nawet obce osoby zwracały mi uwagę, że trzęsą mi się ręce. Miałam tak od zawsze, więc nauczyłam się z tym żyć i nie przejmowałam się tym zbytnio. Ot, taka uroda myślałam. Jednak, gdy skończyłam zaledwie 16 lat, zaczęłam zauważać również inne objawy. Udałam się więc do lekarza: jednego, drugiego, trzeciego… Bagatelizowali jednak problem, zapisując witaminy i żelazo. Może gdybym była starsza, to by zlecili dodatkowe badania. Uznali jednak, że skoro jestem nastolatką – to dorastam, organizm nie nadąża i nie ma potrzeby pogłębiać diagnostyki, wystarczy zwykła witaminowa prewencja. Jak można się domyślać, to nie pomagało. Drążyłam więc temat. W ten sposób, w wieku 18 lat trafiłam do kolejnego lekarza w ramach NFZ, który po zwykłym badaniu w gabinecie zdiagnozował u mnie chorobę Parkinsona! Nie mogłam w to uwierzyć… Przecież jestem młoda, a to kojarzyło mi się z osobami starszymi. Jednak skoro powiedział to lekarz, to nie miałam powodów, by w to nie wierzyć. Nawet poczułam pewnego rodzaju ulgę, że wiem, co mi jest… Żyłam więc dalej normalnie, wierząc w jego słowa. Ciągle jednak czułam się niezgrabna, potykałam się, zaczepiałam o przedmioty, meble. Niby to był taki brak koordynacji, ale nie do końca... Po jakimś czasie objawy ewoluowały. Najpierw było mocne drżenie tylko jednej dłoni, potem nasiliło się też w drugiej. Doszło do tego drżenie żuchwy i powolutku rozszerzało się na całe ciało! Dziś, gdy jestem zdenerwowana, ten efekt tylko się wzmaga… Cała się trzęsę i nie mogę się skupić nawet na podstawowych czynnościach! Na szczęście teraz już wiem, z czym się zmagam, choć słowo szczęście nie ma nic wspólnego z dobrymi wieściami… W 2020 trafiłam do szpitala z powodu dyskopatii. Tam trafiłam na wspaniałych lekarzy, którzy popatrzyli na mnie całościowo, nie skupiając się tylko na tym, z czym przyszłam. Zaczęli dociekać skąd  to drżenie i dlaczego poruszam się w taki, a nie inny sposób. W końcu po wielu konsultacjach okazało się, że byłam źle zdiagnozowana! Stwierdzono u mnie wtedy ataksję rdzeniowo-móżdżkową! Ataksja jest nieuleczalna. Odbiera siły, zdrowie i chęci do życia powolutku, przez długie lata. Chory najpierw traci koordynację ruchową, przestaje samodzielnie chodzić, następnie zaburza mu się mowa oraz pojawiają się problemy z wykonaniem najprostszych czynności. Cierpi na bolesne kurcze mięśni i ich zanik. To wszystko z powodu postępującego zaniku komórek nerwowych w móżdżku i rdzeniu. To brzmiało jak wyrok! Nie mogłam uwierzyć, że jest tak źle… Codzienne niedogodności i ból towarzyszyły mi od zawsze, jednak teraz jest jeszcze gorzej… Nie chciałam i nie chcę się poddać! Kilka lat temu z powodu choroby straciłam przedwcześnie ojca. Nie było mu dane dożyć prawdziwej starości. W związku z tym wiem, jaki to ból stracić najbliższą osobę. Nie mogę tego zrobić mojej rodzinie! W ostatnich dniach pojawiła się jednak nadzieja, na poprawę życia i przede wszystkim jego przedłużenie. 29 marca 2023 roku lecę do Paryża na zaproszenie lekarzy ze Szpitala Pitie Salpetiere. Są oni specjalistami w chorobach tak rzadkich, jak moja. Jest duża szansa, że tam mi pomogą! Potrzebuję jednak do tego Waszego wsparcia. Bo wynagrodzenie z etatu… no cóż, każdy wie, że wystarczy może na przeżycie, ale już nie na żadne ekstra wydatki. A teraz doszło ich naprawdę sporo! W tej chwili potrzebuję rehabilitacji, fizjoterapii, masaży, komory hiperbarycznej (na NFZ jest tylko 2 razy w roku, a ja potrzebuję stałego wspomagania!), wizyt u specjalistów i dalszych badań genetycznych. Tak bardzo nie chcę dopuścić do sytuacji, gdy moją „normalnością” stanie się wieczny pobyt w szpitalu. Z całym arsenałem rurek dopiętych do gardła, przewodów, respiratorów i innego sprzętu… Na razie tak nie mam i jest duża szansa, że uniknę takiego życia! Wszystko zależy jednak od Was… Monika ➡️ Licytacje dla Moniki! 💚

71 599 zł
Leon Chamera
2:39:38  do końca
Leon Chamera , 4 latka

Pomóżmy Leonkowi, aby mógł stawić czoło przeciwnościom!

Leoś to nasze drugie dziecko. W maju skończy 3 latka. W tym wieku jego codzienność powinna wyglądać inaczej, szczęśliwie i beztrosko. Od kwietnia zeszłego roku żyjemy jednak w ciągłym niepokoju. To właśnie wtedy usłyszeliśmy diagnozę - autyzm dziecięcy… Synek nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, nie mówi, nie potrafi okazywać swoich potrzeb, izoluje się od otaczającego go świata i ludzi. Niestety, przejawia również zachowania autoagresywne. Teraz każdy kolejny krok w jego rozwoju i terapii ma ogromne znaczenie. Musimy zrobić co w naszej mocy, aby synek miał szansę zawalczyć o postępy, o możliwość jak najlepszego funkcjonowania w codziennym życiu.  Potrzebna jest indywidualna pomoc i specjalistyczna opieka dopasowana do potrzeb Leonka. Niestety, z powodu niedostatecznego funkcjonowania syna otrzymaliśmy też odmowę przyjęcia do trzech prywatnych przedszkoli. Musimy jak najszybciej rozpocząć terapię synka, aby jego stan się nie pogorszył. Starszy brat Leona również zmaga się z diagnozą -  zespołem Aspergera, ale jest dzieckiem wysokofunkcjonującym. Cały czas walczymy o jak najlepszy rozwój Leonka, ale koszty walki o lepsze jutro są ogromne i nie stać nas na ich pokrycie. Bardzo prosimy Was o pomoc!  Gabriela, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

947,00 zł ( 2,96% )
Brakuje: 30 968,00 zł
Mikołaj Taczkowski
2:39:38  do końca
Mikołaj Taczkowski , 15 lat

W Mikusia głowie pękł tętniak❗️Potrzebujemy pilnej pomocy...

Mikołaj jest nastolatkiem, który do tej pory bardzo dużo się uśmiechał. Nic nie zapowiadało tragedii, która go spotkała. Jego i nas — patrzenie na syna w tym stanie łamie serce.  Dzieci w jego wieku zaczynają marzyć, myśleć o swojej przyszłości,  Mikołaj od urodzenia miał tętniaka w głowie, o którym nikt nie wiedział. Tętniak umiejscowiony był na tętnicy. Niestety wydarzyło się najgorsze... Pękając wywołał potężny wylew. Tylko szybka interwencja ratowników i lekarzy dała mu szanse na przeżycie. Obecnie Mikołaj przebywa w Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Przez kilka dni był podłączony do respiratora, obecnie oddycha już samodzielnie. Nadal jednak ma założoną rurkę tracheotomijną do oddychania. Z synem nie mamy żadnego kontaktu. Cały czas jest w śpiączce, a my cały czas mamy nadzieję, że się wybudzi... Ze względu na poważny stan Mikołaj wymaga opieki 24-godzinnej, dosłownie! Nie można odstąpić od jego łóżka, gdyż w rurce do oddychania tworzy się wydzielina, która trzeba odsysać co 2-3 minuty. Ze względu na bardzo rozległy wylew z jego mózgu cały czas odprowadzane jest drenami krew i płyn. Mikołaj miał bardzo silne ataki padaczki, wysokie ciśnienie wewnątrzczaszkowe. Obecnie stan jest poważny, przewlekły... Potrzebujemy Państwa pomocy! Walczymy o dziecko, o Mikusia, który powinien teraz cieszyć się dzieciństwem! O chłopca, którego tętniak próbował mi odebrać!  Pomocy! Mama

4 440 zł
Dorota Konarzewska i Janina Michalska
2:39:38  do końca
Dorota Konarzewska i Janina Michalska , 62 lata

80-letnia matka resztkami sił walczy o ukochaną córkę. Potrzebna pilna pomoc!

Dziecko, mimo że dorasta, nigdy nie przestaje być najważniejsze. A jeśli dziecku dzieje się krzywda, matka cierpi podwójnie, niezależnie od wieku. Dla mojej córki los jest okrutny... Dorota ma już ponad 60 lat, a od ponad 20 zmaga się ze skutkami bezlitosnej choroby. Kiedy w 1998 roku Dorota przeszła zapalenie mózgu, świat całej naszej rodziny wywrócił się do góry nogami. Piękna kobieta z wieloma pasjami i planami na przyszłość, zawsze sumiennie wykonująca swoją pracę i wywiązująca się ze swoich obowiązków. Przez cały okres choroby opiekowałam się córką sama, mąż zmarł na guza trzustki. Było ciężko, ale dawałyśmy sobie radę... Niestety nadszedł czas, że i ja zaczęłam potrzebować pomocy. Zdiagnozowano u mnie złośliwego raka piersi oraz węzłów chłonnych. Na czas mojego leczenia córkę umieszczono w specjalistycznym ośrodku. Starałam się znaleźć miejsce dla córki bliżej domu, niestety bezskutecznie. W tej chwili jestem po przebytym leczeniu onkologicznym i czuję się zdecydowanie lepiej. Rozpoczęłam intensywne starania o odzyskanie córki. Uważam, że jej miejsce jest przy mnie, dam radę i potrafię zapewnić jej najlepszą opiekę. Dzieli nas teraz ponad 100 km… 2 godziny jazdy w jedną stronę. Wiele czynności, które córka potrafiła robić sama lub z moją pomocą zostało przez ten czas zapomnianych, nie pilnowanych, utraconych. Dorota nadal potrzebuje stałej opieki, nie potrafi wykonać prostych, codziennych czynności. Widzę, że jej ogólne samopoczucie bardzo się pogorszyło, ma ogromne luki w pamięci i mimo że tego nie komunikuje, to bardzo cierpi.  Wierzę, że rodzina powinna trzymać się razem, a miejsce mojej córki jest przy mnie, w domu. Jednak potrzebuję Waszej pomocy. Żyję z niewielkiej emerytury. Są dni, kiedy brakuje na chleb. Ciężka sytuacja finansowa zmusza mnie do proszenia o wsparcie, aby ułatwić mi opiekę nad córką i zapewnić stałą rehabilitację. Samochód umożliwi mi odzyskanie córki i zapewnienie jej możliwości dostępu do niezbędnej opieki, wizyt u lekarzy, rehabilitacji. Teraz, gdy w końcu mogę odwiedzać ją w ośrodku, chciałabym zająć się opieką nad nią i doprowadzić do jak najlepszej formy. Boli mnie kiedy widzę, jak stan córki się pogarsza… Zrobię wszystko, aby wróciła do domu! Proszę, pomóż mi! Mama Doroty - Janina

1 489 zł
Antoni i Tymon Wojciechowscy
2:39:38  do końca
Antoni i Tymon Wojciechowscy , 10 lat

By dzielni bracia mogli pokonać niepełnosprawność! Pomocy!

Wiadomość o chorobie, czy niepełnosprawności dziecka, to najgorsze informacje, jakie może usłyszeć matka. Początkowo nie chciałam uwierzyć, że coś złego dzieje się z moimi synami, najpierw z Antkiem, później z Tymonem… Na początku myślałam, że zachowanie Antka jest chwilowe, że wpada w okres buntu, że zaraz wszystko wróci do normy. Niestety tak się nie działo, a różnice między naszym synem, a jego rówieśnikami robiły się coraz większe.  Gdy Antek przechodził pierwszy atak padaczki, nie wiedziałam, co się dzieje. Nie miałam pojęcia co robić, jak mu pomóc. Do tego pojawiły się zachowania agresywne, zaburzenia opozycyjno-buntownicze, diagnoza ADHD i spektrum autyzmu. Dziś Antek ma 9 lat i wiem, że przed nim ogromna praca, godziny rehabilitacji, terapii, leczenia. Będzie potrzebował wsparcia specjalistów przez wiele kolejnych lat. Nasz młodszy syn, Tymon ma 6 lat i na co dzień jest bardzo wesołym, żywym chłopcem. Podobnie jak brat, musi mierzyć się z całym szeregiem diagnoz: padaczką, ADHD, afazją. Jego nadpobudliwość przeszkadza mu w funkcjonowaniu w przedszkolu. Bardzo trudno jest mu utrzymać koncentrację na zajęciach.  Mimo że Tymon mówi, to ma problem ze sformułowaniem dłuższych wypowiedzi. Ma też trudności z rozumieniem dłuższych wypowiedzi innych osób.  Najgorsze są jednak napady padaczkowe… Niestety w ich trakcie występują okresy nieświadomości. To straszne widzieć jak nasz synek czasami traci z nami kontakt...  Tymon uczęszcza na fizjoterapię, chodzi do logopedy i na zajęcia z sensoryki. Jest pod opieką neurologa i psychologa. Będzie badany w kierunku spektrum autyzmu.  Niestety, godziny spędzane z synami na terapiach i rehabilitacjach rosną, podobnie jak ich ceny... Aby móc zapewnić Antkowi i Tymowi niezbędne leczenie, potrzebujemy Twojej pomocy!  Każda złotówka da im szansę na wypracowanie dobrej przyszłości, na którą tak bardzo zasługują. Całym sercem wierzymy, że dzięki naszym wspólnym staraniom, na synów czeka piękne życie. Daria i Mateusz, rodzice

6 006 zł
Krystian Kosiba
2:39:38  do końca
Krystian Kosiba , 72 lata

Pomóż mi uratować męża!

Ciężko mi uwierzyć w to, co się stało. Ciężko oswoić się z myślą, że życie mojego ukochanego męża już nigdy nie będzie takie samo... Tak bardzo chciałabym odzyskać codzienność, którą wiedliśmy przed chorobą. Niestety, bez Wasz pomocy to nigdy się nie uda...  Krystian przez 45 lat pracował jako mechanik samochodowy. Od 3 lat jest na emeryturze, ale ponieważ mechanika samochodowa to nie tylko jego zawód, ale też pasja, to chętnie pomagał i doradzał w tym temacie znajomym i kolegom. Wspólnie odliczaliśmy do czasu, w którym oboje będziemy na emeryturze. Mieliśmy wiele pięknych planów. Chcieliśmy razem podróżować po Polsce i odwiedzać najpiękniejsze zakątki naszego kraju...  Niestety nagle, bez żadnego ostrzeżenia spadła na nas tragedia, która pokrzyżowała wszystkie plany. Najpierw mąż źle się poczuł, a później wszystko działo się tak szybko – operacja, miesiąc w szpitalu na OIOM-ie, a potem diagnoza, której nikt się nie spodziewał – krwiak nadtwardówkowy! Byłam przerażona i zdruzgotana! Stan Krystiana był naprawdę poważny! Przez najbliższe dni lekarze robili wszystko co, w ich mocy, aby pomóc mojemu mężowi. Niestety, udar był na tyle rozległy, że pozostawił w ogromne spustoszenie w jego organizmie - Krystian stracił całkowitą kontrolę nad ciałem, nie jest w stanie poruszać nogami, ani rękoma. Obecnie oddycha przez rurkę tracheostomijną podłączoną do respiratora.  Jednak mimo wielu bolesnych dolegliwości, Krystian z godną podziwu determinacją walczy o dawne życie, pasje i marzenia. Wiem jednak, że jedyną szansą, aby udało mu się wrócić do pełni sił fizycznych jest intensywna, wielostronna rehabilitacja... Niestety, na NFZ nie jest to możliwe...  Moim największym marzeniem jest, aby Krystian zaczął samodzielnie oddychać, a także by odzyskał sprawność, choć w jednej ręce. Dzięki temu mógłby samodzielnie napić się wody i obsługiwać pilot do łóżka... Niestety, teraz wszystkie te czynności wykonuję  za niego sama...  Chcąc walczyć o życie ukochanego męża, zaczęłam rozpaczliwie szukać pomocy. Trafiłam na prywatny ośrodek rehabilitacyjny, gdzie Krystianem mogą zająć się odpowiedni specjaliści. Terapia w tamtejszej placówce jest niesamowicie skuteczna i niesamowicie kosztowna... Kwota jest gigantyczna!  Niestety, bez Waszego wsparcie może stać się najgorsze - będziemy musieli przerwać leczenie. Wiem, że nie mogę do tego dopuścić, dlatego jestem tutaj i proszę Cię o pomoc! Każda złotówka może być tą, która przywróci mojemu mężowi, choć część dawnych umiejętności... Żona - Jola Kosiba

19 760,00 zł ( 18,28% )
Brakuje: 88 326,00 zł