Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tymek Tokarz
21:58:42  do końca
Tymek Tokarz , 5 lat

Rehabilitacja to najlepsze lekarstwo dla Tymka - pomóż, póki nie jest za późno!

Około 9 miesiąca życia, od kiedy Tymek zaczął raczkować, okazało się, że jego prawa nóżka jest znacznie słabsza niż lewa. Wyniki badania rezonansu komputerowego wykazały zmiany w mózgu. Po zapoznaniu się z dokumentaję medyczną lekarz postawił diagnozę: Spastyczne mózgowe porażenie dziecięce pod postacią niedowładu połowiczego prawostronnego. Od tego czasu mój synek jest nieustannie rehabilitowany. W grudniu tego roku w szpitalu w Szczecinie Tymek przeszedł operację selektywnej rizotomii grzbietowej, której celem było zniesienie spastyki. Teraz, żeby mógł dojść do pełnej sprawności wymaga intensywnej i długotrwałej rehabilitacji oraz zakupu sprzętu ortopedycznego - ortez na nóżki. Tymek skończy w lutym 4 latka. Od czasu diagnozy robi ogromne postępy. Nie chcę dopuścić do sytuacji, gdzie nasza ciężka praca włożona w sprawność synka pójdzie na marne. Dlatego proszę o pomoc, bo koszt ortez jest duży, a przy kosztach stałej i niezbędnej rehabilitacji budżet domowy naszej rodziny nie jest w stanie opłacić wszystkiego. Mama Marta. Kwota zbiórki jest szacunkowa

12 599,00 zł ( 59,21% )
Brakuje: 8 678,00 zł
Maja Polińska
21:58:42  do końca
Maja Polińska , 3 latka

Maja walczy o dobre życie! Nie odwracaj wzroku, pomóż!

To wszystko nie tak miało wyglądać! Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, nawet przez chwile nie pomyślałam o tym, że coś może być nie tak. Od samego początku nie opuszczały mnie dobre myśli i wiara w to, że nasze dziecko przyjdzie na świat całe i zdrowe.... Niestety, życie potrafi być przewrotne...  Nasza córeczka od urodzenia zmaga się z licznymi przeciwnościami losu. Już w pierwszych dobach życia u Majki wykryto niewydolność oddechową, wrodzone zapalenie płuc, zamartwicę urodzeniową, krwawienie do mózgu (spowodowane urazem poporodowym), uraz poporodowy śledziony, nieokreślone uszkodzenie mózgu... Lista diagnoz, którą wtedy słyszeliśmy wydawała się nie mieć końca, a jak się za chwilę okazało - to jeszcze nie był koniec!  W kolejnych tygodniach zdiagnozowo u córeczki nawracające zapalenia płuc, padaczkę oraz podejrzenie cytomegalii wrodzonej... Byliśmy przerażeni!  Obecnie Maja ma już 16 miesięcy, jednak fizycznie wciąż jest na poziomie kilkumiesięcznego dziecka. Z wielkim wysiłkiem obraca się z pleców na brzuszek, nie potrafi samodzielnie siadać, nie potrafi łapać zabawek...  W ostatnim czasie okazało się, że zapalenia płuc, z którymi córka zmagała się od urodzenia wynikały z trudności z przełykaniem. Na szczęście ustały po zabiegu chirurgicznym gastrostomii i fundoplikacji. Teraz Majka jest karmiona dojelitowo.  Od urodzenia podejrzewano u córeczki również chorobę genetyczną, niestety liczne schorzenia znacznie spowolniły diagnostykę w tym kierunku... Wciąż jesteśmy na etapie diagnozowania choroby. To jednak wymaga kolejnych wyczerpujących badań...  Na domiar złego u Mai niedawno zdiagnozowano rzadką chorobę - hipoglikemie hiperinsulinemiczną. Powoli udaje nam się regulować poziom cukru za pomocą leków sprowadzanych z zagranicy, niestety nie są one refundowane, tak jak potrzebne paski do glukometru oraz konieczne urządzenie Dexcom, które ostrzega nas o spadkach cukru...  W swoim krótkim życiu Maja przeszła więcej niż niejeden dorosły: 10 - krotne zapalenia płuc, 3 pobyty na oddziale intensywnej terapii, łącznie 21 pobytów na różnych oddziałach, tomografię komputerową głowy i brzuszka, 17 zdjęć RTG, rezonans magnetyczny,  liczne badania USG oraz krwi....  Pociesza nas fakt, że mimo licznych turbulencji i problemów zdrowotnych nasza córeczka jest szczęśliwym, wiecznie uśmiechniętym dzieckiem. Bardzo rzadko płacze, a na swojego starszego brata reaguje piskiem pełnym radości. Dzielnie znosi badania, a podczas pobierania krwi uśmiecha się do pielęgniarek... Niestety, dziś już wiemy, że przed nami jeszcze niezwykle długa i niezwykle kosztowna droga do zdrowia... Dalsze leczenie, wyczerpujące badania i intensywna rehabilitacja. Nasze wydatki rosną z każdym dniem. Maja wymaga regularnej rehabilitacji, która niestety jest bardzo droga. Dodatkowo musimy wykonać szereg kosztownych badań (m.in. badanie WES) w celu wykrycia ewentualnej choroby genetycznej. To wszystko znacznie wykracza poza nasze możliwości finansowe. Jesteśmy więc zmuszeni prosić ludzi dobrej woli o pomoc dla naszej kochanej córeczki... To jedyna szansa, aby Maja miała szczęśliwe i normalne życie.  Prosimy, nie zostawiajcie nas samych! Rodzice Mai Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

33 931,00 zł ( 63,78% )
Brakuje: 19 261,00 zł
Piotr Dyrda
21:58:42  do końca
Piotr Dyrda , 55 lat

Choroba Parkinsona zabiera mi sprawność! Błagam, pomóż mi ją zatrzymać!

Wszystko zaczęło się 6 lat temu, gdy razem z mężem odpoczywaliśmy w górach. W czasie drogi Piotr upadł i uderzył się w bark. Po około 2 miesiącach ból nie ustępował i bardzo się nasilił. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że właśnie rozpoczęła się nasza walka z Parkinsonem… Gdy ból barku nie ustępował, lekarze skierowali nas do ortopedy. Mąż rozpoczął rehabilitacje. To tam po raz pierwszy usłyszeliśmy, że prawdopodobnie nie jest to zwykły uraz, a coś zupełnie poważniejszego. Wkrótce pojawiły się kolejne objawy. Piotr miał problemy z chodzeniem – ciągnął lewą nogę. Zmienił mu się charakter pisma i zaczął niewyraźnie mówić. Pilnie skierowano nas do neurologa. Wizyta nie pozostawiała już żadnych złudzeń – „Piotr choruje na ciężką chorobę Parkinsona. Ma niedowład lewej strony”. Uznano, że upadek sprzed kilku tygodni spowodował wstrząs organizmu, co pobudziło i znacznie przyspieszyło rozwój choroby. Nigdy nie podejrzewałabym, że ten niewinny upadek odsłoni przed nami tak druzgocącą prawdę. Z tygodnia na tydzień stan męża się pogarszał. Byliśmy załamani… Lekarze rozpoczęli leczenie farmakologiczne. Początkowo nie przynosiło ono efektu, a Piotr coraz gorzej się czuł. Po zwiększeniu dawki zauważyliśmy poprawę. Nie mogliśmy jednak cieszyć się zbyt długo. Wkrótce leki przestały działać.  Od kilku lat jesteśmy pod prywatną opieką doktora, który zajmuje się najcięższymi przypadkami choroby Parkinsona. Mąż przeszedł operację wszczepienia stymulatora mózgu, który miał spowolnić jej rozwój. Okazało się jednak, że przypadek Piotra jest na tyle ciężki, że stymulator nie działa prawidłowo. Naszą jedyną nadzieją została rehabilitacja…  Niestety, obecnie choroba cały czas postępuje. Mąż nie jest w stanie wykonywać żadnej pracy. Ma niedowład całego ciała. Porusza się za pomocą balkonika. Wymaga także całodobowej opieki. Ma problemy w codziennych czynnościach. Potrzebuje mojej pomocy przy wstawaniu z łóżka, kąpielach czy nawet podczas jedzenia. Nie jest w stanie utrzymać widelca. Każdego dnia patrzę, jak coraz bardziej słabnie… Wiemy, że naszym jednym ratunkiem jest rehabilitacja, dlatego tu jestem i proszę Was o pomoc! Koszty leczenia przekraczają nasze możliwości finansowe. Piotr musi być regularnie masowany i rehabilitowany. Ćwiczenia rozluźniają mięśnie, dzięki czemu łatwiej jest mu się poruszać. Całe życie wspieramy się z mężem i pomagamy sobie w trudnych momentach. Nie tracę nadziei, że i tym razem się uda!  Dziękuję za każdą złotówkę! Iwona, żona Piotra

6 743 zł
Tatiana Klomina
21:58:42  do końca
Tatiana Klomina , 59 lat

Leki już nie działają! Bez operacji Tatiana zostanie przykuta do łóżka na zawsze!

Czasami wydaje mi się, że już nawet nie pamiętam, jak wygląda życie bez bólu. Niby człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja, nawet do tego najgorszego. A jednak okrutna choroba truje moje życie. Mam dopiero 57 lat, jestem jeszcze całkiem młodą kobietą, a znalazłam się w sytuacji, gdzie przejście 300 m jest dla mnie ogromnym sukcesem. Mimo dwóch operacji przepukliny nadal w każdym moim ruchu towarzyszy mi ból. Jest do zniesienia tylko, gdy leżę.  Mam problemy nawet z siedzeniem, a co już dopiero z chodzeniem... Jestem zmuszona żyć na lekach przeciwbólowych, ale one też nie są ratunkiem, są w stanie tylko dać mi chwilową ulgę. Na szczęście, lekarzom udało się dojść do prawdziwej przyczyny moich cierpień. Pomiędzy 4 a 5 kręgiem pojawił się guz, który ciśnie na zakończenia nerwów. Stąd ten ból. Jak tylko guz zostanie usunięty, przyczyna wyleczona, a rekonstrukcja wykonana, pożegnam się z bólem na zawsze. Całe życie byłam aktywna, w tym zawodowo. Pracowałam w restauracji, pomagałam przy gotowaniu posiłków. Teraz stanie na nogach nawet przez 15 minut kończy się dla mnie łzami. Mam duże szanse na całkowite wyzdrowienie oraz lęk, że zostanę na zawsze przekuta do łóżka. Będę niewolnicą we własnym ciele. Na razie z każdym dniem czuję się coraz gorzej. Błagam, pomóżcie mi. Dłużej już nie jestem w stanie znosić tego okropnego bólu. Tatiana

530,00 zł ( 2,49% )
Brakuje: 20 747,00 zł
Amelia Pawlik
21:58:42  do końca
Amelia Pawlik , 17 lat

By codzienność z chorobą była bezpieczna...

Amelia - nasz kawałek świata! W lutym tego roku ten nasz świat zawirował… Usłyszeliśmy diagnozę – cukrzyca typu 1, która była dla nas ogromnym szok i niedowierzaniem. Nadal w naszych głowach wybrzmiewa pytanie: „dlaczego ona”? Amelka ma dopiero 15 lat i całe życie przed sobą. Każdy kto ją zna, wie, ile ma w sobie radości życia, ciepła i wiary w ludzi. Głowę pełną pomysłów, planów na siebie i swoją przyszłość. Taki nasz “cukiereczek”. Teraz potrzebujemy dla niej najlepszego dostępnego sprzętu medycznego - pompy insulinowej, która bardzo ułatwi nam, a przede wszystkim naszej Amelce, odpowiednie kontrolowanie poziomu glikemii. Dziękujemy za każdy gest i wsparcie! Rodzice

358,00 zł ( 2,24% )
Brakuje: 15 600,00 zł
Sławomir Pikuła
21:58:42  do końca
Sławomir Pikuła , 64 lata

Zdążyć nim nowotwór wypowie ostatnie słowo!

Mam na imię Sławomir. Zachorowałem na raka prostaty z przerzutami do kości.  Jestem po chemioterapii, leczeniu hormonalnym, radioterapii. Zażywałem także wiele leków. Będę jeszcze leczony sześcioma zastrzykami, ale na tym program lekowy się zamyka…  Przede mną koniec leczenia refundowanego w ramach NFZ. Abym mógł kontynuować terapię, brać lek i zahamować rozwój choroby, musiałbym z własnych środków zapłacić za leczenia. Na to jednak mnie nie stać, gdyż koszty są olbrzymie i wynoszą około 14 000 zł miesięcznie! Dlatego proszę dobrych ludzi, by pomogli mi zebrać pieniądze na dalsze leczenie, które pozwoli mi wciąż żyć!  Stanisław

319 zł
Jarosław Lalek
21:58:42  do końca
Jarosław Lalek , 42 lata

Nieznany przeciwnik niszczy mnie od środka – a ja chcę żyć! Pomożesz?

Nigdy nie przypuszczałem, że moje zdrowie zacznie mnie zawodzić tak wcześnie. Jestem jeszcze młodym mężczyzną, a choroba dopadła mnie dwa lata temu. Od października 2019 byłem w kilku szpitalach, gdzie wykonano wiele badań  i niestety pozostawiono mnie bez diagnozy. Przez dwa lata na własną rękę szukałem przyczyny, robiąc badania na własny koszt. Dzięki temu doszedłem do tego, co tak naprawdę niszczy moje ciało. W organizmie znajdują się bowiem dodatnie przeciwciała, które nadmiernie mnie atakują. Pomóc może leczenie immunoglobulinami, które jest niezwykle kosztowne.  Nie jestem w stanie sam zebrać tak wielkiej kwoty. Bardzo chcę dalej pracować, uprawiać sport i cieszyć się życiem z moim 11-to letnim synem. To też dla niego, nie tylko dla siebie muszę walczyć do samego końca. Proszę, pomóż mi! Jarosław

108 755,00 zł ( 41,08% )
Brakuje: 155 926,00 zł
Aurelka Wdowiak
21:58:42  do końca
Aurelka Wdowiak , 3 latka

Aurelka – nasz promyk radości, który potrzebuje Twojej pomocy!

Miałam inne plany. Miałam ich mnóstwo... Niecierpliwie czekałam na moment, w którym moja córeczka pojawi się na świecie, aby móc zacząć je realizować. Przecież wszystko miało pójść dobrze! Przecież dramaty zawsze nas omijały, działy się gdzieś, komuś, ale nie nam... Niestety, tym razem los zdecydował inaczej... Aurelka urodziła się o miesiąc za wcześnie, jednak prawdziwy cios otrzymaliśmy później – Zespół Downa, wada serca, poważna wada nerki. Problemy spływały lawinowo... Ale przecież nie możemy się poddać! To, co wypracujemy teraz, będzie z naszą córeczką już zawsze.  Aurelka urodziła się jako nasze trzecie, najmłodsze dziecko. Natura obdarzyła ją dodatkowym chromosomem, sprawiając, że znacznie różni się od swojego rodzeństwa. Dla nas, rodziców to jednak nie ma znaczenia – kochamy ją równie mocno.  Niestety, wraz z chorobą genetyczną, Aurelka dostała od losu inne, poważne schorzenia... Im więcej wykonywaliśmy badań, tym więcej poznawaliśmy diagnoz  – najpierw poważna wada serca, potem wada nerki. Wszystkie te przypadłości spowodowały, że po urodzeniu wiele dni spędziliśmy w szpitalu. Od kiedy wróciliśmy do domu, usilnie staramy się odnaleźć w nowej, trudnej dla nas rzeczywistości. Teraz rytm naszego życia nadają ciągłe wizyty u specjalistów, liczne badania i intensywna rehabilitacja...  Obecnie przepełnieni lękiem i niepewnością czekamy na najważniejszą wizytę – u kardiologa. Podczas konsultacji dowiemy się, jak poważna jest wada serduszka Aurelki i czy kwalifikuje ją do operacji...  Nasza córeczka potrzebuje regularnej i ciągłej rehabilitacji. Musi być pod stałą opieką wielu specjalistów, ponieważ już teraz zmaga się z licznymi dolegliwościami. Jedną z nich jest sinica, która jest następstwem niedostatecznego natlenienia organizmu. Sina buzia i rączki naszego dziecka, wzbudzają w nas przerażanie, które ciężko opisać słowami... Aurelia ma również bardzo płytki, nierówny oddech, jest ospała i apatyczna.  Dodatkowo, w ostatnim czasie pojawiły się ogromne problemy z przyjmowaniem pokarmu. Aurelka ma mniejszą jamę ustną, co jest charakterystyczne dla Zespołu Downa. Niestety, jej wielkość utrudnia utrzymanie języka wewnątrz i ogranicza wykonywania ruchów potrzebnych do jedzenia, a z czasem do mówienia...  Już teraz wkładamy ogrom pracy, by Aurlce w przyszłości udało się zdobyć podstawowe umiejętności i samodzielność, jednak to wiąże się z ogromnymi kosztami, które znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe.  Potrzebujemy pomocy, by zapewnić córeczce jak najlepsze życie… Dlatego prosimy ludzi dobrego serca o wsparcie... To straszny ból, kiedy nie można pomóc własnemu dziecku, bo na przeszkodzie stają pieniądze... Rodzice 

22 698 zł
Weronika Pastuszka
21:58:42  do końca
Weronika Pastuszka , 17 lat

Przejażdżka rowerowa zakończyła się tragedią! Pomóż Weronice odzyskać dawne życie!

Nie potrafię przestać wracać myślami do ostatniej wspólnej chwili, kiedy wszystko było jeszcze normalnie, kiedy rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Do ostatniej chwili, kiedy jeszcze się nie bałam... Tamtego dnia Weronika wyszła z domu jak zawsze. Pamiętam, w co była ubrana, jakie były jej ostatnie słowa, a później nagle wszystko się zmieniło i córka nigdy do tego domu nie wróciła... Weronika uległa bardzo ciężkiemu wypadkowi! 24 lipca została potrącona przez rozpędzony samochód. Wracała do domu chwilę po godzinie 19. Nie dojechała. Jej rower w tym starciu nie miał najmniejszych szans... W stanie krytycznym trafiła do szpitala, gdzie sztab medyków walczył o jej życie przez kilka dni, a ja nie mogłam nic zrobić! Tylko czekać... Umierałam razem z nią, tyle że ja ze strachu... Obrażenia były ciężkie. Miała stłuczone płuca, wątrobę i śledzionę. Doszło do kilku złamań, uszkodzone zostały zęby oraz wzrok... Wiki do tej chwili przeżyła trzy operacje. Obecnie potrzebuje intensywnej rehabilitacji, opieki stomatologicznej, okulistycznej. Powoli stawia pierwsze kroki. Inne obrażenia organizm zwalczył, jednak te wymagają opieki specjalistów tu i teraz...  Moja córka zawsze była uśmiechniętą, grzeczną i przyjazną dziewczynką. Jej pasją była jazda na rowerze i to właśnie to sprawiło, że omal jej nie straciłam. Córka potrzebuje intensywnej rehabilitacji i wieloetapowego leczenia, a przed nami długa droga. Jesteśmy gotowe w nią wyruszyć, ale potrzebujemy Twojej pomocy! Sylwia, mama

8 350 zł