Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Joanna Nowacka
2:49:17  do końca
Joanna Nowacka , 14 lat

Zamknięta w swoim świecie, z krzywiącym się kręgosłupem - POMOŻESZ ASI❓

Asia miała 4 lata, gdy zauważyliśmy, że dzieje się coś niepokojącego. Córka długo nie mówiła, później myliła słowa, miała swoje przyzwyczajenia, odruchy. Padła diagnoza i mieliśmy nadzieję, że nie wydarzy się już nic gorszego!  Asia trafiła do szkoły specjalnej, w której jak na swoje zaburzenia radzi sobie dobrze. Ma autyzm, który zamyka ją w innym świecie, ale my i tak cieszymy się z każdego, najdrobniejszego postępu.  Niestety w trakcie ostatniego bilansu dowiedzieliśmy się o kolejnym poważnym problemie.  Joanna ma stwierdzoną skoliozę, która z każdym dniem będzie się pogłębiać. Niestety jak to dziecko ze spektrum autyzmu współpraca nie należy do najłatwiejszych. Ćwiczenia w domu są wyzwaniem.  Nasza córka potrzebuje pilnych rehabilitacji pod okiem specjalistów, wielu wizyt i kontroli oraz gorsetu. Wszystkie nasze potrzeby idą w odstawkę, musimy uzbierać ogromne dla nas środki, aby zapewnić bezpieczeństwo i zdrowie naszej dziewczynce.  Niestety, wiemy już teraz, że sami nie uzbieramy, a nawet nie zdążymy skumulować odpowiedniej kwoty. Pierwsza przymiarka gorsetu już w czerwcu, a ćwiczenia powinny odbywać się właściwie od TERAZ...  Proszę, pomóż nam poradzić sobie z nową, jeszcze trudniejszą codziennością!  Rodzice

5 673,00 zł ( 61,36% )
Brakuje: 3 572,00 zł
Sławek Drzewiecki
2:49:17  do końca
Sławek Drzewiecki , 47 lat

„Przede mną najważniejszy mecz - nie oddam go walkowerem!” - NA POMOC SŁAWKOWI❗️❗️

Na co dzień odczuwamy różne dolegliwości. Bierzemy tabletkę i liczymy, że za chwilę przejdzie. Tak nieświadomie przygotowałem w moim organizmie miejsce dla nowotworu...  Nie czułem konkretnego bólu, ten, który miałem, był do zniesienia. ‚‚Jestem przecież mężczyzną, dam radę" — mimo ponaglania przez narzeczoną i rodzinę, trafiłem do lekarza zbyt późno. Nowotwór jelita grubego z przerzutami na wątrobie — to usłyszałem już na pierwszej wizycie. Wszelkie badania tylko to potwierdzały.  Później, wszystko przebiegło w niesamowicie zatrważającym tempie. Radioterapia już za mną — niedługo chemioterapia. Ostatnim etapem będzie wycięcie guza. Moje życie zmieniło się dosłownie w miesiąc. Nie wiem, czy ktokolwiek normalnie funkcjonujący na co dzień spodziewa się w swoim życiu takiego scenariusza. Ja dość szybko jednak znalazłem plus w tej całej historii. Nigdy nie doceniałem tak bardzo każdego dnia, każdej chwili. Jestem wdzięczny za wszystko, co za mną i chcę przeżyć jeszcze więcej. Nadal mam plany i marzenia...  Wierzę, że z duszą sportowca, mając tak wspaniałych najbliższych, drużynę, znajomych i Państwa będę w stanie podjąć walkę.  Obecne leczenie jest jeszcze refundowane, ale życie z nowotworem wystawia mi wiele nowych, długich rachunków. Leki, suplementy, dojazdy, wizyty, specjaliści, badania... Jeśli zechcesz mi pomóc, będę ogromnie wdzięczny — wierzę, że dobro do Ciebie wróci! Na koniec jeszcze APEL ode mnie — ja jestem już mądry po szkodzie, ale proszę, Panowie — badania i profilaktyka to żaden wstyd ani słabość. Może jesteście silni, męscy i stąpacie twardo po ziemi, ale choroby i nowotwory mogą wszystko zmienić, zbyt wiele zabrać. Doceniajcie życie, codzienność, małe rzeczy i zapiszcie się na badania — dla siebie, dla żon, partnerek, najbliższych, proszę!  Sławek  

6 997 zł
Olga Sobutka
2:49:17  do końca
Olga Sobutka , 23 miesiące

Wcześniactwo, dodatkowy chromosom i wada serduszka – pomóż Olgusi!

Już kilka miesięcy przed porodem wiedzieliśmy, że córka urodzi się z Zespołem Downa. Nasza córeczka jest obdarzona dodatkowym chromosomem. Jednak to nie koniec długiej listy obciążeń, z którymi musi się zmierzyć. Olga urodziła się o ponad dwa miesiące za wcześnie! Był to bardzo trudny poród, a nasza kruszynka przyszła na świat w ciężkim stanie. Ważyła zaledwie 1300 gramów.   Lekarze zaraz po porodzie zauważyli u Olgi zniekształcenia twarzy typowe dla zespołu Downa. Przypuszczenia zostały potwierdzone przez badania. Nasza córeczka jest obdarzona dodatkowym chromosomem. Jednak to nie koniec długiej listy obciążeń, z którymi musimy się zmierzyć. Maleńka ma wadę serduszka, zespół zaburzeń oddychania, który może być związany z zamartwicą urodzeniową, w której przyszła Olga na świat. Brakowało jej tlenu i od razu musiała być intubowana. W pierwszych dniach życia była również karmiona pozajelitowo. Naszej uwagi wymagają też oczka. W szpitalu spędziliśmy bardzo dużo czasu. Nie zostałyśmy wypuszczone do domu jak inne mamy z noworodkami po zaledwie kilku dniach. Dopiero po 2,5 miesiąca opuściłyśmy oddział neonatologii. Chcemy, aby córeczka rozwijała się jak najlepiej, dlatego musi być pod stałą opieką neonatologa, rehabilitantów, neurologopedy, logopedy, kardiologa, kulisty, neurologa. Przed Olgusią wiele pracy, wysiłku i ćwiczeń.   Częściowo będziemy mogli korzystać z poradni w ramach NFZ, ale wiemy, że oferowane wsparcie będzie za małe, aby córka mogła rozwijać się jak najlepiej. Każda wpłata zwiększa szanse Olgi na samodzielność i życie w zdrowiu. Z góry dziękujemy za wszystko! Rodzice

45 529 zł
Damian Kurek
2:49:17  do końca
Damian Kurek , 7 lat

Serce Damianka nadal nas potrzebuje! Nie zostawiajmy go samego...

Dziękujemy za pomoc podczas ostatniej zbiórki — środki pozwoliły na kolejne etapy operacji. Damianek urodził się z połową serduszka, które musimy stale naprawiać wieloma metodami. Profesor za granicą podjął się skomplikowanej operacji korekcji serca naszego synka. Synek przeszedł już kilka etapów, jest lepiej, ale po nich nadal konieczne jest leczenie. Damian jest pod opieką wielu specjalistów. Dużą pomocą będą również turnusy rehabilitacyjne, które dają widoczną poprawę. Jednak koszty są ogromne. Pomóż nam uwolnić się ze szponów strachu przed kolejnym dniem! Napraw z nami serduszko Damianka...  Nasza historia: Już raz bałam się, że mój synek umrze. Nigdy więcej nie chcę tego przeżyć, tego nie powinien przejść żaden rodzic… Wada serca, skrajnie niebezpieczna — to przez nią Damianek walczył o życie.  Byłam w 20 tygodniu ciąży, gdy dowiedzieliśmy się, że z sercem dziecka jest coś nie tak. Pojawił się nieopisany strach… Jeszcze była nadzieja, że to może pomyłka, że wraz ze wzrostem serduszko wyzdrowieje. Niestety, każde kolejne badanie potwierdzało najgorsze — mieliśmy przygotować się, że synek urodzi się z połową serca…  Zaledwie pięć minut był w stanie oddychać sam — zaraz po przyjściu na świat zaczął sinieć, jego serduszko umierało… Lekarze podłączyli lek, który miał za zadanie utrzymać Damianka przy życiu do pierwszej operacji. Ta odbyła się w Centrum Zdrowia Dziecka, w 10 dobie życia synka. Przebiegła bez komplikacji. Po miesiącu szykowaliśmy się do wymarzonej chwili — powrotu do domu, gdzie czekał stęskniony starszy brat Damiana, Bartuś. Nie doczekał się jednak… Chwilę przed wypisem zauważyłam, że z rany pod pachą coś wycieka. Poinformowałam lekarkę, zatrzymali nas w szpitalu. Damianek znów trafił na stół operacyjny. Damian rozwijał się prawidłowo, czekaliśmy na drugą, planowaną operację. Miała odbyć się we wrześniu 2018 roku, ale ciągle dostawaliśmy decyzje o jej przełożeniu. W grudniu Damian przestał oddychać. Karetka, szpital, strach o życie. Dopiero wtedy, w styczniu 2019 roku, przyjęli synka na oddział i odbyła się kolejna operacja. Choć zostaliśmy poinformowani, że przebiegła zgodnie z oczekiwaniami, to powikłania były straszne… Przez dwa tygodnie za Damianka oddychał respirator. Nie mogliśmy być cały czas przy synku. Pewnego razu pielęgniarka powiedziała nam, że w nocy dziecko przestało oddychać, znów musieli podłączyć je do respiratora!  Przed drugą operacją Damian rozwijał się dobrze — stawał, zaczynał chodzić. Po wszystkich komplikacjach związanych z operacją miałam nagle 1,5-rocznego niemowlaka. Synek nie był w stanie sam utrzymać główki… Zaczynaliśmy od początku, ale było coraz trudniej. Walczymy jednak o każdy postęp. Po konsultacji z prof. Malcem otrzymaliśmy kwalifikację i koszt operacji. Niestety, musieliśmy zapłacić za nią sami, a to nas przerastało… Mama Lucyna, tata Andrzej, braciszek Bartek ➡️ Pomóż, biorąc udział w Licytacjach

10 986,00 zł ( 51,63% )
Brakuje: 10 291,00 zł
Kornel Chojnacki
2:49:17  do końca
Kornel Chojnacki , 18 lat

Ratunku❗️Guz mózgu zabiera młode życie... Pomóż❗️

6 czerwca 2017 roku – dzień, w którym nagle wszystko się zmieniło. Cały mój dotychczasowy świat wywrócił się do góry nogami. Choć od tego momentu minęło już kilka lat, nigdy nie zapomnę tych tragicznych wydarzeń. To był zwyczajny dzień. Odwiozłam mojego syna Kornela pod szkołę, skąd miał wyjechać na wycieczkę klasową. Stał z kolegami, śmiał się, pomachał do mnie ręką na pożegnanie i nagle zauważyłam, że dzieje się z nim coś niepokojącego. Natychmiast wybiegłam z samochodu. Kornel nagle przestał się uśmiechać, z jego buzi zaczęła spływać ślina, nie było z nim kontaktu. Leżał na ziemi, tracił przytomność. Chwilę później przyjechała karetka, która zabrała go do szpitala. Badania wykazały, że był to atak padaczkowy. To jednak nie była najgorsza informacja – tomografia i rezonans magnetyczny głowy dały diagnozę – Kornel ma GUZA MÓZGU. Nie mogłam w to uwierzyć! Jak to możliwe, że przez tyle czasu nic nie zauważyliśmy? Guz nie dawał wcześniej żadnych objawów. Kornel był całkowicie zdrowym chłopcem, aktywnym sportowo, szczęśliwym dzieckiem. W głowie pojawiły się myśli, że to przecież nie może być prawda, jednak rzeczywistość była inna – druzgocąca, zwalająca z nóg, zabierająca oddech i paraliżująca strachem.  Nie mieliśmy wyboru. Musieliśmy nauczyć się żyć od nowa z tą informacją. Kornel ma teraz 16 lat, jednak jego stan nie uległ zmianie. Początkowo zdiagnozowano u niego niezłośliwego guza wieczka czołowego po stronie lewej przyczepionego jak kokon do tętnicy głównej. W lipcu 2018 r. przeszedł operację wycięcia guza. W związku z tym, że nie udało się wyciąć go w całości, był pod stałą opieką lekarską w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie oraz Poradni Neurologicznej w miejscu zamieszkania.  Niestety zły los nie odpuszczał i po raz kolejny rzucił nam kłody pod nogi. Na początku 2022 roku Kornel miał atak padaczkowy i udar mózgu. Trafił do szpitala. Po badaniach stwierdzono, że kwalifikuje się do kolejnej operacji w związku z tym, że guz rośnie i zaczyna uciskać na nerwy ruchowe i mowy. 13 października 2022 r. przeszedł operację usunięcia guza. Badanie histopatologiczne wykazało, że był to guz złośliwy, w związku z czym czekają go kolejne badania i leczenie w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Starszy syn, w związku z chorobą brata 4 lata temu przeszedł załamanie nerwowe i leczy się na depresję. Wizyty u psychiatrów, neurologów i innych lekarzy, związane z leczeniem dzieci spowodowały utratę przeze mnie płynności finansowej, czyli zdolności do bieżącego regulowania zobowiązań.  Samotnie wychowuję synów. Codzienna walka o życie i ich zdrowie zmusza mnie do pożyczania pieniędzy od rodziny i znajomych. Mam również zaciągnięty kredyt konsumpcyjny w banku. Przede mną kolejne badania i leczenie złośliwego guza. Powoli tracę nadzieję, że jeszcze będzie dobrze... Dlatego każdego, kto mógłby wpłacić chociażby złotówkę, błagam o pomoc!  Renata, mama Kornela

20 613 zł
Gracjan Woroszczak
2:49:17  do końca
Gracjan Woroszczak , 29 lat

Dostałem wyrok śmierci – Gracjan potrzebuje Twojej pomocy, by dalej żyć!

Nieuleczalna, śmiertelna choroba, która każdego dnia może zabrać mi to, co najważniejsze, może odebrać mi życie... Boję się tego dnia, kiedy zacznę się dusić, kiedy złapanie, choć małej ilości powietrza, będzie niemożliwe, bo choroba całkowicie zawładnie moim ciałem. To normalne, że jako młody człowiek snuję plany na przyszłość, ale być może nigdy nie będę mógł ich zrealizować, bo mukowiscydoza zdąży mnie zabić... Proszę, pomóż mi zapewnić środki na roczne leczenie, które odsunie ode mnie widmo śmierci... Poznaj moją historię: Żyję z wyrokiem śmierci. Według statystyk zostało mi kilka lat. Większość chorych na mukowiscydozę nie dożywa trzydziestki... Tak bardzo chcę żyć, tak bardzo… Choroba to jednak zawzięty przeciwnik, który dusi, kradnie oddech i ze wszystkich sił chce ukraść mi życie. Walczę o każdy dzień. Potrzebuję Twojej pomocy, żeby po prostu tu zostać… Na pierwszy rzut oka ktoś mógłby powiedzieć, że jestem okazem zdrowia. Tak właśnie działa ta choroba, atakuje od wewnątrz, często nie dając żadnych zewnętrznych objawów. Wyglądam normalnie, ale moje narządy trawi śmiertelny przeciwnik, dusiciel. Mukowiscydoza to ciężka choroba genetyczna. Atakuje cały organizm, głównie układ oddechowy, pokarmowy, niszczy płuca, oskrzela, trzustkę. Wypełnia je gęstym i lepkim śluzem... Ciężko mi jeść, ciężko oddychać, bardzo szybko się męczę, jeszcze częściej choruję.  Żyję pod dyktando choroby. Walczę o oddech, o każdy dzień. O brak bólu, o możliwość wzięcia oddechu bez kłucia w klatce piersiowej... To choroba przewlekła. Atakuje każdego dnia, niszcząc radość życia... Wstaję wcześnie rano, robię inhalację, potem drenaż, aby pozbyć się śluzu, który zalewa mi płuca. I tak kilka razy dziennie… Tak jest, jeśli nie jestem akurat w szpitalu. Niestety bywam w nim często. Zapalenia płuc, oskrzeli to moja codzienność. Żyję ze śmiertelną i nieuleczalną chorobą, a każdy mój dzień to walka o oddech. Nie uwolnię się od mukowiscydozy – medycyna nie wymyśliła jeszcze na to sposobu. Mukowiscydoza jest nieuleczalna, nie ma na nią lekarstwa. Chciałabym jednak zrobić wszystko, aby moje życie mogło trwać jak najdłużej. 9 lat – tyle moi rodzice żyli w nieświadomości tego, co mi dolega. Ciągle chorowałem, ciągłe infekcje, pobyty w szpitalach… W końcu zaniepokoiło to lekarzy. Trafiłem do szpitala w Rzeszowie, skąd po wykonaniu jednego badania natychmiast skierowano mnie do Warszawy do Instytutu Matki i Dziecka. Diagnoza była druzgocąca. Oznaczała, że moje życie już zawsze będzie toczyć się pod dyktando walki z mukowiscydozą i że prawdopodobnie choroba zakończy je o wiele wcześniej… zbyt wcześnie. Od diagnozy każdy dzień jest walką o oddech. Skończyło się normalne życie. Zabawa, szkoła, czas wolny… Nie znałem takiego pojęcia, u mnie były ciągłe inhalacje, drenaż, lekarstwa, a zamiast wakacji – pobyty w szpitalach. Aby przedłużyć  życie, potrzebuję leków, codziennie do końca moich dni. Moje leczenie jest niestety bardzo kosztowne –  lekarstwa, sprzęt rehabilitacyjny, wyjazdy do lekarzy. Do specjalistów jeżdżę nawet 300 kilometrów w jedną stronę! Za kilka lat może okazać się, że będę potrzebował przeszczepu płuc, co niestety też wiąże się z ogromnymi kosztami. Dla mnie liczy się każda złotówka. Dla Ciebie to tylko moneta, ale dla mnie to życie! To cegiełka, która daje mi siłę i środki, żeby walczyć z chorobą. Statystyki są przerażające. W Polsce chorzy na mukowiscydozę nadal umierają zbyt wcześnie. Bardzo drogie leki, brak refundacji i dostępności fizjoterapii. Dorośli z mukowiscydozą nie są objęci kompleksowym leczeniem, a tylko ono pozwala mi żyć. Sam nie jestem w stanie zdobyć takich pieniędzy! Proszę, pomóż mi, bo każde wsparcie pozwala wydłużyć moje życie! Nie tworzę planów na przyszłość, bo możliwe, że ona nigdy nie nadejdzie – mukowiscydoza zdąży mnie zabić. Dlatego nie marzę o przyszłości, marzę tylko o jednym, by żyć. Do tego potrzebuję jednak leczenia, specjalistycznych sprzętów i… Twojej pomocy. Proszę, bądź ze mną w tej trudnej walce. Gracjan  

2 430,00 zł ( 5,71% )
Brakuje: 40 124,00 zł
Łukasz Malec
2:49:17  do końca
Łukasz Malec , 46 lat

Stracił dłonie, którymi pomagał innym! Zbieramy na przeszczep dla Łukasza

Nasz przyjaciel Łukasz stracił obie dłonie w wyniku nieszczęśliwego wypadku, który przytrafił mu się w pracy. W jednej chwili jego dotychczasowe, aktywne życie pełne pasji obróciło się o 180 stopni...  Łukasz z sercem na dłoni, honorowy dawca krwi, wrażliwy na wołanie o pomoc potrzebujących był zawsze zaangażowany w wiele akcji charytatywnych, szczególnie dotyczących dzieci z SMA m.in. dla Mai Tomczak i Wiktora Wiśniewskiego, podopiecznych Fundacji siepomaga.pl. Teraz Łukasz potrzebuje pomocy, ale sam o nią nie poprosi. Jest dumny i honorowy – zawsze umniejszał swoje potrzeby na rzecz pomocy innym, więc teraz to my podajmy mu pomocną dłoń i okażmy serce. Dłoń! W przenośni i dosłownie, bo właśnie o nią tutaj chodzi... Naszym głównym celem jest zbiórka środków na przeszczep dłoni. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc naszemu przyjacielowi żyć normalnie i nie rezygnować z pasji, jakimi są fotografia, detektorystyka, historia i podróże... W obliczu tragedii Łukasz nadal nie przestaje myśleć o innych, zapominając o sobie i swoich potrzebach, okazuje swoje wielkie serce. Nie pozwólmy mu stracić tego "wewnętrznego powera", nadziei i optymizmu, którym zawsze zarażał wszystkich dookoła. Nie pozwólmy, by zaczął myśleć, że lepsze jutro było wczoraj… Prosimy o udostępnianie zbiórki oraz grupy licytacyjnej. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc. Wesprzyj Łukasza! Tu liczy się każda złotówka. Z góry dziękujemy za wsparcie!  Przyjaciele UKIEGO ➡️ Zapraszamy na grupę licytacyjną, którą stworzyliśmy z myślą o Łukaszu - "Licytacje dla UKIEGO:)" 

389 096 zł
Agata Goliszewska
2:49:17  do końca
Agata Goliszewska , 46 lat

Wypadek z dzikim zwierzęciem, który wywrócił życie Agaty do góry nogami❗️

W kwietniowy wieczór 2021 roku doszło do nieszczęśliwego wypadku, który zmienił życie Agaty oraz jej męża Piotra i trójki dzieci: Zosi, Bartosza i Miłosza. Wszystko za sprawą łosia, który nagle wtargnął na jezdnię tuż pod koła ich samochodu. Nikt nie byłby w stanie uniknąć tego zderzenia. Najciężej w tym wypadku ucierpiała Agata, mama trójki dzieci. Najpierw była walka o życie i dwumiesięczny pobyt na OIOM-ie. Potem nie dodająca nawet chwili otuchy diagnoza: przerwanie rdzenia kręgowego w odcinku szyjnym, co oznacza paraliż wszystkich kończyn. W jednym momencie, życie całej rodziny, jakie znali do tej pory, legło w gruzach. Agata, dla której największą wartością zawsze była rodzina i praca, nie poddała się i natychmiastowo podjęła walkę. Od tamtego czasu szereg specjalistów pracuje nad tym, by choć częściowo odzyskała sprawność. Agata wymaga stałej, bardzo kosztownej rehabilitacji - ćwiczenia po minimum 5 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu, aby milimetr po milimetrze odzyskiwać sprawność. Miesięczny koszt leczenia to około 20 tys. złotych i mocno przewyższa możliwości finansowe rodziny. Ta walka i niezwykłe zaangażowanie Agaty w rehabilitację po prawie dwóch latach przyniosło pierwsze i jakże wyczekiwane efekty. Poprawiła się ruchomość rąk i stabilizacja tułowia, co pozwala jej dłużej siedzieć na wózku. Nastąpiła też poprawa wydolności oddechowej na tyle, że możliwe było usunięcie rurki tracheotomijnej.  Niestety przed Agatą jest jeszcze długa droga do odzyskania chociaż częściowej sprawności, a ta codzienna walka jest bardzo kosztowna. Oprócz rehabilitacji Agata wymaga również opieki 24h/dobę, co generuje dodatkowe koszty.  Pomóżmy Agacie! Nie zostawiajmy jej samej, bo każdy z nas mógł się znaleźć na jej miejscu. Każda wpłacona złotówka ma znaczenie! Agata to mama trójki dzieci, pełna marzeń i planów na przyszłość, które zostały brutalnie przerwane. Jeszcze dwa lata temu była aktywna zawodowo, chętna do pomocy innym, dziś sama jej potrzebuje. Z wykształcenia jest leśnikiem, pracowała jako główna księgowa Nadleśnictwa Garwolin. Ma nadzieję, że dzięki intensywnej rehabilitacji będzie mogła wrócić do pracy. Na ten moment jest to niemożliwe, ponieważ musi zawalczyć o odzyskanie sprawności w dłoniach. To jest dla niej priorytetem i dlatego tak ważna jest dalsza rehabilitacja. To, co dla nas jest codziennością, o czym nawet nie myślimy, dla Agaty jest ciągłym wyzwaniem. Pomóżmy Agacie i jej rodzinie spełnić marzenia! Dobro wraca!

128 633,00 zł ( 60,45% )
Brakuje: 84 133,00 zł
Olek Polakowski
2:49:17  do końca
Olek Polakowski , 6 lat

Komunikacja to podstawa naszego życia w społeczeństwie. Pomóż w tym Olkowi!

Olek jest fantastycznym, uśmiechniętym i inteligentnym chłopcem. Zawsze taki był i mamy nadzieję, że tak zostanie oraz że da szansę dostrzec to innym… W 2022 roku nasze życie diametralnie się zmieniło. Wiedzieliśmy, że nasz synek nie rozwija się jak inne dzieci, bo mając już 4 lata, nadal nie mówił. Okazało się jednak, że problem jest bardziej złożony i dotyka nie tylko aparatu mowy, ale i mózgu. Diagnoza brzmi – autyzm. Według Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-10 autyzm to całościowe zaburzenie rozwojowe, które objawia się problemami w komunikowaniu uczuć w związkach społecznych oraz zaburzoną integracją wrażeń zmysłowych. Badania wskazują na to, że mózg osoby dotkniętej autyzmem różni się od mózgu osoby, która nie ma tego problemu. Terapia pomaga osobom, które są dotknięte tym problemem, co Olek nauczyć się prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. To właśnie dzięki odpowiednim ćwiczeniom dzieci, które są nimi objęte, potrafią radzić sobie w świecie, rozumieć go i interpretować w sposób, który pozwoli im na odnalezienie swojego miejsca pośród ludzi, którzy nie są dotknięci problemem autyzmu. Aktualnie najbardziej chcemy pracować z logopedą. To bowiem mowa, a w zasadzie jej brak, jeszcze bardziej spowalnia jego rozwój i możliwość wdrożenia kolejnego leczenia. Trudno bowiem uczyć go zachowań społecznych, jeśli nie jesteśmy w stanie się z nim porozumieć!  Tak bardzo chcemy zapewnić mu, jak najlepszy start, by było mu łatwiej stawiać kroki w przyszłość. Prosimy, pomóż nam w tym… Natalia, mama

1 432 zł