Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marian Kołodziejczyk
7:25:03  do końca
Marian Kołodziejczyk , 55 lat

Nowotwór zmienił moje życie i odebrał zdrowie! Proszę o pomoc...

Życie czasem bardzo potrafi zaskoczyć. Nie spodziewałem się, że zaskoczy mnie w ten najstraszniejszy możliwy sposób! Zachorowałem na nowotwór złośliwy krtani. Na własnym przykładzie doświadczyłem, jak wszystko się zmienia, kiedy człowiek zmuszony jest do podjęcia walki o własne zdrowie i życie.  Odnalazłem w sobie pokłady siły oraz odwagi i stawiłem czoła chorobie. Konsekwencje leczenia okazały się jednak dla mnie bardzo ciężkim doświadczeniem...  Aby walczyć z nowotworem, lekarze podjęli decyzję o usunięciu krtani. Od tamtej pory nie mówię… Człowiekowi nigdy nie jest łatwo, gdy spada na niego lawina nieszczęść. A ja znalazłem się w sytuacji, gdy muszę poprosić o pomoc. Cały czas leczę się onkologicznie. Wymagam też rehabilitacji. Proszę o pomoc, abym mógł opłacić wszelkie koszty mojego powrotu do zdrowia! Proszę nawet o najmniejszą wpłatę, która jest dla mnie nadzieją! Marian

421 zł
Joanna Koper
7:25:03  do końca
Joanna Koper , 50 lat

Choroba odebrała mi już tak wiele. Pomóż mi z nią walczyć!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie! Dzięki wspaniałej pomocy Darczyńców mogłam wziąć udział w intensywnej rehabilitacji w Kamieniu Pomorskim! Korzystałam z urządzeń, dzięki którym mój stan zdrowia znacząco się polepszył. Potrzeby niestety się nie kończą… Jeszcze raz proszę o pomoc! Moja historia Moment, w którym poznajemy diagnozę, jest jednym z najtrudniejszych. W jednej chwili potrafi zawalić się nasz cały dotychczasowy świat. Kiedy w 2003 roku usłyszałam od lekarzy o swojej chorobie, nie byłam gotowa na to, przez co musiałam później przechodzić. Na to chyba nigdy nie jest się przygotowanym… Stwardnienie rozsiane to przewlekła i stopniowo postępująca choroba, która niszczy organizm. Układ odpornościowy zaczyna atakować własne tkanki, co prowadzi do zaburzeń koordynacji ruchowej, zaników i niedowładu mięśni. To tylko początek długiej listy wszystkich objawów… Jest to choroba nieuleczalna, co oznacza, że nie da się cofnąć spowodowanych przez nią uszkodzeń, można jedynie spowolnić jej dalsze postępy. Tak naprawdę walczę o każdy kolejny dzień, nieustannie. Rehabilitacja jest moją jedyną nadzieją i światłem w tunelu, które nie pozwala mi się poddać! Niestety przez wiele lat choroba zdążyła odebrać mi już tak wiele. Moje mięśnie są bardzo osłabione, a kolejne badania wykazały również liczne zwyrodnienia, które coraz bardziej uniemożliwiają mi normalne poruszanie się i funkcjonowanie. Nie chcę jednak stracić szansy na samodzielność. Obecnie przemieszczam się na wózku inwalidzkim, ale chciałabym zawalczyć o to, by w miarę możliwości, stanąć na własnych nogach. Marzę o zakupie specjalistycznego sprzętu, który pozwoliłby mi samej rehabilitować się w domu. Dużym problemem jest zwykłe wychodzenie z domu. Potrzebuję pomocy innych osób, żeby móc wyjść na spacer, na zakupy… Sytuację mógłby bardzo poprawić podjazd dla wózka inwalidzkiego. Wszystko to jednak kosztuje tak dużo! Po raz kolejny proszę Was z całego serca o wsparcie. Daje mi ono nie tylko nadzieję, ale pozwala też każdego dnia walczyć o kolejne postępy na drodze po sprawność. Wierzę, że wielu ludzi otworzy swe serca i będę mogła funkcjonować bardziej samodzielnie. Joanna

1 600,00 zł ( 7,27% )
Brakuje: 20 397,00 zł
Jessica Właśniak
7:25:03  do końca
Jessica Właśniak , 35 lat

Trzy doby – tyle wystarczyło, aby nasze życie całkowicie runęło❗️BŁAGAM O POMOC❗️

Moja żona była zdrowa, nic nie wskazywało, że stanie się najgorsze! Dosłownie z dnia na dzień Jessica poczuła się źle. A potem… Było juz tylko gorzej! Błagam o pomoc! Zaczęło się od łagodnych objawów: zawrotów głowy i trudności z utrzymaniem równowagi. Dołączyły do tego problemy z mową, które stawały się coraz bardziej niepokojące.  Początkowo zdiagnozowano spadek sodu. Jessica została wypisana ze szpitala, jednak niemal po chwili znowu do niego wróciła, tym razem na oddział neurologii. To tam postawiono diagnozę, której potwornego znaczenia doświadczamy każdego dnia.  Jessica choruje na centralną mielinolizę mostu. Jego następstwem jest niedowład czterokończynowy oraz uszkodzenie aparatu mowy! Żona stała się osobą leżącą, całkowicie uzależnioną od pomocy drugiej osoby! Nawet przyjmowanie posiłków odbywa się przez PEGa. Jesteśmy pod stałą opieką wielu lekarzy i monitorujemy rozwój choroby. Jednak wszyscy specjaliści zgodnie podkreślają, że najważniejsza jest rehabilitacja. Tylko ona jest w stanie odbudować utraconą sprawność jej ciała.  Rehabilitant wyznaczył nam cel – twierdzi, że do końca tego roku Jessica będzie w stanie samodzielnie usiąść. Jednak, aby było to możliwe, rehabilitacja musi być niezwykle intensywna. Dosłownie, liczy się każda minuta ćwiczeń! Błagam, pomóż zapewnić mojej żonie stały dostęp do tak fachowej opieki… To nasza jedyna nadzieja…  Piotr, mąż

27 049 zł
Michalinka Piechocka
7:25:03  do końca
Michalinka Piechocka , 4 latka

Walczymy o sprawność i przyszłość Misi - POTRZEBNA TWOJA POMOC❗️

Nasza córeczka Michasia ma 3-latka. Urodziła się zdrowa, pomimo zielonych wód przy porodzie. Drugiego dnia życia wszystko się zmieniło. Podejrzenia, poszukiwanie, objawy, aż w końcu diagnoza, której nikt się nie spodziewał...   Misia trafiła w drugim dniu życia do innego szpitala, gdzie okazało się, że ma wodogłowie, wadę tarczy nerwu wzrokowego i spectrum wad Dandy Walkera. Nie spodziewaliśmy się takich informacji. Cała ta sytuacja była dla nas jednocześnie niezrozumiała i przerażająca...  Na początku Michalinka była za mała na ostateczne diagnozowanie. Dopiero w wieku 7 miesięcy wykonano kontrolny, rezonans magnetyczny, który potwierdził wodogłowie, a wykluczył spectrum wad.  Wodogłowie okazało się być w takim stadium, że nie była potrzebna zastawka. Dlatego do czasu obecności ciemiączka córka miała robione co miesiąc kontrolne USG główki, poza tym co pół roku jeździliśmy na wizyty do neurologa. Michasia była również pod opieką rehabilitantów. Kilka miesięcy po pierwszych urodzinach córka zaczęła nosić okularki, gdyż wada w oczkach się pogłębiła. W wieku 2,5 lat Michasia miała zrobiony kolejny rezonans magnetyczny, podczas którego stwierdzono u niej mózgowe porażenie dziecięce... Wtedy wszystko jednocześnie — stało się jasne, ale też bardzo nas zasmuciło. To choroba nieuleczalna.  Dziś ma 3-latka. Nie chodzi i nie mówi... Porusza się na czworakach. Z naszą pomocą próbuje wstawać przy meblach i chodzić, ale sama nie potrafi. W związku, z czym wciąż musi być rehabilitowana. Rzeczywistość naszej córki to intensywna terapia metodą NDT-Bobath pod okiem specjalistów, a także w zaciszu domowym, regularne zajęcia z neurologopedą, terapeutą SI oraz psychologiem.  Zdecydowaliśmy się utworzyć zbiórkę, by uzyskać środki na rehabilitację Misi, bo tylko dzięki Waszemu wparciu będziemy w stanie pokryć koszty turnusów rehabilitacyjnych i potrzebnych sprzętów. W tej chwili każda złotówka to krok w stronę sprawności naszej małej dziewczynki. Michalinka rośnie, a wraz z nią potrzeby. One z kolei zaczynają przewyższać znacznie nasze możliwości finansowe. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie, bo sami nie damy rady... Rodzice Michasi

12 972,00 zł ( 60,96% )
Brakuje: 8 305,00 zł
Allan Kuraś
Pilne!
7:25:03  do końca
Allan Kuraś , 8 lat

By guz mózgu nie zabrał Allanka❗️Na pomoc!

Mój synek ma guza mózgu, nieoperacyjnego... Znajduje się w pniu mózgu i w każdej chwili może zacząć rosnąć! Allan do końca życia będzie już pacjentem onkologicznym. Ile to życie potrwa? Będę walczyć o to, żeby jak najdłużej! I żeby było szczęśliwe... Leczenie w Barcelonie jest naszą jedyną nadzieją, że tak będzie! Niestety, przed nami nie miesiące, a lata wyjazdów do tamtejszej kliniki, za każdym razem z duszą na ramieniu i myślą, czy tym razem guz będzie stabilny, czy leczenie wciąż działa... Nasza historia walki z guzem mózgu zaczęła się niewinnie. Na początku były tylko infekcje, jednak pojawiały się coraz częściej. Jeździliśmy od lekarza do lekarza, od szpitala do szpitala, ale diagnozy wciąż nie było... A potem okazało się, że jest znacznie gorzej, niż ktokolwiek podejrzewał – guz mózgu, glejak!  Allan ma guza na centralnym układzie nerwowym. Guz opłata fragment odpowiedzialny za wszystkie funkcje życiowe! Wystarczy, że się minimalnie przesunie, a mój syn umrze! Przy tak niebezpiecznym  nowotworze leczenie musi być idealnie dobrane. Każda pomyłka może być dramatyczna w skutkach! W Polsce właściwa diagnoza przeciągała się bez końca, nie były uwzględniane badania genetyczne guza, które przeprowadziliśmy za granicą! Dlatego, by ratować życie synka, skonsultowałam się z najlepszą kliniką w Europie. Tam dali nam nadzieję! Mój synek, z wesołego, aktywnego dziecka stał się cieniem siebie, dzieckiem z niepełnosprawnością, walczącym o każdy dzień... Obiecałam mu, że się nie poddamy, że wyzdrowieje! Muszę dotrzymać słowa!  Mam dwójkę dzieci. Nie mogę pozwolić, by problemy finansowe odebrały Allankowi szansę na życie! Nie mogę bezradnie czekać. Jednak dalsze leczenie w Barcelonie, dające mojemu synkowi szansę na wygrywanie z nowotworem, to kolosalne wydatki!  Allan niedawno kolejny raz przekroczył próg kliniki w Barcelonie, kolejny raz przeszedł szereg badań, aby dowiedzieć się, że mamy czas. Czas, aby dalej walczyć i nie poddawać się chorobie, bo to jeszcze nie koniec... Ostateczna walka przed nami, koszty leczenia wzrastają, lecz wiemy, że uda nam się wygrać dzięki Twojej pomocy. Dzięki leczeniu w Barcelonie Allan lepiej widzi, zostały mu odstawione leki na padaczkę, przez co czyje się o wiele lepiej i lepiej funkcjonuje! Okazało się, że przez błędną diagnozę w Polsce, przez 3 ostatnie lata synek bez sensu przyjmować tak obciążające organizm leki...  Mimo koszmarnej diagnozy i wszystkiego, co za i przed nami, Allanek nie poddaje się, dzielnie idzie do przodu. Obecnie guz jest stabilny, cieszymy się chwilą. Nie wiemy,  jak długo ona potrwa...  Z całego serca proszę o pomoc, o ratowanie życia mojego synka!  Proszę, pomóżcie... Sama nie dam rady... Adrianna, mama Allana ➡️ Licytacje dla Allana 🎥 Materiał o Allanku w TVP3 Kraków

243 149,00 zł ( 32,68% )
Brakuje: 500 766,00 zł
Rafał Kacprzak
7:25:03  do końca
Rafał Kacprzak , 40 lat

Choroba zabrała mu zbyt dużo! Pomóż Rafałowi!

Nie mam już innej możliwości. Staliście się moją ostatnią deską ratunku. Mam wrażenie, że w mojej rodzinie kryzys goni kolejny kryzys. Proszę, pomóż mi przerwać tę złą passę! Mój syn urodził się jako zdrowe dziecko. Przyszłość, która go czekała, zmieniła się jednak nieodwracalnie. A wraz z tym, zmieniło się nasze życie, jego rodziców. Mając dwa lata, Rafał zachorował na wirusowe zapalenie mózgu. Ta okrutna choroba pozostawiła nieodwracalne skutki zdrowotne! Syn cierpi na postępujący niedowład czterokończynowy, padaczkę z agresją, niedosłuch i postępującą ślepotę. Nie umie czytać, ani pisać!  Nie tylko Rafał zmaga się z problemami zdrowotnymi. Mąż od 10. lat choruje na cukrzycę typu II. Lekarze podejrzewają także chorobę Alzheimera… Ja z kolei cierpię na zwyrodnienie stawów rąk i nóg. Ból, który mi towarzyszy, znacznie utrudnia sprawowanie opieki nad moim synem… Sytuacja naszej rodziny jest dramatyczna nie tylko pod względem zdrowotnym, ale i materialnym. Mieszkamy w domu, który od początku wymagał remontu. Niestety, choroba syna pokrzyżowała wtedy nasze plany. Wszystkie oszczędności wydawaliśmy zawsze na leczenie Rafała, jego terapię i rehabilitację.  Dziś stoję przed ogromnym wyzwaniem przystosowanie pokoju mojego syna do jego potrzeb, jako osoby niepełnosprawnej. Coraz groźniejsze ataki padaczki są tym bardziej niebezpieczne, że mają miejsce w ciasnym i małym pokoju Rafała – ryzyko uszkodzenia ciała jest więc jeszcze wyższe! Ze wzajemnością jestem mocno emocjonalnie związana z moim synem. Mimo że Rafał potrzebuje całodobowej opieki, nigdzie go nie oddam! Choroby i niepełnosprawności sam nie wybrał. Jego cierpienie jest też moim cierpieniem. Proszę o pomoc. W każdym miesiącu opłacam jego leczenie i rehabilitację. Wydatki dnia codziennego są już zbyt wysokie… Proszę wesprzyj zbiórkę dla mojego syna. Życie dotkliwie go doświadczyło i odebrało to, co każdy zdrowy mężczyzna mógł przeżyć w jego wieku… Marta, mama Rafała    

30 178,00 zł ( 43,64% )
Brakuje: 38 971,00 zł
Anna Pacuk
7:25:03  do końca
Anna Pacuk , 51 lat

Wózek elektryczny moimi nogami... Proszę, pomóż go zdobyć!

Nie wiem, jak to jest móc chodzić. Nigdy nie było mi to dane. Od 6. miesiąca życia choruję na zanik mięśni. Rodzicom lekarze wtedy powiedzieli, że będę żyć tylko 2 lub 3 lata, ale jak widać, ja żyję zdecydowanie dłużej. Widocznie ktoś pomyślał, że jest potrzebne, abym była na tym świecie… Tata, zawsze silny, był moimi „nogami”. Zabierał mnie w wiele miejsc, pomagał mamie w opiece nade mną. Pamiętam, jak własnoręcznie zbudował przyczepę do roweru, abyśmy mogli razem jeździć. Tak, kiedyś jeździłam na rowerze! To było cudowne! Zbudował też dla mnie specjalny fotelik do samochodu, aby mnie wozić, bo w takich normalnych nie dawałam rady siedzieć.  Potem, jak choroba postępowała i traciłam sprawność rąk, to Tata również je zastąpił, pomagając mi we wszystkim. A teraz w oczach mam tylko ten dzień - 23 czerwca, 4 lata temu – był to akurat Dzień Ojca, kiedy mój Tatuś zmarł… Ten, który był moimi rękami i nogami, który pokazywał mi świat, nagle pozostawił po sobie jedną wielką pustkę… Od tego dnia jest bardzo ciężko. Mama, która o mnie dba, nie ma tyle siły. Jest chora i bardzo trudno jest jej mnie przenieść, chociażby z wózka na łóżko… Mimo to zawsze dba moją higienę. Dzięki jej pracy i determinacji nigdy nie miałam odleżyn. Tylko mama mnie myje, robi i podaje posiłki, ale ponieważ sama choruje, jest to bardzo trudne. Brakuje jej już sił…  Tak było 9 lat temu. Dziś mam 50 lat i nie ma już przy mnie rodziców. Mama zmarła 27 listopada 2021 r. Opiekę nade mną przejęła moja jedyna siostra Basia. Ona też od roku walczy z nowotworem.  Niestety, moja choroba postępuje i wózkiem elektrycznym, który mam, nie jestem w stanie jeździć. Osłabła mi znacznie ręka, a skolioza się pogłębiła. Potrzebuję nowego ze specjalnym osprzętem. Koszt dopasowanego wózka to ok. 50 tys. zł. Wszystko zależy, który model wózka będzie można lepiej dopasować do moich potrzeb. Sam sterownik kosztuje 20 tys. zł.  Od 2 lat wychodzę tylko na podjazd, bo obecny wózek stał się niewygodny. Bolą mnie pośladki, plecy i nogi. Przerobić nie da się już w nim nic. Proszę więc kolejny raz o pomoc. Wierzę, że jeszcze trochę pobędę na tym świecie i będę mogła mieć nowe 4 kółka, aby wyjść poza podjazd. Ania

40 745,00 zł ( 73,65% )
Brakuje: 14 575,00 zł
Zosia Duda
7:25:03  do końca
Zosia Duda , 4 latka

Samoistne złamania, ból i gips. A w tym wszystkim nasza mała bezbronna córeczka!

Gdy Zosia przyszła na świat pierwszym dźwiękiem, jaki wydała, był krzyk. Nie był to jednak zwykły krzyk noworodka, tylko cierpienie dziecka, które urodziło się z połamanymi nóżkami! Sami nie możemy w to uwierzyć! Jak to w ogóle było możliwe! Niedowierzanie i koszmar stały się jednak rzeczywistością. Zosia urodziła się bowiem z nieuleczalną chorobą – wrodzoną łamliwością kości. Niestety nazwa nie jest przenośnią. Nasze dziecko, nie mając jeszcze roczku, przeszło mnóstwo samoistnych złamań! Jej rączki były dwukrotnie złamane, a obie nóżki po 3 razy każda! To się wydaje wręcz nieprawdopodobne!  Choroba znacznie komplikuje jej życie. Nasza kruszynka jest niezwykle delikatna i krucha. Trzeba więc uważać, aby przez przypadek, nawet podczas zwykłej zabawy i pieszczot nie stała się jej krzywda!  Zośka rośnie i jak każde dziecko, będzie chciała płatać figle swoim rodzicom, robiąc ten swój łobuzerski uśmieszek. Zabawa w chowanego czy w berka stanie się jej marzeniem, a my… Drżymy na samą myśl, że nawet wtedy może ucierpieć! Dlatego jak najszybciej zaczęliśmy działać! 18 lipca 2022 r. odbyła się pierwsza operacja prawej kości udowej. Osiem miesięcy później przeprowadzono kolejną, tym razem lewej kości udowej. To jednak nie wystarczy!  Zosieńka kolejny raz musi zostać zoperowana. Lekarze skupiają się teraz na obu piszczelach, które wymagają ich interwencji. Nasza córeczka już do końca życia będzie musiała przyjmować leki. Jesteśmy zmuszeni przemierzać co dwa miesiące setki kilometrów, aby lekarz podał Zosi leki. Innego wyjścia nie ma, ale dla tej małej osóbki, która jest sensem naszego życia, musimy to przetrzymać! Zosieńka jest niezwykle radosną i pełną uśmiechu dziewczynką. Musimy zrobić wszystko, co tylko można, aby ulżyć jej w bólu i sprawić, aby okres dzieciństwa był łatwiejszy. Jednak operacja, leczenie i rehabilitacja to ogromne wydatki! Dla nas niestety nieosiągalne… Jeżeli masz taką możliwość, będziemy wdzięczni za każdą formę wsparcia. Udostępnienie, nawet najmniejsza wpłata pozwolą zabrać od naszej córeczki ten okropny ból!  Rodzice Zosi

30 835,00 zł ( 48,3% )
Brakuje: 32 995,00 zł
Ksawery Polakowski
7:25:03  do końca
Ksawery Polakowski , 7 lat

Dopiero drugie dziecko w Polsce z taką diagnozą! Pomagamy Ksaweremu!

Jestem Jowita i jestem mamą 6-letniego Ksawerego. Mój synek jest bardzo chory i potrzebuje Waszej pomocy! Jego życie od pierwszych dni jest niezwykle trudne... Jestem dumna z tego, jak dzielnie walczy, pomimo tylu przeciwności. Ciąża z moim pierwszym, wyczekiwanym dzieckiem była zagrożona. Musiałam brać silne zastrzyki, często łapałam infekcje. Po 10 godzin od odejścia wód płodowych, tętno mojego synka szybko zaczęło spadać. Bardzo bałam się tego, co się wydarzy... Na szczęście, po wykonaniu cesarskiego cięcia na świat przyszedł mój ukochany Ksawery. Niestety, wszystkie te wydarzenia poważnie odbiły się na jego zdrowiu... Ksawery urodził się w zamartwicy, a jego problemy zdrowotne zaczęły pojawiać się już w drugiej dobie życia i trwają do dzisiaj. Ze względu na wzmożone napięcie mięśniowe synek od samego początku był rehabilitowany, jednak jego rozwój psychoruchowy wciąż przebiegał z opóźnieniem. Po odpowiedniej diagnostyce, przeprowadzanej przez kolejne lata życia, okazało się, że Ksawery cierpi na padaczkę, zaburzenia jelitowe i astmę. Ma też autyzm. Najgorszą diagnozę dostaliśmy jednak ostatnio. U synka wykryto leukodystrofię z hipomielinizacją typu 6 z zanikiem zwojów podstawy mózgu i móżdżku. Napawa to nas ogromnym przerażaniem. Jest to tak rzadka choroba genetyczna, że lekarze znają w Polsce jeszcze tylko jedno dziecko z taką diagnozą! Skontaktowałam się nawet z mamą tej chorej dziewczynki. Miała dla mnie straszne wieści. Jej córka przez lata rozwijała się normalnie. Niestety w wyniku zmian chorobowych, teraz prawie nie ma z nią kontaktu… Te wieści zmroziły mi krew w żyłach. Bardzo się boję, ale walczę o mojego synka! Ksawery ma już 6 lat. Niestety, potrafi wypowiedzieć tylko kilka słów, ma problemy z nietrzymaniem moczu, agresją i zaburzenia integracji sensorycznej. Co chwilę łapie infekcje. Ostatnio ma bóle głowy i nóg o nieznanej przyczynie. Noce są niespokojne. Serce mi pęka, gdy patrzę, jak cierpi… To wszystko sprawia, że Ksawery nie jest w stanie funkcjonować tak, jak jego rówieśnicy i wymaga ciągłego usprawniania. Synek uczęszcza do przedszkola integracyjnego, uczestniczy w wielu terapiach, rehabilitacji ruchowej i pozostaje pod specjalistyczną opieką. Każdy, nawet najmniejszy postęp w procesie terapeutycznym jest cegiełką do osiągnięcia jak największej samodzielności naszego synka. Wszystko to niesie za sobą ogromne koszty, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Mąż sam utrzymuje naszą rodzinę. Ja zajmuje się Ksawerym i jego młodszą siostrą. Ona też jest dzieckiem wymagającym uwagi. Ma obniżone napięcie mięśniowe. W dodatku jest diagnozowana pod kątem autyzmu.  Bardzo proszę o wsparcie nas w tej trudnej sytuacji. Czekamy na kolejne badania, przyszłość jest niepewna... Ale ja zawsze będę mieć nadzieję! Jowita, mama

2 627 zł