Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Gabrysia Koza
6:50:56  do końca
Gabrysia Koza , 13 lat

Nastolatka walczy ze złośliwym nowotworem - Potrzebne wsparcie❗️

Na początku grudnia Gabrysię zaczęła boleć noga. Jak w wielu takich przypadkach coś zwykłego, pozornie normalnego zmieniło się w walkę z okrutną chorobą.  Pojechaliśmy na SOR i tam powiedzieli, że córka ma naciągnięte ścięgno. Stan pogorszył się na tyle, że już po kilku dniach znowu pojechaliśmy do szpitala. Ból był ogromny, córka musiała brać nawet po 6 tabletek dziennie, by chociaż trochę zelżał. Potem był rezonans, który wykrył zmianę w kości. Następnie tomograf komputerowy, zlecona biopsja, aż w końcu diagnoza. U Gabrysi stwierdzono nowotwór – kostniakomięsak. To był szok. Dla nas jako rodziców, dla Gabrysi, dla całej naszej rodziny. Ale nasza dzielna córeczka się nie poddaje. Wie, że jest chora i że ciężkie leczenie jest potrzebne, żeby „wygonić” chorobę z jej organizmu. Jej siła jest naszą siłą. Obecnie jesteśmy na onkologii. Gabrysia porusza się na wózku inwalidzkim, ponieważ jej prawa noga jest unieruchomiona przez szynę. By guz się bardziej nie uaktywnił, córka nie może jej naciskać. Musimy pokonać nowotwór, a potem czeka nas bardzo ciężka operacja wstawienia endoprotezy. Zabieg może potrwać nawet 10 godzin, a potem? Potem niczego nie jesteśmy pewni. Ile będzie trwała rehabilitacja? Jak skuteczna będzie? Jak wiele chemii będzie jeszcze musiała przyjąć Gabrysia? Wiemy tylko, że mimo sporej refundacji czekają nas koszty leczenia i rehabilitacji. Ja obecnie jestem na opiekuńczym, a Gabrysia ma jeszcze dwójkę rodzeństwa, które również potrzebuje opieki. Dlatego sytuacja zmusza mnie, żebym poprosił o wsparcie w zebraniu środków na leczenie mojej córki. Każda wpłata, pomoże nam się przygotować na długą rehabilitację i walkę o powrót Gabrysi do zdrowia. Rodzice Gabrysi

24 596,00 zł ( 46,24% )
Brakuje: 28 596,00 zł
Lara Hars
6:50:56  do końca
Lara Hars , 5 lat

Złośliwy nowotwór odebrał małej Larze zdrowie! Pomocy!

Moja córeczka do 13. miesiąca życia była zdrowym i pełnym energii dzieckiem. Rozwijała się prawidłowo i nigdy nie chorowała. Niestety, któregoś dnia przy kąpieli zupełnie przypadkowo zauważyłam guzek, coś pod skórą, co można było przesuwać palcem…  Przestraszyłam się i natychmiast umówiłam nas na wizytę u specjalisty dziecięcego. Lekarz skierował nas na USG. Początkowy opis USG wskazywał na naczyniaka lub torbiel, więc poczułam ulgę – niestety, nie na długo… Trafiliśmy na Oddział Onkologiczny w Centrum Zdrowia Dziecka – nie rozumiałam dlaczego, skoro nie mamy jednoznacznej diagnozy. Musieliśmy przejść bardzo dużo ciężkich i wykańczających córkę badań diagnostycznych. Lekarze po kilku tygodniach badań diagnostycznych podjęli decyzję o wykonaniu operacji usunięcia guza.  Córka przeszła operację pomyślnie, a guza oddano do dalszej diagnostyki. Opuściłyśmy szpital i myślałam, że najgorsze mamy za sobą. Niestety, po kilku dniach bardzo późnym wieczorem zadzwoniła do mnie pani doktor... To właśnie w tym momencie usłyszałam szokującą diagnozę. Do tej pory nie pamiętam, co mówiła, jedyne co słyszałam to: „Tak jak myśleliśmy, Pani córka ma nowotwór złośliwy tkanek miękkich”. Te słowa tak mną wstrząsnęły, że kilka minut nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Czułam, jak łzy napływają mi do oczu, a w klatce piersiowej rośnie ucisk. Uczucie tak ogromnie przytłaczające, tak potworny ból i milion myśli w głowie. Pamiętam, że podeszłam do łóżeczka, w którym spała moja córeczka i nachylając się nad nią, powiedziałam… ”Jesteś moim największym Skarbem, nie dam Cię skrzywdzić i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by uratować Twoje życie. Przecież Ty niedawno się urodziłaś, całe życie przed Tobą…”. Następnego dnia rozpoczęła się walka o życie mojej córeczki. W rozmowie z panią doktor ustaliłyśmy, jak będzie przebiegało leczenie, a Lara znalazła się na oddziale onkologicznym. Córka przechodziła chemioterapie bardzo źle. Nie chciała nic jeść ani pić, ciągle wymiotowała po chemioterapii. Jej małe ciało nie wytrzymywało tak dużej dawki toksycznych leków. Miała szczękościsk, silne bóle, na które nie działały podawane dożylnie leki przeciwbólowe. Córka z dnia na dzień traciła na wadze i płakała z bólu… Lara musiała mieć przetaczaną krew, ponieważ wyniki były krytyczne. Gdy patrzyłam, jak ogromny ból znosi moja maleńka córeczka, cierpiałam razem z nią. Czułam żal do całego świata i niezrozumienie jak bardzo jest to niesprawiedliwe.  Nie mogłam nic zrobić, by ulżyć mojemu dziecku w tym bólu. Płakałam w nocy, trzymając na kolanach córkę podpiętą pod te wszystkie kable… Wiedziałam jednak, że muszę być silna.  Córeczka przeszła operację usunięcia nowotworu i chemioterapię. Nasza walka o zdrowie Lary trwa jednak nadal. Walczymy ze spustoszeniem, jakie chemioterapia pozostawiła w organizmie córeczki. Niestety,  Lara nie może funkcjonować normalnie ze swoimi rówieśnikami, ponieważ ciągle łapie wszelkie wirusy, bakterie, infekcje, które bardzo ciężko przechodzi. Musi także stale przyjmować leki na nerki, które stymulują ich pracę. Jest to jednak związane z bardzo dużymi kosztami.  Bardzo proszę o wsparcie dla córeczki. Jest jeszcze malutkim dzieckiem, a już tak wiele wycierpiała. Wierzę, że z Waszą pomocą uda się jej przywrócić zdrowie oraz podarować piękne, szczęśliwe i bezpieczne dzieciństwo… Mama Lary

575,00 zł ( 0,67% )
Brakuje: 84 532,00 zł
Karolina Musioł
6:50:56  do końca
Karolina Musioł , 18 lat

Tragiczny wypadek odebrał Karolinie sprawność❗️POMÓŻ❗️

Jeden dzień zamienił życie Karoliny w koszmar. Córka zawsze była pogodna. Kocha taniec ponad wszystko. Wraz z zespołem ciężko trenowała, nie mogła się doczekać występu w Nicei. Niestety los miał wobec niej inne plany… O wypadku usłyszałam od sąsiadów. Nieopodal naszego domu doszło do zderzenia dwóch samochodów. Karolina była pasażerem jednego z nich. Córka cudem przeżyła. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia co ona… Kierowca i 2 pasażerów zginęli na miejscu. Jako matka mogę sobie tylko wyobrazić, jaki ogromny ból czują ich najbliżsi. To był moment, w którym na chwilę załamał mi się cały świat. Udałam się bezpośrednio do szpitala, gdzie Karolina została przewieziona zaraz po wypadku. Stan był na tyle tragiczny, że konieczne było natychmiastowe przetransportowanie do placówki w Katowicach. Spodziewano się najgorszego…  Pozwolono mi jechać karetka wraz z córką. Nigdy nie zapomnę, jak bardzo się wtedy bałam, że ja stracę. Lekarze początkowo nie dawali jej zbyt dużych szans... Kręgosłup Karoliny był złamany w wielu miejscach. Córka została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, przeszła bardzo poważną operację. Byliśmy przerażeni, jednak nadzieja nie zgasła w nas nawet na moment. Poczuliśmy ogromną ulgę, gdy okazało się, że operacja przebiegła pomyślnie. Podczas pobytu w szpitalu córka przeszła w sumie 4 operacje. Teraz najważniejsza jest intensywna rehabilitacja – tylko ona pozwoli Karolinie stanąć na nogi. Ku zdziwieniu lekarzy, córka bardzo szybko dochodzi do siebie. Wiem, że to dzięki determinacji, którą nabyła przez lata treningów.  Obecnie Karolina przebywa w domu. Wszyscy tutaj bardzo mocno ją wspieramy, zarówno rodzina jak i przyjaciele. Robimy co tylko możliwe, by wróciła do niej radość życia. Wiemy jednak, że potrzeba na to czasu. Już wkrótce zacznie rehabilitację w prywatnej klinice, by pod okiem specjalistów wracać do sprawności. Niestety, koszty pobytu są bardzo wysokie. Bez Waszej pomocy nie uda nam się sprostać finansowo takiemu wyzwaniu. Wierzymy, że intensywna rehabilitacja sprawi, że już wkrótce Karolina odzyska swoje dawne życie. Przecież najlepsze lata dopiero przed naszą córką... Dziękujemy za każde Wasze wsparcie! Mama Karoliny

52 380,00 zł ( 41,72% )
Brakuje: 73 152,00 zł
Dominik Czernyszow
Pilne!
6:50:56  do końca
Dominik Czernyszow , 10 miesięcy

Dominik urodził się z nowotworem❗️Nasze dziecko zbyt szybko poznało smak walki o własne życie...

Dominik urodził się chory. Przyszedł na świat z nowotworem, który cały czas czyha na jego zdrowie i życie! Nasza walka z neuroblastomą trwa już miesiąc i trwać będzie jeszcze długo… Miesiąc temu urodził się nasz syn. Pełni zaangażowania i podekscytowania czekaliśmy, aż spojrzymy mu w oczy i przytulimy mocno do piersi. To wszystko się spełniło. Jednak pojawiło się coś jeszcze: STRACH… Po narodzinach okazało się, że lewa nóżka synka jest sparaliżowana. Nie musieliśmy długo czekać na odpowiedź. Przyczyną okazał się guz, który zaatakował kręgosłup i zablokował nerwowe kanały! Guz ulokowany jest niestety także w brzuchu i uciska inne organy! Nawet w najgorszych koszmarach nie przypuszczaliśmy, że będziemy musieli walczyć o życie naszego dziecka, zwłaszcza od razu po jego przyjściu na świat! Dominik powinien przecież być z nami w naszym domu, w swoim łóżeczku, w swoim bezpiecznym miejscu… Tymczasem znacznie częściej poznaje ściany szpitali, bloku operacyjnego i ten specyficzny zapach unoszący się na oddziale dziecięcym.  Nasze dziecko zbyt szybko poznało smak walki o własne życie!  Jesteśmy przerażeni, ale walczymy. Jeszcze w styczniu Dominiś przeszedł operację, podczas której wycięto większą część guza i odblokowano nerwowe kanały. Lekarze nie podjęli się wycięcia guza w całości, ponieważ groziło to paraliżem od pasa w dół! Dlatego kolejnym etapem leczenia jest chemioterapia, która ma zlikwidować resztki guza lub przynajmniej sprawić, że oddzieli się od kręgosłupa – wtedy możliwa byłaby kolejna operacja. Synek jest już po pierwszym cyklu chemii, a pod koniec lutego czeka go kolejny.  Niestety Dominik źle znosi leczenie. Jest bardzo osłabiony, często wymiotuje i boli go brzuszek. To bolesne skutki chemii, których nie możemy zlikwidować. Musimy je przetrwać, a to boli nas najbardziej – widok cierpiącego własnego dziecka! Koszty leczenia oraz rehabilitacji stają się już poza naszym zasięgiem. Dominik nadal nie rusza lewą stopą i paluszkami! Dodatkowo każda dawka chemii osłabia jego maleńki organizm! Walka o życie naszego dziecka trwa! Trwa także walka o jego sprawność! Pomóż nam wygrać te dwa najważniejsze pojedynki. Dla nas liczy się tylko bezpieczeństwo własnego dziecka, nic więcej! Dziękujemy, że jesteście z nami i dodajcie nam odwagi! Rodzice

81 612 zł
Bartek Makoś
6:50:56  do końca
Bartek Makoś , 5 lat

Bartuś walczy z całościowymi zaburzeniami rozwoju! POMOŻ!

Bartuś to nasze pierwsze dziecko, wymarzony synek. Ciąża przebiegała prawidłowo, nasz Skarbek urodził się zdrowy i wypełnił nasze serca miłością. Do drugiego roku życia rozwijał się jak rówieśnicy, nie było z nim większych problemów. Niestety, po tym czasie zaczęliśmy zauważać u synka pewne niepokojące zachowania... Bartek zaczął być nadpobudliwy. Podczas spacerków ciągle biegał i uciekał. W domu nie było lepiej, wspinał się na wszystko, co możliwe. Przestał nas kompletnie słuchać, a gdy zwracaliśmy mu uwagę, potrafił zaśmiać nam się prosto w twarz. Myśleliśmy, że to może bunt, albo trudniejsze dni, przecież dzieci nie zawsze słuchają się rodziców – miewają swoje humory.  Niestety, gdy Bartuś zaczął uczęszczać do żłobka nauczycielki również zaczęły zwracać nam uwagę, na odbiegające od normy zachowania syna. Kiedy zrozumieliśmy, że inni też dostrzegają te nieprawidłowości, wiedzieliśmy, że dzieje się coś złego. Niezwłocznie udaliśmy się do poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie rozpoczęliśmy diagnostykę. Diagnoza została postawiona bardzo szybko – u Bartka wykryto całościowe zaburzenia rozwoju. Zespół Aspergera, autyzm i ADHD to przeciwnicy, z którymi każdego dnia musi walczyć nasz ukochany synek.  Czuliśmy ogromne poczucie niesprawiedliwości, nie rozumieliśmy, dlaczego akurat nasze dziecko musi doświadczać tych trudności. Mieliśmy jednak motywację – chcieliśmy, aby Bartek uzyskał jak najlepszą pomoc. Zaczęliśmy szukać wsparcia.  Obecnie Bartek chodzi do przedszkola, gdzie już niedługo przez parę godzin dziennie, ma mu towarzyszyć nauczycielka wspomagająca. Dodatkowo nasz syn uczestniczy w zajęciach sensorycznych, treningach umiejętności społecznych i wczesnego wspomagania.  Robimy co w naszej mocy, aby zapewnić mu spokojne i sprawne życie w przyszłości. Jednak wiemy, że nasz synek wymaga jeszcze częstszej i intensywniejszej terapii. Koszty dotychczasowych działań niestety pochłaniają większość naszego domowego budżetu, a Bartek ma jeszcze rodzeństwo.  Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie. Nikt nam nie powie, jak może potoczyć się jego rozwój, mimo że jest bardzo inteligentnym, energicznym i pełnym życia chłopcem. Prosimy o Waszą pomoc, aby Bartuś mógł nauczyć się żyć ze schorzeniami, które zesłał mu okrutny los.  Rodzice Bartka

320 zł
Paweł Rachwał
6:50:56  do końca
Paweł Rachwał , 54 lata

Tragiczny finał wyprawy w góry odebrał Pawłowi sprawność! POMÓŻ!

Zawsze byłem aktywną osobą. Uwielbiałem sport, chodzenie po górach, narty, jazdę na motocyklu… Jeden dzień odmienił moje życie nie do poznania.  To był zwyczajny weekend w górach. W najgorszych snach nie spodziewałem się, że tak się dla mnie zakończy. Doszło do tragicznego wypadku – poślizgnąłem się i spadłem z urwiska. Nie mogłem się poruszyć, byłem przerażony! Ratownicy znieśli mnie na dół, chwilę później byłem już w szpitalu. Na miejscu okazało się, że doszło do złamania kręgosłupa i urazu rdzenia kręgowego. Konieczna była operacja. Po dwóch tygodniach zostałem przetransportowany do szpitala rehabilitacyjnego. Spędziłem tam 5 długich miesięcy… Początkowo ból był nie do zniesienia. Jednak z czasem dzięki ciężkiej pracy udało się zwiększyć zakres ruchu i dzięki temu dziś jestem w stanie poruszać się na wózku inwalidzkim. Już teraz wiem, co oznacza, że w życiu człowieka zaczynają się schody. To dosłownie schody uniemożliwiły mi powrót do domu. Wcześniej mieszkałem z rodzicami, którym mogłem zapewniać opiekę. Teraz sam jestem w sytuacji, w której potrzebuję wsparcia. Moja nowa codzienność jest niezwykle trudna. Staram się przyzwyczajać, jednak niełatwo jest zaakceptować rzeczywistość. Dzięki mojej partnerce mam siłę i motywację, żeby każdego dnia walczyć o sprawność. Rokowania są dobre, lekarze dają mi nadzieję, że znów stanę na nogi. Niestety, rehabilitacja zaczęła przekraczać moje dochody, które składają się teraz z renty i zasiłku pielęgnacyjnego. Dużą część budżetu pochłaniają też środki na opatrunki na głębokie odleżyny, które powstały podczas pobytu w szpitalu.  Obecnie jeżdżę na rehabilitację 2 razy w tygodniu. Za każdym razem spędzam 5 godzin na ćwiczeniach. Dzięki specjalistycznym sprzętom mam tam możliwość powoli wracać do sprawności. Czasem jest ciężko sprostać takiemu wysiłkowi, jednak zrobię wszystko, żeby odzyskać moje dawne życie. Wierzę, że uda mi się wrócić do codzienności sprzed wypadku. Marzę o tym, żeby być znów samodzielny. Niestety, bez Waszej pomocy, nie uda mi się kontynuować rehabilitacji. Będę wdzięczny za każde, nawet najmniejsze wsparcie. Paweł

570 zł
Patrycja Dłubisz
6:50:56  do końca
Patrycja Dłubisz , 28 lat

Zdrowie i życie młodej matki zagrożone❗️Potrzebna pilna pomoc dla Patrycji❗️

Do tej pory moje życie toczyło się zwyczajnie. Dom, praca, rodzina. Nigdy nie spodziewałam się, że będę musiała prosić o pomoc. Teraz nie mam jednak wyboru, moje życie jest zagrożone… A ja muszę przecież żyć dla moich wspaniałych córeczek! Pomocy! W 2017 roku zaczęłam doświadczać sinych bólów głowy. Z tego powodu zostałam skierowana na rezonans magnetyczny. Okazało się, że mam torbiel szyszynki. Wystraszyłam się, ale lekarze mówili, że nie muszę się martwić. Konieczne jest tylko obserwowanie zmiany. Przez 5 lat nie działo się nic nadzwyczajnego. Miewałam bóle głowy, ale radziłam sobie z nimi lekami. W maju 2022 ból stał się jednak nieznośny. Wykonałam kolejny rezonans. Niestety okazało się, że w mózgu pojawiła się kolejna zmiana – torbiel śródsiodłowa… Lekarze dalej poddawali mnie obserwacji, przechodziłam kolejne badania. Od września 2023 mój stan zaczął się drastycznie pogarszać… Okazało się, że w ciągu pół roku torbiel urosła o pół centymetra! Niestety zaczęła uciskać nerw wzrokowy, powodując kłopoty z widzeniem. Okropne bóle głowy występują u mnie codziennie. W ciągu ostatnich 3 miesięcy przytyłam 15 kilogramów! Skurcze palców dłoni i nóg są tak silne, że wykręcają mi kończyny! Boję się, co będzie dalej... Mogę przestać widzieć! A jeśli szybko nie podejmę się operacji, moje życie będzie zagrożone… A ja chcę patrzeć na to, jak moje cudowne dziewczynki rosną, jak codziennie zdobywają nowe umiejętności. Mają dopiero 6 i 9 lat. Nie mogą przecież żyć bez matki albo z niewidomą matką, która nie będzie mogła się nimi opiekować… Znalazłam wybitnego specjalistę, który podejmie się operacji. Będzie ona niezwykle skomplikowana i z powodu umiejscowienia guza grozi uszkodzeniem nerwu wzrokowego. Ale ufam lekarzowi i wiem, że nie mam innego wyboru. Strach pomyśleć, do jakich konsekwencji doprowadziłaby torbiel, gdyby dalej przyrastała. Koszt operacji jest ogromny! Bez Waszego wsparcia nie będę w stanie za nią zapłacić. Jesteście moją jedyną nadzieją. Mój czas się kończy... Wierzę, że otworzycie swoje serca i zawalczycie o moje zdrowie! Córeczki mnie potrzebują! Patrycja ➡️ Licytacje na Facebooku

140 309,00 zł ( 65,94% )
Brakuje: 72 457,00 zł
Filip Kluska
6:50:56  do końca
Filip Kluska , 12 lat

Wystarczy tak niewiele, by wywalczyć dla niego lepsze jutro – Pomagamy❗️

Gdy nasz Filip miał 8 miesięcy, zdiagnozowano u niego mózgowe porażenie dziecięce w postaci niedowładu prawostronnego. Potem doszła padaczka lekooporna, a w tamtym roku autyzm i niepełnosprawność intelektualna w stopniu lekkim. Synek chodzi do szkoły specjalnej, gdzie dzielnie walczy o swoją przyszłość. Przeszedł też operację ścięgien i na szczęście nie ma już spastyki, ale prawa ręka wciąż jest słabsza. Natomiast z autyzmem bywają momenty lepsze i gorsze. Jednego dnia jest wszystko dobrze, a następnego wchodzi w tryb „nie i koniec”. Mimo to sobie radzimy.  Najgorsza jest padaczka, syn ma ataki nocne, które nie zawsze jesteśmy w stanie wychwycić. Po przyjęciu nowych leków na kilka miesięcy jest spokój, ale potem ataki znów wracają i znów jesteśmy w punkcie wyjścia. Dlatego chcielibyśmy zakupić specjalną opaskę Night Watch, która jest w stanie takie ataki wykryć. Urządzenie na podstawie pomiarów pulsu wykrywa ataki padaczki i informuje o tym. To byłaby ogromna pomoc, ale niezwykle kosztowna – prawie 8 000 złotych! Bardzo prosimy o wsparcie w zakupie opaski. Sami nie jesteśmy w stanie pokryć tych kosztów, chociaż mogą one się wydawać nie tak ogromne. Wierzymy, że dobro wraca i okazane naszemu Filipowi serce nie pójdzie na marne. Rodzice ➡️ Facebook – Filip kontra MPD i Padaczka- walka o lepsze jutro.

902,00 zł ( 10,59% )
Brakuje: 7 609,00 zł
Ireneusz Paprocki
6:50:56  do końca
Ireneusz Paprocki , 59 lat

Spełniał się jako muzyk... Złośliwy nowotwór krtani odbiera mu wszystko❗️

Mój tata zmaga się ze złośliwym nowotworem krtani. Wcześniej spełniał się jako gitarzysta i autor tekstów na festynach, zarażał pasją, radością... Wszystko zaczęło się od chrypy i zawrotów głowy, a teraz choroba odbiera tacie nie tylko zdrowie, ale i największą pasję… Leczenie wymaga częstych podróży do szpitala oddalonego o 90 km od naszego miejsca zamieszkania. Każda wizyta i konsultacja generuje wysokie koszty. Staramy się, jak możemy, ale środki są ograniczone i po prostu zaczyna ich brakować... Dodatkowo tata jest osobą z grupą niepełnosprawności, co dodatkowo utrudnia sytuację. Jego jedynym źródłem utrzymania jest zasiłek stały z OPS. Tata zawsze angażował się charytatywnie, a teraz sam znalazł się w trudnej sytuacji, gdzie potrzebuje pomocy. Dlatego z głębi serca zwracam się z prośbą o wsparcie. Każdy grosz to iskierka nadziei dla nas nieoceniona w walce o odzyskanie taty. Nowotwór jest bezlitosny. Ale wierzymy, że jest szansa, by tata mógł dalej rozwijać swoją muzyczną pasję. Malwina, córka

295 zł