Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Anna Pazgan
Anna Pazgan , 46 lat

Aby Ania widziała, jak jej córka rośnie! Nadal ratujemy wzrok samotnej matki!

Anna choruje na oczy od 10 lat, pogorszenie nastąpiło po urodzeniu dziecka. W lewym oku została stwierdzona całkowita ślepota bez możliwości poprawy, natomiast w prawym oku rokowanie są złe – uszkodzenie strukturalne w 80% bez możliwości poprawy, lecz z możliwością leczenia podtrzymującego. Anna ma 41 lat i jest matką samotnie wychowującą niespełna 2-letnią córkę. Ze względu na orzeczoną niepełnosprawność Anna nie pracuje, a na jej miesięczny dochód w wysokości ok. 1 200 zł (po opłaceniu rachunków na życie zostaje jej ok. 1 000 zł) składa się dodatek na dziecko, zasiłek celowy z gminnej pomocy społecznej, zasiłek rodzinny, zasiłek okresowy i renta socjalna. Leczenie podtrzymujące zastrzykami z preparatem skutkowało tym, że prawym okiem mogła widzieć kontury. Zastrzyki powinny być brane co 4 tygodnie, jednak obecnie Anna ich nie bierze, gdyż nie są one refundowane (refundacja będzie możliwa po ukończeniu 45-go roku życia), a koszt jednego wraz z wizytą u lekarza to razem ok. 2 000 zł. Wstrzymanie leczenia podtrzymującego zastrzykami obecnie doprowadza do pogarszania widzenia. Brak kontynuacji leczenia doprowadzi do całkowitej utraty wzroku, czego rezultatem może również być odebranie praw do opieki nad córką. lokalnie w miejscu zamieszkania (proboszcz, szkoła, gmina) na dotychczasowe leczenie; obecnie nie są prowadzone żadne zbiórki

7 349 zł
Adam Iwanejko
Adam Iwanejko , 11 lat

Walka, w której liczy się każdy dzień! Proszę, pomóż mi!

Adaś urodził się jako zdrowy i silny chłopiec. Nic nie wskazywało, że w przyszłości cały nasz świat wywróci się do góry nogami… Dystrofia mięśniowa Duchenne'a to zaledwie trzy słowa, a zmieniły całe nasze życie! Nasz synek choruje na ciężką i nieuleczalną chorobę. Możemy jednak spowolnić jej rozwój rehabilitacją! Niestety koszty są tak wielkie, że nie jesteśmy w stanie ich pokryć. Proszę, pomóżcie naszemu Adasiowi! Myśleliśmy, że nasz synek jest zdrowym dzieckiem, a przed nami jest wiele wspaniałych chwil… Ciąża przebiegała pomyślnie i oboje z mężem nie mogliśmy doczekać się, kiedy zobaczymy naszego synka. Marzyliśmy o tym, by każdego dnia obserwować, jak dorasta, rozwija się i zmienia. Jedno zdanie lekarza wystarczyło, by zrujnować tę utopijną wizję…  Gdy Adaś miał roczek, zauważyliśmy, że dzieje się z nim coś niedobrego. Zaczął robić się wiotki. Lekarze uspokajali nas, że synek rozwija się prawidłowo i nie mamy się martwić. Dopiero podczas jednej z wizyt lekarskich, niespodziewanie zostaliśmy skierowani do neurologa. Kiedy usłyszeliśmy diagnozę, świat się zatrzymał! Jak to?! Przecież Adaś był zdrowy, przecież nic w czasie ciąży na to nie wskazywało! Mieliśmy być spokojni… Niestety potwierdziło się najgorsze. Dystrofia mięśniowa to choroba niezwykle groźna, która zaatakowała Adasia i nie da się z niej wyleczyć! Od najmłodszych lat niszczy mięśnie naszego dziecka, odbierając przy tym szansę na prawidłowy rozwój. W końcu odbiera władzę nad ciałem i dziecko zostaje przykute do wózka inwalidzkiego. Taka przyszłość czeka naszego synka... Za każdym razem zalewamy się łzami, gdy o tym pomyślimy. Zrobimy jednak wszystko, by zahamować rozwój choroby.  Pomimo cierpienia Adaś to wesoły i pogodny chłopiec. Lubi chodzić do szkoły i bawić się z innymi dziećmi. Uwielbia też grać na gitarze. Niestety leczenie sterydami pogorszyło wzrok Adasia i zachorował na zaćmę. Przeszedł już jedną operację, a w przyszłym tygodniu czeka nas kolejna. Na ten czas Adaś musiał zrezygnować z grania, co bardzo mu się nie spodobało. Mówi nam, że jak tylko zacznie znów widzieć nuty, chce wrócić do grania. On nie zamierza rezygnować ze swoich marzeń… Dlatego i my nie zamierzamy się poddać! Synek widzi, że jest inny niż jego rówieśnicy. Wolniej chodzi, ma problemy z pisaniem. Wie, że musi regularnie ćwiczyć. Jeździmy z Adasiem na rehabilitację trzy razy w tygodniu. Niestety leczenie, wizyty u specjalistów i zajęcia z rehabilitantem to ogromne wydatki. Nie jesteśmy ich w stanie samodzielnie pokryć! W dodatku Adaś coraz słabiej chodzi. Potrzebujemy jak najszybciej zakupić wózek, by ułatwić mu poruszanie. Każda pomoc to ogromna szansa dla niego na zachowanie jak największej sprawności. Prosimy, pomóż nam zawalczyć o lepsze życie synka! Ola i Wojtek, rodzice Adasia

45 970,00 zł ( 88,35% )
Brakuje: 6 061,00 zł
Piotrek Mieścicki
Piotrek Mieścicki , 11 lat

🚨Pilna operacja - Piotrek potrzebuje naszej pomocy, mamy mało czasu❗️

Piotrek to chłopiec z wielkimi marzeniami, ambicjami i jeszcze większymi przeszkodami, które przed nim stoją. Jego codzienność nie należy do najłatwiejszych… Zmaga się ze swoim brakiem sprawności. Jego kręgosłup, biodra i nogi wymagają operacji, zabiegów i rehabilitacji. Z kolei na to potrzebne są duże zasoby pieniędzy. Czy ich brak powinien zabierać marzenia młodego człowiek?  Piotruś chciałby zostać strażakiem, by móc gasić pożary i nieść pomoc innym. Niestety, dopóki sam potrzebuje wsparcia, jego marzenia są nieosiągalne. Aby ten dzielny chłopak mógł wstać z wózka i zacząć chodzić, konieczna jest operacja.  Piotrek urodził się z wieloma chorobami. Największą przeszkodą od dnia narodzin są stopy — końsko szpotawe. Co w wielkim skrócie oznacza, że wyginają się do środka. Swobodne stanie na nich jest na razie niemożliwe… Przeszedł już wiele, a nawet OGROM operacji. Lekarze robili, co mogli, by przywrócić stopom prawidłowy układ.  Kolejny krok narzucony przez specjalistów to operacja bioder, która pomoże spełnić największe marzenie o samodzielności i przeżywaniu dzieciństwa jak rówieśnicy. Po wielu latach udręki dowiadujemy się, że na wyciągnięcie ręki jest szansa!  Termin operacji zaplanowany został na koniec stycznia 2023r. w Warszawie w Paley European Institute. Mamy bardzo mało czasu, zegar nieustannie odmierza minuty… Ten dzień jest niesamowicie ważny. Musimy zrobić wszystko, by nie zmarnować szansy. By przeskoczyć każdą przeszkodę po drodze…  Operacja będzie miała na celu skorygowanie i stabilizację bioder. Bez niej nauka i próba chodzenia będzie po prostu niemożliwa...  Prosimy Cię, błagamy, pomóż nam spełnić marzenie. Marzenie o zdrowiu, o braku bólu, o otwartych drzwiach do przyszłości!  Rodzina  Facebook Piotrusia

75 157,00 zł ( 51,83% )
Brakuje: 69 837,00 zł
Ewelina Krajewska
Ewelina Krajewska , 31 lat

Normalne, szczęśliwe życie nagle legło w gruzach. Nieszczęśliwe zbiegi okoliczności doprowadziły do tragedii

Lato 2021, został tydzień do długo wyczekiwanego wyjazdu na wakacje do Rumunii, który miał być jedną z tych „podróży życia”. Jednak wszystko legło w gruzach, bo marzenia i plany na przyszłość pokrzyżował jeden spacer do lasu, gdzie Ewelinę ugryzł pierwszy w jej życiu kleszcz. 3 sierpnia 2021 - Ewelina w bardzo złym stanie wraca z Rumunii do Polski, do szpitala w Rzeszowie, gdzie pojawia się pierwsza diagnoza - podejrzenie odkleszczowego zapalenia opon mózgowych. 4 sierpnia 2021 - Ewelina trafia na oddział zakaźny szpitala w Mielcu. 5 sierpnia 2021 - stan Eweliny się pogarsza, pojawiają się pierwsze problemy neurologiczne, Ewelina przestaje mówić, występuje paraliż lewej ręki. 6 sierpnia 2021 - stan Eweliny jest krytyczny, w trybie nadzwyczajnym, aby ratować życie, zostaje przetransportowana do szpitala uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie tafia na OIOM. Ewelina przez kilka kolejnych tygodni pozostaje na OIOM-ie. Jest utrzymywana w śpiączce farmakologicznej i podłączona do respiratora. Przechodzi tracheotomię, zapalenie trzustki i gorączkę Zachodniego Nilu. Kiedy po kilku próbach udaje się ją wybudzić, a po kilku kolejnych – odłączyć od respiratora, okazuje się, że odkleszczowe zapalenie mózgu spowodowało paraliż i spustoszenie w organizmie, przez co Ewelina pozostanie w szpitalu przez kolejne 3 miesiące. 8 listopada 2021 - 20 stycznia 2022 – Ewelina trafia do ośrodka rehabilitacyjnego w Krakowie. Rodzina i bliscy inicjują pierwszą zbiórkę pieniędzy na pokrycie olbrzymich kosztów opieki specjalistycznej i rehabilitacji. Niestety, komplikacje nie ustają… W tym czasie Ewelina jeszcze dwukrotnie trafia do szpitala. Po raz kolejny w stanie bezpośredniego zagrożenia życia musi być pilnie operowana, by usunąć ziarninę, która uniemożliwia jej oddychanie. Choroba tak wyniszcza jej organizm, że Ewelina waży 45 kg, wymaga odsysania z krtani co 20 minut, samo jedzenie sprawia jej niesamowity wysiłek, pojawiają się kolejne problemy neurologiczne w tym padaczka, utraty przytomności, później również zapalenie płuc. 20 stycznia 2022 - dziś Ewelina trafia do specjalistycznego ośrodka rehabilitacyjnego w Olsztynie, gdzie zmaga się z padaczką i koronawirusem. Stawia pierwsze kroki, wydobywa z siebie pierwsze dźwięki. Tuż po Wielkanocy kolejny raz odwiedza szpital, żeby usprawnić jej oddychanie przez rurkę tracheostomijną. Następnie toczy się podwójna walka o jej sprawność i zdrowie. Właśnie teraz kończą się wszystkie oszczędności i pieniądze zebrane w trakcie pierwszej zbiórki, właśnie teraz Ewelina musi godzić się z myślą, że w lipcu, najpóźniej sierpniu, straci rehabilitację, fizjoterapię, opiekę laryngologa i neurologa. Jednym słowem straci szansę na powrót do utraconego zdrowia… Będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą pomoc, która pozwoli Ewelinie wrócić do zdrowia. *Szacunkowa kwota zbiórki

175 816,00 zł ( 82,63% )
Brakuje: 36 949,00 zł
Jakub Wierzbicki
Jakub Wierzbicki , 14 lat

Jedno dziecko kontra wiele chorób. Wspieramy Kubę!

Kuba ma dopiero 12 lat, a choroby nie odpuszczają. Syn ma wrodzony brak lewej nerki, nadciśnienie tętnicze oraz wadę serca ASD II. W październiku 2021 roku trafił do szpitala z podejrzeniem cukrzycy. Niestety pogłębiona diagnostyka potwierdziła pierwotne przypuszczenia. Cukrzyca typu I to nieuleczalna choroba, która wymaga ciągłej kontroli poziomu glukozy we krwi. Oznacza to, że kilkanaście razy dziennie przed i po każdym posiłku należy pobierać krew z palca oraz podawać insulinę.  Sporym ułatwieniem przy cukrzycy są specjalne sensory, dzięki którym nie trzeba codziennie kłóć palców. Jest to wielkie ułatwienie zwłaszcza w nocy. Niestety walka z cukrzycą to spore koszty, dlatego chcemy prosić o pomoc, każda złotówka jest dla nas ważna! Magda, mama

693 zł
Marianna Chruściel
Marianna Chruściel , 72 lata

Poczuć ziemię pod nogami... Wpieramy panią Mariannę!

Mam 70 lat. Być może dla niektórych to naprawdę dużo, jednak ja czuję, że przede mną może być jeszcze wiele pięknych chwil. Niestety, od lat borykam się z licznymi chorobami, a stan mojego zdrowia doprowadził mnie do momentu, w którym muszę prosić o pomoc. W 2016 roku podczas pobytu w szpitalu, w trakcie którego miałam robione bajpasy, doszło do zakażenia sepsą i klebsellą. Konieczna okazała się amputacja nogi... Proteza, jaką otrzymałam, jest już dla mnie za mała i chodzenie sprawia mi ogromny ból. Grozi mi także amputacja drugiej nogi, z powodu problemów z krążeniem.  Na co dzień mieszkam sama, korzystając z pomocy dobrych ludzi. Kochani bardzo proszę, jeśli możecie ulżyć moim cierpieniom, pomagając mi w zbiórce pieniędzy na nową lekką protezę, to bardzo Was o to proszę! Marianna

850 zł
Franciszek i Cezary Urbaniak
Franciszek i Cezary Urbaniak , 7 lat

Szczęście brutalnie odebrane przez chorobę. Pomóż walczyć o dobry start braci!

Walczę ze wszystkich sił, ale na każdym kroku napotykam przeszkody. Czuję się, jak w pułapce, bo mimo podporządkowania wszystkiego tej walce, wciąż jestem na straconej pozycji. Ból mojego dziecka rozdziera mi serce, a kolejne wizyty u specjalistów powodują, że lęk powraca… Pomóż mi wyrwać synów z pułapki!  Franio jest wspaniałym starszym bratem - jest opiekuńczy, troskliwy i niezwykle empatyczny. Choroba spowodowała, że pomimo swoich 4 latek jest niezwykle dojrzały. Niestety, wizja przyszłości Frania wciąż mnie przeraża. Wady ortopedyczne rozszczep lewej stopy i deformacja prawej to ograniczenia, które już teraz powodują ból, ryzyko zwyrodnień stawów i ograniczenia, a ja codziennie patrzę na to z rosnącą obawą, zdając sobie sprawę z tego, że czeka nas jeszcze wiele ciężkich chwil. W tej tragedii jest nadzieja, ale potrzebujemy pomocnej dłoni. Jedyną ucieczką przed chorobą Frania są kosztowne operacje w zagranicznej klinice, które uratują sprawność i zatrzymają postępujące, wraz ze wzrostem deformacje, dając mojemu dziecku szansę na rozwój i  kształtowanie prawidłowych wzorców ruchu podczas rehabilitacji.  Niestety, lista nieszczęść, które spotkały naszą rodzinę zdaje się nie kończyć. Cezary  - młodszy braciszek Frania, również przyszedł na świat z wadami rozwojowymi - rozszczepem wargi i możliwym rozszczepem podśluzówkowym. Czeka go operacja, co najmniej jedna, a być może kilka. Zabieg jest refundowany, ale dalsze zabezpieczenie w postaci chociażby zdjęcia szwów, konsultacji medycznych czy laseroterapii, a także opieka neurologopedy, czy laryngologa pozostaje obowiązkiem po stronie rodziny.  Niestety, z małych cegiełek tworzy się mur w postaci kosztów, których nie jesteśmy w stanie samodzielnie pokryć. To porażające, ale życie w cieniu choroby dwójki małych dzieci jest ogromnym wyzwaniem nie tylko logistycznym, ale także finansowym, bo niedawno wykluczono możliwość uczestnictwa Frania w refundowanej rehabilitacji. Dla nas każda taka godzina jest na wagę złota!   Proszę Was o jakąkolwiek formę pomocy… udostępnienie, wsparcie dla naszej zbiórki! Potrzebujemy środków, by zabezpieczyć walkę o zdrowie i sprawność naszych dzieci. Każdy, najmniejszy gest to dla nas nadzieja na nowy początek!  Marzyłam o tym, by być Mamą, choć moja rzeczywistość bardzo różni się od tego, co wyobrażałam sobie nosząc pod sercem moje dzieci. Przeraża mnie to, że choroba może skazać je na ból. Boję się, że chłopcy kiedyś zapytają dlaczego nie zrobiłam dla nich więcej? Pragnę móc im wtedy odpowiedzieć, że zrobiłam wszystko, co mogłam. Proszę, pomóż nam!  Mama

5 570 zł
Adam i Zuzia Matuła
Adam i Zuzia Matuła , 12 lat

Wyjątkowe bliźniaki wciąż potrzebują naszej pomocy!

Ponad 3 lata temu uruchamialiśmy pierwszą zbiórkę dla Zuzi i Adasia i dzięki wsparciu wielu darczyńców udało nam się wtedy uzbierać całą potrzebną kwotę na rehabilitację. Jednak rehabilitacja w przypadku dzieci z niepełnosprawnościami jest jak jedzenie - trzeba z niej korzystać codziennie i tak już pewnie będzie do końca ich życia. Dlatego też uruchamiamy kolejną zbiórkę i raz jeszcze prosimy o wsparcie. Oto nasza historia: Zuzia i Adaś świata poza sobą nie widzą. Znają się od urodzenia, a nawet wcześniej, bo spędzili razem 29 tygodni w brzuchu. Niestety, podczas porodu przyplątał im się niechciany towarzysz na resztę życia. To mózgowe porażenie dziecięce. Codziennie dokucza moim aniołkom, skutecznie zabierając beztroskę dzieciństwa. Niesamowita radość i zaskoczenie. To pierwsza reakcja, kiedy dowiedzieliśmy się, że pod moim sercem zamiast jednego, biją dwa mniejsze. Jeden mały człowiek to już duże wyzwanie, a co dopiero bliźniaki. Maluchom bardzo się jednak spieszyło, żeby wreszcie poznać rodziców i przyszły na świat o 11 tygodni za wcześnie. Zamiast kolorowego pokoju i własnego łóżeczka czekała na nich plątanina rurek i szklane szyby inkubatorów. Podwójny strach o życie i zdrowie maluszków. Niedotlenienie okołoporodowe wyrządziło ogromne szkody. Zuzia ucierpiała bardziej. Jej rączki i nóżki są niesprawne. A w pakiecie dodatkowo duża wada wzroku i padaczka o nietypowych objawach. Jakkolwiek to nie zabrzmi - córcia nam się co jakiś czas “wyłącza”. Adaś miał ciut więcej szczęścia. Jego nóżki są sprawniejsze, ale co chwilę się potyka. Musi dużo ćwiczyć, żeby uniknąć operacji ścięgna Achillesa. Oboje każdego dnia potrzebują intensywnej rehabilitacji. To jest ich dziecięca codzienność. Zuzia jest wpatrzona w Adasia, a on jest jej aniołem stróżem. Pilnuje i opiekuje się nią, mobilizując do rozwoju. Chciałby, żeby z nim biegała. Zuzia też by bardzo chciała, ale chore nóżki jej nie pozwalają. Może poruszać się tylko za pomocą wózka. Uwielbiam moje maluchy, które już wcale nie są takie małe. W lutym 2022 r. skończą przecież 10 lat. Widzę po ubrankach, jak się zmieniają i rosną, a razem z nimi wciąż rosną też potrzeby. Mimo trudności, z którymi się zmagają od urodzenia, potrafią jednym uśmiechem rozjaśnić nawet najbardziej ponury dzień w roku. W ich spojrzeniu odnajduję sens i siły, żeby walczyć. Póki są jeszcze na tyle małe i plastyczne, a delikatne ciała najbardziej podatne na usprawniające dłonie rehabilitantów. Rehabilitacja - lekarstwo potrzebne w naprawdę dużych dawkach. Bliźniaki wymagają zarówno regularnych, codziennych ćwiczeń, jak i wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne. Cieszymy się z każdego efektu, każdej najmniejszej poprawy na lepsze. Niestety, wszystkie te wymagane zajęcia kosztują rocznie niewyobrażalne kwoty pieniędzy, a my nie jesteśmy w stanie samodzielnie opłacić leczenia dla dwójki niepełnosprawnych dzieci. Dlatego raz jeszcze prosimy Państwa o pomoc… Musimy zrobić wszystko, żeby nasze skarby były jak najbardziej samodzielne w dorosłości. Kiedy nas już zabraknie. Mamy też świadomość, jak bardzo ważny jest czas, który właśnie przed nami. Nie wolno nam zaniedbać ćwiczeń, bo nigdy już nie odzyskamy tej szansy na większą sprawność. Nasze dzieciaki naprawdę jej potrzebują i wierzymy, że wspólnie z Państwa pomocą ją otrzymają. Iza - mama

8 260,00 zł ( 11,26% )
Brakuje: 65 038,00 zł
Mariusz Karaś
Mariusz Karaś , 45 lat

Zbyt młody, by choroba mogła uwięzić go w domu. Pomagamy Mariuszowi!

Od wielu lat choruję – najpierw nowotwór wątroby, później wielopoziomowa dyskopatia kręgosłupa i martwica kości udowych. Przeszedłem już wiele operacji, w tym usunięcie guza wątroby, trzy operacje kręgosłupa, cztery operację biodra, gdzie wystąpiły powikłania po wszczepieniu endoprotezy. Żyję niemal w ciągłym bólu. To wszystko spowodowało u mnie depresję, na którą również się leczę. Obecnie poruszam się na wózku inwalidzkim i przy pomocy kul łokciowych. Nie jestem w stanie sam wykonywać czynności dnia codziennego, nie mogę sobie sam przenieść szklanki z herbatą, przygotować posiłków, zrobić zakupów, czy posprzątać. Od 2012 roku właściwie większość czasu spędziłem w łóżku. W czasie, kiedy byłem w lepszej kondycji, starałem się pracować i studiować. Dzisiaj moja sytuacja jest dosyć trudna, ponieważ mój stan zdrowia uniemożliwia mi podjęcie pracy zarobkowej, a minimalna renta z ZUS jest niewystarczająca, by oprócz utrzymania się opłacić bieżące rachunki, kupić leki i pokryć pozostałe koszty leczenia takie jak dojazdy do lekarzy, szpitali i na rehabilitację.  Zawsze chętnie pomagałem ludziom, dziś sam potrzebuję wsparcia. Pragnę jeszcze stanąć na własnych nogach i wrócić do pracy, robię wszystko, co w mojej mocy, by tak właśnie się stało. Pomoc życzliwych ludzi sprawi, że cały proces przywracania mnie do sprawności będzie szybszy a moje życie łatwiejsze. Mariusz

6 405 zł