Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mikołaj Piasta
Mikołaj Piasta , 7 lat

Dobra przyszłość zaczyna się już dziś! Pomóż!

Nie było i do tej pory nie jest łatwo pogodzić się z diagnozą. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, zrobić cokolwiek, co sprawi, że Mikołaj urodzi się zdrowy, bez wahania zrobiłabym to. Wiem jednak, że taki cud sam się nie wydarzy, mimo to wierzę, że przyszłość mojego synka może być dobra, jeśli tylko zdecydujesz się nam pomóc... Mikołaj urodził się z obniżonym napięciem mięśniowym, dodatkowo zmaga się z autyzmem. Wierzę, że ze wszystkim jesteśmy w stanie sobie poradzić, jeśli tylko zechcesz nam pomóc... Mikołaj może stawić czoła autyzmowi, spróbować go przechytrzyć, jeśli tylko otwarte, dobre serca zdecydują się nas wesprzeć. To o tę pomoc proszę, pomoc, które może sprawić, że przyszłość Mikołaja będzie po prostu lepsza.   Dorota, mama Mikołaja

6 901 zł
Mateusz Jarczyński
Mateusz Jarczyński , 10 lat

By nigdy nie bać się jutra! Pomagamy Mateuszowi!

Chciałabym przychylić mu nieba. Sprawić, by jego dzieciństwo było najpiękniejszą przygodą, jaką można sobie wymarzyć. Chciałabym, by niby nie musiał się bać, by poczucie własnej wartości nie odstępowało go na krok. Niestety, Mateusz urodził się z wodonerczem lewostronnym. Synek był leczony zarówno w Poznaniu, jak i Zielonej Górze. Mimo tylu lat nieustannej walki problem z nerkami wciąż nie odpuszcza.  Nigdy nie chciałabym, by Mateusz z powodu swojej choroby, na którą nie ma żadnego wpływu, kiedykolwiek poczuł się gorszy. Dla niego mam siłę, by dojeżdżać do specjalistów nawet wiele kilometrów, dla niego staram się szukać wciąż nowych rozwiązań i to dla niego, proszę Cię dziś o pomoc! Justyna, mama

819 zł
Karolinka Kaźmierczak
Karolinka Kaźmierczak , 4 latka

By dramatyczny początek skończył się dobrze... Pomóż Karolince!

Ogrom problemów, który spotkał naszą malutką córeczkę, coraz częściej przygniata nas, dorosłych ludzi, a co w obliczu tych dramatów musi czuć malutka dziewczynka? To pytanie spędza sen z naszych powiek. W pierwszych dniach życia Karolinki zdiagnozowano u niej wadę mózgu i serca. Przeczuwaliśmy, że dzieje się coś złego, kiedy tylko córeczka pojawiła się na świecie, dostała bardzo silnych drgawek i miała znacznie obniżone napięcie mięśniowe. Karolinka wciąż nie chodzi, nie siedzi, a nawet nie raczkuje, ale walczymy i w tej walce nigdy się nie poddamy. Pięć razy w tygodniu wozimy córeczkę na rehabilitację, do tego często na konsultacje i kolejne badania, wszystko to, by dać jej szansę na przyszłość. Sami jednak tej walki nie wygramy. Pomożesz nam? Rodzice

35 168 zł
Sofia Opalimowa
Pilne!
Sofia Opalimowa , 9 lat

❗️Ratuj Sofijkę, nim będzie za późno...

Śmiertelna choroba zabija 8-letnią Sofijkę! U dziewczynki wykryto atypowy zespół hemolityczno-mocznicowy, która sprawia, że nie działają u niej nerki! Córeczka wiele razy była reanimowana, dochodziło do zatrzymania krążenia i oddechu. Od 2 lat mieszkamy w szpitalu! Życie Sofijki wymyka nam się z rąk! Lekarze mówią wprost – konieczny jest przeszczep nerki oraz podanie leku! Nadzieję otrzymaliśmy w klinice w Barcelonie. Błagamy o ratunek... Kiedy Sofia przyszła na świat, wszyscy myśleliśmy, że jest całkowicie zdrowym dzieckiem. Przez pięć pierwszych miesięcy żyliśmy w nieświadomości, że w jej organizmie uśpiona jest śmiertelna choroba genetyczna. Pierwszy rzut nastąpił w 6. miesiącu jej życia. Doszło wtedy do nagłego zatrzymania krążenia i oddechu. Przeżyliśmy koszmar – nasze maleńkie dziecko walczyło o życie na naszych oczach. Sofia trafiła do szpitala, a po dializach i zastosowanej wtedy terapii jej stan się ustabilizował. Wszystko wracało do normy. Dopóki w wieku 4 lat nie wystąpił kolejny atak niewydolności nerek! Historia się powtórzyła – reanimacja, szpital, dializy. Niestety, przewidywania lekarzy o tym, że stan zdrowia powinien się poprawić, nie sprawdziły się! Było tylko coraz gorzej… Nerki coraz częściej przestawały pracować.  Już od ponad pół roku przebywamy w różnych szpitalach na Ukrainie, skąd pochodzimy. Reanimacje i dializy są naszą brutalną, przerażającą codziennością. Ukraińcy lekarzy podejrzewali atypowy HUS, czyli zespół hemolityczno-mocznicowy. Z tym podejrzeniem trafiliśmy do szpitala w Barcelonie, gdzie potwierdzono tę straszną diagnozę! aHUS, czyli atypowy zespół hemolityczno-mocznicowy – choroba, która prowadzi do rozpadu krwinek, których fragmenty zatykają światło naczyń i upośledzają pracę organów! To bardzo rzadka choroba, na którą cierpią dwie osoby na milion... Koniecznie jest leczenie drogim lekiem oraz przeszczep nerki! Sytuacja ta jest o tyle ciężka, że na Ukrainie nie ma praktyki leczenia atypowego HUSu, tylko leczenia objawowe i paliatywne. Co więcej, nie jest możliwy przeszczep nerki od dawcy choremu z taką diagnozą. By ratować Sofię, musimy jechać do kliniki Sant Joan De Deu w Barcelonie.  Lekarze ze szpitala w Barcelonie zgodzili się leczyć naszą córeczkę! Zgodzili się ratować jej życie! Niestety – cena, którą musimy zapłacić, zwala z nóg! To prawie milion złotych… Choćbyśmy dwoili się i troili, sami nie zdobędziemy takich pieniędzy. Tym bardziej że czasu jest dramatycznie mało, bo choroba postępuje.  Wiemy, że dla naszego dziecka jest ratunek i przeraża nas świadomość, że sami nie jesteśmy w stanie za niego zapłacić, dlatego z całego serca prosimy o pomoc, by ocalić naszą Sofiję. Rodzice Sofii ➡️ Licytacje na Facebooku: Pomoc dla Sofii Opalimovy 13.07.2022: Ze względu na wzrost kosztów leczenia kwota zbiórki dla Sofijki została zwiększona.

1 247 889,00 zł ( 70,07% )
Brakuje: 532 945,00 zł
Maria Karbownik
Maria Karbownik , 4 latka

Oczka, które widzą tylko ciemność. Ocalmy wzrok Marysi!

Marysia ma dopiero dwa latka. Niestety, mojej córeczce nie będzie dane zobaczyć, jak wygląda jej urodzinowy tort ani jaki prezent dla niej przygotowałam… Nie zobaczy moich łez wzruszenia na widok jej uśmiechniętej twarzy, gdy próbuje zdmuchnąć świeczki. Jej marzenia są trudne do zrealizowania, ale ja zrobię wszystko, by mogła poczuć to, co teraz jest niewidzialne.  Marysia urodziła się w 41 tygodniu ciąży. Poród był trudny i zostawił za sobą poważne konsekwencje. Tylko przez chwilę łudziłam się, że moja córeczka przyszła na świat, jako zdrowa dziewczynka. Tylko przez chwilę tuliłam ją w ramionach, ciesząc się, że jest już po tej drugiej stronie... Niestety, chwile radości zastąpił strach, który trwa do dziś. Przez dwa tygodnie Marysia leżała w inkubatorze z powodu nasilonej żółtaczki i hipoglikemii. Po opuszczeniu szpitala natychmiast skierowano nas do neurologa z powodu dokomorowego krwotoku II stopnia. To właśnie wtedy okazało się, że Marysia ma obniżone napięcie mięśniowe i oczopląs, a kolejne diagnozy były dopiero przed nami... Moczówka prosta, wielohormonalna niedoczynność przysadki mózgowej, padaczka, dysplazja przegrodowo wzrokowa... Każda z tych informacji przerażała, każda budziła coraz wątpliwości. Marysia jest niewidoma i lekarze w Polsce nie dają jej szans na to, że kiedykolwiek będzie w stanie dostrzec to, jak piękny jest świat. W jednym oczku nie widzi już nic, w drugim zostało około 50% aktywnych nerwów wzrokowych.  Z nadzieją przychodzi leczenie komórkami macierzystymi w Azji. Tamtejsi lekarze dali szanse w momencie, w którym z rozpaczy i niemocy krzyczałam o pomoc! Teraz żyję z nadzieją, że Marysia będzie mogła z pełną świadomości spojrzeć mi głęboko w oczy, oglądać otaczający świat – a jej przyszłość nie będzie naznaczona tym, co niewidzialne.   Chcę walczyć o wzrok Marysi, chcę, by mogła cieszyć się wszystkimi zmysłami, chcę, by jej piękne oczy widziały! Koszty leczenia będą ogromne, ale nie poddam się. Jednak potrzebuję w tym Twojej pomocy!  Malwina, mama ➤ Marysię możesz także wesprzeć poprzez licytacje na Facebook'u

80 471,00 zł ( 71,36% )
Brakuje: 32 295,00 zł
Zuzanna Witek
Zuzanna Witek , 7 lat

Nie wyleczymy jej nigdy, pomóc możemy zawsze! Wspieramy Zuzię!

Choć ciąża i poród przebiegały prawidłowo, tuż po narodzinach u Zuzi zdiagnozowano hipotrofię, a w pierwszej dobie żółtaczkę fizjologiczną. Trudno się zmierzyć z rzeczywistością, która w jednej chwili niszczy piękne wyobrażenie o rodzicielstwie i beztroskim dorastaniu własnego dziecka. Nie mieliśmy jednak wyjścia. Obiecałam sobie, że stawimy czoła przeciwnościom, choćby nie wiem co... Gdy Zuzia skończyła roczek jej rozwój psychoruchowy był bardzo opóźniony. Stwierdzono m. in. obniżone napięcie mięśniowe i wiotkość w stawach, dlatego od 5. miesiąca życia córeczka odbywa intensywną rehabilitację. Wciąż mieliśmy poczucie, że wiemy zbyt mało, że nie znamy przyczyn wszystkich dolegliwości, które w jednej chwili zawładnęły codziennością Zuzi. Właśnie dlatego konieczne stały się badania genetyczne. Od pewnego czasu wiemy, że córeczka zmaga się z chorobą genetyczną, która powoduje nieodwracalne zmiany i ma charakter patogenny. Zespół częściowej trisomii krótkiego ramienia chromosomu 9 z delecją; zespół aberracji chromosomowej w krótkim ramieniu chromosomu 9 - to tylko niektóre z groźnie brzmiących nazw. Z początku nie mówiły nam nic, nie dawały też odpowiedzi na pytania, które tak długo kumulowały się w naszych myślach. Dopiero później, gdy coraz więcej dowiadywaliśmy się od lekarzy, zrozumieliśmy jak trudna droga nas czeka. Zdiagnozowane u Zuzi zmiany są odpowiedzialne za opóźniony rozwój, nieprawidłowe napięcie mięśniowe, zaburzenia mowy, trudności w nauce i niepełnosprawność intelektualną. W późniejszej perspektywie mogą również pojawić się problemy z infekcjami dróg oddechowych, zaburzeniami widzenia, bólem, sztywnością i zwichnięciami stawów oraz skoliozą. Zuzia ma niecałe 5 lat, a już żyjemy ze świadomością, że jeśli nie podejmiemy teraz walki, czeka ją tak wiele cierpienia... Walczymy każdym możliwym sposobem, aby codzienność Zuzi nie była skazana jedynie na szereg wyrzeczeń i rezygnację z marzeń, aby córeczka nie straciła szansy na walkę o swoją przyszłość. Zuzia potrzebuje regularnych zajęć ruchowych i rehabilitacji pod okiem specjalisty, terapii logopedycznej, stymulacji narządów zmysłu. Oprócz tego ogromne nadzieje pokładamy w terapii komórkami macierzystymi, która w połączeniu z systematyczną rehabilitacją i zajęciami pod okiem specjalistów może przynieść pozytywne efekty. To dla nas, dla Zuzi, wielka szansa, pomost do lepszego jutra, który stałby na wyciągnięcie ręki, gdyby nie ogromna przeszkoda finansowa. Nie jesteśmy w stanie samodzielnie pokryć wszystkich kosztów, dlatego bardzo prosimy panstwa o wsparcie!  Agnieszka, mama

29 681,00 zł ( 38,64% )
Brakuje: 47 128,00 zł
Antoni Wieser
Antoni Wieser , 4 latka

Diagnozy, które rujnują beztroskie dzieciństwo. Potrzebna pomoc dla Antosia!

Kiedy trzymam go w swoich ramionach, wciąż wydaje się taki maleńki, bezbronny, kruchy. Zawsze tulę go do snu, wyobrażając sobie, że w moich objęciach nic mu nie grozi. Każdego dnia staram się w głowie pielęgnować taki obraz, jednak chwilę później powrót do rzeczywistości boleśnie burzy mój świat.  Jeszcze zanim urodził się Antoś, słowa lekarzy zraniły mi serce. Podczas badań w 26. tygodniu ciąży dowiedziałam się, że synek urodzi się z wrodzoną wadą – skróceniem kości długich, przez co jedna z jego nóżek okazała się krótsza. Radosny czas oczekiwania na narodziny dziecka zmienił się w strach o to, co przyniesie jutro. A wieści były coraz gorsze. Choć synek po narodzinach otrzymał 10 punktów w skali Apgar i wyglądał jak zdrowy chłopczyk, kolejne wyniki badań dotkliwie zweryfikowały rzeczywistość. Już w drugiej dobie wykryto u Antosia szmery na serduszku i skierowano go na badanie USG, które wykazało niepokojące zmiany w jego główce, określane jako waskulopatia prążkowiowo-wzgórzowa. Uspokajano mnie, że zmiany te po czasie znikną, jednak do dziś tak się nie stało, co więcej u synka zdiagnozowano poszerzone przestrzenie międzymózgowe. Antoś został również skierowany na badania mające na celu ustalić, czy synek znajduje się w grupie ryzyka zespołu TORCH, czyli objawów wrodzonego zakażenia u noworodków.  Antoś jest pod stałą opieką specjalistów. Musimy regularnie odwiedzać neurologa, ortopedę i kardiologa, a ze względu na ostatnie problemy synka z powstrzymaniem łaknienia, konieczna okazała się również pomoc endokrynologa. Kolejne diagnozy piętrzą się w niewyobrażalnym tempie. Synek rozpoczął już rehabilitację z powodu obniżonego napięcia mięśniowego. Mimo to jego rozwój ruchowy jest znacznie opóźniony. Antoś nie może jeszcze pełzać, nie podnosi się samodzielnie do siadania.  Codziennie staram się pogodzić opiekę nad synkiem i jego pięciorgiem rodzeństwa, ale to często zadanie ponad moje siły. Wiem, że nie damy rady bez Państwa wsparcia. Koszty związane z dalszą diagnostyką synka, leczeniem, rehabilitacją i podstawową opieką medyczną przekraczają nasze możliwości, dlatego z całego serca proszę o pomoc! Mama Antosia

3 551 zł
Mariusz Maławski
Mariusz Maławski , 22 lata

Wypadek zrujnował moje życie! Marzę o tym, by je odbudować!

Dzięki Waszemu wsparciu udało mi się wyjechać na blisko miesięczny turnus rehabilitacyjny. Efekty po nim są widoczne, ale przede mną wciąż mnóstwo pracy, żeby nie poszły na marne... Dlatego ośmielam się przy kolejnej zbiórce ponownie zwrócić w kierunku Waszych szczodrych serc. Oto moja historia: Byłem pełnym życia 18-latkiem patrzącym z wieloma perspektywami na świat. Uczę się, by zostać mechanikiem, kocham samochody i motocykle, które są moją pasją - uwielbiam je naprawiać, poprawiać i tuningować. Niestety 28 października 2020 roku razem z kolegą mieliśmy wypadek. Mój przyjaciel zginął na miejscu, a mnie przetransportowano śmigłowcem do szpitala, gdzie zaczęła się walka o moje życie. Nie dawano mi żadnych szans, miałem uszkodzenia prawie wszystkiego, a jak by tego było mało, w szpitalu doznałem jeszcze udaru, który dodatkowo wszystko skomplikował. To, że żyję to Cud... Teraz potrzebuję bardzo kosztownej rehabilitacji, dzięki której stanę na nogi i pomału wrócę do zdrowia i sprawności. Znów stanę na nogi i będę mógł się poruszać. Tak bardzo za tym tęsknię... Dlatego bardzo potrzebuje Waszej pomocy. Mam nadzieję, że znajdą się dobrzy ludzie o wielkim sercu, którzy zechcą mi pomóc i wpłaca, choć drobną kwotę. Wierzę w Waszą dobroć i z góry bardzo dziękuję za każdą pomoc. Mariusz

5 218,00 zł ( 9,05% )
Brakuje: 52 389,00 zł
Arkadiusz Przybylski
Arkadiusz Przybylski , 28 lat

By kolejne urodziny syna świętować jako w pełni sprawny tata!

Marzenia mogą dotyczyć różnych aspektów życia. Niektórzy chcą wybudować dom, kupić auto, inni marzą o podróżach lub karierze... Czy moje marzenie jest wyjątkowe? Dla mnie na pewno. Najbardziej na świecie chciałabym móc aktywnie zajmować się synem. By to spełnić, muszę być sprawny. A niedługo minie rok… Rok od narodzin mojego dziecka, jak i rok od wypadku.  Obudziłem się w szpitalu. Rodzina i znajomi przekazali mi informację, że w pracy doszło do wypadku. Niewiele pamiętam z tego pechowego dnia. Tylko z opowieści bliskich wiem, że gdy trafiałem do szpitala, mój stan był naprawdę ciężki. Moje życie wisiało na włosku. Lekarze dawali mi zaledwie 5% szans na przeżycie. Przez ponad 5 tygodni leżałem w śpiączce pod respiratorem. Uszkodzony kręgosłup - to pierwsza przerażająca wiadomość, którą usłyszałem zaraz po wybudzeniu. O kolejnych dowiedziałem się nieco później, kiedy kontakt ze mną był odrobinę lepszy. Miałem wiele obrażeń wewnętrznych takich jak uszkodzenie nerek, wątroby, żołądka, połamane żebra, uszkodzone jelita, złamana miednica. Byłem w szoku. Strach o własne zdrowie towarzyszył mi każdego dnia. Potrzebowałem czasu, by wszystko sobie poukładać. Jest jednak coś, co daje mi mnóstwo woli walki i chęci życia - narzeczona i syn. Dla nich wiem, że warto. W tym roku skończę 25 lat. Moje zainteresowania w pełni dotyczą sportu. Przed wypadkiem uwielbiałem uczęszczać na siłownię, grać w tenisa, siatkówkę, a także trenować sztuki walki. Bardzo chciałbym kiedyś wrócić na boisko. Nauczyć mojego syna grać, wspólnie trenować i ćwiczyć... By tak mogło się stać, potrzebuję operacji i rehabilitacji. Mimo że wypadek miał miejsce w czerwcu 2020, nadal nie mogę siadać. W domu leżę od 9 października, czekając na nowy termin operacji stabilizującej kręgosłup. Jestem bardzo załamany, ponieważ kwietniowy termin, który mi podano został odwołany przez pandemię COViD. Niestety pierwsza operacja, która odbyła się zaraz po trafieniu do szpitala, pomogła w ustabilizowaniu jedynie prawej strony kręgosłupa. Stabilizacja drugiej miała odbyć się jak najszybciej, a tymczasem przyszło mi czekać…  Na to, że jeszcze kiedykolwiek wstanę na nogi o własnych siłach, lekarze dają mi 50% szans. By aktualnie móc się przemieszczać zbieram na wózek. Mam nadzieję, że będzie to zakup chwilowy, że już niedługo będę mógł chodzić, biegać, uczyć syna pierwszych kroków. Zbieram również na ułatwiający życie podnośnik transportowy oraz łóżko rehabilitacyjne, które na pewno poprawiłyby komfort mojego aktualnego życia.  Jestem bardzo szczęśliwy, że zostałem ojcem. Chciałbym spędzać jak najwięcej czasu z synem oraz narzeczoną. W przyszłości wyprawić nam piękny ślub, móc wyjeżdżać na wspólne wakacje, pracować razem w ogrodzie patrząc, jak nasz syn bawi się i uśmiecha do nas… Mamy z moją ukochaną wiele marzeń, tak bardzo chciałabym stopniowo je realizować, w pełni ciesząc się wspólnym życiem. Zwracam się z prośbą o pomoc, ponieważ niezbędny sprzęt, opłacenie specjalistów oraz zakup leków i środków do pielęgnacji bardzo przewyższają mój budżet. Bez wsparcia nie dam rady kupić wszystkiego sam. Oprócz stałej rehabilitacji konieczne są spotkania z logopedą, ponieważ po wypadku mam problemy z mową. Proszę o pomoc w walce o sprawność. Arkadiusz

4 293 zł