Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adaś Baliński
Pilne!
Adaś Baliński , 6 lat

Guz mózgu niszczy dzieciństwo Adasia❗️Pomóż walczyć z okrutną medulloblastomą❗️

Guz mózgu odebrał nam wesołego i aktywnego syna, a zostawił chudziutkie, cierpiące dziecko, które nie potrafi zrobić samodzielnie kroku. Dlaczego to spotkało naszego Adasia? Zadajemy sobie to pytanie od momentu otrzymania diagnozy i nie znajdujemy odpowiedzi… Rok temu pojawiły się u Adasia niepokojące objawy – przewlekłe wymioty. Z początku byliśmy przekonani, że to zwykłe zakażenie układu pokarmowego, a lekarze nie wykryli nic podejrzanego. Niestety, wymioty pojawiały się regularnie i w lutym Adaś trafił pierwszy raz do szpitala. Podejrzewano zapalenie błony śluzowej żołądka i wystawiono nam skierowanie na oddział gastroenterologiczny. Na termin przyjęcia musieliśmy czekać aż do maja i wtedy u synka wykryto refluks żołądkowo-przełykowy. Ta diagnoza uśpiła zarówno naszą czujność, jak i lekarzy i odesłano nas do domu. Niestety, mimo wdrożenia leków wymioty nie ustały i byliśmy już bardzo zaniepokojeni… Adaś przeszedł więc kolejne badania m.in. rezonans, a jego wynik sprawił, że nasz świat zatrzymał się w miejscu... W głowie synka znajdował się ogromny 5 centymetrowy guz! Lekarze przekazali nam, że to medulloblastoma – nowotwór złośliwy IV stopnia. Nie mogliśmy w to uwierzyć…  Od tego momentu każdy dzień stał się walką o to, by nasze dziecko miało szansę na życie. 5 sierpnia Adaś przeszedł wielogodzinną operację wycięcia guza – niestety, zmiana była tak duża, że nie udało się usunąć jej w całości. Kolejnym krokiem była chemioterapia, która przyniosła ze sobą okrutne powikłania. Adaś osłabł, przeszedł wiele infekcji i całkowicie stracił możliwość chodzenia. Serce nam pęka, gdy widzimy w jego oczach ból i nie możemy zrobić nic, żeby mu pomóc!  Na szczęście chemioterapia pomogła zmniejszyć rozmiary pozostałości guza i teraz synka czeka radioterapia i wymagająca rehabilitacja. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie naszej walki o życie Adasia – koszty badań, dojazdów do szpitali, leków i środków higienicznych są bardzo wysokie! Choć z biegiem leczenia coraz rzadziej widzimy na twarzy Adasia uśmiech, to jest on dla nas największą nagrodą! Tak bardzo chcielibyśmy, by to wszystko potoczyło się inaczej… By nasz synek mógł znowu cieszyć się dzieciństwem, biegać, śmiać się i marzyć. Niestety, życie z medulloblastomą jest brutalne! Z każdą kolejną chemią, z każdą wizytą w szpitalu czujemy, że nie ma już drogi wstecz – Adaś walczy z tą chorobą, a my, rodzice, jesteśmy tu, by go wspierać. To nie jest łatwa droga, ale nie ma innej. Zrobimy wszystko, by Adaś wiedział, że nigdy nie będzie sam. Błagamy Was o pomoc w ratowaniu życia naszego dziecka! Rodzice Adasia

1 120 zł
Marta Kaszowska
Marta Kaszowska , 45 lat

CHŁONIAK nie daje o sobie zapomnieć❗️Proszę, pomóżcie❗️

Z początku myślałam, że to po prostu przeziębienie. Miałam suchy kaszel, nocne poty i czułam ogólne zmęczenie. Niestety, z każdym dniem mój stan coraz bardziej się pogarszał. W końcu pojawiła się ta najgorsza z diagnoz: NOWOTWÓR! Wszystko zaczęło się w październiku 2023 roku. Zrobiłam szereg badań, zdjęcia kręgosłupa, klatki piersiowej, a później tomograf. Trwało to bardzo długo, ale pewnego dnia poczułam się naprawdę źle. Spuchła mi cała lewa ręka, a kiedy dotarłam na oddział ratunkowy, lekarze podjęli decyzję o przewiezieniu mnie do szpitala specjalistycznego.  Okazało się, że to pierwotny chłoniak śródpiersia! Momentalnie ugięły się pode mną kolana... Później zaczęła się moja walka. Przeszłam serię ciężkiej chemii z licznymi skutkami ubocznymi. Niestety, nie przyniosła oczekiwanych efektów… W maju 2024 r. poddałam się nowoczesnej amerykańskiej terapii CAR-T, która była moją ostatnią szansą na wyleczenie. Niestety, w 5. dobie podania leku straciłam świadomość i trafiłam na OIOM. Lekarze musieli wprowadzić mnie w stan śpiączki farmakologicznej. Kiedy się wybudziłam, okazało się, że nie mam czucia od pasa w dół!  To był skutek uboczny terapii i według lekarzy pierwszy taki przypadek w Polsce… Niedługo potem pojawiło się poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego od kręgu th7 w dół. Nagle moje życie zmieniło się o 180 stopni. Do tej pory samodzielna i niezależna od nikogo, stałam się osobą potrzebującą pomocy we wszystkim… W tej chwili kończę rehabilitację neurologiczną na NFZ, która przyniosła spore efekty. Jestem w stanie samodzielnie usiąść, mogę się ubrać, ale nadal nie czuję nic od pasa w dół i poruszam się przy pomocy wózka inwalidzkiego…  Niestety, nadal nie wiadomo, czy udało się zwalczyć chłoniaka. Lekarze podejrzewają, że mogło dojść do nawrotu choroby. Obecnie jestem w trakcie dalszej diagnostyki i z przerażeniem czekam na kolejne wyniki badań.  Mój mąż zaczął przystosowywać nasz dom do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, ale sam jest po ciężkiej chorobie i wymaga opieki. Na szczęście wspierają nas synowie, ale to nie wystarczy. Jedynym ratunkiem i nadzieją na odzyskanie częściowej sprawności jest kontynuacja rehabilitacji, jednak już tylko prywatnie.  To ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć sama. W dodatku potrzebuję środków na dojazdy do szpitala, dalsze przystosowanie domu do moich potrzeb oraz zakup specjalistycznego sprzętu. Długo zastanawiałam się, czy powinnam prosić o pomoc, ale dziś wiem, że bez Was sobie nie poradzę. Proszę, wesprzyjcie mnie w tej nierównej walce! Marta

39 808,00 zł ( 12,47% )
Brakuje: 279 341,00 zł
Pola Walkiewicz
Pola Walkiewicz , 4 miesiące

„Nie wiedzieliśmy, że córeczka urodzi się chora...” Wesprzyj rozwój Poli❗️

Chwilę po narodzinach Poli lekarka położyła mi ją na piersi. Zamiast przekazać gratulacje, zadawała mnóstwo pytań o dodatkowe badania w trakcie ciąży. Nie rozumiałam, dlaczego nie mogę po prostu cieszyć się tą piękną chwilą – przecież cała ciąża przebiegała książkowo! Na podstawie rysów twarzy i znacznej hipotonii mięśniowej córeczki wysnuto podejrzenie trisomii 21. chromosomu. Byłam załamana… Kolejnego dnia, podczas badania, neonatolog wykryła nieprawidłowości w serduszku Polci. Głaszcząc moje dziecko po główce i wycierając łzy z policzka, zastanawiałam się, jak przekazać te okrutne informacje partnerowi… Choć oboje byliśmy w ogromnym szoku, Polcia skradła nasze serca od pierwszego wejrzenia. Wiedzieliśmy, że zrobimy dla niej wszystko! Po wyjściu ze szpitala udaliśmy się na prywatną wizytę, gdzie podczas badania lekarz potwierdził wrodzoną wadę serca AVSD. Polcia do tej pory pozostaje pod opieką kardiologa. 29 stycznia przejdzie operację kardiochirurgiczną, podczas której lekarze otworzą jej maleńką klatkę piersiową i załatają serduszko. Wykonaliśmy też badania genetyczne stwierdzające trisomię – diagnozę na całe życie! Wiemy, że nasza córka będzie potrzebowała ogromu wsparcia, by móc się rozwijać. Obecnie ogromnym problemem jest nawet karmienie. Pola nie przybierała na wadze, dlatego teraz dostaje pokarm przez sondę, która wprowadzona przez nosek, dociera prosto do jej żołądka.  Korzystamy już z rehabilitacji na NFZ i tej, którą opłacamy sami. Pola korzysta z pomocy neurologopedy oraz systematycznych wizyt u kardiologa i neurologa. Czeka nas także wizyta u ortoptyka, ponieważ zauważyliśmy, że u córeczki pojawia się zez. Jesteśmy świadomi, że przed nami wiele lat walki o zdrowie, jak najlepsze funkcjonowanie i samodzielność córeczki i związane z tym wysokie koszty. Chcielibyśmy prosić o Wasze wsparcie, które pozwoli nam zapewnić córeczce wszystko, czego potrzebuje, by się rozwijać. Nie mieliśmy szansy, by przygotować się na informację, że będziemy rodzicami chorej dziewczynki… Jednak kochamy Polę z całych sił i z całych sił chcemy ją wspierać… Dziękujemy za każdą wpłatę, udostępnienie i słowo wsparcia. Rodzice

1 020 zł
Julian Kubiak
Julian Kubiak , 5 lat

Autyzm odbiera Julkowi dzieciństwo i szansę na prawidłowy rozwój! POMÓŻ!

Pierwszy sygnał, że z naszym synkiem jest coś nie tak pojawił się zaraz po urodzeniu. Julek nie płakał, nieodpowiednio reagował na bodźce, ale poza tym był zupełnie zdrowy. Kolejny niepokojący sygnał zaobserwowaliśmy, gdy nasze dziecko miało kilka miesięcy. Julek żył w swoim świecie, nie reagował na powrót z pracy rodzica. Syn miał też problemy z mową, w zasadzie do 3 roku życia wcale nie mówił.  Zaniepokojeni udaliśmy się do specjalisty. Zostaliśmy skierowani do poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie przeprowadzono pełną diagnostykę. Juluś miał tylko 4 lata, gdy zdiagnozowali u niego spektrum autyzmu. Nie byliśmy przerażeni, całą energię skoncentrowaliśmy na zapewnieniu naszemu dziecku jak najlepszej pomocy. Całe życie dostosowaliśmy pod wsparcie syna. Julek musi uczęszczać 4 razy w tygodniu na terapie rozwojowe oraz do specjalistów w celu obserwacji jego rozwoju. Korzysta z pomocy logopedy i psychologa, uczęszcza na terapię wczesnego rozwoju, sensoryczną i zajęcia behawioralne. Największą trudność nadal stanowi mowa, ale również kontrolowanie emocji i agresji. Nasz synek często staje się więźniem własnej głowy i nie radzi sobie z otaczającymi bodźcami. Staramy się mu ulżyć, wejść do jego zamkniętego świata i pomóc się z niego wyrwać. To nie jest proste, ale Juluś jest naszym ogromnym skarbem i zawsze będziemy o niego walczyć z wszystkich sił.  Synek jest osobą niepełnosprawną wysoko funkcjonującą, więc żyjemy nadzieją, że terapie przyniosą pozytywne efekty i on sam będzie mógł w przyszłości samodzielnie funkcjonować i założyć rodzinę. Niestety nierefundowane terapie oraz wizyty u specjalistów kosztują nas bardzo dużo. Miesięcznie kwota przekracza 2000 złotych!  Dlatego zwracamy się z uprzejmą prośbą o pomoc. Chcemy zapewnić naszemu dziecku wszystko, czego potrzebuje do prawidłowego rozwoju. Nie chcemy wybierać, która z terapii jest istotniejsza. Bo wszystko, co uda nam się wypracować teraz, będzie obfitowało w jego dorosłym życiu. Prosimy o wsparcie! Rodzice Julka

220 zł
Franciszek Dobry
Franciszek Dobry , 4 latka

Padaczka trzyma w szponach naszego synka... Pomóż zawalczyć o zdrowie i całą przyszłość Frania!

Franek urodził się jako zdrowe  dziecko, uzyskał 10 punktów w skali Apgar. Po kilku miesiącach życia ujawniła się u niego encefalopatia pod postacią  padaczki objawowej, która obejmuje ataki padaczkowe z towarzyszącymi jej dodatkowymi symptomami w postaci: zaburzeń intelektualnych, zaburzeń rozwoju ruchu, mowy i pamięci. U syna występują także trudności w skupieniu uwagi, senność, drażliwość, zaburzenia widzenia, ataki silnych przyśpieszeń bicia serca. Reasumując, Franio wymaga 24-godzinnej opieki. Synek nie mówi, nie potrafi sam siedzieć, chodzić ani zjeść... Uczęszczamy z Franiem dwa razy w tygodniu na możliwą w jego stanie podstawową rehabilitację, oraz na zajęcia z neurologopedą. Mocne napady padaczki pojawiają się kilkanaście razy w czasie dnia i nocy. Niektóre z nich potrafią nawet wybudzić Frania ze snu i doprowadzić do skrajnego wyczerpania. Zmartwień wciąż nie ma końca. Lista dolegliwości Franka staje się coraz dłuższa. Życie w bólu i cierpieniu nie omija naszego synka w żadnej minucie. Każdego dnia Franio walczy z bólem, który nie ustępuję mu na krok. Nam rodzicom pęka serce, gdy patrzymy, jak nasze dziecko cierpi. Badanie WES niestety nie wyjaśniło przyczyn i podłoża padaczki, a wdrożone leczenie farmakologiczne wciąż nie przynosi pożądanego rezultatu. Cały czas szukamy diagnozy. Stan Franka zmienia się na coraz gorszy. Rozpoczynamy nowe drogi terapii – w ostatnim czasie terapia Vojty, po czym jesteśmy zmuszeni zatrzymywać się i wykonywać kolejne badania u Frania z uwagi na zmiany zachodzące w jego organizmie. Na ostatniej wizycie 21 października u specjalisty w zakresie ortopedii i traumatologii narządu ruchu zalecono pionizację w odwiedzeniu stawów biodrowych. Jedynym zalecanym nam rozwiązaniem jest zakup kolejnego pionizatora, który będzie dla Franka poprawny w dalszym rozwoju, oraz kolejnym określeniu jego schorzenia. Niestety, koszt takiego sprzętu medycznego przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego ponownie prosimy o pomoc. Lekarze obserwując stan Franka rozważają różne scenariusze leczenia. Czekamy na kolejne badanie oceny wskaźnika Reimersa, które określi rozważenie operacji dotyczącej zabiegu kostnego – osteotomii szpotawiącej derotacyjnej bliższego końca prawej kości udowej. Każdy dzień to strach, który rośnie w nas coraz bardziej, nasilone ataki padaczki nie dają o sobie zapomnieć. Zmęczenie w oczach Franka pokazuje, jak bardzo jesteśmy bezradni. Niebawem synek będzie musiał przyzwyczaić się do nowego sprzętu, którym są ortezy. Ortezy będą indywidualnie dopasowane do tego, aby m.in. stabilizować staw skokowy, oraz korygować deformację stóp. Brak werbalnej komunikacji z Franiem utrudnienia każde postępowanie związane z rehabilitacją oraz podstawowymi czynnościami codziennymi.  W ostatnim czasie dużo się zmieniło. Franio będzie miał siostrzyczkę. Z uwagi na prawie 8. miesiąc ciąży nie mogę dźwigać i pomagać w ratowaniu synka w trakcie napadów padaczkowych. Teraz najczęściej to tata Frania się nim zajmuje. W czasie gdy jest w pracy, wspiera nas prywatna opiekunka. Prosimy o wsparcie możliwości sfinalizowania zakupu sprzętu medycznego potrzebnego dla naszego synka. Prosimy o pomoc w możliwości dalszego diagnozowania i prowadzenia rehabilitacji Franka. Dziękujemy za przeczytanie naszej historii. Rodzice Frania ➡️ Wesprzyj Frania poprzez licytacje: Licytacje dla Frania

476,00 zł ( 0,74% )
Brakuje: 63 354,00 zł
Nela Musiał
Nela Musiał , 10 miesięcy

Musimy zawalczyć o sprawność Neli! Prosimy o wsparcie!

Nasza córeczka całą ciążę rozwijała się prawidłowo. Wszystkie badania, w tym prenatalne wychodziły wręcz książkowo. Z radością oczekiwaliśmy aż przyjdzie na świat i wypełni nasze serca miłością. Zaczynaliśmy nowy etap, nie sądziliśmy jednak, że będzie on trudniejszy niż dla większości młodych rodziców… Gdy odeszły wody niezwłocznie udaliśmy się do szpitala. Poród odbył się w sposób naturalny. Ale gdy tylko lekarze wyciągnęli córeczkę nie mogliśmy jej przytulić. Zobaczyliśmy przerażoną minę pielęgniarki, usłyszeliśmy płacz Nelci, a później nam ją zabrali. Nie wiedzieliśmy co się dzieje!  Lekarze przynieśli córeczkę dopiero po trzech godzinach. Prosili, abyśmy byli ostrożni, ponieważ córka ma problemy z ręką, była kompletnie lejąca, bezwładna… Nie byli w stanie określić co się wydarzyło, co dolega naszej kruszynie. Powiedzieli tylko, że podczas porodu jej rączka była owinięta pępowiną. Szpital opuściliśmy po 4 dniach. Otrzymaliśmy skierowanie do neurologa i tak zaczęła się nasza walka o odnalezienie przyczyny zaistniałych komplikacji.  Początkowo usłyszeliśmy, że wystarczy rehabilitacja, jeździliśmy z córeczką na zajęcia terapeutyczne, ale nic nie dawały. Chodziliśmy od specjalisty do specjalisty szukając ratunku. W końcu udało nam się dostać do pani doktor, która stwierdziła, że to uszkodzenie splotu ramiennego i Nelcia wymaga operacji... Byliśmy przerażeni! Zabieg odbył się w czerwcu 2024 roku, polegał na transferze nerwu z nóżki do rączki naszego dziecka. Cała operacja trwała kilkanaście godzin, najdłuższych w naszym życiu, bardzo się baliśmy o córeczkę. Na szczęście Nelcia obudziła się bez problemu! Choć operacja się udała, rączka nadal nie jest do końca sprawna. Córeczka wymaga jeszcze jednej operacji, która pomoże jej prostować i zginać łokieć. Do tego konieczna będzie dalsza, kosztowna rehabilitacja, wizyty u wielu specjalistów, dojazdy, badania… Przestajemy dawać radę, dlatego musimy prosić o wsparcie! Pomóżcie nam zawalczyć o sprawną przyszłość Neli!  Rodzice

834,00 zł ( 1,95% )
Brakuje: 41 720,00 zł
Tosia Szeller
Tosia Szeller , 17 lat

Tylko operacja pozwoli wytańczyć utalentowanej Tosi marzenia! Pomóż!

Tosia jest uczennicą Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Łodzi. W poprzednim roku zaprezentowała się na Ogólnopolskim Konkursie Tańca im. Wojciecha Wiesiołowskiego w Gdańsku w kategorii tańca współczesnego. To ogromne wyróżnienie znaleźć się wśród najlepszej młodzieży tanecznej w Polsce. Za rok kolejny konkurs, ale potrzebujemy Waszej pomocy, aby to marzenie stało się realne... Tosia doznała poważnej kontuzji 5 listopada 2024 r. na zajęciach z tańca współczesnego – zerwania więzadła krzyżowego (ACL) w kolanie. Uraz ten jest szczególnie trudny dla tancerzy, dla których stabilność i siła kolana mają kluczowe znaczenie. Tosia obecnie stoi przed najtrudniejszym wyzwaniem w swoim życiu i potrzebuje naszej pomocy, aby wrócić na salę baletową. Za rok przystąpi do najważniejszego egzaminu – egzaminu dyplomowego, po którym otrzyma tytuł zawodowej tancerki. Aby Tosia mogła wrócić do tańca, potrzebuje kosztownej i szybkiej operacji oraz intensywnej rehabilitacji, która przywróci jej pełną funkcjonalność. Cały proces wymaga profesjonalnego wsparcia lekarzy, fizjoterapeuty oraz trenera medycznego. Przed córką nauka chodzenia na nowo, prostowania i zginania nogi, a następnie ciąg ćwiczeń wzmacniających oraz wiele, wiele innych... To proces minimum od 4 do 6 miesięcy. Badania wskazują, że właściwie przeprowadzona rehabilitacja zmniejsza ryzyko ponownego urazu i umożliwia powrót do pełnej sprawności. Koszty operacji i rehabilitacji są ogromnym wyzwaniem. Wierzymy, że razem możemy dać Tosi szansę na dalszą realizację pasji. Liczy się każdy dzień. Tosia obecnie przechodzi proces rehabilitacji przygotowawczej do operacji. Jest zmotywowana, pełna wiary i robi ogromne postępy z dnia na dzień. Każde wsparcie, które okażecie – czy to finansowe, czy słowa otuchy – przybliżają ją do odzyskania zdrowia i powrotu do ukochanej sztuki tańca. Dziękujemy za każdą pomoc i ciepłe myśli. Wierzymy, że dzięki Wam, powrót Tosi na scenę stanie się możliwy.  Rodzice Tosi

17 977,00 zł ( 48,27% )
Brakuje: 19 258,00 zł
Kasia Miecznikowska
Kasia Miecznikowska , 8 lat

Zespół Retta czyni z naszej córeczki milczącego anioła! POMÓŻ!

Lęk o córeczkę towarzyszy nam każdego dnia. Boimy się o to, co przyniesie przyszłość… Jak wiele odbierze niebezpieczny, rzadki zespół, z jakim przyszło nam się zmagać? W jaki sposób poradzimy sobie z kosztami leczenia i rehabilitacji? Dziś nie pytamy, dlaczego nas to spotkało. Cały nasz czas poświęcamy ratowaniu naszego dziecka. W sierpniu 2019 roku lekarze przedstawili nam niezwykle trudną do zaakceptowania diagnozę, która do dziś spędza nam sen z powiek. Po wielu skomplikowanych badaniach okazało się, że Kasia zmaga się z Zespołem Retta. Ta niezwykle rzadka choroba genetyczna odbiera córeczce możliwość samodzielnego mówienia i chodzenia, czyniąc z niej milczącego anioła. Dziewczynki z Zespołem Retta wyglądają jak przepiękne, delikatne laleczki, które nie mają władzy nad swoim ciałem. Kasia do nich należy. Widzimy, jak usilnie szuka kontaktu ze światem zewnętrznym. Niestety, często rzeczywistość ją pokonuje. Choroba zabiera Kasi dzieciństwo. Porozumiewamy się wyłącznie dzięki specjalistycznemu komunikatorowi. Kasia rozumie, co do niej mówimy oraz potrafi odpowiedzieć przez to specjalne urządzenie. Taki sposób jest dla nas ogromną nadzieją na spowolnienie procesu choroby. Wiążemy wielkie nadzieje z dalszym procesem leczenia. Chcemy, by Kasia rozwijała się najlepiej, jak tylko może. Córeczka wymaga stałej opieki i regularnych wizyt lekarskich. Przechodzi prywatną rehabilitację w domu, a także uczęszcza do Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego. Mimo wyzwań Zespołu Retta staramy się zapewnić jej jak najlepsze warunki życia. Wasza pomoc umożliwi nam pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji Kasi. Każda darowizna, mała czy duża, znaczy dla nas bardzo wiele i pomaga w naszej codziennej walce o lepsze jutro. Już teraz bardzo dziękujemy za każdy dobry gest! Rodzice

425 zł
Dorota Witkowska
Dorota Witkowska , 56 lat

Dorota potrzebuje nierefundowanej operacji, by móc kontynuować leczenie onkologiczne...

Mam na imię Dorota i od dwóch lat toczę trudną walkę z rakiem piersi. To czas pełen bólu, wyzwań i niepewności. Jestem po radioterapii, obecnie przechodzę hormonoterapię, a przede mną jeszcze operacja usunięcia piersi oraz zmiany na mostku. Choć staram się być silna, mój organizm jest bardzo osłabiony przez chorobę, częste infekcje i konieczność leczenia antybiotykami...   Niestety, ostatnio zdiagnozowano u mnie także przewlekłą chorobę migdałków podniebnych i migdałka gardłowego. Ciągły stan zapalny nieubłaganie osłabia moje ciało, a co gorsza – sprawia, że niezbędne jest przerwanie leczenia raka. Każda przerwa w terapii onkologicznej to krok wstecz w tej trudnej walce...  Lekarz laryngolog-onkolog zalecił pilne usunięcie migdałów metodą BIZact – najbezpieczniejszą i najlepszą dla mnie w tym momencie. Niestety, ta metoda jest nierefundowana, a koszt operacji i pobytu w szpitalu przekracza moje możliwości finansowe. Walka z rakiem to nie tylko wyzwanie dla ciała i ducha, ale także ogromne obciążenie finansowe. Moje oszczędności pochłonęły już kolejne etapy leczenia i codzienne potrzeby. Dziś zwracam się z prośbą o pomoc – Wasze wsparcie pozwoli mi przejść niezbędną operację i kontynuować leczenie, które daje nadzieję na odzyskanie zdrowia i życia bez bólu.   Choć czas choroby jest niezwykle trudny, to ufam Panu Bogu, że da mi siły na pokonanie jej. Potrzebuję jednak także Waszej pomocy. Każda złotówka, każde dobre słowo i gest wsparcia są dla mnie bezcenne. Wspólnie możemy pokonać kolejne przeszkody na drodze do zdrowia. Z całego serca dziękuję za Wasze dobre serca i za to, że mogę liczyć na Was w tym trudnym czasie. Dorota

9 960 zł