Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maria Węgrzyn
Maria Węgrzyn , 61 lat

Ta okrutna choroba zabiera wszystko❗️ Pomóż mi walczyć...

Mam na imię Maria. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy żyłam normalnie. Pracowałam, dużo pływałam i spotykałam innych ludzi. Dokładnie 10 lat temu otrzymałam potworną diagnozę, która to wszystko mi odebrała. Nie mam już siły walczyć sama. Błagam o pomoc! W 2014 roku rozpoznano u mnie ciężką postać rzadkiej choroby autoimmunologicznej – miastenii gravis. Miastenia upośledza pracę mięśni szkieletowych. Atakuje mięśnie oczu, krtani i kończyn, co sprawia, że nie mogę się poruszać, jeść, oddychać…  Gdy długo stoję, mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa i potrzebuję pomocy w najprostszych czynnościach. Głowa opada bezwładnie, bo kark nie ma siły jej dźwigać. Mogę jeść tylko zblendowane posiłki. Dłużej niż zazwyczaj muszę być wtedy podłączona pod respirator. Niemal całą dobę. Mimo dobrej saturacji nie mogę oddychać, bo zapadają się mięśnie krtani i klatki piersiowej! Niewydolność oddechową potęgują powikłania po leczeniu złośliwego nowotworu – grasiczaka. Przez większość dnia jestem przykuta do łóżka i maszyn wspomagających oddychanie. Moja szansa na lepsze funkcjonowanie rozpadła się w pył – leczenie biologiczne, które mi pomagało, zostało wycofane.  Jestem więźniem własnego ciała. Mimo że z powodu bólu pleców i nóg pilnie potrzebuję rehabilitacji, nikt mnie na nią nie przyjmie, przez dużą niewydolność płuc. Nadzieją dla mnie jest fizjoterapia w wodzie, jednak powinnam na nią dojeżdżać transportem medycznym. To wszystko niestety kosztuje… Mieszkam z córką, która troszczy się o mnie, jak gdybym to ja była jej dzieckiem… Każdego miesiąca wydaję mnóstwo pieniędzy na lekarstwa. Cierpię też z powodu choroby zwyrodnieniowej stawów, astmy oskrzelowej i artropatii. Nasze mieszkanie, zwłaszcza łazienka, wymaga gruntownego remontu, bym mogła w choć części być samodzielna. Mam nadzieję, że usłyszycie mój krzyk, który kieruję do Was z najgłębszej otchłani rozpaczy. Przez wiele lat próbowałam radzić sobie sama. Prawda jest jednak okrutna – dłużej nie dam rady. Proszę, pomóżcie… Maria

2 087,00 zł ( 5,6% )
Brakuje: 35 148,00 zł
Konrad Kotuła
Konrad Kotuła , 24 lata

Prawa noga krótsza o siedemnaście centymetrów! Konrad wymaga pilnej operacji!

Mimo przykrych doświadczeń Konrad był zawsze radosny i uśmiechnięty. Uwielbialiśmy słuchać jego gry na fortepianie. To coś, co koiło nasz rodzinny ból. Odkąd choroba odebrała synowi chęć rozwijania talentu, nasz dom na stałe wypełniła cisza... Zawsze marzyliśmy, by naszemu dziecku niczego nie brakowało. Niestety, życie Konrada nigdy nie było łatwe. Urodził się z poważną wadą układu kostnego, która skutkuje tym, że jego noga jest znacznie krótsza od drugiej. Lekarze proponowali amputację, ale nie mogliśmy się na to zgodzić. W głowie błąkały się rozmaite myśli i scenariusze. Czy nasze dziecko będzie w stanie chodzić? Choć wiedzieliśmy, że musimy walczyć, często czuliśmy się bezsilni… W ciągu swojego życia Konrad przeszedł szereg operacji, dających mu szansę na sprawność. Ostatnia, przeprowadzona w Stanach Zjednoczonych, wydłużyła jego nogę o osiem centymetrów. Dziś Konrad chodzi z pomocą ortezy, jednak różnica długości jego nóg wciąż jest ogromna. Wynosi aż siedemnaście centymetrów! Pojawiła się jednak nadzieja… Lekarze chcą przeprowadzić kolejną operację, mającą na celu zniwelowanie różnicy. To prawdziwa szansa dla Konrada na prowadzenie życia, o którym zawsze marzył. Codziennie śledzimy jego walkę, wysiłek i determinację, jaką wkłada w pokonywanie trudności. Nasz syn nigdy nie zasługiwał na cierpienie. Niestety, koszt czekających Konrada zabiegów sprawia, że czujemy się bezradni! Potrzebna nam pomoc! Każdy dzień jest dla naszego syna ogromnym wyzwaniem. Skali trudności, z jakimi się mierzy, nie da się opisać. Jego mniejsze i większe sukcesy napawają nas ogromną dumą. Wiemy, ile wysiłku kosztuje go zwyczajne życie. Zdajemy sobie sprawę, że nie o takiej dorosłości marzył. Sytuacja jest naprawdę trudna, a my, jego rodzice, chcemy go wspierać, aby się nie poddał. Chcielibyśmy pomóc naszemu synowi, jednak nie uda się to bez Waszego wsparcia. Widzimy, jak nasze dziecko cierpi. Ma tyle marzeń, które mogą się nie spełnić. Tylko operacja może dać mu nadzieję na lepsze dni! Błagamy Was o pomoc! Rodzice

2 068,00 zł ( 0,4% )
Brakuje: 507 507,00 zł
Mateusz Mielewczyk
Mateusz Mielewczyk , 12 lat

Heroiczna walka każdego dnia – Pomóżmy Mateuszkowi❗️

Przychodzę do Państwa z ogromną prośbą o pomoc dla synka. Właściwie pomoc dla niego, odmieni życie całej mojej rodziny... To jest ten moment, w którym już sobie sami naprawdę nie poradzimy, bo grunt wali nam się pod nogami...  Mateusz walczy z przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem, skoliozą. Mamy wizyty prywatne, praktycznie co tydzień, każde w innym mieście, rozrzucone po całej Polsce...  Mało tego – endoproteza biodra, wstawianie blach w nogi i prostowanie przykurczów... Wszystko było liczone w tysiącach, a czekają nas kolejne, ponieważ rehabilitacja MUSI trwać. Kamienie na nerkach, psujące się zęby, skolioza, problemy z kręgosłupem, komplikacje, pogarszający się stan i kolejne wyceny... Zaczęło to spadać na nas jak lawina nie do zatrzymania.  Rehabilitacja, leki, pampersy, to konieczne rzeczy, których nie może zabraknąć nam na co dzień, ale i kosztowne. A jakby tego było mało, potrzebujemy zakupić dla Mateusza nowy wózek, dostosowany do przykurczu nóg. Oprócz tego musimy dostosować mieszkanie – zakupić podnośnik, specjalną wannę, zlew, remont łazienki… To ogromne koszty, do których musimy dopłacić z własnej kieszeni nawet po dofinansowaniu. Ja w obecnej sytuacji nie proszę, ja już błagam o wsparcie! Chciałabym zapewnić dzieciom godne życie, a Mateuszkowi zdrowie i lepszą przyszłość... Tak wiele nam jeszcze brakuje! Nie chcę się poddać, błagam jeszcze raz, pomóż nam! Mama Agata

5 186,00 zł ( 1,62% )
Brakuje: 313 963,00 zł
Jakub Szpak
Jakub Szpak , 45 lat

Aktywne życie z niepełnosprawnością. Pomóż Kubie spełniać marzenia!

Mam na imię Kuba. 25 lat temu byłem nieźle zapowiadającym się sportowcem. Odnosiłem pierwsze sukcesy w szermierce i kajakarstwie. Niestety, w 2006 roku zdarzył się wypadek, w którym uszkodziłem rdzeń kręgowy w odcinku szyjnym i stałem się osobą niepełnosprawną. Po dwóch latach intensywnej rehabilitacji postanowiłem zawalczyć o siebie i wrócić do sportu. Pogodziłem się z tym, że od tej pory wszystko będzie wyglądać zupełnie inaczej. Straciłem władzę w nogach, ale nie wiarę w pełne i szczęśliwe życie!  Z dumą nazywam siebie wózkersem i wkładam całe serce, by pokazać, że niepełnosprawność nie musi być wyrokiem. Pracuję na 2 etaty, jestem aktywny społecznie i realizuję się sportowo. Musiałem pożegnać się z szermierką, ale zdobywam medale w kajakarstwie i tenisie stołowym, zarówno o randze krajowej, jak i międzynarodowej. Niestety, los znów postanowił wystawić mnie na próbę… W zeszłym roku moje stawy barkowe wymagały pilnej interwencji. Przeszedłem dwie operacje, na skutek których mój biceps jest mniejszy o 15%. Dla osoby, która porusza się na wózku to duże utrudnienie, ale ja znów się nie poddaję!  Wiem, że proszę o wiele, ale w pogoni za powrotem do aktywnego życia sportowego trzeba łapać każdą szansę! Rozwiązaniem mojego problemu jest zakup roweru wspomaganego elektrycznie, z napędem ręcznym, przygotowanego specjalnie pod moje wymiary i potrzeby. Niestety, mimo że daję z siebie wszystko, taki sprzęt jest poza moim zasięgiem finansowym... Marzę o powrocie do sportu, biwakowania pod namiotem na Mazurach, a kto wie, może będę pierwszym rowerowym wózkersem, który objedzie Europę! Będę wdzięczny za każdą złotówkę przybliżającą mnie do spełnienia tego marzenia!  Kuba ➡️ FB Kuby

14 007,00 zł ( 39,89% )
Brakuje: 21 100,00 zł
Arkadiusz Skolimowski
Pilne!
Arkadiusz Skolimowski , 41 lat

DRAMATYCZNIE PILNA ZBIÓRKA: Tata 2 chłopców walczy o ŻYCIE❗️Arek ma mało czasu, POMOCY!

KRYTYCZNIE PILNE! Walczymy o życie taty dwóch chłopców! Lekarze dają Arkowi 15 miesięcy życia bez specjalistycznego leczenia - my jesteśmy szansą na ratunek, na to, by Arek był nadal, nie tylko wspomnieniem... Bardzo prosimy o pomoc! Nazywam się Arek Skolimowski, mam 41 lat. Mam kochającą żonę Anię i dwóch wspaniałych synów - Piotra, 11-latka i Mateuszka, 3-latka. Kilka tygodni temu moje życie nagle diametralnie zmieniło bieg... Nie sądziłem, że będę zakładać tę zbiórkę i prosić o pomoc, ale choroba postawiła mnie w krytycznej sytuacji. Walczę o życie i potrzebuję wsparcia, by żyć dla mojej rodziny. Do czasu diagnozy wiodłem intensywne życie zawodowe, pracując jako programista w międzynarodowej korporacji. Tworzę rozwiązania w zakresie automatyzacji procesów obsługi rezerwacji lotniczych, które pozwalają wielu z nas m.in. poznawać świat, podejmować pracę zawodową czy naukę za granicą. Oprócz tego, w życiu znajduję miejsce na pasje – ekologiczną uprawę roślin, bieganie, gry komputerowe i muzykę. Najważniejsza była i jest dla mnie rodzina. Jestem mężem i ojcem. Mam dwóch synów i robię wszystko, żeby być dla nich wzorem, wychować ich i pokazać im świat... W marcu 2024 roku nagle okazało się, że może zabraknąć mi czasu, żeby wychować moje ukochane dzieci... Byłem zdrowym, aktywnym człowiekiem - dokuczały mi tylko uporczywe bóle głowy. Kiedy 6 marca obudziłem się i czułem się tak źle, że zacząłem wymiotować, moja żona wezwała karetkę. W szpitalu zrobiono wszystkie badania. Te pokazały brutalną prawdę... Bóle głowy okazały się objawem glejaka IV stopnia – śmiertelnej okrutnej choroby nowotworowej... Glejak to jeden z najgorszych, najbardziej agresywnych nowotworów mózgu. Rozwija się błyskawicznie i bardzo często wraca. Co więcej, rokowania okazały się bardzo złe... Dowiedziałem się, że lekarza dają mi jedynie 15 miesięcy życia bez specjalistycznego leczenia. Ta diagnoza przyszła znienacka, dotykając mnie w pełni sił życiowych, w momencie, gdy miałem liczne plany zawodowe oraz rodzinne. Dla mnie, mojej rodziny i przyjaciół był to szok i ból, który trudno opisać słowami... Moja walka o życie rozpoczęła się od operacji kraniotomii na oddziale Neurochirurgii Szpitala Bielańskiego w Warszawie, gdzie usunięto guza nowotworowego. Miał ogromne wymiary - 44x38 milimetrów! Teraz przede mną dalsze etapy leczenia onkologicznego – chemioterapia, radioterapia, immunoterapia. Lekarze muszą wytoczyć najcięższe działa, bo przeciwnik jest zabójczy... Glejak w dodatku jest w IV, czyli najgorszym stopniu zaawansowania! Czekają mnie konsultacje lekarskie i badania genetyczne w kraju i za granicą, co oznacza ogromne koszty... Moja szansa na dłuższe życie zależy także od terapii z użyciem urządzenia Optune! To nowoczesna terapia, zatwierdzona kilka lat temu dla nowozdiagnozowanych pacjentów z guzem mózgu. Optune to urządzenie, które nosi się przez cały czas - pacjent śpi w nim, chodzi, funkcjonuje na co dzień, zdejmuje je tylko na czas mycia głowy. Wytwarza pole elektryczne, które hamuje namnożenie się komórek glejowych i powoduje obumarcie tych, którzy już są.  Optune znacząco wydłuża czas przeżycia - to dla mnie w zasadzie jedyna teraz szansa. Niestety, w chwili obecnej zupełnie dla mnie niedostępna... Koszt wypożyczenia urządzenia to 30 tysięcy euro miesięcznie! Moim jedynym marzeniem jest szansa na wychowanie moich dzieci, towarzyszenie w ich radościach i smutkach. Mateuszek ma tylko 3 latka, jeśli odejdę, nie będzie pamiętał taty... Chcę zobaczyć, jak idzie do szkoły, jak dorasta, chcę być przy nim i Piotrku. Moi chłopcy mnie potrzebują... Dla nich walczę i dla nich chcę żyć. Chciałbym także móc upowszechniać wiedzę na temat trudności w dostępie do nowoczesnych terapii leczniczych dla osób walczących z chorobami nowotworowymi. Proszę o pomoc w walce o każdy dzień życia i dziękuję za każdą formę wsparcia. Arek

35 156,00 zł ( 3,47% )
Brakuje: 975 483,00 zł
Tomasz Kusiak
Tomasz Kusiak , 45 lat

Nie pozwólmy, by krwotok odebrał mu wszystko❗️Razem dla Tomka❗️

Tomek to nasz przyjaciel i współpracownik. Niedawno rozpoczynał nowe życie, razem ze swoją partnerką wybudowali dom! Niestety, 14 lutego tego roku Tomek trafił do szpitala w wyniku pękniętego tętniaka w mózgu. Musiał przejść kilka operacji ratujących życie, po których komplikacją było znaczne pogorszenie wzroku i motoryki ciała. W szpitalu spędził 3 miesiące, a po tym okresie przetransportowali Tomka do ośrodka poudarowego, gdzie aktualnie przebywa i potrzebuje dalszego leczenia oraz rehabilitacji. Konsultacja okulistyczna wykazała znaczne pogorszenie wzroku, a usunięcie krwi z gałki ocznej wymaga kolejnego zabiegu. Ale koszty tych procedur sięgają 8000-10000 złotych. Rehabilitacja to 4000 zł za miesiąc, ośrodek rehabilitacyjny 10000 zł za miesiąc, a leki 800 zł za miesiąc. Przez około rok tętniak krwawił w głowie Tomka! Naturalne odpływy płynu rdzeniowo- mózgowego zostały pozatykane, dlatego też podjęto decyzję o założeniu zastawki, w której zrobił się rozległy stan zapalny. Po antybiotykoterapii podjęto decyzję o założeniu kolejnej zastawki. Niestety, tragiczne komplikacje po leczeniu sprawiły, że powstał krwiak, który wywołał lewostronny paraliż ciała. Nie wiadomo, ile to potrwa. Specjaliści mówią, że najlepiej jakby Tomek spędził w ośrodku 6 miesięcy. Ale koszty są tak ogromne, że nie wiemy, czy uda się to wszystko opłacić. Koszty spadają im na ramiona jak lawiny. Ciężko jest prosić o pomoc, ale chcemy wesprzeć Tomka w jego walce. Każda złotówka przekazana na rzecz jego rehabilitacji bardzo pomoże w powrocie do zdrowia. Jesteśmy pewni, że dobro wraca. Z całego serca dziękujemy za wsparcie i życzymy Wam właśnie tego wszystkiego dobrego.  Przyjaciele i współpracownicy

71 900,00 zł ( 45,05% )
Brakuje: 87 675,00 zł
Edyta Linkiewicz
Edyta Linkiewicz , 57 lat

Proteza to jedyna szansa na samodzielność Edyty! Pomóż spełnić jej marzenie!

Edytę poznałam pod koniec zeszłego roku. Sprawiała wrażenie bardzo pogodnej, uśmiechniętej osoby. Jak się potem okazało, właśnie taka jest, mimo wszystkich przeciwności losu. Kiedy poznałam dokładnie jej historię, nie mogłam uwierzyć, ile nieszczęść może spaść na jedną osobę… Moja koleżanka jest osobą niepełnosprawną. W 2017 roku, z powodu martwicy tkanek amputowano jej nogę. Od tamtego czasu porusza się na wózku. Nie mogła też kontynuować pracy – wcześniej była salową w szpitalu. Kto by pomyślał, że kobieta, która kiedyś pomagała innym, teraz sama będzie potrzebowała pomocy! Życie niestety potoczyło się tak, że Edyta nie ma rodziny ani bliskich. Jej partner zmarł w 2022 roku. Wtedy została już zupełnie sama i straciła jedyne wsparcie, jakie miała… Teraz najlepszym przyjacielem kobiety jest pies. Jednak ze względu na stan zdrowia, nie może nawet swobodnie wychodzić z nim na spacery!  Codzienne obowiązki, takie jak zrobienie zakupów, są dla Edyty ogromnym wyzwaniem. Jeszcze trudniejsze są wizyty u lekarza – kobieta nie jest w stanie sama na nie dotrzeć, musi prosić o pomoc innych. Sąsiedzi też nie zawsze mogą ją wesprzeć.  Ze względu na trudności z poruszaniem się i opuszczaniem domu, a także ograniczone możliwości finansowe, Edyta nie uczęszcza na rehabilitację. Kobieta jednak cały czas walczy o swoją sprawność i ćwiczy sama na tyle, na ile może. Podziwiam jej wolę walki i to, że się nie poddaje! Ograniczenie samodzielności jest bardzo bolesne dla Edyty. Na co dzień może liczyć właściwie tylko na siebie. Jej największym marzeniem jest spokojne i samodzielne życie, ale na ten moment to bardzo odległa wizja. Pojawiła się jednak ogromna nadzieja dla kobiety – rozwiązaniem wielu jej problemów mogłaby być proteza! To dałoby jej chociaż namiastkę normalności i szansę na znalezienie pracy! Niestety, to wielki wydatek…  Edyta wystarczająco dużo już wycierpiała, zasługuje na sprawność i szczęśliwe życie! Jedyną przeszkodą są teraz pieniądze… Proteza jest bardzo kosztowna, ale to także jedyna nadzieja na poprawę sprawności mojej koleżanki! Wierzę, że z Waszą pomocą, Edyta w końcu będzie mogła spełnić swoje marzenie o samodzielności! Pamiętajcie, dobro wraca! Agnieszka, koleżanka

3 330 zł
Marta Chrzan
Marta Chrzan , 52 lata

Mukowiscydoza wykończyła organizm Marty❗️POMOŻ❗️

Na wstępie chciałabym z całego serca podziękować każdej dobrej duszy, która dotychczas wsparła moją nierówną walkę. Czuję, że w tej trudnej drodze nie jestem sama, towarzyszą mi ludzie o wspaniałych sercach – jest to niesamowicie wzruszające! Choć dzięki Waszej pomocy, udało mi się zebrać ogromną sumę pieniędzy na lek ratujący moje życie – choroba nie zniknęła jak za dotknięciem magicznej różdżki. Dziś przychodzę do Was z kolejną prośbą: proszę, nie zostawiajcie mnie! Całe moje życie to walka. Chociaż nauczyłam się trwać w ciągłej niepewności, nie potrafię zaakceptować wyroku wydanego przez zły los. Każdy mój dzień podporządkowany jest surowej musztrze: kilka razy dziennie wykonuję inhalacje, po której następuje długa fizjoterapia oczyszczająca płuca. Mukowiscydoza odbiera mi oddech, siły i życie... Innowacyjna terapia przyczynowa, której zostałam poddana – przyniosła rewelacyjne efekty. Niestety nawet najwspanialszy lek nie jest w stanie uleczyć zniszczonych przez ponad 50 lat płuc. Zwłóknienia, torbiele i dziury w płucach utrudniają mi oddychanie, przez co osłabiają już bardzo niedotleniony organizm. A kaszel nadal potrafi pozbawić mnie nadziei, że kiedyś choroba zostanie tylko okrutnym wspomnieniem.  Mukowiscydoza to bardzo podstępne schorzenie, które tylko czeka na chwilę słabości, by znów uderzyć i zabrać to, nad czym pracowałam latami. Niestety terapia ratująca moje życie, znacząco odbiła się na innych narządach...  Dotychczasowe leczenie doszczętnie zniszczyło mój wzrok. W 90% straciłam możliwość widzenia – zdiagnozowano u mnie obuoczną zaćmę. Ludzie w moim wieku raczej nie mierzą się z tego typu problemami – konieczna była operacja.  Ucierpiał również inny bardzo ważny organ w moim ciele. Moja trzustka nie wytwarza enzymów, dlatego jestem zmuszona przyjmować je w formie tabletek. Jestem uzależniona od działania tych leków. Bez nich mój organizm nie jest w stanie trawić tłuszczu i białka. Leczenie generuje ogromne koszty. Jedno opakowanie enzymów starcza zaledwie na cztery dni, a ich koszt za opakowanie to ponad 50 zł! Jest to jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej problemów, z którymi codziennie muszę się mierzyć… Leki przyczynowe uratowały mnie i dały szansę na dalsze życie.  Nie chcę Was zawieść, zmarnować szansy, o którą wspólnie walczyliśmy. Chcę dalej pracować nad kondycją i oczyszczaniem płuc, jednak do tego potrzebuję waszego dalszego wsparcia. Może kiedyś zasłużę na odpoczynek od choroby, od ciągłego myślenia o niej oraz kosztach leczenia, które nie jest refundowane. Na razie jednak muszę pokornie schylić głowę i dalej walczyć o lepsze jutro. Nie proszę o wiele, wyłącznie o codzienne leki, odżywki i pokrycie kosztów rehabilitacji dla zniszczonego organizmu. Czy mogę liczyć na Twoje dalsze wsparcie? Ostatnio dzięki Tobie dałam radę!  Marta

17 626 zł
Piotr Słowiak
Piotr Słowiak , 17 lat

Walka o życie i zdrowie Piotrka - czasu coraz mniej! Ratunku!

Z całego serca dziękujemy za całe dotychczasowo okazane nam wsparcie. Przez długie miesiące myśleliśmy, ze najgorsze już za nami… Niestety, ostatnio stan Piotrka bardzo się pogorszył i po raz kolejny musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc… Nasza historia: Bezinteresowna pomoc to bardzo cenny dar, który ofiaruje człowiek drugiemu człowiekowi. Nie sposób przecenić wymiaru i znaczenia działalności charytatywnej szczególnie teraz gdy otacza nas trudny czas, niedostatku i biedy. Problemy zdrowotne Piotra od lat niszczą jego organizm, a co za tym idzie i moje zdrowie. Jeśli nie poznamy przyczyny jego problemów, nie będziemy mogli podjąć walki! Do tej pory starałam się pomagać, dziś sama proszę o pomoc dla mojego syna! W czerwcu 2021 r. dzięki społeczności lokalnej w Brzesku udało się zapłacić za badania, zostały pobrane materiały do badań i wysłane, oczekiwaliśmy na wyniki 4-miesiące, interpretacja tych wyników należy do lekarza specjalisty genetyki klinicznej, ale już dziś wstępnie z opisu możemy wyczytać, że u Piotrka wykryto zakłócenie genu, którego znaczenia klinicznego nie można wykluczyć oraz usunąć farmakogenomiczne. Piotrek jest jednym z dwójki dzieci w Polsce zdiagnozowanych z chorobowym genem.  W styczniu 2022 roku przeprowadziliśmy uzupełniające badania genetyczne. Następnie skierowaliśmy się  na konsultacje do prof. nadzw. dr hab. n. med Aleksandra Jezela-Stanek. W międzyczasie dzięki Wam, ludziom dobrej woli i ogromnego serca, udało się uzbierać środki na kolejne badania. Wyniki badań Piotrka są mocno zaburzone, wskaźniki są niepokojące zarówno za niskie jak i za wysokie. Taki stan zagraża pracy tarczycy, serca, mózgu u Piotrka. W ciągu ostatnich dwóch tygodni doszło do pogorszenia stanu zdrowia mojego syna. Znosi ogromne bóle brzucha, jest niezwykle słaby i blady... Z tego powodu przebywa na zwolnieniu lekarskim i nie może uczestniczyć w praktykach ze szkoły branżowej. Badania wykazują zbyt niski poziom witaminy D i kwasu foliowego.  Lekarze zalecają kolejne badania m.in. w kierunku autyzmu oraz zespołu łamliwego chromosomu X. Niestety, są one niezwykle kosztowne. Nie dam rady udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego samodzielnie.  Z całego serca proszę Was o wsparcie dla mojego syna, Piotrek jest młodym chłopakiem, nie tak powinno wyglądać jego życie... Każda wpłata to krok w stronę jego zdrowia. Tylko wspólnymi siłami możemy mu pomóc!  Mama Piotra –––––––––––– LICYTACJE –> KLIK! *Kwota zbiórka jest szacunkowa.

2 204 zł