Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Antek Gajewski
7 dni do końca
Antek Gajewski , 2 latka

By serce malutkiego Antosia mogło bić mocniej! Proszę, pomóż!

Nie tak wyobrażaliśmy sobie dzień narodzin naszego synka. Gdy dowiedzieliśmy się o ciąży wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły nam, że wszystko będzie dobrze. Niestety, w 29 tygodniu ciąży nasz świat się zatrzymał... Właśnie wtedy, u naszego synka zdiagnozowano poważne i niezwykle niebezpieczne wady serca – artezję zastawki trójdzielnej, ubytek przegrody międzykomorowej, przełożenie wielkich pni tętniczych, a także niedorozwój łuku aorty...  W jednej chwili posypało się całe nasze dotychczasowe życie. Nigdy wcześniej tak bardzo się nie baliśmy... Ciarki przechodziły po naszych plecach za każdym razem, kiedy spoglądaliśmy na wyniki badań. Każde z tych słów przerażało! Nie zdążyliśmy jeszcze przywitać naszego synka na świecie, a już drżeliśmy ze strachu o jego życie! Lekarze jasno określili, że przed Antosiem niezwykle długa droga do zdrowia...  Na tym etapie nie wiemy jeszcze, jak dokładnie będzie wyglądało dalsze leczenie. Wiemy jednak, że nasz mały wojownik będzie musiał przejść kilka operacji serca. Przed nim, być może już do końca życia - liczne wizyty u wielu specjalistów, badania, obserwacje i zabiegi...  Jesteśmy przerażeni, bo już teraz nasze wydatki rosną z każdym dniem... A to dopiero początek! Dlatego nie mamy innego wyjścia – zwracamy się do Was z prośbą o pomoc!  Każda podarowana złotówka umożliwi nam zakup detektora oddechu, pozwoli rozpocząć rehabilitację, zakupić specjalistyczne leki... Każda wpłata da naszemu synkowi szansę na zdrowe serduszko i tym samym - szczęśliwe życie.  Nie odwracaj wzroku... Pomóż!   Rodzice Antka ➡️ Licytuj i pomóż Antosiowi!

112 636 zł
Daria Wojciechowicz
7 dni do końca
Daria Wojciechowicz , 30 lat

Chciała ochronić dziecko, sama została ciężko ranna... Młoda mama potrzebuje naszej pomocy❗️

Daria jest młodą mamą. Gdy uległa poważnemu wypadkowi jej córka miała zaledwie rok i 3 miesiące… Daria w tym czasie, dokładnie w tym samym miesiącu kończyła dopiero 26… Jej życie zdecydowanie nie miało tak wyglądać. Do dzisiaj walczy ze skutkami kilku sekund, które zmieniły wszystko!  Niestety nikogo nie było obok, by szybko zareagować... Daria prawdopodobnie stała przy swoim samochodzie, który nagle zaczął się staczać. Jej córeczka była wtedy w nosidle. Chcąc ratować dziecko sama uległa poważnym obrażeniom… Te sekundy zmieniły drastycznie jej życie! Moja siostra miała bardzo poważny uraz czaszki, poturbowane ciało. Daria ma niedowład połowiczny prawostronny po urazie czaszkowo-mózgowym oraz niedosłuch prawostronny. Wszystko to jest skutkiem nieszczęśliwego wypadku i 2 tygodni w śpiączce…  Obecnie jest po plastyce powłok czaszki w okolicy ciemieniowej. Ubytek ma średnicę 15 cm. Widać go na jednym z załączonych zdjęć…  Ponadto, przez ataki padaczki pourazowej, następuje pogłębianie niedowładu prawostronnego i regres wypracowanych postępów. Daria, młoda mama ma orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności oraz niezdolność do pracy. Jej największą motywacją jest córeczka. To dla niej chciałaby znów być sprawna. Wychowywać ją i zadbać o jej przyszłość. Niestety przyszłość dla samej Darii jest wielką niewiadomą!  Moja siostra to dusza artystki, na życie zarabiała pasją. Jest malarką. Wypadek zabrał jej coś bardzo cennego w jej zawodzie — sprawną rękę wiodącą. Daria była praworęczna i dłonie były niezbędne do precyzyjnych rysunków. Dzisiaj nie może wrócić do tego, co kochała!  Rehabilitacja jest jej nieziemsko potrzebna! Do powrotu, do życia, do pracy, do poczucia sprawstwa i ważności. Chciałbym, by znów poczuła, że może!  Małymi krokami wraca, ale to jeszcze kropla w morzu potrzeb. Daria córkę wychowuje z rodzicami. Pracuje nad sobą, walczy i coraz lepiej mówi. Siostra chciałaby zamieszkać na własną rękę, utrzymywać się i móc wysłać dziecko do przedszkola... W tym kierunku próbuje wrócić do pracy. Prowadzi już zajęcia z dźwiękoterapii. Chciałaby wrócić do malarstwa, pracować z instrumentami i rzeźbą, niestety nie jest to JESZCZE możliwe. Potrzeba jeszcze czasu na powrót umiejętność komunikowania się i intensywnej terapii logopedycznej i fizjoterapii. Żadne z tych koniecznych spraw nie jest za darmo! Tymczasem źródłem utrzymania mojej siostry jest zasiłek z OPS w wysokości 496 zł! W imieniu Darii bardzo prosimy o pomoc! Sama nie da sobie rady… Przypadek zabrał jej wszystko, teraz na przekór wszystkiemu możemy pomóc jej to odzyskać! Brat Darii

17 334 zł
Katarzyna Głuch
7 dni do końca
Katarzyna Głuch , 41 lat

Tragedia kilka kroków od domu!

To był zwyczajny dzień, który skończył się moją życiową tragedią! Wracałam ze spaceru z psem i przechodziłam przez jezdnię. Do mojego domu zostało mi dosłownie tylko kilka kroków, gdy przechodziłam przez jezdnię i zostałam potrącona przez samochód... Pamiętam tylko, że odruchowo puściłam smycz mojego psa, a potem tylko ciemność…  Gdy obudziłam się w szpitalu, nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Rozmawiałam z lekarzami, którzy opowiedzieli mi, co się ze mną stało. Doznałam złamania kręgów szyjnych, urazu głowy i nóg. Na początku czułam ogromny strach i rodziło się we mnie tylko jedno pytanie: “Co teraz ze mną będzie?”. Oczywiście byłam wdzięczna losowi za to, że żyje, mimo że czułam ogromny ból. Okazało się jednak, że moja przyszłość zależy od rehabilitacji, która dla mnie jest niezbędna. Jest też niestety kosztowna, a moim jedynym marzeniem na chwilę obecną jest powrót do domu, do mojego dawnego życia. Chciałabym znów być pomocą dla moich najbliższych, szczególnie dla mojego taty, który z powodu choroby jest na wózku inwalidzkim i jestem dla niego ogromnym wsparciem, nie tylko fizycznym, ale też psychicznym. Chciałabym znów wyjść na spacer z moim ukochanym psem na naszą działkę, która jest całym moim życiem… Bardzo proszę o pomoc w zebraniu pieniędzy na rehabilitację, która pomoże mi znów stanąć na nogi! Bez Was to się nie uda!  Kasia

7 480,00 zł ( 9,68% )
Brakuje: 69 755,00 zł
Grażyna Krasowska
7 dni do końca
Grażyna Krasowska , 66 lat

Mama wygrała walkę o życie❗️Teraz musimy jej pomóc odzyskać sprawność❗️

Moja mama Grażyna jeszcze do niedawna była szczęśliwą mamą i babcią. Uwielbiała zajmować się swoim wnuczkiem Miłoszkiem, który jest jej oczkiem w głowie. Wiedziała, jak cenne jest zdrowie, doceniała je, dlatego regularnie się badała, by zapobiec chorobom, by jak najdłużej cieszyć się najbliższymi i dawać im swoje wsparcie i pomoc. Niestety, nie wszystko udaje się przewidzieć, zapobiec… Dwa dni po świętach Bożego Narodzenia wydarzył się wypadek. Mama przechodziła przez przejście dla pieszych i wjechał w nią rozpędzony samochód! Gdy przyjechał do mnie policjant, by powiedzieć o wypadku, nie mogłam uwierzyć w to co mówi. Byłam pewna, że się pomylił, że chodzi o kogoś innego, a nie o moją mamę! Wpadłam w ogromną panikę – nigdy wcześniej nie czułam tak wielkiego strachu. Przecież chwilę temu wyszła z mojego domu, przed chwilą jeszcze rozmawiałyśmy... To były najgorsze chwile mojego życia! Mama nie miała szans, by wyjść z tego cało. Rozległy uraz czaszkowo – mózgowy, złamanie kręgosłupa szyjnego, obojczyka, zwichnięty staw biodrowy, tak wstępnie brzmiała diagnoza, która określała to, co się stało. Stan mamy określano jako krytyczny. Z każdym wyjściem lekarza słyszałam, tylko że gorzej już być nie może... Dziś wiem, że oznacza to bardzo długą walkę o jej zdrowie i sprawność...  Mama zawsze była taka ostrożna, dbała o swoje bezpieczeństwo. Dla wszystkich bardzo życzliwa, pomocna, nigdy nie przeszła obok nikogo obojętnie. Obecnie jest pod opieką rehabilitantów. Mówi, ale jej pamięć zawodzi. Dla mnie najważniejsze jest to, że mówi, że mnie kocha i że najbardziej kocha swojego wnusia. Marzę o tym, by znów stanęła na nogi, by mogła przytulić Miłoszka, mnie, wszystkich bliskich, za którymi tak tęskni... Mimo tragicznych prognoz lekarzy tylko dzięki intensywnej rehabilitacji może poprawić swoją sprawność i dojść do samodzielności, a to byłoby spełnienie naszych marzeń! To jednak bardzo kosztowne marzenie. Nawet jeden taki turnus znacznie przekracza nasze możliwości. Ostatnia nadzieja w Was, Darczyńcach. Pomóżcie odzyskać moją mamę. Bez Was to nigdy się nie uda... Córka Małgosia Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

15 509,00 zł ( 13,25% )
Brakuje: 101 513,00 zł
Liliana Przestacka
7 dni do końca
Liliana Przestacka , 3 latka

Lilka może być zdrowa i słyszeć jak inne dzieci! Daj jej na to szansę!

Każda kobieta, zachodząc w ciążę, najbardziej pragnie, aby jej dziecko było zdrowe. Moja ciąża przebiegała bezproblemowo, wszystkie badania bez żadnych zastrzeżeń. Nie miałam o co się martwić. Byłam spokojna i niezwykle szczęśliwa. Aż do czasu porodu...  Kiedy urodziłam córeczkę, od razu usłyszałam pierwszy płacz. Położono mi ją na brzuchu, lecz po chwili zabrano i wtedy Pani Doktor poprosiła do siebie mojego męża, który był przy porodzie. Nie wiedziałam, co się dzieje. Byłam przerażona i zdezorientowana! Usłyszałam tylko słowa: nierozwinięty przewód i zrobiło mi się słabo.... Prosiłam męża, żeby powiedzieli mi, o co chodzi i wtedy dowiedziałam się, że nasza Lilianka ma zniekształcone lewe uszko i prawdopodobnie zarośnięty kanał słuchowy. W szpitalu, w którym rodziłam, nie spotkali się jeszcze z taką wadą. Lila miała zrobione wszystkie możliwe badania, by wykluczyć różne choroby. Okazało się, że na szczęście jest to wada izolowana. Skierowali więc nas do laryngologa. W międzyczasie trafiliśmy też do osteopaty i fizjoterapeuty ze wzmożonym napięciem mięśniowym i asymetrią, która ściśle związana jest z uszkiem.  Laryngolog przedstawił nam nazwę tej przypadłości: mikrocja z atrezją, czyli nierozwinięta małżowina uszna z zarośniętym kanałem słuchowym. Po badaniach okazało się, że Lila prawe uszko ma w 100% sprawne, lecz lewe odbiera dźwięki dopiero od 70 db. (hałas odkurzacza, ruch uliczny). Przewodnictwo kostne działa, więc mamy zielone światło na aparacik słuchowy, a w późniejszym czasie operację wszczepienia implantu.  Niestety, okazało się, że sam aparat kosztuje sporo, bo 11 000 zł, a NFZ refunduje tylko małą część całej kwoty. Wizyty u specjalistów, rehabilitacja i wszystkie badania są robione prywatnie, więc koszty będą wzrastać...  Dlatego chcielibyśmy prosić o wsparcie dla naszej Lilki. Marzymy o tym, by mogła słyszeć normalnie, by rozwijała się prawidłowo... Jednak bez Was to nie będzie możliwe... Każda złotówka jest dla nas na wagę złota!  Rodzice

8 112 zł
Przemysław Siebert
Pilne!
7 dni do końca
Przemysław Siebert , 43 lata

Za wszelką cenę walczymy o życie Przemka❗️Nie poddamy się w walce z glejakiem!

U Przemka wykryto glejaka płata skroniowego mózgu! W Polsce wyczerpały się metody leczenia! Obecnie Przemek jest w trakcie immunoterapii w klinice w Niemczech! Leczenie działa – nowotwór jest w odwrocie! Niestety – konieczna jest jego kontynuacja, a na to potrzebne są pieniądze! Chcę walczyć o męża dla naszej całej rodziny, w tym naszych małych dzieci. Ninka ma 10 lat, Igor 12. Potrzebują taty... Po koniec marca 2021 pojawiły się nagle zaburzenia pamięci. Bardzo szybkie przyjęcie na oddział neurologiczny i diagnoza, która już po pierwszym rezonansie głowy, spadła na nas w Wielką Sobotę Wielkanocną. Glejak płata skroniowego mózgu! Zamiast zasiąść do stołu z rodziną, spędzaliśmy czas w szpitalu, czując strach. Olbrzymi strach, który zrozumie chyba tylko ten, kto przeżył to samo... Przemek przeszedł w szpitalu w Bydgoszczy dwie bardzo ryzykowne operacje usunięcia guza. Wynik badania histopatologicznego potwierdził gwiaździaka anaplastycznego III stopnia złośliwości. Zastosowano leczenie zatwierdzoną przez NFZ drogą, czyli radio- i chemioterapią, które mocno dały się Przemkowi we znaki. Dane statystyczne są przerażające. Mediana przeżycia to około 3–5 lat, a tylko 6% dorosłych przeżywa 5 lat od chwili rozpoznania. My nie jesteśmy statystyką! Zrobimy absolutnie wszystko, żeby zminimalizować ryzyko nawrotu! Następna wznowa oznacza najwyższy IV stopień glejaka wielopostaciowego, który wg statystyk medycznych daje 3-15 miesięcy życia. Nie możemy do niego dopuścić! Dzięki ogromnemu wsparciu Darczyńców udało się rozpocząć nierefundowaną w kraju i niezwykle kosztowną immunoterapię w Immun-Onkologisches Zentrum Köln (IOZK). Terapia polega na aktywacji komórek układu immunologicznego, w wyniku której dochodzi  do śmierci glejaka. Dodatkowo wzmacniana jest przez: podawanie wirusów, które niszczą komórki nowotworowe, wywołanie celowanej hipertermii oraz wziewne podawanie kurkuminy. Specjalnie opracowana i spersonalizowana na podstawie badań molekularnych guza szczepionka oparta na komórkach dendrytycznych, która została zaprogramowana na pobudzenie układu immunologicznego do rozpoznawania i zwalczania namnażających się komórek nowotworowych działa! Mamy przekonanie, że idziemy w dobrym kierunku, o czym świadczą bieżące wyniki badań obrazowych. Komórki nowotworowe są solidnie „bombardowane” i rak jest w odwrocie! Niestety leczenie nie zostało jeszcze doprowadzone do końca, dlatego wciąż istnieje ryzyko wznowy nowotworu.  Jak widzicie, leczenie jest bardzo skomplikowane i praktycznie całe nasze życie rodzinne to teraz walka – nasza i Przemka... Walka o życie Przemka! Kolejny zaplanowany  etap to kontynuacja immunoterapii w klinice w Kolonii. Kochani Przyjaciele, prosimy o dalsze wsparcie leczenia, które daje wymierne rezultaty i nie może zostać przerwane! Przemkowi sił nie brakuje, czuje ogromne wsparcie od Was wszystkich. Nasze dzieci rosną, a my marzymy, aby wspólnie przeżywać z nimi ich sukcesy oraz razem rozwiązywać troski życia codziennego. Prosimy, bądźcie z nami w tej walce i pomóżcie ratować Przemka! Sandra, żona Przemka *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

217 149,00 zł ( 45,35% )
Brakuje: 261 575,00 zł
Bartosz Waniowski
7 dni do końca
Bartosz Waniowski , 37 lat

W złym miejscu, w złej sekundzie... Bartek musi wrócić, do dzieci i żony❗️

To był bardzo ciepły i słoneczny dzień. Chcieliśmy spędzić go ze znajomymi, odpocząć i się zrelaksować. Panie siedziały na ogrodzie. Panowie chłodzili się w niewielkim basenie. Nasz relaks przerwał przeraźliwy, do dziś dudniący w moich uszach krzyk: chodźcie szybko, coś się stało Bartkowi! Ten dzień, a właściwie sekundy zmieniły nasze życie, na zawsze!  Mój wspaniały mąż i przyjaciel znalazł się w dramatycznej sytuacji. W jednej chwili jego zdrowie zostało utracone. Podczas prawdopodobnie skoku/wślizgnięcia się do wody, doznał urazu kręgosłupa i rdzenia kręgowego. Wiele mówi się o takich wypadkach, ale nigdy nie bierze się pod uwagę, że będzie się odtwórcom właśnie takiej roli. Przez przypadek, niechcący…  Mój mąż to ojciec dwójki dzieci, rozsądny mężczyzna, który skoku, a nawet całego tego dnia zupełnie nie pamięta… Na początku zakładaliśmy udar, rzeczywiście cały dzień skarżył się na zmęczenie i ból. Gdy ta przyczyna została wykluczona, przestaliśmy gdybać… Stało się, walczymy o jego sprawność i nic nie cofnie tych tragicznych chwil.  W pierwszych chwilach po wyciągnięciu go z basenu znajomi rozpoczęli reanimację. Do przyjazdu karetki Bartek odzyskał krążenie… Ale nikt z nas nie wiedział, czy to zachłyśniecie się wodą, omdlenie, udar czy może coś jeszcze poważniejszego…  W szpitalu został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną i przez jakiś czas był pod respiratorem… Teraz mówię o tych dniach schematem, chwila po chwili, ale w tamtym czasie działałam jak automat. Byłam zdruzgotana i chciałam wierzyć, że to tylko koszmar, z którego się wybudzę…  Jego stan na chwilę obecną jest niestabilny anatomicznie. Czeka go długi i kosztowny proces leczenia i rehabilitacji, która pomoże mu odzyskać dawne życie sprzed wypadku. W to wierzymy!  Praca, którą wykonuje od przebudzenia, jest już teraz ogromna i daje nam nadzieje! Jego klatka piersiowa reaguje na zimno, stopy na łaskotanie, porusza paluchem u jednej ze stóp. Zgina rękę w łokciu, rotuje nadgarstkiem… Ma bardzo dobre i zmotywowane nastawienie!  Ma do kogo wrócić! Bartek ma 35 lat i jest wspaniałym ojcem dwójki małych dzieci. Jest też cudownym mężem! Jest osobą zaradną, która nigdy nikomu nie odmawiała pomocy. Jego największą pasją było bieganie, do którego wierzymy, że wróci… Wierzymy też, że Państwa zaangażowanie i pomoc da mu szansę. Znając Bartka, wykorzysta ją na 100%!  Pomóż mi odzyskać męża, pomóż naszym dzieciom odzyskać ukochanego tatę! Rehabilitacja, która czeka go po ustabilizowaniu jego samodzielnego oddechu to światło w tunelu. Lekarze nie zapewniają nas o niczym, ale jak nie próbować? Proszę o pomoc w sfinansowaniu jego leczenia. To będzie kosztowne i długie, ale obiecuję, że skuteczne! Znam go, on na pewno sobie poradzi…  Dagna, żona

37 909 zł
Oliwia Haśkie
7 dni do końca
Oliwia Haśkie , 5 lat

Walka o sprawność Oliwki wciąż trwa! Pomoc ponownie potrzebna!

Oliwka to nasza mała córeczka, która dzień po dniu walczy o każdy samodzielny krok. Walczy z chorobą, z którą nie da się wygrać. Można jedynie spowodować, że codzienne funkcjonowanie będzie bardziej komfortowe niż dotychczas. O to teraz walczymy! Oliwia urodziła się ze stopami końsko-szpotawymi. Przeszła dwa zabiegi podcięcia ścięgien Achillesa, spędziła pierwsze pół roku życia z zagipsowanymi nóżkami…  Oliwia rozwijała się prawidłowo do momentu, gdy powinna zacząć chodzić. Niestety, nie miało to miejsca, co wzbudziło u nas zaniepokojenie. Oliwka, kończąc dwa lata, nadal nie podjęła chodu. Byliśmy u wielu lekarzy neurologów, gdzie córeczka przeszła szereg badań i ostatecznie z podejrzeniem choroby mięśniowej trafiliśmy do genetyka, który stwierdził podejrzenie strzałkowo-łopatkowego rdzeniowego zaniku mięśni.  Jest to bardzo rzadka choroba o występowaniu poniżej jednego przypadku na milion urodzeń. Dodatkowo neurolodzy zauważyli nieprawidłowy rozwój i ruch rąk, które też wymagają rehabilitacji celem zapobieganiu w nieprawidłowości rozwoju mięśni. W międzyczasie Oliwia dzięki środkom ze zbiórki w 2021 roku mogła zostać wyposażona w specjalne ortezy pomagające jej chodzić. Oliwia korzysta również codziennie z pionizatora oraz odbywa trzy razy w tygodniu rehabilitację rąk i nóg. Wszystko dzięki środkom z poprzedniej zbiórki, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni wszystkim darczyńcom. Jednak z taką wstępną diagnozą Oliwia będzie wymagać rehabilitacji przez całe życie. Dzisiaj, mając skończone 3-latka, w miarę sprawnie porusza się samodzielnie. Nadal ma problemy z utrzymaniem równowagi, jednakże dzielnie prze do przodu. Uczy się wchodzić i schodzić po schodach, co jest aktualnie najważniejszym celem. Zaczyna poruszać się coraz szybciej i sprawniej, powoli dogania rówieśników.  Oliwia w celu potwierdzenia diagnozy genetycznej musi mieć wykonane nierefundowane badanie genetyczne chorób nerwowo-mięśniowych. W dalszej przyszłości nad Oliwką wisi również widmo poważnej operacji rąk/obręczy barkowej. Z dnia na dzień obserwujemy poprawiający się stan naszej córeczki i jesteśmy z niej bardzo dumni. Jednakże, by Oliwia mogła się dalej rozwijać, potrzebna jest ciągła rehabilitacja, w związku z czym prosimy o pomoc!  Rodzice Oliwii, Maciej i Aleksandra.

9 016,00 zł ( 36,84% )
Brakuje: 15 453,00 zł
Pamela Łuczak - Bokła
7 dni do końca
Pamela Łuczak - Bokła , 33 lata

Choroba zawładnęła życiem Pameli! Pomóż!

Kiedyś myślałam, że borelioza to ból stawów, choroba, która odpowiednio leczona po trzech tygodniach nie zostawia po sobie śladu. Dopiero teraz wiem, w jak wielkim tkwiłam błędzie. Jak bardzo byłam nieświadoma tego, że ukąszenie kleszcza może zniszczyć życie. Przekonałam się o tym na własnej skórze.  Do niedawna byłam szczęśliwą, przyszłą mamą, cierpliwie wyczekującą narodzin swojego maleństwa. Gdy synek przyszedł na świat zdrowy, poczułam ogromną radość i ulgę. Niestety, nie trwały one długo. Już w trzeciej dobie po porodzie zaczęłam odczuwać silny ból między łopatkami, który pojawiał się raz na jakiś czas i znikał. Na samym początku myślałam, że to po prostu objawy przemęczenia, które wkrótce ustaną. Tak się jednak nie stało. Z miesiąca na miesiąc ból jedynie narastał, stając się w pewnym momencie nie do zniesienia. Rozpoczął się trudny etap badań i konsultacji w poszukiwaniu właściwej diagnozy. Niestety nikt nie potrafił jednoznacznie określić, co mi dolega.  Pół roku po porodzie ból sprawił, że przestałam normalnie funkcjonować. Czułam rozrywanie kości w odcinku piersiowym, wędrujący i kłujący ból nerwów. Żadne leki nie przynosiły ulgi. Chwilami czułam, jakby moje plecy płonęły ogniem. Kolejno dochodziły: palące ataki bólu, drętwienia oraz mrowienia rąk i nóg. Mijały kolejne dni, a ja przestawałam rozumieć co ktoś mówi, nie mogłam już nawet podnosić swojego ciała, ani wydobywać z siebie słów. „Co się z Tobą dzieje?" - pytali moi bliscy, szalenie martwiąc się o mój stan zdrowia. Po kolejnej wizycie na szpitalnym oddziale ratunkowym postanowiłam, że za wszelką cenę znajdę diagnozę i będę walczyć - dla siebie i swojej nowo powiększonej rodziny. Przeglądając liczne grupy społecznościowe, trafiam na osoby kierujące mnie w stronę boreliozy. Wykonałam wszystkie testy, aby sprawdzić, czy wyniki potwierdzają zakażenie. Jeden z nich rzeczywiście, okazał się dodatki. Od tamtej pory podejmuję leczenie metodą ILADS. Od wielu miesięcy przyjmuję antybiotyki, suplementy, probiotyki, a wszystko łączę z odpowiednią dietą i jak najzdrowszym trybem życia. Moje leczenie na ten moment jest skuteczne i idzie do przodu, ale wiem, że jeszcze długa droga przede mną. Jestem pełna motywacji i siły do walki, jednak potrzebuję na nią środków - w związku, z tym że w chwili obecnej nie jestem w stanie podjąć pracy, jest mi bardzo trudno ponosić wydatki rzędu nawet kilku tysięcy złotych miesięcznie. Wasze wsparcie usprawnia moje funkcjonowanie i daje szansę na powrót do normalnego życia, za co z całego serca dziękuję!  Pamela   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

10 078,00 zł ( 37,89% )
Brakuje: 16 518,00 zł