Proszę, pomóż mi❗️Ja tak bardzo boję się śmierci...
Mam na imię Rostek i mam 16 lat. Do niedawna miałem spokojne życie, niczym nieróżniące się od życia każdego nastolatka. Chodziłem do szkoły, jesienią planowałem rozpocząć technikum. Niestety kilka miesięcy temu w moim życiu coś zaczęło się zmieniać. Nie potrafiłem określić, co dokładnie. Szybciej się męczyłem, chudłem. Mama mówiła, że to przez stres w szkole i egzaminy, ale ja niespecjalnie się stresowałem. Myślałem jednak, że jestem młody i pewnie niedługo poczuję się lepiej. Mniej więcej na początku lipca popękały mi naczynka w oczach. Czułem się coraz gorzej. Niestety po kilku dniach dostałem gorączki. Mama podejrzewała, że to RSV, wirus. Najpierw leczyła mnie sama, ale kiedy zbliżał się weekend, a temperatura wciąż się utrzymywała pojechaliśmy do lekarza. Lekarka uspokoiła nas, że to pewnie przeziębienie, że leczymy się poprawnie i za kilka dni powinno wszystko minąć. W poniedziałek temperatura podwyższyła się jeszcze bardziej. Mama wezwała lekarza do domu. Przepisano mi antybiotyki, które brałem do piątku. Niestety, nie pomogły. W końcu zrobiono mi badania krwi… Wyniki były tragiczne. Wezwano nas do szpitala. Widziałem po minie mamy, że jest źle. Miała łzy w oczach. Wyglądała na przerażoną. Po chwili usiadła na brzegu łóżka i powiedziała mi, że jestem ciężko chory – mam białaczkę. Byłem w kompletnym szoku. Jak to? Przecież jestem młody! To niemożliwe, że umieram… Przez kilka dni czekaliśmy na jakiekolwiek informacje w szpitalu. Nie wiedziałem co się dzieje. W końcu mama podjęła decyzję o wylocie do Izraela. Tam miałem otrzymać najlepszą opiekę z możliwych. Do Izraela przylecieliśmy 30 lipca. Natychmiast została pobrana biopsja, przepisano antybiotyki, podano kroplówkę z trombocytami i przekierowano nas na oddział, gdzie jesteśmy nadal. Pierwszy cykl chemioterapii zaczął się 1 sierpnia i zakończył 12 dni później. Pojawiły się problemy. Leczenie było tak silne, że moje serce nie dawało rady. Lekarze musieli zmienić lek w chemii. Obecnie dochodzę do siebie i mam nadzieję, że wkrótce będę mógł rozpocząć kolejny cykl. Bardzo boję się, co mnie czeka. Czy leczenie zadziała? Czy wyzdrowieje i będę mógł wrócić do domu? Póki mam siłę chcę działać. Nie tak wyobrażałem sobie nastoletnie życie. Teraz wywróciło się ono do góry nogami, ale nie tak, jakbym chciał. Nie mogę planować i marzyć, bo odkąd dowiedziałem się, że jestem chory, jestem w szpitalu. Widzę, jak moja mama stara się być dzielna, ale wiem, że jest jej ciężko… Mnie też, ale nie chcę, by wiedziała. Przyjechaliśmy tu, by ratować moje życie. Choć czuję się okropnie i chciałbym, żeby to jak najszybciej się skończyło, wiem, że muszę przetrwać to leczenie. Chcę wyzdrowieć, chcę żyć. Proszę, pomóż mi. Terapia jest okropnie droga, nie mamy więcej pieniędzy. Bez niej nie mam żadnych szans. A ja tak bardzo boję się śmierci... Rostek