Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Filip Rudek
5 dni do końca
Filip Rudek , 7 lat

Chciałbym żyć bez strachu, bez cierpienia. Pomożesz?

Z całego serca dziękujemy za pomoc i wsparcie w poprzedniej zbiórce dla naszego synka. Niestety poza zakupem pompy insulinowej, na którą zbieraliśmy, każdego dnia dochodzą nam kolejne koszty związane z jego chorobą. Musimy ponownie prosić o Państwa pomoc... Wierzymy, że wasze ogromne serca raz jeszcze uśmiechną się do naszego Filipka... Poznaj naszą historię: Cukrzyca. Jedno słowo, które zmienia wszystko – zwyczaje, przyzwyczajenia, dietę, styl życia. Po uzyskaniu takiej diagnozy należy od razu podporządkować się warunkom, jakie stawia choroba. Każde zawahanie, każdy sprzeciw może okazać się tragiczny w skutkach... Nasz syn ma zaledwie 5 lat. Zdiagnozowano u niego cukrzycę typu I. Ze względu na wiek Filipek nie rozumie, czym jest jego choroba. Ciężko wytłumaczyć dziecku, że słodycze są zabronione, że musi co chwilę mierzyć poziom cukru, a ukłucia w paluszki są tylko i wyłącznie dla jego dobra. Jeszcze trudniej, że beztroskie dzieciństwo, którego doświadczają jego rówieśnicy, dla niego nie jest możliwe... Do zakupu pompy insulinowej, na którą zbieraliśmy w poprzedniej zbiórce, dochodzą koszty wkłuć, leków i dojazdów do szpitala na comiesięczne kontrole.  Dodatkowo musimy chodzić prywatnie do dietetyka, w celu tworzenia planu żywieniowego do przedszkola. Musimy zmienić synkowi całkowicie dietę, a to niestety obciąża nasz budżet domowy. Wszyscy musimy dostosować się do jego jadłospisu.  Filipek jest jeszcze dzieckiem i brak odpowiedniej kontroli doprowadzi do poważnych powikłań zdrowotnych. Choroba może zaatakować nerki, wzrok... nie możemy do tego dopuścić!  Próbujemy zrobić wszystko, by Filip pomimo choroby, mógł czerpać z życia pełnymi garściami. Jednak to nie jest takie proste, gdy każdego dnia stajemy do walki z przewlekłą chorobą. Chcielibyśmy w końcu przestać się bać, a nie żyć w ciągłym strachu o syna, który w każdej chwili może wylądować w szpitalu. Dlatego ponownie zwracamy się do Was, do ludzi o wielkich sercach. Wierzymy, że dzięki Wam nasz syn otrzyma to, co najważniejsze – życie bez strachu. Rodzice Filipka, Marta i Damian Rudek  

684 zł
Teresa Stankowska
5 dni do końca
Teresa Stankowska , 73 lata

Mamo, nigdy nie przestaniemy o Ciebie walczyć!

Teresa jest 72-letnią, emerytowaną nauczycielką historii, ale przede wszystkim naszą ukochaną babcią, wspaniałą mamą, żoną i przyjaciółką. Była niezwykle aktywną osobą, znaną wszystkim z zamiłowania do turystyki. Organizowała nie tylko wycieczki po kraju, ale też za granicą, z czego była znana wśród szkolnej młodzieży. Interesowały ją obce języki, stale łaknęła wiedzy i ciekawostek o otaczającym ją świecie.  Mimo, że dziś mama znalazła się w trudnej sytuacji zdrowotnej, dla nas zawsze pozostanie uśmiechniętą i ciepłą osobą, która zawsze służyła nam dobrą radą. Uczniowie kochali ją za empatię, zrozumienie i życzliwość. Poświęcała swój czas dla każdego, aby jak najlepiej wysłuchać i znaleźć możliwe drogi wsparcia. W wolnym czasie mama kochała prace w ogrodzie. Sprawiało jej to wiele radości i przynosiło chwile wytchnienia. Po przejściu na emeryturę nie zrezygnowała z wszystkich aktywności, wręcz przeciwnie, dokładała sobie kolejne zajęcia i cele. Mama uczęszczała na Uniwersytet Trzeciego Wieku, gdzie aktywnie udzielała się jako studentka.  5 stycznia 2023 roku to dzień, który zmienił nasze życie. Mama przeszła operację neurochirurgiczną odbarczenia krwiaka podtwardówkowego z kraniotomią. Przez sześć tygodni po operacji przebywała w śpiączce farmakologicznej z powodu utrzymującego się obrzęku mózgu. Początkowe rokowania były straszne! Lekarze nie dawali większych nadziei na to, że mama wróci do sprawności, ale przez kolejne tygodnie, dzięki intensywnej rehabilitacji i wielogodzinnej opiece, stan mamy znacznie się poprawił. Mama zaczęła otwierać oczy i nas poznawać. Rozpoczęliśmy starania o intensywną rehabilitację ruchową i logopedyczną. Oprócz towarzyszącej afazji i dysfagii, mama zmaga się z niedowładem kończyn prawostronnych i spastycznością w rękach i nogach. Ze względu na niską punktację (4 punkty w skali Glasgow) mama nie została zakwalifikowana na Oddział Rehabilitacji Neurologicznej oraz Program Wybudzeń „Budzik”. Obecny stan mamy pozostawia do wyboru jedynie rehabilitację w ośrodku prywatnym. Od połowy marca mama przebywa w poznańskim ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie każdego dnia walczy o powrót funkcji poznawczych i ruchowych. Dzisiaj toczy się walka o każdą złotówkę, abyśmy mogli pomóc naszej ukochanej, niezastąpionej osobie. Tak, jak mama, która całe życie walczyła i stała murem za rodziną, tak teraz my walczymy o nią z całych sił i bardzo prosimy Was o wsparcie! Rodzina

21 735,00 zł ( 13,62% )
Brakuje: 137 840,00 zł
Daniel Gogoliński
5 dni do końca
Daniel Gogoliński , 40 lat

TRAGEDIA na drodze❗️Tata trójki dzieci walczy o życie❗️

Pamiętam ten dzień, tę chwilę, gdy serce biło jak szalone, a oczy niemal natychmiast napełniły się łzami. Pamiętam telefon, słowa lekarza, po których nie mogłam się otrząsnąć – “Pani mąż miał wypadek. Jego stan jest poważny. Zabieramy go do szpitala”. Czułam, jakbym w jednym momencie straciła wszystko. To był 1 maja. Upragniony czas przez wielu z nas. Daniel pojechał na przejażdżkę motocyklem, z której jak dotąd nie wrócił do domu. Nie wiemy, co dokładnie spowodowało, że stracił panowanie. Wiemy, że zderzył się czołowo z nadjeżdżającym samochodem i cudem przeżył. Z dnia na dzień jego stan się pogarszał. Lekarze robili wszystko, co w ich mocy. Pierwsze noce były kluczowe, usłyszałam – “Proszę być gotowym, że to może być ostatnia noc męża. Proszę się z nim pożegnać.” Moje serce rozpadło się na milion kawałków. Nie mogłam uwierzyć, że na moich oczach rozgrywa się taka tragedia. Obok w sali leżał mój ukochany mąż, tata trójki dzieci, który walczy o życie.  Prosiłam, by nas nie zostawiał. Prosiłam, by walczył z całych sił. W domu czekają na niego nasze dzieci. Udało się. Po kilku dniach lekarze wybudzili go ze śpiączki. Przeżył. Jednak w wyniku wypadku Daniel doznał wielu rozległych obrażeń m.in. złamania miednicy, nosa, szczęki, obu rąk, nogi, żeber i kręgosłupa. Przeszedł wiele skomplikowanych operacji. Mają one pomóc przygotować go na długą i kosztowną rehabilitację. Daniel, to człowiek, który zawsze gotowy był do pomocy. Lubi ćwiczyć, kocha motoryzacje. Uwielbia spędzać czas z nami i miał wiele planów na nasze wspólne wyjazdy. Wierzymy, że Daniel do nas wróci, to silny i mądry chłopak!   Z utęsknieniem czekamy na niego w domu razem z naszymi dziećmi – 12-letnim niepełnosprawnym Robertem, z 10-letnim Filipkiem i z małą 2-letnią Hanią. Przed mężem jeszcze długa droga. Przez liczne złamania nie może się poruszać. Jest osobą leżącą. Czekają go jeszcze dodatkowe operacje. Po zakończonym leczeniu będzie potrzebował specjalistycznej rehabilitacji. Niestety już teraz wiemy, że jej koszty są na tyle duże, że sami nie będziemy w stanie ich pokryć z własnej kieszeni, dlatego potrzebujemy Waszej pomocy! Bez Was, nasze marzenia o powrocie do zdrowia mojego ukochanego męża i wspaniałego tatusia nie mają szans się spełnić... Żona Małgorzata wraz z dziećmi

51 085,00 zł ( 31,14% )
Brakuje: 112 958,00 zł
Adaś Dudek
5 dni do końca
Adaś Dudek , 7 lat

Niepełnosprawność go nie pokona! Pomagamy Adasiowi!

Mój syn, Adaś, jest słodkim urwisem. Pięciolatkiem, który wie, czego chce. Niestety na jego drodze stanęła niepełnosprawność sprzężona i inne problemy zdrowotne. Potrzebuje nie tylko nas, rodziców, ale też wszystkich Was! Adaś nie przyszedł na świat sam, ma brata bliźniaka, Wojtusia. Ciąża z moimi chłopcami była zagrożona, odbyły się dwie operacje ratujące życie chłopców, aż w końcu doszło do przedwczesnego porodu w 30. tygodniu ciąży. Od samego początku życie Adasia i Wojtusia to walka o życie i zdrowie. Wojtuś po około dwóch latach rehabilitacji jest zdrowym, mądrym i wesołym chłopcem. Natomiast Adaś walczy do dzisiaj... Mój synek ma mózgowe porażenie dziecięce, zmiany w mózgu spowodowane wylewami IV stopnia zaraz po porodzie, silny niedosłuch (implant słuchowy w jednym uchu, aparat w drugim), mocną nietolerancję pokarmową, dodatkowo jest karmiony dojelitowo przez PEG'a. Niestety, ostatnio zdiagnozowano u niego jeszcze padaczkę. Od początku swojego krótkiego życia przeszedł trzy operacje, a kolejna na niego czeka... Przez swoje schorzenia Adaś ma problemy z poruszaniem się, jedzeniem, komunikacją i porozumiewaniem się z nami, przez co bywa sfrustrowany i miewa zachowania autoagresywne. Ma zmienne napięcie mięśniowe, jedną nogę lekko spastyczną, problemy natury integracji sensorycznej i emocjonalnej. Jest niesamodzielny i mocno opóźniony psychomotorycznie. Dodatkowo często bywa nadpobudliwy. Ma także podejrzenie autyzmu. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze problemy ze wzrokiem! Dużo jak na jednego, małego chłopca... Mimo wszystkich problemów mój kochany synek jest bardzo odważny, wesoły i kochany. Nic i nikt go nie powstrzyma! Dzielnie ćwiczy i powoli osiąga kolejne cele w swojej terapii. Jestem z niego taka dumna! W związku ze swoim stanem zdrowia Adaś potrzebuje wielu godzin terapii tygodniowo oraz kilku turnusów rehabilitacyjnych rocznie (koszt jednego, dwutygodniowego, to około 9600 zł), jak również pomocy wielu specjalistów i lekarzy, z którymi współpracujemy głównie prywatnie. Raz do roku wymieniamy też Adasiowi specjalistyczne sprzęty, które również są bardzo drogie (pionizator, wózek inwalidzki, siedzisko, ortezy tułowia i stóp, wyposażenie do domowej terapii SI i logopedycznej, itd.). Dojazdy na rehabilitację i turnusy też nas sporo kosztują, nie mówiąc o wydatkach dodatkowych, jak specjalistyczne mleko, pieluchy, opłacenie ubezpieczenia implantu słuchowego (960 zł)...  Wspominałam też, że Wojtuś już jest zdrowy, ale od roku zaczął ponownie uczęszczać na różne terapie. Ale teraz najpilniejsze jest ponowne przeprowadzenie pogłębionej diagnostyki zapalenia jelit i alergologii pokarmowej Adasia, ustalenie prawidłowej diety, leczenia i suplementacji (ok. 9000 zł). Przez rosnące koszty i inne problemy finansowe musimy prosić Was o pomoc! Adaś otrzymuje pomoc od wielu osób, znajomych i nieznajomych, rodziny i przyjaciół. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni! Mam nadzieję, że zechcesz dołączyć do grona tych wspaniałych ludzi, dla których los mojego dzielnego chłopca nie jest obojętny!  Marta, mama ➡️ Facebook

4 448 zł
Sara Lewenczik
5 dni do końca
Sara Lewenczik , 9 lat

Jej ciało to jedna wielka rana❗️POMOCY❗️

Zmiany skórne powodują nieznośny, przewlekły ból, przez co Sara nie jest w stanie normalnie funkcjonować w ciągu dnia, a w nocy nie może spać. Nie może cieszyć się życiem dziecka, jak robią to jej rówieśnicy. Przez to jest zalękniona i zamknięta w sobie. Nasza córeczka ma 6 lat. Jest pełną życia, ciekawą świata dziewczynką, która choruje na atopowe zapalenie skóry. Niestety, dotychczasowe leczenie wieloma metodami nie przyniosło żadnych rezultatów… Jedynym sposobem, by ulżyć jej w cierpieniu, jest kuracja lekiem, który jest w stanie zahamować rozwój choroby i złagodzić jej skutki! Sara ma szansę wyglądać zdrowo. Niestety, miesięczna dawka kuracji kosztuje około 6 800 złotych! Sami nie jesteśmy w stanie sprostać tak znacznym, comiesięcznym wydatkom. Dlatego prosimy o pomoc. Liczy się każda złotówka, by pomóc Sarze odzyskać radość z życia! Rodzice Sary

3 744,00 zł ( 1,75% )
Brakuje: 209 022,00 zł
Kamila Karowska
5 dni do końca
Kamila Karowska , 38 lat

Ile nawrotów choroby można znieść? Proszę, pomóż!

Jestem szczęśliwą żoną i mamą dwójki wspaniałych dzieci. Jesteśmy kochającą, czteroosobową rodziną. To dla nich staram się być silna, w obliczu moich problemów zdrowotnych, które pojawiły się tuż po narodzinach mojego synka… Synuś urodził się w wyniku cesarskiego cięcia. Rok po jego przyjściu na świat, w 2010 roku, zauważyłam guzek wystający z blizny pooperacyjnej. Podejrzewałam, że to może być przepuklina, ale jestem osobą, która bardzo dba o swoje zdrowie, więc musiałam to sprawdzić. Udałam się na wizytę do ginekologa. Nie spodziewałam się tego, co tam usłyszę… Zdiagnozowano u mnie endometriozę umiejscowioną w powłokach brzusznych. To był dla mnie szok. Chodziłam regularnie na kontrolę do ginekologa. Niestety tę chorobę bardzo ciężko zlokalizować i zdiagnozować. Musiałam przejść wymagającą operację i intensywne leczenie farmakologiczne. Było niezwykle ciężko, ale miałam nadzieję, że ból już nie wróci i na jednej operacji się skończy. Kiedy myślałam, że wszystko idzie już w dobrym kierunku, po trzech latach choroba wróciła… Niestety musiałam przejść kolejną operację. Od tamtego czasu byłam pod stałą obserwacją lekarzy. Liczyłam, że tym razem wrócę do zdrowia.  Jednak nadzieja ponownie zgasła… W 2022 roku choroba się zaostrzyła, miałam mnóstwo nieprzyjemnych dolegliwości. Bardzo uciążliwe, silne bóle… to tylko jeden z wielu objawów. Lekarz skierował mnie na rezonans magnetyczny, który wykazał, że mam masywne zrosty i torbiel na jajniku. ZNOWU konieczna była operacja! Nie miałam już sił, a to jeszcze nie był koniec. Przeszłam operację usunięcia zrostów i jajnika z jajowodem. Po wizytach kontrolnych i przeprowadzonej kolonoskopii okazało się, że mam endometriozę na jelicie grubym w części esicy i odbytnicy!  Bardzo boję się o swoje zdrowie. Wiem, że mam dla kogo walczyć, ale lawina spadających na mnie diagnoz i złych informacji sprawia, że opadam z sił. Nadzieja, że będzie dobrze, która tli się po każdej operacji, gaśnie za każdym razem wraz z kolejną druzgocącą informacją… Muszę przejść kolejny zabieg, który jest bardzo wymagający i niezwykle kosztowny – opiewa na kwotę 45 tysięcy złotych… Wycena dotyczy operacji i pobytu w szpitalu bez powikłań. Gdyby pojawiły się jakieś komplikacje – koszty wzrastają… Operacja będzie bardzo trudna. Będę na stole operacyjnym przez 5 godzin, lekarze muszą wyciąć kawałek jelita z endometriozą. Jest bardzo duże ryzyko powikłań… Niestety muszę poddać się zabiegowi jak najszybciej, ponieważ grozi mi niedrożność jelit i przerzuty endometriozy na inne narządy. Bardzo proszę o pomoc. Nie jesteśmy w stanie sami pokryć kosztów operacji i leczenia. Chciałabym szczęśliwie żyć wraz z moimi ukochanymi dziećmi i mężem. Poznać od nowa życie bez bólu, bez strachu o swoje zdrowie… Od kilku lat to uczucie jest mi obce. Wierzę, że nie przejdziecie obok mnie obojętnie. Kamila    

35 261,00 zł ( 73,65% )
Brakuje: 12 612,00 zł
Wojtuś Winiarski
5 dni do końca
Wojtuś Winiarski , 4 latka

Pomóż Wojtusiowi usiąść, postawić pierwszy krok, szczęśliwie żyć...

Dzień narodzin naszego synka był najszczęśliwszym dniem w naszym życiu. Wojtuś otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Nie spodziewaliśmy się, że niebawem nasze szczęście pryśnie jak bańka mydlana. Do 3. miesiąca życia rozwój Wojtusia przebiegał prawidłowo. Jednak podczas wizyty kontrolnej lekarz poinformował nas o swoich obawach. Zauważył bowiem, że synek jest opóźniony psychoruchowo i skierował nas na pilną rehabilitację.  To, co usłyszeliśmy później, wywróciło nasz świat do góry nogami… Okazało się, że syn cierpi na sprzężoną niepełnosprawność – ruchową i intelektualną. Ma niedowład wiotki 4 – kończynowy, opóźnienie rozwoju psychoruchowego, wodonercze, nie mówi… Jest pod stałą opieką wielu specjalistów.  Niestety po przeprowadzonych badaniach stwierdzono u naszego Wojtusia agenezję ciała modzelowatego. To wada rozwojowa ośrodkowego układu nerwowego, która polega na nieprawidłowym połączeniu między prawą i lewą stroną mózgu dziecka Wojtuś obecnie ma prawie 3 lata. Jest dzieckiem leżącym. Często zabieramy go na różne specjalistyczne badania urologiczne oraz metaboliczne, ponieważ słabo przybiera na wadze. Ze względu na znacznie obniżone napięcie mięśni w jamie ustnej, karmiony jest rozdrobnionym oraz płynnym pokarmem.  Mimo swoich problemów synek jest bardzo pogodnym chłopcem i ciągle się uśmiecha. Jest bardzo towarzyski i próbuje złapać kontakt z innymi dziećmi z rodziny. Nie potrafi się z nimi porozumieć, ale uśmiecha się, gdy jest w ich towarzystwie. To daje nam jeszcze większą motywację i siłę do walki o jego zdrowie. Wiemy, że nie możemy się poddać! Przez cały czas walczymy o jego zdrowie, sprawność i lepszą przyszłość. Codziennie uczęszczamy na rehabilitację, która na szczęście przynosi efekty. Wojtuś samodzielnie nie siedzi, ale przypięty w foteliku – już tak. Ma pionizator i inne sprzęty, które ułatwiają mu funkcjonowanie. Jest nam ciężko, ale nie przestajemy walczyć. Aby usprawnić codzienne funkcjonowanie Wojtka, potrzebna jest dalsza intensywna rehabilitacja oraz specjalistyczny sprzęt ortopedyczny. Wszelkie zabiegi, lekarstwa oraz turnusy rehabilitacyjne wspomagające jego rozwój są bardzo drogie. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego opłacić sami, ja – jako mama, nie mogę podjąć pracy, ponieważ Wojtuś potrzebuje całodobowej opieki. Dlatego zwracamy się z prośbą do Państwa, wesprzyjcie nas w walce o nasze ukochane dziecko.  Rodzice

2 294 zł
Mikołaj Boroń
5 dni do końca
Mikołaj Boroń , 9 lat

By autyzm nie zamknął Mikołaja w niedostępnym świecie... Pomóżmy!

Mój synek Mikołaj miał zaledwie 1,5 roku, gdy zdiagnozowano u niego autyzm dziecięcy. Od tamtego czasu walczymy o to, by mógł się jak najlepiej rozwijać i by w przyszłości mógł być samodzielny. Obecnie Mikołaj ma m.in. problemy z mową i pamięcią. Do wszystkiego dochodzą jeszcze zaburzenia koncentracji. Tylko systematyczna terapia jest w stanie poprawić funkcjonowanie synka, ale wiąże się ona z kosztami, które znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe.  Bardzo proszę o pomoc w zebraniu środków na systematyczną terapię pod okiem specjalistów oraz udział w turnusach rehabilitacyjnych, dzięki którym Mikołaj otrzyma szansę na zawalczenie o dalsze postępy. Nie możemy dopuścić do tego, by autyzm zamknął Mikołaja w niedostępnym dla nikogo świecie... Robię wszystko, co w mojej mocy, aby wesprzeć Mikołaja w tej wymagającej drodze, ale koszty dalszej terapii pod okiem specjalistów są ogromne. Będziemy wdzięczni za każde okazane wsparcie!  Agnieszka, mama

1 754 zł
Wiktor i Wiktoria Andalukiewicz
5 dni do końca
Wiktor i Wiktoria Andalukiewicz , 14 lat

Mama walczy z nowotworem, a dzieci potrzebują intensywnego leczenia!

Nie mogę się pogodzić z tym, że z żywiołowej mamy stałam się taką, która potrzebuje pomocy… a przecież to moje dzieci najbardziej jej potrzebują! Od października 2021 roku walczę z nowotworem, który nie chce odpuścić. Planowałam leczenie dla dzieci, a okazało się, że mój organizm odmawia posłuszeństwa. Przez ten przestój, przez tego przeklętego chłoniaka nie mogę skupić się na leczeniu Wiktorii i Wiktora. Synek miał mieć skorygowane stopy… Przez pandemię do tego nie doszło. U Wiktorii doszedł problem hematologiczny. Wyniki badań pokażą, czy mamy do czynienia z chorobą. Przez to, że niemalże cały czas jestem w szpitalu, Wika musiała przejąć dużą część obowiązków domowych, a przecież ma oprócz tego szkołę, sprawdziany…  Wiktor zaledwie 2 razy w tygodniu ma zapewnioną rehabilitację w szkole. To jest kropla w morzu potrzeb. Zbiórkę założyłam, by zebrać pieniądze na turnus rehabilitacyjny dla dzieci. Bardzo proszę o pomoc! Poznaj naszą historię: Wiktoria urodziła się w kwietniu 2007 roku i każdego dnia zmaga się z astmą oskrzelową, atopowym zapaleniem skóry, refluksem przełyku oraz skoliozą. Niespełna 3 lata po Wiktorii, na świat przyszedł mój syn, którego niestety los również nie potraktował łaskawie… Wiktorek urodził się z rozszczepem kręgosłupa, czego konsekwencją jest poruszanie się na wózku inwalidzkim. W swoich pierwszych dniach przeszedł operację ratującą życie, a w późniejszym czasie kilka następnych, w tym niezwykle skomplikowaną operację stóp. Teraz Wiktor musi być włączony w program intensywnej rehabilitacji. Potrzebuje kosztownego sprzętu ortopedycznego, takiego jak ortezy, które umożliwią pionizację, a także wózka inwalidzkiego. Wielospecjalistyczne leczenie moich dzieci nigdy nie było dla mnie na wyciągnięcie ręki. Bez pomocy innych, nie byłabym w stanie zapewnić Wiktorii i Wiktorowi odpowiedniej opieki specjalistów. Na domiar złego, okazało się, że moim wrogiem – poza chorobą dzieci – stał się chłoniak Hodgkina, ze względu na co sama wymagam kompleksowej opieki onkologicznej. Obecnie przechodzę chemioterapie. Każdy dzień naszej rodziny składa się z wielokierunkowej terapii, która jest naszą nadzieją na lepsze jutro. Z Twoją pomocą, będzie nam o wiele łatwiej stawiać kolejne kroki na drodze po zdrowie. Iwona, mama Wiktorii i Wiktora

2 331,00 zł ( 20,14% )
Brakuje: 9 242,00 zł