Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dorota Sarzyńska
4 dni do końca
Dorota Sarzyńska , 58 lat

Dorota silniejsza niż udar! Pomóż odzyskać dawne życie!

W listopadzie 2021 roku życie naszej mamy Doroty zmieniło się o 180 stopni. Nie byliśmy na to gotowi. Cały czas nie możemy uwierzyć w to, co się wydarzyło. W wyniku udaru krwotocznego mama trafiła do szpitala, walcząc o życie. Badania wykazały obecność krwiaka śródmózgowego. Ta informacja wstrząsnęła naszym całym światem. Operacja musiała zaczekać ze względu na obrzęk mózgu. Mama została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną, a zabieg został przeprowadzony 8 grudnia. Trwała 8 godzin, które dłużyły się w nieskończoność. Strach o życie najbliższej osoby to jedno z najtrudniejszych uczuć. Cały czas walczymy o powrót do sprawności. Mama ma niedowład prawej strony ciała, zaburzenia połykania i afazję. Uczy się mówić, pisać, chodzić, żyć jak dawniej. Mama po 7 miesiącach walki w końcu wróciła do domu. Rehabilitacja prowadzona jest prywatnie u Reh-Mart Pracownia Rehabilitacyjna kontynuacja leczenia jest poza naszymi możliwościami finansowymi. Dodatkowo potrzebujemy sprzęty medyczne wspierające powrót do zdrowia naszej kochanej mamy. Mama się nie poddaje, jest bardzo silna. Ćwiczenia dają ogromne postępy, dlatego zależy nam, żeby rehabilitacja była kontynuowana. Bez pomocy ludzi dobrej woli nie będzie to możliwe. Każdego dnia obserwujemy jej trudną walkę. Każdego dnia wspominamy czas, w którym mama była zdrowa, pełna sił i chęci do działania. Bliscy Doroty

24 091 zł
Waldemar Tomasiuk
4 dni do końca
Waldemar Tomasiuk , 66 lat

Wraz z nowotworem doświadczyłem potężnej zmiany w życiu!

Przez większość zawodowego życia byłem szefem kuchni na statku. Lubiłem to co robię i nie narzekałem na warunki. Miałem rodzinę, mieszkanie, działkę… Z dniem diagnozy wszystko zaczęło znikać. Mój stan się pogarszał. Na leczenie wydałem oszczędności, sprzedałem mieszkanie i ostatecznie zostałem całkiem sam. Mogłoby się wydawać, że choroba wszystko mi zabrała… Z materialnych rzeczy tak, pozbawiła mnie wszystkiego. Ale dzisiaj już wiem, że mam o wiele więcej!  Diagnoza, jaką jest nowotwór wydaje się być wyrokiem. Rzeczywiście, nie jest łatwo uświadomić sobie, że jest w Tobie śmiertelne zagrożenie. Nie pomaga też fakt braku możliwości skutecznego leczenia… Stajesz wtedy przed wyborem — walczyć czy się poddać. Wybrałem walkę, chociaż niełatwą!  Rak prostaty, z którym toczę bój od paru lat w klinice w Niemczech, pozbawił mnie pracy, osłabił i pochłonął wszystkie moje oszczędności. Szukałem najlepszej drogi ratowania mojego życia. Wszystko było na tyle kosztowne, że sprzedałem dorobek życia i zostałem sam. Prawie trzy lata temu lekarz urolog dawał mi parę miesięcy życia. Aktualnie, leczę się onkologicznie i często bywam u specjalistów. Dodatkowo podjąłem się terapii alternatywnej za granicą. Odbywa się ona w cyklach 2 i 4-miesięcznych. Leczenie przyniosło pożądane efekty, poprawiając moją kondycję i zmniejszając postęp choroby. Żyję i walczę do dziś! Wierzę, że wiele dobrego jeszcze przede mną! Niestety po wynikach najnowszych badań wiemy, że zmiany nadal są i zawsze istnieje zagrożenie, że urosną… Coraz częściej ból sprawia, że coraz trudniej mi się poruszać. Wydałem już wszystkie oszczędności na leki i rehabilitację... Co dalej?  Zwracam się do wszystkich o pięknych sercach, z prośbą o wsparcie finansowe. Dziękuję znajomym i nieznajomym za każdą podarowaną złotówkę. Dla mnie to nie tylko pieniądze. To najcenniejszy dar — dar kolejnych dni życia.  Waldemar

6 605,00 zł ( 3,77% )
Brakuje: 168 305,00 zł
Pawełek Potasiak
4 dni do końca
Pawełek Potasiak , 5 lat

Świat widziany przez mgłę autyzmu... Pomóż Pawełkowi!

Pawełek urodził się 1 maja 2019 roku w Łodzi. Wszystko było dobrze, a co najważniejsze, był zdrowy. Mogłam w pełni cieszyć się macierzyństwem, szczęśliwe przeżywać wszystkie chwile z synem. Był to cudowny czas, za którym tak bardzo tęsknię. Tęsknie, ponieważ dziś nasza codzienność wygląda zupełnie inaczej... Gdy Pawełkowi zbliżały się dwa latka i poszedł do żłobka, panie zaobserwowały, że coś złego dzieje się z jego rozwojem. Unikał kontaktu z dziećmi, nie interesował się zabawkami, żył jakby zamknięty w swoim świecie. W domu nie reagował na czytanie bajek, jego zabawy były dziwne, np. bieganie w kółko i po schodach, trzaskanie szafkami. Paweł do dziś nic nie mówi. W sierpniu zeszłego roku, po licznych badaniach i konsultacjach, lekarze powiedzieli, że podejrzewają autyzm. Początkowo nie wiedziałam, co robić. Spadło to na nas tak nagle, tak niespodziewanie! Z trudem udało mi się opanować emocje i targający strach o przyszłość dziecka. Jeździliśmy do Łodzi na badania. Ostateczna diagnoza zapadła w styczniu tego roku. Syn szybko rozpoczął terapię i rehabilitację. Są to ogromne koszty, więc zwracam się z ogromną prośbą o pomoc. Każda podarowana złotówka podaruje Pawłowi szansę na lepszy rozwój i dobrą przyszłość. Dziękuję, że wspierasz mnie w tej trudnej walce o jego samodzielność! Mama Pawełka

2 240 zł
Klaudia Baraniok
4 dni do końca
Klaudia Baraniok , 30 lat

Operacja serca skończyła się tragedią❗️Pomóż Klaudii walczyć o każdy dzień!

20 lat temu przeżyliśmy najbardziej dramatyczne chwile w naszym życiu... Klaudia trafiła na stół operacyjny. Jej chore serce musiało być operowane, w przeciwnym razie mogłoby przestać bić... Jako matka umierałam wtedy ze strachu. Nie wiedziałam, że nasz koszmar dopiero się zaczyna...  Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepszego życia. Ja również wymarzyłam sobie takie dla Klaudii, niestety, los miał wobec niej inne plany... Od pierwszych chwili życie mojej córeczki to nieustanne wyzwanie. Nie wie, jak to jest wieść normalne życie, jak to jest być zdrowym człowiekiem. Klaudia urodziła się z wadą serca. Ma nadzastawkowe zwężenie tętnicy płucnej i aorty. Kiedy się o tym dowiedziałam, byłam zrozpaczona... Okazało się, że moja córeczka potrzebuje operacji, aby dalej żyć. Wizja ciężkiej choroby położyła się cieniem na naszej codzienności... Pierwszą operację Klaudia przeszła w wieku trzech lat. Wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Niestety, wada serca jest nieprzewidywalna... Chore serce znów zaczęło niedomagać. Gdy Klaudia miała 6 lat, okazało się, że jej stan jest tak zły, że musi przejść kolejną operację... Bałam się, ale miałam nadzieję, że córeczka z tego wyjdzie. Niestety tak się nie stało. Klaudii przyszło zawalczyć o życie. Nigdy nie zapomnę strachu, jaki mi wtedy towarzyszył. Kiedy miałam nadzieję, że to już koniec, że wszystko, co najgorsze za nami, rzeczywistość okazała się zupełnie odwrotna. Dowiedziałam się, że moja córka nie wyzdrowieje. Że do końca życia będzie walczyć z niepełnosprawnościami. Serce Klaudii zostało uratowane, ale moje pękło na zawsze... Operacje kardiologiczne obciążone są ogromnym ryzykiem... Mogą się nie udać, mogą zakończyć szeregiem powikłań, w tym nawet śmiercią. Niestety moja córeczka miała ogromnego pecha... Po operacji stan Klaudii zaczął się pogarszać...  Pojawił się zator, doszło do niedotlenienia mózgu. Klaudia przeżyła, ale jej centralny układ nerwowy został uszkodzony. Dokładnie zniszczony został układ pozapiramidowy, który odpowiada za ruchy mimowolne... Efektem tych ciężkich przeżyć, z którym zmaga się do dziś, jest pląsawica. Klaudia nie ma władzy nad ciałem, mimowolne ruchy, nad którymi nie jest w stanie zapanować, utrudniają jej wykonanie większości czynności... Ma zaburzoną koordynację wzrokowo-ruchową, a także problemy z pamięcią.  Klaudia jest rehabilitowana już ponad 20 lat. O wszystko, co zdrowym ludziom przychodzi bez wysiłku, ona musi walczyć... Osiągnęłyśmy już naprawdę dużo, zaczęła chodzić, mówić, połykać. Walczymy o namiastkę samodzielności i normalności. Pragnę cały czas kontynuować rehabilitację, niestety jej koszty są coraz wyższe. Dlatego z całego serca proszę o pomoc. Moim marzeniem jest samodzielność córki, nie mogę pozwolić, by rozwój się zatrzymał, lub co gorsza, nastąpił regres.  Halina, mama Klaudii

12 200 zł
Błażej Dębski
4 dni do końca
Błażej Dębski , 27 lat

25 lat i przeszczep serca - Błażej chce żyć dla swoich malutkich dzieci❗️Ratujmy go!

Błażej ma 25 lat, jest tatą dwójki małych dzieci... Całe życie powinno być przed nim! Tymczasem trwa dramatyczna walka o to, by w ogóle trwało! Jeszcze 2 lata temu Błażej był okazem zdrowia... Wirusowe zapalenie mięśnia sercowego sprawiło, że dzisiaj ratunkiem jest tylko przeszczep... Prosimy o pomoc, to życie nie może się tak skończyć... "Mam na imię Błażej, mam 25 lat. Wydawało się, że jestem w wieku, w którym powinien być okazem zdrowia. Tymczasem dramatyczne wydarzenia spowodowały, że nie mogę nawet nosić zakupów czy wejść po schodach na pierwsze piętro... Moje serce zatrzymało się już trzy razy. Trzy razy mnie reanimowano... Ze zdrowego człowieka stałem się osobą o niewydolnym sercu, czekającą na przeszczep. Inaczej nie będę żył... Pod koniec roku 2020 zachorowałem. Na początku wydawało się, że to nic poważnego... Niestety mój stan nagle się pogorszył. Trafiłem na SOR, skąd odesłano mnie z kwitkiem - był środek pandemii, uznano mnie za kolejnego pacjenta z koronawirusem... Byłem tak słaby, że przewracałem się, dusiłem, brakowało mu tchu. Kolejny szpital... Mój stan był taki, że musiano mnie ratować - powiedziano, że jakby trafił tu parę dni później, to już bym nie żył... Okazało się, że mam wirusowe zapalenie mięśnia sercowego. Jego efektem jest przewlekła niewydolność serca... Mam też kardiomopatię rozstrzeniową oraz ciężką niedomykalność zastawki mitralnej i trójdzielnej. To był szok... Przeszedłem operację wszczepienia kardiowertera - defibrylatora w profilaktyce nagłej śmierci sercowej... To urządzenie, które działa, gdy serce przestaje pracować - pobudza je do pracy. Każdy kolejny pobyt w szpitalu, każda kolejna rozmowa z lekarzem nie przynosiła dobrych informacji. Mam 25 lat, a moje serce jest na wykończeniu... Bez przeszczepu umrę. Wysiłek jest dla mnie zabójczy... Nie mogę się przemęczać, o pracy na tę chwilę nie ma mowy. Mam dopiero 25 lat, całe życie powinno być jeszcze przede mną... Mam dwoje małych dzieci - syn ma niecałe 3 latka, córeczka jest o rok młodsza. Chciałbym uczestniczyć w ich życiu i być zdrowy dla nich, aby mogły liczyć na zdrowego tatę... Chcę żyć, by mogły mnie pamiętać. Jestem pod opieką szpitala we Wrocławiu, moim lekarzem prowadzącym jest profesor Zakliczyński. Za mną już pierwsza kwalifikacja do przeszczepu serca, kolejna odbędzie się w czerwcu. Mam wydane orzeczenie o niepełnosprawności - umiarkowane oraz całkowitą niezdolność do pracy. Jestem dorosłym człowiekiem, a mogę liczyć jedynie na wsparcie rodziców... Jestem od nich całkowicie zależny. Jestem na utrzymaniu mamy, mieszkam z nią w wynajmowanym mieszkaniu, pomaga mi też tata. Jest nam bardzo ciężko. Nie mam żadnych środków na życie... Koszt samych leków to niemal 600 złotych miesięcznie! Czekam na stwierdzenia orzeczenia o niepełnosprawności.... Wierzę, że przeszczep będzie dla mnie początkiem nowego życia, aby jednak tak się stało, muszę go doczekać. Proszę o pomoc, bym wciąż mógł żyć..."

11 326 zł
Tomasz Jaruga
4 dni do końca
Tomasz Jaruga , 5 lat

Przyszłość Tomka jest w naszych rękach! Pomóż nam wesprzeć rozwój synka!

Tomuś do 18 miesiąca życia rozwijaj się prawidłowo. Od urodzenia był spokojny, potrafił dłużej zajmować się jedną zabawką. Nikt z nas nie spodziewał się, że mogą to być pierwsze objawy problemów, z jakimi nasz syn zmaga się teraz każdego dnia.  Nasz synek w tym roku skończy 3-latka. Jego rozwój różni się od rozwoju jego rówieśników. Autyzm – z takim zaburzeniem przyszło nam się zmierzyć. Zabierającym mu radość z dzieciństwa, utrudniającym codzienne funkcjonowanie. Mimo to jest niezwykłym chłopcem, który codziennie dzielnie walczy ze swoimi niepełnosprawnościami. Tomek ma głębokie zaburzenia integracji sensorycznej. Do dziś nie mówi, nie wskazuje przedmiotów, jest zupełnie niesamodzielny. Pomimo opóźnienia rozwoju robi powoli postępy, które niezwykle cieszą. Specjaliści mówią, że jest bardzo spokojnym dzieckiem, choć potrzebującym dużo ruchu. Zmaga się z niskim napięciem mięśniowym, astygmatyzmem i nadwzrocznością. Nosi okulary od kiedy skończył 4 miesiące.  Każdego dnia uczymy się funkcjonować razem. Tomek to dobry obserwator. Prowadzi za rękę do kuchni gdy jest głodny, do swojego pokoju gdy czuje zmęczenie i chce spać. Nadal skupia się długo na jednym przedmiocie podczas zabaw. W tym momencie najbardziej zależy nam na rozwoju mowy. By w końcu usłyszeć upragnione słowa mama i tata.  Autyzm to diagnoza, z której nie da się wyleczyć. Raz stwierdzona zostaje już z człowiekiem do końca życia. Zaburzenie zamyka we własnym świecie, powoduje niezwykłe trudności z przystosowaniem w normalnym życiu. Chcielibyśmy jak najbardziej pomóc naszemu synkowi, jednak sprzęty rehabilitacyjne jak i sama terapia przerażają swoją ceną. Prosimy, pomóż nam zapewnić dziecku dobrą przyszłość.  Rodzice Tomka

14 426 zł
Jakub Mysak
4 dni do końca
Jakub Mysak , 19 lat

Pomóż zamienić łzy smutku w łzy radości! Walczymy o sprawność Kuby!

Nie jest łatwo być mamą chorego dziecka. Znacznie trudniej jest zrozumieć, dlaczego taki los spotyka tych, którzy najmniej na to zasługują – bezbronne i niewinne dzieci. Tak bardzo chciałam uchronić mojego syna przed potwornymi dolegliwościami. Przed niepełnosprawnością, powracającym bólem, łzami i strachem przed kolejnym dniem. Niestety bezlitosna choroba to coś, z czym ciężko jest walczyć… Jedyną szansą na zmniejszenie cierpienia Jakuba jest kosztowne leczenie i intensywna rehabilitacja. Jakub w wieku 9 lat otrzymał pierwszą diagnozę – spektrum autyzmu. Razem z rozpoznaniem choroby nasza rodzina doświadczyła wielu bardzo trudnych  przeżyć. Z jednej strony czuliśmy smutek, żal i załamanie, z drugiej zaś – ulgę i radość, ponieważ skoro wiadomo już, co jest przyczyną zaburzenia rozwoju, to będzie można szybko rozpocząć terapię... Początki były naprawdę trudne. Jako matka byłam zagubiona i zdezorientowana. Odczuwałam ogromny ból, spowodowany dostrzeganiem rozbieżności w rozwoju Jakuba oraz jego rówieśników. Były to dla mnie niełatwe i wyczerpujące lata.   Od diagnozy minęło już wiele lat. Przez ten czas zaczęliśmy układać sobie życie na nowo. Zaakceptowaliśmy diagnozę i nauczyliśmy się żyć od nowa. Kiedy zaczęło nam się wydawać, że najgorsze już za nami, przyszedł 12 czerwca 2020 roku, a razem z nim kolejna, bezlitosna diagnoza. Nasze poukładane już życie, znów rozsypało się niczym domek z kart... Kuba choruje na polineuropatię. I choć minął już rok, mi nadal trudno pogodzić się z diagnozą syna. To poważna choroba neurologiczna. Dotyczy uszkodzenia wielu nerwów czuciowych i ruchowych. Prowadzi do szeregu uciążliwych dolegliwości, które znacznie ograniczają komfort życia i obniżają jego jakość.  Wszystko zaczęło się od niepozornego „strzyknięcia” w okolicy lędźwiowej i pogarszającego się samopoczucia Kuby. Bez chwili namysłu zawiozłam go do szpitala, gdzie pojawiły się kolejne objawy. Nikt się nie spodziewał, że lada moment Jakub bezpowrotnie straci sprawność! Później wszystko działo się bardzo szybko... Jakub z dnia na dzień zaczął tracić siły, aby za chwilę całkowicie przestać się poruszać! Obecnie ma znacznie osłabione mięśnie zarówno u nóg, jak i u rąk oraz zaburzenia mowy i słuchu!  Syn nie jest już w stanie poruszać się samodzielnie, potrzebuje opieki niemal przez całą dobę. Choroba ograniczyła go do tego stopnia, że nie jest w stanie sam przewrócić się nawet na drugi bok. Stracił także mowę i słuch.  Bardzo boli mnie to, że Kubuś jest tak boleśnie doświadczany przez życie... Jego codzienność, powinna wyglądać inaczej – być beztroska i radosna. W rzeczywistości, każdy dzień to wyczerpująca walka. Dziś jedyną szansą na powrót Kuby do sprawności jest kosztowna rehabilitacja i długofalowe leczenie. Wszystko to wiąże się z ogromnymi kosztami. Nasze oszczędności się już wyczerpały i nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc! Jakub zawsze był chłopcem pełnym energii i radości. Dziś są dni, kiedy nie wierzy w nic. Choroba odbiera mu nadzieję i uśmiech. Wasze wsparcie może dać to, co najważniejsze: pewność, że zrobiliśmy wszystko, by pokonać chorobę... Małgorzata - mama Kuby  Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku:  ➡️ https://www.facebook.com/groups/4277562065671909 

25 616 zł
Ala Badowska
4 dni do końca
Ala Badowska , 8 lat

Bez leczenia zniknie szansa na przyszłość... Pomocy!

Wszystkie nasze problemy zaczęły się, kiedy u Alusi zdiagnozowano wadę serduszka i hipoplazję ciała modzelowatego. Od tamtej pory rytm naszych dni wyznaczają kolejne wizyty u specjalistów, kolejne badania i strach... Ala zmaga się z bardzo silnymi bólami kręgosłupa. Jesteśmy już po konsultacji ortopedycznej, która wykazała kręgozmyk. Stan kręgosłupa mojej córeczki można polepszyć tylko systematyczną rehabilitacją. Nie możemy zaniedbać ćwiczeń. Wtedy konieczna będzie operacja... Ponadto Ala ma problemy z kością guziczną, która jest nadmiernie wygięta do przodu i przeszkadza w utrzymaniu pozycji siedzącej, jeździe na rowerze oraz przy różnego rodzaju zabawach.  Kolejne wyniki badań wprowadzają nas w osłupienie! Bardzo źle wychodzą badania spirometrii, prawdopodobnie przyczyną jest zdeformowana klatka piersiowa. Do tego zmagamy się z bardzo silnymi reakcjami alergicznymi i częstymi infekcjami górnych dróg oddechowych, Ala bardzo często ma wysiękowe zapalenie ucha środkowego obustronnie. Problemy się nie kończą! Moja Alicja jest malutka, a musi stawić czoło tylu poważnym schorzeniom i wymaga stałej opieki lekarskiej. Jeżeli córeczka nie będzie miała zapewnionej opieki, znikną szansę na jej prawidłowe funkcjonowanie w przyszłości. Koszty zabiegów i leków, których potrzebuje Alicja, są ogromne. Każda złotówka jest bezcenna dla jej zdrowia! Proszę, pomóż nam! Sylwia, mam  

952 zł
Jarosław Żardecki
4 dni do końca
Jarosław Żardecki , 47 lat

Takiego samego Jarka jak na zdjęciu na razie nie zobaczycie. Pomóż!

Przecież jest jeszcze naprawdę młodym człowiekiem, zbyt młodym, jak na to, co przeszedł. Nie wyobrażam sobie życie, w którym miałoby zabraknąć Jarka, a udar próbował to zrobić już dwukrotnie. Niestety udar to nie wszystko. Jarek przeszedł operację tętniaka tętnicy podstawowej, zapalenie płuc, a także ataki padaczki. Przez to co się wydarzyło, ma paraliż lewostronny, nie jest w stanie mówić, nie przełyka. Najgorsze jest jednak to, że on sam nie widzi szansy na to, że jego stan zdrowia jeszcze się poprawi. Nie umiem patrzeć bezczynnie na cierpienie człowieka, którego kocham! Muszę być silna za nas oboje, swoją wiarą w lepsze jutro dodać mu motywacji do walki. Dalsze leczenie i rehabilitacja są konieczne, jednak ich koszt jest dla nas zbyt duży. Sama nie jestem w stanie zrobić nic, jednak z Waszą pomocą mogę uratować przyszłość Jarka i o to proszę z całego serca! Katarzyna, partnerka Jarka

16 384 zł