Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Natanek Janicki
4 dni do końca
Natanek Janicki , 2 latka

Jego choroba pozostaje zagadką - pomóż, by Natan został z nami jak najdłużej!

Choroba dziecka to nie kara dla rodziców, lecz test. Test z miłości, cierpliwości, troski i wytrwałości... Wierzymy, że w naszym przypadku trafiło na silnych ludzi, którzy sobie poradzą i dla dziecka zrobią wszystko! Boimy się jednak, że brak środków wytyczy granicę...  W 32 tygodniu ciąży okazało się, że Natanek nie urodzi się zdrowy... Wykryto u niego agenezje ciała modzelowatego. Ciało modzelowate to najważniejsze spoidło łączące obie półkule mózgu — nasz synek go nie posiada, przez co mózg i układ nerwowy nie rozwijają się prawidłowo... Synek urodził się z 5 pkt skali apgar. Jego przyjście na świat z niedostateczna masa ciała i wzrostem, wrodzonym zapaleniem płuc, niskopłytkowością i niedosłuchem. Po porodzie natychmiast przetransportowali Natana na OIOM, gdzie utorowali mu życie! Spędził tam 2 tygodnie, leżał w inkubatorze pod respiratorem, a my drżeliśmy każdego dnia i nocy. Potem spędził kilka dni na oddziale pediatrycznym.   Tam przeszedł szereg badań, które wykazały ogrom schorzeń... Wady serca, małogłowie, dysmorfie, hipotrofię, wzmożone napięcie mięśniowe, zaburzenia krzepliwości krwi, zaburzenia rozwojowe i wadę wzroku. Dodatkowo rezonans magnetyczny potwierdził całkowitą agenezję ciała modzelowatego. Natan jest pod stałą opieką poradni wielospecjalistycznych, ale niestety kolejne choroby cały czas dochodzą. Przez pierwsze tygodnie życia karmiony był przez sondę, a do dziś ma problemy z połykaniem, z trudem je rozwodnione papki... Mimo wszystko jesteśmy szczęśliwi. Lekarze dawali naszemu synkowi naprawdę nikłe szanse! Wiemy, że dzięki ciężkiej pracy i rehabilitacji, którą mamy od pierwszych dni życia jest nadzieja na przyszłość. Natan jest jeszcze zbyt mały, by zrozumieć co się z nim dzieje. Nie wie, że będzie musiał do końca życia zmagać się ze swoją niepełnosprawnością. Lekarze nie potrafią nam powiedzieć, co będzie działo się z naszym dzieckiem w późniejszych latach. Natan cierpi na DELECJE CHROMOSOMU 13 i choroby współistniejące. Jest to rzadka, wrodzona i nieuleczalna wada, która nie została jeszcze do końca zbadana. Nie wiemy, jak będzie wyglądało i ile będzie trwało jego życie. Wszystko zależy od tego, w jakim tempie i do jakiego stopnia mózg będzie się rozwijał bez najważniejszej jego części — ciałka modzelowatego. Czy będzie żył długo, czy krótko? Nie wiemy, ale chcemy, aby to życie przeżył na tyle, normalnie w jakim stopniu jest to możliwe! Dlatego prosimy z całego serca w imieniu naszym i Natanka o wsparcie!  Nigdy nie pogodzimy się z chorobą naszego synka, ale chcemy z biegiem lat nauczyć się z nią żyć... Pomożesz nam?  Rodzice 

1 705 zł
Aleks Urbańczyk
4 dni do końca
Aleks Urbańczyk , 6 lat

Diagnoza, która zostanie z Aleksem na zawsze... A Ty, zostaniesz i nam pomożesz?

Aleks to mały, bardzo radosny chłopiec. Dzieci z jego diagnozą są jednocześnie podobne i zupełnie różnie. Nasz synek radzi sobie świetnie, ale wiemy, że to dzięki ciągłości w leczeniu — nie możemy go przerwać! Diagnozę „autyzm dziecięcy” otrzymał, gdy miał 2,5 roku. Od tamtej pory systematycznie korzysta ze specjalistycznych terapii. Dzięki swojej sile, naszej wytrwałości, a przede wszystkim profesjonalnej pracy terapeutów osiągnął ogromne postępy. Uczęszcza do przedszkola integracyjnego, gdzie po trudnym starcie odnalazł siebie i wyrozumiałych rówieśników. Wspaniałe podejście Pań otwiera go z każdym dniem na nasz świat. Uwielbia cyfry, liczby i zaczyna być ich specjalistą!  Brzmi to, jak piękny scenariusz, w którym już niczego nam nie brakuje... Nadal niestety nic nie jest idealne! Przed nami wyzwania i cele do osiągnięcia. Niektóre pewnie nieraz odbiorą nam nadzieję. Zdajemy sobie sprawę, że im bliżej kolejnego etapu edukacyjnego, tym będzie trudniej. Dlatego też nie zwalniamy kroku, mobilizujemy się i działamy w dalszym ciągu. Zajęcia z neurologopedą i psychologiem, terapia SI, a także wizyty i badania lekarskie nie należą do najtańszych. Potrzeby Aleksia będą rosły razem z nim... Nie zostawiaj nas z tym samych! Każda złotówka jest bardzo pomocna i będziemy Wam za nią niezmiernie wdzięczni.  Rodzice   

971 zł
Ewelina Piasecka
4 dni do końca
Ewelina Piasecka , 26 lat

Aby godnie żyć i lepiej funkcjonować... Z Twoją pomocą to się uda!

Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie… Ewelina udowodniła jednak i robi to każdego dnia, że jest silna i co prawda z pomocą, ale da radę żyć i dawać szczęście i radość tym, którzy są wokół niej! Ewelinka jest chora od urodzenia. Po porodzie okazało się, że ma wodogłowie, pęcherz neurogenny, dysplazję biodra, skoliozę kręgosłupa, przepuklinę oponowo-rdzeniową oraz Zespół Arnolda – Chiariego typu II. To nie były wiadomości, które chcieliby usłyszeć świeżo upieczeni rodzice… Rozpoczęła się walka o jej życie i zdrowie. W pierwszych miesiącach jej życia lekarze zdecydowali się na przeprowadzenie aż dwóch operacji. Pierwsza dotyczyła przepukliny oponowo-rdzeniowej, ponieważ jest to najcięższy i najbardziej złożony typ rozszczepu kręgosłupa. Jest to wada otwarta dotycząca nie tylko kręgosłupa, ale przede wszystkim rdzenia kręgowego. Przepuklina nie jest pokryta skórą, a tworzące powierzchnię guza opony lub rdzeń kręgowy mają bezpośredni kontakt z otoczeniem. Zoperowanie tego było najpilniejsze i bardzo trudne! Kolejnym zabiegiem chirurgicznym było wstawienie zastawki zmniejszającej wodogłowie. Niestety oba te zabiegi nie przywróciły w pełni zdrowia naszej córeczce.  Przecież zmaga się jeszcze z innymi schorzeniami, które powodują u niej ogromne nieprawidłowości rozwojowe! Są to między innymi zmiany w mózgu przez Zespół Arnolda – Chiariego typu II, częste zakażenia układu moczowego przez neurogenny pęcherz oraz uszkodzony kręgosłup przez przepuklinę, skoliozę oraz dysplazję… Kolejne trzy operacje w późniejszych latach były niezbędne z uwagi na ratowanie jej życia jak np. odbarczanie szczytowo-potyliczne czy poprawianie komfortu jej funkcjonowania jak w przypadku zabiegu na kręgosłupie... Dziś Ewelina nie siedzi samodzielnie, cierpi na padaczkę, która powoduje opóźnienia umysłowe, nie rusza nogami, przez co jeździ na wózku, a lewa ręka wymaga ciągłych ćwiczeń. Pomimo tego, że jest dorosła, ma umysł dziecka. Cudowny uśmiech jest dla nas nagrodą za trud, jaki wkładamy w jej wychowanie. Niestety życie jej nie rozpieszcza. Przed nią kolejne operacje, zabiegi, rehabilitacje. A przecież jest jeszcze zwykła codzienność, która obraca się wokół „tony” leków, cewników, pampersów… To wszystko z kolei generuje ogromne koszty w wysokości ponad 1.000 zł miesięcznie! Do tego turnusy rehabilitacyjne (od 3.000 do 5.000 złotych za jeden), rehabilitacja (80-110 zł za godzinę) i wózek inwalidzki… Niestety Ewelina potrzebuje nowego, który kosztuje około 4.500 zł. To wszystko przewyższa już nasze możliwości finansowe! Staramy się jak możemy, by zapewnić córce szczęśliwe życie. Zabieramy ją w ciekawe miejsca, wspólnie gotujemy, spacerujemy, bawimy się. To, co możemy jej dać w nieograniczonych ilościach to miłość i nasz czas – w końcu całe nasze życie podporządkowaliśmy właśnie jej. Jednak to i tak za mało… Dlatego ośmielamy się prosić Państwa o pomoc dla Ewelinki, aby choć w niewielkim stopniu usprawnić jej motorykę.  Dziękujemy z całego serca. Rodzice ➡️ FB – Śledź codzienność Eweliny i pomagaj ➡️ Licytuj i pomagaj Ewelince! ➡️ Wstążkowe wariacje ➡️ Instagram – pomóż Ewelince Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

12 390,00 zł ( 58,23% )
Brakuje: 8 887,00 zł
Piotr Hadaj
4 dni do końca
Piotr Hadaj , 23 lata

Możemy jeszcze uratować jego cudem ocalone młode życie❗️Proszę, pomóż...

15.10.2022 r. - otrzymałam telefon z wiadomością, której nie życzę żadnemu rodzicowi! Mojego jedynego syna zabrała karetka do szpitala w stanie krytycznym! Właśnie takie słowa usłyszałam. Niewiele pamiętam z tego dnia. Na miejscu okazało się, że Piotr jest w ciężkim stanie w wyniku wypadku samochodowego, w którym uczestniczył. Auto, w którym jechał Piotr jako pasażer z trójką znajomych, wyleciało z drogi i uderzyło w drzewa. To on z czterech pasażerów doznał największych obrażeń. W momencie przyjazdu straży pożarnej Piotr był nieprzytomny i zaklinowany w aucie, a po wyciągnięciu go również reanimowany... Mojego syna przewieziono do najbliższego szpitala, gdzie został ustabilizowany, a z powodu braku miejsc natychmiastowo przewieziono do szpitala w Busko-Zdroju. Wstępne rokowania były bardzo złe... Rozległy uraz głowy, złamanie kości czaszki i twarzoczaszki, złamanie kości podstawy czaszki, krwawienie do mózgu, obrzęk mózgu, liczne złamania kończyn dolnych i górnych, połamane żebra/obojczyk, zapadnięte płuco i śpiączka. W naszych głowach i sercach działa się wtedy największa tragedia. Po upływie czasu podjęto próbę wybudzania — bez powodzenia. Lekarze nie dawali nam nadziei i szans na przeżycie Piotra. Po skonsultowaniu ze specjalistami z innych szpitali podjęto decyzje przewiezienia Piotra do Krakowa. Tam udało się przeprowadzić rozległą operację twarzoczaszki i szczęki. Po upływie czasu pobytu w szpitalu podjęto drugą próbę wybudzenia — tym razem z powodzeniem! Piotrek na nowo musiał nauczyć się pić, jeść i siadać, niestety obrażenia, jakich doznał, kilkutygodniowe przykucie do łóżka sprawiły, że jego sprawność jest mocno ograniczona, a mięśnie i ciało zapomniały jak pracować... Obecnie mój syn przebywa na oddziale rehabilitacji w szpitalu, gdzie dzielnie i zawzięcie walczy o powrót do zdrowia. Pomimo ogromnego bólu jest zdeterminowany, by wrócić do sprawności. W najbliższym czasie pragniemy, aby Piotrek pojechał na turnus rehabilitacyjny. Turnusy mają świetne opinie i dają nadzieje, ale niestety jednocześnie wiele kosztują. Ile takich turnusów będzie potrzebować, aby wrócić do sprawności? Tego nie wiemy... Piotruś był pełnym życia, silnym, uśmiechniętym chłopakiem, a przede wszystkim zawsze chętny do niesienia pomocy innym, więc mam nadzieję, że pomoc i dobroć do niego wróci. Z całą rodziną i przyjaciółmi zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie finansowe dla mojego syna. By mógł ponownie cieszyć się życiem. To młody człowiek. Dajmy mu szansę na odzyskanie sprawności! Dostał drugą szansę od życia, pomóżmy mu ją wykorzystać! Mama i najbliżsi 

54 442 zł
Szymon Pelc
4 dni do końca
Szymon Pelc , 26 lat

Ten chłopak rzucił wyzwanie chorobie, która zadaje ból i odbiera życie...

Błagam o pomoc! Jeśli uda nam się uzbierać pieniądze do 11 stycznia, w USA zoperują mi nie tylko kręgosłup, ale także nogę! W konsekwencji wrócę stamtąd całkowicie ZDROWY! Cześć, jestem Szymon Pelc, mam 24 lata i pochodzę z Wrocławia. Moja historia jest na tyle zawiła, że nie wiem, od czego zacząć jej przedstawienie. Może zacznę od tego, że część z Was może mnie kojarzyć. W 2017 r. powstała już zbiórka na mój cel – była to operacja kręgosłupa. Po pięciu latach żmudnego zbierania na nią funduszy stwierdziłem, że wezmę sprawy w swoje ręce. Podjąłem się niemożliwego wyzwania, którym była podróż na wózku inwalidzkim z Wrocławia do Trójmiasta, którą kojarzyć możecie pod hasłem: #DoTrójmiastaWózkiemZPowrotemNaNogach. Siłą własnych rąk pokonałem prawie 500 kilometrów po to, aby moja zbiórka zdobyła popularność. To, co wówczas się wydarzyło, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dzięki Wam – wielkodusznym ludziom, moim bohaterom, udało się zdobyć ponad 900 000 złotych. Operacja kręgosłupa jest konieczna do tego, abym podniósł się z wózka i stanął na własnych nogach, lecz nie doprowadzi mnie ona do pełni zdrowia. Aby stawiać pewne kroki, wspinać się po górach, pewnie prowadzić samochód i pokonywać wszystkie życiowe przeszkody muszę poddać się również operacji nogi, która ponad dziesięć lat temu zesztywniała, wskutek czego nie mogę jej zginać. Po krótkim czasie od tego wydarzenia zarówno w nodze, jak i pośladku zaczęły zanikać mięśnie. Kiedy pierwsza zbiórka organizowana przez Siepomaga osiągnęła swój cel, od razu wyznaczyliśmy termin operacji kręgosłupa. Właśnie wtedy usłyszałem też o tym, że jeśli uda mi się uzbierać także na operację nogi, to podejmują się i jej, a z USA wrócę całkowicie zdrowy. 11 stycznia 2023 r. jest datą, na którą czekam z niecierpliwością. Datą, w której pokładam wielkie nadzieje. Datą, która może stać się końcem mojego życia w bólu, wstydzie i cierpieniu. Datą, która może stać się początkiem nowego życia. To nie jest tak, że się nie boję – boję się, lecz pragnienie rozpoczęcia mojego wymarzonego życia przezwycięża strach, nad skomplikowaną ponad 24-godzinną operacją. Niczego nie pragnę bardziej od bycia zdrowym, ponieważ jest to rzecz, której nie udało mi się jeszcze doświadczyć w życiu. Moja historia jest na tyle długa i zawiła, że naprawdę ciężko zmieścić ją w kilku akapitach. Niektóre sytuacje były dla mnie na tyle bolesne i traumatyczne, że moja głowa sama wypiera je z pamięci. Historię mojej choroby rozpocząć można od dnia narodzin, kiedy okazało się, że moja lewa noga jest dwa razy grubsza od prawej, a na moich plecach znajdują się trzy dużych rozmiarów guzy. Okazały się one unerwioną i ukrwioną częścią organizmu, a z biegiem czasu mutowały i atakowały inne części mojego ciała – pośladek i nogę. Każdego dnia towarzyszył mi ogromny ból, a uczucie frustracji, wynikającej z tego, że żaden lekarz nie jest w stanie mi pomóc, albo chociaż określić co mi jest, rosło w dynamicznym tempie. Ja – nazywany przez specjalistów „dzieckiem eksperymentu”, „dzieckiem skazanym na śmierć” razem z moją nieustępliwą mamą jeździliśmy od lekarza do lekarza, od kliniki do kliniki. Po kilkunastu latach życia przeszedłem kilka skomplikowanych operacji, kilka razy trafiłem na OIOM, a moją dokumentację medyczną znała każda klinika w Polsce… i nikt nie mógł mi pomóc. Aż do dnia, kiedy poznałem doktora Paley’a, który spojrzał mi w oczy i powiedział słowa, które po dziś dzień rozbrzmiewają w moich uszach - „Szymon, daj sobie pomóc, przyjedź, zoperujemy nogę, przywrócimy jej sprawność, a inni lekarze zajmą się twoim kręgosłupem. Wrócisz zdrowy.” Właśnie z tego powodu, w roku 2017 powstała zbiórka na moją operację w USA. Ktoś w końcu dał mi nadzieję, której tak desperacko przez lata szukałem, lecz jej koszt nie pozwalał mi się nią cieszyć w zupełności. Moja sytuacja zmieniła się diametralnie w 2021 roku. Przestawałem chodzić, ból towarzyszący mi każdego dnia był nie do zniesienia, nie pomagały mi żadne leki. Niestety moja zbiórka nadal była daleka od osiągnięcia celu. Wtedy pomocną dłoń wyciągnął do mnie lekarz, którego zdaniem już dawno powinienem być zdrowym, ponieważ Polscy lekarze mają takie samo doświadczenie i taką samą wiedzę jak dr Paley. Stwierdził, że jedynym ratunkiem przed wózkiem inwalidzkim i paraliżem jest operacja wykonana przez niego. 23 lutego 2021 r. w Wałbrzychu przechodzę tą operację. Operacja kończy się tym, przed czym chciałem się uchronić - wózkiem inwalidzkim i paraliżem. Napiszę jedynie, że myśląc o tych specjalistach czuję niepokój, strach, traumę i wielką niesprawiedliwość. Na sam koniec zostało mi tylko poprosić Was, ludzi o wielkich sercach o pomoc. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy mały gest zbliża mnie ku temu, aby w końcu zacząć życie, o którym zawsze marzyłem. Jeżdżąc na wózku inwalidzkim udowodniłem Wam, że potrafię przenosić góry. Pomóżcie mi uzbierać na ostatnią operację w moim życiu, a pokaże Wam, że potrafię znacznie więcej. Pozdrawiam i ściskam, Szymon 

1 376 546,00 zł ( 76,11% )
Brakuje: 431 964,00 zł
Aleksandra Ziomka
Pilne!
4 dni do końca
Aleksandra Ziomka , 22 lata

Śmierć kolejny raz zagląda mi w oczy. Pomóż wygrać z nowotworem❗️

Wyrwanie się z sideł choroby brzmi dla mnie jak cud. Walkę podejmuję każdego dnia, ale wynik wciąż jest niepewny… Chciałabym mieć pewność, że po wyjściu z onkologicznego piekła, czeka na mnie życie. Mam 20 lat, jestem studentką 2 roku i mam jedno marzenie – chcę normalnie żyć!  Moi rówieśnicy snują plany, realizują pasję, a ja mam wrażenie, że funkcjonuję w równoległym wszechświecie. W rzeczywistości ograniczonej do czterech ścian własnego pokoju lub szpitalnej sali i monitora komputera, który jest w tym momencie jedynym oknem na świat.  Od kwietnia 2018 roku leczę się na nowotwór złośliwy kości i chrząstki stawowej. Przeszła operację usunięcia guza. byłam leczona chemioterapią i radioterapią. W lutym 2019 roku miałam przeprowadzoną megachemioterapię z autoprzeszczepem komórek macierzystych szpiku. Niestety, leczenie nie odnosiło oczekiwanych skutków, a choroba powraca... W sumie przeszłam już 4 operacje usunięcia guza, a choroba kolejny raz się odnowiła i nie reaguje na standardowe leczenie czyli chemioterapię. Od ponad roku otrzymuję lek biologiczny, który powstrzymuje rozwój choroby, lecz jest on bardzo drogi i nie jest refundowany przez NFZ. Abym mogła dalej się leczyć, muszę przyjmować kolejne dawki leku, a miesięczny koszt kuracji, która nie może być przerywana, przerasta możliwości finansowe mojej rodziny... Twoje wsparcie, pomocna dłoń może być dla mnie na wagę zdrowia i życia. Jeśli możesz mi ją podać - nigdy nie zapomnę o tym geście. Przerażenie bywa paraliżujące, ale w najważniejszej walce nie mogę się zatrzymać ani na chwilę! Nowotwór nauczył mnie, że nie można się poddawać… Aleksandra

162 822,00 zł ( 47,82% )
Brakuje: 177 604,00 zł
Teodor Zięcik
4 dni do końca
Teodor Zięcik , 2 latka

W tragicznym wypadku stracił rodziców❗️Mały Teoś walczy o sprawność – pomóż!

Teoś urodził się 15 września 2022 roku. Dzień jego narodzin był jednym z najpiękniejszych dni naszego życia. W domu czekała na niego starsza siostra. Przywitaliśmy go z wielką miłością. Tak małe dziecko nie rozumie słów, ale odbiera emocje. O jego wadzie dowiedzieliśmy się na pierwszych badaniach prenatalnych. Wtedy lekarz zauważył nieprawidłowy rozwój lewej nóżki. Do końca mieliśmy nadzieję, że wada nie będzie aż tak poważna. Dokładną diagnozę usłyszeliśmy, gdy Teoś był już na świecie. Fibular hemimelia – choć wypowiedzieliśmy te słowa już dziesiątki razy, nadal ciężko nam w to uwierzyć. To wada wrodzona, u naszego synka objawiła się w postaci całkowitego braku kości strzałkowej, skróceniu i deformacji kości piszczelowej, braku kości śródstopia i stopie trójpalczastej. Jesteśmy w trakcie konsultacji ortopedycznych i ustalania planu leczenia. Obecnie już wiemy, że leczenie będzie wieloetapowe, skomplikowane i bardzo kosztowne.  Synek jest tak malutki i niewinny... Nie zasłużył na gorszy i trudniejszy start w życie. Nie jest świadomy swojej wady, tego, że jego nóżka nie wygląda tak, jak powinna... Gdy myślimy o całej tej trudnej sytuacji, czujemy niemoc i łzy same spływają po policzkach. Nasz synek chciałby nam wtedy powiedzieć, żebyśmy się nie martwili, bo wszystko się jakoś poukłada a on kiedyś stanie na dwóch nóżkach. Nie stanie się tak bez Waszej pomocy. Na Teosia czeka pokoik, w którym miał postawić pierwszy krok. Teoś jest cudownym dzieckiem, jego zdrowie jest naszym największym marzeniem. Wspólnymi siłami uratujmy jego nóżkę! Dziękujemy za każdą najdrobniejszą wpłatę, każde udostępnienie, każde słowo wsparcia. Rodzice Teosia ➡️ FB: Armia Teosia w walce z Fibular Hemimelia! ➡️ IG: armia_teosia

2 448 171 zł
Maciej Wołos
4 dni do końca
Maciej Wołos , 40 lat

Tatusiu, nie wyobrażamy sobie życia bez Ciebie... Nie zostawiaj nas❗️

Mój syn Maciej ma 38 lat i od kilku lat jego życie jest kruche jak szkło. W 2019 roku zdiagnozowano u niego chorobę neurologiczną SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne. To okrutna i podstępna choroba, która niszczy mięśnie i prowadzi szybko do niepełnosprawności i nieuchronnego końca. Powoli zabiera wszystko to co najcenniejsze – życie… Dziś zabrała mu już możliwość samodzielnego poruszania rękami i nogami, jedzenia, a nawet mówienia, powoli zamykając jego odczucia i intelekt w nieruchomym pancerzu. Każdego dnia walczymy z tą bezwzględną chorobą, aby złagodzić jego cierpienie i utrzymać coraz słabszy oddech, bo Maciek ma dla kogo żyć. Jest ojcem dwóch uroczych ośmioletnich bliźniaczek, które bardzo kocha. Jednak choroba spowodowała, że życie jego i córek rozsypało się dosłownie jak zamek z piasku.  Przyszła zupełnie niespodziewanie a pierwsze symptomy nie wzbudziły niepokoju, bowiem była to tylko słabsza ręka, niemożność przekręcenia klucza w zamku… Nie sądziliśmy, że jest to początek tragedii, którą teraz przeżywa cała nasza rodzina. Do czasu diagnozy Maciej był radosnym, pełnym życia aktywnym człowiekiem. Jego pasją była i do dzisiaj jest muzyka. Syn grał na gitarze, jeździł na koncerty. Prowadził aktywny tryb życia, bardzo lubił jazdę na rowerze. Nade wszystko uwielbiał spędzać czas ze swoimi córeczkami, które są jego największą radością i miłością. To właśnie miłość córeczek powoduje, że pomimo cierpienia, walczy o każdy dzień, aby dalej towarzyszyć ich zabawom, rozmowom, żartom i dorastaniu. Jest dla nich „najukochańszym tatusiem”, a nawet nazywają go „tatusiem aniołem, najlepszym na świecie”. Piszą do niego wzruszające listy, walentynki, podtrzymują swoją miłością i czułością przy każdym spotkaniu i wierzą, że przyjdzie dzień, kiedy tata znów będzie mógł jeździć z nimi na rowerze. Zbudowanie takiej więzi z córeczkami nie przyszło samo, bowiem Maciek od urodzenia dziewczynek był bardzo czułym i zaangażowanym tatą spędzającym z córeczkami każdą wolną chwilę. Razem z diagnozą o chorobie Maciej przeżył rozwód i wyczerpującą walkę o kontakty z ukochanymi dziećmi. Nie poddawał się wówczas i teraz stara się nie tracić nadziei, by jak najdłużej być obecnym w życiu Zuzi i Amelki. Choroba niestety postępuje. Syn poddał się bardzo kosztownej terapii bioimmunologicznej w Berlinie, jednak ze względu na bardzo wysokie koszty musieliśmy z niej zrezygnować. Obecnie sprowadzamy leki z USA i Japonii oraz Wielkiej Brytanii. Staramy się robić wszystko, by spowolnić postęp choroby, cały czas wierząc, że w końcu znajdzie się lek na tę okrutną chorobę. Maciej cały czas musi być rehabilitowany. Niestety koszty leczenia i rehabilitacji są ogromne. Do tej pory wszelkie wydatki staraliśmy się ponosić sami, przy wsparciu rodziny i znajomych. Jest nam jednak coraz trudniej. Ze względu na konieczność ciągłej opieki nad synem musiałam przejść na emeryturę. Dlatego ta zbiórka i Wasza pomoc będą nieocenione w naszej codziennej walce! Nie wiemy, dlaczego to nasz syn zachorował, dlaczego nas spotkało tak wielkie nieszczęście, ale wierzymy, że w tej nierównej walce z chorobą nie pozostaniemy sami. Liczymy na Waszą pomoc i z całego serca o nią prosimy. Każda złotówka pomoże nam utrzymać życie naszego syna, ojca Zuzi i Amelki. Małgorzata i Piotr, rodzice Macieja

46 892 zł
Tomasz Kozłowski
4 dni do końca
Tomasz Kozłowski , 53 lata

Paradoksalnie - leczenie rozpoczęło lawinę trudności... Musimy to naprawić, pomóż Tomkowi!

Operacja, która miała mi pomóc i ułatwić życie oraz pozbawić bólu — zapoczątkowała moją trudną drogę do pokonania. Miałem nowe i sprawne życie przez pierwsze dwa tygodnie od operacji, a później... Przeszedłem operację stawu skokowego, najprawdopodobniej już wtedy było coś nie tak. Po prawie dwóch tygodniach od zabiegu wstałem z łóżka i usłyszałem, że coś przeskoczyło w mojej nodze. Jeszcze wtedy nie pomyślałem, że już nigdy nie będę sprawny.  Mój staw został całkowicie i nieodwracalnie zniszczony, a operacja okazała się już nie do powtórzenia... Jeden ruch i do dziś niewyjaśniony powód — tak stałem się osobą z ogromną trudnością w poruszaniu.  Chodzę o kulach, a przecież moja sprawność miała być lepsza. Niestety, znacznie się pogorszyła. Na moje nieszczęście doszły problemy z sercem... Mam stwierdzoną niewydolność krążeniowo-oddechową. Trudno porównać do czegokolwiek towarzyszący mi ból. Tarcie kości o kość, palący, rwący, przeszywający... Boję się, że za chwilę ból nie pozwoli mi się poruszać.  Praca w moim stanie zdrowia jest już niemożliwa, pełna samodzielność również. ZUS odmawia renty, mimo niezdolności do samodzielnej egzystencji, a MOPR daje grosze, które ledwo starczają na leki i jedzenie...  Ponadto właśnie wracam od lekarza, który stwierdził, że potrzebuję mocniejszych medykamentów — wiele droższych! Miejsce na rehabilitację w moim budżecie mogłoby jedynie znaleźć się wtedy, gdybym zrezygnował z utrzymania domu, chleba czy leków na serce... Jednocześnie brak rehabilitacji i leczenia przykuje mnie do wózka i zamknie w domu...  Co robić? Proszę, jeśli masz możliwość podzielenia się ze mną swoim dobrym serce, będę Ci niezmiernie wdzięczny. Odmienisz moje życie!  Tomek  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

1 047,00 zł ( 9,84% )
Brakuje: 9 592,00 zł