Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Krzyś Brodzik
4 dni do końca
Krzyś Brodzik , 9 lat

Miał być roślinką❗️Teraz walczy o sprawne nóżki. PILNA operacja Krzysia❗️

O tym, że Krzyś był 2 razy owinięty pępowiną, dowiedziałam się w chwili jego narodzin. Przez niedotlenienie doszło do mózgowe porażenia dziecięcego, z którym Krzyś mierzy się do dziś. A ja razem z nim, niestety bez jego taty. Straciłam go, gdy nasz synek miał rok. Czekaliśmy na Krzysia z radością. Nasza córeczka nie mogła doczekać się narodzin braciszka. Ciąża przebiegała książkowo i według lekarza prowadzącego nie było powodów do obaw. O tym, że Krzyś był 2 razy owinięty pępowiną, dowiedziałam się w chwili narodzin... Dostawaliśmy zaledwie strzępki informacji o niedotlenieniu wewnątrzmacicznym, wylewie krwi do mózgu I stopnia, natychmiastowej intubacja synka... Wszystko to dalekie było od moich wyobrażeń, jeśli chodzi o nasze pierwsze spotkanie. Wypisano nas do domu w 3. dobie życia, by po 5. godzinach wrócić do szpitala na wezwanie lekarzy, którzy obwieścili nam, że Krzyś zmaga się z żółtaczką. Pobyt w szpitalu pociągnął za sobą kolejne komplikacje, zakażenie e-coli... Kiedy myślałam, że najgorsze za nami, wypisano nas do domu z listą druzgoczących diagnoz i słowami, że mój maleńki synek "będzie roślinką, nie będzie nawet siedział". Rozpoczęła się wędrówka po specjalistach. Nie wszyscy byli wobec nas uczciwi. Na swojej drodze napotkaliśmy też takich, którzy nie podjęli się leczenia Krzysia, określając go jako "zbyt ciężki przypadek". Zdarzali się również tacy, którzy włożyli całe serce w polepszenie jego zdrowia. Nie mogliśmy się poddać, nie mogliśmy się pogodzić z tym, że przez zaniedbania lekarzy nasze dziecko będzie skazane na wegetację. Gdy Krzyś miał rok, straciłam męża... Każdego dnia mierzę się z trudną codziennością, ale nie mogę się poddać. Mam wspaniałą rodzinę, partnera, który dla moich dzieci zrobiłby wszystko. Oni mnie napędzają, choć jest bardzo ciężko. Nie mogę się poddać. Wiem, że jeśli odpuszczę, jeśli się poddam, stracimy wszystko, co wypracowaliśmy z wielkim wysiłkiem oraz dzięki naszej determinacji i pomocy dobrych ludzi. Proszę Was o wsparcie dla mojego dziecka. Bywają dni, kiedy myślę, że nie udźwignę więcej, ale nie mogę i nie chcę się poddać. Krzyś potrzebuje pilnej operacji na nóżki. Nosi ortezy, ale one niestety nie poprawiły stanu koślawo-szpotawych stóp. Gdy kolanka się wykrzywią, może być już za późno.  Bardzo potrzebuję Twojego wsparcia. Bez Ciebie nie dam rady uzbierać tej ogromnej kwoty. To jedyna szansa dla mojego synka. Tyle już pieniędzy pochłonęły wizyty, konsultacje… Gdy nie zdążymy zebrać pieniędzy do marca, cały proces kwalifikacji do operacji będziemy musieli przejść jeszcze raz, a to wiąże się z kosztami liczonymi w tysiącach! Bardzo proszę o Twoją pomoc.  Chcemy wierzyć, że koślawość szpotawa stóp mojego synka będzie wkrótce tylko przykrym wspomnieniem, że Krzyś zapomni, jak bolało, że będzie dobrze... Dziękuję, że jesteś ze mną. Iza, mama Krzysia ➡️ Licytuj i pomóż Krzysiowi!

37 381,00 zł ( 30,04% )
Brakuje: 87 030,00 zł
Kacper Rac
4 dni do końca
Kacper Rac , 22 lata

❗️By po 21 latach zniknął wózek inwalidzki i potworny BÓL... Kacper ma szansę chodzić - POMOCY!

Po ponad 20 latach na wózku Kacper ma szansę, by z niego wstać! Szansa operacji jest jak światło, które rozświetliło mrok cierpienia, w którym żyje mój syn... Do problemów z poruszaniem doszedł ból. Ciało Kacpra jest wrogiem, a najgorsze, że syn nie powie, że go boli... Widzę to jednak po grymasie, po łzach i z całych sił proszę Was o ratunek! Kacper tak chciał być na tym świecie, że przyszedł na niego zdecydowanie za wcześnie... Nie wiedział, jak trudne będzie jego życie, z iloma problemami będzie musiał się przez to zmierzyć. Urodził się w 27. tygodniu ciąży, ważył zaledwie 940 gramów... Był mniejszy niż paczka cukru. Był skrajnym wcześniakiem - tak nazywa się dzieci, których narządy nie zdążyły się jeszcze dobrze wykształcić. Po przyjściu na świat zdiagnozowano u niego Mózgowe Porażenie Dziecięce. Początki życia Kacpra nie należą do łatwych. Synek walczył o życie, miał problemy z oddychaniem, wrodzoną infekcję, zapalenie płuc, niedokrwistość, dysplazję oskrzelowo-płucną... Został zaintubowany, ułożono go w inkubatorze i rozpoczęto wentylację mechaniczną. Każda kolejna doba życia Kacpra budziła we mnie lęk, każda kolejna informacja od lekarza, sprawiała, że coraz bardziej się o niego bałam... Jego stan był naprawdę ciężki, walczył o każdą minutę życia. Wypisano nas po czterech miesiącach, ale nie do domu, ale do innego szpitala na dalsze leczenie.  To było ponad 20 lat temu i wtedy był to dla nas dramatyczny czas. To jednak miała być tylko cząstka tego, co Kacper przeżył... Wygrał walkę o życie, ale wraz z jej końcem zaczęła się inna - o zdrowie. Skrajne wcześniactwo i Mózgowe Porażenie Dziecięce spowodowało szereg problemów... W wielu aspektach Kacper funkcjonuje inaczej niż zdrowy człowiek. Przez niemal 20 lat swojego życia odwiedził niezliczoną ilość gabinetów lekarskich, poznał wielu specjalistów - ortopedów, neurologów, laryngologów, pulmonologów, alergologów, chirurgów...  Kacper porusza się na wózku inwalidzkim. Podniesiony i prowadzony za ręce, zrobi kilka kroków... Do niedawno robił to bez problemu, teraz niestety staje się to już niemożliwe. Biodra są w fatalnym stanie. Kacper cierpi. Niemożność poruszania się utrudnia np. pójście do toalety. Ból, który towarzyszy mu, jest niemal nie do zniesienia... Szukając ratunku dla Kacpra, trafiliśmy do doktora Paleya - światowej sławy ortopedy, który zajmuje się pacjentami z najcięższymi wadami rąk i nóg. Powiedział, że Kacper może przejść operację, która sprawi, że wózek inwalidzki stanie się tylko wspomnieniem! Doktor naprawi biodra, wyprostuje stopy i sprawi, że zniknie cierpienie... Kacper będzie mógł żyć i poruszać się  bez bólu jak dotychczas! Kacper zawsze dzielnie szedł do przodu  z uśmiechem na twarzy, bo nawet maleńkie sukcesy dawały i dają nam i jemu wiarę w to, że będzie już tylko lepiej. Niestety, koszty operacji obu nóg  są bardzo duże - to blisko 300 tysięcy złotych! Operacje będą przeprowadzone w etapach: jedna noga czyli biodro, kolano, stopa. 4 tygodnie rehabilitacji, potem druga strona i 8 tygodni ponownej rehabilitacji.  Potem jeszcze koszt wizyt kontrolnych i ortez, wszystko w Warszawie, gdzie spędzimy kilka miesięcy... Niestety sami nie damy rady uzbierać kwoty potrzebnej na operację Kacpra. Dlatego w imieniu swoim i Kacpra błagam o pomoc. Wierzę, że nie ma rzeczy niemożliwych, że mój syn dostanie szansę na ratunek! Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie, dobre słowo, które otrzymujemy od wszystkich. Chociaż ostatnie miesiące są dla wszystkich ciężkie, pomagacie, a to jest nieocenione. Każda matka zrobi dla swojego dziecka wszystko, żeby mu pomóc, jeśli jest taka możliwość. Dlatego proszę o pomoc! On może przestać cierpieć... Małgorzata - mama Kacpra

21 904,00 zł ( 7,92% )
Brakuje: 254 470,00 zł
Damian Łusiak
4 dni do końca
Damian Łusiak , 40 lat

Czasu nie da się cofnąć, ale wciąż możemy zawalczyć o sprawność mojego brata!

13.12.2020 – data, którą zapamiętamy do końca życia. To właśnie tego dnia w strasznym wypadku samochodowym ucierpiał mój brat Damian. Ciężko wracać do czasów, w których wszystko było inaczej. Każdego dnia błagam o to, by los, choć na chwilę się do nas uśmiechnął... Damian ma dopiero 36 lat. Przed nim jeszcze całe życie. Życzliwy i pozytywnie nastawiony do życia, z ogromnym gronem przyjaciół. Fachowiec w swojej dziedzinie. Przed wypadkiem prowadził spokojne życie – pracował, spotykał się ze znajomymi, miał marzenia, oddawał się swoim pasją.  Wypadek w jednej sekundzie obrócił życie Damiana o 180 stopni. Zabrał wszelkie marzenia, plany i chęć do życia. Damian tuż przed Świętami Bożego Narodzenia przyjechał z Niemiec do domu, zobaczyć się z bliskimi. Wracając, uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu – jako pasażer jednego z aut ucierpiał najbardziej... Doznał podwójnej amputacji nóg, wielu urazów wewnętrznych oraz poważnego złamania miednicy, a także skomplikowanego złamania prawej ręki… Za nim kilka operacji, w tym ratującej życie. Jednak, aby mój brat w pełni mógł dojść do siebie, wymaga intensywnej rehabilitacji, pomocy lekarzy i specjalistów.  Damian ma ogromną chęć i wolę walki. Mimo to bywają te gorsze dni, w których zamyka się w sobie i nie ma ochoty z nikim rozmawiać. Marzenia o normalności, wyjściu z domu i spotkaniu się ze znajomymi są ogromne. Czasami są motorem napędowym do działania, czasami tworzą jeszcze większą tęsknotę za tym co było… A już nie wróci.  Damian jest w domu. W pierwszej kolejności potrzebuje wsparcia finansowego, by mógł rozpocząć rehabilitację i zakupić protezy obu nóg. Cały czas trwają diagnostyki, by dopasować te odpowiednie, które nie obciążą już i tak bardzo mocno zniszczonej miednicy.  Dlatego zwracamy się o pomoc i wsparcie. Wierzę, że dobro wraca! Dorota – siostra Damiana. ➡️ Damianowi można pomóc biorąc udział w LICYTACJACH

7 450,00 zł ( 3,11% )
Brakuje: 231 785,00 zł
Malwina Tkacz
4 dni do końca
Malwina Tkacz , 20 lat

Wypadek zniszczył życie Malwiny. Pomóżmy jej skrócić drogę do samodzielności!

Takiego telefonu żaden z rodziców nigdy nie powinien odebrać… “Jestem z policji. Pani córka miała wypadek.” Szok, niedowierzanie - to na pewno Malwina?! Czy to właśnie ona spadła z 3 piętra? To moją córeczkę zabierają do szpitala?! Niestety, na wszystkie pytania była tylko jedna odpowiedź - tak. Od tego telefonu już nic nie było takie, jak kiedyś… Pędem pojechałam na miejsce wypadku - to były pustostany, opuszczone, niezabezpieczone bloki. Malwina była tam z przyjaciółmi, biegła, potknęła się o szkło, spadła na ziemię z wysokości trzeciego piętra - ale o tym dowiedziałam się dużo później. Zatrzymali mnie policjanci, nie mogłam jej nawet zobaczyć. Córeczka była już w helikopterze pogotowia. Ja nadal nie dowierzałam, że ten koszmar dzieje się naprawdę… Od razu zabrali Malwinkę na salę operacyjną, trzeba było ratować jej życie. Miała złamany kręgosłup, zmiażdżony rdzeń kręgowy, uszkodzone płuca, połamane żebra po obu stronach, liczne obrażenia wewnętrzne. Nie wiedziałam, co to oznacza, bo modliłam się tylko o jedno - by przeżyła. Przyszedł lekarz i wtedy powiedział to, z czym nie umiemy się pogodzić do dzisiaj: Malwina już nigdy nie będzie chodzić. Dotarło to do nas dopiero dużo później… Moje dziecko cudem przeżyło upadek z takiej wysokości - dostała drugą szansę od losu i ze wszystkich sił walczy, by ją wykorzystać. Gdy obudziła się ze śpiączki, dowiedziała się, że prawdopodobnie nie będzie chodzić. Nie uwierzyła - wiara w to, że jeszcze stanie na własnych nogach pozwala Malwince przetrwać każdą kolejną godzinę rehabilitacji, przezwyciężać wszystkie trudności! Patrząc na to, ile już osiągnęła wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych! Zaraz po wypadku nie umiała nawet utrzymać książki w rękach - była taka słabiutka… Jej marzeniem było wtedy samodzielnie usiąść i utrzymać się na wózku inwalidzkim. Nie myślała nawet o tym, że kiedyś będzie mogła wstać… Była załamana, nadal jest bardzo ciężko, chociaż Malwinka nieustannie o siebie walczy. Ma dopiero 14 lat, całe życie jeszcze przed nią! Nie pogodzimy się z tym, że miałaby je spędzić na wózku… Od tamtego strasznego dnia minęło już 7 trudnych miesięcy. W tym czasie, dzięki swojemu uporowi, Malwina osiągnęła odrobinę samodzielności: porusza się na wózku, chociaż na jej drodze jest jeszcze wiele przeszkód, których sama nie pokona. Nie czuje nic od pasa w dół - musi być pampersowana, sama się cewnikuje co 3 godziny. Bardzo wierzy, że to tylko tymczasowe i jeszcze będzie tak, jak kiedyś... W międzyczasie na świat przyszedł mały braciszek - urodziłam synka. Po porodzie została zabezpieczona krew pępowinowa od maluszka - dzięki temu w przyszłości będziemy mogli przeszczepić Malwince komórki macierzyste. Teraz jednak skupiamy się przede wszystkim na intensywnej rehabilitacji - to, ile Malwina osiągnie przez pierwsze 12 miesięcy po wypadku wpłynie na całą jej przyszłość! Wiara w lepsze jutro to największa motywacja mojej córki. Mimo wszystkich trudności, chce skończyć szkołę - w tym roku ostatnią klasę podstawówki. Myśli o przyszłości, o pracy biurowej, by mogła poradzić sobie na wózku inwalidzkim. Ostatnio poprosiła o maszynę do szycia… Widzę wiarę i determinację Malwinki, widzę jej uśmiech, gdy udaje jej się coś, co jeszcze wczoraj było nie do pomyślenia. Właśnie dlatego wierzę, że przed nią jeszcze wiele dobrego i któregoś dnia stanie na nogach o własnych siłach. Obie wiemy, że droga do sprawności będzie długa i kręta. Rehabilitacja kosztuje fortunę, a to jedyna szansa, by nie umarła nadzieja… Proszę, pomóż mojej córce. Malwina nie może stracić nadziei, bo wtedy straci wszystko… Małgosia, mama Malwinki

33 356,00 zł ( 56,22% )
Brakuje: 25 974,00 zł
Nikodem Matacz
5 dni do końca
Nikodem Matacz , 4 latka

Z Twoją pomocą jego los nie będzie przesądzony❗️Pomóż Nikosiowi❗️

Chcielibyśmy dołożyć wszelkich starań, aby los Nikosia nie był przesądzony, by mógł korzystać z jak z najlepszych sprzętów i pomocy dnia codziennego. Ale jest nam coraz ciężej to udźwignąć… Już dwa razy mogliśmy liczyć na pomoc w opłaceniu leczenia ludziom o wielkich sercach. Choć największe wydatki finansowane były z naszych oszczędności, to jesteśmy wdzięczni wszystkim dobrym duszom za wszelaką pomoc, bo bez Was byłoby nam jeszcze ciężej. Dzięki wykonanym badaniom otrzymaliśmy odpowiedź, co dolega naszemu synkowi. Ale diagnoza nie brzmi dobrze – Zespół di George'a. Duplikacja 15q13.3 oraz duplikacja 22q11.21 delecja 22 q11.22. Do tego choroby metaboliczne, rozszczep podniebienia, opóźnienie psychoruchowe, zaburzenia motoryki, skoliozę, stopy końsko-szpotawe, wadę serca, deformację czaszki i demielinizację mózgu. Dziś Nikoś zaczął stawiać samodzielne kroki! Jest w coraz lepszej kondycji fizycznej dzięki systematycznej i wymagającej rehabilitacji, specjalnemu sprzętowi i bardzo indywidualnie dobranym tokom leczenia. Jednak wciąż żywiony jest przez PEG przez problemy z przełykaniem. Przez jakiś czas musieliśmy nawet używać ssaka medycznego, ponieważ Nikoś nie przełykał śliny. Przez szereg wad genetycznych ma specjalistyczną dietę i wymaga wielu leków, ponieważ spowodowały u niego padaczkę, autyzm, ADHD oraz niepełnosprawność umysłową w stopniu umiarkowanym. Przez te wszystkie choroby średnio jesteśmy około 2/3 razy w miesiącu na różnych oddziałach szpitalnych oraz u różnych specjalistów – hematolog, immunolog, neurochirurg, kardiolog, neurolog, chirurg… Synek wymaga podawania tlenu, monitorowania parametrów życiowych. Kontynuujemy też rehabilitację. Nikoś jest w ciągłej terapii, na której niestety nie wytrzymuje dłużej niż 4h. Mimo to jesteśmy z niego bardzo dumni. Dzieci z jego zaburzeniami metabolicznymi często pozostają w stanie wegetatywnym lub umierają w pierwszych latach życia… Dzięki szybkiej reakcji Nikoś miał szansę pokazać, że jest silny, że nie poddaje się nawet jeśli lawina diagnoz i chorób przytłacza jego małe ciałko.  Dopilnowanie tego, by Nikoś był w jak najlepszej formie wymaga od nas wiele poświęceń, czasu, serca i kosztów. Dlatego prosimy wszystkie osoby o wielkim sercu, które będą chciały walczyć z nami dalej o Nikosia o pomoc w tej nierównej walce – walce o każdy dzień, każdy krok, każdy kęs i dźwięk. Rodzice ➡️ Facebook – Mały wojownik Nikoś  ➡️ TikTok

15 139,00 zł ( 14,23% )
Brakuje: 91 244,00 zł
Marta Staszczak
5 dni do końca
Marta Staszczak , 25 lat

Tragiczny wypadek odebrał mojej córce sprawność❗️POMOCY❗️

Marta to młoda, zawsze uśmiechnięta dziewczyna, z głową pełną planów. Zawsze dbała nie tylko o siebie, ale również o najbliższe osoby w swoim otoczeniu. Całym sercem kochała zwierzęta, szczególnie psy. Niezwykle cieszyło mnie, że w swojej pracy mogła obcować z tymi oddanymi zwierzętami. Córka pracowała w warszawskim salonie dla psów jako groomer. Uwielbiała swoje dotychczasowe zajęcie. Jej dziecięcym marzeniem było prowadzenie schroniska dla zwierząt. Niestety sytuacja, w której się znalazła, stawia ogromny znak zapytania nad jej dalszym życiem i planami… W lipcu 2024 roku doszło do koszmarnego zdarzenia! Marta podróżowała jako pasażer w samochodzie. Niestety doszło do wypadku, w którym dotkliwie ucierpiała. Cały impet uderzenia skumulował się na prawej stronie auta, gdzie siedziała moja córka… W samochodzie znajdował się również jej pies, który niestety nie wyszedł z tego cało. Nie udało się uratować jego życia… Pomoc dla Marty dotarła dopiero po chwili. Świadkowie zdarzenia zawiadomili pogotowie. Liczyła się każda minuta, udzielenie pomocy musiało nastąpić jak najszybciej. Próba transportu helikopterem medycznym niestety się nie powiodła, dlatego ostatecznie Marta została przetransportowana do szpitala karetką. Wypadek córki był dla mnie ogromnym ciosem. Modliłam się, żeby Martunia przeżyła. Tylko to się liczyło! Na szczęście po dłuższym czasie udało się ustabilizować jej stan zdrowia. Mogłam odetchnąć z ulgą, jednak nie na długo… Lekarze poinformowali mnie, że jej powrót do zdrowia może potrwać długie miesiące! W wypadku najbardziej ucierpiała prawa strona ciała Marty. Poza licznymi złamaniami największym problemem okazał się uraz głowy. W związku z tym córka boryka się z zaburzeniami pamięci krótkotrwałej. Obecnie przebywa w szpitalu w Lublinie na oddziale traumatologii i powoli nabiera sił na dalszą wyczerpującą walkę o swoje zdrowie i powrót do sprawności. Najważniejsze w tym momencie jest jak najszybsze rozpoczęcie rehabilitacji ruchowej oraz neurologicznej. Szpital zaleca pobyt w profesjonalnym ośrodku, gdyż jego skuteczność jest najwyższa. Dla córki zrobię wszystko, co możliwe, jednak wiem, że w pojedynkę nie dam rady. Śródki, jakimi dysponuję wystarczą może na miesięczny turnus. A już teraz wiem, że potrzeby Marty są dużo większe... Nie mogę pozwolić na to, żeby brak środków stał się problemem w drodze do odzyskania przez nią samodzielności! Błagam – wesprzyj Martę. Każda złotówka pomoże jej w tej żmudnej i kosztownej drodze! Jeśli tylko wyciągniesz do niej pomocną dłoń, będzie miała szansę zacząć od nowa! Grażyna, mama Marty

20 619,00 zł ( 10,69% )
Brakuje: 172 084,00 zł
Klara Świst
5 dni do końca
Klara Świst , 15 miesięcy

Trudny start nie może przesądzić o przyszłości naszej córeczki! POMOCY!

Kiedy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli bliźniaki byliśmy bardzo szczęśliwi. Całą ciążę wyobrażaliśmy sobie, kiedy w końcu weźmiemy w ramiona nasze maleństwa. Wiedzieliśmy, że istnieje duże ryzyko, że dzieci przyjdą na świat jako wcześniaki, jednak gdy w 27. tygodniu nagle odeszły mi wody byłam przerażona!  Finalnie dzieci urodziły się w 29. tygodniu ciąży. Z synkiem było wszystko dobrze, jednak córeczki nie mogliśmy zobaczyć nawet przez chwileczkę! Okazało się, że u Klarci wystąpiło niedotlenienie niedokrwienne, a później wylewy dokomorowe. Nasze dziecko musiało walczyć o życie! Swoje pierwsze tygodnie córeczka musiała spędzić na OIOMie. Wielkie maszyny odpowiadały za jej wszystkie funkcje życiowe. Dopiero po 51 dniach udało nam się opuścić zimne mury szpitala. W domu czekały na nas nasze starsze dzieci, na których bardzo odbiła się ta długa rozłąka. Musieli jednak zrozumieć, że walczymy o zdrowie ich nowej siostrzyczki, która nie otrzymała od losu tyle szczęścia… Nasza codzienność nie należy do najprostszych. Klarcia zmaga się z wieloma skutkami skrajnego wcześniactwa. Ma stwierdzone kurczowe porażenie dziecięce, niedowład spastyczny czterokończynowy i leukomalację okołokomorową. Codziennie jeździmy z córką na zajęcia terapeutyczne. Niestety, NFZ zapewnia zaledwie dwie godziny rehabilitacji tygodniowo. To niewystarczająca ilość biorąc pod uwagę stan Klarci, dlatego resztę koniecznej terapii musimy pokrywać z własnych środków… Przy czwórce dzieci i ich potrzebach, odłożenie pieniędzy na turnus rehabilitacyjny, który daje córce ogromne wsparcie, czy dodatkowe terapie, staje się niemożliwe. Jednak Klara rośnie i potrzebuje więcej. Sami, nie zapewnimy jej potrzebnej pomocy… Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Każda złotówka to cegiełka, która pomaga nam w zbudowaniu lepszej przyszłości dla naszego dziecka! Rodzice 

4 986 zł
Kuba i Marta Procyk
5 dni do końca
Kuba i Marta Procyk , 15 lat

Mama i syn wspólnie walczą o zdrowie i lepsze jutro! Prosimy, POMÓŻ!

Każdy rodzic marzy o tym, by jego dziecko miało szansę na zdrową i szczęśliwą przyszłość. Niestety, o lepsze funkcjonowanie Jakuba musimy jeszcze zawalczyć. Autyzm – tych kilka liter jest jak wyrok. Wyrok, którego nigdy nie dam rady cofnąć, zmienić, od którego nie mogę się odwoływać. Towarzyszy Kubie już tyle lat, a ja muszę żyć ze świadomością, że to nie skończy się nigdy... Gdybym tylko mogła, zrobiłabym wszystko, by był zdrowy. Rzeczywistość bywa jednak bardzo brutalna i na każdym kroku uświadamia mi, że nie dam rady wyleczyć Kuby.  Kuba oprócz autyzmu cierpi też na inne zaburzenia neurologiczne. Mierzy się z napięciem mięśniowym, przez które nie potrafi utrzymać równowagi i czasami boleśnie upada. Syn pomimo swojego wieku wciąż nie mówi. Mimo tego, że Jakub od wielu lat bierze leki przeciwpaczkowe – napady bywają niezwykle silne. Bardzo się wtedy o niego boję! Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się zakupić dla Kuby specjalistyczny wózek inwalidzki. Jesteśmy Wam za to niezwykle wdzięczni! Niestety, nasza walka o lepsze jutro wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia.  Koszty leczenia i rehabilitacji są coraz wyższe i jest nam bardzo trudno. Co gorsza, problemy ze zdrowiem dotknęły także mnie – usłyszałam diagnozę entezopatii oraz dyskopatii! Potrzebuję pilnej operacji ortopedycznej, jednak jej koszty przekraczają moje możliwości finansowe... Ciężko jest nam mierzyć się z tym wszystkim, jednak staramy się nie tracić nadziei. Z całego serca proszę Was o pomoc! Wierzę, że wspólnymi siłami uda się nam pokonać przeciwności. Wierzę, że mamy szansę wygrać walkę o lepsze jutro.  Mama, Marta

500,00 zł ( 1,17% )
Brakuje: 42 054,00 zł
Agnieszka Kaźmierczak
Pilne!
5 dni do końca
Agnieszka Kaźmierczak , 56 lat

Pomóż Agnieszce wygrać z GUZEM MÓZGU❗️

PILNE! Nie mamy wyjścia… Musimy podzielić się z Wami historią choroby naszej mamy i prosić was o wsparcie. Trudno jest opowiadać o bólu, strachu i niepewności, które towarzyszą nam już od 18. miesięcy. 22. sierpnia dowiedzieliśmy się, że guz mózgu (glejak wielopostaciowy IV stopnia) PONOWNIE odrasta. Mama jest już po dwóch operacjach, a przed nią kolejna… Błagamy o wsparcie! W lutym 2023 roku mama trafiła do szpitala w Koninie ze względu na złe samopoczucie... Wtedy jeszcze nie spodziewaliśmy się, że nie wyjdzie już stamtąd taka sama… Nasze życie zmieniło się bezpowrotnie! Po wstępnych badaniach lekarz stwierdził guza mózgu! Byliśmy załamani… 22. lutego została wykonana operacja, po której mama przez kilka dni przebywała w śpiączce. Sama operacja była dla nas ciężkim przeżyciem, ale po usłyszeniu dokładnej diagnozy nasz świat całkowicie się załamał…  W jej głowie znajdował się glejak wielopostaciowy – glioblastoma! Na początku wiosny mama zaczęła 6 – tygodniowy cykl chemii i radioterapii... Niestety po kontrolnym rezonansie w grudniu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się o wznowie. Po wstępnych konsultacjach z lekarzami stwierdzono, że guz nie jest operacyjny i zostaje jedynie chemioterapia… My jednak dalej szukaliśmy ratunku! Zdecydowaliśmy się na konsultację u innego lekarza, który podjął się ponownej operacji mamy w prywatnej klinice. Odbyła się ona w styczniu 2024 roku. Niestety pozostawiła po sobie spore ubytki neurologiczne, które utrudniają mamie codzienne funkcjonowanie.  Mama ponownie przeszła chemioterapię, jednak ze względu na zły stan zdrowia i wyniki – leczenie zostało przerwane… Niestety po zwołanym konsylium dowiedzieliśmy się, że guz znowu odrasta i konieczna jest kolejna operacja. Błagamy o pomoc w zebraniu pieniędzy na prywatną operację. Nie chcemy zwlekać z podjęciem decyzji, bo guz bardzo szybko odrasta, a operacja jest najskuteczniejszą metodą walki z tym potworem. Bardzo prosimy o wpłaty – operacja pozwoli nam spędzić z mamą jak najwięcej wspólnych chwil. Chcemy, żeby była z nami tak długo jak to możliwe, chociaż mamy świadomość, z czym walczymy… Przeciwnik jest bezlitosny! Bez Was nie damy rady... Córki Michalina Justyna Danuta i mąż Paweł

100 450,00 zł ( 47,21% )
Brakuje: 112 316,00 zł