Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Amelia Gwozdecka
3 dni do końca
Amelia Gwozdecka , 7 lat

Ty też możesz! Weź Ami za rękę i zaprowadź do bezpiecznej przyszłości!

Amelka choruje od urodzenia. Odkąd pamięta, ma trudności, a jej codzienność wymaga wielu wyrzeczeń, zaangażowania i często kojarzy się z bólem... Moja córeczka nie wie, co oznacza beztroskie dzieciństwo! Ami choruje na zanik mięśni i przepuklinę oponowo rdzeniowa z wodogłowiem. Ponadto ma zastawkę komorowo-otrzewną. Pomimo choroby jest ciągle uśmiechniętym i pełnym energii dzieckiem!  Ma dopiero 6 lat, uczęszcza do szkoły. Jej największym marzeniem jest to, aby  stanąć na własnych nóżkach, aby biegać i grać w piłkę z rówieśnikami. Niestety, już samo myślenie o tylu możliwościach łamie nam serce, bo obecnie są nieosiągalne... Niektóre z aktywności mogą nigdy nie być jej dane. Chcemy jednak walczyć, bo póki walczymy, póty będzie nadzieja!  Robimy co w naszej mocy. Nasza codzienność, to rehabilitacja i wizyty specjalistyczne. Często w trybie pilnym i prywatnym zatem niesamowicie drogie! Dlatego dzisiaj przychodzimy prosić o wsparcie.  Choroby Amelki są bardzo uciążliwe. Nie chcemy, by cierpienie wpisało się w jej życie już na zawsze. Chcemy, by kiedykolwiek poczuła, że ma prawo marzyć, że może więcej, że jeszcze będzie pięknie!  Proszę, pomóż nam w tym, aby poprzez obecną rehabilitację zaprowadzić ją do bezpiecznej przyszłości. Chcielibyśmy, aby kiedyś umiała sobie radzić, aby była samodzielna! Rodzice 

2 186 zł
Husajn Mediyev
Pilne!
3 dni do końca
Husajn Mediyev , 65 lat

Walczę o życie! Nowotwór chce mnie wykończyć... Ratunku!

Mój ojciec jest weteranem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Zawsze marzył, abym ja też służył. Poszedłem do służby i piąłem się po szczeblach, aż uzyskałem tytuł podpułkownika policji. Służyłem uczciwie i sprawiedliwie, aby być powodem do dumy dla mojego ojca. Niestety nowotwór powalił mnie na kolana... Historia mojej choroby zaczęła się 3 lata temu, w 2020 roku. Pewnej nocy obudziłem się z silnym bólem pleców, nie mogłem oddychać, nie mogłem się nawet przewrócić na drugi bok. Wziąłem środki przeciwbólowe, ale nie zadziałały. Ledwo dotrwałem do rana, żeby pojechać do szpitala. Lekarz od razu podejrzewał chorobę onkologiczną. Zostałem zbadany i zdiagnozowano u mnie raka prostaty. Rozpoczęło się moje leczenie, przeszedłem kilka cykli chemioterapii, ale niestety nie przyniosła ona skutku. Moje ciało niknęło w oczach. Trudno było mi się poruszać. Lekarze wysłali mnie do Turcji na bardziej zaawansowane leczenie. Immunoterapia połączona z chemioterapią pomaga mojemu organizmowi, ale to bardzo długa i kosztowna kuracja. Sprzedałem dom, samochód, aby móc kontynuować leczenie i być zdrowym. Ale niestety wszystkie moje środki przez te 3 lata leczenia już się skończyły. Został mi jeszcze rok kuracji… Lekarze obiecują cudowne rezultaty pod warunkiem, że nie przerwę leczenia. Jednak moje fundusze się skończyły. Muszę albo pożegnać się z życiem i powoli, boleśnie umrzeć lub poprosić dobrych ludzi o pomoc. Wiem, że mało kto chce pomagać dorosłym i osobom starszym. Pomaga się głównie dzieciom. My, ludzie dojrzali, jesteśmy z góry skreśleni. Mamy małe szanse na przeżycie… Ale przecież każdy z nas prędzej czy później dorasta i się starzeje. Każdy chce żyć! Bóg pomaga rękami ludzi, mam nadzieję, że pomoże mi również teraz. Całe życie żyłem sprawiedliwie, a wierzę, że bumerang dobroci wraca do tego, kto go wprawia w ruch. Przy życiu utrzymuje mnie jeszcze pragnienie przytulenia i ucałowania moich malutkich wnuków. Modlę się za wszystkich, którzy nie przechodzą obok mojej historii obojętnie. Każda złotówka czyni cuda i daje mi szansę na dłuższe życie. Z całego serca dziękuję Ci za pomoc. Husajn

356,00 zł ( 0,51% )
Brakuje: 68 581,00 zł
Antonia Szyszka
3 dni do końca
Antonia Szyszka , 6 lat

Guz w główce małej Antonii był złośliwy - nie pozwólmy mu wrócić❗️

Kiedy 4-letnia Antonia skarżyła się na ból główki, nikt z nas nawet przez chwilę nie pomyślał, że trafimy na onkologię. Z dnia na dzień nasze życie tak diametralnie się zmieniło...  Ból głowy szybko zmienił się w mdłości i wymioty. Obserwowaliśmy córkę i martwiło nas tzw. odbijanie się od ściany do ściany. Bardzo kręciło się jej w głowie, traciła równowagę... Pierwsze badania skupiały się na bólu brzucha, jednak USG niczego nie wykazało. Następnego dnia byliśmy skierowani na kontrolę krwi i właściwie od tego momentu zaczyna się najgorszy scenariusz.  Złe wyniki spowodowały dalszą diagnostykę, szybko znaleziono w główce naszej córki niepokojące oznaki. Guz w okolicach móżdżka został dość szybko wycięty. Niestety, operacja pozostawiła po sobie szereg trudności...  Antonia ma niedowład połowy ciała, na nowo uczyła się chodzić, wszystko robi jedną ręką, druga jeszcze nie w pełni współpracuje... To niestety nie był koniec złych wiadomości. Wycięty guz okazał się złośliwym nowotworem! Córka jest po chemioterapii, w której dla tak małego dziecka nawet wypadanie włosków było traumą... Dziś zaczyna radioterapię z nadzieją, że w końcu będzie lepiej. Nie chcemy, by potwór wrócił, bardzo chcemy, by wszystko się powiodło.  W opiece nad naszą bohaterką wymieniamy się z żoną oraz babcią, jednak to mama Tosi musiała całkowicie zrezygnować z chodzenia do pracy. Stan córki bywa zmienny, zawsze potrzebny jest ktoś, kto w porę zareaguje.  Nasze koszty znacznie się zwiększyły, potrzebne są leki, wizyty, leczenie, rehabilitacja i suplementy. Te wszystkie wydatki doszły do i tak już pogorszonej sytuacji finansowej. Przed nami nadal bardzo długa, mozolna, ciężka walka o zdrowie naszego dziecka!  Błagamy, pomóżcie nam przeprowadzić Tosię przez ten ciężki czas. Pomóżcie nam zakończyć go raz, a porządnie!  Rodzice  

41 200 zł
Clara Besche
3 dni do końca
Clara Besche , 8 lat

Dalsze leczenie jest KONIECZNE... Proszę, pomóż Clarze!

Z całego serca dziękujemy wszystkim, którzy wpłacili choćby złotówkę, udostępnili zbiórkę lub ciepło pomyśleli o Claruni. Nie sposób opisać naszą wdzięczność… Dzięki Waszej pomocy nasza córka mogła przejść kolejne, wymagające badania i diagnostykę. Macie ogromne serca! Niestety nadal potrzebujemy wsparcia… Leczenie Clary jest bardzo wymagające i kosztowne. Sami nie jesteśmy w stanie sprostać wszystkim wydatkom, a nasza córcia niestety wymaga dalszego leczenia… Poznaj naszą historię: Clara jest sześcioletnią dziewczynką dotkniętą przez autyzm. Pierwsze miesiące jej życia przebiegały prawidłowo. Z czasem pojawiły się: nieutulony płacz, wybudzanie z krzykiem, przedwczesne wypadanie pierwszych mleczaków, stany epileptyczne, arytmia serduszka. Przestała rosnąć i się rozwijać.  Dzisiaj wiemy, że borykamy się z bardzo poważnym problemem, który najprawdopodobniej jest przyczyną braku zdrowia Clary. U córki utrzymuje się stan zapalny, spowodowany obecnością rtęci w całym organizmie. Obecnie Clarze towarzyszą również częste infekcje, dysbioza jelit, encefalopatia wątroby, zapalenie mózgu, zmienne napięcie mięśniowe... Dzięki pierwszej zbiórce udało się sfinansować panel badań na boreliozę i koinfekcję. Niestety wyniki wykazały przebytą boreliozę... W międzyczasie dzięki EEG zdiagnozowano zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego. Musimy jednak powtórzyć to badanie, aby wykluczyć lub potwierdzić epilepsję u Clary. Nasze problemy zdają się nie mieć końca... Wielką nadzieję pokładamy jednak w chelatacji. To metoda terapii polegająca na usuwaniu z organizmu metali ciężkich. Kilkadziesiąt rund już za nami. To właśnie podczas rund Clara czuje się najlepiej. Niestety rtęć ma właściwości immunosupresyjne, co oznacza, ze oprócz metali mamy problem z wirusami, bakteriami, patogenami, które utrudniają leczenie córeczki.  Clara bardzo lubi wodę, wtedy widzimy, że nasze dziecko do nas wraca… Planujemy zapisać ją na zajęcia indywidualne, ze względu na to, że wciąż utrzymuje się problem z nadwrażliwością na bodźce, hałas, światło, zapach. Pieniądze ze zbiórki chcemy przeznaczyć m.in. na badanie genetyczne WES, badanie jelit, OAT, Organix Gastro i wiele innych, które musimy systematycznie powtarzać.  Z całego serca prosimy Was o dalsze wsparcie, dzięki któremu będziemy mogli zapewnić naszej kochanej córeczce niezbędne leczenie. Dziękujemy wszystkim, którzy łączą się z nami w cierpieniu Clary. Rodzice

5 881 zł
Izabela Bernacka (Murach)
3 dni do końca
Izabela Bernacka (Murach) , 37 lat

Iza walczy z groźną endometriozą! Pomóżmy jej!

W 2017 roku usłyszałam diagnozę - endometrioza. Kilka lat temu niewiele było wiadomo o tej chorobie. Nie mogłam się nawet domyślać, jak bardzo zmieni ona moje życie…  Obecnie mój stan jest bardzo poważny. Dwie operacje, które przeszłam w 2018 i 2020 roku nie rozwiązały problemu... Endometrioza wywołała u mnie poważne zmiany nie tylko na narządach rodnych, ale także w jelitach - cienkim i grubym. Niestety, pomimo moich regularnych wizyt u lekarzy, nie zauważono tego wcześniej. Sytuacja jest na tyle poważna, że choroba zagraża mojemu życiu. Endomietrioza zaatakowała jelita w takim stopniu, że być może po operacji będzie konieczność założenia stomii.  Od lat walczę z silnym bólem, złym samopoczucie i poważnymi problemami trawiennymi. Mam obniżoną odporność. Bardzo mocno schudłam i nie jestem w stanie przytyć nawet trochę... Ostatnie lata były też trudne pod innymi względami. Rozwód, powrót do Polski po 11 latach spędzonych w Anglii, zmiana zawodu. A ostatnio przeżyłam najgorszą tragedię - zmarła moja mama… Przez lata zmagałam się też z depresją... Z perspektywy czasu wiem, że w walce z endometriozą mogło mi pomóc usunięcie narządów rodnych. Ale przecież bardzo chciałam mieć dzieci! Już w trakcie choroby, próbowałam metody in vitro. Niestety, wszystko na nic... Teraz marzę już po prostu o zdrowiu, o życiu bez bólu i innych dolegliwości. Pomimo przeciwności, staram się patrzeć optymistycznie w przyszłość i spędzać czas tak, jak lubię, czyli spacerując po górach, dbać o swoją działkę. Ostatnio moim oczkiem w głowie jest mój piesek! Chciałabym spędzać czas, tak jak lubię, bez strachu o to, czy nie będzie to jeden z tych fatalnych dni, kiedy trudno podnieść się z łóżka. Bardzo lubię przebywać z ludźmi, uwielbiam też naturę. Choroba często jednak zamyka mnie w domu. Wtedy jest mi niezwykle ciężko.  Na podstawie zdobytej wiedzy, wprowadziłam w swoim życiu restrykcyjną dietę, dbam o siebie, jak tylko się da, unikam stresów, ćwiczę. Jednak to wszystko na nic! Czasami zadaje sobie pytanie, dlaczego znowu coś mi się dzieje? Zrobiłam wszystko, co mogłam, a znowu czuję się źle.  Dlatego jedynym sposobem na poprawę mojego stanu jest operacja. Kosztuje ona niesamowicie dużo. A po niej czeka mnie jeszcze długa rekonwalescencja... Od lat leczyłam się za swoje pieniądze, zarobione w Anglii. Ze względu na stan zdrowia, ostatnie dwa lata nie pracowałam. Niedługo zaczynam jednak nową pracę. Pomaga mi też mój partner. Zawsze byłam osobą, która wspierała swoich przyjaciół i rodzinę. Teraz to ja potrzebuję pomocy i będę bardzo wdzięczna za każdą wpłaconą złotówkę! Jest nadzieja! A wy możecie pomóc sprawić, że mój powrót do zdrowia stanie się realny. Operacja już 12 września - wierzę, że damy radę! Trzymajcie za mnie kciuki!  Iza

8 078,00 zł ( 8,93% )
Brakuje: 82 348,00 zł
Monika Maślany Bargieł
3 dni do końca
Monika Maślany Bargieł , 58 lat

Walka z nowotworem zamienia jej życie w cierpienie❗️Pomagamy Monice❗️

Monika to cudowna osoba, która nigdy nikomu nie odmówiła wsparcia. Po tym jak w ubiegłym roku zdiagnozowano u niej raka złośliwego piersi, walczymy z całych sił o jej powrót do zdrowia. Wcześniej była jak człowiek-orkiestra. Z chęcią pomagała każdemu, doradzała, załatwiała sprawy. Była i wciąż jest dla nas jak promyk słońca w najgorszą burzę. Kiedy skończyła 50 lat, co 2 lata regularnie badała się w mammobusie. W końcu wykryto u niej raka złośliwego piersi i natychmiast zgłosiła się na dalsze badania mammograficzne, USG i pełną diagnostykę.  Po wielu konsultacjach z onkologami i chirurgami 6 lutego zapadła decyzja o amputacji. Po zabiegu Monice przydzielono chemię, by nowotwór się nie rozprzestrzeniał. Obecnie Monika jest po 8 z 12-stu chemii. Każdego dnia czuje się osłabiona i wyniszczona chorobą, a wciąż z całych sił stara się nie tracić humoru. To kobieta nie do zdarcia, ale nawet ona nie jest w stanie sama zwyciężyć z tak okrutnym przeciwnikiem. Immunoterapia, chemia, podawane sterydy, dojazdy, leki… To wszystko to nie tylko ogromny wysiłek dla ciała Moniki. Ciągnące się za nią koszty z każdym dniem stają się murem nie do przeskoczenia i niosą za sobą strach o przyszłość. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą do Was, ludzi dobrej woli, o pomoc. Monika stara się uśmiechać i nie tracić ducha. Jednak widzimy, jak bardzo wyniszcza ją leczenie. Każde, nawet najmniejsze wsparcie, wpłata, udostępnienie czy dobre słowo jest tutaj na wagę złota. Razem możemy pomóc Moni wrócić do dawnej, ciepłej siebie. Przyjaciele i bliscy

4 898 zł
Bogumiła Raudner
3 dni do końca
Bogumiła Raudner , 54 lata

Nauczycielka z Mikołowa rozpoczyna drugą walkę z RAKIEM❗️Potrzebne Twoje wsparcie❗️

Pierwsze objawy choroby pojawiły się nagle ze strony układu pokarmowego. Niestrawność, znaczne powiększenie obwodu brzucha – skłoniły mnie do wykonania USG. Kiedy poznałam diagnozę, byłam w ogromnym szoku. Przecież zawsze dbałam o siebie. Oczywiście, od razu przeczytałam w Internecie wszystko na temat raka jajnika i wpadłam w rozpacz… Pierwsza operacja i leczenie przebiegało pomyślnie. Rak odpuścił. Po dziewięciu miesiącach walki, pełna radości i zapału wróciłam do pracy w Szkole Podstawowej. Niestety, chwila spokoju nie trwała długo – niespełna pół roku. Po tym okresie nastąpiła wznowa choroby nowotworowej. Druga operacja okazała się bardzo trudna i tym razem nie udało się już usunąć wszystkich wszczepów. Niestety, na najskuteczniejszy preparat dostępny w naszym kraju w leczeniu raka – jestem uczulona. W tej chwili otrzymuję ostatni rodzaj chemii na raka jajnika dostępny w Polsce, który właśnie przestaje działać. Ten rodzaj chemii paliatywnej podaje się pacjentom tak długo, aż rak się na nią uodporni, co właśnie ma miejsce.  Nie możemy być skazane na szybszą śmierć, bo nie ma nas czym leczyć… Szansą dla mnie jest immunoterapia dendrytyczna, stosowana jest ona w Niemczech – w Kolonii. Polega na wyhodowaniu z krwi pacjenta komórek odpornościowych zwalczających raka w jego ciele i wstrzyknięciu ich jako szczepionki.  Niestety koszt jej zastosowanie jest niewyobrażalny – wynosi aż 300 tys. zł. Nie jestem w stanie sama uzbierać takiej kwoty. Choroba nowotworowa wywróciła moje życie do góry nogami. Odebrała mi poczucie bezpieczeństwa. Nie mogę wykonywać swojej pracy – jestem nauczycielką, a podczas chemioterapii odporność jest bardzo obniżona i brakuje sił. Praca w szkole była ważną częścią mojego życia, teraz często mam poczucie bezużyteczności. Nie potrafię nic zaplanować, moje życie już nie zależy ode mnie. W dużej mierze ze względu na rodziców nie mogę się poddać. Nie chcę ich zostawić. Muszę jeszcze żyć i mieć siły. Moim jedynym marzeniem jest znów normalnie funkcjonować, wrócić do pracy, do ludzi...  Proszę, pomóż mi w tym! Bogusia

25 016,00 zł ( 7,83% )
Brakuje: 294 133,00 zł
Kyrylo Maksymenko
3 dni do końca
Kyrylo Maksymenko , 15 lat

Musiał uciekać przez WOJNĘ, choć pilnie potrzebuje OPERACJI! Pomóż!

Nasza sytuacja jest niezwykle trudna. Bez wątpienia wojna w Ukrainie sieje spustoszenie i pozostawia ogromny ślad. Pochodzimy z terenów okupowanych. Ciągły strach i niestabilność zmusiły nas do ucieczki. Niestety to bardzo pokrzyżowało nasze plany. Zamiast walczyć o sprawność syna, musiałam ratować nas od zagłady. Kyrylo cierpi na rozszczep kręgosłupa i obustronną stopę końsko-szpotawą. Po przybyciu do Polski staraliśmy się poszukać odpowiednich specjalistów, którzy mogliby pomóc synkowi. Niestety nasze poszukiwania skończyły się niepowodzeniem. Czas mijał, co działało na naszą niekorzyść. W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Udaliśmy się do Lwowa, gdzie po licznych konsultacjach lekarze zalecili pilną operację usunięcia przepukliny kręgosłupa i guza, aby uwolnić nerwy. Sam zabieg wykonają za darmo, jednak potrzebujemy wsparcia w zakupie leków, preparatów i akcesoriów potrzebnych do operacji. To koszt około 12 tys. złotych! Jestem samotną matką. Muszę opiekować się synem, który ma poważny problem z poruszaniem się i potrzebuje stałej opieki. Większość mojego czasu pochłaniają jego potrzeby i rehabilitacja, co uniemożliwia mi podjęcie pracy i zdobycie dodatkowych środków finansowych.  Dlatego pełna nadziei zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie. Bez pomocy nie będę mogła zapewnić synowi odpowiedniego leczenia, a stan jego zdrowia jest bardzo poważny. Bardzo proszę o jakąkolwiek formę wsparcia finansowego, która pozwoli nam zebrać niezbędną kwotę. Będziemy bardzo wdzięczni za każdą pomoc, którą będziecie w stanie nam udzielić. Snizhana, mama Kyrylo Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 028,00 zł ( 8,05% )
Brakuje: 11 738,00 zł
Franek Janczak
3 dni do końca
Franek Janczak , 8 lat

Franciszek ma marzenia do spełnienia, musimy tylko zawalczyć o jego zdrowie❗️

Franek skończył 6 lat, jest wspaniałym, uśmiechniętym chłopcem. Mówi o sobie, że jest „królem świata” i chciałby kiedyś zwiedzić kosmos. O ile to pierwsze to jego wybujała fantazja, to drugie może się spełnić, ale ma przed sobą trudną drogę do pokonania... W wieku 3 lat stwierdzono u niego całościowe zaburzenia rozwoju, czyli autyzm — a my z dnia na dzień musieliśmy nauczyć się, jak żyć w nowej rzeczywistości i pogodzić się z tym, że otacza go świat, którego on nie rozumie. Dodatkowo ma też zdiagnozowaną padaczkę, niedoczynność tarczycy, obniżone napięcie mięśniowe i obecnie jest pod opieką 9 poradni specjalistycznych. Nasza codzienność to wizyty i kontrole lekarskie, leki, badania i spotkania z terapeutami. Wymaga całodobowego wsparcia w codziennym funkcjonowaniu, gdyż nie rozumie zagrożeń i konsekwencji swoich zachowań. Potrzebuje regularnych terapii: psychologicznej, pedagogicznej, logopedycznej, ruchowej, integracji sensorycznej, bo wszystko, co udaje się wypracować każdego dnia, może się cofnąć. Dokładamy wszelkich starań, aby zapewnić mu wszystko, by mógł jak najlepiej się rozwijać i funkcjonować w otaczającym go świecie. To wiąże się z ogromnymi kosztami, które w dużej części ponosimy sami, ponieważ często musimy korzystać z odpłatnych konsultacji specjalistycznych i zajęć terapeutycznych. Jego przyszłość i rozwój zależne są w ogromnej mierze od rehabilitacji i stałego leczenia, dlatego prosimy o pomoc każdego, kto mógłby nas wesprzeć! Za okazaną pomoc serdecznie dziękujemy! Rodzice Franka

3 912 zł