Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kuba Gatowski
3 dni do końca
Kuba Gatowski , 8 lat

Moja miłość nie wystarczy, aby pomóc mojemu dziecku. Proszę o wsparcie...

To nie tak miało być. Cieszyłam się z narodzin synka i nie mogłam doczekać się na ten cudowny dzień, kiedy pierwszy raz wezmę go w ramiona. Kubusia przytulam codziennie już od siedmiu lat i kocham go całym sercem… Przyszło mu się mierzyć jednak z wieloma problemami zdrowotnymi. U synka zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, zanik nerwu wzrokowego, padaczkę i wodogłowie pokrwotoczne.  Dalej ciężko mi uwierzyć jak wiele kłód los zrzucił mu pod nogi. Mój synek ma opóźniony rozwój psychoruchowy oraz obustronne porażenie połowiczne. Lekarze określają moje dziecko, jako bardzo słabo widzące, co napawa mnie dodatkowym przerażeniem! Bitwa o zdrowie i sprawność Kubusia jest trudna, ale nie zamierzam się poddać! Robię co mogę, aby zapewnić mu jak najlepszą opiekę medyczną oraz dostęp do stałej i regularnej rehabilitacji. To jednak nie wystarcza i muszę poprosić o Twoją pomoc. Już dzisiaj jestem wdzięczna za każdy bezinteresowny gest płynący z dobrego serca! Kamila, mama

5 696,00 zł ( 13,38% )
Brakuje: 36 858,00 zł
Michał Chrostek
3 dni do końca
Michał Chrostek , 8 lat

Zagrożony nowotworem❗️– Michałek jest obarczony bezwzględną chorobą!

Michał urodził się jako wcześniak w 35. tygodniu ciąży. Jednak jego waga nie była wcześniacza. Ważył już wtedy ponad 4 kilogramy. Pierwsze, co było widać po porodzie, to jego wygięte nóżki. Wygięte do tego stopnia, że paluszki u stóp dotykały łydek! Już 3 tygodnie wcześniej lekarz zaobserwował, że miedniczki nerkowe naszego syna są powiększone. Nie zobaczył jednak nic więcej. Byliśmy w szoku, że stópki Michałka są tak nienaturalnie wygięte. Od razu była decyzja o wsadzeniu ich w gips i skierowaniu na badania genetyczne. Wszyscy podejrzewali cukrzycę, ponieważ ja też na nią choruję, jednak diagnoza okazała się inna. Zespół Beckwitha-Wiedemanna (BWS) to genetyczne schorzenie, które charakteryzuje nadmierny wzrost, ale też predyspozycja do nowotworzenia i wad wrodzonych… Prostymi słowami – ten zespół powoduje nowotwory do maluchów! Lekarze wykryli już u naszego 7-latka kamicę nerkową, zmiany na wątrobie, trzustce i 10 milimetrową torbiel na nerce. Oprócz tego są jeszcze te stopy końsko- szpotawe. Nasz synek przeszedł już 3 zabiegi wydłużenia ścięgien Achillesa. Potrzebuje butów ortopedycznych. Jedna para kosztuje aż 1800 zł. Obecnie chodzi w jednej parze odpowiednich butów, ponieważ dofinansowanie jest jedynie na dwie pary butów w roku. Musimy się wspomagać zwykłym obuwiem, ale takie może tylko zaszkodzić Michałkowi.  Naszym dużym zmartwieniem jest rehabilitacja. Nie stać nas, by opłacać 6 godzin tygodniowo, gdy każda kosztuje 130 zł. Bardzo prosimy Cię o pomoc! Nasz synek potrzebuje stałej opieki specjalistów – onkologa, nefrologa, genetyka, turnusów rehabilitacyjnych, badań i wizyt kontrolnych. Potrzebujemy wsparcia, by to wszystko opłacić. Rodzice Michałka

800 zł
Krysia Kieszkowska
3 dni do końca
Krysia Kieszkowska , 29 lat

Codziennie walczy o zdrowie i sprawność – Pomóż Krysi!

Dzięki Waszej pomocy córka może kontynuować rehabilitację i leczenie! Tam stał się cud! Cud, do którego każdy dołożył swoją cegiełkę, ponieważ to dzięki zbiórce udało się pojechać na turnus i kontynuować rehabilitację.  Dziękujemy z całego serca i prosimy, byście dalej wspierali Krysię. Nasza historia: Moja córka od dziecka zmaga się z licznymi chorobami, dlatego jej codzienność to nieustanna walka o zdrowie i sprawność. Każdego dnia Krysia stara się robić dalsze postępy, ale jest to droga okupiona wymagającą pracą.  Krysia choruje na dziecięce porażenie mózgowe i wodogłowie. Zdiagnozowano u niej również padaczkę, dysplazję oskrzelowo-płucną oraz wadę wzroku. Córka wymaga stałej rehabilitacji i leczenia, by pomóc jej w codziennym życiu. Obecnie najbardziej potrzebny jest nam nowy ssak. Poprzedni służył nam przez 15 lat. Kiedy Krysia była chora, ledwo już działał i wiemy, że nie da się go naprawić, ani wypożyczyć nowego. Taki sprzęt nie jest też refundowany. Nowy ssak, turnusy rehabilitacyjne oraz dalsze leczenie to szansa na walkę o sprawność mojej córki.  Potrzeby związane z leczeniem Krysi nieustannie rosną, a ja nie jestem w stanie samodzielnie pokryć wszystkich kosztów, dlatego tak ważne jest dla nas Państwa wsparcie. Już nie raz udowodniliście nam, że nie jesteśmy w tej walce sami. Dlatego kolejny raz zwracamy się z prośbą o pomoc dla Krysi. Mama Krysi Kwota zbiórki jest szacunkowa.

3 106,00 zł ( 9,73% )
Brakuje: 28 809,00 zł
Rafał Ślusarek
3 dni do końca
Rafał Ślusarek , 34 lata

Tragiczny wypadek przy pracy... Rafał stracił tak wiele...

Mój syn Rafał uległ bardzo poważnemu wypadkowi. Jego stan jest bardzo ciężki. Jako kochająca matka, ciężko mi się pogodzić z nową sytuacją. Z osoby zdrowej, pełnej życia, lubiącej chodzić po górach, przeobraził się w człowieka przykutego do łóżka. Pilnie potrzebuje rehabilitacji, by dojść do siebie.  Wypadek wydarzył się w pracy, podczas wykonywania czynności służbowych. Rafał został uderzony mosiężną końcówką węża ciśnieniowego, która z ogromną siłą została oderwana, co doprowadziło do urazu czaszkowo-mózgowego. Najbardziej ucierpiała jego głowa, a w szczególności okolice prawego oka. Rafał z pracy został przetransportowany do szpitala, gdzie lekarze walczyli o jego życie. W wyniku doznanych obrażeń stracił wzrok w jednym oku i najprawdopodobniej nie będzie słyszał na prawe ucho. Obecnie przebywa w szpitalu w stanie nieświadomości.  Jak na razie nie mam z nim kontaktu, jednak wierzę, że z każdym dniem będzie lepiej i już niedługo przyjdzie mi porozmawiać z synem. Gdy tylko ustabilizuje się jego sytuacja zdrowotna, chciałabym, aby Rafał trafił do specjalistycznej kliniki, w której rozpocznie się walka o powrót do sprawności. Taki turnus rehabilitacyjny kosztuje ogromne pieniądze, których sama nie jestem w stanie zapewnić. Rafał potrzebuje środków na rehabilitację prywatną, która umożliwi realizacje swoich planów i kontynuację dawnego życia.  Gdy patrzę na mojego syna, nie mogę opanować łez. Był osobą pełną ciepła, energii, a teraz bezwładnie leży na szpitalnym łóżku. Najbardziej przygniata mnie to uczucie bezradności, że jako matka, nie mogę zrobić nic, a przecież muszę mu pomoc... Dlatego proszę Cię o wsparcie. Wiem, że razem możemy postawić Rafała na nogi. Mama Rafała

16 104,00 zł ( 8,46% )
Brakuje: 174 109,00 zł
Anastazja Martus
3 dni do końca
Anastazja Martus , 33 lata

Wózek szansą na samodzielne życie – Pomożesz?

Mam 32 lata. Od urodzenia choruję na rozszczep kręgosłupa i dużą skoliozę. Przez to poruszam się na wózku. To jedyny sposób, bym mogła swobodnie funkcjonować. W Polsce mieszkam od roku. Po wybuchu wojny razem z mamą musiałyśmy uciekać z kraju i w krótkim czasie dostosować się do nowej rzeczywistości. Mimo ciężkich czasów staram się być pozytywną, otwartą i komunikatywną osobą.  Chciałabym się rozwijać. Uczyć się, pracować i kontynuować moje hobby, jakim jest tworzenie biżuterii. Rozpoczęłam dwa kursy na pracownika biurowego i wymaga to ode mnie codziennego przemieszczania się na dłuższe odległości po mieście. Ale przez moje dolegliwości nie jestem w stanie poruszać się samodzielnie na wózku manualnym. Dlatego bardzo chciałabym zakupić wózek elektryczny. Pozwoli mi on na aktywne, niezależne życie, o którym marzę. Bardzo proszę o wsparcie. Ja i moja mama nie jesteśmy w stanie same sprostać takiej kwocie. To zdecydowanie za dużo, a nowy wózek odmieniłby moje życie. To wydaje się niewiele, ale dla mnie znaczy wszystko. Tak samo jak każda wpłata, udostępnienie czy dobre słowo, za które już teraz serdecznie dziękuję. Anastasiia

955,00 zł ( 4,45% )
Brakuje: 20 482,00 zł
Joachim Klimek
3 dni do końca
Joachim Klimek , 53 lata

Wypadek zmienił całe życie! POMÓŻ Joachimowi odzyskać sprawność!

Ta tragedia dotknęła całą naszą rodzinę… Nikt nie spodziewał się takiego rozwoju wydarzeń. Jechałam z mężem motorem, by spotkać się z dziećmi na świętowanie spóźnionego Dnia Dziecka. Inny uczestnik ruchu spowodował wypadek. Wylądowaliśmy w szpitalu.  Joachim doznał ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego, licznych złamań kości twarzy, obrzęku mózgu, wstrząsu krwotocznego, złamań żeber i ostrej niewydolności oddechowej. Lekarze działali bardzo szybko. Mój mąż trafił na stół operacyjny, ponieważ rozległy uraz wymagał pilnej stabilizacji złamań kości twarzy. Kilka dni później (w połowie lipca 2016 r.) nastąpiło samoistne zatrzymanie krążenia. Od tego momentu przez 10 tygodni Joachim pozostawał w śpiączce i wykazywał objawy niedowładu czterokończynowego.  Personel medyczny nie dawał nam żadnych nadziei na wybudzenie. Stan zdrowia Joachima oceniano jako krytyczny. 11 sierpnia 2016 r. Joachim został przekazany do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego, gdzie przebywał w śpiączce przez kolejne tygodnie.  Jego stan się pogarszał i był określany jako wegetatywny. Wybudził się we wrześniu – na przekór wszelkim rokowaniom. Lekarze stwierdzili bardzo zły stan fizyczny, brak zdolności poruszania się, zamroczony stan psychiczny, a siłę mięśniową według skali Lovetta w kończynach oceniono na 0. Zaczęła się żmudna walka o powrót do zdrowia. Z czasem Joachim zaczął porozumiewać się za pomocą tablicy, pozostawał w logicznym kontakcie, podjął próby pionizacji i nauki chodu, a nasza nadzieja rosła w sercach każdego dnia.  Niestety nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia, pomocy ani odszkodowania… Całe leczenie musieliśmy i nadal musimy opłacać z własnej kieszeni. Te lata dochodzenia do siebie i walki o życie pochłonęły wszystkie oszczędności. Czy gdybyśmy otrzymali jakąkolwiek pomoc i nie byli zdani wyłącznie na własne siły, Joachim wracałby do zdrowia szybciej? Pewnie tak, niestety przez 7 lat od wypadku nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia... O czym marzy mój mąż? Już nie o podróżach po świecie z klubem motocyklistów. Wie, że to niemożliwe. Teraz chce pójść do lasu. Sam. Swobodnie spacerować po miejscach, w których kiedyś spędzał dużo czasu. Joachim jest w stanie wykonywać podstawowe czynności dnia codziennego, porusza się za pomocą chodzika, robi drobne kroki, ale wciąż jest w pełni zależny od osób trzecich.  Wymagana jest pilna rehabilitacja neurologopedyczna w celu poprawy mowy, wzmacnianie siły mięśniowej, koordynacji ruchowej i reedukacja chodu. Wszystko to jest możliwe w otwartym niedawno centrum rehabilitacyjnym niedaleko naszego miejsca zamieszkania. Czy uda nam się zebrać środki? Czy po latach Joachim otrzyma wreszcie specjalistyczne i profesjonalne wsparcie? Będziemy Ci wdzięczni za każdą formę pomocy. Iwona, żona Joachima

8 091,00 zł ( 23,5% )
Brakuje: 26 335,00 zł
Weronika Krać
3 dni do końca
Weronika Krać , 2 latka

Walczymy o rozwój Weroniki! Potrzebujemy pieniędzy na leczenie!

Dziecko jest zdecydowanie za małe, proszę pozostać w szpitalu na obserwacji – takie słowa usłyszałam chwilę przed moim 6-tygodniowym pobytem na oddziale. Lekarze stale obserwowali Weroniczkę w moim łonie. Nadszedł 37. tydzień, Weronika przestałą rosnąć. Lekarze zdecydowali, że to już ten moment, trzeba wykonać cesarskie cięcie. I tak się stało. Urodziłam maleństwo ważące niecałe 2 kilogramy i mierzące 44 cm. Weronika choruje na rzadki zespół genetyczny Wolfa-Hirschhorna. Urodziła się bardzo mała, miała problemy z oddechem, nie umiała ssać i trawić. Po kilku dniach z sondą odruchy zaczęły się pojawiać i mimo wielkich problemów nauczyła się ssać mleko z butelki ze soczkiem. U córeczki rozpoznano padaczkę i obniżone napięcie mięśniowe. Jesteśmy w trakcie diagnozowania niedosłuchu. Do tego dochodzi mocno obniżona odporność oraz opóźnienie intelektualne, które dotyka wszystkie dzieci z tą wadą genetyczną. Jeszcze nie wiemy, czy jest to opóźnienie średnie, czy głębokie. Oprócz wyżej wymienionych problemów mamy jeszcze duży kłopot z przybieraniem na wadze. Wylałyśmy obie już wiele łez podczas jedzenia. Weronika nie potrafi żuć i gryźć, je tylko zmiksowane pokarmy. Zdarzają sie dni kiedy odmawia jedzenia, ale na szczęście coraz częściej zjada ładne porcje. Mimo to jest bardzo mała. Mając 16 miesięcy, waży niecałe 6 kilogramów. Jesteśmy pod stałą opieką neurologa, gastrologa, kardiologa, fizjoterapeutów. Sporo wizyt odbywa sie prywatnie ze względu na odległe terminy, a także fachowość specjalistów. Bardzo chciałabym zabrać małą na turnus, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji ma szanse zrobić kolejny krok do samodzielności. Moja córka nie siedzi, nie pełza, nie chodzi, a widzę, że chce! Jest na to gotowa. Uwielbia dzieci, lecz niesamodzielność ogranicza kontakty z nimi. Proszę, pomóż Weroniczce nadrobić zaległości rozwojowe, by zapamiętała i doznała jak najwięcej ze świata szczęśliwego dziecka. Agata, mama

2 056,00 zł ( 6,44% )
Brakuje: 29 859,00 zł
Dominik Herbszt
3 dni do końca
Dominik Herbszt , 7 lat

Jest szansa na WYLECZENIE padaczki! Błagam, pomóż mojemu dziecku...

W końcu pojawiła się nadzieja, na którą tak długo czekałam! Nie mogę jej zmarnować i skazać mojego dziecka na wieczne cierpienie. Proszę, raz jeszcze połączmy wspólnie siły… Jestem Wam ogromnie wdzięczna za dotychczasową pomoc, wsparcie, dobre słowo. Jednak dziś ponownie jestem zmuszona stanąć przed Wami ze łzami w oczach, prosząc o ratunek dla Dominika.  Nasza historia: Synek walczy o swoje życie od kiedy pojawił się na świecie. Już na samym początku został naznaczony ogromnym cierpieniem. Urodził się w 2017 roku z wodogłowiem. Po porodzie wszczepiono mu zastawkę komorowo-otrzewnową. Myślałam, że to już dość, jak na jedno bezbronne dziecko. Jednak w drugim roku życia pojawiły się kolejne komplikacje, które jeszcze bardziej utrudniły codzienność mojego dziecka…  Choć tak bardzo chciałabym sprawić, by Dominik był zdrowym dzieckiem, sama czuję się bezsilna. Chcę o niego walczyć, jednak walka w pojedynkę jest naprawdę trudna. Miałam ogromną nadzieję, że to, co przeżył po porodzie, wyczerpało limit jego problemów. Niestety stało się inaczej… Do listy problemów doszła padaczka, która w ostatnim czasie bardzo się nasiliła!  Każdy kolejny atak jest coraz groźniejszy. Wywołuje lęk, strach i okrutne myśli, co tym razem zabierze mojemu dziecku. Okazało się, że synek zmaga się także z autyzmem i mózgowym porażeniem dziecięcym, a jego rozwój psychoruchowy jest znacznie opóźniony. Obserwuje się też znaczne opóźnienie w zakresie mowy i komunikacji.  Niedawno pojawiła się iskierka nadziei. Lekarz zaproponował nam operację, która może wyleczyć padaczkę! Zanim będzie jednak możliwa, trzeba przeprowadzić 10-dniowy monitoring głowy. Jego koszt wiąże się z astronomiczną kwotą, której sama nigdy nie zdołam uzbierać!  Zrobię wszystko, aby pomóc Dominikowi pokonać wszystkie przeszkody i stworzyć dla niego bezpieczną przestrzeń. Chciałabym, by jego codzienność nie była naznaczona chorobami i problemami, z jakimi się zmaga. Ataki padaczki pojawiają się kilka razy dziennie i boję się, że może być jeszcze gorzej!  Nie jestem w stanie sama sprostać wydatkom, które sprawią, że walka z padaczką i innymi problemami będzie łatwiejsza. Chcę wierzyć, że na świecie są dobrzy ludzie, którzy chcą bezinteresownie pomagać. Każda pomoc w walce o lepszą przyszłość mojego synka będzie dla mnie dużym wsparciem! Dlatego z całego serca proszę Cię o pomoc… Każda złotówka jest dla mnie na wagę złota! Svitlana, mama 🎥 Dominik bardzo cierpi!

1 394,00 zł ( 0,69% )
Brakuje: 198 181,00 zł
Zosia Rypińska
3 dni do końca
Zosia Rypińska , 5 lat

Uśmiech, a za nim autoagresja, cierpienie i strach... Potrzebne są środki na terapie!

Na świat przyszła moja wymarzona, trzecia córeczka. Patrzyłam, jak rośnie, jak się rozwija i nagle, prawie z dnia na dzień okazało się, że jest chora. Chora w taki sposób, którego nie uleczą żadne pieniądze świata, nie ma leków, nie ma sposobów. Można jedynie codziennie heroicznie walczyć, by łagodzić objawy! Zosia ma autyzm, który dyktuje jej każdy dzień. Uczę się swojej córki każdego dnia, próbuję zrozumieć, próbuję pomóc i ulżyć. Nie zawsze jest to możliwe... Zochna bardzo mało mówi, są to pojedyncze słowa. Ma zachowania autoagresywne – niestety, często rzuca się na ziemię, uderza głową o twarde powierzchnie, kopie ściany, robiąc sobie przy tym niesamowitą krzywdę. Siniaki, krew, guzy, to codzienność.  Córka często chowa się w ciemne miejsca, głównie z tego powodu, że w nich czuje się bezpieczniej. Ma nadwrażliwość na dzięki, nie lubi gdy jest głośno, boi się, ucieka. Mamy orzeczenie o niepełnosprawności i każdego dnia próbujemy sobie poradzić... Nie jest łatwo. Chciałabym móc jej zapewnić lepszą codzienność, rehabilitacje, terapie i wszystko, czego tylko będzie potrzebowała. Niestety pozostaje z tym sama, wraz z trzema córkami. Jestem jedyną osobą, która pracuje. Pieniędzy nam niestety nie starczy na leczenie. Przeraża mnie myśl, że brak środków może spowodować regres u Zosi. Boję się, że nieodpowiednio lub w ogóle nieleczona stanie się zupełnie zależna od innych. Boję się, że nigdy nie będzie samodzielna...  Proszę, pomóż mi o nią zadbać!  Mama

1 369,00 zł ( 12,86% )
Brakuje: 9 270,00 zł