Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kasia Popielczyk
Pilne!
3 dni do końca
Kasia Popielczyk , 43 lata

Na co dzień Kasia pomaga zwierzętom, teraz sama potrzebuje pomocy w walce z nowotworem!

Mam na imię Kasia. Do niedawna byłam zdrową, pełną życia osobą, lekarką weterynarii, która uwielbiała leczyć swoich futrzastych pacjentów. Kocham podróże – w trakcie studiów byłam wolontariuszką w wiejskim szpitaliku dla bezdomnych zwierząt w Indiach. Chciałabym dalej podróżować i odkrywać świat, lecz na przeszkodzie stanęła mi choroba. Niespodziewanie, na początku 2024 roku z kogoś, kto leczy, sama stałam się pacjentką – zachorowałam na rzadki nowotwór dróg żółciowych. Diagnoza była szokiem. Nie jestem w grupie ryzyka, żyłam zdrowo... Może przeważył czynnik genetyczny – na raka wątroby zmarli obydwaj moi dziadkowie. I jak tu walczyć z takim spadkiem? Na początku jednak minęło trochę czasu, zanim lekarze odkryli, co mi jest. Dopiero gdy dostałam żółtaczki i trafiłam na ostry dyżur w szpitalu, USG brzucha wykazało około 4-centymetrowy guz we wnęce wątroby. Musiałam przejść kilka zabiegów udrażniania dróg żółciowych, uciskanych przez guza. Raz w tygodniu przyjmuję chemioterapię, na którą mój organizm dobrze zareagował, co wykazała tomografia wykonana 3 miesiące od rozpoczęcia. Guz we wnęce wątroby oraz ogniska przerzutowe się zmniejszyły. Jednak w przypadku tego nowotworu sama chemioterapia nie wystarczy. Konieczny jest zabieg usunięcia guza lub przeszczep wątroby. To bardzo trudne operacje i nie zawsze możliwe do przeprowadzenia… Konsultuję się na bieżąco z lekarzami z różnych krajów, ponieważ w Polsce operacja może nie być możliwa. Nie wiem, jak dalej potoczą się moje losy. Póki co, staram się normalnie żyć. Raczej dobrze znoszę chemię, nie straciłam włosów – to tak ważne dla kobiety, by w całym tym piekle czuć się jednak atrakcyjnie. Staram się więcej czasu spędzać z rodziną. Regularnie muszę poddawać się badaniom kontrolnym, jak tomografia komputerowa czy rezonans. Konsultuję się też u lekarzy różnych specjalności. Co kilka miesięcy trzeba wymienić dreny w moich drogach żółciowych – po czasie się zapychają. Konieczne będzie też rozpoczęcie kosztownej immunoterapii. Pobyty w szpitalu, prowadzenie mojej choroby w instytucie onkologicznym i chemioterapia są w ramach NFZ. Niestety za dostęp do najlepszych specjalistów i badania wykonane w szybkim terminie muszę zapłacić sama. Chciałabym wrócić do dawnego życia, wykonywać z powrotem mój wspaniały zawód i uczestniczyć w życiu mojej rodziny i bliskich, którzy bardzo o mnie walczą. Przeszkodą są jednak duże koszta. Proszę, wesprzyjcie mnie w tej nierównej walce! Kasia

246 645 zł
Paweł Włudyka
3 dni do końca
Paweł Włudyka , 26 lat

Tragiczny wypadek przekreślił plany i marzenia Pawła! Potrzebne wsparcie❗️

Dzień 18 kwietnia 2016 roku zapamiętam do końca życia, choć wolałabym wymazać go z pamięci. To właśnie wtedy wydarzyła się tragedia, która na zawsze zmieniła życie Pawła i całej naszej rodziny. Koszmarny wypadek odebrał sprawność mojemu synowi! Ten dzień przekreślił plany i marzenia Pawła, burząc spokojną dotąd codzienność. Pamiętam widok mojego syna leżącego na ziemi. Spadł z dużej wysokości. Karetka nie mogła do nas przyjechać, wysłano więc śmigłowiec. Paweł został przetransportowany do szpitala w Kielcach, a ja mogłam jedynie modlić się o cud… Po dokładnych badaniach lekarze postawili diagnozę – porażenie czterokończynowe. Nie mogłam uwierzyć, że to spotkało moje dziecko! Paweł w trybie pilnym przeszedł operację kręgosłupa, wszczepiono protezy trzonu i stabilizacji przedniej płytką. Niestety, te zabiegi nie były w stanie przywrócić mu utraconej sprawności… Miałam nadzieję, że podanie komórek macierzystych odmieni los mojego syna. Jestem Wam bardzo wdzięczna za pomoc, którą do tej pory okazaliście Pawłowi – dzięki Wam mógł przyjąć to leczenie! Nie przyniosło ono jednak poprawy stanu syna, dlatego znów potrzebne jest Wasze wsparcie! Paweł potrzebuje mojej pomocy we wszystkich codziennych czynnościach. Wymaga też regularnej rehabilitacji i wizyt lekarskich, by kontrolować stan jego zdrowia. Ich koszt jest ogromny i przewyższa moje możliwości finansowe… Z całego serca proszę Was, pomóżcie Pawłowi! Z waszym wsparciem jego codzienność może być lepsza! Anna, mama

395,00 zł ( 0,41% )
Brakuje: 95 350,00 zł
Paulina Kacprzyk
Pilne!
3 dni do końca
Paulina Kacprzyk , 30 lat

Ogromny guz w głowie Pauliny! Potrzebna PILNA operacja – POMOCY!

KRYTYCZNIE PILNA ZBIÓRKA! W mojej głowie jest guz, który w każdej chwili może mnie zabić! W Polsce nie ma dla mnie ratunku, dlatego szukam pomocy za granicą. Do 10 sierpnia muszę uzbierać ogromną kwotę na operację… Błagam o pomoc! Moja walka o życie trwa już 20 lat… Mam na imię Paulina i jestem młodą, aktywną, pełną życia kobietą, która od dziecka zmaga się ze skutkami operacji nowotworu mózgu. Cierpię na spastyczny niedowład prawej strony ciała. Wszystko zaczęło się, gdy byłam jeszcze bardzo mała. W 2001 roku rodziców zaniepokoiło to, że się przewracam, mylę literki, które już dobrze znałam. Okazało się, że w mojej głowie jest ogromny guz – naczyniak jamisty. Lekarze powiedzieli moim rodzicom, że guz położony jest w takim miejscu, że nawet jeśli przeżyję, to będę w stanie wegetatywnym… Miałam jednak wielkie szczęście, żyję i pomimo ogromnego cierpienia związanego ze spastycznością, mogę dalej walczyć! Gdy miałam 10 lat, byłam jedną z pierwszych osób w Polsce, które skorzystały z ostrzykiwania botuliną. Efekt był świetny, poprawiło to mój stan. Oczywiście często jeździłam też do sanatoriów, miałam rehabilitację. Pomimo problemów starałam się normalnie życie. Niestety pojawiły się u mnie napady padaczkowe… Na początku liceum w mojej głowie pękł naczyniak! Na szczęście dzięki operacji wyszłam z tego cało, napady padaczkowe ustały, a ja mogłam skończyć liceum i pójść na studia. Niestety moja radość nie trwała długo. Dostałam kolejnego wylewu, pękł następny naczyniak, musiałam przerwać naukę… Spastyczność wzmagała się, nie mogłam już funkcjonować bez bólu, sama się poruszać. Robiłam, co mogłam, żeby wyjść z tego stanu. Intensywnie się rehabilitowałam i z pomocą Boga i ludzi, mogłam wrócić na uczelnię! Udało mi się skończyć studia ekonomiczne! Nigdy się nie poddałam, liczyłam, że problemy z naczyniakami w końcu się skończą i zacznę normalne życie. I wtedy spadła na mnie najgorsza z możliwych wiadomości. Guz odrósł! Jest ogromny, atypowy, mocno powiązany z układem krwionośnym, w trudnym do zoperowania miejscu. Lekarze w Polsce odesłali mnie z kwitkiem, zalecili sprawdzanie ciśnienia i oszczędny tryb życia… Ale ja nie mogę przecież bezczynnie czekać aż dojdzie do tragedii, aż naczyniak doprowadzi do mojej śmierci albo znacznego pogłębienia się mojej niepełnosprawności. Próbowałam już różnych terapii, włącznie z elektrodą w mózgu i toksyną botulinową, wszystko pomaga tylko na chwilę. Po konsultacji w klinice w Niemczech wiem, że moje obawy w żadnym wypadku nie są przesadzone. Cytując profesora Daniela Hänggi z kliniki w Hannoverze – "sytuacja jest krytyczna i operacji należy dokonać tak szybko, jak to tylko możliwe". Koszty są jednak ogromne. Za zabieg i pobyt muszę zapłacić ponad 70 tysięcy euro! To dla mnie niewyobrażalna kwota, a czasu jest tak mało… Termin operacji to 14 sierpnia, a pieniądze trzeba wpłacić kilka dni wcześniej…  Jestem przerażona, że o moim życiu decydują pieniądze... Zrozumiałam, że nie mam wyjścia i muszę założyć tę zbiórkę. Wierzę, że ludzie o wielkich sercach pomogą mi zdobyć środki niezbędne do uratowania mojego życia! Będę wdzięczna za każdą wpłatę, każe udostępnienie! Paulina ➡️ Licytacje na Facebooku

310 271,00 zł ( 90,82% )
Brakuje: 31 341,00 zł
Tymoteusz Wilk
3 dni do końca
Tymoteusz Wilk , 7 lat

To zbyt dużo dla jednego małego chłopca! Pomóżmy dzielnemu Tymkowi!

Kochamy naszego synka całym sercem. Pragniemy zbudować dla niego dobrą przyszłość, ale by było to możliwe, musimy zacząć już teraz.  Tymek wymaga terapii ze względu na autyzm z zespołem Aspergera oraz ADHD. Każdego dnia staramy się pracować nad jego emocjami, które czasem są zbyt intensywne. Rozumiemy to – w końcu to mały chłopiec, który nie zawsze potrafi pojąć, co się dzieje wokół niego i z jego uczuciami.  Nasz syn jest żywiołowym i jednocześnie wysoko wrażliwym chłopcem. Na co dzień pracujemy nad wyciszeniem jego emocji, które czasem biorą nad nim górę… Zapewniliśmy mu terapię SI oraz TUS. Marzymy także o zakupie odpowiednich pomocy: mat sensorycznych, wiszącego kokona i innych rzeczy do ćwiczeń. Także w domu zamierzamy pracować z Tymkiem, aby z większą pewnością siebie i zrozumieniem wkraczał w otaczający go świat.  Wydatki związane z tak specjalistyczną pomocą są jednak bardzo wysokie! Będziemy wdzięczni, jeżeli wesprzesz naszego synka. Dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę.  Rodzice Tymka

1 902,00 zł ( 35,75% )
Brakuje: 3 418,00 zł
Alan i Nadia Bałyszak
3 dni do końca
Alan i Nadia Bałyszak , 7 lat

Alan i Nadia to bliźniaki, które walczą o zdrowie już od pierwszego dnia!

Jestem mamą dwójki cudownych dzieci, bliźniaków: Alana i Nadii. Był 29. tydzień ciąży, kiedy przyszły na świat. Było to zbyt wcześnie, co spowodowało szereg komplikacji.  Nadia jest starsza. Lekarze stwierdzili zaburzenia oddychania 1. stopnia i niedokrwistość. Dziś nadal ma nieprawidłowe wyniki krwi. Dodatkowo rozwinęły sie zaburzenia metaboliczne, astma i alergie. Alan miał troszkę mniej szczęścia. Synek ma astmę, alergie oraz stwierdzoną niepełnosprawność z afazją ruchową. Oboje przez miesiąc przebywali w inkubatorach. W szpitalu spędziliśmy aż dwa długie miesiące! Zdiagnozowano także u niego autyzm dziecięcy. Poświęcam mu bardzo dużo czasu i staram się zapewnić dostęp do wielu różnych terapii. Na horyzoncie pojawiły się jednak kolejne przeszkody i synek musi być pod kontrolą neurologa, gastroenterologa, poradni genetycznej i okulisty. Staram się zaspokoić wszelkie potrzeby moich dzieci i każdemu z nich zapewnić jak najlepszą opiekę wielu specjalistów. To wszystko obciąża mnie jednak finansowo. Proszę więc o pomoc w zapewnieniu leczenia i rehabilitacji moich dzieci. Halina, mama

3 011 zł
Nikodem Myrczik
3 dni do końca
Nikodem Myrczik , 18 lat

Twoja pomoc, to kolejny wschód słońca dla Nikodema!

Nikodem urodził się w 26. tygodniu ciąży jako skrajny wcześniak, z wagą zaledwie 900 gram. Spędził prawie trzy miesiące na Oddziale Intensywnej Terapii, gdzie został zaintubowany. Wtedy zaczęła się walka o jego życie! Na szczęście syn wygrał tę bitwę! W wyniku przedwczesnego porodu wystąpiło jednak u niego wiele zaburzeń, m.in. niedotlenienie okołoporodowe, zaburzenie oddychania, sepsa, martwicze zapalenie jelit, cholestaza, retinopatia V stopnia. Miał też dwukrotnie przetaczaną krew.  Dzisiaj Nikodem ma stwierdzoną niepełnosprawność w stopniu znacznym i potrzebuje całodobowej opieki. Cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, niedowład spastyczny czterokończynowy, neurogenne zwichnięcie biodra, refluks żołądkowo-przełykowy i padaczkę.  Nasz syn jest niewidomy, nie chodzi, nie mówi, nie komunikuje się, nie je i nie pije samodzielnie, ani nie zgłasza potrzeb fizjologicznych.  Nie ma lekarstwa, które całkowicie uleczy nasze dziecko. Jedyne, co możemy zrobić, to zminimalizować negatywne skutki niepełnosprawności. Po narodzinach Nikodema wielokrotnie słyszeliśmy, że mamy przygotować się na najgorsze, jednak nasz wojownik nie poddawał się i walczył o każdą sekundę, minutę, godzinę i każdy dzień. Cały czas jest z nami, bo ma przeogromną chęć życia! Nikodem mimo swoich dolegliwości, często się uśmiecha, co pozwala nam sądzić, że jest szczęśliwy. Choć nigdy nie wyjdzie ze znajomymi do kina, nie przejedzie się na rowerze, nie zagra na PlayStation, to bywają takie momenty, które go cieszą. Muzyka, spacery w wózku, przytulanie, łaskotanie, a nawet rehabilitacja sprawiają mu wiele radości i wywołują uśmiech na jego twarzy.  Chcielibyśmy przychylić mu nieba, ale brak funduszy nam to uniemożliwia. Koszty leczenia wciąż rosną, a nam jest coraz trudniej je pogodzić. Rehabilitacja, wizyty u specjalistów, sprzęt terapeutyczny, stałe leki, suplementy diety i środki medyczne to nasze wydatki, które musimy regularnie ponosić…  Bezustannie walczymy, aby Nikodem miał godne życie. Jednak bez Waszej pomocy takich lepszych dni w jego życiu może być mniej. Mamy więc ogromną prośbę o jakiekolwiek wsparcie dla naszego syna. Każda wpłata to kolejny wschód słońca dla Nikodema. Rodzice, Katarzyna i Tomasz

7 219 zł
Julia i Wiktoria Kaczor
3 dni do końca
Julia i Wiktoria Kaczor , 7 lat

AUTOIMMUNOLOGICZNE ZAPALENIE MÓZGU

Nasze kochane córeczki bliźniaczki Julia i Wiktoria mają 7 lat. Przeszliśmy długą drogę do diagnozy – drogę pełną stresu, strachu, wyrzeczeń. Pierwsze objawy u Julii zaczęły się, gdy miała zaledwie 2 latka.  Objawy, które nie pozwalają Julii na normalne funkcjonowanie – tiki, lęki, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, są wynikiem trwającej w niej choroby – autoimmunologicznego zapalenia mózgu. Jej własny system immunologiczny, zamiast walczyć z patogenem wywołującym infekcje, zaatakował układ nerwowy. Bez odpowiedniego leczenia z każdą kolejną złapaną infekcją jej stan będzie się pogarszał. U Wiktorii również zaczęły pojawiać się zaburzenia wskazujące na tę podstępną chorobę. Diagnostyka powie nam, co dalej. Niestety badania jak i leczenie nie są refundowane. Koszty są ogromne. Po kilku latach samotnej walki przyszedł czas kiedy potrzebujemy pomocy. Choroba wytoczyła nam wojnę, ale z Waszą pomocą to MY ją wygramy! Rodzice – Żaneta i Michał

9 603,00 zł ( 3,61% )
Brakuje: 256 355,00 zł
Nicola Mazur
3 dni do końca
Nicola Mazur , 14 miesięcy

10-CENTYMETROWA torbiel na jajniku! Nicola cierpi❗️

Nasza sytuacja jest bardzo ciężka. Nicola stale płacze z bólu, a przez to dochodzą kolejne komplikacje. Na skutek chronicznego cierpienia Nicola przestaje oddychać. Ostatnio reanimowałam ją przed sklepem spożywczym.  Sam poród był trudny. W 39. tygodniu tętno Nicolki zaczęło zanikać. Za to moje ciśnienie skoczyło do 230. Gdy 2 dni później moja córeczka przyszła na świat, nie oddychała. Bałam się najgorszego… jej ciało było sine, główka zniekształcona, a dodatkowo lekarz wykrył szmery na serduszku. Największym zmartwieniem jest teraz 10-centymetrowa torbiel na jajniku mojej córeczki. To narośl, która wypełnia jej brzuszek i cały czas rośnie. Nicola krzyczy, płacze… 2 tygodnie temu pierwszy raz doszło do bezdechu. Byłyśmy wtedy w sklepie. Momentalnie wybiegłam na dwór, wyciągnęłam Nicolę z wózka i zaczęłam oklepywać. Dzięki temu, że wiał wiatr, szybciej złapała powietrze. Taka sytuacja powtórzyła się kilka razy. Gdy pojechałam z Nikolą do szpitala, okazało się, że oprócz torbieli ma padaczkę i problemy związane z działaniem układu pokarmowego, zapalenie żołądkowo-jelitowe i jelita grubego. Przed Nicolą wiele badań, operacje i rehabilitacja. Bardzo proszę o pomoc. Dojazdy do kliniki pochłaniają olbrzymie kwoty, do tego dochodzą prywatny wizyty, bo na NFZ nie ma terminów. Moje dziecko potrzebuje natychmiastowej pomocy… Z góry dziękuję Ci za wsparcie. Jadwiga, mama Nicoli

8 331 zł
Oscar Gancarz
3 dni do końca
Oscar Gancarz , 14 lat

Świat Oscara runął z dnia na dzień – Zawalcz o jego zdrowie!

Mój syn nie mówi. Jest nadpobudliwy i bardzo głośny. Gdy jeszcze miał 2 lata rozwijał się normalnie – mówił, chodził, bawił się z dziećmi… Lekarze nie wiedzą, co się stało. Byłam zdruzgotana. Z dnia na dzień Oscar coraz bardziej cofał się w rozwoju. Przestał się komunikować, patrzył w jeden punkt... i tak zostało do dziś. Wypłakałam morze łez. Bezradność mnie dusiła. Objeździłam z synem masę specjalistów – neurologów, genetyków, robiłam badania, rezonanse… Nie dostałam żadnej odpowiedzi. Wedle wyników badań Oscar powinien być zdrowy, ale tak nie jest. Syn nie zrobi nic wokół siebie, muszę wszystko mu mówić „Oscarek, umyj ręce”; „Oscarek, spuść wodę w toalecie”. Zdarza się również, że się moczy, mimo że ma już 13 lat. Specjalności jako rozpoznanie wpisali całościowe zaburzenia rozwojowe – autyzm dziecięcy, niepełnosprawność intelektualna w stopniu umiarkowanym. Obecnie zależy mi znalezieniu psychiatry, który ustabilizowałby mojego synka. Oscar stale krzyczy, biega, stanie jest dla niego jak kara. Niestety żadne leki nie działają. Mimo przeróżnych dawek, ciągłych zmian substancji lekarze i tu rozkładają ręce. Na wszystkie dotychczasowe tabletki organizm Oscara jest uodporniony. Podczas zmian pogodowych, ciśnienia, opadów atmosferycznych – śniegu, deszczu napady krzyków się nasilają. Zależy mi na dobru Oscara. Na tym, by był szczęśliwy, spokojny. Potrzebne są mu terapie i dalsza opieka lekarska. Będę ogromnie wdzięczna za każdą pomoc. Monika, mama Oscara

1 548 zł