Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ewa Luks
Ewa Luks , 54 lata

Ewa wciąż walczy o sprawność i potrzebuje wsparcia!

Moja ukochana mama to osoba, która zawsze kipi dobrą energią i zapałem do życia. Zanim doszło do poważnych komplikacji z jej zdrowiem, uwielbiała aktywnie spędzać czas z wnukami. Nie istniały dla niej żadne przeszkody, a przynajmniej tak nam się wydawało. Los przygotował jednak przykrą niespodziankę… Pod koniec lipca 2021 roku mama usłyszała, że musi przejść operację kręgosłupa w związku z przepukliną piersiową. To miał być rutynowy zabieg. Lekarze zapewniali, że czwartego dnia po zabiegu mama wyjdzie ze szpitala na własnych nogach. Tymczasem z jednej operacji, w ciągu tygodnia zrobiły się trzy, podczas których okazało się, że rdzeń kręgowy mamy jest uszkodzony!  Myśl o tym, że mama nie będzie mogła chodzić, tańczyć, żyć aktywnie tak, jak wcześniej, była straszna! Mijały kolejne miesiące pobytu na szpitalnym oddziale rehabilitacyjnym, które nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Mama mierzyła się z ciągłym bólem, który uniemożliwiał jej powrót do sprawności.  Na szczęście od grudnia 2021 roku mama jest już z nami w domu. Dzięki Waszej pomocy, udało nam się skontaktować z dobrym specjalistą. Jedyną nadzieją na powrót do sprawności są intensywne rehabilitacje, które wzmocnią mięśnie rąk i kręgosłupa. Już teraz zauważamy postępy. Mama nie jest już osobą leżącą, coraz częściej jest w stanie korzystać z wózka inwalidzkiego. Bardzo proszę Was o dalsze wsparcie dla mojej mamy, aby z dnia na dzień mogło być tylko lepiej i aby udało jej się pokonać wszystkie przeszkody na drodze po sprawność!  Marta, córka

557 zł
Maria Smoleń
Maria Smoleń , 66 lat

Pomóżmy Marii w walce o zdrowie!

Zdrowie to coś najcenniejszego w naszym życiu. Sama się o tym przekonałam. Od wielu lat jestem osobą schorowaną, niezdolną do samodzielnego funkcjonowania. Przeszłam siedem trudnych operacji i wciąż czekam na kolejne. Chciałabym żyć beztrosko i cieszyć się spokojną codziennością, ale nie zawsze los pisze dla nas wymarzone scenariusze… Miastenia ciężka rzekomoporaźna - to diagnoza, która od ponad trzydziestu lat spędza mi sen z powiek. Do niej dochodzą jeszcze choroby współistniejące: zaburzenia nerwowo-mięśniowe, oponiak mózgu, niedokrwienie mózgu, nadczynność tarczycy, osteoporoza uogólniona, lewostronna skolioza, wypukliny kręgosłupa, kamica nerkowa i żółciowa, wodonercze, nadciśnienie tętnicze, anemia, hipercholesterolemia, choroba niedokrwienna serca, zmiany naciekowe w płucach, problemy z lewym stawem biodrowym, które wymagały wstawienia endoprotezy oraz przebyte zawały serca.  Lista ta ciągnie się w nieskończoność, a ja z każdego dnia walczę z jej konsekwencjami. Nawet jeśli wiem, że to walka, z której już nigdy nie wyjdę zwycięsko, nie poddaję się i robię wszystko, by móc na co dzień jak najlepiej funkcjonować. Nie byłoby to możliwe bez systematycznego leczenia i rehabilitacji, dlatego tak bardzo zależy mi na uzbieraniu środków, które umożliwią mi zakup leków oraz dalszą walkę o zdrowie i sprawność.  Bez Waszej pomocy moja nadzieja na lepsze jutro przepadnie. Bardzo proszę o wsparcie, bo to moja jedyna szansa na to, by mimo chorób nie poddać się na tej trudnej drodze i jeszcze raz podjąć rękawicę!  Maria

556 zł
Franek Nowak
Franek Nowak , 11 lat

Marzę, aby moje dziecko było choć trochę niezależne... Drżę o jego przyszłość! POMOCY!

Cała moja ciąża i czas oczekiwania na Frania były magiczne! Moment jego narodzin to najlepsza chwila mojego życia. Zdrowe dziecko, duma, nieopisana radość. Tak miał zacząć się najszczęśliwszy etap mojego życia. Los postanowił wystawić nas jednak na próbę...  Niedługo po porodzie okazało się, że u synka doszło do niedotlenienia okołoporodowego. Lekarz stwierdził wzmożone napięcie mięśniowe, przez co natychmiast musieliśmy rozpocząć rehabilitację Frania. Niestety – to wciąż nie był koniec kłopotów… Kolejne miesiące i lata przynosiły nam kolejne diagnozy. Po każdym pobycie w szpitalu dochodziły nowe… Padaczka lekooporna, opóźnienie rozwoju psychoruchowego – ta lista zdawała się nie mieć końca! Każdego dnia patrzę, jak Franek walczy o umiejętności, które innym dzieciom w jego wieku przychodzą bez najmniejszych trudności. Synek ma problemy z poruszaniem się i mową. Potrafi potknąć się na prostej drodze, mówi zaledwie pojedyncze słowa. Ataki padaczki zatrzymują jego rozwój. Franio jest pod stałą opieką lekarzy i uczęszcza na intensywną rehabilitację. Jednak to wszystko za mało, aby go usamodzielnić...  Ostatnio do długiej już listy diagnoz doszła u synka nowa: encefalopatia padaczkowa i rozwojowa typu 56 związana z genem YWHAG... Usłyszałam od Pani doktor, że istnieje ogromna szansa na to, że jego stan się nie poprawi na tyle, aby kiedykolwiek mógł być niezależny. Nie mogę do tego dopuścić – muszę walczyć o jego przyszłość! Franek wymaga dalszej diagnostyki i jeszcze większej ilości wizyt u wielu specjalistów, a także fizjoterapii. Niestety to wszystko generuje olbrzymie koszty… Nie daję rady! Moim marzeniem jest, żeby moje dziecko było, choć w niewielkim stopniu niezależne. Kiedy widzę, jak bardzo się męczy, moje serce pęka na miliony kawałków. Zwracam się do Ciebie, bo mimo moich wszelkich starań, nie jestem w stanie zagwarantować mu wsparcia, którego potrzebuje – które jest dla nas jedyną nadzieją i na ten moment najlepszym lekarstwem na chorobę Frania.  Proszę, nie bądź obojętny! Stawką tej walki jest zdrowie mojego dziecka! Mama Frania, Anna

554,00 zł ( 1,73% )
Brakuje: 31 361,00 zł
Jakub Kosiciarz
Jakub Kosiciarz , 6 lat

Nasz świat bywa dla niego zbyt trudny - pomóżmy wywalczyć przyszłość dla Kubusia!

Kuba jest cudownym, kochanym chłopcem. Potrzebuje bardzo dużo wsparcia i pomocy specjalistów, aby mógł poradzić sobie wśród innych ludzi. Nasz świat jest czasem dla niego zbyt trudny…  Czekanie na specjalistyczne badania diagnostyczne trwałoby dwa lata. Wszystko wykonaliśmy prywatnie, licząc rachunki w tysiącach. Zrobiliśmy to jednak, by jak najszybciej pomóc naszemu dziecku.  Szybko okazało się, że pod przykrywką autyzmu stoi mnóstwo współistniejących chorób.   Leczenie już teraz, na początku naszej drogi pochłonęło wiele odłożonych i bieżących środków. Kubę nadal czeka seria mikropolaryzacji mózgu i setki godzin różnych terapii… Walczymy, chociaż nie istnieje magiczne rozwiązanie, czy specjalny lek dla osób z autyzmem. Nie ma tutaj żadnych gwarancji ani podpowiedzi. Każdego dnia Kuba stara się z całych sił, aby dopasować się do rówieśników. Codziennie z płaczem idzie na 4 godziny do przedszkola integracyjnego, by uczyć się kontaktu z rówieśnikami oraz przygotować się do szkoły.  Z bólem serca patrzymy, jakie życie jest dla niego trudne. Nasze codziennie czynności są dla niego wyzwaniem niemieszczącym się w głowie…  Obserwujemy go i wiemy, że bardzo nam ufa i nie możemy go zawieść. Każde zajęcia i terapia koniec końców przynoszą efekty. Kuba marzy, by móc się komunikować, jednak na tę chwilę nie potrafi… Przed nami długa droga, w której bardzo potrzebujemy wsparcia. Musimy pokonać ogrom przeszkód takich jak: brak komunikacji, reakcji, skupienia, strach i panika przed wszystkim, co nowe. Miejsca, wyjście z domu, a nawet jedzenie.  W naszym Kubusiu tkwi ogromny potencjał i już teraz nadzwyczajne zdolności — ale nigdy nie będzie mógł z nich korzystać, gdy nadal będzie bał się świata. Gdy jego autyzm zamknie go szczelnie i nie będzie umiał się z niego uwolnić…  Prosimy Was o wsparcie naszego małego wojownika — dzięki Wam może czekać na niego coś naprawdę wspaniałego. LEPSZE ŻYCIE! Rodzice  

554,00 zł ( 2,6% )
Brakuje: 20 723,00 zł
Tomasz Niciak
Tomasz Niciak , 27 lat

Leczenie zdaje się nie mieć końca... Pomóż mi w walce o sprawność!

Każdego dnia marzę o tym, by być zdrowym człowiekiem. Chciałbym zasypiać i budzić się z myślą, że moje leczenie dobiegło końca i wreszcie niczym nie muszę się martwić. Niestety, do spełnienia tego scenariusza jeszcze długa droga. Czy pomożesz mi w walce? Urodziłem się z obustronnym rozszczepem wargi i podniebienia. Taka wada często powoduje problemy z oddychaniem, jedzeniem oraz mową. Zaalarmowani moim stanem lekarze postanowili działać od razu. Jako dziecko przeszedłem szereg skomplikowanych operacji. Jak się później okazało, nie były one jednak wystarczające. Perspektywa sprawności cały czas się oddalała. Leczenie ortodontyczne trwało przez cały okres dorastania. Kiedy skończyłem osiemnaście lat, zacząłem szukać bardziej radykalnego rozwiązania mojego problemu. Zostałem zakwalifikowany na kolejne, poważne zabiegi. Lekarze trzykrotnie operowali moje podniebienie, jednak nie zdecydowali się na jego zamknięcie. Proces rekonwalescencji był niezwykle bolesny. Cierpienie było nie do zniesienia… Choć traciłem nadzieję na poprawę, wiedziałem, że nie mogę się poddać. Szukałem dalej, a po czasie, udało mi się znaleźć lekarza, który zaoferował pomoc. Kiedy usłyszałem, że kwalifikuję się do zabiegu zamknięcia podniebienia, byłem najszczęśliwszy na świecie. Moje marzenia wreszcie zaczęły się spełniać. Operacja przebiegła pomyślnie, a przede mną proces rekonwalescencji. Wkrótce dowiem się, czy rany się zagoiły. Niestety, to nie koniec mojej walki. Przede mną dalszy, wyczerpujący i kosztowny proces leczenia i rehabilitacji.  Jeśli chcesz, by ciągnący się latami koszmar się skończył, będę wdzięczny za wsparcie. Bardzo chciałbym być zdrowy i sprawny. Jesteś moją ostatnią nadzieją. Bez Ciebie sobie nie poradzę… Tomek

551 zł
Witalij Boreslawiec
Witalij Boreslawiec , 44 lata

Walka o sprawność trwa - nie zostawiajmy Witalija samego!

Dziękuję Ci za dotychczasową pomoc!  Dzięki Tobie moje życie zaczyna się zmieniać.  Chcę dalej walczyć o swoje zdrowie i sprawność. Wiem, że tylko z Państwa pomocą mogę o tym marzyć. Przede mną jeszcze długa droga i ogromne potrzeby, by w końcu zbliżyć się do celu — samodzielności!  Proszę, zostań ze mną...  Moja historia: Pamiętam wszystko, jakby to stało się wczoraj. To był gorący letni dzień, na dodatek, święto Kupały. Chowałem się przed upałami na plaży, nad stawem. Chciałem już wracać do domu, ale stwierdziłem, że skoczę do wody po raz ostatni. Tak też się stało. Skoczyłem i byłem sprawny, po raz ostatni...  Ponieważ byłem pewien, że staw jest wystarczająco głęboki, skoczyłem głową w dół. Ostatnie, co pamiętam, to uderzenie, potem ciemność i cisza... A później obudziłem się na oddziale terapii intensywnej, nie będąc w stanie poruszyć nawet palcem... Nie będę długo opisywać, jak spędziłem następne 6 lat. Pewnie w takim przypadku, jak mój, wszystko wygląda podobnie: operacje, leczenie, rehabilitacja i próba pogodzenia się z tym, że życie zmieniło się na zawsze. Nie chodzę, nie jestem w stanie samodzielnie podnieść się z łóżka, nie potrafię zgiąć ręki w łokciu, ale przynajmniej mogę poruszać palcami i obsługiwać komputer. Wiedziałem, że dostałem drugie życie dla moich najbliższych: mamy, żony i małej córeczki. Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, moja rodzina musiała uciekać do Polski. Tymczasowo przyjął nas jeden z podpoznańskich ośrodków dla osób niepełnosprawnych. Mimo tego, że linia frontu pozostała daleko, na moim osobistym froncie wojna nigdy się nie skończy. Walka z niepełnosprawnością wciąż trwa. Potrzebny mi jest sprzęt rehabilitacyjny, dzięki któremu będę w stanie zrobić  "krok" dalej. Moja codzienność to próba życia w miarę normalnie.  Chciałbym być oparciem dla najbliższych — marzę, że jeszcze kiedyś będę. Proszę o wsparcie i pomoc. Każdą, nawet najmniejszą pomoc... Witalij Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

550 zł
Zuzia Wojtylak
Zuzia Wojtylak , 4 latka

Diagnoza wszystko zmieniła - zaczynamy walkę o zdrowie Zuzi!

Na wstępie chciałbym z całego serca podziękować wszystkim darczyńcom za wsparcie przy pierwszej zbiórce. Dzięki Wam poznaliśmy diagnozę i tak jak przypuszczaliśmy, Zuzia ma autyzm. Wiedząc, że na zaburzenia tego typu, nie ma lekarstwa, chcę działać na wszelkie inne możliwe sposoby, które będą wspierać jej rozwój. Jest wiele terapii, rehabilitacji, które mogą pomóc Zuzi w lepszym funkcjonowaniu. Niestety, wszystkie zajęcia i wizyty wiele kosztują, dlatego tak bardzo potrzebne jest nam Wasze dalsze wsparcie. Zuzia zmaga się jeszcze z przykurczami w ścięgnach Achillesa, jak i napięciem mięśniowym. Chciałabym zabrać ją w przyszłości na turnusy rehabilitacyjne, podczas których zespół specjalistów mógłby nad tym popracować. Jednak bez Waszej pomocy to może nie być możliwe!  Poznaj naszą historię: Zuzia z dnia na dzień zaczęła się zmieniać. Jak każda matka widziałam, że dzieje się coś złego. Córeczka przestała mówić, a nawet reagować na imię. Wtedy zaczęłam podejrzewać, że jest to autyzm… Niezwłocznie udałam się z Zuzią do pediatry. Otrzymałyśmy skierowanie do specjalisty. W tym właśnie momencie napotkałyśmy mur. Biorąc pod uwagę, jak szybko następuje regres w rozwoju, kilka miesięcy oczekiwania na kolejne wizyty to zbyt długo. Zdecydowanie za długo! Zuzia zmieniała się z dnia na dzień. Nie bawiła się zabawkami, a zamiast tego układa je w rzędach. To jej jedyna forma aktywności. Pojawiły się także duże problemy ze snem. Mimo że jest bardzo zmęczona, to nie może zasnąć, jest pobudzona i uderza wtedy głową o ścianę. Przestała mówić i zaczęła używać tylko kilku słów.  Nie mogłam dłużej czekać i patrzeć jak rozwój mojej córki nagle zaczął się cofać! Dziś dzięki Waszemu wsparciu wiem już, co dolega Zuzi. Czas, by podjąć działania, które jej pomogą! Agnieszka, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

550,00 zł ( 6,46% )
Brakuje: 7 961,00 zł
Wiktoria Bratkowska
Wiktoria Bratkowska , 48 lat

Choroba towarzyszy mi od zawsze❗️Pomóż mi w tej trudnej codzienności 🚨

Choroba, która towarzyszy mi od dzieciństwa sprawia, że codzienne czynności, uznawane przez wielu za proste i łatwe – dla mnie stają się wyzwaniem. Cierpię na dziecięce porażenie mózgowe. Ta straszna choroba bardzo mocno ogranicza moje codzienne funkcjonowanie… Mam ogromne trudności w poruszaniu – często się przewracam i mogę przemieszczać się jedynie przy pomocy chodzika. Choroba wpływa też na funkcję mowy, przez co mówię niewyraźnie, a to bardzo utrudnia komunikację z innymi ludźmi.  Staram się angażować i działać społecznie na rzecz innych ludzi. Niestety przez swoje przeszkody, przede wszystkim w komunikacji, jest to znacznie utrudnione…  Chcę być słyszana, by zabierać głos w imieniu tych, którzy sami nie mogą stanąć w swoje obronie. Jak tylko potrafię, działam na rzecz osób z niepełnosprawnością. Staram się być optymistką, jednak wiem, że sama sobie nie poradzę. Wszystko, co niezbędne, by umożliwić mi jak najlepsze funkcjonowanie – generuje ogromne koszty. Mieszkam sama, mogę liczyć tylko na siebie. Jest mi bardzo trudno… Choć na dziecięce porażenie mózgowe nie ma cudownego lekarstwa, to regularna rehabilitacja daje szansę na sprawność i samodzielność. Niestety, w obliczu szybko rosnących kosztów życia, coraz trudniej jest mi samodzielnie pokryć wszystkie wydatki związane z łagodzeniem moich codziennych dolegliwości. Ze względu na swój stan zdrowia nie mogę podjąć żadnej pracy.   Proszę o pomoc. Wasz mały gest może odmienić moje życie i sprawić, że będzie mi łatwiej. Otwórz dla mnie swoje wielkie serce. Wiktoria

550 zł
Rachat Żanybiekow
Pilne!
Rachat Żanybiekow , 22 lata

Mój syn walczy ze złośliwym nowotworem... Błagam, nie pozwól mi pochować własnego dziecka❗️

Nasz koszmar zaczął się bardzo niepozornie –  od krwawienia dziąseł. Było ono jednak tak mocne, że trafiliśmy na wydział intensywnej terapii. Nigdy nie zapomnę widoku swojego syna – przerażonego i z krwią niekontrolowanie wypływającą z ust… Niezbędna okazała się natychmiastowa transfuzja krwi. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje – syn był bardzo osłabiony, a na całym jego ciele pojawiły się masywne siniaki…  Zaledwie parę lat wcześniej, w 2016 roku u Rachata zdiagnozowano wrodzoną niedokrwistość aplastyczną i dyskeratozę. Natychmiast zaczęliśmy szukać na syna ratunku. W trybie pilnym odbył się przeszczep szpiku, a ja jako mama zostałam dawcą. Nastąpiła remisja. Udało się wygrać z chorobą, syn wyzdrowiał. Myśleliśmy, że największy dramat naszego życia mamy już za sobą. Niestety, okazało się, że najgorsze dopiero nas czeka... W styczniu 2023 roku syn zaczął skarżyć się na ból w jamie ustnej. W jego buzi pojawiły się rozległe wrzody. Początkowo myśleliśmy, że są to nieszkodliwe afty. Niestety, stan Rachata bardzo szybko się pogorszył. Nie mógł nawet rozmawiać, tak bardzo go to bolało. Natychmiastowo wykonana biopsja przyniosła wstrząsającą diagnozę – nowotwór złośliwy. Nasz świat się załamał, a my nie mogliśmy zrozumieć… Dlaczego? Szukaliśmy pomocy w różnych szpitalach, ale wszyscy specjaliści polecali nam wrócić do kliniki, w której wykonaliśmy przed laty przeszczep. Syna od razu hospitalizowano. Przez tydzień był przygotowywany do pierwszej chemioterapii. Stan syna był krytyczny, przy wzroście 180 cm ważył tylko 39 kg! Jego organizm był całkowicie wyniszczony przez chorobę i musiał być odżywiany przez kroplówkę. Nie mógł jeść ani rozmawiać. Po drugiej chemioterapii zmagał się z wysoką gorączką i nie był nawet w stanie wstać z łóżka.  4 marca 2024 roku Rachat rozpoczął trzeci blok chemioterapii. Syn bierze leki przeciwbólowe i dzięki temu zaczyna choć trochę rozmawiać i jeść. W najlepszym wypadku czekają nas jeszcze 4 kursy chemioterapii i radioterapia — o ile wyniki badań będą pozytywne. Koszty leczenia są jednak zawrotne, a my nie jesteśmy w stanie udźwignąć ich samodzielnie. Jako matka patrzę codziennie w oczy ukochanego syna i widzę, jak robi się coraz słabszy. Biorę go w objęcia, ocieram łzy i obiecuję, że wszystko skończy się dobrze. Staram się nie okazywać lęku, jednak w głębi duszy umieram z rozpaczy. Każdego dnia tak potwornie się boję, że to nasze ostatnie chwile razem. Proszę, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń. Jesteśmy w dramatycznej sytuacji, w której to właśnie pieniądze zdecydują o tym czy moje dziecko będzie miało szansę przeżyć. Błagam, nie pozwólcie mi stanąć nad grobem własnego syna... Mama

550,00 zł ( 0,3% )
Brakuje: 181 333,00 zł