Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Iwona Janiszewska
Iwona Janiszewska , 42 lata

Nie chcę, by ból dyktował mi zasady... Proszę o wsparcie!

Moja codzienność to ból, trudności i ograniczenia. Chciałabym móc z tym walczyć, ale mam uwiązane ręce. Nadszedł czas, w którym to ja muszę prosić o pomoc, chociaż nie jest to łatwe... Bardzo proszę o wsparcie!  W 2021 roku zdiagnozowano u mnie zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Na początku myślałam, że to kwestia czasu, dobrej rehabilitacji, leków i wszystko minie. Po wykonaniu rezonansu okazało się, że sytuacja jest nieco poważniejsza... Skierowano mnie do neurochirurga. To była szybka weryfikacja – operacja była konieczna! W międzyczasie okazało się, że mam uszkodzone kręgi na odcinku szyjnym C5-C6-C7 oraz uszkodzenie korzeni nerwów rdzeniowych. Przeszłam operację w 2023. Niestety, nie dała ona żadnego rezultatu. Ponadto dodatkowo wykryto m.in. guzki na kręgach, stany zwyrodnieniowe stawu biodrowego... Obecnie sytuacja wciąż się pogarsza...  Chciałabym sobie poradzić, być samodzielna. Chciałabym móc wziąć zdrowie w swoje ręce, niestety tak niewiele ode mnie zależy. Oczekiwanie na chirurga urazowo-ortopedycznego, czy innego specjalistę na NFZ trwa wieczność. Oczywiście, mogłabym zapisać się prywatnie, ale z kolei koszty takiej wizyty przekraczają moje możliwości... Stoję więc w sytuacji bez wyjścia.  Mąż jest jedynym żywicielem rodziny, syn dopiero podjął pracę. Nigdy nie prosiłam o pomoc, życie jednak podyktowało swoje warunki...  W obecnej chwili czekam na odpowiedź z NFZ o rehabilitacji, ale to może potrwać. Wiem, że i tak będę potrzebowała częstych zabiegów i długich miesięcy walki z bólem...  Proszę, jeśli tylko możesz... Pomóż mi zawalczyć o zdrowie!  Iwona

1 162,00 zł ( 10,92% )
Brakuje: 9 477,00 zł
Artur Chmura
Artur Chmura , 46 lat

Czekał na przeszczep, kiedy stała się tragedia❗️Pomocy❗️

Mój syn - Artur, który od 2018 roku czeka na przeszczep nerki, do tej pory w miarę normalnie funkcjonował, pracował, był w stanie sam się utrzymywać. Prowadził normalne życie, będąc zwykłym, uśmiechniętym i życzliwym sobą. Jednak w maju tego roku wszystko się zmieniło. Pewnego dnia Artur poczuł silne bóle głowy. Zaczęło się niby niewinnie, ale podczas badań usłyszał okrutną diagnozę – krwiak. Sytuacja była tak poważna, że konieczna była trepanacja czaszki, by uratować synowi życie! Tak bardzo się o niego bałam! Zabieg był niezwykle trudny i niestety, po nim pojawiły się komplikacje. Artur ma teraz problemy ruchowe z lewą stroną ciała i częściowy niedowład, ale najbardziej doskwierająca jest afazja, czyli brak mowy. Bo pobycie w prywatnym ośrodku w Krakowie, stan syna bardzo się poprawił, ale wciąż wymaga intensywnej i kosztownej rehabilitacji. To bardzo ważne, ponieważ mimo że sprawność ruchową odzyskał w 70%, to bez dalszego leczenia ten stan się cofnie... Dlatego zwracam się do Was o pomoc. Artur to cudowny człowiek, zawsze życzliwy. Mimo że życie wystarczająco skomplikowało mu się przez choroby nerek, to los postanowił wystawić go na kolejną, ciężką próbę. Artur nigdy nikomu nie odmówił pomocy, ale teraz sam desperacko jej potrzebuje. Pierwszy turnus udało nam się opłacić z własnej kieszeni, ale to zdecydowanie za mało. Potrzebne są kolejne, by syn mógł wrócić, chociaż w części do dawnej sprawności, mógł bez problemu funkcjonować i znów zwyczajnie ze mną rozmawiać.  Mama

1 161,00 zł ( 1,63% )
Brakuje: 69 855,00 zł
Maciek Parda
Maciek Parda , 13 lat

Maciek walczy o przyszłość❗️Pomagamy❗️

Dzięki otrzymanemu wsparciu mogliśmy rozpocząć leczenie elektrostymulacja! To wielki krok, który już przynosi efekty. Wymowa Maćka znacznie się poprawiła, za co do końca życia będziemy dozgonnie wdzięczni! To jednak nie koniec zmagań. By ciężka praca i postęp nie poszły na marne, Maciek musi kontynuować leczenie i rehabilitację! Dlatego po raz kolejny zwracamy się o pomoc. Nasza historia: Łzy same cisną się do oczu, a serce pęka, gdy widzę walkę mojego syna. Walkę ze słabościami, na które nie ma wpływu. Maciek urodził się z całkowitym obustronnym rozszczepem wargi, podniebienia i wyrostka zębodołowego. Gdy miał zaledwie 7 miesięcy przeszedł operację zespolenia wargi i rekonstrukcji podniebienia. Jeszcze się sobą nie nacieszyliśmy, a już musiałam się z nim pożegnać pod drzwiami sali operacyjnej.  Tego strachu i nerwów nie zapomnę nigdy, szczególnie że przechodziłam to jeszcze dwukrotnie. Kolejna operacja przeszczepu kości z bioderka odbyła się, kiedy miał 3 latka, a w 6 roku życia przeszedł korektę przegrody nosowej.  Mimo tych wszystkich operacji po fiberoskopii, czyli specjalistycznym badaniu górnych dróg oddechowych, stwierdzono brak zwarcia podniebienno-gardłowego. To ciągnęło za sobą kolejną operację. Jako mama nie potrafiłam poradzić sobie z tymi smutnymi wiadomościami. Gdyby nie najbliższa rodzina i wsparcie psychologiczne, nie wiem, czy udźwignęłabym taki ciężar.  Skutkiem wystąpienia tego zaburzenia u mojego syna jest wysiękowe zapalenie ucha prowadzące do niedosłuchu. Podczas przyjmowania posiłków zdarza się ulewanie z nosa. Te wszystkie sytuacje prowadzą do tego, że Maciek jest osobą bardzo wycofaną i wstydliwą. Wiem, że być może jeszcze całe lata, a może i całe życie Maciek będzie musiał odwiedzać różne gabinety lekarskie, by jego wada przeszkadzała mu jak najmniej i mógł rozwijać się jak każdy inny, zdrowy człowiek. Dzięki wsparciu Darczyńców udało nam się zapewnić Maćkowi zabiegi elektrostymulacji, które znacznie poprawiły jego sytuację. Niestety, to zaledwie początek, bo żeby efekty się utrzymały, potrzeba kilku takich zabiegów. Elektrostymulacja, terapie logopedyczne, leczenie, rehabilitacja… To wciąż narastające koszty, ale też jedyna szansa, by nasz synek mógł bez skrępowania cieszyć się dzieciństwem. Dlatego po raz kolejny zwracamy się z prośbą o pomoc! Już raz udało nam się dokonać małego cudu. Razem możemy dokonać kolejnego i podarować mojemu dziecku lepszą przyszłość! Żaneta - mama Maćka

1 161 zł
Galyna Boitsan
Galyna Boitsan , 60 lat

Babcia trójki wnuków walczy z nowotworem! Nie pozwól jej przegrać!

Mam na imię Galyna i mam 58 lat. Do tej pory myślałam, że trzymam moje życie w garści i w pełni je kontroluje. Jako spełniona żona i  babcia trójki wnuków cieszyłam się emeryturą. Nie myślałam, że los wystawi mnie na taką próbę.  Nie sądziłam, że w jednej chwili, będę musiała rozpocząć najcięższą walkę, jaką kiedykolwiek przyszło mi stoczyć. Lekarze wykryli u mnie nowotwór złośliwy jajników. Już drugi rok walczę o życie. Swoje leczenie rozpoczęłam w Ukrainie, gdzie zostałam zoperowana i przeszłam 9 cykli chemioterapii. Niestety niedawno dowiedziałam się o wznowie. Przebywam obecnie w Polsce, gdzie chcę po raz kolejny stawić czoła swojemu przeciwnikowi.  Jednak nie mam na to wystarczających środków. Okazuje się, że szansą na wygraną jest nierefundowany lek. Utrzymuję się tylko z emerytur, co zdecydowanie nie pozwoli na pokrycie kosztów leczenia.  Nigdy nie myślałam, że w moim życiu przyjdzie taki moment, w którym będę musiała prosić o wsparcie. Dziś jednak nie mam innego wyboru. Chcę być zdrowa nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla moich bliskich i ukochanych wnucząt. Proszę, to nie czas, by się żegnać. Chcę żyć i dalej spełniać się w roli babci! Galyna

1 160,00 zł ( 10,9% )
Brakuje: 9 479,00 zł
Antoni i Dominik Trzupek
Antoni i Dominik Trzupek , 3 latka

Nasze dzieci już do końca życia będą potrzebowały specjalistycznej pomocy!

Jesteśmy wdzięczni za okazane serca! Dzięki Wam Antoś poczynił wielkie postępy! Sytuacja jednak jeszcze bardziej się skomplikowała… Los rzucił nam kolejną kłodę pod nogi – nieuleczalną chorobę drugiego syna! Nasza historia:  Jeszcze w czasie ciąży byliśmy przekonani, że nasz Antoś urodzi się zdrowy. Badania prenatalne nie wskazywały żadnych nieprawidłowości. Mimo ciężkiego porodu nie myśleliśmy, że ostateczna diagnoza dopiero przed nami… Przez kolejne tygodnie po urodzeniu synek przechodził liczne badania, w tym również badania genetyczne, które potwierdziły, że Antek ma trisomię 21, czyli zespół Downa… Na początku był to szok, ale potem pogodziliśmy się z diagnozą. Z zespołem Downa, dzięki odpowiedniej opiece, można wieść szczęśliwe i długie życie – to właśnie chcieliśmy zapewnić Antkowi. Rozpoczęliśmy rehabilitację, odwiedzaliśmy coraz większą liczbę specjalistów, aby podarować Antosiowi jak największe szanse. Opłaciło się i synek zaczął chodzić!  Wada serduszka uległa poprawie i według kardiologa serduszko jest zdrowe! Operacja nie jest więc konieczna, co bardzo nas cieszy! Niestety pojawiło się podejrzenie padaczki. Badania są niejednoznaczne, więc neurolog zalecił stałą kontrolę. Żyjemy więc w obawie przed pojawieniem się nowego przeciwnika! Nasz świat dwa lata temu rozpadł się po raz pierwszy, gdy usłyszeliśmy, że nasz najmłodszy syn ma zespół Downa. Teraz nasze serca pękło po raz drugi: nasz najstarszy syn, który dopiero poszedł do szkoły, cierpi na nieuleczalną chorobę! Dominik ma 7 lat. Od zawsze był szczęśliwym i pełnym życia oraz energii chłopcem. Wszystko zmieniło się we wrześniu 2023 roku… Dominik był stale zmęczony, schudł i dużo pił. Jego zachowania były bardzo zmienne: z euforii przechodził nagle w stan rozpaczy i złości. Skonsultowaliśmy się z lekarzem, ponieważ podejrzewaliśmy cukrzycę… Dostaliśmy pilne skierowanie do szpitala. Już po pierwszych badaniach wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, a diagnoza potwierdzona: cukrzyca insulinozależna. Niemal od razu przetransportowano syna do innego szpitala na oddział diabetologii, gdzie podawano mu insulinę i stabilizowano jego stan zdrowia.  Potem musieliśmy przejść szkolenie jak żyć z cukrzycą, jak mierzyć poziom cukru oraz podawać insulinę. Martwiliśmy się i próbowaliśmy to wszystko poukładać w głowie.   Do naszej rzeczywistości wkradł się strach. Każdy wzrost czy spadek cukru, to alarm, na który trzeba reagować natychmiast! Codziennie walczymy, aby Antoś i Dominik lepiej się rozwijali. Jednakże rehabilitacja, terapia i opieka wielu specjalistów wiążą się z wysokimi kosztami. Dlatego jesteśmy tutaj i prosimy Cię o pomoc, o szansę dla naszych synów! Rodzice Antosia  

1 160 zł
Wiktor i Patryk Kniter
Wiktor i Patryk Kniter , 15 lat

Dwóch dzielnych braci walczy z DMD❗️ Pomóż spowolnić postęp tej straszliwej choroby❗️

DMD – te trzy litery zmieniły nasze życie na zawsze. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a – genetyczna i postępująca choroba powodująca zanik mięśni. Naszą rodzinę tragedia dotknęła podwójnie –  choruje na nią obu naszych synów... Takiego scenariusza nikt nie był w stanie przewidzieć. Rozmiar tej tragedii trudno opisać słowami. Nie wiem, co jest najgorsze – bezradność, czy świadomość tego, że każdy dzień zamiast poprawy będzie przynosił pogorszenie. Według nauki takie historie zdarzają się raz na wiele tysięcy przypadków. I choć wciąż trudno uwierzyć, że jeden z nich dotyczy właśnie moich dzieci, nie mam ani chwili na analizę. Wszystkie moje działania podporządkowałam walce z brutalną chorobą Dystrofią mięśniową Duchenne'a, która każdego dnia bezlitośnie odbiera sprawność i samodzielność, powodując przy tym ogromne cierpienie.  Choroba zabija mięśnie – jeden po drugim. Chłopcy zamiast odkrywać korzyści płynące ze sprawności i możliwości napotykają kolejne ograniczenia i znajdują nowe sposoby na to, jak pokonywać bariery stawiane przez własne ciało.  Rehabilitacja odbywa się praktycznie codziennie – w domu odwiedzają nas specjaliści, regularnie przeprowadzane są konsultacje medyczne i kontrole. Poza tym gdzieś w tle przecież toczy się życie. Chłopcy uczą się w domu, a ja łączę zadania rehabilitanta, organizatorki i wszystkie inne związane z rutyną dnia codziennego. Już nie pytam i nie rozpaczam, bo w dobie brakuje mi na to czasu. Mój czas całkowicie pochłaniają obowiązki i poszukiwanie nowych możliwości. Coraz częściej pojawiają się przeszkody w postaci rosnących kosztów. Leczenie, rehabilitacja, ewentualny udział w turnusach, zakup sprzętu. Z opieką nad chorymi dziećmi wiążą się niewyobrażalne kwoty, które ponosimy każdego miesiąca. Czasem mam wrażenie, że to studnia bez dna. Znacznie gorsza jest jednak świadomość tego, że bez pomocy i odpowiedniego wsparcia z dnia na dzień będę musiała patrzeć, jak stan moich synów się pogarsza. Oni rosną, a ja mam coraz mniej sił, by wspierać ich w wykonywaniu codziennych czynności wymagających, chociażby, podniesienia. Wciąż pamiętam ten moment, gdy zaczęłam przygotowywać Wiktora do poruszania się na wózku. W głowie mam słowa jego sprzeciwu, ogromny żal i smutek. Doskonale pamiętam też moją bezsilność wobec postępujących dolegliwości… Diagnoza była dla mnie ciosem w przypadku Wiktora, a kiedy usłyszałam, że choruje też Patryk, świat się zawalił.  Jak mam spojrzeć sobie w oczy mając wrażenie, że zawiodłam?! Jestem za nich odpowiedzialna i chcę dla nich tego, co najlepsze, ale choroba wystawiła naszą rodzinę na próbę. By zdać najtrudniejszy test – potrzebuję pomocy! Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu mogliśmy walczyć o lepsze jutro na rehabilitacji. Niestety, choroba cały czas postępuje i zabiera coraz więcej. Z roku na rok, z miesiąca na miesiąc jest nam coraz trudniej. Zarówno Wiktor jak i Patryk poruszają się na wózku. U starszego synka nie domagają już ręce, a u młodszego zaatakowane jest już serduszko, które staje się coraz słabsze. Prosimy, pozwól nam spowolnić postęp tej potwornej choroby... Każda wpłata to dla nas ogromna nadzieja i szansa,  za którą dziękuję Wam z całego mojego matczynego serca.  Mama

1 160 zł
Wiktoria Olejnik
Wiktoria Olejnik , 30 lat

Kontuzja uniemożliwiła mi pracę... Pomóż mi wrócić do pełni sił!

Kontuzje przychodzą w najmniej oczekiwanej chwili, a moment utraty sprawności zwykle jest kłopotliwy i niespodziewany. Myślałam, że przed tego rodzaju kontuzją potrafię się zabezpieczyć, ale się myliłam.  Jestem dyplomowaną fizjoterapeutką, która pracuje ruchowo z innymi ludźmi. Specyfika tego zawodu polega na stałej aktywności fizycznej. Niestety obecnie ogranicza mnie ból, który nie pozwala normalnie funkcjonować. Obudziłam się w ubiegłą sobotę ze stanem zapalnym tkanek miękkich wokół stawu skokowego, który wywołał u mnie duży dyskomfort. Nie pozwalał mi już spać w nocy. Wybudzał. Byłam zaskoczona, ponieważ wcześniej nic nie wskazywało na to, że coś się może dziać z moim ciałem. Okazało się, że to bolesna kontuzja. Obecnie cały czas diagnozuję jej przyczynę. Aby wrócić do pracy, muszę przejść przez długotrwały proces powrotu do pełnej sprawności. Zgłosiłam się po specjalistyczną pomoc, by zadbać o wszystkie kluczowe elementy, niezbędne do przywrócenia sprawności. Inaczej nie będę w stanie pracować, gdyż kontuzja odebrała mi możliwość poruszania się... Moim celem jest powrót do pełni sił. Działam zgodnie z tym czego uczę i w czym wspieram zawodowo innych. Jednak dziś to ja potrzebuję Was. Marzę o tym, by móc otrzymać wsparcie od innych specjalistów. Niestety koszty związane z regularnymi wizytami przekraczają moje możliwości. Proszę, wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń!  Wiktoria 

1 160 zł
Sabina Sairanova
Pilne!
7 dni do końca
Sabina Sairanova , 20 lat

Wznowa białaczki❗️Pomóż uratować życie 18-letniej Sabiny❗️

Sabina to moja ukochana córka. Razem z mężem i bratem Sabiny byliśmy szczęśliwą rodziną. Niestety, całe nasze szczęście zostało zniszczone 4 lata temu, kiedy Sabina pierwszy raz zachorowała na białaczkę. Zderzyliśmy się twarzą w twarz ze śmiertelnym zagrożeniem. Pierwszy raz poczuliśmy co to strach.  Kiedy po rok leczenia okazało się, że córeczka jest zdrowa, myśleliśmy, że już nigdy nie wrócimy do tego samego punkty. Jednak los chciał dla nas inaczej… Po 4 latach córka znów zachorowała.  W lutym 2023 roku zdiagnozowano u Sabiny ostrą formę białaczki, w 4 stopniu zaawansowania... Od razu zaczęliśmy się leczyć w Kazachstanie, w centrum onkologicznym i przyjmować chemioterapię. Mimo to zaczęliśmy szukać ratunku na całym świecie. Ze względu na to, że choroba jest śmiertelna, w ostrej formie i jest to nawrót, stwierdziliśmy, że zabierzemy córkę do Izraela. Usłyszeliśmy o bardzo ciężkich przypadkach, które udało się tam wyleczyć. Obecnie jesteśmy tam, Sabina jest w trakcie chemioterapii, ale niezbędna będzie też transplantacja szpiku. Lekarze mówią wprost – środki na koncie kliniki muszą pojawić się w maju, by natychmiast dokonać przeszczepu. Inaczej Sabina nie przeżyje. Umrze… Odejdzie na zawsze, pozostawiając po sobie ogromną pustkę. Wydaliśmy już naprawdę bardzo dużo na leczenie. Teraz czas na opłacenie kolejnych rachunków, na które po prostu nie mamy środków. Tylko w tym przypadku Sabina ma szansę na przeżycie. Błagam Was, pomóżcie nam. My mamy bardzo mało czasu. Sabina ma tylko 18 lat, dopiero zaczyna żyć...  Mama Sabiny

1 158,00 zł ( 0,16% )
Brakuje: 712 967,00 zł
Emilka Siewniak
8 dni do końca
Emilka Siewniak , 8 lat

Kręta droga ku lepszej przyszłości!

Nie chcieliśmy dopuścić do siebie myśli, że nasza córeczka nie rozwija się prawidłowo. Liczyliśmy na to, że  może potrzebuje trochę więcej czasu i za chwilę wszystko będzie w porządku. Jednak dni mijały, a zaburzenia stały się coraz bardziej widoczne. Po wizytach u specjalistów i licznych badaniach nie mieliśmy już złudzeń... U Emilki stwierdzono szereg trudności dotyczących zachowań społecznych i komunikacji. Córeczka ma obniżone napięcie mięśniowe, encefalopatię, afazję motoryczną i opóźniony rozwój psychoruchowy. Codzienne czynności sprawiają jej znaczne problemy, jest nadwrażliwa słuchowo, nie lubi się czesać i kąpać. Wszystkie wymienione objawy były podstawą, aby zdiagnozować u Emilki autyzm. Nasze dziecko wymaga wielospecjalistycznej terapii. Córka uczęszcza na zajęcia z psychologiem, rehabilitantem, pedagogiem i logopedą. Ciężko pracuje, aby uzyskać jak największą sprawność i samodzielność. Jej dotychczasowe dzieciństwo to ciągła walka i praca o prawidłowy rozwój. Co gorsza, nie jesteśmy jednak już w stanie zapewnić dziecku odpowiedniej terapii! Naszym marzeniem jest udział córki w turnusie rehabilitacyjnym dla dzieci z autyzmem. Na pewno byłby krokiem milowym na drodze ku sprawności Emilki. Małgosia i Marcin, rodzice

1 156 zł