Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marek Maździarz
Pilne!
Marek Maździarz , 49 lat

GLEJAK - 3. wznowa❗️Pilnie potrzebne leczenie🚨

Mój brat jest lekarzem. Całe życie pomagał innym, a dziś to on potrzebuje wsparcia! Bezlitosna choroba próbuje odebrać mu życie, a ja zrobię wszystko, by ją przechytrzyć. Pojawiło się światełko w tunelu – leczenie TTF. Jednak bez Waszego wsparcia, nie uzbieramy potrzebnej kwoty! W grudniu 2022 roku Marek dostał ataku padaczkowego i stracił przytomność. W szpitalu natychmiast wykonano rezonans. Pamiętam jak dziś – wokół panowała świąteczna atmosfera, nikt z nas nie przypuszczał, że za chwilę otrzymamy diagnozę, która w sekundę zmieni nasze życie nie do poznania. Na początku stycznia odbyła się operacja. Nie było już złudzeń – glejak o IV stopniu złośliwości. Drżeliśmy ze strachu, nie wiedząc, co nas czeka. Marek przeszedł wycieńczającą chemioterapię i radioterapię, a my błagaliśmy, by leczenie przyniosło skutki. Niestety, po pół roku przyszła wznowa i konieczna była ponowna operacja. Efekty uboczne zaczęły mocno dawać się we znaki. Pojawiła się zatorowość płucna, zakrzepica, cukrzyca posterydowa, osłabienie, problemy z równowagą… W najgorszych snach nie spodziewałam się, że za chwilę czekają nas kolejne tragiczne informacje. Badanie kontrole ujawniło trzecią wznowę… Nie mogliśmy w to uwierzyć!  Pod koniec maja 2024 roku Marek przeszedł trzecią operację. Nigdy nie zapomnę, jak bardzo się baliśmy… Brat był w bardzo ciężkim stanie. Kolejną dobę spędził w śpiączce farmakologicznej, a my drżeliśmy ze strachu, nie wiedząc, co nas czeka. Dziś już wiemy, że jedyną szansą, by guz przestał odrastać jest nierefundowane leczenie przeciwnowotworowe. Koszty zwalają jednak z nóg… Marek ma 12-letniego syna i żonę, w której jest bezgranicznie zakochany. Jest najlepszym bratem, jakiego mogłam sobie wymarzyć. Od dziecka zawsze staje w mojej obronie. Każdy w naszej rodzinie wie, że w kryzysowych sytuacjach może na niego liczyć. Brak mi słów, by opisać, jak oddaną jest osobą, jak cenioną przez pacjentki i innych lekarzy. I jak bardzo wyróżnia go poczucie humoru – zawsze potrafi nas rozbawić.  Nie wyobrażam sobie życia bez mojego brata. Pęka mi serce, gdy widzę, jak jego życie w jednej chwili się zmieniło. Zawsze korzystał z niego w pełni, cieszył się i doceniał ważne momenty. To nie może się tak zakończyć. To nie czas, by się żegnać. Z całego serca Was proszę – wesprzyjcie nas.  Iza, siostra Marka

136 640,00 zł ( 64,22% )
Brakuje: 76 126,00 zł
Julia Donańska
Julia Donańska , 22 lata

Straszne cierpienie, które trzeba powstrzymać za wszelką cenę! Rodzina Julki błaga o pomoc...

To wołanie o pomoc zrozpaczonej matki dwóch córek: jednej bardzo chorej, drugiej zdrowej, ale także cierpiącej. Choroba Julii to choroba całej rodziny… Odbiera siły, wyciska łzy bezradności, zadaje ból… Dziś pomóc Julii może już tylko przeszczep komórek. To jedyna nadzieja, że napady ustaną, a agresję zastąpi spokój. Potrzebna pomoc, by wyzwolić dziewczynkę i jej rodzinę ze szponów choroby! Beata, mama: Julia urodziła się zdrowa. Dopiero gdy miała rok, zauważyliśmy, że coś jest nie tak. Najpierw opóźnienie rozwoju, potem ataki padaczki. Pierwszy, jak miała dwa latka... Wyładowania w główce zabierały coraz więcej. Dziś Julka ma 17 lat, a umysł 2-letniego dziecka.  Naszą codzienność przeszywa nieustanny lęk o to kiedy i z jaką siłą przyjdzie kolejny atak padaczki, co tym razem odbierze, jakie będą jego konsekwencje... Julka choruje na jej lekooporną odmianę, a napady powodują ogromne spustoszenie w jej mózgu. Przez zespół Lenoxa-Gastauta Julka nie mówi, jednak nie to jest najgorsze… Julka cierpi, to cierpienie wyraża przez agresję i autoagresję. Krzywdzi siebie, czasami jest agresywna w stosunku do swojej młodszej siostry… Nie zdaje sobie z tego sprawy, nie robi tego specjalnie. To takie straszne patrząc każdego dnia, jak ukochane dziecko robi sobie krzywdę… Julka jest już duża, robimy co w naszej mocy, jednak czasami nie udaje nam się jej powstrzymać.  Przeraźliwy krzyk, wołanie o pomoc… Rzucamy wtedy wszystko i biegniemy do Julki. Nie jesteśmy jej jednak w stanie pomóc, wyleczyć, zatrzymać tej okrutnej choroby… W przypadku naszej córeczki nie jest możliwe całkowite wyleczenie, a jedynie zmniejszenie liczby i siły napadów. To i tak byłoby dla nas ogromne szczęście, choć częściowo ujarzmić chorobę, zabrać choć część tego bólu, który przeżywa każdego dnia... Gdy pojawia się nadzieja na lepsze życie, chcemy o nie zawalczyć. Córka przy każdym napadzie traci kontrolę nad swoim ciałem, wpada w mrok nieświadomości, okalecza się… Różne terapie i rehabilitacja niewiele pomagają. Jednak teraz pojawiła się nadzieja - terapia komórkami macierzystymi! To może pomóc wyeliminować agresję u Julii, lepiej sobie z nią radzić, zmniejszyć liczbę i intensywność ataków padaczki, które niszczą mózg Julii!  Nasza młodsza córeczka Nikola bardzo kocha siostrę, rozumie, że Julia jest bardzo chora. Jednak widzimy, jak cierpi… Jest świadkiem tego, jak Julka w ataku wyrywa sobie włosy, gryzie ręce, rozdrapuje rany, przeraźliwie krzyczy… Przez nieustanny krzyk trudno jej się skupić na nauce, choć jest bardzo dzielna i zdolna. Okiełznanie choroby będzie więc błogosławieństwem dla nich obu… Dziś nasza rodzina bardzo cierpi, a ja nie wiem, co zrobić, jak pomóc Julii. Wierzymy, że przeszczep komórek macierzystych okaże się ratunkiem, pozwoli opanować napady, sprawi, że córka będzie się lepiej rozwijała. Niestety, nie stać nas, by zapłacić gigantyczną kwotę za terapię, która w Polsce nadal nie jest refundowana! Z całego serca prosimy o pomoc, bo to nasza ostatnia nadzieja…  ➡️ Licytuj i pomóż Julce!

101 774,00 zł ( 48,92% )
Brakuje: 106 226,00 zł
Aleksandra Głogowska
Pilne!
Aleksandra Głogowska , 23 lata

Lekarze dawali Oli jedynie 5% szans na przeżycie... Pomóż w walce z nowotworem mózgu❗️

Na początku tego roku moja siostra zadzwoniła do mnie z płaczem. W słuchawce usłyszałam jej roztrzęsiony głos: „Daria, coś się ze mną dzieje, od 3 dni słabo chodzę, lewa strona ciała odmawia mi posłuszeństwa i buzia mi opada… Byłam u lekarza, ale po antybiotyku już ledwo chodziłam…” W tym czasie byłyśmy z mamą zagranicą i wiedziałyśmy, że nie dotrzemy do mojej siostry na czas. Do szpitala pojechała z Olą nasza ciocia.  Siostra została od razu przyjęta na oddział, gdzie zrobili jej wszystkie badania.  Na drugi dzień dostaliśmy diagnozę. Nowotwór złośliwy mózgu – do natychmiastowego wycięcia. Moja siostra kiedy dowiedziała się, że musi mieć operację, stwierdziła, że tak trzeba i że nie może się załamać.  Za 4 dni Ola przeszła operację usunięcia nowotworu. Był to dla naszej rodziny ekstremalnie trudny czas – lekarze dawali Oli jedynie 5% szans na przeżycie. Stał się jednak cud – udało się usunąć nowotwór w całości.  To jednak nie zakończyło walki z chorobą. Ola przeszła także radioterapię oraz wciąż przyjmuje chemioterapię. Ciężko jest nie podziwiać, jak radzi sobie z tym wszystkim… Siostra kilka lat z rzędu udzielała się jako wolontariusz – to silna i wesoła dziewczyna. Każdego dnia wierzy w to, że wyzdrowieje. Skutkiem choroby i operacji jest kurczowe porażenie połowiczne lewej strony ciała oraz przykurcz stawu nadgarstka. Doszło także do rozwinięcia się trudności z mową, które utrudniają Oli komunikację. Aby mogła odzyskać sprawność i pełną samodzielność, potrzebuje intensywnej rehabilitacji ruchowej oraz terapii z neurologopedą. Te formy terapii są niezbędne, aby Ola mogła wrócić do życia, jakie znała przed chorobą. Równie ważne jest wsparcie psychologiczne, które pomoże jej odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Szanse na poprawę są ogromne, jednak wymaga to czasu, pracy i niestety – sporych środków finansowych. Jako rodzina i przyjaciele Oli robimy wszystko, aby jej pomóc, ale koszt dwuletniej rehabilitacji, wynoszący 50 000 zł, przerasta nasze możliwości. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Każda złotówka ma ogromne znaczenie i przybliża Olę do jej marzenia – powrotu do normalnego życia. Razem możemy sprawić, że Ola odzyska swoją dawną radość i samodzielność! Rodzeństwo Oli, rodzina i bliscy

36 360,00 zł ( 68,35% )
Brakuje: 16 832,00 zł
Mia Dolny
Pilne!
Mia Dolny , 2 latka

Pierwsza chemioterapia nie zadziałała – pomóżmy małej Mii w walce z nowotworem❗️

Jesteśmy rodzicami Mii, naszej małej wojowniczki. Od maja 2023 roku, nasza córeczka zmaga się z bardzo trudną chorobą – histiocytozą wieloukładową z komórek Langerhansa. Początkowo sądziliśmy, że to tylko problem z uszkiem lub może infekcja wirusowa, ale prawda okazała się o wiele bardziej przerażająca... Po miesiącach niepewności, diagnozę postawiono dopiero w Warszawie. Tam też Mia zaczęła swoje pierwsze leczenie chemioterapią, które choć bardzo obciążające, dawało nam nadzieję na poprawę. Niestety, po pół roku trudnej walki okazało się, że choroba postępuje... Obecnie Mia przyjmuje chemioterapię celowaną – silniejsze, specjalistyczne leczenie, które ma powstrzymać rozwój choroby. Codzienność naszej córeczki to zmagania z licznymi badaniami, częste podróże do Warszawy, niekończące się wizyty u lekarzy i konieczność ciągłej ostrożności, by unikać zakażeń. Mia musiała również przejść zabieg założenia portu centralnego, aby uniknąć ciągłych nakłuć, które sprawiały jej wielki ból. Choroba sprawia, że Mia często cierpi z powodu bólu ucha, co wpłynęło na jej rozwój i sprawiło, że później zaczęła chodzić. Jednak nasza dziewczynka jest pełna determinacji, ćwiczy i z każdym dniem robi postępy. Dzięki wsparciu swojej starszej siostry nieustannie się uśmiecha, śmieje i walczy dalej, mimo że musimy bardzo uważać na to, gdzie i kiedy się bawi. Każdy wyjazd na badania do Warszawy to wyzwanie emocjonalne i finansowe, dlatego zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Koszty leczenia, transportu, rehabilitacji i specjalnej opieki są ogromne, ale nadzieja na lepsze jutro dla Mii jest jeszcze większa. Potrzebujemy Waszego wsparcia, aby nasza córeczka mogła dalej walczyć o zdrowie i odzyskać pełnię radości dzieciństwa. Z serca dziękujemy za każdy gest wsparcia i za to, że jesteście z nami w tej trudnej drodze. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam dokonać naprawdę wiele! Rodzice Mii

20 015 zł
Mikołaj Krystians
Pilne!
Mikołaj Krystians , 14 lat

W głowie naszego syna jest GUZ❗️Pomóż Mikołajowi pokonać NOWOTWÓR!

To nieprawdopodobne, jak bardzo się zmieniło życie naszej rodziny w zaledwie kilka miesięcy! W końcu cierpienie naszego Mikołaja jest cierpieniem nas wszystkich. Dlatego nadal tak trudno jest nam pogodzić się z tą OKRUTNĄ DIAGNOZĄ – NOWOTWOREM!  Wszystko zaczęło w maju 2024 roku. To wtedy syn zaczął się skarżyć na silne bóle głowy. Z dnia na dzień stawały się coraz bardziej dotkliwe. Do tego dochodziły kolejne objawy – wysoka wrażliwość na światło i dźwięki. Jego stan wciąż się pogarszał. Zdarzało się, że Mikołaj potrafił przespać nawet kilka kolejnych dni i nocy! Dochodziło do sytuacji, w których musieliśmy budzić syna, żeby w ogóle mógł coś zjeść! Byliśmy przerażeni! Czuliśmy, że dzieje się coś niedobrego!  Początkowo Mikołaj był diagnozowany w kierunku migreny. Jednak to był tylko fałszywy trop. Po kolejnych badaniach nie było złudzeń, że rzeczywistość jest o wiele gorsza! Wydarzyło się coś, na co w ogóle nie byliśmy przygotowani. Okazało się, że w głowie naszego syna znajduje się guz! To był NOWOTWÓR!  Mikołaj jest dopiero nastolatkiem! Całe życie przed nim, a on już musiał przejść aż pięć zabiegów operacyjnych, w tym jeden polegający na częściowym usunięciu guza. U syna wystąpiła również wielohormonalna niedoczynność przysadki oraz wodogłowie obturacyjne, wymagające przeprowadzenia ventrikulostomii. Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego to wszystko spotkało naszego syna! Kolejnym krokiem w leczeniu Mikołaja jest chemioterapia, która tak bardzo go osłabia. Po pierwszej z czterech wyznaczonych serii powróciły bóle głowy, wodogłowie, mdłości… Widzimy, jak syn bardzo cierpi, a do końca jest jeszcze daleka droga! Lekarze mówią, że jeżeli tylko zdrowie Mikołaja na to pozwoli, konieczna będzie jeszcze radioterapia i kolejna operacja! Dzisiaj życie naszego syna jest w niebezpieczeństwie! Chcielibyśmy, żeby to był tylko koszmarny sen, z którego się zaraz obudzimy! Niestety, mimo naszych rozpaczliwych próśb, on nadal trwa… Co więcej, koszty związane z leczeniem już teraz przekraczają nasze możliwości! Dlatego tak bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia! Pomóżcie nam dalej walczyć o zdrowie naszego syna! Rodzice Mikołaja

10 778 zł
Aleksy Szargan
Aleksy Szargan , 6 lat

Gdy cierpi dziecko, cierpi cały świat... Aleksy pilnie potrzebuje pomocy!

Aleksy przyszedł na świat 27 sierpnia 2018 roku w 41 tygodniu ciąży. Pomimo zapewnień o prawidłowym przebiegu ciąży i przebytych badaniach prenatalnych, pojawiło się wielowodzie. Mimo to cały czas byliśmy zapewniani, że wszystko jest tak, jak należy, a dziecku po prostu nie spieszy się na świat. W trakcie porodu lekarze zauważyli, że Aleksy ma zniekształconą rączkę. Po minucie, od pojawienia się synka na świecie, zabrali go na dalsze badania. Powtarzano nam, że to standardowa procedura, a my trwaliśmy nieświadomi nadchodzącej walki o życie dziecka. Po kilku godzinach przyszła pani doktor, od której usłyszałam, że potrzebna jest zgoda na przewiezienie dziecka na intensywną terapię do specjalistycznego szpitala. Syn musiał być jak najszybciej operowany, bo był w stanie zagrażającym życiu. Nie wiedziałam, co tak naprawdę się dzieje. Przecież jeszcze przed chwilą wszyscy powtarzali mi, że z Aleksym jest wszystko w porządku.  Następnego dnia okazało się, że synek ma atrezję przełyku z przetoką tchawiczo – przełykową, co oznaczało, że przełyk nie był połączony z żołądkiem. Wymagało to natychmiastowej operacji, która na szczęście przebiegła pomyślnie. Gdy myśleliśmy, że najgorsze już za nami i teraz będzie tylko lepiej, spadły na nas kolejne druzgocące diagnozy. Lekarze stwierdzili u synka wadę serca, nerki, ręki i przetokę grzbietu nosa. Byliśmy przerażeni. Aleksy radził sobie dobrze jak na problemy, z którymi musiał się mierzyć. Zaczynał jeść po kilka kropel mleka dziennie i w końcu mogliśmy wziąć go na ręce, przytulić i nakarmić z butelki. Po miesiącu pobytu na oddziale wyszliśmy ze szpitala, z długą listą zaleceń, badań i skierowań do specjalistów. Nareszcie mogliśmy położyć naszego synka w pustym dotychczas łóżeczku.  Radość nie trwała długo. Po tygodniu Aleksy zaczął się krztusić i przestał przyjmować mleko. Okazało się, że doszło do krytycznego zwężenia przełyku. W szpitalu założyli synkowi PEG – karmienie odbywało się przez rurkę. Rozpoczęliśmy walkę, podczas której synek przeszedł kilkanaście zabiegów poszerzania przełyku, operację i reoperację serca i operację przetoki nosa.   Od tamtego czasu minęło już 5 lat. Teraz przyszedł czas na podjęcie kolejnych trudnych decyzji dotyczących wady ręki. Aleksy przeszedł już 3 operacje – centralizację nadgarstka, amputacje kciuka i policyzację palca, które nie przyniosły pożądanego efektu. Znaleźliśmy ratunek w Paley European Institute, gdzie dano nam nadzieję i zaproponowano 3 kolejne operacje. Niestety ich koszt przekracza nasze możliwości finansowe. Jest szansa na wyprostowanie nadgarstka i wydłużenie kości łokciowej, ale żeby tak się stało, potrzebujemy Waszej pomocy.  Aleksy doświadczył już dużo i nie możemy się teraz poddać. Mimo tego, co przeszedł, jest pogodnym, energicznym, silnym i pozytywnie nastawionym dzieciakiem. Pękają nam serca, gdy widzimy jego cierpienie, jednak zrobimy wszystko, by pomóc naszemu ukochanemu dziecku. Bardzo prosimy o pomoc w uzbieraniu środków na niezbędne operacje! Rodzice Aleksego ➡️ ARMwrestling Aleksego - licytacje ➡️ Telekurier. Potrzebna pomoc dla 6-letniego Aleksego z Poznania ➡️ epoznan.pl Mały poznaniak potrzebuje ponad 400 tysięcy złotych na leczenie. Zostało niewiele czasu

329 148,00 zł ( 77,34% )
Brakuje: 96 384,00 zł
Julek Andrys
Julek Andrys , 5 lat

Choroba wyniszcza nasze dziecko❗️Pomocy❗️

Pamiętam nasz lęk, kiedy to wszystko się zaczęło. Paraliżujący strach, że nie damy rady uratować swojego dziecka. Wiedzieliśmy, że poruszymy niebo i ziemię, ale nie mieliśmy pewności, czy to wystarczy… Autoimmunologiczne zapalenie mózgu to straszna i nieprzewidywalna choroba, która zniszczyła nam życie. Rok temu, kiedy rozpoczął się koszmar, nasz świat się zatrzymał – rozpoczęła się rozpaczliwa walka o zdrowie dziecka i poszukiwanie leczenia. Musieliśmy stawić czoła bezlitosnej chorobie.  Dzieciństwo Julka to ciągle leczenie, konsultacje medyczne, badania laboratoryjne, terapia. W czasie kiedy inni żyją normalnie, nasza codzienność pełna jest wyrzeczeń. Optymistycznie zakładaliśmy, że leczenie potrwa kilka miesięcy… Bardzo się myliliśmy… Dziękujemy. To słowo, które nigdy nie będzie w stanie wyrazić naszej wdzięczności za to, że dzięki Wam mogliśmy postawić pierwszy krok w drodze po zdrowie Julka. Niestety środki zebrane na poprzedniej zbiórce prawie się skończyły. Aktualne koszty leczenia wynoszą prawie 40 tysięcy miesięcznie. Przypadek Julka jest bardziej skomplikowany, ma wiele przewlekłych infekcji bakteryjnych, wirusowych i grzybiczych, które obniżają odporność i w konsekwencji zwiększają stan zapalny mózgu.  Dotychczasowe leczenie okazało się niewystarczające i konieczna będzie dodatkowa terapia. Julek pilnie potrzebuje leków, które nie są dostępne w Polsce i nie są refundowane przez NFZ.  W ciągu ostatnich miesięcy na szczęście ustąpiły dolegliwości bólowe, poprawił się sen, zniknęła autoagresja i w dużym stopniu agresja. Na twarzy Julka coraz częściej widać uśmiech, który daje nam siłę w momentach, kiedy brakuje już wiary. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Julek wrócił do zdrowia, dlatego kolejny raz zwracamy się z prośbą o pomoc. Liczymy na Wasze wsparcie! Rodzice ➡️ Licytacje dla Julka💚 ➡️ Materiał o Julku dla Elbląskiej Gazety Internetowej ➡️ Apel o pomoc dla Julka

160 961,00 zł ( 43,22% )
Brakuje: 211 380,00 zł
Michał Czarnecki
Michał Czarnecki , 13 lat

Wyniszcza go jego własny organizm! Pomóż zakończyć dramat Michała!

Problemy ze zdrowiem naszego syna sprawiły, że długo baliśmy się myśli o posiadaniu drugiego dziecka. Niewyobrażalne cierpienie Michałka, bezsilność, chwiejna nadzieja, że w końcu odkryjemy, co mu dolega, i za każdym razem brutalne zderzenie z twardą ścianą – to fundamenty naszego rodzicielstwa. Dziś jedna, jedyna przeszkoda stoi na drodze do uratowania naszego syna – pieniądze! Z całego serca błagamy Was o pomoc! Michał nadzwyczajnie dużo chorował. Prawie każda infekcja szybko przeradzała się w zapalenie oskrzeli lub płuc. Później przychodziła kolejna choroba. I tak bez końca… Mimo tego synek przez pierwszy rok życia rozwijał się dobrze – padły pierwsze słowa i kroki, z których tak bardzo się cieszyliśmy. B.ył kontaktowy i dużo rozumiał. W listopadzie 2012 roku drugi raz w swoim krótkim życiu musiał być hospitalizowany ze względu na poważną infekcję. Wtedy nasz świat zaczął się rozsypywać. Synek zapominał i tracił umiejętności. Nie potrafił już wskazać paluszkiem, gdzie jest mama albo tata. Przestał naśladować dźwięki, mówić i jeść. Przeszedł ogromny regres! Stał się bardzo pobudzony i agresywny! Życie naszej rodziny zmieniło się w horror! Rozpoczęliśmy poszukiwania chytrego, podstępnego potwora, który przez wiele lat ukrywał się przed nami, przyjmując różne maski i oszukując najlepszych specjalistów! Który porwał naszego synka… Odwiedziliśmy wiele gabinetów lekarskich. Wykonaliśmy szereg różnorakich badań, w tym kompleksowe badania genetyczne i metaboliczne. Usłyszeliśmy kilka diagnoz, a każda z nich rozrywała nasze serca na strzępy. Najpierw u Michała stwierdzono encefalopatię, a następnie autyzm atypowy. Choć za każdym razem wkładaliśmy całe swoje siły, by pomóc synowi, żadna terapia i leczenie nie przynosiły efektów… Martwiliśmy się, tym bardziej że po każdym najmniejszym przeziębieniu funkcjonowanie synka bardzo się pogarszało. Nie poddawaliśmy się jednak, aż wreszcie, po pełnym panelu badań, stanęliśmy twarzą w twarz z niezwykle brutalnym przeciwnikiem.  Dzisiaj wiemy, że Michał ma zespół PANS – autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego. Naszemu dziecku wypowiedział wojnę jego własny organizm! Leczenie immunoglobulinami to ogromna i jedyna szansa, by wreszcie mógł żyć jak rówieśnicy. Niestety, w jego wypadku nie zostanie ono zrefundowane… Zdrowie naszego syna wyceniono na pół miliona złotych. Błagamy Was o pomoc! Jesteśmy normalną rodziną, nie mamy takich pieniędzy! Przez lata szukaliśmy właściwej diagnozy. Może gdyby udało się to wcześniej, Michał mógłby dziś chodzić do szkoły z innymi zdrowymi dziećmi! Prosimy, pomóżcie nam ułożyć ten ostatni element układanki… Monika i Darek, rodzice 👉🏼 Licytacje dla Michałka

120 795,00 zł ( 22,34% )
Brakuje: 419 684,00 zł
Mikołaj Nawrocki
Mikołaj Nawrocki , 2 latka

‚‚Urodziłam bliźniaki. Mikuś musiał walczyć o życie..." Proszę, pomóż nam❗️

Jesteśmy rodzicami Mikołaja oraz Basi. Są to nasze upragnione, długo wyczekiwane dzieci. Niestety od samego początku towarzyszył nam strach i lęk. Dzieci urodziły się jako skrajne wcześniaki poprzez cesarskie cięcie w dniu 10.09.2022 r. Tego dnia, po chwili radości, przeżyliśmy koszmar! Nasz malutki synek, ważący zaledwie 1300 g musiał być reanimowany na bloku operacyjnym, następnie zaintubowany i szybko przewieziony do innego szpitala. W 7 godzinie życia Mikuś otrzymał 2 punkty w skali Apgar. Cierpiał na anurię, a narastające obrzęki sprawiły, że w 4 dobie życia u naszego synka konieczna była dializa otrzewnowa, którą stosowano przez kolejne 3 dni. Tego dnia nastąpił krwotok do obu komór mózgu! To był KOSZMAR! Dopiero w 2 tygodniu życia Mikołaja masywne krwotoki z płuc ustąpiły, a w 26 dniu życia nareszcie został rozintubowany. Niestety wtedy pojawiły się kolejne trudności... Żyliśmy w wielkim stresie i niedowierzaniu, z jednej strony córeczka potrzebowała naszej opieki i uwagi, z drugiej synek walczył o życie!  Pierwszy raz kiedy mogliśmy Mikusia wreszcie wziąć na ręce, był momentem ogromnego wzruszenia. Nasz synek mógł wreszcie poczuć, że dotyk nie musi się wiązać z bólem, że kiedy przytulają kochające ramiona, to jest się bezpieczny. Przez pierwsze pół roku swojego życia otaczały go szpitalne mury, aparatury medyczne oraz lekarze — nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Od samego początku nasze dzieci były rozdzielone. Basia mogła opuścić szpital dużo wcześniej. Teraz po powrocie Mikołaja do domu nawet nie mogą leżeć blisko siebie. Mikołaj ma skrajnie obniżoną odporność, na dodatek jest nosicielem enterokoków i stanowi zagrożenie dla siostry. W czerwcu 2023 roku szczegółowe badania uwidoczniły zespół Westa, liczne zmiany poniedotlenieniowe oraz pokrwotoczne z zanikiem mózgu, pnia mózgu i móżdżku, przestrzenie przymózgowe z przewlekłymi krwiakami. Mimo ukończenia 12 miesiąca życia Mikusia rozwojowo kwalifikowano na pierwszy miesiąc. Na ciele ma widoczne liczne blizny po nakłuciach i zabiegach operacyjnych. Na szczęście pod koniec pobytu w szpitalu zaobserwowano poprawę, związaną z wyeliminowaniem ataków padaczki, nasz synek zaczął uśmiechać się do nas oraz kieruje rączki w stronę zabawek. Zakończenie antybiotykoterapii pozwoliło na powrót do domu po tak długotrwałej nieobecności — był to bardzo trudny czas dla Mikołaja. Musiał na nowo poznać otoczenie domowe oraz przyzwyczaić się do obecności swojej siostry. Po kilku dniach dobry stan zdrowia uległ pogorszeniu, konieczna była pilna konsultacja lekarska. Każdy dzień przynosi chwile niepewności oraz obawy przed wystąpieniem kolejnych komplikacji zdrowotnych. Mikołaj z uwagi na swój stan zdrowia wymaga specjalistycznej opieki rehabilitacyjnej oraz medycznej. Dążymy do tego, by miał jak najwięcej spotkań z rehabilitantami w granicy możliwości naszego dziecka. Niestety ciągłe zabiegi, wyjazdy do specjalistów, czy szpitali pociągają za sobą ogromne koszty. Wszystkie swoje siły oraz finanse skupiamy na naszych dzieciach. Wierzymy, że każda kolejna rehabilitacja, przybliży nasze dzieci do odzyskania wymarzonej sprawności. Marzymy, aby Mikołaj mógł wieść możliwie jak najbardziej normalne życie. Liczymy się z tym, że bez naszej opieki, ciągłej rehabilitacji tego nie osiągnie. Każdy jego malutki sukces, jak poruszanie rączkami, chwycenie malutkiej grzechotki wlewa w nasze serca nadzieję, na lepsze jutro. Proszę, pomóż nam o niego walczyć!  Rodzice

70 449 zł