Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Agata Bondarewicz
8 dni do końca
Agata Bondarewicz , 48 lat

Choroba codziennie, kawałek po kawałku, odbiera mi sprawność! POMOCY!

Był to dokładnie 2022 rok, kiedy zaczęłam zauważać niepokojące symptomy. Obijałam się o ściany, zahaczałam o meble. Czułam, że tracę kontrolę nad własnym ciałem. Początkowo myślałam, że to może problem z błędnikiem. Udałam się do wielu specjalistów, ale ostatecznie trafiłam na SOR. Lekarze myśleli, że to niedokrwienie jednak prawda okazała się o wiele gorsza… Długo szukałam odpowiedzi, co tak naprawdę mi dolega. Ostateczna diagnoza zapadła w 2023 roku. Okazało się, że to rzadka choroba neurologiczna jest przyczyną wszystkich moich problemów. Niestety schorzenie rozwija się w bardzo szybkim tempie. Rok temu pracowałam jeszcze w szkole, mogłam zajmować się trójką własnych dzieci. A dziś to ja potrzebuję pomocy!  Nagle z osoby aktywnej fizycznie, kochającej tańczyć, uwielbiającej jazdę na rowerze, stałam się zależna od innych. Największym moim problemem jest samodzielne poruszanie się, wykonywanie precyzyjnych czynności rękoma i mówienie. Wymagam intensywnej rehabilitacji, wsparcia logopedy i psychologa. Niestety to wszystko kosztuje, a ja przestaje dawać radę… Nie jest łatwo prosić o pomoc, szczególnie w momencie, kiedy to ja zazwyczaj starałam się wspierać innych. Wiem jednak, że z tak okrutnym przeciwnikiem nie będę w stanie walczyć w pojedynkę, a choroba codziennie postępuje odbierając mi siły i sprawność. Dlatego proszę, jeśli możesz – pomóż mi! Każda złotówka ma znaczenie! Agata

16 100 zł
Kinga Chochorowska
Kinga Chochorowska , 15 lat

Kinga potrzebuje kolejnych operacji... Wesprzyj jej heroiczną walkę!

Artrogrypoza dystalna – od 14 lat życie naszej rodziny krąży wokół tych dwóch słów. Choć bywa ciężko, Kinga niezłomnie toczy walkę o zdrowie i samodzielną przyszłość. Jednak nie wszystkie bariery jest w stanie pokonać sama... 8 sierpnia Kinia przeszła operację lewej dłoni. Nie byłoby to możliwie bez Waszego wsparcia! Będziemy Wam za to już zawsze wdzięczne! To jednak nie koniec naszej walki! Po konsultacji z profesorem wiemy, że przed Kinią JESZCZE 2 OPERACJE – plastyka kciuków! Kciuk jest odpowiedzialny za 70 procent funkcjonalności dłoni. U dzieci z artrogrypozą palec ten bardzo często jest przykurczony i schowany we wnętrzu dłoni.  Celem operacji będzie ustawienie kciuków w opozycji do pozostałych palców w taki sposób, by zwiększyć Kini możliwości chwytania lub objęcia dłonią większych przedmiotów, co w tym momencie jest prawie NIEMOŻLIWE…  Kinia z artrogrypozą będzie do końca życia, dlatego jako matka zrobię wszystko, aby jej pomóc w tej nierównej walce… Córka musi przejść badania genetyczne WES, a po kolejnych operacjach będzie potrzebowała specjalistycznej opieki i intensywnej rehabilitacji. Niestety, za zdrowie i sprawność trzeba słono zapłacić, a nasze możliwości finansowe są ograniczone… Zawsze powtarzam, że gdyby nie troska i wielkie serca ludzi, których spotykamy, byłoby marnie… Dziękujemy Wam za dotychczasową pomoc, za wszystkie wyrazy Waszej życzliwości i wsparcia. Będziemy wdzięczne, jeśli będziecie z nami do końca! Mama, Kasia ➡️ Licytacje dla Kini

48 295,00 zł ( 45,39% )
Brakuje: 58 088,00 zł
Wiktor Carole
Wiktor Carole , 13 lat

Pomóż mi uchronić mojego syna przed wieczną ciszą!

Gdy Wiktor miał 10 lat przeszedł bardzo poważne zapalenie płuc. Było na tyle źle, że wymagał hospitalizacji. Po tygodniu został wypisany do domu, wtedy zauważyłem, że niedosłyszy. Od razu udałem się z synem do laryngologa, który skierował nas na badania słuchu. Specjaliści nie byli w stanie podać jednoznacznej diagnozy, zachęcili do ponownego wykonania badań, gdy Wiktor podrośnie. Niestety sytuacja drastycznie się pogarszała… Odbyliśmy jeszcze kilka wizyt i testów słuchu, zanim została postawiona ostateczna diagnoza. Gdy lekarz powiedział, co dolega mojemu dziecku byłem w szoku. Okazało się, że to upośledzenie słuchu czuciowo-nerwowe obustronne! Ślimak w uchu Wiktora jest zbyt uszkodzony, lekarze nie są w stanie podjąć się operacji. Jedyną nadzieją są kosztowne aparaty słuchowe. Widzę jak mój syn cierpi przez swoją niepełnosprawność. Wada cały czas się pogłębia zabierając mu radość, nadzieję i poczucie wartości. Wiktor często zamyka się w swoim pokoju, ucieka od kontaktu z otoczeniem. Początkowo syn był bardzo przeciwny aparatom słuchowym, ale kiedy miał je założone w gabinecie na przymiarkę i w końcu usłyszał, to zupełnie zmienił zdanie. Codziennie pyta mnie, kiedy kupię mu aparaty – to łamie mi serce, bo kompletnie nie mam na nie środków.  Wychowuję syna sam, mama Wiktora zmarła zaraz po porodzie. Dodatkowo zajmuję się chorą mamą. Wszelkie koszty, które spadają na naszą rodzinę muszę nieść samodzielnie na swoich barkach. Jest mi bardzo ciężko, dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Wada słuchu mojego dziecka może się drastycznie pogłębić, doprowadzić nie tylko do kompletnej głuchoty, ale także do uszkodzenia mózgu. Nie mogę do tego dopuścić, dlatego proszę, jeśli możesz wpłać, choć najmniejszą kwotę. Liczy się każda złotówka! Tata Wiktora

12 030,00 zł ( 86,98% )
Brakuje: 1 800,00 zł
Łucja Antosik
Łucja Antosik , 14 miesięcy

Nasza córeczka od pierwszych chwil musiała walczyć o życie... POMOCY!

Łucja urodziła się w 25 tygodniu ciąży jako ekstremalnie skrajny wcześniak. Była taka maleńka… Ważyła zaledwie 800 gram, a mierzyła tylko 30 cm długości! Otrzymała 2 punkty w skali Apgar  i zaraz po urodzeniu musiała być reanimowana oraz zaintubowana. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie… Byliśmy przerażeni! A to był zaledwie początek jej historii... W następnych dniach stwierdzono u Łucji ciężką zamartwicę, obustronne wylewy IV stopnia w mózgowiu, w móżdżku oraz krwotok z pękniętej wątroby. Stan naszej Kruszynki był naprawdę bardzo ciężki, lecz Łucja pokazała jak bardzo chce żyć! Jako skrajny wcześniak każdego dnia musiała walczyć o życie. Przeszła trzy operacje: wstawienia zbiorniczka Rickhama – z powodu narastającego wodogłowia pokrwotocznego, zamknięcie przewodu Botalla oraz laseroterapii – z powodu retinopatii trzeciego stopnia. Choć to, co najważniejsze Łucja wygrała, to walczyć musi nadal – teraz o swoje zdrowie i sprawność. Po pół roku życia z sondą i po wykonanym zabiegu plastyki języka oraz wędzidełka, Łucji udaje się małymi krokami samodzielne jedzenie z butelki. Dodatkowo pomimo sugestii lekarzy o wstępnej diagnozie dziecięcego porażenia mózgowego pomaleńku robi postępy motoryczne. To właśnie dzięki licznej, codziennej rehabilitacji i specjalnemu sprzętowi medycznemu udaje jej się rozwijać. Niestety, koszty z miesiąca na miesiąc rosną i przerastają nasze możliwości… A okrutny los rzuca kolejne kłody pod nóżki naszej córeczki. Łucja pomimo wszelkich starań jest aktualnie dzieckiem niewidomym, które ma znikome reakcje wzrokowe na światło spowodowane bardzo obszerną laseroterapią oraz prawdopodobnie poprzez uszkodzenia mózgu, których przyczyną były rozległe wylewy. Mimo tego nasza mała wojowniczka się nie poddaje i każdego dnia pokazuje wszystkim swoją radość i chęć do walki o lepsze jutro! Bardzo prosimy Was o pomoc, gdyż Wasze wsparcie może zrobić ogromną różnicę w jej życiu. Każda, nawet najmniejsza pomoc, przybliża nas do celu – aby Łucja miała szansę na lepszą przyszłość. Za każdą pomoc dziękujemy z całego serca! Rodzice Łucji ➡️ grupa z licytacjami dla Łucji

61 638,00 zł ( 37,92% )
Brakuje: 100 890,00 zł
Iza Kwidzińska
Iza Kwidzińska , 5 lat

Izabela cierpi na Zespół Milroy'a! Pomóż mi zapewnić córce potrzebne wsparcie!

Izabela urodziła się z obrzękiem stóp. Od samego początku wiedzieliśmy, że jest to objaw  Zespołu Milroy'a, dziedzicznej choroby, która ujawnia się po narodzinach dziecka. To zaburzenie układu limfatycznego. Lekarze zrobili wszystkie niezbędne badania, aby mieć w 100% pewność. Wyniki szybko potwierdziły obecność choroby.  Córka cierpi na uciążliwe bóle nóżek i nieustanny obrzęk, który niekiedy jest tak duży, że nie możemy ubrać skarpetek. Czasem trochę się zmniejszy, ale też nie na długo. Stan zdrowia Izy z wiekiem się pogarsza, ponieważ początkowo obrzęk był tylko na stopach, teraz sięga już okolic łydek. Ból i drętwienie nóg towarzyszą nam coraz częściej.  Niestety to nie wszystko, z czym musi mierzyć się nasza córeczka. Izunia zmaga się również malformacjami żylnymi, wadą wzroku i słabym napięciem mięśniowym. Ma status osoby niepełnosprawnej oraz jest objęta rządowym programem rehabilitacyjnym, ale niestety od grudnia 2024 roku nie będzie mogła już z niego korzystać, ze względu na ukończenie 6 roku życia. Wtedy będę musiała zapewnić córce wsparcie prywatnie, ponieważ na rehabilitację z NFZ czeka się bardzo długo, a i tak otrzymuje się potem tylko kilka godzin. To niestety niewystarczająca ilość… Dodatkowo po ostatniej wizycie u lekarza prowadzącego leczenie córki okazało się, że jedna z żył w nodze jest niedrożna i trzeba wykonać szczegółowe badania USG, ponieważ córka zakwalifikowała się do operacyjnego usunięcia żyły. Zabieg wstępnie został zaplanowany na luty 2025 roku.  Przez Zespół Milroy'a Izabela potrzebuje stałej rehabilitacji. Niestety jest ona bardzo kosztowna, miesięcznie sięga kwoty powyżej 2000 tysięcy złotych! Do tego dochodzi dalsza diagnostyka, wizyty u wielu specjalistów, które również często muszą odbywać się prywatnie, gdyż nie mamy czasu, by czekać – stan córki zbyt szybko się pogarsza!  Dotychczas starałam się dawać radę. Nigdy nie prosiłam o pomoc jeżeli chodzi o leczenie córeczki, ale koszty z roku na rok rosną i potrzebuję wsparcia. Chciałabym móc zapewnić Izuni potrzebne leczenie, rehabilitację oraz sprzęty medyczne i nie musieć się martwić, czy na pewno starczy na pokrycie wszystkich kosztów z tym związanych… Bardzo proszę o pomoc, liczy się każda złotówka! Aleksandra, mama Izabeli

733,00 zł ( 1,37% )
Brakuje: 52 459,00 zł
Kubuś Kominek
Kubuś Kominek , 5 lat

Choroby odebrały Kubusiowi dzieciństwo! Pomóż chłopcu w walce!

Na tę chwilę czekałam od lat... Kubuś zakwalifikował się w końcu do przeszczepu szpiku! To krok milowy w jego leczeniu i bardzo chciałabym się z niego cieszyć. Jednak cały czas w głowie czai się okrutny lęk o życie synka! Lista diagnoz Kuby nie ma końca! Mam wrażenie, że jego stan stale się pogarsza. Synek choruje na hiperamonemię typu 2 i wrodzony brak odporności. Większą część życia spędza w szpitalach, ponieważ ciągle łapie nowe zakażenia, których przebieg jest coraz cięższy. Nawet w chwilach, które synek spędza w domu, nie może cieszyć się dzieciństwem... Nie wolno mu spotykać się z rówieśnikami w obawie przed złapaniem infekcji, nie korzysta z placu zabaw, piaskownicy ani basenów. Mimo to, Kubuś jest pogodnym chłopcem! Dużo się uśmiecha, jest energiczny. Nie umie mówić, ale czasem powtarza słowa, które usłyszy i rozumie proste komunikaty. Kubuś ma za sobą już przeszczep wątroby, którego byłam dawcą. Przeszczep się przyjął i miałam nadzieję, że stan synka się poprawi. Niestety, po pierwszych urodzinach Kubusia świat po raz kolejny runął wraz z nową diagnozą. W malutkim i osłabionym organizmie rozwinął się chłoniak, którego leczenie bardzo osłabiło Kubusia. Liczne diagnozy cały czas nie dają jednak synkowi odpocząć…  Teraz Kubusia czeka kolejny przeszczep – szpiku. Dawcą znów będę ja, ponieważ staram się pomóc w leczeniu synka na każdy możliwy sposób! Kuba cały czas wymaga stałej opieki, rehabilitacji oraz bardzo leków. To wszystko, chociaż jest niesamowicie potrzebne, niestety przekracza moje możliwości finansowe. Kubusiowi już zawsze będzie towarzyszyło widmo chorób. Mimo starań lekarzy, nie ma szans na to, że synek kiedykolwiek będzie zdrowy. Będę jednak walczyć o każdy wspólny dzień, bo czas spędzony z Kubusiem jest dla mnie bezcenny! Proszę, pomóżcie – Wasz mały gest może okazać się ratunkiem! Kochająca mama - Agata

3 562,00 zł ( 5,58% )
Brakuje: 60 268,00 zł
Maciej Kryczało
Maciej Kryczało , 46 lat

Tragiczny wypadek brutalnie odebrał sprawność i szczęśliwe życie ❗️ Pomóż je odzyskać ❗️

Prowadziliśmy spokojne, szczęśliwe, poukładane życie. Wychowywaliśmy dwie wspaniałe córki, które są dla nas całym światem. Niestety w ułamku sekundy wszystko legło w gruzach. Nasz świat się zawalił. Maciej to kochający mąż, ojciec dwójki dzieci i wspaniały przyjaciel. Niesamowicie pogodny, pozytywny i otwarty na wszystkich ludzi, zawsze gotowy, aby pomagać, często własnym kosztem. Nie potrafił przejść obojętnie obok kogoś, kto potrzebował wsparcia.  Nigdy nie spodziewalibyśmy się, że w pewnym momencie to on stanie po drugiej stronie… 25 maja Maciek spadł z wysokości i doznał licznych złamań odcinka szyjnego kręgosłupa wraz z uszkodzeniem rdzenia. Skutkiem jest porażenie czterokończynowe. Diagnoza była jednoznaczna, lekarze mówili, że mój mąż nie będzie chodził, nie będzie ruszał rękoma, nie będzie w stanie żyć samodzielnie. Jego światem stało się łóżko i pokój szpitalny, z którego nie mógł się ruszyć. Wszyscy byliśmy załamani, nie tylko ze względu na jego stan zdrowia, ale również przez bezsilność… Nie mogliśmy nic zrobić, choć tak bardzo pragnęliśmy, by to wszystko okazało się złym snem. Niestety co dzień, gdy się budzimy, ten koszmar trwa, Maciej nadal walczy o powrót do zdrowia.  Nadzieją jest jego ogromna wola życia i optymizm, który pomimo tej tragicznej sytuacji – nie opuszcza go na krok. Maciej, choć sam najbardziej potrzebuje pomocy, to w tych najtrudniejszych momentach ma w sobie siłę, by pocieszać mnie i swoich najbliższych. Lekarze wiedzieli, że przed Maciejem długa droga po odzyskanie sprawności, nikt nie obiecywał, że rehabilitacja przyniesie efekty. Jednak mąż walczył tak dzielnie, że w końcu po trzech miesiącach zauważyliśmy pierwsze postępy! Pojawiła się iskierka nadziei – pierwszy, delikatny ruch ręką, który dla nas wszystkich był potwierdzeniem, że nasze wspólne starania mogą umożliwić Maćkowi odzyskanie choćby odrobiny utraconego zdrowia! Po kolejnym miesiącu ciężkiej pracy Maciek zaskoczył nas ruchami palców drugiej ręki. Teraz jesteśmy pewni, że możemy zrobić kolejne, małe kroki, które dają szansę na powrót do domu i choćby częściową samodzielność.  Z Maćkiem wspólnie wychowywaliśmy dwie urocze córki, ciesząc się każdą chwilą spędzoną razem. Współpracowaliśmy w rodzinnej firmie, do której mąż wnosił mnóstwo energii, pasji i świeżych pomysłów. Mimo codziennej, ciężkiej pracy to zawsze on zajmował się większością prac w domu. Aktywność była częścią jego życia, uwielbiał podróże i dzielił się tą pasją z rodziną i przyjaciółmi. Wspólne wycieczki górskie, narty, pływanie, jazda na motocyklu – to wszystko sprawiało mu wielką radość. To właśnie bycie z rodziną i przyjaciółmi stanowiło sens jego życia. Dlaczego zostało mu to wszystko tak brutalnie odebrane? Maciej miesiąc po wypadku spędził w szpitalu. Następne trzy miesiące w ośrodku rehabilitacyjnym. Obecnie ćwiczy w prywatnym ośrodku, jego stan jeszcze nie jest na tyle stabilny, żeby mógł rehabilitować się w domu. Nie wiemy, czy jego walka o powrót do zdrowia potrwa jeszcze rok, dwa... Być może mąż będzie musiał walczyć o sprawność do końca życia. Wiemy jednak, że nie możemy się poddać. Efekty rehabilitacji mówią same za siebie. Ciężka praca może zdziałać cuda! Niestety mimo zaangażowania rodziny i najbliższych, musimy poprosić o wsparcie. Potrzebujemy środków na dalszą, intensywną rehabilitację. Tylko ona daje nadzieję na odzyskanie samodzielności i sprawności, na powrót do zdrowia naszego kochanego męża, taty, syna, przyjaciela. Liczymy na Waszą pomoc i z góry dziękujemy za okazanie jakiegokolwiek wsparcia. Dobro wraca! Żona Iwona, córki i najbliżsi przyjaciele.

138 317,00 zł ( 74,81% )
Brakuje: 46 554,00 zł
Aleksandra Głogowska
Pilne!
Aleksandra Głogowska , 23 lata

Lekarze dawali Oli jedynie 5% szans na przeżycie... Pomóż w walce z nowotworem mózgu❗️

Na początku tego roku moja siostra zadzwoniła do mnie z płaczem. W słuchawce usłyszałam jej roztrzęsiony głos: „Daria, coś się ze mną dzieje, od 3 dni słabo chodzę, lewa strona ciała odmawia mi posłuszeństwa i buzia mi opada… Byłam u lekarza, ale po antybiotyku już ledwo chodziłam…” W tym czasie byłyśmy z mamą zagranicą i wiedziałyśmy, że nie dotrzemy do mojej siostry na czas. Do szpitala pojechała z Olą nasza ciocia.  Siostra została od razu przyjęta na oddział, gdzie zrobili jej wszystkie badania.  Na drugi dzień dostaliśmy diagnozę. Nowotwór złośliwy mózgu – do natychmiastowego wycięcia. Moja siostra kiedy dowiedziała się, że musi mieć operację, stwierdziła, że tak trzeba i że nie może się załamać.  Za 4 dni Ola przeszła operację usunięcia nowotworu. Był to dla naszej rodziny ekstremalnie trudny czas – lekarze dawali Oli jedynie 5% szans na przeżycie. Stał się jednak cud – udało się usunąć nowotwór w całości.  To jednak nie zakończyło walki z chorobą. Ola przeszła także radioterapię oraz wciąż przyjmuje chemioterapię. Ciężko jest nie podziwiać, jak radzi sobie z tym wszystkim… Siostra kilka lat z rzędu udzielała się jako wolontariusz – to silna i wesoła dziewczyna. Każdego dnia wierzy w to, że wyzdrowieje. Skutkiem choroby i operacji jest kurczowe porażenie połowiczne lewej strony ciała oraz przykurcz stawu nadgarstka. Doszło także do rozwinięcia się trudności z mową, które utrudniają Oli komunikację. Aby mogła odzyskać sprawność i pełną samodzielność, potrzebuje intensywnej rehabilitacji ruchowej oraz terapii z neurologopedą. Te formy terapii są niezbędne, aby Ola mogła wrócić do życia, jakie znała przed chorobą. Równie ważne jest wsparcie psychologiczne, które pomoże jej odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Szanse na poprawę są ogromne, jednak wymaga to czasu, pracy i niestety – sporych środków finansowych. Jako rodzina i przyjaciele Oli robimy wszystko, aby jej pomóc, ale koszt dwuletniej rehabilitacji, wynoszący 50 000 zł, przerasta nasze możliwości. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Każda złotówka ma ogromne znaczenie i przybliża Olę do jej marzenia – powrotu do normalnego życia. Razem możemy sprawić, że Ola odzyska swoją dawną radość i samodzielność! Rodzeństwo Oli, rodzina i bliscy

36 360,00 zł ( 68,35% )
Brakuje: 16 832,00 zł
Mia Dolny
Pilne!
Mia Dolny , 2 latka

Pierwsza chemioterapia nie zadziałała – pomóżmy małej Mii w walce z nowotworem❗️

Jesteśmy rodzicami Mii, naszej małej wojowniczki. Od maja 2023 roku, nasza córeczka zmaga się z bardzo trudną chorobą – histiocytozą wieloukładową z komórek Langerhansa. Początkowo sądziliśmy, że to tylko problem z uszkiem lub może infekcja wirusowa, ale prawda okazała się o wiele bardziej przerażająca... Po miesiącach niepewności, diagnozę postawiono dopiero w Warszawie. Tam też Mia zaczęła swoje pierwsze leczenie chemioterapią, które choć bardzo obciążające, dawało nam nadzieję na poprawę. Niestety, po pół roku trudnej walki okazało się, że choroba postępuje... Obecnie Mia przyjmuje chemioterapię celowaną – silniejsze, specjalistyczne leczenie, które ma powstrzymać rozwój choroby. Codzienność naszej córeczki to zmagania z licznymi badaniami, częste podróże do Warszawy, niekończące się wizyty u lekarzy i konieczność ciągłej ostrożności, by unikać zakażeń. Mia musiała również przejść zabieg założenia portu centralnego, aby uniknąć ciągłych nakłuć, które sprawiały jej wielki ból. Choroba sprawia, że Mia często cierpi z powodu bólu ucha, co wpłynęło na jej rozwój i sprawiło, że później zaczęła chodzić. Jednak nasza dziewczynka jest pełna determinacji, ćwiczy i z każdym dniem robi postępy. Dzięki wsparciu swojej starszej siostry nieustannie się uśmiecha, śmieje i walczy dalej, mimo że musimy bardzo uważać na to, gdzie i kiedy się bawi. Każdy wyjazd na badania do Warszawy to wyzwanie emocjonalne i finansowe, dlatego zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Koszty leczenia, transportu, rehabilitacji i specjalnej opieki są ogromne, ale nadzieja na lepsze jutro dla Mii jest jeszcze większa. Potrzebujemy Waszego wsparcia, aby nasza córeczka mogła dalej walczyć o zdrowie i odzyskać pełnię radości dzieciństwa. Z serca dziękujemy za każdy gest wsparcia i za to, że jesteście z nami w tej trudnej drodze. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam dokonać naprawdę wiele! Rodzice Mii

20 015 zł