CHŁONIAK nie daje o sobie zapomnieć❗️Proszę, pomóżcie❗️
Z początku myślałam, że to po prostu przeziębienie. Miałam suchy kaszel, nocne poty i czułam ogólne zmęczenie. Niestety, z każdym dniem mój stan coraz bardziej się pogarszał. W końcu pojawiła się ta najgorsza z diagnoz: NOWOTWÓR! Wszystko zaczęło się w październiku 2023 roku. Zrobiłam szereg badań, zdjęcia kręgosłupa, klatki piersiowej, a później tomograf. Trwało to bardzo długo, ale pewnego dnia poczułam się naprawdę źle. Spuchła mi cała lewa ręka, a kiedy dotarłam na oddział ratunkowy, lekarze podjęli decyzję o przewiezieniu mnie do szpitala specjalistycznego. Okazało się, że to pierwotny chłoniak śródpiersia! Momentalnie ugięły się pode mną kolana... Później zaczęła się moja walka. Przeszłam serię ciężkiej chemii z licznymi skutkami ubocznymi. Niestety, nie przyniosła oczekiwanych efektów… W maju 2024 r. poddałam się nowoczesnej amerykańskiej terapii CAR-T, która była moją ostatnią szansą na wyleczenie. Niestety, w 5. dobie podania leku straciłam świadomość i trafiłam na OIOM. Lekarze musieli wprowadzić mnie w stan śpiączki farmakologicznej. Kiedy się wybudziłam, okazało się, że nie mam czucia od pasa w dół! To był skutek uboczny terapii i według lekarzy pierwszy taki przypadek w Polsce… Niedługo potem pojawiło się poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego od kręgu th7 w dół. Nagle moje życie zmieniło się o 180 stopni. Do tej pory samodzielna i niezależna od nikogo, stałam się osobą potrzebującą pomocy we wszystkim… W tej chwili kończę rehabilitację neurologiczną na NFZ, która przyniosła spore efekty. Jestem w stanie samodzielnie usiąść, mogę się ubrać, ale nadal nie czuję nic od pasa w dół i poruszam się przy pomocy wózka inwalidzkiego… Niestety, nadal nie wiadomo, czy udało się zwalczyć chłoniaka. Lekarze podejrzewają, że mogło dojść do nawrotu choroby. Obecnie jestem w trakcie dalszej diagnostyki i z przerażeniem czekam na kolejne wyniki badań. Mój mąż zaczął przystosowywać nasz dom do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, ale sam jest po ciężkiej chorobie i wymaga opieki. Na szczęście wspierają nas synowie, ale to nie wystarczy. Jedynym ratunkiem i nadzieją na odzyskanie częściowej sprawności jest kontynuacja rehabilitacji, jednak już tylko prywatnie. To ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć sama. W dodatku potrzebuję środków na dojazdy do szpitala, dalsze przystosowanie domu do moich potrzeb oraz zakup specjalistycznego sprzętu. Długo zastanawiałam się, czy powinnam prosić o pomoc, ale dziś wiem, że bez Was sobie nie poradzę. Proszę, wesprzyjcie mnie w tej nierównej walce! Marta