Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ala Śniarowska
Pilne!
Ala Śniarowska , 14 miesięcy

POMOCY: Alicja na pierwsze urodzinki otrzymała diagnozę: NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY❗️

Alicja – nasze drugie szczęście… Urodziła się we wrześniu 2023 roku jako piękna, zdrowa dziewczynka. Oboje z mężem pragnęliśmy założyć rodzinę i mieć dwójkę dzieci. Nasze marzenie się spełniło. Wierzyliśmy, że wszystko będzie dobrze, bo przecież uchylilibyśmy Alicji i Franiowi nieba. Niestety. Diagnoza naszej córeczki sprawiła, że wszystko legło w gruzach! Dziś musimy prosić o pomoc, by ratować jej życie… Pod koniec sierpnia 2024 roku Ala przeszła zakażenie układu moczowego. Dostała antybiotyk i po niedługim czasie wszystko wróciło do normy. Czytając o zakażeniu u małych dzieci, znalazłam jednak zalecenie, aby wykonać kontrolne USG jamy brzusznej w celu oceny pracy nerek. Jeśli chodzi o zdrowie, a w szczególności zdrowie naszych dzieci, zawsze staramy się stosować do wszystkich zaleceń, więc zrobiliśmy tak również i w tym przypadku. Byliśmy przekonani, że to będzie rutynowa kontrola. Ala czuła się dobrze, badania moczu były w porządku, jednak lekarz wykonujący USG zauważył guza w brzuszku i skierował nas na SOR w celu dalszej diagnostyki. Nie zwlekaliśmy i od razu udaliśmy się do szpitala. Od tego momentu ruszyła lawina badań diagnostycznych, z których każdy kolejny wynik, jaki otrzymaliśmy, potwierdzał, że znajdujemy się w bardzo złej sytuacji… Alicja otrzymała diagnozę, która wywróciła nasze życie do góry nogami… Okazało się, że nasza córeczka cierpi na nowotwór złośliwy – neuroblastomę w IV, najgorszym stadium! Wszystko, całe nasze dotychczasowe życie legło w gruzach w ułamku sekundy… Do dziś nie możemy uwierzyć, z jak ciężką i nieobliczalną chorobą musi zmierzyć się nasza mała dziewczynka… Niestety kiedy otrzymujesz diagnozę ciężkiej choroby nowotworowej, nie możesz zrobić nic więcej, poza znalezieniem w sobie siły, o której nigdy wcześniej nie wiedziałeś. Musisz podjąć walkę, na którą nikt Cię nie przygotował. My do tej walki właśnie stajemy. Przed Alicją 1,5 roczny proces bardzo wyniszczającego organizm leczenia. Na szczęście córeczka jest w rękach dobrych lekarzy, którzy mają szczegółowo opracowany proces terapii. Obecnie jesteśmy w trakcie chemioterapii, która potrwa najpewniej do połowy grudnia. Następnie lekarze powtórzą badania i jeśli będzie można przeprowadzić operację, guz zostanie wycięty. Potem Alicja przejdzie megachemię, przeszczep komórek macierzystych i immunoterapię w Polsce. Na szczęście wszystkie te etapy są w naszym kraju refundowane, jednak nowotwór, który dotknął naszą córkę, ma niestety tendencję do wznowy. Może wrócić nagle, bez żadnego ostrzeżenia! W tym tragicznym momencie naszego życia pojawił się promyk nadziei. Dostępna jest szczepionka, która może zapobiec nawrotom choroby. Niestety jest dostępna tylko w USA! Jej koszt jest ogromny, dlatego musimy zwrócić się o pomoc do obcych ludzi – sami nie damy rady… Zawsze to my wspieraliśmy zbiórki, uczestniczyliśmy w akcjach charytatywnych czy kiermaszach. Dziś sami stajemy do walki i głęboko wierzymy, że dobro, które sami ofiarowaliśmy, wróci do nas, gdy najbardziej go potrzebujemy. Alicja jest niezwykle pogodną, radosną, energiczną dziewczynką. Dzieckiem, które stale się uśmiecha, mimo że od kilku tygodni nieprzerwanie przebywa w szpitalu na oddziale onkologii. Nie może widywać się ze swoim starszym braciszkiem Franiem, a my z mężem musimy się wymieniać – nie możemy być przy niej jednocześnie…  Dzieci bardzo tęsknią za sobą, za wspólnymi zabawami – Alicja całuje telefon, gdy tylko otrzyma i zobaczy jakieś zdjęcie Frania… Synkowi trudno zrozumieć, dlaczego mamy i siostry nie ma w domu… Ta sytuacja jest niezwykle trudna, ale nie możemy się poddać. Musimy zrobić wszystko, by ocalić życie Alicji, by nasza rodzina znów mogła być razem… Nie uda się to bez Waszego wsparcia, dlatego porzucamy wstyd i obawy i bardzo prosimy o pomoc… Jednocześnie dziękujemy za każdy najmniejszy gest wsparcia. Rodzice Alicji  ✏️ "Musimy zrobić wszystko" – Mała Alicja walczy o życie! – Reportaż ONET

193 505,00 zł ( 15,15% )
Brakuje: 1 083 091,00 zł
Wiktoria Krokos
Pilne!
1 dzień do końca
Wiktoria Krokos , 4 latka

Zamiast beztroskich zabaw z siostrą – walka z okrutnym nowotworem❗️Ratuj życie Wiktorii❗️

Pomocy! Przerażająca choroba chce odebrać nam naszą córeczkę Wiktorię! Ona ma niecałe 4 latka, a stanęła do wycieńczającej walki z najgorszym nowotworem – neuroblastomą IV stopnia. Musimy zrobić wszystko, żeby ją uratować! Pomożesz nam? Tak trudno pogodzić się z tym, że życie ukochanego dziecka rozpoczyna się od niewyobrażalnego bólu i cierpienia. Tak bardzo boli widok kolejnych dawek chemii wlewanych w żyły czteroletniej córeczki. Ja znam ten widok na pamięć, bo tak właśnie wygląda życie na onkologii – oddziale, na którym wyjątkowo mocno zaczyna doceniać się każdą wspólną chwilę. Życie naszej kochanej córeczki i całej rodziny zmieniło się na zawsze 6 czerwca 2024. Ten dzień zostanie z nami na zawsze. Początek choroby nie zwiastował niczego złego. Na początku przy prawej skroni Wiktorii pojawiła się niewielka opuchlizna. Podczas badania USG lekarz stwierdził, że może to być niegroźny tłuszczak i poprosił o konsultację z chirurgiem. Nie dawało nam to jednak spokoju, więc następnego dnia udaliśmy się na SOR. Tam tłuszczak został wykluczony – natomiast dostaliśmy pilne skierowanie na rezonans. Lekarze mieli podejrzenia, które chcieli potwierdzić lub wykluczyć. Stawiliśmy się w Szpitalu w Zielonej Górze, gdzie następnego dnia przeprowadzono badanie w znieczuleniu ogólnym… wtedy nasz świat się zatrzymał. Szok, niedowierzanie i ogromna rozpacz. Przedszkole zostało zastąpione przez szpital i chemioterapię. Szereg badań, tomograf w znieczuleniu ogólnym, pobranie szpiku – wszystko to potwierdziło najgorsze – neuroblastoma IV stopnia. Nowotwór, który zabiera połowę chorujących na niego dzieci...  Dlaczego? Dlaczego nasza Wiktoria, nasza Córeczka, nasze Słoneczko, musi tak cierpieć? Przecież dzieci nie powinny chorować! Przecież powinna szaleć ze swoją siostrą Julką. Dziewczynki razem tworzą cudowny duet – bawią się i dokazują, potrafią w sekundę pokłócić się o kredkę, a potem pogodzić równie szybko. Julcia powinna dalej tłumaczyć siostrze zasady różnych gier, uczyć ją, jak pisać kolejne wyrazy. Powinny bawić się w szkołę czy w chowanego. A naszej małej „Kierowniczce” przyszło zmagać się z paskudnym przeciwnikiem – nowotworem, który może nam ją odebrać. Płacz i strach to już nasi codzienni towarzysze. Wiktoria jest w trakcie chemioterapii. Znosi ją dzielnie, mimo że wypadają jej włoski. Badania kontrolne dodały nam skrzydeł, lekarze mówią, że nasza córeczka dobrze przyjęła leczenie, a to otwiera nam drogę do dalszych możliwości w leczeniu. Aby zapomnieć raz na zawsze o tym piekle, szansą jest szczepionka przeciw wznowie, którą wykonuje się tylko w USA. Koszt kuracji jest ogromny i wynosi ponad 1,5 miliona złotych! Nawet gdybyśmy sprzedali wszystko, co mamy, nie uzbieramy tak ogromnej sumy… Dlatego błagamy Was o pomoc w walce o życie naszej córeczki! Liczy się każda wpłata, każde udostępnienie. Tylko wspólnymi siłami możemy uratować Wiktorię, naszą dzielną wojowniczkę! Pomocy! Rodzice Wiktorii – Ewelina i Mariusz Krokos ➡️ Licytacje na Facebooku ➡️ Strona Wikusi na Facebooku Zbiórka w mediach: 📝 Artykuł w Gazecie Lubuskiej 🎥 Materiał w TVP3 🎥 Magazyn Reporterski

431 016,00 zł ( 27,01% )
Brakuje: 1 164 729,00 zł
Krzysztof Węglarz
Krzysztof Węglarz , 59 lat

Krzysiek jest uwięziony we własnym ciele, lecz wiemy, że nas słyszy❗️Musimy walczyć dalej!

Krzysiek to człowiek o wielkim sercu, który zawsze niósł pomoc innym.  Minął już rok, odkąd świat się dla nas zatrzymał… Krzysiek – kochany mąż, tato, dziadek, wujek i przyjaciel doznał rozległego udaru niedokrwiennego mózgu lewej półkuli… Pomimo szybkiej interwencji lekarskiej doszło do dużego niedotlenienia mózgu i niedowładu prawostronnego... W drugiej dobie od wystąpienia udaru musiała zostać przeprowadzona operacja odbarczająca czaszkę w celu zmniejszenia obrzęku – tylko w ten sposób można było uratować życie Krzyśka. Kilka godzin po operacji pojawiły się ukrwotocznienia, w wyniku których wprowadzono go w stan śpiączki. Krzysiek musiał zostać podpięty do respiratora. Niestety, po kilkumiesięcznej walce na oddziale intensywnej terapii o jego życie sprawdził się czarny scenariusz… Nie wybudził się ze śpiączki ani nie odzyskał świadomości... W całym tym koszmarze jedynym promykiem nadziei stało się dla nas to, że gdy został odpięty od respiratora, zaczął oddychać samodzielnie przez rurkę tracheotomiczną – co zawdzięczamy zdrowemu sercu. W kwietniu Krzysiek otrzymał szansę od losu – przyjęto go na roczny pobyt w Klinice Budzik dla dorosłych w Warszawie. Rehabilitacja w ośrodku przynosi ciągłe korzyści, a stan ogólny Krzyśka jest stabilny. Dzięki codziennej rehabilitacji jest pionizowany i zabierany na salę rehabilitacyjną na wózku. Polepszył się u niego kontakt wzrokowy, wodzi oczami, zawiesza wzrok na osobie. Wiemy, że nas słyszy! Profesjonalna rehabilitacja sprawiła, że zaczął ruszać głową i jedną ręką, lecz tato wciąż jest uwięziony we własnym ciele…  Rehabilitanci walczą, aby jego ruchy były z każdym dniem bardziej świadome. Niestety, przed nim wciąż długa i kręta droga powrotu do zdrowia. Wiemy, że nie możemy zwolnić tempa, aby nie zaprzepaścić tego, co już osiągnął. W przyszłości planujemy umieścić tatę w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, aby jeszcze bardziej poprawić jego sprawność i komfort życia. Docelowo marzymy o przystosowaniu domu do jego potrzeb, aby – gdy tylko będzie to możliwe – mógł do niego powrócić. Wszystko to wiąże się jednak z zawrotnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć sami... Nigdy nie sądziliśmy, że znajdziemy się w sytuacji, w której będziemy musieli prosić Was o wsparcie. Wiemy jednak, że nie mamy wyjścia – to jedyna szansa na lepsze jutro dla Krzyśka. Zwracamy się do Waszych serc z gorącą prośbą o pomoc, gdyż dla taty jest jeszcze iskierka nadziei… Pamiętajmy – dobro powraca ze zdwojoną siłą  Rodzina Krzyśka

24 993 zł
Piotr Kozioł
11 dni do końca
Piotr Kozioł , 46 lat

Wypadek sprzed lat nie daje o sobie zapomnieć. Pomóż!

Piotr miał jedynie 10 lat, kiedy uległ wypadkowi, w którego skutek stracił nogę. Po wypadku został zaopatrzony w protezę z koszem. Proteza ta była ciężka i niewygodna, zamiast ułatwiać poruszanie, utrudniała. Piotr nauczył się poruszać przy pomocy kul ortopedycznych i korzysta z nich do dziś. Wraz z upływem czasu i postępem medycyny dla Piotra pojawiła się nowa szansa.  To zabieg osseointegracji. Pozwoli on poprawić jakość życia, a polega na śródkostnym wszczepieniu implantu (endoprotezy), który następnie mocuje się  bezpośrednio do zewnętrznych elementów protezy. Na co dzień Piotr jest zdany na siebie, pomimo swoich ograniczeń pracuje i sam zajmuje się domem. Niestety zebranie ogromnej kwoty pieniędzy, która sięgnie nawet 150 tysięcy złotych, jest poza jego zasięgiem, dlatego w jego imieniu bardzo prosimy o pomoc! ➡️ Licytuj i pomóż Piotrowi! ➡️ FB: Proteza dla Piotra -Licytacje ➡️ FB: Osseointegracja (proteza) dla Piotra  

179 803,00 zł ( 100,69% )
Natalia Krajna
13 dni do końca
Natalia Krajna , 5 miesięcy

PILNE❗️ Operacja już w grudniu! Ratuj maleńkie serduszko!

Przyjście na świat Natalki na świat to cud – nie towarzyszyły nam łzy wzruszenia, a strach i przerażenie, że ją stracimy! Jesteśmy załamani, bo nasze jedyne dziecko, musi przejść operację serduszka – termin jest już w grudniu! Błagamy o pomoc, każda złotówka się liczy! Już w trakcie ciąży dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka urodzi się z bardzo poważną wadą – zespołem niedorozwoju lewej komory serca. Bez przerwy jeździliśmy na badania, żeby skonsultować przypadek Natalki z różnymi specjalistami. Myśleliśmy, że jesteśmy przygotowani. Ale na takie chwile nie da się przygotować… Trudno nam opisać słowami, co czuliśmy, gdy nasze malutkie, bezbronne dziecko zabrano na salę operacyjną. Po ratującej życie operacji konieczne było podłączenie sztucznego płuco-serca, ponieważ serduszko za słabo się kurczyło. Dzięki tej maszynie i staraniom lekarzy nasza córeczka przeżyła. Jednak minęły długie tygodnie, zanim Natalka zaczęła ponownie samodzielnie oddychać. Nasza córeczka po raz pierwszy zobaczyła swój dom dopiero po dwóch miesiącach. Przed wyjściem ze szpitala lekarze powiedzieli nam, że nasza córeczka jest cały czas w bezpośrednim zagrożeniu życia i musimy bardzo dokładnie ją obserwować oraz mierzyć saturację, która wynosi u Natalki 80-85. Byliśmy załamani tym, że córeczka będzie żyła z jednokomorowym serduszkiem, bo wiemy, że jest to tylko tymczasowe rozwiązanie. Natalkę w przyszłości czeka leczenie paliatywne, a w końcu i tak konieczny będzie przeszczep, by mogła żyć.  Poruszyliśmy niebo i ziemię, by znaleźć jakieś rozwiązanie… Skonsultowaliśmy się ze specjalistami z Genewy. Po zapoznaniu się z dokumentacją lekarze odpowiedzieli, że są w stanie dać naszej córeczce szansę na rozwój lewej komory serca. Prawdopodobnie będzie to leczenie dwuetapowe, a kosztorys za sam pierwszy etap dosłownie zwalił nas z nóg… Takiej kwoty się nie spodziewaliśmy… Najbardziej przeraża nas fakt, że mamy bardzo mało czasu! Termin operacji wyznaczono już na grudzień! Nawet gdybyśmy sprzedali wszystko, to nie zdołamy zebrać takiej kwoty! Prosimy Was o pomoc! Bez tej operacji nasza córeczka będzie skazana na liczne operacje, nieustanne pobyty w szpitalach, a na końcu skomplikowany przeszczep serca... Ratujcie ją! Rodzice ➡️ FB: Serduszko Natalki Krajna ➡️ Licytacje Rycerzy serca Natalki

1 849 351,00 zł ( 106,85% )
Mirosław Maczuga
13 dni do końca
Mirosław Maczuga , 58 lat

Nowa proteza to moja jedyna szansa na sprawną przyszłość! POMÓŻ!

Kiedy około 30 lat temu zachorowałem na cukrzycę byłem załamany. Nie jest łatwo przyjąć informację o chorobie, z którą idzie się do końca życia. Restrykcje, codzienne kłucia, przyjmowanie leków. To wszystko brzmi przerażająco, jednak życie pokazało mi, że może być jeszcze gorzej… 31.08.2023 roku przeszedłem zabieg amputacji prawego podudzia. Operacja odjęcia znacznej części mojej nogi była konieczna przez powikłania związane z chorobą. To był dla mnie okropny cios. Niesamowicie ciężko było mi zajrzeć pod kołdrę po zabiegu i zrozumieć, że od tego dnia moje życie już nigdy nie będzie takie samo.  Nie poddałem się jednak – wiedziałem, że muszę zawalczyć o swoje dalsze życie i sprawność. Pierwsze dwie protezy zakupiłem z własnych środków. Niestety pierwsza z nich kompletnie nie nadawała się do nauki chodzenia. Po każdym jej założeniu robiły się niezwykle bolesne rany i nie mogłem jej nosić. Kolejna spełniała swoje zadanie, jednak obecnie potrzebuję nowej modularnej protezy podudzia, której koszt przewyższa moje możliwości… Kwota ponad 30 tysięcy złotych jest na ten moment dla mnie niemożliwa do zdobycia. Dlatego z całego serca proszę o pomoc! Proszę wyciągnij do mnie swą dłoń i pozwól dalej walczyć o sprawność i niezależność! Mirek

35 136,00 zł ( 100,08% )
Dorota Muzalewska
Pilne!
Dorota Muzalewska , 2 latka

Uratuj serduszko Dorotki❗️Potrzebna PILNA operacja❗️

Prowadzimy ciężką walkę z niewydolnością serca naszej córeczki Dorotki. Ostatnie wyniki pokazały, że jest naprawdę źle... Lekarze z kliniki w Bostonie powiedzieli nam, że serduszko Dorotki jest już na tyle słabe, że córeczka musi jak najszybciej przejść kolejną operację! Koszty są ogromne, a czasu coraz mniej... Musimy ponownie poprosić Was o wsparcie! Nasza Dorotka urodziła się z bardzo skomplikowaną, rzadką i śmiertelną wadą serca. Diagnozę poznaliśmy jeszcze przed powitaniem córeczki na świecie. Od tego momentu robimy wszystko, żeby uratować jej życie. 25 sierpnia 2023, gdy Dorotka miała kilkanaście miesięcy, przeszła swoją pierwszą operację na otwartym sercu. Była to bardzo złożona, trwająca 10 godzin operacja, wiele tysięcy kilometrów od domu. Po operacji Dorotka długo dochodziła do siebie – lekarze przetrzymywali naszą córeczkę w uśpieniu dłużej niż zwykle, ponieważ bali się, czy jej serduszko podejmie pracę po tak rozległej przebudowie. Ale udało się! Później rozpoczęło się mozolne wracanie do pełni sił, by dwa tygodnie po pierwszej operacji usłyszeć, że potrzebna jest kolejna - reoperacja. Rozległa przebudowa małego serduszka okazała się dla niego wielkim ciężarem. Rana po pierwszym cięciu, jeszcze nie zabliźniona, została rozcięta po raz kolejny. Zaczęła się kolejna, trwająca 9 godzin - znów w nieskończoność - operacja. I tak Dorotka w dwa tygodnie przeszła dwie operacje na otwartym sercu. Ale znów się udało. I udało się to dzięki Wam! Dorotka miała w planach kilka lat błogiego dzieciństwa. Mieliśmy nadzieję, że kolejnym punktem leczenia córeczki będzie operacja wymiany rozrusznika za kolejne 5-6 lat. Niestety pół roku po operacji stan Dorotki bardzo mocno się pogorszył, kurczliwość i frakcja lewej komory dramatycznie spadły... Od tego momentu walczymy z niewydolnością serca. Szukając ratunku, odwiedziliśmy i dalej odwiedzamy wiele szpitali w Polsce, gdzie Dorotka przechodzi kolejne zabiegi. Córeczka przyjmuje całe mnóstwo leków, a ich koszt jest ogromny. To wszystko jednak za mało, musimy ponownie lecieć do Stanów na operację! Dlatego ośmielamy się prosić Was o wsparcie leczenia naszej córeczki. Będziemy walczyć o naszą Dorotkę do końca! Ale bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie jej pomóc. A marzymy, żeby cała nasza rodzina żyła długo i szczęśliwie, żeby czas Dorotki i jej trójki rodzeństwa upływał na wspólnych zabawach. Już raz daliście nam nadzieję, w trakcie pierwszej zbiórki pokazaliście, jak wiele mogą ludzie, działając wspólnie. Wtedy udało nam się w ostatniej chwili uzyskać refundację z NFZ, dlatego środki, które musimy uzbierać teraz, są pomniejszone o kwotę z pierwszej zbiórki. Prosimy, pomóżcie nam w walce o zrealizowanie naszego największego marzenia – uzdrowienia serduszka naszej Dorotki! Tatiana i Adam Muzalewscy ➡️ Licytacje na serduszko Dorotki! ➡️ Strona na Facebooku: Nietypowe serce Dorotki 💚

287 944,00 zł ( 54,13% )
Brakuje: 243 971,00 zł
Jasio Kaniewski
Pilne!
Jasio Kaniewski , 7 lat

7-letnie życie w szponach NOWOTWORU❗️URATUJ Jasia❗️

Nowotwór złośliwy - gdy usłyszeliśmy te słowa, otworzyły się wrota onkologicznego piekła! Zaczęła się walka, która trwa do dziś... Walka pełna strachu o życie, które dopiero się zaczęło. Jasio, mój malutki synek, ma 6 lat. Do połowy kwietnia 2023 roku jego życie wyglądało tak jak każdego innego dziecka. Bawił się, chodził do przedszkola, uśmiechał, poznawał nowe rzeczy, wszędzie było go pełno. Niestety choroba sprawiła, że życie synka i całej naszej rodziny przewróciło się do góry nogami... W lutym Jasio zachorował na zapalenie ucha... Wydawało się, że jest lepiej, niestety po miesiącu był nawrót wszystkich objawów.... Wizyta u pediatry i laryngologa wyciszyła chorobę. Wydawało się, że najgorsze już za nami, jednak tak się nie stało. Niestety zaraz po świętach Wielkanocnych Jasiowi zaczęło zezować lewe oczko. Po paru dniach znów wróciło zapalenie ucha. Jednak tym razem było jeszcze gorzej... Z uszka leciała krew. Wylądowaliśmy na SOR-ze, czując, że dzieje się coś niedobrego. Nie sądziliśmy jednak, że usłyszymy tak dramatyczne wieści. Po wykonanej tomografii komputerowej na SOR okazało się, ze Jasio ma guza w kości czaszki... Prosto ze szpitala w Chorzowie Jasio został przewieziony karetką do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Tam zostały wykonane kolejne badania, Jasio przeszedł też na operację, aby pobrać wycinek do badania histopatologicznego... Czekaliśmy na wynik jak na wyrok, modląc się, aby nie był najgorszy... Niestety, po długim czasie oczekiwania padła diagnoza, która nas zdruzgotała. Guz kości podstawy czaszki Embryonal rhabdomyosarcoma - nowotwór złośliwy! Jasio musi się zmierzyć ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem... Zanim pojawiła się diagnoza, guz dalej dawał o sobie znać - oprócz nacieku w lewym uchu i zeza lewego oczka zrobił się ucisk na nerwy twarzowe po lewej stronie... Jasio miał paraliż ust po lewej stronie, paraliż języka... Zaciskało się gardło, synek krztusił się własną śliną, miał problemy z połykaniem pokarmów i płynów... Synek znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Lekarze powiedzieli, że grozi mu to, że przestanie połykać, a co za tym idzie zacznie mieć problemy z oddychaniem... 12 maja 2023 roku Jasio dostał pierwszą dawkę chemii, ratującej życie. Udało się powstrzymać atak guza, paraliż przestał postępować. Dziś żyjemy pod dyktando kolejnych dawek chemii... Jasio ma za sobą już 12 cykli, przed sobą jeszcze co najmniej 10 kolejnych. Synek przebył też terapię protonową w Krakowie, odbył 28 naświetleń.  Choroba to dla Jasia przerwa w dzieciństwie, w życiu społecznym. Jego odporność jest zerowa, więc nie chodzi do przedszkola, nie może się bawić na placu zabaw ani przebywać w dużych skupiskach ludzi. Stał się dzieckiem bardzo spokojnym i wyciszonym... Jego energia zniknęła przez przyjmowanie chemii, jest po prostu zdezorientowany. Ciężko jest się mu odnaleźć w nowej sytuacji, gdzie ciągle są badania, kłucia, kroplówki, ciągłe wizyty w szpitalu... Na leczenie dojeżdżamy do Warszawy, to prawie 240 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania... Leczenie, w tym okulistyczne i dojazdy pochłaniają ogromne koszty. Gdy uda się pokonać nowotwór, synka czeka nadrabianie straconego czasu. Jasio walczy i chce żyć, żyć jak dawniej... Niestety choroba zabrała mu w tym momencie dawne życie, pełne wrażeń i zabawy... Walczymy o to, by nie zabrała mu nic więcej. Wierzymy, że synek pokona nowotwór i że już niedługo pozostanie tylko koszmarnym wspomnieniem, do którego nie chcemy wracać. Aby jednak tak się stało, potrzebujemy Waszej pomocy...

38 853,00 zł ( 73,04% )
Brakuje: 14 339,00 zł
Piotr Milczarek
Piotr Milczarek , 30 lat

🚨Strażak potrzebuje pomocy!

Piotr jest strażakiem! Do tej pory ten pełen pasji młody chłopak czerpał radość z niesienia pomocy innym. Każdy dzień był wyzwaniem, ale dzięki takim ludziom jak on, żyjemy bezpiecznie i czujemy, że możemy na kogoś liczyć! Życie napisało dla Piotra ponury scenariusz, a my musimy zrobić wszystko, by tym razem jemu pomóc... Jego życie w jednej chwili zmieniło się w wyniku wypadku, któremu uległ 27 kwietnia 2023 roku.  Wracając ze służby, był świadkiem wypadku samochodowego. Jako strażak i człowiek, który w życiu kieruje się zasadą, że nikogo nie wolno zostawiać bez pomocy, był jedynym, który pośpieszył z ratunkiem...  Mimo zachowania wszelkich środków ostrożności potrąciło go jedno z nadjeżdżających aut. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował ciężko rannego Piotrka do szpitala w Koszalinie Przez pierwsze trzy tygodnie podłączony do respiratora walczył o życie, niestety nadal jest w śpiączce.  Musi podjąć długotrwałą walkę o powrót do zdrowia, ale droga do pełnego wyzdrowienia jest długa i trudna. Piotrek był wolontariuszem WOŚP, poza pracą w Państwowej Straży Pożarnej udzielał się w również w Ochotniczej Staży Pożarnej, jest honorowym dawcą krwi. Zawsze aktywny, uprawiający sport, wesoły i pełny życia. Gdyby wypadek nie stanął na jego drodze wziąłby udział w turnieju badmintona w Sianowie, bo badminton i siatkówka to jego ulubione sporty. Spełnionym marzeniem Piotra jest jego mieszkanie, na które sam zapracował. Po służbie tak samo jak feralnego dnia jechał do Koszalina, gdzie remontował zakupione z pomocą kredytu mieszkanie. Sam chciał wykończyć i urządzić swoje miejsce na ziemi... Nauczył się renowacji mebli, dając drugie życie „perełkom z PRL-u”. Piotr będzie potrzebował długoterminowej rehabilitacji, aby móc odzyskać sprawność.  Każda wpłata, jakkolwiek skromna, może znacząco przyczynić się do poprawy zdrowia i sprawności Piotra. Wsparcie finansowe pomoże naszemu synowi kontynuować leczenie i rehabilitację oraz przyniesie nam nadzieję na lepszą przyszłość. Rodzina i bliscy Piotrka

172 430,00 zł ( 81,04% )
Brakuje: 40 336,00 zł