Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Pacholczyk
Pilne!
Michał Pacholczyk , 56 lat

Michał walczy z najgroźniejszym NOWOTWOREM MÓZGU❗️Pomóż mu wygrać życie❗️

Śmiertelna choroba przewartościowała świat całej naszej rodziny. Cieszymy się każdym dniem mimo niepewności, która je wypełnia, nasycamy każdą chwilą spędzoną razem. Mimo wielu zakrętów, rozpaczliwych momentów, nie poddajemy się. Bo gdy w grę wchodzi życie ukochanej osoby, nigdy nie można się poddać! Nasz koszmar zaczął się w lutym, kiedy mąż zaczął mieć problemy z pamięcią, mową oraz niedowładem prawostronnym. Po serii dziwnych objawów Michał trafił do szpitala. Jednak nawet w najgorszych snach nikt z nas nie spodziewał się tego, co tam usłyszeliśmy – “Przykro nam, w głowie pani męża znaleźliśmy guza wielkości 5 cm!". Po licznych badaniach usłyszeliśmy dokładną diagnozę, że jest to glejak IV stopnia, czyli guz mózgu o najbardziej złośliwym charakterze. Michał został poddany ciężkiej operacji wycięcia guza, po której był leczony obciążającą dla organizmu radio i chemioterapią. Niestety, rokowania w przypadku glejaków nie są pomyślne. Tego typu nowotwory odrastają zazwyczaj w przeciągu kilku miesięcy. Przeżycie wynosi od kilkunastu miesięcy do kilku lat od postawienia diagnozy. Nie chcemy, by Michał był kolejną z osób, których dotyczą te przerażające statystyki. Nie możemy bezczynnie czekać na rozrost komórek nowotworowych. Próbujemy wszelkich możliwych metod wspomagających leczenie, ponieważ Michał bardzo chce i ma dla kogo żyć. Nadzieją na dalsze życie jest terapia immunologiczna dostępna w klinice w Kolonii w Niemczech. Niestety, jest ona bardzo kosztowna. Sami nie jesteśmy w stanie pokryć całych kosztów leczenia, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie! Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża nas do celu – ocalenie życia ukochanego męża i taty! Na co dzień Michał jest bardzo zdolnym stolarzem, jest to jego praca i pasja. Niestety w trakcie choroby pojawiło się drżenie rąk, które uniemożliwia mu wykonywanie swojego zawodu. Michał nigdy nikomu nie odmówił pomocy i do każdego podchodził z sercem. Jest kochanym i ciepłym człowiekiem, który chciałby chociaż częściowo powrócić do swojego dawnego życia. Prosimy, wspólnymi siłami pomóżmy Michałowi odzyskać życie, które kocha, wrócić do ludzi, którzy go kochają i potrzebują. Drodzy przyjaciele, znajomi i wszyscy ludzie dobrej woli – walczmy razem o zdrowie Michała! Liczy się każda złotówka! Dziękujemy za Wasze wsparcie i dobre słowo! Żona Michała, jego synowie i przyjaciele

333 613,00 zł ( 69,68% )
Brakuje: 145 111,00 zł
Damian Dąbrowski
Damian Dąbrowski , 32 lata

Damian stoczył dramatyczną walkę o życie❗️Dziś toczy kolejną – o odzyskanie sprawności. POMÓŻ❗️

22 marca 2024 roku życie Damiana zmieniło się bezpowrotnie. Półprzytomnego brata znalazła nasza mama. Natychmiast wezwała pogotowie. W trakcie udzielania pomocy przez ratowników medycznych doszło do zatrzymania akcji serca. Po trwającej ponad 60 minut reanimacji Damianowi przywrócono funkcje życiowe, następnie przetransportowano go do szpitala na OIOM! Przyczyną niewydolności serca była kwasica ketonowa. Poziom cukru we krwi brata wynosił ponad 2000 mg/dl! Przez półtora miesiąca Damian był podtrzymywany przez respirator, a lekarze przez ten czas nie dawali mu żadnych szans, twierdząc, że doszło do śmierci pnia mózgu. Choć mówili, że mamy się przygotować na najgorsze my z wszystkich sił wierzyliśmy, że jest silny i uda mu się wyszarpać z objęć śmierci.  Po wielu dniach walki o życie Damian powoli zaczął reagować na bodźce, samodzielnie oddychać, a wkrótce potem nastąpił stopniowy powrót świadomości. Choć było to ogromne zaskoczenie dla wszystkich, lekarze nie ukrywali, że sytuacja nadal jest bardzo poważna i daleka od stabilnej… Obecnie Damian jest w pełni świadomy, kontaktowy i potrafi porozumiewać się z rodziną. Niestety, stan jego zdrowia nadal pozostaje określany jako ciężki. Niedowład czterech kończyn oraz zanik mięśni to największe problemy, które pozostawiło po sobie dramatyczne zdarzenie. Jego mięśnie osłabły do tego stopnia, że wykonywanie podstawowych czynności stało się niemożliwe i Damian potrzebuje naszej stałej opieki. Aby miał szansę na częściowe odzyskanie sprawności, niezbędna jest intensywna rehabilitacja w profesjonalnym ośrodku. Wyspecjalizowane placówki dysponują odpowiednimi urządzeniami oraz doświadczonymi terapeutami, którzy mogą pomóc bratu w odzyskaniu zdolności ruchowych i poprawie jego jakości życia. Niestety, rehabilitacja jest kosztowna, a dostęp do niej bez odpowiedniego wsparcia finansowego niemożliwy.... Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą o pomoc. Zdajemy sobie sprawę, że nie każdy może pomóc finansowo, ale każda forma wsparcia ma ogromne znaczenie. Każda złotówka, dobre słowo czy udostępnienie zbiórki daje Damianowi nadzieję na przyszłość. Prosimy Was o wsparcie, ponieważ bez niego brat nie dostanie szansy na normalne życie. Patryk, brat Damiana i rodzina

11 568,00 zł ( 12,08% )
Brakuje: 84 177,00 zł
Natalia Krajna
13 dni do końca
Natalia Krajna , 5 miesięcy

PILNE❗️ Operacja już w grudniu! Ratuj maleńkie serduszko!

Przyjście na świat Natalki na świat to cud – nie towarzyszyły nam łzy wzruszenia, a strach i przerażenie, że ją stracimy! Jesteśmy załamani, bo nasze jedyne dziecko, musi przejść operację serduszka – termin jest już w grudniu! Błagamy o pomoc, każda złotówka się liczy! Już w trakcie ciąży dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka urodzi się z bardzo poważną wadą – zespołem niedorozwoju lewej komory serca. Bez przerwy jeździliśmy na badania, żeby skonsultować przypadek Natalki z różnymi specjalistami. Myśleliśmy, że jesteśmy przygotowani. Ale na takie chwile nie da się przygotować… Trudno nam opisać słowami, co czuliśmy, gdy nasze malutkie, bezbronne dziecko zabrano na salę operacyjną. Po ratującej życie operacji konieczne było podłączenie sztucznego płuco-serca, ponieważ serduszko za słabo się kurczyło. Dzięki tej maszynie i staraniom lekarzy nasza córeczka przeżyła. Jednak minęły długie tygodnie, zanim Natalka zaczęła ponownie samodzielnie oddychać. Nasza córeczka po raz pierwszy zobaczyła swój dom dopiero po dwóch miesiącach. Przed wyjściem ze szpitala lekarze powiedzieli nam, że nasza córeczka jest cały czas w bezpośrednim zagrożeniu życia i musimy bardzo dokładnie ją obserwować oraz mierzyć saturację, która wynosi u Natalki 80-85. Byliśmy załamani tym, że córeczka będzie żyła z jednokomorowym serduszkiem, bo wiemy, że jest to tylko tymczasowe rozwiązanie. Natalkę w przyszłości czeka leczenie paliatywne, a w końcu i tak konieczny będzie przeszczep, by mogła żyć.  Poruszyliśmy niebo i ziemię, by znaleźć jakieś rozwiązanie… Skonsultowaliśmy się ze specjalistami z Genewy. Po zapoznaniu się z dokumentacją lekarze odpowiedzieli, że są w stanie dać naszej córeczce szansę na rozwój lewej komory serca. Prawdopodobnie będzie to leczenie dwuetapowe, a kosztorys za sam pierwszy etap dosłownie zwalił nas z nóg… Takiej kwoty się nie spodziewaliśmy… Najbardziej przeraża nas fakt, że mamy bardzo mało czasu! Termin operacji wyznaczono już na grudzień! Nawet gdybyśmy sprzedali wszystko, to nie zdołamy zebrać takiej kwoty! Prosimy Was o pomoc! Bez tej operacji nasza córeczka będzie skazana na liczne operacje, nieustanne pobyty w szpitalach, a na końcu skomplikowany przeszczep serca... Ratujcie ją! Rodzice ➡️ FB: Serduszko Natalki Krajna ➡️ Licytacje Rycerzy serca Natalki

1 849 841,00 zł ( 106,88% )
Adam Wasilewski
Pilne!
Adam Wasilewski , 51 lat

RATUJ❗️Przeżyłem 25 lat jako zawodowy żołnierz, glejak nie może mnie pokonać!

Podstępna choroba chce odebrać mi życie, ale ja tak łatwo na to nie pozwolę! Mam ukochaną żonę, dwóch wspaniałych synów – dla nich będę walczyć! Proszę, pomóż mi zebrać pieniądze na leczenie!  Pierwsze objawy rozpoczęły się rok temu… Gdy budziłem się rano, czułem się, jak osłupiały, zupełnie nie mogłem funkcjonować. Leczono mnie na neuroboleriozę, ale moje niepokojące ataki zaczęły się zasilać, aż w końcu zdarzały się już 3 razy dziennie! Wielokrotnie zgłaszałem w placówkach medycznych mój problem, niestety nie otrzymałem należytej pomocy… Latem udałem się z żoną na wakacje. Nie sądziłem, że ten wyjazd zmieni całe nasze życie… Doznałem ataku – silniejszego, niż dotychczas… Straciłem przytomność i zostałem zabrany do szpitala. Na miejscu wykonano tomograf. Okazało się, że w mojej głowie jest GUZ! Nie mogłem w to uwierzyć… Natychmiast wróciliśmy do domu. 4 dni później w szpitalu przeszedłem operację. Chwilę później otrzymałem kolejny cios, bo nie dało się usunąć guza w całości… 10% zostało w mojej głowie, niczym tykająca bomba… Rozpocząłem leczenie: radioterapię, chemioterapię, oczekując na wyniki badania histopatologicznego. Gdy okazało się, że to glejak IV stopnia, czułem, jak ziemia osuwa mi się spod nóg…  Od lat jestem na emeryturze. Poświęciłem ten czas na wychowanie synów, którzy są radością mojego życia i mogę bez wahania powiedzieć, że jestem z nich dumny. Nie potrafię pogodzić się z myślą, że miałbym zniknąć z ich życia. Chcę być dla nich wsparciem, chcę zestarzeć się u boku mojej kochanej żony… Poruszyłem niebo i ziemię, by znaleźć ratunek. I udało się – to immunoterapia. Klinika w Kolonii w Niemczech może dać mi nawet 15 lat życia, co przy mojej diagnozie jest cudem. Jednak ten czas będzie mnie kosztował ogromne pieniądze… Z takimi kwotami nie poradzimy sobie sami… Z całego serca proszę o choćby najmniejsze wsparcie, o udostępnienia zbiórki. Wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się pokonać zabójczego wroga. Adam

89 102,00 zł ( 13,66% )
Brakuje: 562 919,00 zł
Malwinka Marszałek
Pilne!
9 dni do końca
Malwinka Marszałek , 2 latka

Córeczka polskiego sportowca walczy o życie❗️Pomóż Malwince!

Przeżyłem w życiu wiele – smak sukcesu i gorycz tragedii w rodzinie. Ale dopiero gdy okazało się, że moja córeczka jest ciężko chora, odkryłem w sobie niedoświadczalne wcześniej emocje… Jako tata i jako sportowiec wiem, że się nie poddam w walce o życie mojego dziecka. A dziś – choć to bardzo trudne – przychodzę do Was z historią naszej rodziny i bardzo proszę o wsparcie. Dla Malwinki jest nadzieja, a ja muszę zrobić absolutnie wszystko, by ją wykorzystać! Bez Was to jednak będzie bardzo trudne… Nazywam się Bartłomiej Marszałek i być może kiedyś o mnie już słyszeliście – jestem polskim motorowodniakiem. Większość osób kojarzy mnie właśnie przez sport. Do tej pory jednak mało kto wiedział więcej o moim życiu prywatnym… Dziś jest czas, gdy muszę się odsłonić i o nim opowiedzieć, bo bardzo potrzebuję wsparcia. Potrzebuje go moja malutka, ukochana córeczka, która jest najważniejsza na świecie. I jest bardzo chora… Przez wiele lat angażowałem się w wiele działań charytatywnych, z potrzeby serca pomagałem osobom w potrzebie. Wtedy przez myśl mi nawet nie przeszło, że ja znajdę się kiedyś po drugiej stronie i że to moja rodzina będzie potrzebowała wsparcia... Moja ukochana córeczka będzie wymagała pomocy... Zespół Retta – tak brzmi diagnoza, którą pewnie poznalibyśmy znacznie później, gdyby nie ogromny instynkt macierzyński mojej żony. Ta pewność, że coś jest nie tak – mimo uspokajających słów lekarzy – skłoniła nas do wykonania na własną rękę dokładnych badań genetycznych. I wtedy poznaliśmy wyrok… Zespół Retta sprawia, że dziewczynki stają się “żywymi lalkami”. Niektórzy zwą je “milczące anioły”. Nie cierpię tych określeń, boli mnie serce, gdy je słyszę, ale one opisują obrazowo, co dzieje się z dziećmi, które nie zdążyły otrzymać leczenia...  Ale to, że nie chodzą i nie mówią, nie nawiązują kontaktu, to tylko mniejsze z problemów. Do tego dochodzi bardzo osłabiony układ immunologiczny. Problemy z oddychaniem, ze wszystkimi organami po kolei, dochodzi niszcząca padaczka, stan zapalny mózgu… Straszny los dla niewinnego dziecka! Pierwszy szok i rozpacz musiały szybko odejść na dalszy plan. Trzeba było działać. Staliśmy się właściwie specjalistami od tej okropnej choroby – łącznie z poznaniem wszystkich dostępnych na świecie metod leczenia.  I pojawiło się nie światełko, ale prawdziwe światło w tunelu!  Wszystkie nasze oszczędności wydaliśmy na lek, który na ten moment maksymalnie spowalnia postęp choroby! Jedna buteleczka, która wystarcza zaledwie na tydzień, kosztuje 10 300 dolarów. Roczne koszty leczenia to 2 200 000 zł... Lek jest w formie syropu, jest niezwykle kosztowny, ale pozwala doczekać nam do terapii genowej – ogromnej nadziei dla dzieci z Zespołem Retta na odwrócenie skutków choroby! Na życie! Terapia genowa jest już w bardzo zaawansowanym stadium badań i już wkrótce spodziewamy się, że stanie się dostępna w USA! W tym momencie lek podawany testowo jest już dziewczynkom w Stanach Zjednoczonych, a efekty są zdumiewające! Wyselekcjonowany gen dostarczany do płynu mózgowo-rdzeniowego za pośrednictwem odpowiedniego wirusa zastępuje ten wadliwy, co całkowicie zatrzymuje postęp zespołu Retta! Szacunkowy koszt terapii genowej będzie oscylował jednak w okolicach 3 000 000 dolarów...  ❗️Gdy lek zostanie zarejestrowany, zbiórka zostanie przekwalifikowana, a kwota odpowiednio powiększona. Terapia genowa jest ogromną nadzieją dla wszystkich dziewczynek z zespołem Retta. Dla naszej córeczki! Tylko Malwina musi do niej doczekać… Nadzieję na to daje właśnie lek, który od zeszłego roku podajemy córeczce w porozumieniu z amerykańskimi lekarzami. Polscy lekarze także są zgodni – dzięki lekowi Malwinka jest dzisiaj w o wiele lepszym stanie, niż jej nieleczone rówieśniczki z tą samą chorobą!  Ta nadzieja trzyma nas przy życiu. Gdyby nie ona, nie mielibyśmy siły nawet to zwykłego funkcjonowania… Tymczasem poruszamy niebo i ziemię, żeby uratować Malwinkę przed tragicznymi skutkami Zespołu Retta! Pierwszą dawkę syropu córeczka przyjęła właściwie w ostatniej chwili. Zaledwie tydzień wcześniej pojawiły się pierwsze, przerażające objawy… Akurat trzymałem ją na kolanach, gdy jej oczka zaczęły uciekać. Widoczne były same białka, a potem było coraz gorzej… Wiedzieliśmy, że to się już zaczyna dziać! Że jeśli nic nie zrobimy, będzie tylko gorzej! Po tygodniu od podania pierwszej dawki syropu ustąpił oczopląs, bezdechy senne i hiperwentylacja. Wcześniej Malwinka spała może pełną godzinę w nocy. Dziś przesypia całą! To wszystko dzięki dotychczasowemu leczeniu. Leczeniu, którego nie można przerwać, bo skutki tego mogłyby być tragiczne… I tutaj pojawia się nasza ogromna prośba… Przez ostatnie miesiące leczenia wydaliśmy już prawie wszystkie nasze życiowe oszczędności. Co miesiąc muszę latać do USA po kolejną dawkę leku, bo ściągnięcie go importem docelowym wyszłoby znacznie drożej… Nie żałujemy żadnej złotówki, ale przeraża nas fakt, że tych powoli zaczyna brakować, a przed Malwinką przynajmniej jeszcze 2,5 roku leczenia – do czasu wprowadzenia możliwości podania terapii genowej, która będzie dostępna prawdopodobnie dla dzieci od 4. roku życia.  W imieniu mojej żony, naszej córeczki, jej młodszego braciszka i przede wszystkim moim – jej taty – z całego serca proszę o każde możliwe wsparcie. Zaszliśmy już tak daleko… Nie możemy wszystkiego stracić, nie możemy pozbawić Malwinki nadziei na normalne życie! Dziękujemy z góry za każdą pomoc, która nie pozwala umrzeć naszej nadziei. ➡️ Licytacje dla wojowniczki Malwinki ➡️ Pomóż Malwince w walce o życie - strona internetowa Malwinki Kanał Zero: „CODZIENNIE PŁACZEMY” – WYCZERPUJĄCA WALKA RODZICÓW I DZIECI Z ZESPOŁEM RETTA. REPORTAŻ MARII STEPAN Dzień Dobry TVN: Córka Bartka Marszałka choruje na rzadką chorobę. "Tydzień syropu to jest 10 300 dolarów" Press: Stanowski w dwie godziny zebrał ponad 1,5 mln zł na leczenie córki Bartłomieja Marszałka Przegląd Sportowy - Onet: "Dziewczynki stają się »żywymi lalkami«". Córka reprezentanta Polski walczy z chorobą Eska.pl: Krzysztof Stanowski z widzami pomaga córce Bartłomieja Marszałka. Szybko zebrali milion złotych o2.pl: Milion złotych w nieco ponad godzinę. Wszystko dla córki polskiego sportowca NaTemat.pl: Milion w niecałe półtorej godziny! Stanowski na Kanale Zero pomógł chorej córce znanego sportowca WirtualneMedia.pl: Błyskawiczna akcja charytatywna Kanału Zero. Widzowie wpłacili ponad 1,5 mln zł Antyweb: Stanowski zebrał 1 mln złotych w nieco ponad godzinę. Miał szczytny cel pytanienasniadanie.tvp.pl: Codzienne życie z rzadką chorobą genetyczną  pytanienasniadanie.tv.pl: Rzadkie choroby, dlaczego leczenie aż tyle kosztuje? przegladsportowy.onet.pl: Bartłomiej Marszałek: Mój najważniejszy wyścig w życiu! Po zdrowie córeczki sport.tvp.pl: Córka polskiego sportowca poważnie chora. Tak można ją wspomóc sportowefakty.wp.pl – Znany sportowiec walczy o życie córki. Usłyszał fatalną diagnozę obcas.pl – Znany sportowiec prosi o pomoc dla ciężko chorej córki przegladsportowy.onet.pl – Polski sportowiec walczy o córkę. "Lekarze uspokajali, ale nie odpuściliśmy. Diagnoza była szokująca" [WYWIAD] wpolityce.pl – Nie zostawiajmy mistrza sportu samego w potrzebie! Zawodnik motorowodnej Formuły 1 Bartłomiej Marszałek walczy o życie córki eurosport.tvn24.pl – BARTŁOMIEJ MARSZAŁEK ZBIERA PIENIĄDZE NA TERAPIĘ CHOREJ CÓRKI. MALWINA CIERPI NA ZESPÓŁ RETTA sport.se.pl: Bartek Marszałek walczy o życie córki. Znakomity motorowodniak prosi o wsparcie ludzi dobrej woli Onet.pl: Córka sportowca jest ciężko chora. Leczenie kosztuje miliony Trójka Polskie Radio: Bartłomiej Marszałek – życiowa walka mistrza sportów motorowodnych

5 015 325,00 zł ( 47,14% )
Brakuje: 5 622 972,00 zł
Ryszard Lenart
Ryszard Lenart , 63 lata

Nasz tata w zaledwie tydzień stracił zdrowie i ukochany budynek! POMOCY!

Wszystko zaczęło się od niepokojącego bólu nogi, który z czasem stał się nie do zniesienia. Tata od 10 sierpnia 2024 roku był słaby, zauważyłyśmy, że jego stan zdrowia się pogorszył. Wiedziałyśmy, że nie ma czasu do stracenia, dlatego pojechałyśmy z tatą na SOR. Tam dostał skierowanie do neurologa, do którego udał się następnego dnia. Jego stan zdrowia cały czas się pogarszał i nagle, 13 sierpnia dostał ataku padaczki! Byłyśmy przerażone!   Tata trafił do szpitala. Tam pojawiła się kolejna niepokojąca dolegliwość – brak rzetelnego odbierania rzeczywistości. Zlecono kolejne badania a przez następny tydzień tata tylko leżał, jadł i pił… Nie było z nim normalnego kontaktu. Bardzo się bałyśmy, bo ta zmiana zaszła w ciągu zaledwie kilku dni! Lekarze rozkładali ręce z niemocy, nie wiedzieli co dolega naszemu tacie. Ostatecznie został przetransportowany do szpitala w Krakowie, gdzie do dziś trwa diagnostyka. Na razie wiemy jedynie tyle, że nasz tata zmaga się z zaburzeniami ośrodkowego układu nerwowego, co spowodowało niedowład lewostronny ciała i ograniczenie czynności mowy. Lekarze nie postawili jeszcze ostatecznej diagnozy i nadal szukają podłoża choroby. Koszty leczenia, rehabilitacji oraz codzienna opieka, wymagają znacznych nakładów finansowych, które nas przerastają. Szczególnie że to nie jedyna tragedia, która się u nas w ostatnim czasie wydarzyła… 21.08 2024 roku doszło do pożaru, przez który doszczętnie spłonął budynek gospodarczy wraz z całym sprzętem, który się w nim znajdował. To było ulubione miejsce taty, spędzał w nim większą część dnia majsterkując. Pomimo szybkiej interwencji straży pożarnej zniszczeniu uległy najważniejsze części budynku i całe wyposażenie…   W ciągu zaledwie jednego tygodnia nasz tata stracił zdrowie oraz ulubiony budynek, w którym pracował znaczną część swojego życia… Nie rozumiemy, dlaczego to wszystko przydarzyło się akurat jemu i z całego serca chcemy mu pomóc. Niestety same nie damy rady, dlatego z całego serca prosimy Was – wszystkich dobrych ludzi o wsparcie naszego taty w walce o zdrowie i odbudowanie tego, co zabrał mu pożar! Córki Ryszarda

24 031 zł
Mateusz Kolesnik
Pilne!
Mateusz Kolesnik , 9 lat

Nieoperacyjny nowotwór mózgu POŻERA Mateusza❗️Chemioterapia nie działa – RATUJ❗️

KRYTYCZNIE PILNE! Złośliwy nowotwór mózgu ZABIJA Mateuszka! Chemioterapia przestała działać, a lekarze patrzeć nam w oczy. Choroba pożera żywcem drobne, dziecięce ciało synka – do tej pory schudł ponad 18 kg… Mateusz nie chodzi, nie potrafi już nawet usiąść.  Leżąc na szpitalnym łóżku, ostatkiem sił próbuje nam coś powiedzieć, jednak z poruszających się ust nie wydobywa się żaden dźwięk… Nie słychać nawet jak płacze... Mateusz nie ma już czasu, a my rozpaczliwie szukamy pomocy na całym świecie… Z całego niewyobrażalnego bólu, który rozdziera nasze serca, błagamy Was o litość – nie pozwólcie naszemu Promyczkowi umrzeć! W lipcu nasz synek obchodził 9. urodziny. Była ogromna radość, tort, goście, prezenty… Następnego dnia pojechaliśmy nad rzekę, by kontynuować świętowanie. Mateusz bawił się, kąpał w ciepłej wodzie i zajadał się kolejnymi kawałkami pizzy. W jego oczach świeciły iskierki szczęścia – nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że dostrzegamy je po raz ostatni. Gdy wróciliśmy do domu, Mateusz zaczął skarżyć się na ból głowy. Minął dzień, drugi, lecz wciąż nie ustępował. Zaczęliśmy czuć narastającą panikę. Pojechaliśmy do szpitala, gdzie syn natychmiast został przyjęty na oddział intensywnej terapii, na którym spędził kolejne dwa tygodnie. Gdy usłyszeliśmy, że lekarze podejrzewają u naszego dziecka guza mózgu, poczuliśmy się, jakbyśmy spadali w otchłań…  Ze względu na brak niezbędnego sprzętu Mateusz został skierowany do innego szpitala. Podczas transportu trzymaliśmy jego maleńką rączkę i dodawaliśmy otuchy. W środku jednak zrozpaczeni modliliśmy się, żeby to wszystko okazało się tragiczną pomyłką. Żeby to wszystko było tylko koszmarnym snem, z którego za moment się obudzimy… Na oddziale dziecięcej onkologii nasz koszmar stał się rzeczywistością. „To nowotwór mózgu. Znaleźliśmy dwa guzy” – gdy usłyszeliśmy te słowa lekarza, mogliśmy tylko patrzeć na siebie pustym wzrokiem, z oczami pełnymi łez. Każde z nas chciało wyć z rozpaczy, jednak głos zamierał nam w gardle. Mateusz przeszedł natychmiastową operację. Wycięto tylko jednego guza, drugiego nie można było usunąć ze względu na umiejscowienie – pobrano jednak fragment do badań. Nowotwór okazał się ZŁOŚLIWY. Przez żyły Mateusza popłynęły pierwsze litry żrącej chemii. Codziennie widzieliśmy, jak wstrząsany konwulsjami zwija się z bólu i traci kolejne włoski. Trzymaliśmy go za zimną rączkę, mówiliśmy, jak bardzo jest dzielny i obiecywaliśmy, że ten horror już niedługo się skończy. Ostatnie wyniki badań odebrały nam jednak nadzieję – chemioterapia nie działa… Lekarze w kraju mówią, że jeżeli tak wysokie dawki leczenia nie pomagają, to nie są w stanie zaproponować nic więcej. Nie mamy już łez… W momencie, gdy usłyszeliśmy, że leczenie nie działa – coś w nas zgasło. Widzimy, chodzimy, oddychamy – ale jakby nas nie było. Nasze dziecko umiera, a my razem z nim. Stan Mateusza jest krytyczny. Przestał wstawać z łóżka, nie potrafi nawet usiąść. Rozumie, reaguje, śledzi oczami, próbuje coś powiedzieć, ale nie jest w stanie… Nowotwór najprawdopodobniej uszkodził już część mózgu, która odpowiada za mówienie i żucie. Syn musi być odżywiany przez rurkę. Jedyną nadzieją na życie jest poszukiwanie ratunku za granicą – niestety, koszty są ZAWROTNE! Jako rodzice my nie prosimy… My BŁAGAMY Was o pomoc! Ratujcie niewinne życie naszego dziecka. Mateusz naprawdę nie ma już czasu, tu liczy się każda sekunda, ale i każda złotówka. Błagamy, zrób cokolwiek, by dać naszemu Promyczkowi tę ostatnią szansę… Zrozpaczeni rodzice

18 414 zł
Gabriel Bieliński
Pilne!
Gabriel Bieliński , 10 miesięcy

❗️"Nie chcę odwiedzać kolejnego grobu..." - ratuj serduszko Gabrysia❗️

Los nas nie oszczędzał. Trzy lata temu straciliśmy przy porodzie synka… Czułam, jakby świat rozpadł się na kawałki… Ale gdy w tym roku na świecie pojawił się Gabryś, w naszym życiu pojawiło się światełko. My – rodzice, jego rodzeństwo, wszyscy od razu go pokochaliśmy! Ale to nasze światełko zaczyna gasnąć… Błagam o pomoc dla Gabrysia! Synek potrzebuje PILNEJ operacji serduszka w Genewie, a jej koszt jest ogromny… To MILION OSIEMSET TYSIĘCY ZŁOTYCH! Bez Ciebie mój synek nie ma szans. Z mężem tak bardzo boimy się, że będziemy odwiedzać kolejny grób… Nigdy nie prosiłam o pomoc, a tym bardziej osób obcych. Ale znalazłam się w sytuacji, gdzie sama już nie podołam dalej. Póki jest nadzieja, będę o niego walczyć! Proszę, pomóżcie mi w tej walce… Cała ciąża z Gabrysiem przebiegała prawidłowo. Dopiero po porodzie okazało się, że synek zmaga się z kilkoma wadami wrodzonymi serduszka oraz odwróconymi trzewiami. Nie wierzyłam, że moje kolejne dziecko jest chore... 6-letni brat Gabrysia urodził się z poważną wadą jelita grubego… Ile tragedii może przytrafić się jednej rodzinie?! Wiedziałam jednak, że muszę zrobić wszystko, żeby go uratować! Sytuacja ze zdrowiem synka zaczęła się dramatycznie pogarszać, gdy miał 7 miesięcy. Operacja serduszka odbyła się 31 lipca i dziś wiem, że lekarze w Poznaniu uratowali mojemu synkowi życie w ostatniej chwili!  Niestety walczyć musimy dalej. Przez stan Gabrysia musimy bardzo uważać. Synek nie może się męczyć, a nawet płakać przez przesunięte serduszko i aortę. A przecież to małe dziecko. Płaczem sygnalizuje, kiedy coś się dzieje. Dlatego każda chwila to strach i stres, by go uspokoić. Gabryś musi być noszony na rękach, ciągle pod kontrolą. Obecnie przebywamy w szpitalu, ponieważ u synka pojawiła się arytmia. Musi przebywać w izolacji, bo złapał też wirusa. Z dnia na dzień sytuacja może się bardzo pogorszyć… Serduszko Gabrysia ma tylko jedną komorę. Z taką wadą może żyć nie dłużej niż 30 lat, ale serce może też odmówić posłuszeństwa dużo szybciej... Tak naprawdę w każdej chwili, przy każdej infekcji! W Genewie znaleźliśmy jednak lekarza, który może zoperować synka. Zabieg pozwoli na utworzenie drugiej komory serca! Niestety kwota, jaką musimy zapłacić, jest ogromna, nigdy nie uzbieramy jej sami… Dlatego błagam o pomoc! Tak bardzo boję się, że będę musiała odwiedzać kolejny grób... Już teraz pęka mi serce, gdy idę z moim 6-letnim synkiem na cmentarz, żeby mógł odwiedzić nieżyjącego brata. Czy niedługo będziemy stawiać znicz na jeszcze jednym grobie?! To nie może się tak skończyć! Jesteśmy dużą, kochającą się rodziną. Mamy piątkę dzieci, w tym dwójkę dorosłych. Tak bardzo chcielibyśmy nauczyć Gabrysia jak być dobrym człowiekiem, cieszyć się z jego sukcesów, wspierać w ciężkich chwilach.  Gdybym jako matka mogła oddać mu swoje serce i to uratowałoby mu życie, zrobiłabym to już dziś! Ale mogę tylko błagać na kolanach o każdy grosz, który pozwoli żyć naszemu dziecku. Póki jest nadzieja, będziemy walczyć do końca! Pomóż... Aneta, mama Gabrysia ➡️ Licytacje na Facebooku

121 163,00 zł ( 6,73% )
Brakuje: 1 678 837,00 zł
Jolanta Kupińska
Pilne!
Jolanta Kupińska , 49 lat

Wznowa❗️Rak powrócił – błagam o RATUNEK❗️

Odebrałam dziś wyniki i otrzymałam informację, która jest koszarem każdego onkologicznego pacjenta – MAM WZNOWĘ! Błagam Cię o pomoc, muszę natychmiast rozpocząć leczenie. To moja ostatnia szansa, by żyć! Jestem mamą, żoną, nie mogę się po prostu poddać… W 2022 roku dowiedziałam się, że choruje na złośliwy nowotwór piersi. Od tamtej pory mój każdy dzień to walka, by pokonać chorobę. I jak na razie tę walkę przegrywam… Przeszłam przez wyczerpujące leczenie chemioterapią i radioterapią, straciłam pierś podczas operacji. Miałam nadzieję, że po tym wszystkim mój koszmar się zakończył… I wtedy pojawiły się przerzuty do węzłów chłonnych nadobojczykowych… Musiałam przejść kolejną operację, aby je usunąć… A chwile później badania wykazały kolejne przerzuty – tym razem do węzłów szyjnych, bez możliwości usunięcia… Przeszłam bardzo silną chemię, która dosłownie mnie powaliła… Skutki uboczne były tragiczne… Otworzyła mi się rana po mastektomii, mój organizm zaatakował gronkowiec, dwa razy straciłam włosy i do dziś jestem skazana na perukę.  Musiałam zrezygnować z chemii, zanim by mnie zabiła… Moją ostatnią nadzieją była immunoterapia. Niestety, nie zakwalifikowałam się do refundacji. Przeszłam załamanie nerwowe, w jednej chwili zostałam zupełnie bez leczenia! Przy tak agresywnym nowotworze, to ogromne ryzyko!  Wyczerpałam już wszelkie możliwości bezpłatnego wsparcia. To koniec… Jedyny ratunek to płatna immunoterapia, której koszt zwala z nóg… Leczenie muszę rozpocząć jak najszybciej, ale nawet z pomocą rodziny, nie jestem w stanie go opłacić. Mój syn bardzo przeżywa chorobę… Jest dla mnie ogromną siłą i motywacją. Przypomina mi, że nie mogę tracić nadziei. I choć nigdy nie myślałam, że będę kiedykolwiek zmuszona prosić o pomoc, zwracam się do Was, ludzi o dobrych sercach: Proszę, dajcie mi szansę na życie! Jola

15 809,00 zł ( 5,94% )
Brakuje: 250 149,00 zł