Potrzebuję pomocy! Moja żona jest w ciężkim stanie!
Ostatnio coraz częściej wracam do wspomnień z naszych początków. Monika jest najpiękniejszym i najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Do niedawna byliśmy tak szczęśliwi... Nagłe zatrzymanie krążenia zmieniło wszystko. 20 czerwca 2024 roku pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Już nic nie jest takie samo. Gdy wracałem z zakupów do domu, zastałem nieprzytomną żonę. Nie dostrzegałem żadnych czynności życiowych, więc momentalnie przystąpiłem do reanimacji. Na miejsce przyjechało pogotowie. Resuscytacja trwała dziesięć minut. Po tym czasie serce Moniki zaczęło być. Niestety, skutki tej tragedii są z nami do dziś. Kiedy żona trafiła do szpitala jej stan był krytyczny. Pierwsze tygodnie po wypadku były nieustanną walką o życie. Trzymałem ją w szpitalu za rękę, przeżywając największą tragedię mojego życia. Choć na co dzień staram się być silny, w tamtej chwili płakałem jak bóbr. Mój Skarb był w śpiączce, a każdy jej oddech zależny był od respiratora... Żona do dziś nie oddycha samodzielnie. W momencie, w którym Monika się obudziła, zyskałem nadzieję na poprawę naszej sytuacji. Po kilku tygodniach zaczynaliśmy widzieć postępy. Zaczęła reagować na głos siostrzeńca, uśmiechać się i ruszać kończynami. Niestety, jej świadomość jest minimalna. Bardzo mnie to martwi. Na całe szczęście lekarze są zdania, że żona ma szansę na powrót do zdrowia. Choć to dobra wiadomość, każdy kij ma dwa końce. Leczenie i rehabilitacja generują ogromne koszty, a ja wydałem już wszystkie moje oszczędności. Dziś wiem, że nie ma gorszego uczucia niż bezradność. Chcę pomóc Moni, ale nie mogę. Potrzebuję Waszego wsparcia. Błagam, uratujmy moją żonę… Będę wdzięczny za każdy gest! Łukasz z rodziną