Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Alicja Browarczyk
Pilne!
12 dni do końca
Alicja Browarczyk , 49 lat

Cena za życie mamy jest wysoka❗️Potrzebna pomoc w walce z nowotworem piersi❗️

Mama od kilku lat była pod stałą opieką onkologiczną. Czasami pojawiały się groźnie wyglądające zmiany, jednak na szczęście zawsze okazywało się, że to nic poważnego… Do czasu! W maju mama była na mammografii, gdzie wykryto niepokojącego guza. Wtedy zapadła decyzja o mastektomii! Lekarze mieli nadzieję, że operacja pomoże i wycięli lewą pierś i węzeł wartowniczy. Niestety, wyniki biopsji zniszczyły nasze marzenia o pożegnaniu widma nowotworu! Szybko zadecydowano o kolejnej operacji i 6 tygodni później wycięto kolejne węzły chłonne. Mama przeszła także badanie PET, które utwierdziło nas w przekonaniu, że walka z rakiem dopiero się rozpoczęła... Okazało się, że węzły szyjne również zajął nowotwór i konieczna będzie chemioterapia! Decyzja o takim leczeniu była ogromnie trudnym momentem dla całej naszej rodziny! Mama miała przed sobą perspektywę zmiany pracy, rozwijała się zawodowo i patrzyła z optymizmem w przyszłość… Teraz wszystkie plany próbuje udaremnić okrutny nowotwór!  Mama zaczęła niedawno przyjmować chemię… Ciężko opisać, jak bolesne jest obserwowanie jak słabnie z dnia na dzień, męczą ją mdłości, wypadają włosy. Musimy zawalczyć, żeby jak najszybciej wróciła do zdrowia! Niestety, jej życie wyceniono na ponad 140 tysięcy złotych! Tyle kosztuje nierefundowany lek, który mama powinna przyjmować razem z leczeniem refundowanym.  Wierzymy, że już niedługo zobaczymy dawną, energiczną mamę, a nie jej cień… By to się udało potrzebujemy jednak Waszej pomocy! Koszt leczenia znacznie przekracza możliwości naszej rodziny, ale z Waszym wsparciem uratowanie mamy będzie możliwe! Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę! Córka Julianna z rodziną

79 606,00 zł ( 53,44% )
Brakuje: 69 331,00 zł
Kubuś Niemczyk
Pilne!
9 dni do końca
Kubuś Niemczyk , 14 miesięcy

Maleńki Kubuś walczy ze złośliwym NOWOTWOREM! Błagamy o wsparcie!

Gdy urodził się Kubuś, od razu wypełnił nasze życie miłością. Był jak brakujący element, który idealnie wpasował się w nasze serca. Pierwsze dziecko, zdrowy i silny chłopiec –  wszystko układało się jak w bajce. Nagle nieoczekiwanie, nasz spokój przerwały niepokojące symptomy. Kubuś, mimo że skończył już 8 miesięcy nadal nie siadał. Lekarz zapewniał nas, że jeszcze ma czas, że przecież jest jeszcze malutki. Ale rodzice czują, gdy z ich dzieckiem jest coś nie tak… W lipcu 2024 roku nasz synek był bardzo osłabiony, rozdrażniony, wymiotował... Zaniepokojeni udaliśmy się do przychodni rodzinnej. Lekarz podczas badania zwrócił uwagę na mocno odchyloną główkę do tyłu. Dostaliśmy skierowanie do szpitala z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych. Po wykonaniu badań pobrania płynu mózgowo-rdzeniowego wykluczono podejrzenie choroby. To była dla nas ulga. Niestety tylko chwilowa, bo okazało się, że przyczyna jest o wiele gorsza! Kubuś miał wzdęty brzuszek, więc zlecono USG. Podczas badania specjalista wykrył w nadnerczu naszego maleństwa guza! Niezwłocznie zostaliśmy skierowani na oddział onkologii. Nagle wszystko zaczęło się dziać tak szybko… Kolejne badania, tomografia komputerowa, która dokładnie określiła wymiar guza 14,3×7,2×10,5 i fakt, że guz przenikał w rdzeń kręgowy, wyniki i diagnoza. Najgorsza, jaką mogliśmy usłyszeć. Okazało się, że Kubusia zaatakował NOWOTWÓR – neuroblastoma wysokiego ryzyka z amplifikacją genu N-MYC! Konieczne było wprowadzenie pilnego leczenia. Synek dostał chemię na ratunek. Na szczęście dobrze ją przyjął… Od 9 lipca 2024 roku szpital stał się naszym drugim domem. Nie wiemy, co przyniesie przyszłość, dziś możemy jedynie zawierzyć lekarzom i modlić się, aby śmierć nie zabrała nam naszego jedynego dziecka. Mimo cierpienia związanego z chorobą Kubuś pozostaje bardzo wesoły. Jego jeden uśmiech potrafi otrzeć nasze łzy, gdy pojawiają się te najgorsze myśli.  Jesteśmy na początku tej najtrudniejszej drogi o życie i zdrowie naszego synka. Przed nami jeszcze wiele podań chemii, dni spędzonych w szpitalnych murach, wizyt u specjalistów, leczenia i rehabilitacji. Chcemy zabezpieczyć przyszłość Kubusia, aby miał zapewnione jak najlepsze wsparcie. Niestety bez Waszej pomocy to się nie uda. Dlatego z całego serca prosimy – nie zostawiajcie nas!  Stańcie z nami do walki i razem z Kubusiem pokonajmy NOWOTWÓR! Rodzice

29 140,00 zł ( 34,23% )
Brakuje: 55 967,00 zł
Aneta Gronowicz
9 dni do końca
Aneta Gronowicz , 47 lat

120 centymetrów cierpienia... Ratuj resztki sprawności Anety❗️

Kiedyś, mimo mojej okrutnej choroby, czułam, że mogę wszystko... Podnosiłam ciężary, byłam aktywna zawodowo, wiodłam życie szczęśliwej osoby. Dziś, pozbawiona niemal wszelkiej niezależności, zapadam się w otchłań. Boję się... Ile jeszcze można stracić?! Mam 46 lat i tylko 120 cm wzrostu. Od dzieciństwa choruję na achondroplazję. Cierpię również na wrodzoną karłowatość przysadkową, która tylko przykłada się do mojego nieszczęścia. To nieszczęście to niedowład nóg, który 5 lat temu zrzucił mnie na wózek inwalidzki... W 2006 r. poznałam męża, rok później się pobraliśmy. Znaleźć faceta, który pokocha cię taką, jaką jesteś — bezcenne. Jednak gdy widzę, że opieka nade mną wyniszcza najukochańszą osobę w moim świecie, pęka mi serce… Paweł się nie skarży, ale w jego oczach widać ból i zmęczenie… Jego kręgosłup nie daje już rady dźwigać mojego coraz cięższego ciała. Cierpię, bo on cierpi… Wszelkie próby ratowania mojego zdrowia okazały się katastrofą… Dzisiaj moim jedynym ratunkiem jest niezwykle kosztowna, intensywna rehabilitacja. Powinna być też regularna, jednak przez nawracające, niezwykle bolesne infekcje układu moczowego, nie zawsze jestem w stanie ćwiczyć. Cewnik ciągle się zatyka, pojawia się krew, muszę nosić pampersy… Myślałam, że to niemożliwe, ale moje życie znów się pogorszyło…  Wiem, że już nigdy nie wstanę na nogi, jednak jeśli przestanę ćwiczyć, będę mogła jedynie leżeć w łóżku. Tak bardzo tego nie chcę! Jestem załamana! Każdy centymetr mojego ciała, który kiedyś pozwalał mi walczyć o marzenia, teraz stał się więzieniem. Nie chcę tak żyć! Znów zdecydowałam się prosić o pomoc. Chowam do kieszeni wstyd, bo jakie ma on znaczenie, gdy czujesz, że znikasz…? Coraz ciężej mi żyć w zgodzie z losem, jaki mnie spotkał… Jednak póki nadal mam nadzieję na zachowanie choć odrobiny sprawności, będę walczyć! W końcu jestem małym, wielkim człowiekiem! Bardzo proszę o Waszą pomoc w opłaceniu dalszego leczenia i rehabilitacji. Aneta

6 397,00 zł ( 12,02% )
Brakuje: 46 795,00 zł
Wojciech Kulpiński
Pilne!
9 dni do końca
Wojciech Kulpiński , 53 lata

Były żołnierz walczy z NOWOTWOREM❗️Potrzebna pomoc❗️

Jako żołnierz zawsze byłem gotów narazić życie, by chronić innych. Dziś, po ponad dwudziestoletniej służbie, to ja potrzebuję pomocy. Tragiczna wiadomość o wznowie nowotworu zdominowała moje dni… Mam na imię Wojciech. Mam wspaniałą żonę Tamarę oraz dwójkę dorosłych już dzieci. 22 lutego 2021 roku, po ataku padaczki z utratą przytomności, trafiłem do szpitala i rozpoznano u mnie glejaka wielopostaciowego. Byłem operowany, guz udało się usunąć w całości i zostałem zakwalifikowany do dalszego leczenia onkologicznego, polegającego na radioterapii oraz chemioterapii. Miałem nadzieję, że już nigdy nic podobnego mi się nie potrafi. Nie wierzę, jak bardzo się myliłem… Kilka lat temu w kontrolnym rezonansie magnetycznym znaleziono u mnie wznowę w ciele modzelowatym. Na szczęście nie przerwano dotychczasowego leczenia, a kolejne kontrolne badanie z 3 grudnia przyniósł dobrą i złą wiadomość: wznowa w ciele modzelowatym została wyleczona, za to pojawiła się kolejna w miejscu wcześniej operowanym… Niestety, obecnie potrzebuję nierefundowanego kosztownego badania, bez którego nie rozpoczną dalszego leczenia. Dlatego teraz pilnie potrzebna jest pomoc, aby je opłacić. Stoję w miejscu, a czas gra w moim przypadku kluczową rolę… Od zawsze wspierałem i uczestniczyłem w akcjach honorowego krwiodawstwa. Wraz z żoną organizowałem również festyny charytatywne dla osób potrzebujących pomocy i wsparcia. Dziś mam nadzieję, że część tego dobra do mnie powróci. Moja rodzina bardzo się o mnie troszczy. Żona wypłakała już wszystkie łzy. Córka Aleksandra oraz syn Dariusz, którzy poszli w moje wojskowe ślady, bezustannie szukają sposobu, by mi pomóc. Przeszkodą jest powalający koszt niezbędnego badania. Nigdy nie myślałem, że spotka mnie taka tragedia. Przygotowywano mnie do walki przez dwadzieścia kilka lat mojej służby, a najważniejszą bitwę przyszło mi stoczyć z nowotworem. Bez Waszej pomocy nie dam sobie rady. Z całego serca proszę Was o wsparcie! Wojciech

15 059,00 zł ( 70,77% )
Brakuje: 6 218,00 zł
Justyna Radecka
9 dni do końca
Justyna Radecka , 46 lat

Udar odebrał Justynie sprawność! Pomóż w walce o jej zdrowie❗️

Moja siostra Justyna urodziła się z wrodzoną wadą serca. Będąc jeszcze dzieckiem, przeszła skomplikowaną operację implantacji sztucznej zastawki mitralnej. Jej życie zostało uchwycone w ostatniej chwili… Stan siostry był bardzo ciężki, rokowania niepewne, ale na szczęście się udało. 15 listopada 1989 roku stał się w rodzinie datą jej ponownych narodzin. Niestety, los sprawił, że Justyna znów musi walczyć o swoje życie! Ciężka niedomykalność zastawki trójdzielnej i pogłębiająca się niewydolność krążeniowa bardzo pogarszały stan zdrowia siostry. To skłoniło Justynę do podjęcia decyzji o reoperacji. Po wielu konsultacjach i badaniach 22 lipca 2024 roku zespół kardiochirurgów ponownie stanął do stołu operacyjnego. Operacja zakończyła się pomyślnie. Przytomna Justyna, w stanie ogólnym ciężkim, została przewieziona na oddział intensywnej opieki pooperacyjnej. Niestety, w pierwszej dobie po operacji stan siostry nagle się pogorszył. Straciliśmy z nią kontakt! Okazało się, że powodem był zator w głównej tętnicy mózgu, co doprowadziło do rozległego udaru. Lekarze robili co w ich mocy, by ratować Justynę. Niestety, tomografia wykazała masywne uszkodzenie lewej półkuli mózgu z cechami afazji… Justyna jest obecna wśród nas, nawiązuje kontakt wzrokowy, jednak nie jest w stanie się komunikować. Kiedy stoję przy łóżku siostry i trzymam ją za rękę, ona patrzy na mnie uważnie ufnymi oczami… Czuję, że gdzieś tam głęboko, uparcie i skrycie kocha to życie nad życie. Dziś Justyna nie może sama poprosić o pomoc, dlatego w jej imieniu robię to ja. Proszę o wsparcie finansowe, które pozwoli Justynie przejść odpowiednią rehabilitację poprawiającą jej stan zdrowia. Wierzę, że z naszą wspólną pomocą będzie mogła wkrótce sama powiedzieć „dziękuję”! Anna, siostra

85 179,00 zł ( 46,12% )
Brakuje: 99 481,00 zł
Wiktor Mieczkowski
Pilne!
9 dni do końca
Wiktor Mieczkowski , 16 lat

Wiktor walczy z groźnym guzem mózgu❗️Pomocy❗️

Nasz koszmar rozpoczął się w zeszłym roku! Pierwsze objawy choroby były zupełnie niewinne – syn narzekał na częste bóle głowy. Szukaliśmy pomocy u wielu specjalistów, jednak wszyscy sądzili, że to typowe dla wieku dojrzewania. Pewnego dnia Wiktora bolała jednak głowa tak mocno, że trafiliśmy na SOR… W szpitalu został wykonany rezonans. Przed nami w kolejce czekało wiele osób, które wchodziły na badanie i szybko otrzymywały wyniki. My czekaliśmy długo… Podejrzanie długo! W końcu zostałam poproszona do gabinetu i tam lekarz przekazał mi wstrząsającą diagnozę: w głowie Wiktora wykryto guza – MEDULLOBLASTOMĘ!  Natychmiast przetransportowano nas do Warszawy do Centrum Zdrowia Dziecka i tam specjaliści zadecydowali o jak najszybszej operacji wycięcia guza. Byłam zdruzgotana, słowa lekarzy o groźnych powikłaniach i ryzykach zabiegu docierały do mnie jak przez mgłę… Syn mógł stracić wzrok, mógł nawet już nigdy się nie obudzić! Trudno opisać, co czułam jako matka… Wiktor na szczęście przetrwał operację usunięcia guza, jednak czekało go dalsze, niezwykle wycieńczające leczenie! Po czterech cyklach chemioterapii zaplanowano kontrolne badanie rezonansem. Mieliśmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Niestety, los z nas zakpił – rezonans wykazał, że w mózgu pozostała resztkę guza przekraczająca 1,5 cm3! Powoli do nas docierała brutalna prawda: chemioterapia nie pomogła…  U syna zdecydowano się więc zastosować bardzo silną dawkę radioterapii. Teraz jesteśmy w trakcie chemii podtrzymującej i za jakiś czas czeka nas kolejne kontrolne badanie. Leczenie Wiktora odbywa się w Warszawie, więc cały czas kursujemy między stolicą a domem – niestety koszty dojazdów i późniejszych rehabilitacji przekraczają moje możliwości finansowe…  Tak bardzo chcę zadbać o zdrowie i przyszłość Wiktora, jednak sama nie dam rady. Proszę Was o pomoc, z całego serca! Jestem dumna z syna, że się nie poddał i to jego postawa motywuje mnie do dalszej walki. Wierzę, że razem uda się pokonać tę okrutną chorobę! Agnieszka, mama

2 901,00 zł ( 6,81% )
Brakuje: 39 653,00 zł
Emilia Skrzeczek
9 dni do końca
Emilia Skrzeczek , 11 lat

Od ponad dekady toczę walkę o zdrowie i sprawność córeczki... Proszę, pomóż mi ją wygrać!

Nie tak wyobrażałam sobie dzieciństwo mojej Kruszynki. Każdy rodzic marzy w końcu o tym, by jego dziecko przyszło na świat zdrowe i miało szansę rozwijać się tak, jak jego rówieśnicy. Niestety, wobec mojej córeczki los okazał się okrutny i o jej lepszą przyszłość musimy jeszcze zawalczyć… Emilka urodziła się jako wcześniak. W okresie niemowlęcym przeszła 2 wylewy do mózgu, dlatego dziś cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Do dziś nie chodzi, ma problemy z siedzeniem i bardzo osłabione rączki oraz słuch. Wszystko to niezwykle utrudnia jej codzienne funkcjonowanie i odbiera radość dzieciństwa. Emilka przeszła operację wyłonienia przetoki pęcherzowo-skórnej. Niestety w wyniku operacji pojawiły się powikłania i konieczne było założenie urostomii. Od urodzenia ma spastyczną przeponę i w czasie infekcji wymaga tlenoterapii, a od czasu operacji potrzebuje go jeszcze bardziej. Tylko on daje jej szansę na głęboki oddech.  Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy udało się opłacić rehabilitację Emilki. Jestem Wam za to ogromnie wdzięczna. Niestety, walka o zdrowie mojej córeczki wciąż trwa i nadal potrzebujemy Waszego wsparcia.  W ostatnim czasie stan zdrowia Emilki uległ znacznemu pogorszeniu. Córka przeszła szereg operacji ratujących jej życie. Spędziła długi czas na intensywnej terapii. W tej chwili Emilka jest karmiona sonda dojelitowa, ponieważ jej żołądek nie radzi sobie z przyjmowaniem i trawieniem jakichkolwiek pokarmów. Po jednej z operacji doszło do niedrożności jelit i zapalenia otrzewnej czego skutkiem jest to, że Emilka nie może samodzielnie jeść. W tej chwili córka ma założona urostomię i nefrostomię – pomimo to jej nerki nadal nie pracują tak, jak powinny. Potrzebny jest przeszczep moczowodów, jednak na chwilę obecną nie jest to możliwe, ponieważ nasiliły się ataki padaczki. Emilka nie posiada już pęcherza moczowego – urostomia jest zrobiona z utworzonego zbiornika na mocz z jelita grubego. Emilka potrzebuje specjalistycznej rehabilitacji z fizjoterapeutą i neurologopedą. Wymaga także tlenoterapii, specjalistycznego jedzenia przemysłowego oraz odżywek i suplementów. Niestety, wszystko to wiąże się z bardzo wysokimi kosztami, które ciężko jest udźwignąć samodzielnie. Tak bardzo chciałabym móc dać mojej córeczce szansę na szczęśliwe dzieciństwo i samodzielną przyszłość. Aby było to możliwe, potrzebuję jednak Waszej pomocy. Wierzę, ze wspólnymi siłami uda się nam tego dokonać! Z całego serca proszę Was o wsparcie w tym niezwykle trudnym czasie.  Jadwiga, mama  

1 020 zł
Marta Spadik
9 dni do końca
Marta Spadik , 3 latka

Lista diagnoz zdaje się nie mieć końca... Pomóż w walce o Martusię!

Martusia robi postępy! Tym chciałabym zacząć i podziękować Wam za wsparcie w poprzednich zbiórkach. Dzięki Waszej pomocy udało się nam wyleczyć zęby córeczki. Dodatkowo Martusia zaczęła mieć pełną kontrolę głowy, dużo większą ruchliwość i kontrolę własnego ciała. Robi postępy, ale ciągle powolne...  Jeszcze w czasie ciąży wszystkie wyniki badań wychodziły prawidłowe. Niestety, już w pierwszych chwilach po przyjściu na świat u Marty zdiagnozowano wadę serca i liczne dysmorfie, czyli nieprawidłowości w budowie ciała. Życie naszej córeczki było zagrożone, a rokowania niepewne. Pierwsze sześć tygodni Martusia spędziła w szpitalu, zupełnie sama, bo był akurat środek pandemii. Tęskniliśmy za nią i strasznie baliśmy się o jej zdrowie.  Badania wykazały, że córeczka ma kariotyp XY pomimo fenotypu żeńskiego oraz poważną, nietypową wadę genetyczną. W praktyce oznacza to, że jej rozwój jest mocno opóźniony, a ogromną część życia Martusia musi spędzić na dalszej diagnostyce, leczeniu i rehabilitacji. Pomimo upływu lat Martusia to rozwojowo dalej 5-miesięczny bobas – nie siedzi, nie stoi, obraca się i turla. Zaczęła utrzymywać kontakt wzrokowy, wodzić wzrokiem, uśmiechać się na nasz widok. Więcej reagować na to co się dookoła niej dzieje. Reaguje na swoich terapeutów. Zrobiła się bardziej świadoma. Z rehabilitacjami dążymy do siadu i dalszych funkcji.  W terapii logopedycznej walczymy ze wzmożonym napięciem w obrębie całej jamy ustnej, twarzy i głowy. Kluczowa jest także praca nad funkcjami takimi jak gryzienie czy przesuwanie pokarmu językiem – mam nadzieję, w końcu ruszymy z normalnym jedzeniem. To największa praca, jaka czeka nas w najbliższym czasie. Niestety, o komunikacji ze strony Marty na razie nie ma mowy. Nie mówi, komunikuje się płaczem.  Ciągle diagnozujemy niedosłuch. Nie wiemy, jak duży jest, ale wiemy, że na pewno w przyszłości czekają ją aparaty. Padaczka Marty jest na szczęście opanowana, serduszko zdrowe, niedoczynność tarczycy na kontrolowanym poziomie. W przyszłym roku czeka nas operacja wycięcia gonad a jeszcze w tym ponowne naprawianie zębów i pozbywanie się próchnicy. To jeden z największych kosztów, jakie musimy ponieść. Z racji mocno opóźnionego rozwoju być może niedługo będziemy musieli wyposażyć Martę w ortezy i pionizator tak, by stymulować jej organizm do prawidłowych wzorców i dalszego rozwoju. Dzięki Waszemu wsparciu będziemy w stanie zapewnić Marcie stałą terapię fizjoterapeutyczną, logopedyczna, prywatne wizyty lekarskie oraz potrzebne zaopatrzenie medyczne, które pomimo refundacji często wymagają dopłaty. Aktualnie największym i najdroższym wyzwaniem będzie pozbywanie się próchnicy. Prosimy, wesprzyjcie nas w walce o Martusię. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze malutką dziewczynką – możemy wypracować najwięcej! Z góry dziękujemy Wam za okazane nam serce. Rodzice Martusi

5 970,00 zł ( 28,05% )
Brakuje: 15 307,00 zł
Hieronim Chojnacki
20:33:56  do końca
Hieronim Chojnacki , 22 miesiące

Hiruś pilnie musi przejść dalszą diagnostykę! POMOCY!

Już w 6. miesiącu ciąży, na badaniach prenatalnych, dowiedzieliśmy się, że nasz maleńki Skarbek urodzi się z wadą serduszka. Byliśmy przerażeni!  Drżeliśmy o życie Hirusia. Synek urodził się dokładnie 13 stycznia 2023 roku. Łzy radości mieszały się ze łzami cierpienia. Bo z powodu bardzo ciężkiego stanu, musiał zostać operowany już w trzeciej dobie życia! Ze względu na komplikacje pooperacyjne, do domu mogliśmy wrócić dopiero 14 lutego. Do tego czasu Hieronim zmagał się z odmą opłucnową, rozejściem się rany oraz brakiem własnego oddechu. Przez trzy tygodnie respirator kontrolował każdy jego oddech.  A kiedy wydawało się, że najgorsze mamy za sobą, 26 sierpnia 2024 roku otrzymaliśmy wyniki badania, które potwierdziły, że Hirek cierpi na zespół Klinefeltera! To był cios zadany prosto w nasze serca… Od 3. miesiąca życia nasze dziecko jest pod opieką wielu specjalistów – neurologa, neurologopedy, kardiologa oraz genetyka. W tym roku planowaliśmy posłać go do żłobka, ponieważ uwielbia kontakt z innymi dziećmi, jednak z powodu jego stanu zdrowia oraz konieczności przeprowadzenia badań genetycznych, musieliśmy ten plan odroczyć.  Codzienność Hirka to liczne wizyty u specjalistów, które są dla niego bardzo stresujące – na widok niebieskich rękawiczek od razu wybucha płaczem. Po trudnej rozmowie z profesorem dowiedzieliśmy się, że konieczne jest wykonanie badania WES TRIO, które pozwoli stworzyć pełny obraz genetyczny naszego dziecka. Niestety, badanie to nie jest refundowane, a jego koszt przekracza nasze możliwości finansowe...  Nie jest nam łatwo prosić o pomoc, jednak wiemy, że dobro naszego dziecka jest dla nas najważniejsze. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie w zebraniu tej kwoty, abyśmy mogli przeprowadzić niezbędne badania dla Hieronima i zadbać o jego przyszłość! Za każdą złotówkę z całego serca dziękujemy! Rodzice ➡️ Pomóż Hirkowi przejść dalszą diagnostykę-LICYTACJE

8 298,00 zł ( 100% )