Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiktoria Konopka
9 dni do końca
Wiktoria Konopka , 23 lata

Nie chcę dłużej żyć w ciągłym bólu❗️Błagam o pomoc❗️

Moje nogi bardzo długo nie dawały żadnych oznak kontuzji. Jednak sytuacja zmieniła się w lipcu 2022 roku, kiedy przez sen zablokowało mi się kolano, tak jakby było przywiązane do klatki piersiowej. Wiązało się to z ogromnym bólem i opuchlizną. Ortopeda, do którego się udałam zlecił RTG i wykonanie rezonansu magnetycznego. Po obejrzeniu wyników stwierdził u mnie ból psychosomatyczny spowodowany przez stres w życiu. Ja jednak czułam, że to coś więcej – niestety, miałam rację.  Chodziłam na masaże i ćwiczenia do osteopaty.  Ból i opuchlizna minęły, pomyślałam wtedy, że to już koniec mojej kontuzji, ale to był tylko wierzchołek góry lodowej. Pod koniec grudnia 2023 roku idąc do pracy poślizgnęłam się na lodzie, poczułam i usłyszałam chrupnięcie w kolanie… Ból był tak ogromny, że pojawiły mi się mroczki przed oczami. Udałam się do ortopedy, który zlecił RTG obu kolan w różnym ustawieniu oraz tomografię komputerową kończyn dolnych z oceną rotacji. Dzięki tym badaniom udało się postawić diagnozę  – konflikt rzepkowo-udowy, inna postać niestabilności stawu kolanowego… Mój świat się załamał! W końcu nie każdy w wieku 22 lat dowiaduje się o chorobie genetycznej, przez którą musi przejść dwie operacje obu nóg. Podjęłam konieczne kroki, najpierw ćwiczenia manualne i ogólne, krioterapia oraz ultradźwięki. W międzyczasie stosowałam kinesiotaping na obie nogi. Niestety moje lewe kolano jest już w bardzo złym stanie… W publicznym szpitalu dostałam termin operacji na 21 grudnia 2026 roku, gdzie każdy dzień, tydzień, miesiąc nieuchronnie przybliża mnie do zwyrodnienia, które skutkuje endoprotezą w tak młodym wieku!!! Ból jest nieodłącznym elementem mojego codziennego życia, nie mam już siły, by dalej tak było. Wyczynem dla mnie jest zejście i wejście po schodach przy okazji wizyty w sklepie na osiedlu. Śpię po 3-4 godziny dziennie, bo nie mogę się ułożyć do snu przez ból kolana, który promieniuje już na całą nogę… Nie mogę dalej czekać! Zdecydowałam się na założenie zbiórki, ponieważ nie jestem w stanie zebrać potrzebnej kwoty na operację, która odbędzie się prywatnie. Pojawiła się szansa na zabieg pod koniec września/początek października 2024 roku! Nie mam czasu do stracenia, dlatego błagam o pomoc! Jesteście moją jedyną i ostatnią szansą na powrót do uśmiechu, radości, do ukochanej pracy ze zwierzętami, którym tak bardzo pragnę pomagać! Wierzę w słowa piosenki Czesława Niemena - "... ludzi dobrej woli jest więcej", będę przeogromnie wdzięczna za każdą złotówkę wpłaconą na moją operację. To cegiełki, które pozwolą mi znów żyć normalnie! Wiktoria

9 757,00 zł ( 45,85% )
Brakuje: 11 520,00 zł
Natalia Gontarczuk
9 dni do końca
Natalia Gontarczuk , 3 latka

Wesprzyj walkę o lepsze życie dla małej Natalki!

Natalka to nasza niezwykła córeczka. Gdy pojawiła się na świecie, nie wiedzieliśmy jeszcze, jak bardzo odmieni nasze życie. Natalka czuje i widzi świat w sposób inny, niż większość ludzi. Przez resztę życia będzie kroczyć z diagnozą, o której dowiedzieliśmy się, gdy poszła do przedszkola... Panie nauczycielki obserwowały zachowanie Natalki, które znacznie odbiegało od jej rówieśników. Córeczka nie potrafiła kontrolować emocji, nie chciała bawić się z dziećmi, nie podejmowała próby mówienia i chciała spędzać czas tylko z jedną z nauczycielek. Panie zasugerowały nam wizytę w poradni psychologiczno pedagogicznej.  Oczywiście niezwłocznie się do niej udaliśmy. Diagnoza zapadła bardzo szybko. Byliśmy w ogromnym szoku, gdy dowiedzieliśmy się, że córka ma autyzm! Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego to akurat nasze dziecko będzie musiało mierzyć się z tym okrutnym przeciwnikiem.  Specjalistę bardzo zaniepokoił również brak mowy czynnej u Natalki. Aby wesprzeć rozwój naszego dziecka, musieliśmy zmienić przedszkole na specjalistyczne, gdzie na co dzień Natalka jest objęta terapią. Oprócz tego, każdego dnia ćwiczymy w domu. Choć widzimy pozytywne skutki tych działań, nadal nie są one wystarczające na tym etapie rozwoju córki.  Natalia bardzo potrzebuje dodatkowych, specjalistycznych zajęć – szczególnie hipoterapii i terapii integracji sensorycznej, które pomogą jej się wyciszyć, wyregulują jej układ nerwowy oraz lepiej przygotują ją na przyjmowanie wiedzy. Pomogą też rozwiązać problem zaburzonego czucia głębokiego, który powoduje, że Natalia nie odczuwa bólu... W walce o jak najlepszą przyszłość córeczki czeka nas wiele lat ciężkiej pracy. Szczególnie ważny jest udział Natalki w intensywnych turnusach rehabilitacyjnych, podczas których terapeuci kładą nacisk na rozwój mowy i komunikacji. Dzięki dobroci Waszych serc mamy już opłacony turnus, na który zabierzemy córeczkę w listopadzie. Wiemy jednak, że konieczne będą kolejne...  Dlatego z sercami wypełnionymi wdzięcznością za Wasze dotychczasowe wsparcie, prosimy o dalszą pomoc w uzbieraniu środków na dodatkowe, specjalistyczne zajęcia oraz letni turnus dla Natalki. To dla niej jedyna szansa, by przezwyciężyć autyzm! Rodzice Natalki  ➡️ Materiał o Natalce w TVP3 Białystok

1 500,00 zł ( 7,04% )
Brakuje: 19 777,00 zł
Krystian Kucięba
8 dni do końca
Krystian Kucięba , 18 lat

Wypadek odebrał zdrowie i sprawność Krystiana❗️POMOCY❗️

Krystian zawsze był radosnym, pełnym energii chłopakiem. Jak każdy nastolatek, miał swoje plany i marzenia. Niestety, wszystkie pokrzyżował okropny wypadek! Ten koszmarny dzień chciałabym na zawsze wymazać z pamięci. W jednej chwili Krystian doznał poważnych obrażeń i musiał rozpocząć walkę o życie! W tamtym momencie wszystkie priorytety naszej rodziny zamieniły się w jeden – by Krystian do nas wrócił! Wypadek spowodował u syna wiele ciężkich urazów. Najbardziej jednak ucierpiała jego głowa. Z przerażeniem i niecierpliwością czekałam na jakiekolwiek informacje od lekarza, ale nic nie było w stanie przygotować mnie na tak druzgocącą diagnozę. Lekarz stwierdził uraz czaszkowo – mózgowy i krwotok nadtwardówkowy! To wszystko brzmiało jak wyrok! Krystian to silny chłopak, ale strach, jaki towarzyszył całej naszej rodzinie w tamtych chwilach, był nie do opisania. Na szczęście moje dziecko przetrwało te najgorsze momenty i ma w sobie wolę walki, by żyć i znów być sprawnym! Wiem jednak, że Krystiana czeka długa droga… Jedyną szansą na to, by mój syn odzyskał sprawność, jest intensywna, indywidualnie dobrana rehabilitacja. Dużą przeszkodą są jednak pieniądze – wyjazd na turnus rehabilitacyjny wiąże się z ogromnymi kosztami. Nie mogę pozwolić, by to zatrzymało Krystiana w walce o powrót do zdrowia! Mój syn ma serce i chęć do walki, ale bez Was nie uda mu się wrócić do sprawności. Tylko Wasza pomoc może dać Krystianowi szansę na lepsze jutro! Będę wdzięczna za każde wsparcie okazane mojemu synowi! Jadwiga, mama

8 437,00 zł ( 4,41% )
Brakuje: 182 608,00 zł
Grażyna Rygiel
8 dni do końca
Grażyna Rygiel , 76 lat

Nasza mama stoczyła dramatyczną walkę o życie! Teraz toczy kolejną – o sprawność! POMOCY!

W 2023 roku tuż przed świętami Bożego Narodzenia nasza mama zaczęła się gorzej czuć. Była osłabiona, jakby walczyła z przewlekłą infekcją. Pozostawała pod stałą opieką internisty. Zalecone leczenie nie pomagało, a kiedy do listy niepokojących objawów doszedł ból ucha, mama ponownie udała się do doktora. Kolejnego dnia po wizycie zaczęła się okropnie czuć... Wymiotowała, kręciło jej się w głowie, nie mogła wstać z łóżka. Wezwaliśmy pogotowie, które zabrało mamę do szpitala. Tam zaczęła się dramatyczna walka o jej życie! Wieczorem otrzymaliśmy informację, że mamę przyjęli na oddział chorób wewnętrznych, gdzie zostanie poddana diagnostyce. Razem z tatą byliśmy bardzo przejęci, jednak trwaliśmy w nadziei, że mama trafiła w dobre ręce. Nie spodziewałyśmy, że rano okaże się, że w nocy musiała przejść operację ratującą jej życie! To było jak najgorszy koszmar, z którego nie mogłyśmy się obudzić. Gdy zobaczyłyśmy mamę przypiętą do respiratora, w śpiączce, byłyśmy przerażone! Okazało się, że lekarze wykryli u mamy przewlekłego ropniaka podtwardówkowego. Jej stan bardzo ciężki. Wprost mówiono nam, że mamy się pożegnać, bo jej organizm może nie wytrzymać tak dużego obciążenia! Nasza mama jednak okazała się niesamowitą wojowniczką. Z wszystkich sił walczyła o swoje życie. Dwa miesiące spędziła na oddziale intensywnej terapii w śpiączce, jednak później jej stan zaczął się stabilizować. Tuż przed Wielkanocą było na tyle dobrze, że mogliśmy przetransportować ją do ośrodka rehabilitacyjnego. Tam udało się odpiąć mamę od respiratora – co było ogromnym sukcesem. Niestety w wyniku choroby doszło do porażenia 2 kończynowego oraz uszkodzenia podstawowych funkcji życiowych... Za naszą mamą już prawie 5 miesięcy intensywnych zajęć. Widzimy ogromne postępy. Mama jest karmiona PEGiem, jednak zaczyna też normalnie jeść, dużo z nami rozmawia. Niestety przy spustoszeniu dokonanym przez chorobę rehabilitacja wymaga znacznie więcej czasu. Następnym kamieniem milowym, jakże trudnym do pokonania, jest wstawanie i możliwość przesadzania się z łóżka na wózek, czy skorzystania z toalety… Chciałybyśmy bardzo, aby mama mogła wrócić do domu. Tata bardzo za nią tęskni i jest gotowy się nią zająć przy wsparciu osoby do pomocy. Tak jak sobie obiecywali wiele lat temu… W zdrowiu i chorobie. Jednakże, zanim to nastąpi mama potrzebuje dalszej wielopłaszczyznowej rehabilitacji, którą zapewnia jej ośrodek rehabilitacyjny. Niestety pobyt tam jest niezwykle kosztowny…  Do tej pory starałyśmy się pokrywać wszelkie potrzeby z własnych środków, jednak przestajemy dawać radę i musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc! Droga rodzino, przyjaciele i wszyscy ludzie dobrych serc prosimy, nie zostawiajcie naszej mamy w potrzebie! Ona nigdy nie pozostawała obojętna na prośby innych o pomoc. Wierzymy, że dobro do niej wróci!  Córki Grażyny

30 780,00 zł ( 28,93% )
Brakuje: 75 603,00 zł
Pawełek Kowalewski
Pilne!
8 dni do końca
Pawełek Kowalewski , 11 lat

Ma 11 lat, a walczy z GUZEM MÓZGU❗️Pomóż nam ratować Pawełka❗️

Nie wiem nawet jak zacząć… Ostatnie tygodnie nie przypominają w niczym naszego życia. Wszystko zmieniło się nie do poznania. Pojawił się strach, smutek i niekończąca się lista pytań. Dlaczego dotyka to Pawełka? Przecież jest jeszcze dzieckiem… 13 lipca – to dzień, w którym zawalił się nasz świat. Były wakacje, upragnione lato. Mój synek przyjechał do mnie, mieliśmy spędzić fajnie razem czasem. Szybko zauważyłem pewną zmianę. Paweł dziwnie się poruszał – w inny sposób niż zawsze stawiał lewą nogę. Jego lewa ręka była słabsza. Coś mi nie pasowało. Bardzo się zmartwiłem. Pomyślałem, że to może być udar, dlatego zabrałem syna do szpitala.  Po wstępnym wywiadzie zlecono wykonanie tomografii komputerowej. Już tam na miejscu po zachowaniu lekarzy widziałam, że wyniki nie są dobre. Po chwili usłyszałem, że w głowie Pawełka znaleziono guza. Mój świat się zatrzymał.  Szybko przetransportowano nas do szpitala w Łodzi, gdzie dodatkowo wykonano rezonans. Niestety wstępne diagnozy potwierdziły się – to guz.  Nie potrafiłem zrozumieć, jak to możliwe… Starałem się być dobrej myśli i wspierać Pawełka. Stamtąd karetką pogotowia zabrano nas na odział neurochirurgii w Warszawie. Przeprowadzono dalsze badania, zrobiono biopsję, by dowiedzieć się, z czym dokładnie mamy do czynienia.  Okazało się, że to glejak IV stopnia – najgorszy z możliwych. Bardzo groźny nowotwór. Trudno opisać, jakie myśli kłębią się w mojej głowie po otrzymaniu takiej diagnozy, z jakimi emocjami walczę. Paniczny lęk, rozgoryczenie, poczucie niesprawiedliwości, z drugiej strony siła i determinacja, którą trzeba dać synkowi. Bo przecież bez wsparcia i wiary nic się nie uda.  Obecnie Pawełek jest w trakcie radioterapii i otrzymuje chemię, która ma wspomóc jej działanie, jakkolwiek by to nie brzmiało… Paweł podczas początkowych radioterapii czuł się dobrze, ostatnio jednak nastąpiła chwila ”grozy” – jego stan się pogorszył, doszły wymioty, apatia i senność. Musiał mieć wykonywany tomograf komputerowy, by zobaczyć, czy guz się nie zwiększył, czy nie doszło do wodogłowia. Niestety, badania wykazały, iż obrzęk się zwiększył, dlatego konieczne było zwiększenie dawki leków. Na razie jest lepiej, aczkolwiek Pawełek miewa różne nastroje i organizm różnie znosi naświetlania. Zaczyna być widać pierwsze efekty przyjmowania chemii – wypadają mu włosy, ale jak to mówi “one kiedyś odrosną”. Swoim podejściem zdumiewa nas wszystkich.  Jego siła i determinacja w walce z chorobą zasługują na pełne wsparcie. Wiemy, że jesteśmy na samym początku naszej drogi. Szukamy najlepszych możliwości leczenia, które dadzą największe szanse na wygraną. Dlatego już dziś rozpoczynamy zbiórkę pieniędzy, by w każdym momencie być gotowym na podjęcie terapii, również tych zagranicznych.  Pamiętajcie, że żaden gest nie jest zbyt mały, a każda wpłata przyczyni się do walki o życie Pawła! Będziemy Wam wdzięczni za każde wsparcie i okazane serce! Przemysław Kowalewski, tata Pawełka

2 643 zł
Hanna Lenartowicz
Pilne!
Hanna Lenartowicz , 61 lat

Glejak niesie śmierć, a ja błagam Was o życie❗️

Mam na imię Hania i mam 61 lat. Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w tak dramatycznej sytuacji, gdzie to ja będę potrzebować pomocy. Od zawsze byłam tą, która pomaga innym – jestem żoną, matką czwórki dzieci i babcią siedmiorga wnucząt. Opiekuję się moją córką z autyzmem, mężem chorującym na raka oraz moją mamą, która nie jest już samodzielna. Mimo tych wyzwań starałam się być silna i wspierać bliskich, lecz teraz ja sama potrzebuję wsparcia. W maju mój świat się zawalił. Zaczęłam mieć problemy z koncentracją i komunikacją. Trafiłam do szpitala z podejrzeniem udaru, lecz tomografia wykazała coś gorszego – guz mózgu i silny obrzęk. Po wielu badaniach usłyszałam straszną diagnozę: glejak wielopostaciowy, jeden z najbardziej agresywnych nowotworów mózgu. Natychmiast przeszłam operację, ale mimo starań lekarzy guz odrósł w ciągu miesiąca. Mój stan jest ciężki, a rokowania są złe – przy tej chorobie średnia długość życia to zaledwie 14 miesięcy. Nie mogę się z tym pogodzić. Mam dla kogo żyć. Chcę widzieć, jak moje wnuki dorastają i cieszyć się jeszcze chwilą z moją rodziną. Jedyną nadzieją jest nowoczesna terapia z użyciem urządzenia Optune, która może znacząco przedłużyć moje życie. Niestety, jej koszt to ponad 120 000 zł miesięcznie, a zalecana długość leczenia to dwa lata, co oznacza łączny koszt ponad 2 milionów złotych. Kwota, której sama nie jestem w stanie zdobyć. Dlatego z całego serca proszę o pomoc. Każda złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie i daje mi szansę na walkę o życie. Proszę, pomóżcie mi zobaczyć, jak moje wnuki dorastają, i cieszyć się jeszcze chwilą na tym świecie. Bez Waszej pomocy nie dam rady. Proszę, nie zostawiajcie mnie samej w tej walce. Hanna

7 032,00 zł ( 0,22% )
Brakuje: 3 056 798,00 zł
Tymoteusz Stefański
8 dni do końca
Tymoteusz Stefański , 7 lat

Tymuś walczy o życie od pierwszego oddechu! Proszę, ratuj mojego synka❗️

Mój ukochany synek jest tak maleńki, a już tak wiele przeszedł… Tymek urodził się w 6 miesiącu ciąży i ważył niecały kilogram. Przedwczesny poród przekreślił marzenia o zdrowiu mojego dziecka i beztroskim macierzyństwie… Nie sądziłam, że czeka nas szpitalny koszmar! Walka o życie Tymusia trwała 147 dni. Każdy poranek zaczynałam ze strachem, nie wiedząc, czy dożyje wieczoru. Przez ciężki poród synek dostał wylewów krwi do mózgu, co spowodowało bardzo ciężkie niedotlenienie. Praktycznie każdego dnia lekarze informowali mnie o kolejnych powikłaniach: martwicze zapalenie jelit, retinopatia, ciężka dysplazja oskrzelowo-płucna, całkowita niewydolność nerek, sepsa i wiele, wiele innych… Szpital był naszym domem na 5 miesięcy. Tyle czasu Tymuś walczył o to, by jego życie nie skończyło się zaraz po narodzinach... Abyśmy razem mogli wrócić do domu. To jednak nie oznaczało końca walki! Tymek wygrał życie, ale potyczka ze śmiercią pozostawiła na nim straszliwe piętno. Synek cierpi na Mózgowe Porażenie Dziecięce, jest dzieckiem leżącym, nie chodzi ani nie siedzi. Nie widzi… Dodatkowym koszmarem jest też padaczka – okrutna choroba, która zabrała Tymusiowi wszystko, co udało mu się osiągnąć dzięki ciężkiej rehabilitacji! Przez te lata synek dzielnie walczył o zdrowie, przeżyliśmy zarówno momenty pełne nadziei, jak i chwile grozy. Obecnie Tymek jest objęty opieką hospicyjną, ma wyłonioną tracheostomię i jest karmiony przez gastrostomię. Większość czasu spędza pod respiratorem. Ma też coraz częstsze napady epilepsji… Jestem Wam bardzo wdzięczna za dotychczas okazaną pomoc! Dzięki Wam walka o zdrowie mojego synka stała się choć trochę łatwiejsza. Jednak ponownie muszę zwrócić się z prośbą o wsparcie… Chcę dać synkowi wszystko, czego potrzebuje, ale sama nie dam rady. Rehabilitacja jest dla Tymka jedyną szansą na lepszą sprawność. Niestety zajęcia i wizyty u specjalistów są ogromnym kosztem… Z całego serca proszę, pomóżcie mojemu synkowi! Będę wdzięczna za każde okazane wsparcie! Marta, mama Tymka ➡️ Strona Tymka na Facebooku – FighterTYMUS

1 927,00 zł ( 18,11% )
Brakuje: 8 712,00 zł
Marcin Gomółka
8 dni do końca
Marcin Gomółka , 44 lata

Wypadek zmienił życie mojego męża... Pomóż mu w powrocie do zdrowia❗️

Wszystko zmieniło się tamtego popołudnia, gdy doszło do wypadku... To miał być zwyczajny dzień jak każdy inny. Dopisywała pogoda, a ciepłe majowe słońce delikatnie oświetlało asfalt. Marcin był doświadczonym kierowcą, zawsze ostrożnym, dbającym o każdy szczegół. Lecz los  postanowił być okrutny dla mojego męża... Wystarczył ułamek sekundy i niewielka odległość od domu, by wszystko się zawaliło. Huk rozdarł powietrze. Na miejscu wypadku zapadła cisza, przerażająca i nierealna, tak sprzeczna z tym, kim był – pełnym życia, zawsze gotowym do działania człowiekiem. Wypadek ten nie tylko złamał jego ciało, ale też wstrząsnął całą rodziną. Nasz Marcin, który zawsze był pełen energii i troski, teraz walczy o to, by ponownie stanąć na nogi. Jego normalne życie zawisło na włosku – liczne złamania kości czaszki i twarzoczaszki, krwiak nadtwardówkowy, stłuczenia mózgu – to tylko niektóre z obrażeń, które odcisnęły piętno na jego ciele. Najtrudniejszym widokiem dla nas są oczy Marcina przysłonięte bólem.  Przed moim mężem długa droga powrotu do zdrowia. Marcin wskutek wypadku cierpi też na niedowład spastyczny kończyn dolnych oraz porażenie prawej ręki. Wymaga specjalistycznej opieki, aby odzyskać, choć część sprawności i wrócić do codziennych czynności, które kiedyś były dla niego naturalne. Niestety, koszty koniecznego półrocznego turnusu rehabilitacyjnego są ogromne. Aby dać Marcinowi realną szansę na powrót do zdrowia, potrzebujemy Waszej pomocy. Marcin zawsze pomagał innym jako emerytowany policjant, dbający o bezpieczeństwo. Ale tamten dzień zmienił wszystko. Teraz on sam potrzebuje wsparcia, by mógł ponownie cieszyć się życiem. Wierzę, że wszystko kiedyś wróci do normalności. Proszę Was o pomoc. Wspólnymi siłami możemy sprawić, że Marcin może odzyskać zdrowie.  Człowiek, który nigdy nie odmówił pomocy innym – teraz to on jest w potrzebie. Żona Alina

20 347,00 zł ( 9,71% )
Brakuje: 188 999,00 zł
Sylwester Chwaszcz
8 dni do końca
Sylwester Chwaszcz , 49 lat

Proteza i rehabilitacja mogą ułatwić mi życie po amputacji! Pomóż!

Amputacja podudzia to moment, który na zawsze zmienia życie. Jest nie tylko fizyczną stratą – to cios, który odbija się echem w każdym ruchu. Krok, który kiedyś był tak oczywisty, teraz staje się ogromnym wyzwaniem. Rzeczy, będące wcześniej rutyną – wstawanie z łóżka, chodzenie po domu, wyjście na spacer – nagle nabierają nowego, bolesnego znaczenia. W sierpniu tego roku przeszedłem amputację podudzia z powodu komplikacji wynikających z cukrzycy insulinozależnej. Walczę z nią od lat. Usunięcie części kończyny był dla mnie dramatyczne i zmieniło nieodwracalnie moje życie. Po amputacji znalazłem się w sytuacji bez wyjścia. Brakuje mi środków na leczenie, rehabilitację, a także na protezę, która mogłaby dać mi szansę na powrót do samodzielności. W tej chwili mieszkam z narzeczoną w małym, wynajmowanym mieszkaniu na drugim piętrze w kamienicy, bez windy. Z utratą części kończyny zniknęła niezależność, kiedyś tak oczyswista. Codzienność stała się ciągłą walką z własnym ciałem. Ubranie się i wejście po schodach – wszystko wymaga wysiłku, koncentracji, a czasem pomocy. Pojawia się uczucie zależności od innych i technologii, które nigdy nie zastąpią tego, co zostało stracone. Każdy dzień jest dla mnie sporym wyzwaniem. Od momentu, kiedy wróciłem ze szpitala, nie jestem w stanie samodzielnie wyjść na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Czuję się coraz bardziej bezsilny, ponieważ zaczyna brakować mi sił. Marzę o powrocie do samodzielności i możliwości ponownego stawiania kroków – tym razem przy pomocy protezy, która pozwoli mi normalnie żyć. Aby to marzenie stało się rzeczywistością, potrzebuję środków na zakup protezy oraz na intensywną rehabilitację. Bez nich nie będę w stanie się poruszać samodzielnie. Wierzę, że z pomocą dobrych ludzi uda mi się zebrać niezbędną kwotę, która przyczyni się do odzyskania mojego życia sprzed amputacji. Chciałbym jeszcze kiedyś samodzielnie wyjść na zewnątrz. Proszę, nie zostawiajcie mnie samego i wesprzyjcie chociaż złotówką.  Sylwester

1 233,00 zł ( 1,15% )
Brakuje: 105 150,00 zł